Pomagom ponu Fedorowiczowi

Aaaa, to znaczy, że wy chcecie wadzy!!!!! – grzmioł ponad ćwierć wieku temu Kolega Kierownik. Najmłodsyk gości mojej budy od rozu informuje, ze nimo tutok błędu. Moze w tym wpisie jakiesi literówki som, ale w pierwsym zdaniu na pewno nimo – mo być „wadzy”, nie „władzy”, bo Kolega Kierownik to była tako postać, ftóro z róznyk rzecy słynęła, między inksymi z tego, ze miała kłopoty z wymówieniem „ł”.

Co teroz Kolega Kierownik porabio? Nie wiem. Wiem za to, co porabio jego dobry znajomy, pon Jacek Fedorowicz: pisuje satyrycne felietony do Gazety Telewizyjnej, co to w kozdy piątek wroz z Gazetom Wyborcom sie ukazuje. I tak jak w casak PRL-u na swój satyrycny sposób piknie o ślebode walcył, tak teroz – tyz na swój satyrycny sposób – piknie ślebody broni. A ze teroz wybory coroz blizej, to ostatnio broni on ślebody i jednoceśnie o tyk wyborak pise. Niecałe dwa tyźnie temu napisoł tak:

Wszyscy już wiedzą, na kogo głosować, i ci co zdecydowali, że na PiS, zdania nie zmienią. Nic ich nie przekona, nic ich nie odwiedzie. Kierują nimi przecież nie przekonania polityczne, lecz wiara w stanie czystym. […] Nie mam absolutnie żadnego sposobu, żeby do takiej wierzącej osoby dotrzeć. Szczególnie, że Jarosław mówi do niej bezustannie. Do niej i do takich jak ona – i tylko do nich, absolutnie nie przejmując się, jak to przyjmuje reszta.
Skoro oni mówią do swoich, to ja spróbuję też tylko do swoich. […] Od tej chwili nie będę już nikogo przekonywał, że PiS-owcy są nieszczęściem tego kraju; dość przekonywania przekonanych. Będę natomiast gorąco agitował, przypominał i namawiał, aby iść na wybory. IŚĆ NA WYBORY!!! Nie lenić się, nie obrażać, nie lekceważyć, nie dać się uśpić wysokim słupkom sondaży, nie przegapić terminu, nie mieć 21 października żadnego innego zajęcia, tylko iść na wybory. Jeszcze dziś w kalendarzyku zaznaczyć sobie na czerwono: 21 X – wybory, i zmienić wszystkie ewentualne plany wyjazdowe, odwołać rezerwacje. I namawiać znajomych.*

Na mój dusiu! Kie jo cytołek, co to po Fedorowicz o tyk „wierzącyk” godo, miołek wrazenie, ze on musi znać Janiele z mojej wsi. Bo właśnie Janielom zdajom sie kierować nie przekonania, lecz wiara w stanie czystym. Mojo gaździna nie roz próbowała odwieść jom od tej wiary – i nic. Nie przekonały Janieli ani taśmy poni Beger, ani strzelanie do przeciwnika dziadkiem z Wermachtu, ani to, ze nasi rządzący zachowujom sie tak, jakby pierwse przykazanie brzmiało: nie bedzies mioł inksyk bogów przed ojcem dyrektorem. No to cego by trza, coby takom Janiele przekonać? Naplucia jej w kufe przez jej umiłowanom partie? Nawet to nic by pewnie nie dało. Co najwyzej Janiela nieśmiało by spytała:
– Mojo umiłowano partio! Jo cie tak barzo miłuje, a tyś mi w kufe napluła? Cemu?
– To nie mojo wina, ino brzyćkiego układu – odpowiedziałaby rzecowo umiłowano partia Janieli.
– Jak to układu? – zdziwiłaby sie Janiela. – Przecie to ty mi w kufe, naplułaś, nie układ.
– No jo, jo – umiłowano partia Janieli wcale by nie zaprzecała. – Ale to dlotego, ze jo se przed kwileckom o tym układzie pomyślałak. A kie se o nim pomyślałak, to – sama chyba rozumies, krzesno – nie mogłak sie powstrzymać, coby nie splunąć ze wzgardom. No i akurat w tym samym momencie waso kufa tutok sie napatocyła. Miałaś, krzesno, pecha i jo nic na to nie poradze.
– Jasne! – Janiele by w tym momencie oświeciło, to znacy ona by tak myślała, ze jom oświeciło. – Jakze mogłak mieć wątpliwości co do słusności wasego plucia! Mojo ostomiło partio, wyboc mi, ze niepotrzebnie zawróciłak ci twojom najmądrzejsom na świecie głowe. Pluj na myśl o brzyćkim układzie, kielo fces, a mojom kufom sie nie przejmuj.

Ino wiecie co? Jo se tutok śmichy-chichy z Janieli robie, ale wierzcie, ze jest mi jej zol. Zol mi jej, bo takim zachowaniem ona przecie nie ino nom, ale tyz sobie samej niescynście ryktuje. A jo, jako ten najwięksy przyjaciel KOZDEGO cłowieka, cyli Janieli tyz, fciołbyk jom jakosi przed tym niescynściem uchronić. Ino jak? Co jo moge zrobić w sytuacji, kie psy zodnyk praw politycnyk nie majom? Moge coś zrobić? No… tak mi sie widzi… ze jednak moge. Moge na przykład wesprzeć pona Fedorowicza. Pon Fedorowicz zwrócił sie do „swoik” – to jo sie zwróce do ik psów.

Bede gorąco agitowoł, przybocowoł i namawioł, coby zagonić swoik właścicieli na wybory. ZAGONIĆ WŁAŚCICIELI NA WYBORY!!! Nie lenić się, nie zajmować wydrapywaniem pcheł, nie siedzieć z ogonem pod rzyć podwiniętym, nie dać się uśpić jesiennej sarówce, nie przegapić terminu, nie mieć 21 października zodnego inksego zajęcia, tylko zagonić swyk właścicieli na wybory. Jesce dziś na ulubionej kości wyryć psim kodem wyraźnie: 21 X – wybory, i zmienić syćkie ewentualne plany wyłudzania od nieznajomyk pocęstunku, odwołać wizyty w sklepak mięsnyk. I namawiać znajome psy.

Na scynście my, psy, momy na ludzi sposoby, coby zaprowadzić ik tamok, ka my fcemy. Mozemy zacąć groźnie warceć, scekać, ujadać, nawet udawać, ze momy wścieklizne. Oniemiały i jednoceśnie wystrasony właściciel zaroz wybiegnie z chałupy. I wte wystarcy zagonić go ku obwodowej komisji wyborcej, jako my owcarki owce ku stadu zaganiomy. Jeśli jakisi pies nie wie, jak to sie robi, niek wpodnie do mojej budy, zdąze mu przed 21 października udzielić paru lekcji. A co! Kiesik gęsi ocaliły Rzym, to cemu teroz my, psy, nie miałybyśmy ocalić nasej wspólnej polskiej ślebody? A przynajmniej zrobić, co w nasej psiej mocy, coby te ślebode ocalić?

A moze i inkse zwierzoki majom jakiesi sposoby na tyk ludzi, ftórym w dniu wyborów nie bedzie sie fciało z chałupy rusyć? Momy tutok w budzie pare kotów – moze majom one jakiesi sprytne kocie pomysły, coby tej nasej wspólnej sprawie dopomóc?

No, w kozdym rozie jeśli 21 października uwidzicie cłowieka uciekającego w popłochu przed ujadającym psem, to sie nie zdziwcie. Bo to bedzie znacyło ino telo, ze ten pies posłuchoł mojego wezwania i właśnie zaganio swego właściciela ku urnie wyborcej. Hau!

P.S. A nie zabocmy w niedziele zdrowia EMTeSiódemecki wypić! I to podwójnego! Bo w niedziele EMTeSiódemecka i imieniny, i urodziny bedzie miała. Abo na odwyrtke: i urodziny, i imieniny 🙂 🙂

* J. Fedorowicz, Agitka, „Gazeta Telewizyjna: dodatek do Gazety Wyborczej” 2007, nr 221, s. 18.