Siła oscypka

Dostołek meila od nasego rodaka z Hameryki (imie, nazwisko i płeć do mojej owcarkowej wiadomości). No i ten nas rodak, choć po drugiej stronie kuli ziemskiej zyje, to od casu do casu do rodzinnego kraju przyjezdzo, a i góry nase odwiedzo. A kie góry odwiedzo, to oscypki kupuje, bo jakze nie kupić cegoś, co tak piknie ku kozdemu turyście sie śmieje! Ino cało bida w tym, ze oscypków wwozić do Hameryki nie wolno, bo ftoś jakiś tam przepis wymyślił, no i nimo rady: abo trza zrezygnować z zabierania nasyk piknyk serów do kraju kowbojów, abo wwozić te sery po kryjomu, tak coby Ujek Sam nie zauwazył. Nas rodak wybroł to drugie wyjście: piknie oscypki w swym bagazu ukrył, wsiodł w samolot do Hameryki, przelecioł nad Wielkom Kałuzom, wylądowoł na hamerykańskim lotnisku, wysiodł i… niekze powtórze wom, co on sam w meilu napisoł:

Oscypki zwróciły uwagę celnika. Nigdy dotychczas po powrocie z Polski nie sprawdzali mnie. Tym razem pan celnik wyłowił mnie z kolejki paszportowej ze słowami: „Could you please step forward and open the suitcase that smells so nice”.

Na wselki wypadek przetłumace wom słowa tego celnika na nas język: „Chodźcie tu ze swym bagazem, zaroz go otworzyć kaze i mi piknie ujawnicie, co tak pachnie smakowicie.” No i dalej nas rodak pise, ze celnik obejrzał, obwąchał, pochwalił i pozwolił mi odejść bez żadnej kary.

Na mój dusiu! Obejrzoł, obwąchoł i pokwolił! I kary zodnej nie wlepił! Nie zrobił tego, co było jego psim (khm, khm…) obowiązkiem! Naraził sie w ten sposób na straśliwom nagane od przełozonyk! A moze nawet na zwolnienie z pracy? A moze nawet na hereśt? A moze nawet na to, ze baba go rzuci, dzieci sie wyprom i syćkie gazety od San Francisco po Nowy Jork obsmarujom jako chłopa niegodnego nosić mundur celnika? Jesce kieby odniósł z tego jakie materialne korzyści, nie byłoby w tym moze nic dziwnego, ale przecie nie odniósł zodnyk!

Hej! Jako to siła musi sie kryć w takim maluśkim oscypku, ze celnika powieść umie ku bezinteresownemu łamaniu przepisów! A kieby tyk oscypków było więcej? O, krucafuks! To pewnie cały hamerykański Kongres nakłoniłyby one do zmiany prawa! No właśnie! Te siłe oscypka musimy wykorzystać! We wpisie z 10 września pedziołek wom, co zrobić, coby wize hamerykańskom dostać. Jo teroz ten wpis uniewazniom. To znacy zacytowanego tamok meila od pona Andrzeja Gruszczyka nie uniewazniom, bo ten meil był pikny, ale uniewazniom to, co dodołek tamok od siebie. Bo po co sie – kruca – męcyć, do forteli jakikś uciekać, coby hamerykański konsul racył nom wizy udzielić? Nie prościej zwycajnie te wizy znieść? No przecie ze prościej! I oscypek mógłby piknie nom w tym pomóc. Trza ino noleźć w hamerykańskim Kongresie jakiego bace, ftóry wniósły do waszyngtońskiego Kapitolu nase góralskie oscypki. Na scynście nie bedzie to trudne, bo… wśród kongresmenów jest jeden baca! Nie wierzycie? To prowda! W Izbie Reprezentantów zasiado taki kongresmen, co sie nazywo Joe Baca! A jeśli ftoś twierdzi, ze bździny godom, niek sprawdzi na liście posłów do hamerykańskiego Sejmu. Cym sie ten Joe Baca w Kongresie zajmuje? Ano róznymi rzecami, ale – jak na Bace przystało – między inksymi produktami mlecnymi. Kliknijcie se tutok, odsukojcie Subcommittee on Livestock, Dairy, and Poultry (po nasemu: Podkomisja do spraw Zywiny Śtyronoznej, Mlecarstwa i Zywiny Skrzydlatej), potem kliknijcie na napisie View Members i wte bez więksego trudu nasego Joego Bace nojdziecie.

Na mój dusiu! Lepsego sojusnika do realizacji mojego planu trudno se wyobrazić! A mój plan jest taki: kie Izba Reprezentantów zbiere sie na kolejne posiedzenie, kongresmen Baca wnosi na sale obrad cały worek oscypków. Rozwiązuje ten worek i pikno oscypkowo woń rozchodzi sie po sali.

– O Jezusicku! – woło zakwycony kongresmen Neil Abercrombie z Hawajów, mocno pociągając przy tym nosem, coby jak najwięcej oscypkowego powietrza w swoje legislacyjne płuca wciągnąć.
– Jak to piknie pachnie! – woło nie mniej zakwycony kongresmen Gary Ackerman z Nowego Jorku.
– Dlo takiego zapachu, to jo byk tutok na piechote przyseł ze stanu, ftóry reprezentuje! – zapewnio kongresmen Robert Aderholt z Alabamy.
– Kongresmenie Baco, a skąd wy coś tak piknie pachnącego mocie? – pyto kongresmen Todd Akin z Missouri.
– To taki owieckowy ser, co sie oscypek nazywo – wyjaśnio Baca.
– Kongresmenie Baco – odzywo sie kongresmen Rodney Alexander z Luizjany – cy juz na kozde nase obrady bedziecie te pikne oscypki przynosić?
– No, nie wiem – godo Baca. – To nie jest tako prosto sprawa.
– A to cemu? – pyto kongresmen Tom Allen z Maine.
– Z dwók powodów, moi ostomili – pado Baca.
– Godojcie, co to za powody? – pyto kongresmen Jason Altmire z Pensylwanii.
– Pierwsy to taki, ze z kraju, ka te osypki ryktujom, trudno sie ku nom dostać, bo trza mieć wize – pado Baca. – A drugi to taki, ze przywóz oscypków do Hameryki jest zabroniony.
– To skandal! – woło kongresmen Robert Andrews z New Jersey. – Jak mozno nie wpuscać do nasego kraju tak piknyk serów!
– I jak mozno wymagać wiz od mieskańców kraju, we ftórym te pikne sery ryktujom! – dodoje kongresmen Michael Arcuri z Nowego Jorku.
– Skandal! Skandal! – krzycy kongresmenka Michele Bachmann z Minnesoty oraz kongresmeni Spencer Bachus z Alabamy, Brian Baird z Waszyngtonu i Richard Baker z Luizjany.

Pozostali posłowie do Izby Reprezentantów som tego samego zdania. Na sali robi sie wielko wrzawa. Ale jednoceśnie dzieje sie cosi niezwykłego: tako pikno zgodność między demokratami a republikanami to naprowde wielko rzadkość!

– No to na co jesce cekomy? – pyto wreście ostatni ze wspomnianej listy kongresmen Don Young z Alaski. – Znieśmy ten głupi zakaz przywozenia oscypka do Hameryki i znieśmy te głupie wizy dlo kraju, ze ftórego oscypki pochodzom!
– Słusnie! Znosimy jedno i drugie! – wołajom syćka kongresmeni. I zaroz piknie ukwalowujom co trza.

Potem jesce ino Joe Baca musi dać oscypki do powąchania senatorom, coby i oni poparli to, co Izba Reprezentantów ukwalowała. Co na to syćko Dżordż Dablju Busz? Jo se myśle, ze nie odwazy sie zawetować cegoś, co hamerykański Kongres poporł jednogłośnie. I juz wkrótce, moi ostomili, o wizak do Hameryki prawie zabocymy, tak jak juz prawie zabocyliśmy, ze kiesik było coś takiego jak kartki na mięso.

Ftoś ino musi póść do tego Joego Bacy z workiem oscypków i popytać, coby postąpił wedle mojego planu. Cy kongresmen sie zgodzi? No, skoro jest Bacom – i to przez duze „B” – to przecie niemozliwe, coby sie nie zgodził. Hau!

P.S.1 Pikne podziękowania dlo wyzej wymienionego rodaka z Hameryki za odkrycie, ze Joe Baca zajmuje sie w Kongresie mlecarstwem, bo jo ino nolozłek tego kongresmena na liście posłów do Izby Reprezentantów, ba nie pomyślołek, coby sprawdzić, w jakik komisjak on zasiado 🙂

P.S.2. No to mozemy juz imieninowo zacąć pić zdrowie nasyk Basiecek: Basiecki-Mysecki i Basiecki-Basiecki! Sto lat! 🙂 🙂