Juz nie trza sie bać

Niedowno mojo gaździna przyniesła do chałupy aloesa. No to postanowiłek sprawdzić, co pisom o tej roślince w internecie. I trafiłek tutok. A kie trafiłek, wycytołek to:

Aloes jest doskonałą rośliną do wnętrz, ponieważ ma wiele zalet i jest łatwy do utrzymania przy życiu! Aloes został wymieniony przez NASA jako jeden z najlepszych oczyszczaczy powietrza i wykazano, że emituje w nocy tlen.

Na mój dusiu! Cy nie zdziwiło wos to, ze NASA wypowiado sie o roślinie? Mnie zdziwiło straśnie. No bo – krucafuks – co jedno mo wspólnego z drugim? Przecie NASA jest od ryktowania lotu na Marsa i sukania w kosmosie ufoludów, a nie od badania zieleniny. Równie dobrze Związek Wędkarski mógłby sie wypowiadać na temat metod wędzenia oscypka. Abo Polskie Koleje Państwowe na temat skutków ubocnyk łykania paracetamolu. Haj.

Aloes i NASA! Dobre sobie! Hehe!… No ale potem… tak se zacąłek śpekulować, ze przecie w kozdej bojce jest ziorko prowdy. Zatem ta wiadomość nie mogła być całkowicie wyssano z palca. Cosi ino musiało być w niej prowdziwego. Ino co?

NASA, aloes, powietrze… NASA, aloes, powietrze… NASA, aloes, powietrze… – powtarzołek se w kółko, sam nie wiem kielo rozy. I nagle… o, Jezusicku! Eureka! Tako pikno eureka, ze od rozu pohybołek do łazienki i wskocyłek do wanny, coby za kwile nazod z niej wyskocyć równie piknie jak pon Archimedes. Ostomili, chyba juz sie domyślom, o co tutok idzie. Skoro aloesem zainteresowała sie ta hyrno agencja kosmicno, to znacy, ze ta pikno roślinka musi ryktować powietrze… w kosmosie! Nika indziej jako w kosmosie właśnie! A ze kosmos łatwiej jest obserwować po ciemku niz za dnia, to pewnie właśnie dlotego komusi pomylił sie on z nocom. I ślus .

Jakie mogom być pozytki z tego odkrycia? Heeej! Barzo rózne. Nie przikład taki, ze teroz, jak jakisi astronauta bedzie se lecioł statkiem kosmicnym i w pewnej kwili, dlo rozprostowania kości, zafce mu sie orbitowania, to juz nie bedzie musioł tascyć ze sobom sakramencko niewygodnej butli z tlenem. Wystarcy, ze weźmie pod pache donicke z aloesem. Haj.

Ale bedzie tyz inksy, duzo wozniejsy pozytek. Wyobrazocie se, ostomili, co to bedzie, kie cało wielko hodowla tyk roślin zostonie wystrzelono na orbite okołoziemskom? Ano… atmosfera nasej planety, mająco obecnie jakiesi 2 tysiące kilometrów grubości, piknie sie nom pogrubi. I zacnie mieć śtyry tysiące kilometrów, a potem – dzięki kolejnym aloesom – osiem tysięcy, potem sesnoście i tak furt coroz więcej i więcej. A po co to syćko? Ano po to, coby uchronić Ziemie przed asteroidami. Bo na rozie – to jest z nimi skaranie boskie. Wiadomo, co jedno asteroida zrobiła z nasymi bidnymi dinozaurami. A jeśli ftórasi z nik znowu obiere se za cel nasom piknom planete – znowu bedzie bida. Owsem, niefórzy godajom, ze na takom beskurcyje mozno wysłać rakiete atomowom abo pona Bruce’a Willisa. Ale rózni mędrole kryncom na te pomysły nosami i gwarzom, ze to plugastwo i tak wpodnie w atmosfere ziemskom z prędkościom kilkudziesięciu tysięcy kilometrów na godzine. Kie zaś wpodnie z takom prędkościom, to wskutek tarcia o atmosfere zacnie płonąć. I jako wielko płonąco kula praśnie w nos ze straśliwom niscycielskom siłom. I ino naryktuje frasunku Świętemu Pietrowi, bo ten pilnujący wejścia do raju bidok bedzie musioł obsłuzyć kilka miliardów petentów naroz.

Ba teroz wybroźmy se, ze dzięki aloesowi grubość nasej atmosfery to bedom dziesiątki abo nawet setki tysięcy kilometrów. I niek właśnie w takom atmosfere wpodnie jakosi sakramencko asteroida. Co to sie zadzieje? Ano to, ze zapłonie duzo wceśniej niz by zapłonęła dzisiok. Kie zaś zapłonie duzo wceśniej – to caluśko sie wypali, zanim dotrze do Ziemi. Nawet kupka popiołu po niej nie ostonie. Po prostu nic! Bajako.

Mom więc, ostomili, nadzieje, ze ten skromny, niepozorny aloesicek piknie poprawi wom humor. Bo zwłasca w taki cas, kie zblizo sie święto zmarłyk, pewnie nachodziły wos takie myśli: A co bedzie, kie jakiesi ogromne ciało niebieskie przyleci ku nom? Bedzie bida! Święto zmarłyk stonie sie świętem całej ludzkości! O, Jezusickuuuu!

Teroz wiecie juz, ze nie jest źle. W najblizsyk rokak nie zanosi sie na to, coby cosi więksego miało w nos uderzyć. No to momy cas. Cas, w ciągu ftórego NASA powinno zdązyć piknie otocyć całom Ziemie aloesami. I wte te syćkie science fictionowe filmy typu „Dzień zagłady” cy „Armageddon” nie bedom juz zodnymi sciencami, ino wyłącnie fictionami w cystej postaci.

Ftóro asteroida najbardziej nom teroz grozi? Zdoje sie, ze Apophis. To znacy… na rozie wylicono, ze jest prowdopodobieństwo zaledwie jeden do pół miliona, ze w rocku 2068 praśnie toto w Ziemie. No ale załózmy, ze kie juz nadejdzie ów 2068 rocek, to sie okoze, ze to prowdopodobieństwo jest jednak stuprocentowe (ino nie godojcie, ze nie dozyjecie – medycyna furt ryktuje postępy). Cy bedom wte powody do paniki? Dzięki aloesowi – juz nie! Ludzkość bedzie mogła ino wzrusyć beztrosko ramionami i pedzieć: Spokojnie, to tylko Apophis. Hau!

P.S.1. Pod ostatnim wpisem nowy gość do Owcarkówki zawędrowoł – Volterecek. Powitać piknie Volterecka! 🙂

P.S.2. Zaś 9 listopada Aneckowe urodziny bedom. Zdrowie nasej ostomiłej Anecki! 🙂