Pokryncone dzieje Podhola i okolic (cynść 1)

Fto woli myśleć, ze podhalańscy górole to lud pobozny, prostolinijny, scyry, lud ftóry ino gro góralskom muzyke, tańcuje i sprzedoje oscypki na Krupówkak – ten niek lepiej trzymo sie z dala od ksiązki Bedzies wisioł za cosik pona Bartłomieja Kurasia i pona Pawła Smoleńskiego. Niedowno Znak te ksiązke wydoł. O cym ona jest? Ano o tym, jak to straśnie pokryncone som podhalańskie dzieje i podhalańskie zyciorysy. Weźmy przykład pierwsy z brzega. Gorcański górol Józef Kuraś (nie mylić z ponem Bartłomiejem!), co to bardziej znony jest pod partyzanckim pseudonimem „Ogień”. Podobno za młodu był to straśnie fajny i wesoły cłek. A potem wybuchła wojna. „Ogień” poseł do partyzantki. Tamok zostoł dowódcom oddziału. Ba dalej był wesołym cłekiem. Jaz do kwili kie Miemcy okrutnie wymordowali jego rodzine. Wte właśnie – według autorów ksiązki – cosi sie w „Ogniowej” dusy odmieniło. Zrobił sie okrutny i mściwy. I coroz okrutniej swyk wrogów traktowoł. Kie wojna sie skońcyła, na krótko zaprzestoł walki. Ba zaroz nazod chycił za broń i nazod zacął walcyć – tym rozem przeciwko komunistom. Wielu góroli zdecydowało sie walcyć wroz z nim. Wkrótce „Ogień” stoł sie na Podholu i w Gorcak prowdziwym postrachem dlo nowej władzy. Dlo wielu zwykłyk ludzi – niestety tyz.

– Krucafuks! – zbocowoł pewien stary gazda spod Turbacza. – Ci „ogniowcy” nie dawali nom zyć! Przychodzili do chałupy i wołali: „Dawojcie chlyb! Dawojcie krowe!” Nie fciołeś dać – kulka w łeb. Uwidziało im sie, ze pomagos komunistom – tyz kulka w łeb.1

– Tam pod Magurkami tako poni mieskała – zbocowała z kolei jedno gaździna, tyz spod Turbacza. – Tako ładno poni. Przysli roz do niej ci partyzanci, wyciągli z chałupy – i zabili. Nifto nie wie za co. A to była tako ładno, młodo pani… Tu było jak na Dzikim Zachodzie!2

Na mój dusiu! Jeśli tak to wyglądało, to w Gorcak tuz po wojnie było straśniej niz na Dzikim Zachodzie. Wiem, co godom, bo przecie Dziki Zachód znom nie ino z holiłudzkik łesternów.

Sam „Ogień” do końca swyk dni był święcie przekonony, ze prowadzi ślachetnom walke o ślebodnom, sprawiedliwom Polske. Wielu walcącyk pod jego rozkazami góroli tyz tak uwazało. Trza tyz bocyć, ze w tamtyk casak nie kozdo zbrodnia musiała być dziełem jego ludzi. Mogło być tak – i zapewne wiele rozy bywało – ze pod „ogniowców” podsywali sie zwykli bandcyi. Kie wpadało do chałupy paru chłopów z pistolcami i wołało: „My od ‚Ognia’!”, to trudno było zgadnąć, cy oni naprowde som od „Ognia” cy ino próbujom dokonać rabunku na rachunek słynnego partyzanta. Ale o nieftóryk cynak wiadomo, ze ik sprawcami byli „ogniowcy”. Wiadomo na przykład, ze to oni we wsi Kluszkowce zgwałcili trzy siostry, ftóryk jedynom „winom” było to, ze ik ojciec nalezoł do PPR-u. Cy to była walka o ślebode? Chyba racej o ślepote…

Jednak nie syćka na Podholu mieli „Ognia” za okrutnika. Ci, co w jego oddziałak walcyli, głosili później, ze był to siumny i sprawiedliwy harnaś. Fto wie? Moze w ten sposób, kie juz nastały spokojniejse casy, próbowali przekonać nie ino inksyk ludzi, ale tyz swoje własne sumienia? Ba byli tyz i gazdowie, ftórzy do oddziału „Ognia” nie nalezeli, ale i tak mu pomagali, bo wierzyli, ze prowadzi on walke o słusnom sprawe. No i w końcu narodziły sie na Podholu dwie legendy „Ognia”: corno i bioło. Pod wpływem tej biołej rósł i dojrzewoł najsłynniejsy góralski filozof, jegomość Tischner z Łopusznej. Wielu byłyk „ogniowców” znoł on zreśtom, bo byli to przecie jego sąsiedzi. A później tyz nieftórzy koledzy na seminarium. Domyślom sie, ze woleli oni opowiadać Tischnerowi o jasnyk niz o ciemnyk stronak swej partyzanckiej przesłości. Pod koniec zycia jednak jegomość zacął inacej na to syćko pozirać. I napisoł tak:

Na temat sprawy „Ognia” zmieniałem długo zdanie. Tam jednak było dużo bandytyzmu. […] Czułem pewne zobowiązanie wobec kolegów, którzy byli w partyzantce „Ognia”, a potem trafili do seminarium. Mówiłem, że świat to nie czarne-czarne, białe-białe. Ale dziś uważam, ze biali by pewnych rzeczy nie robili. To były paskudne czasy3

A oto jesce jedno rzec, świadcąco o tym, jak sprawa tego partyzanckiego dowódcy jest pokryncono:

Od 2006 roku „Ogień” ma pomnik w Zakopanem. Odsłaniał go prezydent Kaczyński. […] Na uroczystość zaproszono burmistrza słowackiego Kieżmarku. Pech chciał, że burmistrz urodził się w Polsce, a znalazł się na Słowacji ze strachu przed „Ogniem”.4

Na mój dusiu! Moze mniej pokryncono jest historia tyk górali, co to w casie okupacji przystąpili do Goralenvolku? Tej formacji, co to z Miemcami kolaborowała? Tutok przynajmniej syćko powinno być jasne: fto nalezoł do Goralenvolku, ten był zdrajcom i nic dobrego o takiej weredzie pedzieć sie nie do. A jednak… i tutok pon Kuraś z ponem Smoleńskim zauwazajom, ze sprawa nie jest wcale tako prosto. No bo na przykład najwozniejsy z goralenvolkowców, Wacław Krzeptowski, wprowdzie podlizywoł sie straśnie okupantowi, ale tyz wykorzystywoł swoje kontakty, coby ratować ludzi przed hitlerowskimi represjami. Zachowało się wiele ustnych relacji, jak Wacław Krzeptowski wyciągał górali z obozów jenieckich, z więzień, nawet z obozów koncentracyjnych – w sumie dwustu, może trzystu ludzi.5 Inksy goralenvolkowiec, pon Józef Cukier, wiecie, co robił? Ano Zydom piknie pomagoł. Dwudziestu śtyrek ocalonyk przez niego Zydów zeznało po wojnie:

Cukier w naszej sprawie jeździł do Nowego Targu do starostwa zupełnie bezinteresownie. Sam na własną rękę wystawił nam karty „G” i polecił kryć się po wsiach – w ten sposób ocalił nas wszystkich od wywozu i śmierci.6

Kim więc właściwie ten pon Cukier był? Podhalańskim Lavalem cy podhalańskim Schindlerem? Mozno próbować odpowiedzieć na to pytonie, a mozno tyz dać se spokój i przyjrzeć sie zywobyciu inksyk ludzi gór. Skoro zyciorysy podhalańskik góroli som takie pokryncone, to moze mniej pokryncone okazom sie zyciorysy związanyk z górami ceprów? O, weźmy takiego pona Józefa Oppenheima. To był piknie siumny cłek! Kie roz przyjechoł w Tatry, to tak sie w nik zakochoł, ze juz w nik pozostoł. A w 1914 rocku stanął nawet na cele TOPR-u. Jak na kogosi, fto dopiero od śtyrek roków mieskoł w Tatrak – było to niezwykłe wyróznienie. TOPR-owi nacelnikowoł jaz do wybuchu wojny. Cyli caluśkie ćwierć wieku. To pikny dowód na to, ze Opcio – jak nazywali go przyjaciele – był przez inksyk ratowników ceniony. A poza tym i górole go lubili, i cepry, a najbardziej – śwarne ceperki. Bo taki to był sympatycny i towarzyski cłek. Zdawałoby sie, ze nie sposób go nie lubić i nimo takiej mozliwości, coby sie komukolwiek naraził. Jaze przyseł dzień 28 lutego 1946 rocku. Do chałupy pona Opcia wpadło trzek chłopów i… zastrzelili bidoka! Prokuratura wscęła śledztwo, no i wysło jej, ze było to mord na tle rabunkowym. Ino… jeśli rzecywiście sło o rabunek, to cemu z chałupy prawie nic nie zginęło? Nieftórzy podejrzewali „ogniowców”. W tym casie „Ogień” był juz zajadłym antysemitom. Wceśniej mozliwe, ze nim nie był, ale po wojnie niestety antysemicki diask straśnie nim zawładnął. Tymcasem pon Oppenheim mioł zydowskie pochodzenie, przez co zreśtom musioł barzo uwazać, kie w cas okupacji stykoł sie z Miemcami. Moze więc właśnie pochodzenie pona Oppenheima draźniło „Ognia” ? Moze… ale dowodów nimo zodnyk. Inksi z kolei podejrzewali cyrwonyk. Godajom, ze pon Oppenheim mógł wiedzieć cosi, co było dlo PPR-owców niewygodne. Ale to tyz ino domysły.

Ba nieftórzy górole mogli cosi wiedzieć. Wiele roków po wojnie, kie jeden z tatrzańskik ratowników pon Michał Jagiełło dopytywoł starsyk kolegów o to tajemnice morderstwo, ci odpowiadali mu ino: Michale, mendrolem jesteście, przy rozumie. Tako mondry, co pojmujecie: bee dlo wos barz lepiyj, jako syćkiego nie zwiedziecie sie.7

I tak oto okazuje sie, ze nawet w zyciorysie pona Opcia nie syćko jest proste i jasne. No to u kogo – kruca – moze być? Moze u Józka Krzeptowskiego? O! To był prowdziwie honorny i ślebodny górol. Hyrny przewodnik i ratownik. A przy tym śpasowoł tak piknie, ze nudzić sie przy nim nie mozno było. Jedno z bardziej znanyk związanyk z nim anegdot jest tako, ze kiesik wjechoł wroz z turystami na Gubałówke. Tamok pokazoł im piknom tatrzańskom panorame. No i wyjaśnioł, ftóry wierch jak sie nazywo. Kie zacął godać o Gerlachu, ftórysi z przechodzącyk góroli zwrócił mu uwage, ze z Gubałówki przecie Gerlacha nie widać. Ba Józek na to:
– Panowie zapłacili, Gerlach mo być.8

Kie przysła wojna, Józek wsławił sie jako kurier kursujący między Podholem a Węgrami. Sobie znanymi ślakami przeprowadzoł działacy ruchu oporu, nosił dutki, pocte i broń. Miemcy nawet wyznacyli piknom nagrode za jego schwytanie. Ale Józek był nieuchwytny! Dzięki swym dokonaniom zasłuzenie zyskoł miano „króla tatrzańskik kurierów”. Pikny zyciorys! Na zodne niejasności nie powinno być tutok miejsca! A tymcasem… autorzy Bedzies wisioł za cosik nawet tutok zwrócili uwage na jednom cornom dziure w jego zyciorysie. Jakom? Ano z casu pobytu na Syberii. Bo zaroz po wojnie Ruscy go hereśtowali i do łagrów wywieźli. Wypuścili dopiero po dwók rokak. Co on tamok w głębi Rosji przezył? Po powrocie z niewoli ino śpasowoł na ten temat. Na przykład jednemu ze swoik staryk przyjaciół godoł tak:

Wiisz Tadziu! jak tylko ta Polska wybuchła, zamiarowałek sobie szybko wrócić z Madziarska do swojej chałupy. Idę na skróty. Stanołek na Liliowem, pozieram na Tatry i mówię sobie – no Józuś, teraz to ci piersi na medale nie starczy… i obudziłek się na Syberii. Najpierw nas wzieni do nieduzego łagra i zaczęli odpytywać. „A ty za coś trafił do łagra?” – pyta ich starsy łagrowy. „Za nic – odpedam. – Może za to, że bijałek bolsiewików”. Takiego ci dla mnie sacunku nabrał, że od razu mnie zrobieł starsym obozowym. I jakoś to leciało. Ale potem przenieśli mni do więksego obozu. Wiisz! Było tam z dziesięć tysięcy Japońcyków. Takie to maluśkie, zółciutke, cyściutkie, a cholera ucciwe, cobyś nie uwierzył. Jakbyś na stole jabłko położył, to ci taki nie weźmie. Takie to uczciwe. Wiisz jakie miałem życie? Dziesięć tysięcy uczciwych i ja jeden?9

Tak właśnie Józek śpasowoł. Ale jak naprowde mu na tej Syberii było? Tego godać nie fcioł. Ba zdoje sie, ze nabroł tamok przekonania, ze ten cały Związek Radziecki jest naprowde potęzny i niezniscalny. I dlotego po powrocie do Polski nigdy zodnej działaności opozycyjnej nie ryktowoł. Odwazny był, więc nie boł sie godać, co myśli o komunistak. Ale w sens jakikolwiek działań przeciwko nim nie wierzył. Hyrny dziennikorz i KOR-owiec, pon Wojciech Adamiecki, ftóry nazywoł Krzeptowskiego Ujkiem, zbocowoł:

Kilka razy spotykam Ujka, a on powtarza mi całkiem poważnie: „Wojtuś, ty nie spiskuj”. Więc raz odpowiedziałem: „A co mi tam, Ujku, gadacie. Jak chcę, mogę spiskować. „. On znów poważnie: „Wojtuś, ty nie spiskuj. Oni są sakramencko mocni”. To przekonanie nie opuściło go do końca.10

Ciekawe, cy w 1980 rocku były król kurierów zmieniłby zdanie? No bo w 1989 to juz by musioł, bo nie miołby inksego wyjścia. W sumie skoda, ze tyk casów nie dozył. Mioł na to sanse – w cas „okrągłego stołu” miołby 85 roków. Ale on juz w 1971 rocku powędrowoł ku Niebieskim Wierchom. Widocnie straśnie sie tamok syćka niecierpliwili, bo tyz fcieli jego śpasów posłuchać.

Heeej! Pokryncone som te historie ludzi gór. Casem nawet sakramencko pokryncone. Ale podobnie mozno pedzieć o podhalańśkik wsiak. I o spiskik. I o orawskik. Bajako. To jednak jest juz chyba temat na osobny wpis. Hau!

1/ Na swoje własne owcarkowe usy to słysołek.
2/ To tyz.
3/ B. Kuraś, P. Smoleński, Bedzies wisioł za cosik. Godki podhalańskie, Kraków 2010, s. 90.
4/ Ibidem, s. 198-199.
5/ Ibidem, s. 52.
6/ Ibidem, s. 53.
7/ Ibidem, s. 125.
8/ Ibidem, s. 114.
9/ T. Kołaczkowski, Z pierwszej ręki (ksiązka jesce nieopublikowano; kie bedzie opublikowano, to wte bede mógł piknie podać i strone, i rok wydania).
10/ B. Kuraś, P. Smoleński, op. cit., s. 117-118.