Platon (1942 – 2012)

Fto poźreł na tytuł tego wpisu, ten sie pewnie kapecke zdziwił. Co ten owcarek znowu wymyślo? – zacęliscie sie pewnie zastanawiać. – Platon miołby sie urodzić w 1942 rocku? A w 2012 umreć? Przecie on zył w starozytności! Pomorł w cwortym wieku przed narodzeniem Poniezusa! Grubo ponad 2 tysiące roków wceśniej, niz to sie owcarkowi widzi!

A jednak, ostomili, jestem pewien, ze mom racje. Cemu? Bo najsłynniejsy góralski filozof, jegomość Tischner z Łopusznej wyraźnie pedzioł, ze niedaleko Tylkowyk Kominów narodziył sie tyn, co go Grecy Platonem nazwali, a po prowdzie był to Władek Trebunia-Tutka z Biołego Duncja.* Jegomość Tischner zaś przecie dobrze wiedzioł, co godoł. Haj.

Tak w ogóle to jo wcale nie myślołek o tym, coby teroz o tym podhalańskim Platonie wpis tutok ryktować. Ale oto zaledwie kilkanoście godzin temu natrafiłek na artykuł w Interii zatytułowany „Zmarł Władysław Trebunia-Tutka”. Na mój dusiu! On pomorł? Cemu? Tego dowiedziołek sie, kie zacąłek cytać. Choroba nowotworowo. Haj.

W komentorzu pod tym artykułem internauta o pseudonimie JACEK S. spytoł: A kto to taki??? No cóz… wielu moze nie wiedzieć. Nawet w Wikipedii nimo biografii tego górola. Moze bedzie kiesik, ale na rozie – nimo. Ba fto interesuje sie kulturom Podhola – ten wie barzo dobrze, fto to był. To przecie hyrny podhalański muzyk! Nestor zespołu Trebunie-Tutki, ftóry piknie śpiewo o śmierzci Janosika, o Krywaniu, o narodzinak Poniezusa pod Giewontem, no i właściwie o syćkim, co wiąze sie z nasymi górami.

W swoim casie zespół ten wyryktowoł tyz pikny eksperyment i zaśpiewoł wroz z jamajskim zespołem Twinkle Brothers. Udoł sie ten eksperyment? Według wielu – udoł barzo piknie. Ba mozecie ocenić to sami, słuchając na przykład tego abo tego.

A to całe góralsko-jamajskie spotkanie to nawet jegomość Tischner w swojej Historii filozofii po góralsku opisoł. Kiesik zreśtom zbocowołek juz o tym w Owcarkówce, ba niekze zboce jesce roz:

Do Biołego Dunajca ciągli ludzie ze świata, coby sie ucyć góralskiej muzyki, bo tyz inksej muzyki wte nie było. Przyjechali nawet Murzyni, cheba nawet z Jamajki. Władek kozoł im skrzypce i basy zrobić, a pote ik naucył syćkiego. Ale stało sie niescęście. Kie sie wracali, chyciyła ik na morzu okrutno burza i instrumenty im sie potopiyły. Wróciyli sie do chałupy ze samymi smyckami. I z tego sie narodziła murzyńsko muzyka. Murzyńsko muzyka to tyz jest muzyka góralsko, telo ze bez skrzypiec i basów. Oni ino smyckami bijóm do rytmu w co popadnie, cy w drzewo, cy w bęben, cy w deske, ale nuty wygrać ni mogóm, bo instrumenty majóm potopione.**

Ba worce wiedzieć, ze Władysław Trebunia-Tutka nie ino groł i śpiewoł. Był tyz absolwentem Akademii Śtuk Piknyk w Krakowie. I malowoł – stosownie do nazwy ucelni, ftórom ukońcył – barzo piknie. Do jego dzieł – jak wymieniajom w Interii – nalezom oryginalna polichromia w kościele parafialnym w Poroninie, kompozycje o tematyce sakralnej w kościołach w Skrzypnem, Wielkim Cichem, Gliczarowie, Murzasichlu, kaplicy w Białym Dunajcu i Stasikówce, również wnętrza kościołów w Skrzypnem oraz Bańskiej Górnej – we współpracy z synem Krzysztofem – architektem. Witraże artysty „Święci Polscy” można podziwiać w kościele parafialnym w Skrzypnem, a „Dwunastu Apostołów” w kościele ojców Salwatorianów w Zakopanem. No to jak na jednego cłeka – chyba całkiem pikny dorobek. Bajako.

Tak więc racej nie przesadze, jeśli powiem, ze wroz z takim artystom pomorł kawałecek Podhola. Cy na jego miejsce urodzi sie jakisi nowy, równie pikny? Nie wiadomo. Trzymojmy kciuki, coby tak sie stało.

A siumnemu podhalańskiemu Platonowi zycmy, coby tamok, ka teroz jest, cyli na Niebieskik Wierchak, dobrze mu sie malowało i dobrze grało i śpiewało. Zreśtom grać i śpiewać moze on teroz wroz z Sabałom, Bartusiem Obrochtom i inksymi siumnymi góralskimi muzykami, co to na spotkanie z Najwyzsym Bacom wybrali sie jesce przed nim. Heeej! Kie oni sie tamok tak zbierom i rozem zagrajom… Na mój dusiu! To dopiero granie bedzie! Nalezy sie spodziewać, ze po takim graniu Najwyzsy Baca bedzie mioł barzo dobry humor. I fto wie? Moze dzięki temu dobremu humorowi cosi piknego nom na te Święta wyryktuje? Jo w kozdym rozie nie zdziwie sie, jeśli tak bedzie. Hau!

P.S. Jako juz pedziołek, nie spodziewołek sie, ze wyrytkuje dzisiok ten wpis. Tym samym nie spodziewołek sie, ze powstonie jakisi nowy wpis jesce przed Basieckowymi imieninami. Więc na wselki wypadek w niniejsym postskriptumie jesce roz przybocowuje, ze w ten wtorek imieniny Basiecki momy. I juz mozemy piknie za jej zdrowie wypijać 😀

* J. Tischner, Historia filozofii po góralsku. Kraków, Znak 1997, s. 77.
** Ibidem, s. 93.