Zabieromy sprzęt i miarke

Na ryby – w każdziuteńki wolny dzień.
Na ryby – nad leniwą rzeczkę w cień.
Zabieramy sprzęt i miarkę…

Nie, moi ostomili! Nie pomyliłek sie! Teroz nie bedzie sie śpiewać: STARKĘ, tylko: MIARKĘ. Cemu? A bo mozliwe, ze wkrótce wędkorze bedom musieli mierzyć syćkie złowione przez siebie ryby. Dlocego? Bo taki obowiązek fce na nik nałozyć Ministerstwo Rolnictwa. Jak napisano na internetowyk stronak „Polski”:

Nowe przepisy mogą wejść w życie już w przyszłym roku. Według propozycji Ministerstwa Rolnictwa, które zamierza znowelizować ustawę o rybactwie śródlądowym pochodzącą jeszcze z 1985 r., wszyscy wędkarze będą musieli spisywać złowione ryby. Wybierając się nad wodę, będą musieli pamiętać nie tylko o wędkach, gumiakach, robakach oraz papierosach i alkoholu na rozgrzewkę. Konieczne będzie też małe podręczne biuro, czyli notes lub specjalne druczki do wypełnienia długopisem. W amatorskim rejestrze połowu ryb wędkarz wpisze, jaką złowił rybę, np. okonia, jej długość, a także informację, o której godzinie i gdzie ją złowił. Co ważne, rybę trzeba będzie odnotować zaraz po zdjęciu z haczyka. Z obowiązku biurokratycznego nie zwolni wędkarza nawet przepływający obok wielki szczupak. Kij trzeba odłożyć niezależnie od szykującego się kolejnego brania i wziąć się za wypełnianie papierków.

Kiebyk był niepowaznym owcarkiem, to zaroz byk spytoł, cy kot mojej gaździny, kie ukrodnie rybe z kuchni, to tyz bedzie musioł wypełnić formulorz i przesłać do ministerstwa? W końcu to, co kot uprawio, to tyz jest rybołóstwo, choć nie morskie i nie rzecne, ino kuchenne. Tylko byłby tutok jeden kłopot, bo ryby w nasej kuchni cynsto majom obcięte głowy. I wte jakom długość musiołby kot wpisać do formulorza? Z głowom cy bez? Bo jeśli z głowom, to on mógłby podać ino rozmiar hipotetycny, ale wte mógłby sie pomylić i popsuć ministerstwu statystyke.

No, ale jako syćka wiecie, jo jestem barzo, ale to barzo powaznym owcarkiem i ocywiście wiem, ze ministerstwu idzie nie o kocik łowców ryb, ino o ludzkik. A ludzkik zapalonyk wędkorzy jest w mojej wsi dwók: Wincenty i sołtys. Ba Wincentego wykonującego papierkowom robote, to jo se – ostomiły ponie ministrze – nie wyobrazom. Jeśli on, idąc na ryby, weźmie ze sobom formulorz, to chyba ino po to, coby zawinąć weń kawał kiełbasy, ftórom lubi se pojeść podcas wędkowania. Sołtys to co inksego – on barzo lubi papierki wypełniać, więc nowym przepisom prociwioł sie nie bedzie. Ale on z kolei to jest typowy wędkorz, co to wse lubi sie kwolić, ze złowił taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaakom rybe. Jeśli zatem złowi dziesięciocentymetrowom, to do formulorza wpise ze złowił trzydziestocentrymetrowom, a jeśli złowi trzydziestocentymetrowom – wpise, ze jego zdobyc długo była na metr. A wędkorzy, co lubiom sie tak kwolić jest przecie więcej! Nowe przepisy mogą więc doprowadzić nawet do tego, ze w sklepak wędkarskik pojawiom sie specjalne miarki do mierzenia ryb – z „centymetrem” o długości najwyzej trzek milimetrów. Bedom tyz modele dlo bogatsyk wędkorzy, drozse, ale za to tamok taki „centymetr” bedzie mierzył ino ułamek milimetra! Ino wte cego nase Ministerstwo Rolnictwa sie dowie? Od wędkorzy typu Wincenty – nicego. Od wędkorzy typu sołtys – ze w nasyk stawak i rzekak pływajom ryby-olbrzymy i ze u nos nawet zwykło płotka moze urosnąć do rozmiarów rekina ludojada.

Na tym, moi ostomili, mógłbyk dzisiejsy wpis skońcyć. Ale pomyślołek se, ze skoro juz zacąłek przerabiać pocątek hyrnej piosnki Storsyk Ponów, to moge przerobić jesce kawałecek. Zaśpiewom więc jesce roz.

Na ryby – w każdziuteńki wolny dzień.
Na ryby – nad leniwą rzeczkę w cień.
Zabieramy sprzęt i miarkę
Oraz pióro marki Parker,
Formularzy ze sto kartek –
Bez nich łowy nic warte.
Na ryby – żeby mierzyć, co się da –
Na ryby – od ogona aż do łba,
Jedną ręką gzy odganiać,
Drugą pisać sprawozdania.
Na ryby…
A można i na grzyby…

Ano właśnie! Na grzyby tyz mozno! A skoro juz o nik mowa, to być moze zauwazyliście, ze pod artykułem, do ftórego linka dołek, jeden internauta spytoł, cy grzybiorze bedom musieli ryktować rejestr grzybków. Fto wie? Moze bedom? Ino bocmy, ze nie ino prowdziwki i maśloki w lesie rosnom. Som przecie jesce borówki, maliny, jerzyny, poziomki… Moze w ik wypadku tyz nalezałoby zaroz po zerwaniu zmierzyć kozdom zerwanom śtuke – od cubka do zadka – i wyniki pomiaru wpisać do formulorza? Dzięki temu zreśtom tacy zbierace borówek wielkość swoik zbiorów mogliby podawać nie ino w kilogramak, ale tyz w metrak biezącyk. Hau!