Mniam, mniam w płynie

Kie jem kiełbase jałowcowom, to godom: mniam, mniam. Co to takiego to mniam, mniam? To zachwyt. Ino zachwyt w skrócie. Bo kie ftoś skostuje jakiegoś piknego przysmaku, to mo ochote pedzieć duzo więcej. Mo ochote wołać: Na mój dusiu! Pycha! Rarytas! Frykas! Mecyja! Niebo w gymbie! Nieziemsko rozkos dlo ziemskiego podniebienia! Cegóz mi więcej do scynścia trza? Nic! Zupełnie nic! To, co teroz se jem, to juz jest pełnia scynścia! Niek ino cas w miejscu stonie! Niek kwila, kie ten specjał moje kubki smakowe pieści, nigdy sie nie skońcy! Nigdy!

Długo taki smakos – nałogowy abo okazjonalny – mógłby wygłasać pokwoły na ceść piknego jedzenia? No, jeśli mo godane, to barzo długo. Ino po co? Po co w takim momencie ryktować pokwoły wprowdzie jak najbardziej słusne, ale jednak przeskadzające w rozkosowaniu sie piknym pokarmem? W dodatku godając i jedząc naroz – mozno sie zakrztusić. A to juz by było straśne! Jeśli cymś momy sie krztusić – to lepiej paskudztwem, bo po paskudztwie i tak nicego dobrego sie nie spodziewomy. Ale jedząc cosi smacnego momy nadzieje na same pikne doznania. I kie zakrztusenie sie brutalnie nos tyk nadziei pozbawi, rozcarowanie bedzie sakramencko bolesne. Lepiej więc nie ryzykować i przy zajadaniu pysności godać jak najmniej. I dlotego właśnie wyryktowano wyrazenie mniam, mniam – ono musi wystarcyć za syćkie pokwoły, jakie mielibyście ochote wykrzykiwać, kie jecie coś, co barzo lubicie.

No dobrze, a kie pije Smadnego Mnicha, to co powinienek godać? Tyz mniam, mniam? Chyba nie. Mniam, mniam towarzysy jedzeniu, nie piciu. Stałemu, a nie ciekłemu skupieniu materii spozywcej. Bodajze najrzadso rzec, przy ftórej mozno pedzieć mniam, mniam, to kisiel. Przy cymś rzadsym od kiślu – chyba juz nie mozno.*

Kie coś pijemy, niby moglibyśmy pedzieć: gul, gul, ale… kłopot w tym, ze ten zwrot nie ino do piknyk napojów sie odnosi. Mozemy pić byle co i tyz godać: gul, gul. W dodatku kie tak godomy, to dlo osób postronnyk nie jest jasne, cy my coś pijemy cy udojemy indyka.

Krucafuks! No to jako jest wersja mniam, mniam dlo napojów? Istnieje ona w ogóle? Kieby sie okazało, ze nie istnieje, to by było dziwne. Barzo dziwne! Telo tysięcy roków waso ludzko cywilizacja sie rozwijo! Wynaleźliście juz komputry, telefony komórkowe i rakiety kosmicne! A jesce nie wymyśliliście zwrotu, ftórego uzywałoby sie przy piciu, tak jak mniam, mniam przy jedzeniu? Jeśli rzecywiście tako luka w ludzkim słownictwie mo miejsce – trza jom cym prędzej wypełnić! Nie bede udawoł, ze pytom o to bezinteresownie. Bo na moim blogu – ka ciągle coś pijemy z jakiejś okazji abo i bez okazji – taki zwrot moze sie piknie przydać. Ale kasi indziej tyz moze sie przydać. No, choćby u Pona Pietra. Chyba nawet bardziej u Pona Pietra niz u mnie. Hau!

* Chociaz… kie ftoś konsumuje sam tylko barsc, bez zodnyk dodatków, to moze pedzieć mniam, mniam cy nie moze?