Zaba za kołnirzem

Ze kilka roków temu pon Bonowicz wyryktowoł piknom biografie jegomościa Tischnera, to na pewno wielu z wos wie. A cy wiecie, kielo rozy pojawio sie w tej biografii nazwisko poni Czubernatowej z Raby Wyżnej? Powiem wom: trzy.* To mało! Jak na tak piknom przyjaźń najsłynniejsej góralskiej poetki z najsłynniejsym góralskim filozofem to sakramencko mało! Z drugiej strony trza jednak przyznać, ze kieby autor fcioł dokładnie opisać syćko, co w zyciu jegomościa było pikne, to chyba musiano by co najmniej połowe drzew w nasym kraju powycinać i na papier przeznacyć, coby przynajmniej na skromny nakład wystarcyło. Tak więc pona Bonowicza nalezy kwolić – z ekologicnego punktu widzenia zachowoł sie barzo odpowiedzialnie.

Z kolei w takim blogu jako mój to jak najbardziej wypado, coby nazwisko tak hyrnej górolki padało cynściej. Więc pado. W poprzednim wpisie padło trzy rozy (do tego jesce mozno dodać jej dwa wierse podrzucone nom przez Jędrzejecka), a w dzisiejsym – juz pojawiło sie roz, a pojawi sie jesce seść. Nie! Siedem! Ino ten siódmy roz to bedzie juz w przypisie.

Heeej! Ta przyjaźń między jegomościem z Łopusznej a poetkom z Raby Wyżnej była nie ino pikno, ale tyz barzo twórco! O poni Czubernatowej godano nawet, ze jest Tischnerowom muzom. I chyba słusnie godano. Bo te greckie muzy pewnie tyz jakosi księdzu profesorowi sie przysłuzyły, ale one nie wyryktowały ani jednego wiersa, ftóry jegomość choć roz zacytowołby w swoik kazaniak. Natomiast wierse poni Czubernatowej – cytowoł wiele rozy! Tak więc mozno pedzieć, ze poni Czubernatowa była współautorkom jego kazań. A skoro jo juz o współautorstwie godom, to nie moge tutok nie zbocyć ksiązki Wieści ze słuchanicy – zbioru korespondencji, jakom ta dwójka niezwykłyk góroli prowadziła między sobom. Nie wiem, co wy o tej ksiązce myślicie, ale jo myśle, ze jest pikno. Pikno i pełno barzo ciekawyk przemyśleń obojga autorów.

Kie ta cało przyjaźń sie zacęła? Downo temu. Jesce w pocątkak wojny, kie Tischner mioł ino 9 roków. Cało jego rodzina przeniosła sie wte do Raby Wyżnej. No i zagościła tamok w chałupie, ka gazdowali Jakub i Janina Trybułowie-Trybuloki. A te Trybuloki miały trójke dzieci: Cecylie, Zofie i Hieronima (Herego).** W tej Rabie Wyżnej jednak Tischnerowie nie ino z Trybulokami wesli w bliskom znajomość, ale tyz z dziadkiem poni Czubernatowej i całom jego rodzinom. Jak sama poetka młodego Józka Tischnera z tamtyk casów wspomino? Ano tak:

Kiedyś z Herym od Trybuloka wrzucili mi za kołnierz żabę.***

O, krucafuks! Krucafuks! Po tysiąckroć krucafuks! To z małego Tischnerka tako beskurcyja była? No, no, fto by sie tego spodziewoł! Jo wiem, ze wrzucanie kolezankom zab za kołnirz to u zwycajnego dziewięciolatka normalno rzec. Ale u ZWYCAJNEGO! A ftosi tak hyrny jako jegomość Tischner to powinien być w dzieciństwie grzecny jak mały Wołodia Lenin w opowiadaniak pona Zoszczenki!**** Abo jak mały Janek Kochanowski w powieści poni Porazińskiej!***** A on tymcasem zabe za kołnirz poni Czubernatowej wrzucił! On! Przysły ksiądz! Przysły profesor filozofii! Przysły kapelan Solidarności! Przysły prezes wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku! W dodatku był to cas okupacji – wte nalezało przecie osłabiać Miemców i im wrzucać za kołnirz rózne paskudztwa, a nie rodakom!

W takik okolicnościak to poni Czubernatowa miała prawo śmierztelnie sie za te zabe obrazić. Mogła wydać jegomościowi dozywotni zakaz zblizania sie do niej na odległość mniejsom niz te, jako dzieli Łopusznom od Raby Wyżnej. Mogła zacąć występować w pewnej wrogiej profesorowi radiostacji i opowiadać, jak to juz w dzieciństwie był on okrutnikiem zarówno dlo młodyk górolek, jak i dlo zab! Mogła… ale tego nie zrobiła. Widocnie jako przysło poetka miała piknom poetyckom wyobraźnie i wiedziała, ze kie sie na Tischnera pogniewo, to więcej straci niz zysko. No i zamiast sie na niego obrazić – to sie zaprzyjaźniła. Z korzyściom dlo obu stron. I z korzyściom dlo kultury góralskiej. Cyli dlo polskiej tyz.

A morał z tej historii jest taki, ze jeśli ftosi wrzuci wom zabe za kołnirz, to nie nalezy sie zbyt pochopnie obrazać. Bo nigdy nic nie wiadomo. Tako zaba moze oznacać pocątek nowej piknej przyjaźni.******* Hau!

P.S. Momy tutok nowego gościa, ftóry seł, seł, jaze do Owcarkówki zaseł – Grazynecke. Powitojmy jom piknie i Smadnym pocęstujmy! 🙂

* W. Bonowicz, Tischner, Kraków 2001, s. 407, 441, 467.
** Ibidem, s. 43.
*** W. Czubernatowa, J. Tischner, Wieści ze słuchanicy, Kraków 2001, s. 6.
**** M. Zoszczenko, Opowiadania o Leninie, tł. A. Galis, Warszawa 1970.
***** J. Porazińska, Kto mi dał skrzydła. Rzecz o Janie Kochanowskim, Wrocław 1997.
****** Nie bede godoł, ze to zdanie nie jest plagiatem z Casablanki, bo kozdy widzi, ze jest. Poniom Bergman, pona Bogarta i pona Curtiza piknie za ten plagiat przeprasom.