Huraaa!!! Mom depresje!!!

Postanowiłek popaść w jesiennom depresje. Tej, co to udzieliła sie nieftórym gościom mojej budy, niejednemu mieskańcowi mojej wsi, no i w ogóle wielu ludziom zamieskałym pomiędzy obserwatorium astronomicnym na Kasprowym Wierchu a latarniom morskom na Przylądku Rozewie. Ludziom w inksyk krajak tyz zreśtom.

Kie naso cynść kuli ziemskiej ustawio sie tak, ze słonka momy coroz mniej, za to dyscu coroz więcej, wte wroz z tym dyscem spado na cłeka depresja. I trzymo. Trzymo i trzymo tak długo, dopóki święty Mikołaj w Boze Narodzenie jej nie przegoni i dni nie zacnom sie na nowo wydłuzać, a nocki skracać. Ale moze być i tak, ze nawet Mikołaj piknymi prezentami nie jest w stanie przegonić takiej depresji. Wte depresja jesienno przemienio sie w zimowom, po długik tyźniak z zimowej przechodzi we wcesnowiosennom, za to potem przyroda wreście rozkwito i… z brzyćkiej depresji wychodzi pikno wiosenno radość jako pikny motyl z brzyćkiego kokona.
No to skoro ta jesienno depresja tak piknie sie końcy, to jo tyz fce jom mieć! A co jo gorsy? Poza tym, kie jestem najlepsym przyjacielem cłowieka, to chyba nic dziwnego , ze jo fce casem pocuć to samo co on?

Ino jak – kruca – tej depresji dostać? Ano trza sie dowiedzieć. No to wpisołek jesiennom depresje do gugli i nolozłek artykuł poni Anny Król-Kuczkowskiej pt. Jesienna melancholia. A co tamok nolozłek? Posłuchojcie.

Jesienią dni stają się krótsze od nocy i dociera do nas coraz mniej światła. To poważnie wpływa na nasze samopoczucie. Do potocznego języka weszły takie określenia, jak „jesienne smutki” czy „jesienna depresja”.

Eee, tym sposobem to jo depresji nie dostone. Nie moge pedzieć, coby światło nie było mi potrzebne, ale łatwiej mi sie bez niego obejść niz wom, ludziom. Bo wy na syćko pozirocie ocami, a my, psy, ocami kapecke tyz, ale bardziej nosami. A dlo mojego nosa to bez róznicy, cy jest widno cy ciemno. Tak więc brak światła to nie jest coś, co w depresje wpędzić by mnie mogło.
No to sukom w tyk guglak dalej. O! Jest artykuł poni Agaty Domańskiej pt. Nie daj się chandrze! No i poni Domańska jako poni Król-Kuczkowska napisała, ze jesienno depresja jest wte, kie cłek przestoje być jaśnie oświecony przez słonko. Ale poza tym napisała jesce to:

Z punktu widzenia psychologii jesienna depresja jest także reakcją na uczucie straty – tracimy lato, a z nim ciepło, słońce, pewne rodzaje aktywności. Rzadziej udzielamy się towarzysko, znika charakterystyczne dla wakacji uczucie beztroski.

Hmmm… Jesieniom rzadziej udzielomy sie towarzysko? Zniko pocucie beztroski? To nie dotycy psów pasterskik. Dlo mnie beztroski najmniej jest właśnie latem. A roboty najwięcej. Owiec trza pilnować, uwazować, coby zodno nie oddaliła sie ode mnie i nie pobłądziła bidocka, no i być cały cas cujnym, bo inacej wilki zaroz sie do stada dobierom. A po świętym Michale, kie jesień przychodzi… Heeej! Mozno se piknie odpocąć! Owce wracajom ku gazdom i bezpiecnie w sopak siedzom, więc jo juz  strzec ik nie muse, mom duzo więcej wolnego casu, moge sie spotykać z inksymi psami i bujne zycie towarzyskie prowadzić. A kie mi strzeli co do głowy – jako juz wiecie – to nawet wyciecki na Dziki Zachód moge se robić. Tak więc niestety artykuł poni Domańskiej nie dlo mnie jest.

Ka jesce cosi o jesiennej depresji noleźć moge? O! Mom! Pikny artykuł Depresja sezonowa w portalu „Zdrowie i Medycyna”. Nie wiem, fto ten artykuł wyryktowoł, ale na pewno jakisi wielki mędrol, bo kozde słowo barzo mądrze tamok brzmi. Zreśtom sami posłuchojcie:

Depresja występuje prawdopodobnie nie tylko z powodu niedoboru światła słonecznego, ale również wpływ na jej wystąpienie ma osobnicza wrażliwość człowieka. Wiąże się ona zapewne z odmiennością – u niektórych osób – okołorocznych biorytmów powiązanych także ze zmianami przekaźnictwa serotoninergicznego i noradrenergicznego.

I jak? Zrozumieliście coś z tego? Jo zrozumiołek tak mniej więcej do drugiego myślnika, potem to juz gorzej. Chociaz domyślom sie, ze przekaźnictwo SEROtoninergicne to jest takie coś, co musi mieć związek z SEREM. No to sera mi nie brakuje. Baca, kie siedzi na holi, cały cas ryktuje pikne oscypki i bundze, ftóre jo mu ciągle wykradom, coby mieć cym Smadnego Mnicha przegryźć. W chałupie gaździna ciągle robi bioły ser, ftóry dlo psiego rodu moze nie jest tak pikny jako kiełbasa jałowcowo, ale jednak – tyz pazury lizać! Tak więc choć na medycynie znom sie duzo gorzej niz autor artykułu  Depresja sezonowa, to piknie dosłek do tego, ze u mnie z przekaźnictwem serotoninergicnym syćko jest w jak najlepsym porządku.

A przekaźnictwo NORAdrenergicne? Pewnie z NOROM cosi wspólnego mo. No to tutok sprawa jest dlo mnie gorso. Takie lisy, borsuki, nawet maluśkie mysy nie musom sie o swoje przekaźnictwo noradrenergicne martwić. A jo muse. Bo jo w budzie mieskom, nie w norze. I kozdy weterynorz, ftóry by mnie zbadoł, musiołby przyznać, ze z moim przekazem noradrenergicnym jest kiepsko. Tak kiepsko, ze w cas jesieni nie moze to sie skońcyć nicym inksym jak… jesiennom depresjom. O, krucafuks! A więc jednak sie udało! Udało sie! O te depresje przecie od pocątku mi chodziło! Brak światła nie pomógł, koniec lata tyz nie, ale dzięki stanowi mojego przekaźnictwa noradrenergicnego piknie osiągłek swój cel! Piknie! Na mój dusiu! Jaki jo jestem teroz scynśliwy! Jaki scynśliwy! Mom jesiennom depresje!!!!! 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 Hau!