Tchórzostwo i odwaga

Zapowiedziołek, ze w tym wpisie dalej bede godoł o ksiązce Tischner – życie w opowieściach? Zapowiedziołek. No to teroz, kie ftosi mi powie, ze jo przez dwa wpisy z rzędu godom o tym samym, to bede mógł na swoje usprawiedliwienie pedzieć: Przecie ostrzegołek! 😀 Ba o rodziale „Baca” gwarzyć juz nie bede. Pogwarze o następnym, zatytułowanym: „Stan wojenny”. Pon redaktor Tomasz Fiałkowski zbocowuje tamok tak:

Pamiętam początek stanu wojennego, gdy on [Tischner], odprawiając te słynne msze u św. Anny, wygłaszał kazania, nie przerywając swojego ustalonego jeszcze wcześniej cyklu. A kazania te były wtedy oparte na refleksji nad Heglem. I pamiętam, że ludzi to jakoś strasznie ubodło, że tu stan wojenny, tu wszyscy są tacy rozedrgani, skrzywdzono ich, potrzebują wsparcia, że właściwie to, co jest im potrzebne, to żeby ktoś się nad nimi pochylił i powiedział, że to oni mają rację… A tu Tischner dalej z tym Heglem. […] Czy Tischner robił wtedy dobrze, czy nie, to jest inna sprawa.*

Z kolei filozof pon Adam Workowski tak o tamtyk casak pado:

Widać było ewidentne napięcie. To napięcie między Tischnerem społecznikiem, którego znaliśmy skądinąd z kazań i tekstów tyczących „Solidarności”, a tym nagle ściszonym filozofem, który właściwie zajmował się teraz rzeczami abstrakcyjnymi. Wielu z nas tego nie rozumiało, wielu odeszło od niego właśnie przez poczucie, że Tischner właściwie zajmuje się rzeczami, na które w tej chwili nie ma miejsca, bo są sprawy pilniejsze. […] Tischner chyba postawił sobie takie zadanie: uratować pewnego rodzaju substancję myślenia przed tym, żeby to coś, co uderzyło w grudniu 1981 roku, ten zalew kłamstwa, siły, przemocy i pseudorealizmu politycznego, żeby to nie wygrało. Temu należało jakoś odpowiedzieć. Jedni odpowiadali ostro kamieniami, Tischner miał moim zdaniem broń potężniejszą.**

Pośród tyk, co w stanie wojennym wymagali od jegomościa więksej bojowości, ftosi pocuł sie tak zawiedziony, ze wziął roz farbe, poseł na ulice Świętego Marka w Krakowie i w okolicak domu Tischnera wymalowoł na murze napis: KSIĄDZ TISCHNER UCZY TCHÓRZOSTWA. Cemu ten ftosi tak napisoł? Cy ocekiwoł, ze ksiądz profesor bedzie wzywoł do sarpacki? Ze kaze chycić siable w dłoń abo inkse noze kuchenne i pognać na zomowców z okrzykiem: „Bij, kto w Boga wierzy!”? Ze wezwie słuchacy swoik wykładów, coby pierwsego maja pojechali do Warsiawy, obwiesili sie dynamitem, podesli ku ponu Jaruzelskiemu i zrobili wielkie BUM? A moze mioł podzielić tyk słuchacy na dwie grupy? Coby jedno dokonała samobójcego zamachu przed ponem Jaruzelskim, a drugo w Moskwie przed ponem Breżniewem? Trudno pedzieć. Na mój dusiu! Jeden zwycajny napis na murze, a juz nie mozno obejść sie bez pytania: co autor mioł na myśli?

Ze Tischner nie był tchórzem – na to dowodów jest telo , ze wystarcyłoby dlo syćkik księdzów krakowskiej archidiecezji. Ze WRON-owi sie prociwioł i podziemnom Solidarność wspieroł – to tyz barzo dobrze wiadomo. A cy powinien on dlo tej Solidarności zrobić cosi więcej? Cy w stanie wojennym powinien zachować sie jakosi inacej? Krucafuks! Niełatwo było odpowiedzieć na to pytanie w 1982 rocku i teroz tyz nie jest łatwo! Pon Fiałkowski i pon Workowski, jeśli ik dobrze zrozumiołek, tyz wolom kategorycnyk sądów tutok nie ryktować. Sam Tischner pewnie ciągle sie nad tym zastanawioł. Kie jedno zakonnica fciała ten sakramencki napis zamazać, jegomość mioł jej pedzieć: „Siostro, niech siostra tego nie robi, może to i prawda. „*** A skoro tak pedzioł, to znacy, ze on tyz mioł wątpliwości, jak powinien postępować, co powinien robić, coby nie skońcyło sie na wybrukowaniu jego intencjami kawałecka piekła.

Nietrudno sie domyślić, ze z powodu tego napisu było jegomościowi przykro. Coby nie godać, oskarzenie zostało rzucone publicnie – dotarło do kozdego, fto w tamtyk casak przeseł sie ulicom Świętego Marka. Ponadto – co było do przewidzenia – wielu na własne ocy tego napisu nie uwidziało, ale usłysało o nim od inksyk. Kim jest jego autor? Ha! Zdoje sie, ze on jest anonimowy – jesce bardziej niz pon Gall od hyrnej kroniki. Cy kiesik sie ujawni? E, pewnie nie bedzie mu sie fciało. A nawet kieby sie zafciało, to nie wiadomo, cy… Ano właśnie! Tego jestem ciekaw! Cy ten cłek, co publicnie zarzucił Tischnerowi tchórzostwo, miołby dzisiok odwage publicnie sie przyznać, ze to on ten napis wyryktowoł? Cy miołby takom odwage? Hau?

P.S. W budzie pojawili sie nowi goście – Jerzecek i Amigecek. No to trza piknie powitać! Jerzecka jałowcowom i Smadnym Mnichem pocęstować. A Amigecka jałowcowom i… na Smadnego to chyba jest za mały? Ale mom za to świezutkie mlecko piknie przez mojom gaździne wydojone 🙂

* W. Bereś, A. Więcek „Baron”, Tischner – życie w opowieściach, Warszawa 2008, s.144.
** Ibidem, s. 147-148.
*** Ibidem, s. 146. Znom tyz inksom wersje – ze napis był wyryktowany kredom, nie farbom. A moze ftosi z bywalców Owcarkówki go widzioł i wie, jak to było naprowde? Jeśli nie – niekze ta. Idzie przecie o to, CO było napisane, a nie CYM.