Nowo nadzieja dlo koni

Niemało my juz w Owcarkówce ukwalowali o „końskiej wojnie” w Tatrak, wojnie, we ftórej jednom stronom som fiakrzy wiozący turystów z Palenicy do Morskiego Oka, drugom zaś ci, ftórym nie jest obojętny los koni, cięzko pracującyk na dutki dlo tyk fiakrów. No i teroz z frontu tej wojny mom dwie nowe wiadomości: złom i dobrom. Zło wiadomość jest tako, ze działająco na rzec zywiny Fundacja Viva! przejrzała dokumenty Tatrzańskiego Parku Narodowego i Polskiego Związku Hodowców Koni, a kie przejrzała, to odkryła, ze spośród koni, ftóre w 2012 roku woziły turystów do Morskiego Oka… co piąty juz nie zyje! Co piąty! Krucafuks! Oto cena, jakom ta pikno zywina płaci za wygode turystów, ftórym nie fce sie zbyt wiele chodzić na piechote… O syćkim mozecie se pocytać w tym oto artykule.Ba ten sam artykuł przynosi tyz dobrom wiadomość. Jakom? Ano takom, ze tak jak w „Gwiezdnyk wojnak” nastoł epizod zatytułowany „Nowo nadzieja”, to być moze w tatrzańskiej końskiej wojnie zacyno sie właśnie epizod, ftóry mozno by zatytułować podobnie. A syćko dzięki jednemu ponu inzynierowi, co to nazywo sie pon Jakub Bernatt. Ten pon inzynier postanowił sprawdzić, cy na trasie Palenica-Morskie Oko nie opłaciłoby sie zastąpić konia piknym ciągnikiem elektrycnym. Jak na sanujacego sie pona inzyniera przystało, siednął on spokojnie, syćko dokładnie policył i wysło mu, ze przy uzyciu ciągnika, zakładając cztery kursy nad Morskie Oko dziennie i 26 dni pracy w miesiącu, koszty energii wyniosłyby 208 zł. Za takie pieniądze nie damy rady utrzymać ciężko pracującego konia.

A jaki mógłby być tutok dochód? To pon inzynier tyz piknie policył:

Wóz z koniem: zakładając, że woźnica bierze średnio na furę 12 turystów do Morskiego Oka (kurs w górę kosztuje dziś turystę 40 zł) i ma tylko w połowie zapełnioną furę, wracając (zjazd jest tańszy – 30 zł), z jednego kursu wyciągnie 660 zł. Ciągnik elektryczny: zakładając cztery kursy nad Morskie Oko dziennie i 26 dni pracy w miesiącu, przez miesiąc kierowca ma 68,6 tys. zł utargu.

Ciągnik, o ftórym tutok mowa, kostuje podobno 80 tysięcy złotyk. A zatem… po miesiącu tako inwestycja prawie by sie zwróciła. W następnyk miesiącak zaś – ryktowałaby juz zyski. Moze nie jaz tak wielkie, jakie mo Felek znad młaki, ale tyz pikne. I w tym właśnie, ostomili, widze sanse na to, ze końsko niedola wreście sie tamok skońcy. No bo widok umęconyk zwierząt jakosi nie mógł przekonać ik właścicieli, coby przestali zmusać je do zbyt cięzkiej pracy. Argumenty róznyk dobryk ludzi tyz ik nie przekonywały. Nie przekonoł ik nawet punkt 2416 Katechizmu Kościoła Katolickiego (a przecie prowdopodobnie syćka ci woźnice som katolikami), ukwalowujący, ze Pon Bócek troscy sie o wselkom zywine, więc i cłowiek powinien być wobec niej piknie zycliwy. Natomiast dutki – heeej! – one, jak wiadomo, majom prowdziwie wielki dar przekonywania. Więc moze i tyk fiakrów przekonajom? Haj.

Inkso rzec, ze elektrycny wehikuł na tatrzańskim gościńcu na pewno nie bedzie wyglądoł tak piknie jak koń. Ale niekze ta. Juz w telu miejscak spaskudzono Tatry zupełnie bez sensu. Jeśli więc spaskudzi sie je w jesce jednym – ale tym rozem z powodów humanitarnyk – jakosi to przezyjemy. Bajako.

Nasuwo sie ino pytanie: cy taki elektrycny pojazd do rade dociągnąć do Morskiego Oka wóz z kilkunastoma turystami, ze ftóryk cynść w dodatku mo ze sobom cięzkie plecaki? W końcu do pokonania jest prawie ośmiokilometrowo trasa, ze śtyrystometrowom róznicom wzniesień. Pon inzynier Bernatt postanowił to sprawdzić: zabroł do Wisły-Malinki pikny elektrycny ciągnik i tamok przycepił do niego ważącego 1,3 tony forda mondeo (zbliżona waga do wozu wypełnionego turystami). Następnie rusył w strone Przełęcy Salmopolskiej. Pod względem długości i róznicy wzniesień droga z Malinki do tej przełęcy jest podobno do drogi z Palenicy do Morskiego Oka. A jakie pikne widocki na Beskid Śląski som stamtela! Jeśli bedziecie mieli kiesik okazje – sami sie przekonajcie.

I jak? Udało sie ponu inzynierowi do tej przełęcy dojechać? Na mój dusiu! Udało sie! Udało sie pikne! Syćko mozno uwidzieć na tym oto filmiku.

Chociaz… krucafuks! Pon inzynier nawet sie nie domyśloł, jak barzo jego eksperyment był zagrozony. Nie wiedzioł – i chyba nadal nie wie – ze cały jego wysiłek posełby precki, kieby nie cujność nasej starej dobrej znajomej – Maryny Krywaniec. Ale o tym opowiem wom w następnym wpisie. Hau!