Hau!

Witom piknie w mojej budzie, co to sie Owcarkówkom nazywo! Cemu właśnie tak? A bo w tyk nasyk górak jest wiele budowli, ftóryk nazwa końcy sie na „-ówka”. Nie ino bacówki i gazdówki. Na przykład w takim Niedźwiedziu pod Turbaczem stoi Orkanówka – chałupa, we ftórej pon Władysław Orkan siedzioł i dzieła swe ryktowoł. Po drugiej stronie Turbacza, w Gminnym Ośrodku Kultury w Łopusznej jedno izba nazywo sie Tischnerówka. Tamok ksiądz Tischner nigdy nie siedzioł i nic nie ryktowoł, bo za jego zycia izby tej nie było. Ale teroz juz jest i mozecie uwidzieć w niej rózne pamiątki po hyrnym jegomościu: zapiski, biurko, a na biurku masyne do pisania, ftóro słuzyła jej właścicielowi do przelewania filozoficno-góralskik myśli z głowy na papier. W Zakopanem z kolei nojdziecie Witkiewiczówke, ka mieściła sie hyrno Firma Portretowo pona Witkacego. Nojdziecie tyz Sienkiewiczówke, ka autor Potopu bywoł, coby odpocywać i nabierać sił do napisania ksiązki godnej nagrody Nobla. Jo se myśle, ze w Zakopanem przydałoby sie jesce wyryktować jakomsi „-ówke” dlo domku pona Makuszyńskiego. Ino jakom? Makuszyńskówka to brzmiałoby chyba kapecke dziwnie. Ale co powiecie na: Fiki-Mikówke? Jo wiem, ze najsłynniejsym bohaterem pona Makuszyńskiego była nie małpka Fiki-Miki, ino koziołek Matołek. Ba nazwa Matołkówka mogłaby rodzić podejrzenia, ze to od matoła przez małe „m”, a nie od Matołka przez duze. Natomiast Fiki-Mikówka to jo se myśle, ze mogłaby być.

Heeej! A cy jest w górak choć jedno psio buda, ftórej nazwa końcyłaby sie na „-ówka”? Nie słysołek o takiej. No to mojo bedzie (chyba) pierwso. I dlotego właśnie bude swojom Owcarkówkom nazwołek. I piknie ku niej zaprasom i w dzień, i w noc, i wte, kie w niej jestem, i wte, kie mnie w niej nimo. Wse!

Wiecie, moi ostomili, co to jest za tekst, ftóry właśnie zeście przecytali? To tytuł mojego bloga przetłumacony z języka psiego na ludzki. Jako widzicie, w języku psim to jest ino krótkie Hau!, a w ludzkim… półtora tysiąca znaków! Ze spacjami zaś jesce więcej! Godom wom: kieby pon Julius Cezar znoł psi język, to właśnie w tym języku by pisoł, a nie po łacinie, bo wte jego styl mógłby być jesce bardziej lapidarny.

A ostatnio myślołek, coby wyryktować wpis o Cyrankiewiczówce. I nagle… dotarło do mnie, ze ten blog juz ponad dwa roki istnieje, a goście mojej budy jesce nie wiedzom, ze mojo buda mo nazwe! Najwyzso pora zatem, cobyście sie wreście dowiedzieli! No i teroz juz piknie wiecie. A o Cyrankiewiczówce… to jo następnym rozem opowiem. Hau!*

P.S. W śpiewaniu „Sto lat!” momy chyba niezłom wprawe, no to dzisiok zaśpiewojmy to Dydyjecce z okazji imienin. Zdrowie Dydyjecki! 🙂

* Na wselki wypadek od rozu wyjaśniom, ze „Hau!” końcące kozdy z moik wpisów znacy cosi zupełnie inksego niz „Hau!” będące tytułem bloga. „Hau!” końcące wpisy znacy mniej więcej telo, co góralskie słowo haj abo indiańskie howgh. Oba słowa zreśtom wywodzom sie z języka psiego, co jest piknym dowodem na to, ze górole i Indianie majom (a przynajmniej mieli do niedowna) lepsy kontakt z naturom niz inksi ludzie.