Przeziębiony Giewont

Kie momy Dzień Dziecka, to wiadomo, co w Owcarkówce musi być – wpis dlo dzieci. No to prose piknie. Haj.

Kiedyś ściągnęły nad Zakopane
Posępne i ciemne chmury.
Mżyło wieczorem, mżyło nad ranem…
Krajobraz stał się ponury.

Zwinnym kozicom futro przemiękło,
A orłom przemokło pierze.
Zaś stary Giewont żałośnie jęknął:
„Oj! Chyba katar mnie bierze…”

I jak nie kichnie! Jak armat trzysta
Huknęło po okolicy.
Niejeden struchlał w górach turysta,
Struchleli nawet leśnicy.

A w Zakopanem, u Tatr podnóża,
Ludzie wołali zdumieni:
„Co to takiego? To jakaś burza?
„Czy może trzęsienie ziemi?”

„Bardzo przepraszam!” – rzekł Giewont na to –
„Lecz nie mam swetra ni kapci,
„A chłodne mamy w tym roku lato…
„Oj, znowu kichnę… A… A PSIK!!!!!”

Strasznie przeziębił się poczciwina,
Kichał potężnie dzień cały,
Aż dookoła w górach, dolinach
Skały i głazy pękały.

Chałupy drżały w całym powiecie,
Gdy huk gromkiego kichania,
Jak wyczytałem w pewnej gazecie,
Dochodził aż do Poznania.

Owce zaczęły uciekać z hali,
Z lasów uciekał zwierz dziki,
Liczni górale zdecydowali,
Że jadą do Ameryki.

Także turystów tłumek niemały
Uciekał krzycząc: „Do licha!”
Schroniska w Tatrach opustoszały,
A Giewont… kichał i kichał.

Głos zabrał burmistrz Zakopanego:
„Najwyższa chyba już pora,
„By do biedaka tak cierpiącego
„Sprowadzić pana doktora.

„A jeszcze lepiej – armia lekarzy,
„Którzy się znają na rzeczy,
„Niech tu przyjedzie, problem rozważy
„I niech chorego wyleczy.”

Poprzyjeżdżali wkrótce lekarze
Niemalże z całego świata.
Gdy ktoś mi wszystkich wyliczyć każe –
Zajmie mi to ze dwa lata.

Niech zatem w skrócie to tylko powiem,
Że w gronie tych specjalistów
Byli wybitni profesorowie
I wielu słynnych noblistów.

Wnet ci uczeni wielcy, światowi,
Zebrani pod Gubałówką
Zaczęli radzić, jak Giewontowi
Przywrócić należy zdrówko.

Może dać syrop? Może tabletki?
A może krople na katar?
Może pomoże bulionik lekki?
A może z rumem herbata?

Może konieczne są inhalacje?
Może pomogłaby mięta?
A może trzeba na operację
Zabrać natychmiast pacjenta?

Ktoś proponował maść z witaminą,
Ktoś inny pastylek ssanie…
Co by nie gadać, przed medycyną
Stało nie lada wyzwanie.

Zza chmur tymczasem wyjrzało słońce.
Ogrzało tatrzańską ziemię,
Giewont promyki poczuł gorące
I… przeszło mu przeziębienie!

„Hura!” – wołały skaliste szczyty
Od Rysów aż po Wołowiec –
„Miał Giewont katar niesamowity,
„Lecz wreszcie odzyskał zdrowie!”

A podsumował wszystko Kasprowy:
„Popatrzcie – taki był kram,
„Tyle głowiły się tęgie głowy,
„A problem… rozwiązał się sam!”

Hau!

P.S.1. Heeej! Piknie bedzie w Owcarkówce równiutko za tydzień, 8 cerwca. Bo w tym dniu Oleckowe urodziny bedziemy świętowali. Zdrowie Olecki! 😀

P.S.2. Następnego dnia, we wtorek 10 cerwca, tyz bedzie piknie, bo tyz bedom urodziny. Tym rozem BlejkKocickowe. Zdrowie BlejkKocicka! 😀

P.S.3 A potem… przez caluśkom środe 11 cerwca świętujemy pocwórnie. Bo bedom imieniny Emileckowe, Gosickowe, Małgosieckowe i Margeckowe. Zdrowie Emilecki, Gosicki, Małgosiecki i Margecki 😀