Studio Fryzur Damskich i Męskich „Przedziałek”

Chyba jesce nie godołek wom o tym, ze Felek znad młaki, co to jest najbogatsy w mojej wsi, mo w Nowym Targu zakład fryzjerski. Barzo łatwo tamok trafić: z dworca PKS w Nowym Targu musicie najpierw póść ku temu barowi, ze ftórego piknie pachnie smazonom kiełbasom, dalej idziecie ku restauracji, ze ftórej piknie pachnie kotletem schabowym, a następnie ku sklepowi spozywcemu, ze ftórego dochodzi sakramencko pikny zapach cornego salcesonu. No i kie miniecie ten sklep, musicie skryncić w pierwsom ulice w prawo. Zaroz uwidzicie napis: STUDIO FRYZUR DAMSKICH I MĘSKICH „PRZEDZIAŁEK”. Tamok jest właśnie Felkowy zakład. Skąd tako nazwa? A, pare roków temu jeden ekspert-doradca biznesowy tłumacył Felkowi, ze nazwa „Studio Fryzur” jest bardziej cool niz „Zakład Fryzjerski”. Felek nie barzo rozumioł, co Katolicki Uniwersytet Lubelski mo wspólnego z fryzjerskimi usługami, ale uznoł, ze za duzo zapłacił ekspertowi za porady, coby go nie posłuchać.

W tym Felkowym zakładzie pracujom dwie fryzjerki i dwók fryzjerów. A kozde z nik piknie i babe, i chłopa ostrzyc umie. Od pocątku lipca jednym z tyk dwók fryzjerów jest Stasek. Ba nie Kowaniecki, co to jest juhasem u mojego bacy, ino najstorsy wnuk Wincentego, tyz Stasek. Chłopak to cichy i nieśmiały. Ale robotny! A w tym roku technikum fryzjerskie w Krośnie skońcył. Z wyróznieniem! Dlotego Felek nawet chętnie doł mu prace w swoim zakładzie.

Tak sie złozyło, ze pierwsym klientem Staska był mój baca, ftóry racej rzadko do fryzjera chodzi, bo najcynściej strzyze sie u gaździny. No ale skoro teroz w mieście jest fryzjer z nasej wsi, baca postanowił – tak na próbe – ostrzyc sie u niego. Prosto z holi do Nowego Targu sie udoł, poseł do zakładu fryzjerskiego… to znacy: do Studia Fryzur Damskich i Męskich „Przedziałek”. No i Staska o ostrzyzenie popytoł. A potem nie wrócił od rozu na hole, ino pojechoł autobusem do wsi i do nasej chałupy weseł.
– Poźrej no, matka – pedzioł do gaździny. – Jakosi niedobrze mnie ten Stasek ostrzygł. Nie mogłabyś wziąć nozycek i poprawić?
Gaździna przyjrzała sie bacowskiej głowie.
– A co miałabyk poprawiać? – spytała. – Mi sie widzi, ze Stasek ostrzygł cie piknie.
Baca stanął przed lustrem. Rękom po włosak przejechoł roz w jednom, roz w drugom strone.
– No… – mruknął – niby syćko dobrze, ale cosi mi nie pasuje. Sam nie wiem co.
Gaździna rozłozyła bezradnie ręce.
– Jak ty, ojciec, nie wies, co ci nie pasuje, to jo tyz nie wiem. Moim zdaniem nic w twoik włosak poprawiać nie trza.

No i baca obraził sie na gaździne, ze ta mu nie fce pomóc, a gaździna obraziła sie na bace, ze ten marudzi. Na scynście zdązyli sie pogodzić, zanim baca znowu poseł na hole.

Wkrótce inksi ludzie z nasej wsi tyz posli strzyc sie u Staska. I syćka wracali niezadowoleni. Tak jak mój baca gwarzyli, ze fryzura niby w porządku, cosi im jednak nie pasowało. Ino co? Na to pytanie nifto odpowiedzi nie znoł. Jaze rozesła sie wieść, ze Stasek źle strzyze. W drugim tyźniu lipca kie do Studia Fryzur Damskich i Męskich „Przedziałek” wchodził nowy klient i Stasek zaprasoł go do siebie, klient od rozu odpowiadoł:
– Nie, dziękuję. Ostrzygę się u którejś z pańskich koleżanek albo kolegi, bo… – i tutok klient wymyśloł jakomsi wymówke:
– Bo mam alergię na słońce i w związku z tym muszę siedzieć dalej od okna.
– Bo chcę usiąść bliżej radia, żeby je lepiej słyszeć.
– Bo u pana jest bardzo wątłe krzesło i boję się, że może się ono pode mną złamać.
– Bo działam w partii prawicowej i za nic w świecie nie siądę na krześle z lewego skraju.
– Bo wydaje mi się, że lustro przed, którym pan strzyże, jest tak jakby pęknięte, a to oznacza nieszczęście.
– Bo… bo… bo… no bo jakoś tak.
Ta ostatnio odpowiedź była chyba najblizso prowdy. Prowdy, ftórej na rozie nifto nie znoł.

A bidny Stasek załamany był coroz bardziej. Zacął myśleć o porzuceniu rodzinnyk stron i pojechaniu kasi w świat, bo jako fryzjer-nieudacnik wstydził sie we wsi ludziom na ocy pokazywać. Felek tyz zakwycony nie był. Nie krył, ze kieby na miejsce Staska zatrudnił inksego fryzjera, interes sełby duzo lepiej.

W trzecim tyźniu lipca, gaździna zadzwoniła na komórke do siedzącego na holi bacy.
– Ojciec, pódźze do Nowego Targu, coby znowu u Staska sie ostrzyc – popytała.
– Jo? A po co? – zdziwł sie baca. – Przecie byłek niedowno. Jesce włosy nie zdązyły mi odrosnąć.
– No, pódźze – nalegała gaździna. – Felek pedzioł, ze jeśli w tym tyźniu nifto nie ostrzyze sie u Staska, to bedzie musioł bidoka zwolnić. Sama byk posła, ale cekom na turystów, co to mieli dzisiok pokój u nos wynająć. Zrób, ojciec, dobry ucynek.
– No chyba ze idzie o dobry ucynek – zgodził sie wreście baca. – Ale tylko z tego powodu póde. Z zodnego inksego!

No i znowu baca do Nowego Targu poseł. A po wizycie w Studiu Fryzur Damskich i Męskich „Przedziałek” znowu autobusem do wsi pojechoł i do swej chałupy weseł.
– Matka! – zawołoł drzwi do chałupy otwierając. – Tym rozem Stasek piknie mnie ostrzygł! Sakramencko piknie! Na mój dusiu! Jak piknie!!!
Gaździna przyjrzała sie bacy.
– No, całkiem nieźle – przyznała. – Ale muse ci pedzieć, ojciec, ze nie widze wielkiej róznicy między dzisiejsym ostrzyzeniem a tym poprzednim.
– Jo niby tyz nie – pedzioł baca. – Ale za poprzednim rozem cegoś mi w tym strzyzeniu brakowało.
– Cego? – spytała gaździna. – Wies juz cy nie?
– Nie wiem, matka, nie wiem! – pedzioł baca. – Ale moze Mietek, ten młodsy brat Staska, bedzie wiedzioł, bo dzisiok odwiedził on Staska w pracy i siedzioł tamok cały cas, kie jo byłek strzyzony.
Gaździna kwilecke sie zastanowiła.
– A więc dzisiok – odezwała sie – w zakładzie gościł Mietek? Ta straśno gaduła Mietek?
– No przecie godom – odrzekł baca.
– A z poprzednim rozem Mietka nie było? – fciała sie upewnić gaździna.
– Ano, nie było.
– Na mój dusiu! – zawołała gaździna. – I ty sie, ojciec, jesce nie domyślos, cemu dzisiok wróciłeś od fryzjera zadowolony, a poprzednio nie?
Baca podeseł do lustra i przyjrzoł sie po roz kolejny swojej fryzurze, zastanawiając sie, co takiego gaździna dostrzegła, cego on nie dostrzego.
– Nie poziroj w lustro, ojciec, bo tamok odpowiedzi nie nojdzies – pedziała gaździna. – Lepiej zastanów sie, cego ty właściwie od fryzjera potrzebujes?
– Jak to cego? – Bace zdziwiło takie pytanie. – Cego miołbyk od fryzjera potrzebować? Coby mnie ostrzygł i telo.
– A poza tym? – spytała gaździna.
– O co ci, matka, idzie? – Baca mioł wielkom ochote hipnąć do głowy gaździny, coby wreście uwidzieć jako na dłoni, co ona mo na myśli.
Gaździna zaśmiała sie, a potem wzięła głęboki oddech, co oznacało, ze do małego wykładu sie ryktuje.
– Zauwoz, ojciec – gaździna zacęła swój wykład – ze taki fryzjer to musi umieć dwie rzecy: OSTRZYC klienta i… POGODAĆ z klientem! Ba ze Staskiem toś ty na pewno nie pogodoł, bo on to przecie taki milcek, ze kieby mu mowe odjęło, to nifto by nawet nie zauwazył. No i za poprzednim rozem niezadowolony od niego wysłeś. Co z tego, ze piknie cie ostrzygł, skoroś nie se z nim pogodoł? A dzisiok był w zakładzie Mietek, ftóry – choć jest rodzonym bratem Staska – to charakter mo zupełnie inksy: gaduła z niego tako, ze zamilknie chyba dopiero w trunnie, choć i tego nie byłabyk tako pewno. Domyślom sie, ze kie Stasek cie strzygł, to Mietek z tobom godoł. Godoł, godoł i godoł. Dlotego właśnie wysłeś od fryzjera zakwycony, choć przecie Stasek ostrzygł cie tak samo, jako poprzednio.
Baca zacął drapać sie po głowie.
– Matka! Ty mos racje! – zawołoł po kwili, ale gaździna juz go nie słysała, bo pohybała do Felka, coby namówić go do zatrudnienia Staskowego brata na etacie fryzjerskiego gawędziorza. Felek nie był zakwycony tym pomysłem. Tłumacył, ze nie przybocuje sie, coby w jakikmkolwiek, nawet najbardziej ekskluzywnym zakładzie fryzjerskim taki etat istnioł. Gaździna jednak męcyła Felka i męcyła. Wreście Felek sie zgodził, ale barzo niechętnie.

Ba teroz – na mój dusiu! – nawet nie wyobrazocie se, jaki jest on scynśliwy! Bo dutków na swoim fryzjerskim interesie zarabio więcej niz kiedykolwiek wceśniej! A to dzięki Staskowi, ftóry piknie strzyze i Mietkowi, ftóry równie piknie zabawio Staskowego klienta rozmowom. Temu braterskiemu duetowi idzie tak dobrze, ze do Studia Fryzur Damskich i Męskich „Przedziałek” zacęli przyjezdzać ludzie z Zakopanego, Nowego Sącza, Krakowa, a nawet ze Słowacji! I jeśli fcecie, moi ostomili, to sami mozecie do Nowego Targu pojechać, coby u Staska sie ostrzyc i zarozem z Mietkiem pogodać. Ino wizyte u nik mozecie se zaplanować najwceśniej na jesień, bo do końca września syćkie terminy majom juz zajęte. Hau!

P.S. A z budowego kalendorza wyniko, ze jutro (cyli zaroz!) momy imieniny Magdarecki i urodziny Poni Agnieszki, co to piknie moje wpisy tutok wklejała, a potem naucyła mnie robić to samemu. No to zdrowie obu solenizantek! 🙂