Pukwa, nie zbójnik!

– Matka! – zawołoł mój baca ku mojej gaździnie, kie przed telewizorem se siedzioł.
– Cego fces, ojciec? – spytała gaździna.
– Nie bede więcej tego piwa pił!
– Nie bedzies?
– Nie bede!
– Ale właściwie to o jakim piwie ty godos?
– No, o tym, co je właśnie w telewizji reklamujom.

Wiecie, o cym baca godoł? Jak nie, to wom powiem. Idzie o takom reklame, ftórom w telewizji puscajom podobno juz od miesiąca, ba nie wiedzieć cemu mój baca i jo po roz pierwsy uwidzieliśmy jom zaledwie przed kilkoma dniami. Ale niewozne. Bardziej wozne jest, co w tej reklamie widać. A widać śwarnom owiecke ześlizgującom sie po urwisku ku spienionej rzece. Owiecka jest sakramencko wystrasono, przebierając niezdarnymi kopytkami próbuje sie jakoś ratować. Niestety prawo ciązenia pona
Niutona jest nieubłagane – bidne stworzenie spado i zaroz zostoje porwane przez wzburzonom wode. Ale oto nad urwiskiem pojawio sie muskularny zbójnik, wartko skace za owcom w dół i piknie wyciągo jom na brzeg. Owiecka na zbójnika poziro, z jej ocu wdzięcność ogromno bije …

I cego dalej nalezałoby sie spodziewać? Ano tego, ze odtąd owiecka bedzie zyła długo i scynśliwie, a swemu wybawcy bedzie wierno jako pies Abo ze jakoś piknie odwdzięcy sie zbójnikowi, jako mys odwdzięcyła sie lwu w hyrnej bajce pona Ezopa. Tymcasem dalsy ciąg reklamy jest tak okrutny, ze nawet teroz, kie wom o tym godom, kudły mi dęba na łbie stajom. Bo kie wkrótce przychodzi do zbójnika frajerka i pyto o owiecke, to okazuje sie, ze ten … zwycajnie obdorł te piknom owce ze skóry, a jej mięso właśnie piece sie na ogniu! No a potem pojawio sie nazwa reklamowanego piwa. No, krucafuks! Ftoś, fto ocalił cyjeś zycie ino po to, coby je zaroz odebrać, to mo być ślachetny zbójnik? To pukwa, nie zbójnik! I moge sie załozyć, ze ku rwącej rzece to on skocył wcale nie po to, coby owce ratować, ino dlotego ze uciekoł w popłochu przed jakimś ujadającym wiejskim kundlem. A ten kundel musioł być rozmiarów jamnika, bo kieby był więksy, to ten pseudozbójnik wcale by nie uciekoł, ino od rozu pomorłby ze strachu na zawał. Zaś owiecke uratowoł zupełnie niefcący – ot, przypadkowo wpodł na niom, kie bystry nurt rzeki ik oboje unosił.

Tak więc jo wcale sie bacy nie dziwie, ze po takiej reklamie zupełnie mu sie tego piwa odefciało. Choć ftosi inksy mógłby sie jednak zdziwić – bo mało to mój baca baranów, krów cy świnek zabił? Ano .. niemało. No ale niestety – coby nie pomreć z głodu, baca musi od casu do casu zabić jakiesi zwierze, pociesając sie ino, ze ten Najwyzsy Baca z Niebieskik Wierchów piknie sie bidokiem zaopiekuje. Jednak zwierze zwierzęciu nierówne. Som zwierzaki zwierzakowe, cyli takie zwycajne i som zwierzaki ludzkie, poni od polskiego w mojej wsi pedziałaby: spersonifikowane, ale jo wole tego słowa nie uzywać, coby mi sie język nie poplątoł. Te ludzkie zwierzaki to takie, we ftóryk jest jakiesi niewytłumacalne COŚ, co mojego bace za serce chyto. Cy to kwestia osobliwego zachowania, cy wyglądu, cy cegoś jesce inksego – tego mój baca nie wie. I jo tyz nie (wystarcy mi pikno świadomość, ze jo sie do tyk ludzkik zwierząt zalicom …. chyba :-)). Ale takiego ludzkiego zwierzęcia baca nigdy skrzywdzić nie pozwoli i pewnie prędzej z głody by pomorł niz by je zjodł.

No i ta owiecka w owej reklamie piwa jest właśnie takom LUDZKOM owieckom. Świadcy o tym jej pikne spojrzenie. Tylko wereda mogłaby owiecke o takim spojrzeniu uśmiercić! Wereda nie mająco nic wspólnego ani ze ślachetnym Janosikiem, ani z zodnym inksym legendarnym zbójnikiem!

Jo, jako mój baca, tyz piwa z tak brzyćkiej reklamy nie bede pił. Inkso rzec, ze ono i tak do moik ulubionyk nie nalezało. Mom ino nadzieje, ze tym piwom, ftóre jo lubie, nigdy nifto nie wyryktuje reklamy, we ftórej jakiemuś niewinnemu śwarnemu stworzeniu dzieje sie krzywda. Jo w kozdym rozie piknie pytom producentów moik ulubionyk piw o nieryktowanie takik reklam. Hau!