Niedźwiedź i latarka

Odkąd istnieje Owcarkówka – w kozdy Dzień Dziecka jest wpis dlo dzieci. Więc teroz tyz ocywiście bedzie. Haj.

Kupił miś latarkę w sklepie.
Rad był z tego niesłychanie.
„Teraz będzie dużo lepiej,
„Gdy mnie ciemność gdzieś zastanie!

„Jutro pójdę sobie w góry,
„Wrócę z nich o późnej porze.
„Gdy zapadnie mrok ponury,
„Latareczka mi pomoże.”

I nazajutrz zachwycony
Zapakował do plecaka
Kabanosy, salcesony,
Pomidory z warzywniaka,

Puszkę szprotek i śledzików,
Winogronek cztery kiście,
Marmolady pięć słoików…
I latarkę oczywiście.

Na grzbiet wciągnął kurtkę luźną
I przyczepił do drzwi kartkę:
Rószam w gury, wracam puźno,
Bo f plecakó mam latarkę.

Z dziarską miną pognał w góry.
Piął się na wysokie skały,
Tak wysokie, że aż chmury
Ciągle o nie zawadzały.

Wyszedł wreszcie na polanę
I tak mruknął sam do siebie:
„Do wieczora tu zostanę,
„Bo tu cudnie jest jak w niebie.

„Spieszyć się nie muszę wcale.
„Gdy ciemności świat ogarną,
„Ja latarkę swą zapalę
„I rozjaśnię nockę czarną.”

Potem siadł na pniu wysokim
I powtórzył z tysiąc razy:
„Jakie śliczne stąd widoki!
„Jakie piękne krajobrazy!

„Mogę siedzieć tu lat dwieście!”
Siedział, siedział… aż się zdrzemnął.
Kiedy chłód go zbudził wreszcie,
Było już zupełnie ciemno.

Lecz nasz miś nie popadł w trwogę.
„Jestem wzorem zaradności!
„Mam latarkę i z nią mogę
„Przez najgorsze iść ciemności.”

Sięgnął zaraz do plecaka,
Wnet latarkę z niego wyjął,
Chce ją włączyć… ale draka!
Światło się nie zapaliło!

Pstrykał misiek przełącznikiem.
„Zaświeć!” – wołał – „Zaświeć, mała!”
Lecz z tym samym wciąż wynikiem –
Ta latarka nie działała!

W złości tupnął niedźwiedź butem.
„To jest bubel! To nie świeci!
„To po prostu jest zepsute
„I nadaje się do śmieci!

„Jak odszukam teraz drogę,
„Gdy latarką nie poświecę?
„W taką noc zabłądzić mogę!
„Albo w przepaść jakąś zlecę!”

Samiuteńki na polanie
Miś wypłakał łez niemało.
Wtem… zadaje ktoś pytanie:
„Ej, niedźwiadku, co się stało?”

Kto to był? To góral stary!
Choć panował mrok ponury,
Góral ten do wnuków pary
Na Dzień Dziecka szedł przez góry.

Miś wyjaśnił powód płaczu.
Góral na to: „W tej materii,
„Sympatyczny mój kudłaczu,
„Warto sprawdzić stan baterii.”

Wtedy niedźwiedź w krzyk: „O rety!
„Jestem osłem i bęcwałem!
„O bateriach ja – niestety –
„Najzwyczajniej zapomniałem!”

Oto i przyczyna cała
Tego, co się wydarzyło:
Jak latarka działać miała,
Gdy baterii w niej nie było?

Wszak to wiedzą wszystkie dzieci
Z najdalszego nawet lądu,
Że latarka nie zaświeci,
Gdy zabraknie źródła prądu.

„I co zrobię bez latarki?” –
Jęknął niedźwiedź zrozpaczony.
Góral klepnął misia w barki –
„Bez obawy, znam te strony.

„Niedaleko jest schronisko,
„Zaprowadzę cię tam na noc.
„Tam się prześpisz, biedaczysko,
„A do domu wrócisz rano.”

Stary góral wraz z niedźwiedziem
Wnet ruszyli. Szli wytrwale.
Stary góral szedł na przedzie,
A niedźwiadek za góralem.

Doszli wreszcie do schroniska,
Góral rześki, miś – zmęczony.
Góral wciąż humorem tryskał,
Niedźwiedź – milczał zawstydzony.

Lecz gdy wyspał się niedźwiadek,
Lżej już było mu na duszy.
Wnet do domu na obiadek
Ze schroniska raźno ruszył.

Wracał przez kosówki młode
I przez las zielono-bury.
Taką miś ten miał przygodę,
Gdy z latarką poszedł w góry.

Hau!