O wyzsości olimpiady zimowej nad letniom

1. Olimpiadom zimowym barzo cynsto towarzysom pikne górskie widocki. Olimpiadom letnim – barzo rzadko.

2. Na olimpiadzie zimowej nimo takiej dyscypliny, ka przepisy zezwalajom na zadawanie bliźniemu bólu. Natomiast na olimpiadzie letniej… jest boks.

3. Wedle mojej subiektywnej owcarkowej oceny – nasi zimowi olimpijcycy som zazwycaj sympatycniejsi od letnik. Choć ocywiście wśród letnik tyz zdarzajom sie barzo sympatycni ludzie, jak choćby pon Majewski, cłowiek, ftóry nie ino sie kulom nie kłanio, ale jesce rzuco nimi tak daleko ze hej!

4. Transmisje z zimowej olimpiady to jo se moge oglądać bez problemu – wystarcy ze hipne na sterte drew na podwórzu i poźre przez okno. Natomiast latem mom trudniej, bo wte siedzie z bacom i owieckami na holi. Na holi teoretycnie moge oglądąć olimpiady na laptopie – ale ino teoretycnie. Bo podcas sportowyk transmisji juhasi straśnie tego laptopa okupujom i zasłaniajom mi cały ekran.

5. Kie poziromy na letnie igrzyska, to wzdychomy: Eh, w XX wieku to dopiero były pikne olimpiady! W takim Tokio, Monachium, Montrealu cy Atlancie to nasi po siedem złotyk medali umieli wywalcyć. A do tego jesce całom kupe srebrnyk i brązowyk. A teroz? Nasi na podiumak stajom duzo rzadziej niz w downyk casak. Duuuuuzo rzadziej! Ba kie poziromy na zimowe igrzyska – to nie musimy tak wzdychać, bo na zimowyk właśnie teroz nasi sportowcy wypadajom barzo piknie! I zdobywajom duzo więcej medali niz w wieku ubiegłym. Bajako.

6. Jest jesce jedno sprawa z tymi medalami. Otóz z tymi zdobytymi na letnik olimpiadak furt cosi sie nom kiełbasi. Pon Kaczmarek stracił swój złoty medal z Montrealu, bo wykryto u niego dopingowe plugastwa. Poni Walasiewicz nie wiadomo, cy nie straci swyk piknyk medali pośmierztnie, bo okazało sie, ze była chłopem (choć z tego co wiem, ona sama mogła nie mieć o tym pojęcia). O bycie chłopem podejrzewano tyz poniom Kłobukowskom. Na scyście okazało sie, ze niesłusnie, ale niebezpieceństwo pozbawienia jej medali było – i to dosyć spore. Kie zaś idzie o zimowe olimpiady – tutok momy spokój, bo do medali zdobytyk przez nos na zimowyk igrzyskak racej nifto zodnyk uwag nimo.

7. Godajom nieftórzy, ze te całe igrzyska w Soczi to tak naprowde były igrzyska pona Putina. Cóz, pon Putin jest, jaki jest, ale mimo syćko jego rządy racej nie nalezom do najbardziej krwawyk. W ogóle zodno z dotykcasowyk zimowyk olimpiad nie jest kojarzono z jakomsi krwawom dyktaturom. Natomiast jedno letnio niestety jest – ta w 1936 roku.

8. Polska nie moze sie pokwolić, ze brała udział we syćkik nowozytnyk letnik igrzyskak. Kie zaś idzie o zimowe igrzyska – to piknie moze!

9. Argumentem za wyzsościom letniej olimpiady mogłoby być to, ze letnio racej nie grozi znisceniem nasyk Tater. Natomiast zimowo – owsem grozi, jeśli do skutku dojdzie pomysł ryktowania zimowyk igrzysk w Krakowie i okolicak. Mom jednak nadzieje, ze powtórzy sie historia sprzed kilkunastu roków, kie to przedstawiciele Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, fcąc przyjrzeć sie mozliwościom zrobienia olimpiady pod Giewontem, rusyli autem na Podhole. No i utknęli w tak piknym korku na „zakopiance”, ze zaroz pedzieli: Ostomili Polacy, wybijcie se lepiej z głowy wase marzenia o tym, cobyście gazdami igrzysk olimpijskik zostali. Haj.

Rzec jasno fto mo ochote, moze sie ze mnom w nieftóryk punktak nie zgodzić. Abo nawet we syćkik. No i dobrze. Bo przecie kieby my tutok syćka furt ino sie zgadzali, to by zrobiło sie tak nudno, ze nawet kuflami Smadnego Mnicha nie zdołaliby my tej nudy rozgonić.
Ba tak w ogóle kie za dwa roki bedzie letnio olimpiada w Brazylli, to tyz jak najbardziej bede sie ciesył z sukcesów Polaków. I syćkim nasym sportowcom – z wyjątkiem bokserów ocywiście – bede piknie kibicowoł. Haj.

Na mój dusiu! Ale jo ostatnio wpisów o olimpiadzie naryktowołek! Chyba juz wpodłek w jakisi nałóg! Ale to nie mojo wina! Nie mojo, ino nasyk siumnyk olimpijcyków. Musieli zdobyć w tym Soczi tak duzo medali? Przecie kieby zdobyli ik mniej – jo byk mniej o tej olimpiadzie pisoł. Bajako. Ba wreście cosi muse ze sobom zrobić, bo jak tak dalej pódzie, to zacne nazywać sie pon Szaranowicz. Abo inksy pon Kurzajewski. Tymcasem jo nic przeciwko tym dwóm ponom nimom – wole jednak pozostać zwykłym podhalańskim owcarkiem. Tak więc zrobie syćko, coby następny wpis juz nie mioł nic wspólnego z olimpiadom. Ani w ogóle ze sportem. Trudne to bedzie, bo niełatwo przecie zerwać z nałogiem, ale zrobie syćko, co w mojej owcarkowej mocy. Hau!