Za poniom Zwijacz-Kozice tyz trzymojmy kciuki

Kie w poprzednim wpisie opowiedziołek wom o poni Rzepce, Zbysecek słusnie zauwazył, ze to nie jedyno górolka, ftórej ostatnio udało sie wejść do kompanijej składającej sie potela z samyk ino chłopów. O kim Zbysecek godoł? Ano o poni Ewelinie Zwijacz-Kozicy. Niedowno została ona przyjęto w seregi TOPR-u i teroz jest piknom górskom ratownickom. Chociaz… wcale nie pierwsom. Kilka poń juz w tatrzańskim pogotowiu słuzyło. Telo ino, ze downo temu, ostatnio przed ponad 30 rokami. I mało fto juz dzisiok te ponie bocy. Haj. Tak to sie jakosi potocyło, ze z górskim ratownictwem jest inacej niz z ratownictwem wodnym, ftóre – za sprawom poni Pameli Anderson – juz od downa nie uchodzi za wyłącnie chłopskom profesje. Bajako.

Ino wiecie co? Kie dowiedziołek sie o tej nowej siumnej ratownicce TOPR-u, to zaroz przybocył mi sie śpas, jak to dwók kompanów łowiło ryby w jeziorze i nagle uwidziało, ze płynie ku nim śwarno dziewcyna. Płynie se ona, płynie… i nagle w krzyk: Ratunku! Ratunkuuu! Tonę!
Jeden z wędkorzy wartko zrywo sie na równe nogi, juz fce hipnąć do wody i rusyć na ratunek, kie dziewcyna woło: Nie ty! Ten blondyn!

No i tak se myśle, ostomili, ze teroz w Tatrak moze być podobnie jak w tym śpasie, ino teroz to chłopy bedom fciały, coby ratowała ik świezo upiecono poni ratownicka. Downiej, za casów poprzednicek poni Eweliny, chłopy pewnie tyz wolały ratownicki od ratowników. Ino wte było inacej, bo nie było telefonów komórkowyk. A teroz… wystarcy, ze taki turysta chyci za telefon, wystuko numer do TOPR-u i zawoło rozpacliwie:
– Ratujcie mnie! Ratujcie! Wspinołek sie po łańcuchak do Jaskini Raptawickiej, kie nagle poślizgłek sie i zleciołek w dół. Mom obie nogi połamane. O, Jezusicku! O, jo bidny! Pomózcie!
– Dobrze – odpowie dyzurujący przy telefonie ratownik. – Zaroz ekipa ratunkowo pohybo ku wom i piknie wom pomoze.
– Dziękuje piknie – odpowie turysta. – Ale cy w tej ekipie bedzie poni Zwijacz-Kozica? Bo tak mi sie widzi, ze ona najlepiej by mi pomogła.
– No, niestety – odpowie ratownik – ale ta poni nimo teroz dyzuru. Ba nie turbujcie sie. Ci ratownicy, co ku wom przyjdom, tyz pomogom wom piknie.
– Yyy… yyy… – odpowie zawiedziony turysta. – Właściwie to mi sie chyba ino wydawało, ze mom połamane nogi. Chyba jednak pomoc nie bedzie potrzebno. Sam se dom rade. Do widzenia.

No, kie turysta odpuści, to bedzie jesce pół bidy. Ale moze sie tyz trafić jakisi bardziej uparty. I taki moze zadzwonić do TOPR-u i pedzieć tak:
– Ratunku! Ratunku! Zleciołek w dół wychodząc ze Smocej Jamy! Na mój dusicku! Jestem cały potłucony! Nie moge sie rusyć! Ratujcie!
– Dobrze – usłysy turysta w odpowiedzi – cekojcie cierpliwie, juz wysyłom ku wom ratowników.
– Ratowników? E, tam, wystarcy jeden. Najlepiej poni Zwijacz-Kozica.
– A cemu właśnie ona?
– Jak to cemu? W końcu jak w przychodni lekarskiej moge wybrać doktora, ftóry mo mnie lecyć, to tutok chyba powinienek móc wybrać ratownika, ftóry mo mnie ratować, no nie?
– Niezupełnie, panocku… nase ratownictwo działo kapece inacej niz przychodnia.
– Ale jo jestem tak straśliwie potłucony, ze tylko delikatno kobieco dłoń moze mnie stela zabrać tak, coby nie przysporzyć mi cierpień, ftóre juz i tak som straśliwe.
– Nie obawiojcie sie, panocku. Syćka nasi ratownicy wiedzom, jak trza sie obchodzić z potłuconymi turystami. Syćko bedzie dobrze.
– Nie bedzie dobrze! Nie bedzie! Musi być poni Zwijacz-Kozica i ślus! Chyba musielibyście nie mieć serca, kiebyście mi jej nie przysłali! Fcecie mieć bidnego turyste na sumieniu? Fcecie?

Tak, tak, ostomili, tak właśnie moze być. Więc jo se myśle, ze TOPR juz teroz powinien jakisi sposób na takie przipadki wymyślić. Na przykład niek kozdy chłop wchodzący na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego obowiązkowo podpisuje zobowiązanie, ze w rozie wypadku, nie bedzie sie domagoł ratunku od poni Zwijacz-Kozicy. Abo niek przed kozdym wejściem do parku wisi informacja, ze poni Zwijacz-Kozica jest teroz na urlopie w Australii, więc w najblizsym casie nie bedzie mogła przybyć na pomoc, chyba ze koalom, abo iksym kangurom. Bajako.

Ba tak w ogóle, ostomili, to tak jak pytołek wos poprzednio, cobyście trzymali kciuki za poniom Rzepke, teroz piknie pytom, cobyście trzymali je tyz za poniom Zwijacz-Kozice. Zycmy jej… hmm… no właśnie… cego? Coby uratowała wielu turystów? Chyba nie. Bo przecie coby uratować wielu turystów, musiałoby być w górak duzo wypadków – a tego nie fcemy. Zycmy jej zatem, coby jak najrzadziej musiała kogosi ratować, ale kie juz bedzie musiała, to niek kozdo jej akcja ratunkowo zakońcy sie scynśliwie! Hau!

P.S. Heeeej! Ta sobota piknom bedzie. Cemu? A bo to jest dzień Aneckowyk urodzin. Więc Smadne Mnichy w góre i zdrowie nasej Anecki wypijmy! 😀