Dlocego Poniezus zmartwykwstoł tak wceśnie?

No i za niedługo momy kolejnom Wielkanoc. Pikne święto wyryktowane na pamiątke zmartwykwstania Poniezusa. Heeej! Kielo to juz roków od tego zmartwykwstania minęło! Od tej niezwykłej nocy z Wielkiej Soboty na Wielkom Niedziele, kie przed Poniezusowym grobem stało dwók rzymskik żołnirzy i pilnowało, coby nifto sie ku temu grobowi nie zblizył. Jeden z tyk dwók żołnirzy był rosły i barzo silny. Drugi był niski i cherlawy, wyglądoł na wątłego intelektualiste, ftóry z powodu owej wątłości zupełnie nie nadawoł sie do słuzby w wojsku i trafił tamok chyba ino przez jakomsi biurokratycnom pomyłke.

Kie żołnirzom tym zacynało sie juz kapecke kotwić, ten rosły westchnął:
– Krucafuks! Chyba juz downo powinna przyjść tutok zmiana warty! Cemu ik jesce nimo? Winem z Kany Galilejskiej sie przynapili cy jak?
– To mozliwe – odpowiedzioł cherlawy. – Podobno od casu pewnego wesela to wino z Kany Galilejskiej smakuje jak zodne inkse.
– A my furt bedziemy tutok stać i stać! – zeźlił sie rosły. – Ciekawe, cy chociaz zapłacom nom za nadgodziny?
– Akurat zapłacom! – zaśmioł sie cherlawy. – Ale niekze ta. Dutki scynścia nie dajom.
– Bździny jakiesi godos! – oburzył sie rosły. – Jak to nie dajom? Chyba znowu nacytołeś sie jakisik stoickik wypocin pona Seneki Młodsego.
– Jo godom bździny? – spytoł cherlawy. – No to poźrej na takiego Judasa. Piknie wzbogacił sie o trzydzieści srebrników i co? Przyniesły mu te dutki scynście?
– A nie przyniesły?
– To ty o nicym nie wies? Noleziono bidoka martwego!
– Na mój dusiu! Zamordowali go?
– Pocątkowo brano takom mozliwość pod uwage. Ale Piłat osobiście powołoł biegłyk z medycyny sądowej. No i ci biegli orzekli, ze nimo najmniejsyk wątpliwości: to było samobójstwo.
– Samobójstwo? – Rosły żołnirz jaz nie mógł uwierzyć. – Mieć telo dutków i samobójstwo popełniać? O, Jezusicku!

– Słuchom? – odezwoł sie znienacka jakisi głos.

Rosły żołnirz znieruchomioł.

– To ty pedziołeś: „Słuchom”? – spytoł po kwili swego kompana.
– Nie, to nie jo – zaprzecył cherlawy. – Pewnie bedzies sie ze mnie śmioł, ale miołek jakiesi takie dziwne wrazenie, jakby ten głos dochodził z wnętrza tego grobu…
– A niby skąd mo dochodzić, kie jo właśnie w grobie jestem? – znów spytoł ten sam głos.

A zaroz potem… Na mój dusiu! Ziemia sie zatrzynsła, głaz zamykający wejście do grobu zacął sie kiwać… a potem jak nie prasnął z sakramenckim hukiem na ziem! Wzbiły sie tumany kurzu. A kie opadły, żołnirze uwidzieli, ze przed nimi stoi… nifto inksy jako zmartwykwstały Poniezus!

– O, krucafuks!!! – przeraził sie rosły żołnirz.
Galilaee vicisti – przyznoł obiektywnie cherlawy i fcioł jesce dodać do tego Motiruri te salutant, ale w końcu uznoł, ze najpierw obacy, jaki bedzie dalsy bieg wypadków.
– Ftóry z wos zawołoł: „O, Jezusicku”? – spytoł tymcasem Poniezus.
– To nie jo! – zapewnił cherlawy. – Jo takik pospolityk zwrotów nie uzywom.
– No… to chyba jo… – przyznoł sie rosły. – Ino jo… jo… ten, tego…
Ze strachu bidok zupełnie nie mógł sie wysłowić.
– Kolega fcioł pedzieć – cherlawy postanowił wspomóc swego towarzysa – ze to był ino taki zwrot retorycny.
– No to nie mogliście jakiegosi inksego zwrotu retorycnego uzyć? – spytoł z wyrzutem Poniezus. – Kie usłysołek „O, Jezusicku”, to pomyślołek, ze mnie wołocie.
– To było zupełnie niefcący – pedzioł rosły, ftóry wreście jako tako odzyskoł zdolność godania. – Jo potela jesce nigdy nie obudziłek zodnego nieboscyka. To mi sie zdarzyło po roz pierwsy. Przysięgom!
– Cóz… i tak miołek dzisiok zmartwykwstać. – Poniezus machnął w końcu rękom. – Ino myślołek, ze zrobie to kapecke później. Planowołek lezeć w grobie jaz do kwili, kie przyjdzie tutok Maria Magdalena wroz matkom Jakuba i Salome. No ale niekze ta.
– Ino co bedzie z nomi? – zmartwił sie cherlawy żołnirz. – Przecie za niedopilnowanie grobu postawiom nos przed sądem wojskowym! Abo powiedzom, ze nie powinniśmy słuzyć w wojsku, ino występować w show-businessie. No i wyślom nos na arene z wygłodzonymi lwami, w ramak realizacji projektu Panem et circenes. Bedziemy pięciominutowymi celebrytami…
– Jo nie fceeee! – Rosły żołnirz prawie sie rozpłakoł. – Jo mom alergie na kociom sierzć! To na sierzć wielkik kotów bede mioł jesce więksom!
– Nie turbujcie sie, bo nimo po co – przemówił uspokajająco Poniezus. – Bieząco sytuacja politycno w Rzymie działo na wasom korzyść. Cysorz Tyberius, po tym jak przez spisek pona Sejana o mało co nie stracił władzy, nie cuje sie jesce zbyt pewnie na swym cysarskim tronie. Jest teroz barzo ostrozny. Więc nie bedzie fcioł ryzykować niepokojów w armii tylko dlotego, ze dwók towarzysy broni ukarano za nieupilnowanie jednego grobowca kasi na peryferiak imperium.
– Jesteście pewni? – spytoł cherlawy żołnirz.
– Jo to po prostu wiem – odpowiedzioł Poniezus. – Przecie jestem Ponem Bóckiem i wiem syćko.
– Nie obroźcie sie, Galilejcyku – pedzioł na to cherlawy – ale my dwaj wierzymy nie w Pona Bócka, ino w Jowisa.
– A wierzcie se, w co fcecie – rzekł Poniezus. – Myślicie, ze jak jestem Ponem Bóckiem, to mom cosi przeciwko tolerancji religijnej? Nic bardziej błędnego!
– No, miołbyk tutok pewne wątpliwości – ośmielił sie zauwazyć cherlawy żołnirz. – Kiesik, tak z ciekawości, przejrzołek Biblie. Ocywiście ino Stary Testament, bo Nowy jest podobno dopiero w przygotowaniu. No i z tego, co w tym Starym Testamencie wycytołek, wyniko, ze racej nie byliście zakwyceni, kie was Naród Wybrany próbowoł ccić złotego cielca zamiast wos.
– A, tamto to była inkso sprawa – pedzioł Poniezus. – Mógłbyk to piknie wyjaśnić, ino nie wiem, cy w tej kwili mocie ochote na wysłuchiwanie wykładu z egzegezy biblijnej. Jesteście przecie juz strudzeni od tego stania na warcie. Mnie z kolei kapecke boli jesce głowa od tej całej korony cierniowej.
Tutok rosły żołnirz zmiesoł sie straśnie.
– Za te korone… to jo przepytuje piknie – pedzioł. – Sam nie wiem, co mi wte do łba strzeliło.
– Wiem, ze nie wiecie – pedzioł Poniezus. – Więc nimom zolu. W końcu kie wisiołek na krzyzu, to nie bez powodu popytołek mojego Ojca, coby wom piknie przebacył, bo nie wiecie, co cynicie.
– Cyli nie gniewocie sie za to bicowanie, za te ciernie i za przybicie do krzyza? – spytoł rosły żołnirz.
– No przecie godom, ze nie.
– Uff! To całe scynście! – odetchnął żołnirz. – Bo inacej sumienie gryzło by mnie i gryzło. Jaz ze zgryzoty syćkie włosy byk se z głowy powyrywoł. A wte mojo dziewcyna by mnie rzuciła, bo ona godo, ze nie lubi łysyk chłopów.
– Ba kie o mnie idzie – odezwoł sie cherlawy – to jo wykładu z egzegezy mógłbyk posłuchać. Jeśli nie dzisiok – to moze inksym rozem?
– Cało bida w tym – rzekł Poniezus – ze w najblizsym casie bede racej trudno uchwytny. A za niedługo juz hybom do nieba. Ba jeśli fcecie, to wpodnijcie do moik apostołów w Zielone Świątki. Oni wte bedom juz tak piknie mądrzy, ze odpowiedzom wom nawet na barzo trudne pytania.
– Chętnie! – uciesył sie cherlawy żołnirz. – Barzo lubie ukwalowanie na tematy egzystencjalne i transcendentalne.
– A jo chętnie juz byk se stela poseł – pedzioł rosły żołnirz. – Miło nom sie gawędzi, ale my juz od ładnyk paru godzin tutok tkwimy! A po co momy pilnować grobu, ftóry juz i tak jest pusty?
– Co prowda, to prowda – zgodził sie z żołnirzem Poniezus. – Jak fcecie, mozecie juz iść. Jo zreśtom tyz póde przespacerować sie po okolicy, bo i tak w tej kwili nimom nic inksego do roboty. Co najwyzej na wselki wypadek ostowie przy grobie Janioła Pańskiego. Kieby trzy niewiasty przysły tutok przed moim powrotem ze spaceru, to on im powie, ze jo juz piknie zmartwykwstołek. Haj.

No i żołnirze pozegnali sie z Poniezusem i posli w swojom strone. Ba kie odchodzili, to obyrtli sie w pewnej kwili i zawołali:
– Galilejcyku! Jak mogli my zabocyć! Przecie zacęła sie nom juz Wielkanoc! No to zycymy wom Wesołyk Świąt i mokrego Dyngusa!
– A dziękuje piknie! Wzajemnie! – odpowiedzioł Poniezus.

A potem tak se pomyśloł:
– Trza przyznać, ze całkiem mili byli ci żołnirze. Moze by im to jakosi wynagrodzić? O! Mom pomysł! Sprawie, ze nie ino nie ukarzom ik za niedopilnowanie grobu, ale jesce piknie im zapłacom! Bajako!

I tak tyz sie stało. A fto nie wierzy, niek poźre do Ewangelii Świętego Mateusa i przecyto se rozdział 28, wierse od 11 do 15. Haj.

No i teroz, kie przychodzi Wielkanoc, to jak wiadomo najbardziej urocystom msom w kościele jest rezurekcja. Ino ta rezurekcja jest wse odprawiono o sakramencko wcesnej godzinie! Dlocego? Ano dlotego, ze Poniezus o straśnie wcesnej porze zmartwykwstoł – z winy żołnirza, ftóremu o takiej porze właśnie wyrwoł sie ten okrzyk: „O, Jezusicku!”

Wesołyk Świąt, ostomili! Hau!