Kosmicno zguba

Samotna torba sunąca przez kosmiczną pustkę – to efekt pechowej wycieczki astronautów z wahadłowca Endeavour. – donosił dwa tyźnie temu Dziennik. – Astronautka NASA zgubiła torbę z narzędziami, gdy we wnętrzu pakunku niespodziewanie eksplodował pistolet ze smarem. Do pechowego incydentu doszło, gdy Heidemarie Stefanyshyn-Piper szykowała się do oczyszczania ruchomego łącznika, do którego zamocowane są baterie słoneczne stacji kosmicznej. Jak wynika z relacji astronautki, zabrany przez nią pistolet ze smarem nagle wybuchł, a ciemna maź ubrudziła rękawice jej skafandra oraz kamerę, którą rejestrowano przebieg napraw. Gdy Heide próbowała oczyścić swój kombinezon, torba z narzędziami wyślizgnęła się i odpłynęła w przestrzeń kosmiczną.

Widzicie? O cystość nalezy dbać – ale bez przesady! Kieby poni Stefanyshyn-Piper zamiast cyścić kombinezon pilnowała torby, to torba nie wybrałaby sie w samowolnom podróz międzygwiezdnom. Ba astronautka nie jest tu nic winno! Jo se myśle, ze po wybuchu tego sakramenckiego pistolca ona pedziała se tak: „Na mój dusiu! Ale sie ubrudziłak! Wyglądom, jakbyk pracowała w kopalni, a nie w kosmosie! No ale niekze ta. Kie ino wróce na Ziemie, to wartko zadzwonie do chłopa, coby hipnął do sklepu za rogiem i kupił Vizira. Wrzuce kombinezon do pralki i bedzie jak nowy!” Niestety, jak pado Wikipedia, te woznioki z kontroli lotów ukwalowały, ze astronautka musi wyglądać tak elegencko, jakby za kwilecke na tego Endeavoura miała przybyć angielsko królowa z oficjalnom wizytom. No i kazały bidocce piknie sie z tego smaru wymyć. Dlotego właśnie syćko skońcyło sie tak, jak sie skońcyło: torba przeminęła z wiatrem (bo w kosmosie tyz wiater wieje, ino nie taki zwycajny, ba słoneckowy).

Jaki bedzie dalsy los tej torby – nie wiadomo. Moze trafi ona w ręce istot z pozaziemskiej cywilizacji? Ino jakik istot? Głupsyk od nos cy mądrzejsyk? Jeśli głupsyk, to dobrze. Wte tacy kosmici na widok nasyk ziemskik narzędzi zawołajom:
– O, Jezusicku! Co za niezwykłe przedmioty tutok widzimy! Sakramencko niezwykłe! Nawet nie wiemy, do cego one słuzom! Cosi takiego to z planety wielkik mędroli musi pochodzić!
No i wte my, mieskańcy Ziemi, bedziemy mieli pikne powody do dumy. Ale jest i tako mozliwość, ze torbe nojdom kosmici mądrzejsi od nos. I tacy to zaroz tak śmiać sie zacnom, jakby oglądali film Kosmiczne jaja.
– O, krucafuks! Haha! – tak sie bedom śmiali. – Co to za prymitywne rupiecie! Przecie u nos to w dolnym paleolicie takik uzywano! Nie wiemy, z jakiej planety one pochodzom, ale musi to być planeta głuptoków!
I wte przyjemnie by nom nie było. Dlotego to całe wydarzenie powinno być lekcjom na przysłość: jeśli NASA doje astronautom torbe, ftóro mo być zabierano na spacery kosmicne, to do środka obowiązkowo nalezy zapakować oscypka! Bo cegosi takiego jako oscypek – tego akurat jestem pewien – nika we wsekświecie nie majom! Z nasyk ziemskik narzędzi mogom sie nieftórzy kosmici śmiać. Ale z oscypka nie bedom – kie skostujom, to od rozu pocujom wielki sacunek dlo planety, ftóro wyryktowała taki przysmak.

Ale moze tej torby juz nigdy zodne zywe istoty nie uwidzom? Moze zderzy sie ona z jakimsi ciałem niebieskim? Na przykład kometom? I moze to zderzenie ocali Ziemie, bo kometa miała w nos prasnąć, ale ta torba z narzędziami zmieni jej tor lotu? Choć moze tyz być i na odwyrtke – kometa, ftóro miała Ziemie ominąć, wskutek zderzenia z torbom skieruje sie prosto ku nom! No ale tutok momy na scynście pona Brusa Łilisa, ftóry z takimi zagrozeniami piknie se radzi.

A wiecie tak w ogóle, kielo ta kosmicno zguba była warto? Podobno 10 tysięcy dolarów! Ciekaw jestem, co tamok kostowało więcej: narzędzia cy sama torba? Bo jeśli torba, to na mój dusiu! Kany to NASA torby kupuje! Chyba u Prady abo u Gucciego! Chociaz… kiebyk jo, tak jak to NASA, mioł prawie 20 milardów dolarów rocnego budzetu, to być moze tyz na zakupy chodziłbyk ino do markowyk sklepów.

Jeśli dobrze myśle, ze ta torba była od Prady abo Gucciego, to pewnie tym z hamerykańskiej Agencji Aeronautyki i Lotów Kosmicnyk musi być po takiej stracie barzo przykro. A przykrość jest tym więkso, ze prawdopodobieństwo nolezienia zguby jest mniejse niz to, ze jutro pon Gagarin zmartwykwstonie, zwoło konferencje prasowom i powie, ze postanowił zostać juhasem u mojego bacy.

Wyobroźcie se, moi ostomili, ze krynciliście sie po chałupie i zostawiliście kasi swoje okulary, nie mozecie se przybocyć ka. Cy to jest wielko tragedia? Nie jest. Prędzej cy później je nojdziecie. Pon Hilary nolozł, to niby cemu wy mielibyście nie noleźć? A kiebyście wysiedli z pociągu i dopiero na peronie uświadomili se, ze w przedziale zostoł was bagaz? No, to wte sprawa jest trudniejso, ale nie beznadziejno: som jesce na tym świecie ucciwi znalazcy, więc jest sansa, ze ftosi odeśle wom ten bagaz poctom abo inksym kurierem. A kiebyście podrózując dookoła świata zgubili swojom ulubionom maskotke? Trza przyznać, ze wte mozliwość jej odzyskania jest minimalno – ale jednak jest! Moze was przyjaciel tyz sie w podobnom podróz wybiere, przypadkiem maskotke nojdzie i wom przywiezie?

Natomiast NASA – dopóki nie powstonie jakiesi Międzygalaktycne Biuro Rzecy Nolezionyk – nie moze mieć nadziei, ze te torbe odzysko. Ona jest juz pewnie o tysiące kilometrów od Houston. Za jakisi cas te odległość bedzie mozno licyć w milionak kilometrów, a jesce później – w rokak świetlnyk. Tak, tak, moi ostomili – te nase ziemske zguby to bździna w porównaniu z kosmicnom zgubom NASA. Hau!

P.S. W ostatnik dniak pojawili sie w Owcarkówce nowi goście: Joannecka i Jasiecek Juhasicek. Powitać piknie! 🙂