Schronisko z windom

Ftóre schronisko w nasyk górak jest najpikniejse? Tego pedzieć nie umiem. Wiem za to, we ftórym najpikniej podajom posiłki – na Magurze Małastowskiej w Beskidzie Niskim. Byłek tamok i widziołek na własne owcarkowe ocy. Wy, ludzie, pewnie nigdy byście mi nie pozwolili na dokładne spenetrowanie tego schroniska. Na scynście, kie dosłek tamok wiele roków temu, do środka wpuścił mnie pewien nieduzy, ale barzo sympatycny miejscowy pies. I dzięki niemu syćko mogłek se piknie pooglądać.

Jeśli wy tyz fcecie tamok trafić, to najłatwiej chyba wom bedzie pojechać najpierw do Gorlic. Z Gorlic musicie autem abo autobusem dostać sie na Przełęc Małastowskom. A potem z przełęcy idziecie se niebieskim ślakiem. Ślak jest łatwy. Nawet ci, co nie som w chodzeniu po górak wprawieni, dojdom w niecałe pół godzinki. No chyba ze zimom przez sakramencki śnieg trza sie przedzierać, to wte wędrówka moze potrwać kapecke dłuzej.

No i dochodzicie do schroniska. Głodni jesteście, bo wprowdzie od przełęcy przebyliście niedługom droge, ale jednak spacer po zielonym beskidzkim lesie piknie zaostrzył was apetyt. Od rozu więc wchodzicie do jadalni. I – jeśli jesteście tutok po roz pierwsy – ogarnio wos zdziwienie. Som stoły i krzesła… Ale ka jest bufet? Ka lada, za ftórom stołby ftoś z obsługi? Abo przynajmniej okienko, przez ftóre posiłki by wydawano? Cy to na pewno jest jadalnia? Wase zdziwienie stoje sie jesce więkse, kie nagle – tak jakby spod ziemi – dolatuje ku wasym usom pytanie:
– Dzień dobry. Czy coś podać?

Krucafuks! Skąd ten głos? Duch niewidzialny cy jak? Bo jeśli duch, to moze lepiej wartko stąd uciekać? Ale zaroz zauwazocie, ze pod jednom ścianom jest takie cosi jakby balustrada, nad ftórom wisi niewielko skrzynka z dwiema przegródkami. Co to takiego? Ha! To jest, moi ostomili, cynść piknej schroniskowej windy. Jak ona wyglądo w całości, to jo wom moze najlepiej na rysunku pokaze (choć przybocuje, ze jo te winde widziołek wiele roków temu, więc pewne scegóły moge źle bocyć; jeśli ftoś bocy lepiej, piknie pytom, coby zgłosił swe uwagi).


Śnur, co to go na rysunku widzicie, tworzy pętle rozciągniętom między kółkami górnymi w jadalni a dolnymi w piwnicy. Mozno ten śnur ciągnąć w jednom abo drugom strone – i wte jedno skrzynka przesuwo sie ku wierchowi, a drugo ku dołowi. W tym całym ustrojstwie chyba jest jesce jakisi hamulec, coby turysta-dowcipniś nie mógł sie tom windom bawić. Tak mi sie wydoje. Ale dokładnie juz nie boce, więc tego scegółu nie narysowołek.Cy teroz juz wiecie, skąd ten tajemnicy głos dochodził? Z piwnicy! A wyście przez otocony balustradom otwór w podłodze go usłyseli. Wołającym nie był zoden duch, ino nojdujący sie w piwnicy pod podłogom pracownik schroniska. No to teroz, uspokojeni, ze zodne moce niecyste sie tutok nie pałętajom, podchodzicie do balustrady i wołocie:
– Jajecznicę i herbatę poproszę!
– Proszę bardzo. Zaraz podam – słysycie z dołu odpowiedź.Pracownik schroniska wartko ryktuje jajeśnicke i herbatke. Potem wstawio to syćko do skrzynki numer 1, pociągo za śnur i – winda idzie w ruch. Widzicie, jak skrzynka numer 2 powoli sie obnizo i po kwili zniko za ściankami balustrady. Ale zaroz wynurzo sie do wierchu skrzynka numer 1 z gorącom herbatkom i pachnącom jajeśnickom. A do tego piecywko, niekoniecnie świeze, ale w schroniskowo-beskidzkik okolicnościak i tak bedzie wom smakowało pikniej niz chrupiący chlebek prosto z piekarni. Bierecie to syćko ze skrzynki i przenosicie se na stół.- Jajecznica – 4 złote. Herbata – 3 złote. Razem 7 złotych – pado z piwnicy pracownik schroniska.Niestety nie mocie drobnyk, boście je wceśniej w Gorlicak na jakieś bździny wydali. Kładziecie więc na skrzynce dziesięciozłotowy banknot. Zaroz skrzynka numer 1 sie obnizo, a na wierch wraco skrzynka numer 2. Nie na długo jednak, bo po kwili skrzynka 2 znowu jedzie w dół, a skrzynka 1 do wierchu. I co w tej skrzynce widzicie? Trzy złote reśty. Bierecie te dutki i chowocie je do portfela. Teroz juz mozecie siąść se przy stoliku, pojeść jajeśnicy i popić herbatki. Smacnego!Heeej! Rzadko załuje, ze nie jestem cłowiekiem, ale barzo fciołek być nim wte, kie odwiedziłek to schronisko. Fciołek być cłowiekiem i zostać obsłuzonym przez takom piknom winde! Nie wiem ino, cy wom, ludziom, tako obsługa sie podobo. Myślołek, ze powinna, ale oto niedowno gaździna małastowskiego schroniska, poni Ewa Wąsowska w wywiadzie dlo N.p.m.-u pedziała: Ludzie boją się wkładać pieniądze do windy. Może obawiając się, że znikną pod drodze?* Cóz. Właściwie to jo sie wom, ludziom, nie dziwie. Wse dookoła ciągle ftoś wos osukać próbuje. No to boicie sie, ze w schronisku tyz bedom próbowali, ze włozycie dutki do skrzynki – i dostoniecie fige z makiem zamiast reśty. Co mozecie zrobić, coby sie upewnić, ze obsługa wos nie osuko? To proste! Musicie ino wiedzieć, ze nie jest łatwo to schronisko prowadzić. Od cywilizacji daleko, wygód zodnyk, telewizji nimo, za to nie roz trza sie sarpać z mniej kulturalnymi turystami, co to w środku nocy głośne zabawy ryktujom. Zimom hałaśliwi turyści racej tamok nie zachodzom – docierajom ino ci fajniejsi – ale i wte o długim nieprzerwanym śnie nimo co marzyć, bo co 3-4 godziny trza wstawać i do pieca dorzucać. Mieszkamy w piwnicy, wilgoć w pokoju, grzyb na suficie* – wylico poni Wąsowska „uroki” tamtejsej codzienności. Na mój dusiu! Jeśli ftoś nie jest prowdziwym miłośnikiem gór, to w takik warunkak dłuzej niz 5 minut nie wytrzymo!No to teroz wiecie juz, jak sie upewnić, ze nie zostoniecie okradzeni? Pockać 5 minut. Jeśli po tyk 5 minutak bedzie wos obsługiwoł ten sam cłek, jeśli on jesce z tego schroniska nie ucieknie w sinom dal – to znacy, ze jest PROWDZIWYM MIŁOŚNIKIEM GÓR. A PROWDZIWY MIŁOŚNIK GÓR nie bedzie turystów okradoł. Mozecie spokojnie kłaść do windowej skrzynecki swoje dutki i bedom one bezpiecniejse niz w najpikniejsym śwajcarskim banku. Hau!P.S.1. Cy ftoś mo ochote na powąchanie łemkowskik (i nie tylko) klimacików z okolic Magury Małastowskiej? Jeśli tak, to na Aleckowe strony zaprasom, a Alecce piknie dziękuje, ze udzieliła gościny paru fotkom, co to je od anonimowego autora dostołek 🙂

P.S.2. A do soboty jo muse odpowiedni zapas Smadnego Mnicha zgromadzić, bo przybocuje, ze w sobote som imieniny Mietecki, to przecie bedzie trza jej zdrowie wypić! 🙂

P.S.3. Momy w budzie nowego gościa – Tymoteusecka. Powitojmy piknie i tyz Smadnym Mnichem pocęstujmy! 🙂

* E. Wąsowska, Niejeden facet nie dałby rady. Z Ewą Wąsowską, gospodynią schroniska PTTK na Magurze Małastowskiej, rozmawia Jakub Terakowski, „N.p.m. – magazyn turystyki górskiej” 2008, nr 5, s. 64.
** Ibidem, s. 65.