Na Dzień Zadusny

„Odeseł wspaniały cłek” – pisom w nekrologak. O kim? Ano właściwie o kozdym, fto pomorł. Jaze nieftórzy sie śmiejom i godajom: „Ciekawe! Z lektury tyk nekrologów wyniko, ze sami wspaniali ludzie umierajom!” No faktycnie – wyniko.

Heeej! Tak to juz jest, ostomili. Tak to juz jest… Za swego zywobycia moze cłek uchodzić za złośnika, moze być straśnom zrzędom, moze mieć paskudny zwycaj mlaskania przy jedzeniu i moze mieć jesce pare inksyk brzyćkik wad. A kie umre – to i tak o nim napisom, ze był wspaniały. Cemu tak sie dzieje? Cóz… Godajom, ze to dlotego, ze starodowni Rzymianie ukwalowali: de mortuis aut bene aut nihil. No i kie ftosi ryktuje komusi nekrolog, to racej nie moze napisać nihil, bo dziwnie by taki pusty nekrolog wyglądoł. Nimo zatem inksego wyjścia, jak napisać bene.

Ale tak mi sie widzi, ze jest tyz inkso mozliwość. Moze po prostu wady tego cłeka nie były znowu jaz tak straśne? Moze to prowda, ze łatwo wpadoł w złość, ba jesce łatwiej mu ta złość przechodziła i przemieniała sie w dobry humor? Moze to prowda, ze straśnie casami zrzędził, ba w tym jego zrzędzeniu było nie mniej uroku niz w zrzędzeniu pona Waltera Brennana w łesternie Rio Bravo? I moze faktycnie mlaskoł przy jedzeniu, ba zarozem wiele tego jedzenia odejmowoł se od ust, coby podzielić sie z bidniejsymi od siebie? No i moze w ogóle mioł wiele piknyk zalet? Tak wiele, ze wierchowały one nad jego wadami jako Turbacz wierchuje nad maluśkim krecim kopcykiem? Mogło tak właśnie być. A jeśli tak było, to znacy, ze nie ino przez wzgląd na dobre obycaje napisano o takim cłeku, ze był wspaniały.

No to w końcu jak to jest z tymi „wspaniałymi” umarłymi? Ftóre z tyk dwók wyjaśnień jest prowdziwe? Na mój dusiu! Pewnie casem jedno, a casem drugie. A skoro casem jest tak, ze to drugie, to znacyłoby, ze po tym świecie chodzi duzo więcej wspaniałyk ludzi niz to sie nom na ogół wydoje. Ino tak sie jakosi dziwnie dzieje, ze wspaniałość wielu osób dostrzegomy dopiero wte, kie ik zabroknie. Tak to sie jakosi dziwne dzieje krucafuks… Hau!