Złodzieja zatrudnię

Pytoł mnie Borsucek, co z tym Felkiem znad młaki, cy zarobił dutki dzięki wilkom, cy nie zarobił? Na wselki wypadek przyboce, o co sło.

Syćko zacęło sie od tego, ze pod wpływem wasyk komentorzy ulitowołek sie nad głodującym stadem wilków i pokazołek im, jak mozno sie wkraść do masarni Felka znad młaki, ftóry jest najbogatsy we wsi. No i dzięki mnie wilki noc w noc miały piknom wyzerke! Z kolei Felek najpierw straśnie sie martwił, ze mięso mu ginie, ale potem mój baca wytłumacył mu, ze nimo tego złego, co by na dobre nie wysło: bo Felek piknie moze zrobić se reklame rozgłasając, ze u niego som tak wspaniałe wędliny, ze ino z jego masarni złodzieje fcom kraść!

No, to streściłek odcinek z 19 października. I teroz moge pedzieć, co było dalej.

A dalej … dobrze było! Przynajmniej pocątkowo dobrze było, bo potem syćko kapecke sie pokiełbasiło. Kie Felek zacął reklamować swojom masarnie tak, jak mój baca poradził, to rzecywiście zaroz mu klientów przybyło! Stało sie dokładnie tak, jak baca przewidywoł – kozdy rozumowoł, ze jak złodzieje włamujom sie do masarni Felka, to znacy, ze właśnie jego wędliny musom być najsmacniejse. Wieść o powodzeniu Felkowyk wędlin u złodziei rozesła sie po całyk polskik Karpatak, od Zakopanego jaz do Suchej Beskidzkiej, od Bielska jaz do Zagórza. A ze tymi złodziejami były ino zwycajne wilki – o tym wiedziały ino one same i jo.

Konkurencja jednak – w odróznieniu Giewonta – nie śpi. Właściciele inksyk masarni uznali, ze skoro kradzieze piknie wpływajom na popyt, to oni tyz powinni mieć jakikś złodziei, dzięki ftórym mogliby zrobić se takom reklame, jakom zrobił se Felek.

Co nieftórzy pomyśleli nawet o reklamak w telewizji. Jeden lokalny biznesmen wpodł na pomysł, coby wyryktować spota z samym ponem Fronczewskim. Pon Fronczewski siedziołby tamok przed stołem suto zastawionym piknym mięsiwem i tak by godoł:

– Tyle teraz wędlin na rynku! Jak poznać te, które są najlepsze? Odpowiedź jest prosta! Najlepsze są te wędliny, które złodzieje najchętniej kradną. A z danych policji jednoznacznie wynika, że złodzieje najchętniej kradną wędliny z …

I tutok pon Fronczewski podołby nazwe masarni, ftórej właścicielem jest pomysłodawca tej całej reklamy.

Inksy biznesmen, tyz posiadający masarnie, podobnom reklame wymyślił, ale on dlo odmiany do jej nakręcenia fcioł zatrudnić poniom Dykiel. Jesce inksy biznesmen postanowił nakręcić reklame z ponem Zubilewiczem, ka pon Zubilewicz godołby, ze jest wprowdzie pogodoodporny, ale wędlinoodporny juz nie jest, więc barzo chętnie zaopatruje sie w wędliny z takiej-to-a-takiej masarni, a ta masarnia na pewno jest najlepso, bo z rzetelnie przeprowadzonyk badań rynkowyk niezbicie wyniko, ze właśnie z tej masarni złodzieje najcynściej kradnom, a skoro właśnie tamok złodzieje najcynściej kradnom, to produkty tej masarni musom być lepse niz cirrostratus ze stratokumulusem rozem wzięte!

Wędliniarscy biznesmeni byli jednak świadomi jednego – jeśli bedom sie kwolić, ze som okradani, a w rzecywistości nie bedom, wścibscy dziennikorze wartko wywlokom prowde na światło dzienne. Dlotego koniecnie trza było coś zrobić, coby te kradzieze naprowde miały miejsce. No i wkrótce w prasie, w rubryckak pod tytułem „Dam pracę” pojawiły sie takie ogłosenia:

AAAAAAAA złodzieja do okradania masarni zatrudnię.
„Zatrudnię złodzieja do kradzieży wędlin. Wymaganie minimum 5-letnie doświadczenie w uprawianiu podobnego procederu. C.v. ze szczegółowym wykazem okradzionych obiektów należy przesyłać na adres …”

„Dam pracę złodziejowi wędlin. Figurowanie w kartotekach policji będzie dodatkowym atutem.”

Jeden biznesmen, ftóry mioł takie przyzwycajenia, jakie mioł, doł ogłosenie takiej treści:
„Młode atrakcyjne dziewczyny (wiek 18-25 lat) zatrudnię do okradania magazynu mięsnego.”

Jesce inksy biznesmen, ftóry odbył kiesik skolenie w Hameryce, napisoł w  swoim ogłoseniu, ze posukuje „meat-theft managera”.

Na tym nie poprzestano. Do posukiwania złodziei wędlin zatrudniono telemarketerów, coby  wydzwaniali do ludzi i zasypywali ik pytaniami:

– Czy lubi pan świeżutkie wędliny najlepszej jakości? Czy chciałby pan mieć takie wędliny za darmo? A chciałby pan kraść pyszne wędliny, gdyby okradany gwarantował, że nie złoży donosu na policję?

Pomysł z telemarketerami był jednak chybiony, bo najcynściej odpowiedziom na pierwse pytanie był okrzyk: „A idźze do diaska!” i trzask odkładanej z impetem słuchawki. Dalse pytania telemarketer mógł co najwyzej zadawać sygnałowi: „Buuuuu…!”

Wte właściciele masarni postanowili zatrudnić fachowców, co to sie ik z angielska nazywo head-hunterami. Ci head-hunterzy wartko obstawili więzienia w Nowej Hucie, Nowym Sączu i Wadowicak. Jak ino jakiś więzień skońcył odsiadke i wychodził na ślebode, zaroz po przekroceniu bram hereśtu zostawoł otocony przez head-hunterów i nagabywony, coby podjął prace na etacie złodzieja wędlin. A jak nie na etacie, to przynajmniej na umowe-zlecenie.

Wychodzącym z więzień to sie nawet podobało: od rozu mieli robote, w dodatku takom, jakom lubili i jesce mieli ik za to nagradzać, nie karać!

Wkrótce licne masarnie w nasyk piknyk górak zacęły być regularnie okradane. Złodzieje barzo sumiennie wywiązywali sie ze swoik obowiązków – tak ogołacali masarnie, ze maluśki okrusek synecki nie zostawoł! Ani nawet kawałecek skórki z najmarniejsej kiełbasy! Po prostu wzorowi pracownicy to byli! Do wyjątków nalezoł przypadek, ze roz jeden złodziej przed okradnięciem masarni, poseł na wódke, upił sie i zamiast iść kraść, wrócił sie do chałupy. Zaroz jednak osobiście przylecioł ku niemu jego zleceniodawca, zrobił mu sakramenckom awanture i zagroził, ze jeśli on, złodziej, nie pódzie zaroz kraść, to wartko stonie  przed sądem i zostonie posłany za kratki.

– E, nie godojcie – pedzioł zaskocony złodziej. – Juz trzy rozy siedziołek w więzieniu za to, ze krodłek. Ale póść siedzieć za to, ze nie krodłek? To chyba niemozliwe?

– Mozliwe, mozliwe – zapewnił właściciel masarni. – Jak w sejmie jedno posłanka mogła dostać nagane za to, ze nie dała sie kupić inksej partii, to wy mozecie póść do więzienia za to, ze nie fcieliście kraść!

Złodziej, kie to usłysoł, kapecke sie przestrasył i choć po wódce straśnie nie fciało mu sie wychodzić z chałupy, to wstoł i poseł przykładnie okradać swego bezwzględnego pracodawce.

Krucafuks! Zanosiło sie na to, ze mania zlecania kradziezy we własnyk masarniak rozejdzie sie po całej Polsce! A moze i po świecie? I pomyśleć, ze syćko przez to, ze fciołek paru wilkom pomóc przetrwać zime.

Ale zapał właścieli masarni do zatrudniania złodziei wartko przeminął. Cemu? Ano zwycajnie – okazało sie, ze syćka przeholowali. Bo owsem, zachęcili całom mase właścicieli sklepów spozywcyk i supermarketów do składania u nik zamówień, ale kie juz przystępowano do konkretnyk negocjacji, to wyglądały one mniej więcej tak:

– Eh, panocku! Piknie wos okradajom! Piknie! Wspaniałe wędliny musicie mieć! No to pytom wos, kielo sprzedocie nom synecki wiejskiej? Kielo baleronu? Kielo serdelków?

– Eee … yyy … teroz niestety nic wom nie sprzedom.
– Nic? Jak to nic?
– No, za jakiś cas moze bede cosi mioł, ale teroz nic wom nie sprzedom, bo nic nimom.
– Nic nimocie?
– Nic nimom. Złodzieje mi syćko ukradli.

Tak to było, krucafuks! Okazało sie, ze okradanie własnej masarni było dobrym sposobem na zwabienie klienta, ale niezbyt dobrym na sprzedanie temu klientowi cegokolwiek.

I cóz mieli „pomysłowi” właściciele masarni ucynić? Porozwiązywali umowy ze złodziejami i pogodzili sie z tym, ze wiodącom masarniom w regionie bedzie masarnia Felkowo, choć przez to syćko straśnom zawiściom ku Felkowi zapałali.

No nic … za pare miesięcy syćko wróci do normy: wiosna przydzie, leśnym drapieznikom łatwiej bedzie zdobywać pozywienie na łonie natury, a wte wilki przestanom masarnie Felka nachodzić. Tak więc … aby do wiosny!

Aha, ocywiście te syćkie pomysły na reklamy z udziałem znonyk telewizyjnyk tworzy – upadły. Upadły, zanim w ogóle przystąpiono do rozmów z tymi, ftórzy mieliby w tyk reklamak wystąpić. Tak więc nie wiem, cy jest to dlo wos wiadomość dobro cy zło, w kozdym rozie jest to wiadomośc pewno: nie uwidzicie w telewizji reklam z poniom Dykiel, ponem Fronczewskim i ponem Zubilewiczem zakwolojącymi wędliny z południowopolskik masarni. Jeśli bedom oni coś w jakikś reklamak kwolić, to nie te wędliny, ino cosi inksego. Hau!