Historia ze smutnym zakońceniem
– Powiedzcie mi jednom rzec, krzesny – zwróciłek sie do cornego kota mojej gaździny, kie niedowno na jeden dzień jo i baca zesli z holi do wsi.
– Co mom wom pedzieć? – spytoł kot.
– Ciekaw jestem – pedziołek – cy to prowda, ze kie przebiegniecie wy komuś droge, to przynosicie pecha?
– Eee… właściwie to nie wiem.
– Nie wiecie? Jesteście cornym kotem i nie wiecie? No to fto mo wiedzieć?
– Ci, ftórym jo te droge przebiegom.
– No, niby racja – przyznołek. – W takim rozie zróbmy eksperyment naukowy. Przejde sie od budy ku stajni, a wy przebiegnijcie mi droge. I wte uwidzimy, cy przyniesiecie mi pecha.
– A nie bocie sie, krzesny, ze cosi złego wom sie przez to stonie?
– Jesteśmy, mozno pedzieć, naukowcami – odpowiedziołek, no bo skoro ryktowaliśmy naukowy eksperyment, to chyba mieliśmy prawo nazywać siebie naukowcami? – A naukowiec, coby cosi osiągnąć, musi casem zaryzykować.
– Niekze ta – zgodził sie kot. Niby cemu zreśtom miołby sie nie zgodzić? Przecie to jo ryzykowołek, nie on.
Rusyłek od budy. Słek, słek i nagle – choć nie moge pedzieć, ze niespodziewanie – kot przebiegł mi droge.
– I co? – spytoł kot.
Rozejrzołek sie wokół.
– Chyba nic – pedziołek. – Ani na łeb nic mi nie spadło, ani nie cuje, coby jakosi beskurcyja w rzyć mnie ugryzła… Nawet kapecki pecha nie pocułek.
– A moze jo nie działom na zwierzęta, ino na ludzi? – zastanawioł sie kot. – Moze powinienek bacy abo gaździnie droge przebiec?
– Dojcie spokój, krzesny! – prociwiłek sie. – A jeśli zrobis im krzywde?
– Bede przebiegoł barzo ostroznie – zapewnił kot. – Od ostroznego przebiegnięcia zodne niescynście ik nie spotko. Co najwyzej jakisi drobny niefart.
No, skoro obiecoł, ze bedzie ostrozny, mogłek sie zgodzić.
Po kwili baca wyseł z chałupy, bo postanowił śwagra odwiedzić. A kot od rozu droge mu przebiegł. Baca był jakisi zamyślony i kota nawet nie zauwazył. My zaś nie zauwazyli, coby spotkoł bace jakikolwiek pech.
Pare minut później z chałupy wysła gaździna, coby póść do obory i wydoić krowy. Kie sła, kot przebiegł jej droge. Gaździna – w odróznieniu od bacy – od rozu zauwazyła, ze cosi cornego pod jej nogami smykło.
– Mój ty bidoku! – zawołała. – Kryncis sie wokół mnie, bo wies, ze krowy ide doić i fces mlecka! Pockoj kwilecke, zaroz dostonies.
No i gaździna krowy wydoiła, a potem kapecke mleka nalała do miski i dała kotu do wypicia. Jej tyz zoden pech nie spotkoł. Za to kota spotkało scynście!
– Chyba jednak ludzie jakiesi bździny o tyk cornyk kotak godajom – pedzioł kot zlizując ze swyk wąsów kropelki mleka.
– To jesce za wceśnie, coby o tym przesądzać – pedziołek. – Sami ino baca i gaździna miescom sie w granicak błędu statystycnego. Musimy zrobić więcej eksperymentów.
– Ba na kim? – spytoł kot. – Poza bacom i gaździnom zodnyk ludzi w chałupie nimo.
– Pódźmy na droge – pedziołek. – Bedzies tamok przebiegoł przed przechodzącymi ludźmi. A kie uznomy eksperyment za zakońcony, to fto wie? Moze jego wyniki do jakiegoś naukowego pisma prześlemy?
No i pośli my na droge i usiedli na pobocu. Zaroz my uwidzieli idącom ku swej chałupie Janiele. Dreptała wolno i mamrotała pod nosem:
– Sory aj dont anderstend. Sory aj dont anderstend. Sory aj dont anderstend…
Kie usłysołek, jak godo to samo po roz dwudziesty, kot hipnął i piknie droge jej przebiegł.
– Na mój dusiu! – zawołała Janiela. – A skąd tu ten corny ancykryst?!
Przezegnała sie, a potem fciała wrócić do tego swojego mamrotania, ale coś jej nie wychodziło:
– Sory aj… Sory aj… I jak to dalej było? Zabocyłak! Zabocyłak, co trza odpowiedzieć, kie znowu jakisi zagranicny turysta ku mnie zagodo! Syćko przez tego cornego kocura! Pecha przyniesł!
I wściekło Janiela posła dalej bezskutecnie próbując se przybocyć, co miało być po słowak „Sory aj”.
Zaroz uwidzieli my idącego drogom sołtysa. Kie był juz on ino kilka metrów od nos, kot przebiegł mu droge.
– Na mój dusiu! – wykrzyknął sołtys. – Kot! Corny kot! Bedzie niescynście!
Całe sołtysie ciało wpadło w popłoch, ale w najwięksy chyba jego nogi: prawo noga w panice skrynciła w lewom strone, lewo noga zaś posła ku przodowi. Jaki był tego skutek? Chyba sie domyślocie: prawo noga podcięła lewom i sołtys prasnął na ziem.
– Wiedziołek, ze niescynście bedzie! – Sołtys prawie ze sie popłakoł. Od rozu postanowił nika dalej nie iść, ino wrócić do chałupy. A ze nie był pewien, cy z powodu cornego kota nie cekajom go kolejne upadki, na wselki wypadek wrócił na cworakak.
– Co najwyzej, kie ftosi mnie spyto, cemu na cworakak chodze, powiem, ze korzonki mnie chyciły – pedzioł do siebie. I poseł tak, jako idzie niemowle, co to jesce nie umie na dwók nózkak stanąć.
A po kwili usłyseli my warkot samochodowego silnika. To Felek znad młaki, ftóry jest najbogatsy we wsi, swoim mercedesem jechoł. Ocywiście jemu tyz kot droge przebiegł.
– Na mój dusiu! – zawołoł Felek i z piskiem opon zatrzymoł auto. Otworzył drzwi, wysiodł i zacął nerwowo chodzić roz w jednom, roz w drugom strone.
– Pech! Bede mioł pecha! – biadolił. – Corny kot droge mi przebiegł, więc pech mnie nie ominie! Co robić?
Nagle polozł do samochodowego bagaznika, wyciągnął zeń taki wielki śpikulec, a potem podeseł do jednego koła i… przebił opone!
– No i prose, pech mnie spotkoł! – pedzioł. – Skoda tej opony kapecke, ale skoro przez tego kota pech i tak był nieunikniony, lepiej, coby właśnie takie niescyście mi sie przytrafiło niz jakiesi duzo gorse.
Po kwili Felek wymienił se uskodzone koło na zapasowe. I pojechoł dalej.
– I co o tym syćkim sądzić? – spytoł kot. – Bacy i gaździnie nie przyniesłek pecha. A Janieli, sołtysowi i Felkowi przyniesłek.
– Zauwazyłek jednom rzec – pedziołek. – Ani baca, ani gaździna, kie przebiegliście im droge, nie zawołali: „Na mój dusiu!”. Natomiast Janiela, sołtys i Felek – zawołali.
– Myślicie więc, krzesny, ze syćko od tego jednego okrzyku zalezy?
– Zróbmy jesce jednom, ostatniom próbe – zaproponowołek. – Właśnie idzie ku nom Wincenty. Przebiegnijcie mu droge i uwidzimy, co z tego wyjdzie.
Wincenty seł raźno przed siebie. W ręku mioł jakomsi siatke. Kot kwile odcekoł, a potem wartko wystartowoł ku drugiej stronie drogi.
– Na mój dusiu! – podł głośny okrzyk. Ale to nie Wincenty tak zawołoł, ino jo. A wiecie, jak jest „Na mój dusiu!” po psiemu? „Hau!!!” Dokładnie tak – po ludzku jest z jednym wykrzyknikiem, a po psiemu jaz z trzema. No i Wincenty, usłysawsy znienacka moje hauknięcie z trzema wykrzyknikami, wystrasył sie, zrobił gwałtowny wymach rękami i… jego siatka pofrunęła do wierchu. A potem wpadła do potoka, co to obok drogi se płynie.
– Cemu zawołołeś: „Na mój dusiu!”? – zdziwił sie kot.
– Z zakwytu – odpowiedziołek.
– Z zakwytu?
– Ano z zakwytu. Bo mój psi nos wycuł, ze Wincenty niesie w swej siatce jaz pięć flasek Smadnego Mnicha!
– Ino teroz ten Smadny Mnich jest w potoku – zauwazył kot.
Ano był… Krucafuks! Podesli my na skraj drogi i poźreli ku potokowi. Uwidzieli my, jak Wincenty wchodzi do potoka, coby sie dostać do swej siatki. Kie sie dostoł, wyciągnął jom na brzeg i sprawdził, co jest w środku. Okazało sie, ze stało sie najgorse – syćkie flaski były potłucone! Syćkie pięć! Musiały na jakisi wystający z potoka kamień trafić i dlotego taki okrutny los je spotkoł! A Smadny Mnich – popłynął ku Dunajcowi, coby potem popłynąć ku Wiśle i na koniec ku Bałtykowi, ka być moze ryby se ten pikny napój wypijom. A być moze nie, bo nie wiem, cy ryby na piwie sie znajom.
I tak to było, moi ostomili. Pięć flasek Smadnego Mnicha sie zmarnowało i juz nic nie bedzie w stanie tego odwrócić. A jo opowiedziołek wom te smutnom historie ku przestrodze. Pamiętojcie: kie przebiegnie wom droge corny kot, to nigdy, absolutnie nigdy, pod zodnym pozorem nie wołojcie: „Na mój dusiu!” Hau!
P.S. Na mój dusiu (kot nie przebiego w tej kwili zodnej drogi, ino na wyrku gaździny se śpi, więc teroz moge wznosić ten okrzyk śmiało 🙂 )! We wtorek imieniny Babecki momy! No to zdrowie Babecki! 🙂
Komentarze
Owcarecku! Czy to znaczy, że tytuł tego blogu brzmi naprawdę „Na mój dusiu!”?! 😆
Ale pewnie nie, bo jest w nim tylko jeden wykrzyknik 😉
Wspaniałe badania! Owczarkowi i Kotu należy się jakaś nagroda naukowa!
A najlepsze jest to, że dzięki tym badaniom wiadomo, jak się ustrzec przed pechem, gdy czarny kot przebiegnie drogę. 😀
Muszę przeprowadzić taki eksperyment z moją Kicią.
Życzę wszystkim udanego łykendu i zbieram się – jedziemy do mojej Mamy, która dzisiaj świętuje 85. urodziny.
Prawdziwi naukowcy! 🙂
Do Poni Dorotecki
„Czy to znaczy, że tytuł tego blogu brzmi naprawdę ‚Na mój dusiu!’?!”
Tytuł mojego bloga, Poni Dorotecko, to instrukcja, jak spod schroniska na Turbaczu trafić do mojej budy. Ale w ludzkim języku taki tytuł byłby sakramencko długi i dlotego lepiej było dać go w języku psim 🙂
Do TyzAlecki
„Muszę przeprowadzić taki eksperyment z moją Kicią.”
Ale „Na mój dusiu” to lepiej, TyzAlecko, nie wołoj.
No to dzisiok przez cały dzień zdrowie Twojej Mamy bede pił! 🙂
Do Jędrzejecka
Ta fotka, Jędrzejecku, była pstryknięto w momencie, kie kot poziroł za odchodzącom Janielom, a jo ku nadchodzącemu sołtysowi 🙂
No, pora lecieć ku holi. Pewnie abo w poniedziałek z wiecora, abo dopiero we wtorek tutok zajrze. Do tego casu zapasów Smadnego i jałowcowej powinno wystarcyć. Trzymojcie sie! 🙂
Owczareczku – jedno jest pewne: jesteście z Kotem prawdziwymi naukowcami. Oni też robią eksperymenty, po których dowiadują się tego, o czym wie każda kuma spod Turbacza, Hali Mirowskiej i Hali Targowej. Niedawno, bardzo ważni naukowcy doszli do niebywałego wniosku, że depresja matek karmiących źle wpływa na laktację i spokój niemowlęcia. Trzeba było własnej albo cudzej Babci, Ciotki czy sąsiadki zapytać i leż czasu i dolarów można by zaoszczędzić.
No, na temat karmienia piersią, to Owczarek chyba żadnych doświadczeń nie ma. 🙂 Chociaż,… kto go wie…
A dla TeżAlicjowej Mamy, Eurydyki! A czarny kot też tam występuje… 🙂
Zaraz będziemy dzwonić do Pięknej Heleny z OKAZJI – siostra TeżAlicji bawi „przelotem” u mnie 🙂
Krucafuks, Owcarku, nie mogłeś to wcześniej mówić? Niedawno mój tata wołał na naszej domowej stronie internetowej „na mój dusiu!”. Tuż po tym zresztą, jak ktoś w Budzie tę stronę wyczaił. A co by było, jakby jakiś czarny kot akurat się w okolicy kręcił? 😯
Zdrowie TeżAlicjowej Mamy jak najbardziej! Wraz z wielokrotnym wywijasem ogona!
A w tematyce czarnokociej Bulat Okudżawa! 🙂
Jak zdrowie, to zdrowie Niech Zyje Mama Tyz Alicjii!!!!!!!!!! 😀
Mialam okazje lata cale prowadzic doswiadczenia z czarnym kotem,bo moj Napoleon,”corny byl jak diabel”.I stwierdzam,ze pecha to przynosi taki kot ino wlascicielom 😉 Zwlaszcza wtedy,gdy wraca z kolejnej nocnej wyprawy z nadgryzionym uchem!!Po wizycie u lekarza,przychodzi rachunek i wtedy to jest dopiero PECH!!A wlasciwie krach finansowy 😉
Ale co tam, nie ma jak milosc kocia i psia oczywiscie tyz,jest bezcenna!!
Hej,ide napic sie zimnego piwka!!
To jeszcze raz czarny kot, ale trochę inaczej. 🙂
O czarnych kotach mowa, a Blejk Kot się nie pokazuje! 🙁
No to jeszcze jedna znana melodyjka na dobranoc.
Dobranoc! 🙂
Kochani, dziękuję z całego serca za urodzinowe życzenia dla mojej Mamy! 🙂
Za „Czarnego kota” Jędrzejowi 🙂
Ano, święta prawda! Z tym, że u nas jest z tą miłością tak, że Kicia pozwala się kochać, a z odwzajemnianiem to już różnie bywa.
Dobrych snów życzę. 🙂
No, własnie – co z Blejkiem ? Tęsknię za nim. Czyżby też przeprowadzał jakieś badania naukowe?
mt7, Ciebie też brakuje.
A my tu ciągle obchodzimy urodziny wiadome. Wypadło inaksiej niż miało, ale chyba było nie tak zle. Isia skosiła moje porzeczki 😯
No dobra… przystrzygła je zdrowo. Dzień niespodzianek i nie było Sandbanks, ale inne atrakcje.
No wiec zdrowie wszystkich Mam i nie tylko. Poniewaz tylko virtualnie znam smak Smadnego, to wznosze toast Pale Ale Sierra Nevada; jedyne piwo o europejskim smaku i mocy.
Owczarku, a co jesli kot jest nie calkiem czarny lub nie calkiem bialy?
http://picasaweb.google.com/janusz515/NaszZwierzyniecCzyliZOOooooooo/photo#5148440469416947282
Doczlapalam sie do budy,prawdziwie na czterech lapach,jak kot 😉
A wszystko dlatego,ze po nocach filmy ogladalam! Wyobrazcie sobie,ze nasza tv publiczna uraczyla nas wloskim latem,czyli pokazala dwa swietne filmy.Jeden to „Listonosz”M.Radforda z Ph.Noiret i drugi to klasyk De Sici „Zlodzieje rowerow” 🙂 Wszystko cacy, ino pol nocy zarwanej 🙁
Nie wiem,czy mlode pokolenie ma chocby blade pojecie o tych filmach?
Karmione przeciez w wiekszosci amerykanska sieczka 🙁
Zamiast zaprezentowac je w normalnej porze,pokazywane sa tym,co cierpia na bezsennosc.I jak tu sie dziwic,ze nasza kultura idzie w zapomnienie 🙁
Ach pora na kawe,tymczasem……………
Ps.A reszta buda-gosci,gdzie sie ukrywa???
Janie kocisko pikne !!!Jedrzeja melodyjki rowniez 😀
Przyznajcie, ze wymyśliłam zajęcia kulturalne dla siostry TeżAlicji.
U nas w Kanadzie jak nie rąbie się drew, to inne rzeczy się robi. Inna dokumentacja nastąpi, bo mam pozwolenie na publikację, ale jeszcze nie miałam okazji wszystkiego przejrzeć. Goście ruszyli na podbój Ontario, wracają do nas pod koniec pobytu. Wysłaliśmy ich w dzicz, bezlitośnie – nad Hudson Bay 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/img_4774.jpg
Och Alicjo chyba nie scinasz trawki w grodzie,ta ciezka maszyna 😉
Ale dobrze miec pod reka taki sprzet,wrazie gdyby sasiad za duzo halasowal,mozna jego domek staranowac i po klopocie 😆
A gosci jak najbardziej nalezy wysylac w glab buszu.Jak wroca,docienia wygode odstapionego lozka i miche cieplej strawy 😉
Pozdrawiam,usciski dla Tyz Alicji 🙂
No dobrze, dobrze, bardzo ladnie wygladalyscie, Panie…
Bobik, chojka jest tak rozlozysta jak ta zurawina pod ktora wypoczywal ten jak mu tam, francuski podroznik po Rosji, ktorego tak wszyscy w Polsce kochaja.
Z ta wszakze roznica, ze NA chojce sie siedzi, a nie POD jak pod rzeczona klukwa- zurawina. Zmiesci nie jednego zapalonego chojkowicza.
Upps. To mialo byc gdzie indziej.
O! Jakieś icognito! Ciekawostka… 😉
zreszta sam sie wykropkowal 😉
Jakaś inwigilacja albo lustracja. W sumie, … na jedno wychodzi. 😉
Mrrrał!
Niniejszym inforrrmuję, że Blejt Kot ostatnio barrrdzo intensywnie udziela się naukowo i w związku ze związkiem skacze po blogach dość nierrregularrrnie…
Dlatego też wypija niniejszym zdrrrowie WJiS* hurrrtem i prrrosi uprzejmie, aby mu to wybaczyć.
(Co nie przeszkadza specjalnego ekstrrra-łyka za zdrrowie TeżAlicyjnej Mamy pociągnąć 😉 )
Co zaś tematu głównego się tyczy, to moje osobiste obserrrwacje są jak najbarrrdziej zbieżne z Owaczko-Koto-Gaździnowymi.
Mianowicie nigdy w życiu czarrrny kot nie przyniósł pecha osobie, która tego kota zna i lubi.
Można sobie i tysiąc rrrazy przebiegać przed taką osobą.
Ba! Ósemki między nogami można rrrobić, i… nic!
No i barrrdzo dobrze 8)
Bo gdyby było inaczej, toby strrrach było do kogoś się połasić 😉
Prrrawda?
Pozdrrrawiam Serrrdecznie
Blejk Kot
*WJiS Wszystkich Jubilatów i Solenizantów
Na moim ogródku ten traktor by się nie zmieścił 😉
Kolega Roger ma odpowiednie terytoria. I kilka mniejszych traktorów. Ten łaskaie udostępnił nam do zdjęcia 😉
Skoro Owcarek,gdzies tam po halach biega,podrzuce maly tekscik,troszke niezdarnie przetlumaczony,ale co tam………………
„Dlaczego kobiety dwojkami do toalety chadzaja”
Zadnej kobiecie nie jest to obce: idziesz do publicznej ubikacji,a tam dluga kolejka oczekujacych pan 🙁 Usmiechasz sie przez zeby i stajesz w ogonku.
W koncu przychodzi twoja kolej.Przechodzisz wzdluz,zagladasz,czy przypadkiem czyjes stopy spod drzwi wystaja?Kazda toaleta zajeta.Ale oto
otwieraja sie drzwi,biegniesz prawie przewracajac poprzedniczke. Uff jestes w srodku i odkrywasz,ze zamek jest zepsuty!!Nic to i tak nie mozesz dluzej wstrzymywac.Jeszcze troche,a posiusisz sie w majty.
Na scianie wisi automat z papierem do wytarcia sedesu.Niestety juz pusty!!
Pozostaje zatem nad nim ‚zawisnac”.I zeby nie myslec o trzesacych sie nogach,siegasz reka po papier toaletowy i o zgrozo ten tez juz „wyszedl”!!
Gdy tymczasem nogi juz ci mdleja,przypominasz sobie o skrawku chusteczki higienicznej,w ktora jeszcze wczoraj wycieralas nos.Ta jest teraz,gdzies w czelusciach torebki,tej samej,ktora teraz zwisa ci na karku!
Wyginasz,wiec rece,zeby w glebokosciach torby namacac skrawka zbawczego papieru.W miedzyczasie,ktos popycha drzwi,krzyczysz ZAJETE,i probujesz glowa przytrzymac drzwi,ale tracisz na chwile rownowage.Siadasz prawie na deske,wtedy sensor zadzialal i spuscil wode.
Twoja gola pupa zderza sie z calym swiatem mikrobow,masz ochlapane rowniez majty,ktore ci zwisaja u kolan.Masz wszystkiego dosc.Jestes mokra od wody klozetowej,zmeczona wycieraniem kawalkiem papieru,po gumie do zucia 🙁 Probujesz nie zwracajac niczyjej uwagi,dostac sie do umywalki.Nie wiesz,jak otworzyc kran.Myjesz wiec rece w dwoch kroplach,ktore na szczescie jeszce wyciekly.Przechodzisz do recznikow higienicznych,tych oczywiscie nie ma Przesuwasz sie w strone elektrycznej suszarki do rak.O zgrozo nie dziala!!Nie masz juz sil,zeby sie do wspoluzytkowniczek usmiechac,ale czujesz milczace wspolczucie.Jakas przyjazna dusza,na koncu kolejki daje ci znac,ze kawalek papieru zwisa ci u kozaczka 🙁 Gdzie byl,kiedy go potrzebowalam,myslisz ze zloscia!!!
Wreszcie wychodzisz,a twoj maz,ktory wiek wczesniej wyszedl z meskiej toalety,niecierpliwie pyta-„No musi to tak dlugo trwac? I dlaczego torebka zwisa ci na szyi?? ”
Opowiastka dedykowana jest,wiec panom,zeby wiedzieli,ze kobiety chodza parami do toalety bo: Maja przynajmniej kogos,kto drzwi przytrzyma,
Torebki przypilnuje,
I kawalek papieru (pod drzwiami) poda!!! 😆
Hej!!
Krucafuks! Żebym wiedział, że w damskiej toalecie takie rzeczy się wyprawiają… 😯
Wróciłem z wesela w Suwałkach Jedno z najlepiej zorganizowanych wesel na jakim byłem. Jedzenie pierwsza klasa, wszystko bardzo dobre , obsługa fantastyczna. Dzisiejsze popołudnie spędziłem nad Czarną Hańczą. Ach co to był za ślub !!!
Nocowałem w MSZ, Problemów z łazienkami nie było wcale…
Jedrzeju,teraz juz wiesz 😉
Misiu nie lubie weseli,nawet jak dobrze jesc daja!!
A ja teraz z innej beczki: Rzeka bez powrotu! 🙂
Witajcie, mili, dluuugo mnie nie bylo w Budzie, rozne wizyty rodzinne, wyjazdy i inne perturbacje.
Przeczytalam na poczatek kilka ostatnich waszych wpisow i usmialam sie nad historyjka Any. Mozna jeszcze wspomniec o kranach, ktore sa stworzone chyba po to, aby uniemozliwic umycie rak. Zwyklego kurka juz sie nie spotyka.
Zdjęcie zrobione nad Czarną Hańczą
http://kulikowski.aminus3.com/image/2008-07-07.html
Głupio pytać! Co to za kwiatki? 😉
Rosły na ziemi niczyjej. Ktoś wywiózł wielką ciężarówkę ziemi i kamieni i musiały zostać przywiezione z jakiegoś ogrodu. Obrosły całą górkę i wyglądało to jak żółta wyspa wsród traw i chwastów. Nazwy nie znam . Pewnie żółte margarytki.
Witajcie,
malo mam dzisiaj czasu,wiec wpadlam na chwilke,zeby sie przywitac.
Pogoda u nas wichrowo-ponura 🙁 Kwiaty mi wywrocilo zle wietrzydlo i floksy polamalo,i to juz drugi raz !!!
Zagladnelam na sasiedni blog i wyglada na to,ze pol budy sobie poszlo do konkurencjii,ladnie to tak?!
Teraz musze uciekac,sprobuje jeszcze zagladnac.Pozdrawiam marnotrawna core,czyli Babe 😉 Dobrze,ze wrocilas 😀
Hej.
Pół blogu było zawsze u sąsiedztwa, Ano 😉
Babo,
nic mnie tak nie zadziwiło, jak toaletki na Brooklyn Hights w starych domach. Dwa kurki w umywalce, jeden tam, drugi po przeciwnej, i jak tu pożenić taką wodę, żeby płynęła jednym ciurkiem zgodnym? W miare ciepła, w miarę zimna? Nie dało się. Z lewej wrzatek, z prawej lód.
No i jeszcze,zeby uszczknac kawalek serwety papierowej do rak,trzeba stac i machac reka przed aparatem!! Jak fotokomorka zadziala,to wyjezdza papier,a jak nie ,to trzeba o spodnie,albo samamu dmuchac 😉
Ostatnio jest wszedzie co raz bardziej „modern”.Sama zaczelam robic zakupy ze „scanerem”w reku.Dlugo sie opieralam,ale niedawno moj supermarket przeszedl metamorfoze i zrobilo sie baaaaardzo nowoczesnie.
No i nie zaluje,bo nie musze przy kasie stac 🙂
Zas takie durnowate krany,to chyba glownie domena Anglikow,wiem,bo sama nie raz poparzylam lapska 🙁
Hej.
Bardzo jesteście „modern”. 🙂 Takie krany pochodzą z dawnych czasów, kiedy to misę umywalki zamykało się korkiem, potem napełniało wodą ciepłą i zimną wedle upodobania i dokonywało się niezbędnych ablucji. 🙂
Mrrrał!
Te krrrany to chyba faktycznie angielski wynalazek.
Dziwne, bo to rrraczej prrraktyczny narrród.
Chociaż nie wiem.
A wiecie, że dzisiaj są urrrodziny Pana Chagall-a?
(trrrochę znam gościa, bo mój Kolega miał kiedyś taki śmieszny album)
No to zdrrrowie temu Panu! 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. O tych urrrodzinach to Google mi podpowiedziało.
PS2. Zdrrrowie Babecki zostawiam na jutrrrro 😀
Widocznie Anglicy lubia bardzo starocie,wiec sa mocno przywiazani do tych swoich kranow !!
A zdrowie Babeczki wypijemy oczywiscie w stosownym czasie 🙂
No to do jutra.
Nie miałam prądu, więc dopiero teraz dotarłam.
Ana ma rację – takie durnowate krany, to domena Anglików.
Zakupów ze skanerem w ręce to jeszcze nie znam, ale juz sie boję.
Pięknych snów życzę. 🙂
A to będzie ilustracja do piosenkii zalinkowanej przez Blejka:
Tak malował Pan Chagall! 🙂
Jedrzeju,
Klawo malowal. Da mnie lepszym byl i jest Wyspianski. Caritas (Maria z Dzieciatkiem) nigdy nie zrealizowany projekt witrazu do katerdy lwowskiej mam w domu w formie gobelinu.
http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Wyspianski/Images/Caritas_1.jpg
Wyspianski dla mnie byl geniuszem, wszechstronnosc na najwyzszym poziomie w kazdej dyscyplinie.
Wiecej o malarstwie tutaj:http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Wyspianski/Index.htm
Nie lubie smiecic, nie wiem dlaczego drugi adres nie „wklepal” sie nalezycie.
Probuje jeszcze raz.
http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Wyspianski/Index.htm
Ślimaki uciekają !!!
http://kulikowski.aminus3.com/image/2008-07-08.html
A tutaj dzieło Chagalla (i jego ucznów, ponieważ sam nie zdążył dokończyć tych witraży) w Moguncji:
http://de.wikipedia.org/wiki/St._Stephan_(Mainz)
babo ,
wszystkiego dobrego z okazji Imienin!
Wierszyk dla Elżbiety:
Zauważcie, że Elżbiety
Swoje imię noszą jak balowe toalety.
Wszystko to, co cenne jest w tkaninie,
W jakimś sensie też
Reprezentuje
Owo imię.
A więc, żeby to nie były tylko puste słowa,
Jest w Elżbiecie piękny wątek
I mocna osnowa.
Raz to będzie gęsty brokat, co purpurą płonie,
A raz sama nieuchwytność:
Kreacja w szyfonie.
Imię jakby wprost od Diora.
( Taką aurę stwarza),
A jest wzięte ze zwykłego przecież kalendarza. (-) L.J. Kern
babo! Wierszyk i Imieninowe Serdeczności dla Ciebie! 🙂
Owczarku,
Teraz jeszcze zbadajcie, czy przejście pod drabiną Waszego Bacy też przynosi pecha, a jeżeli tak, to z jakim okrzykiem.
A czy baba, to na pewno Elżbieta? 😉
A może Kiliana, Wiktoria lub Odeta?
Czy Elżbietą babę się zowie,
Czy inaczej – każdy dziś powie,
Że należy wypić jej zdrowie! 😀
A tu pewna Elżbieta (Bessie), która czuła bluesa! 🙂
Babie,co jest slodka,
z migdalowymi oczami,
z malinowymi ustami,
z rozwichrzonymi lokami,
Baba co czuje blusa i w budzie sie rusa-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO 😉
😀 😀 😀
Misiu-Ty mnie tu slimakow pod nos nie podtykaj,bo ja ich mam serdecznie dosc!! Wystarczy,ze pol ogrodu zjadly 🙁
Babo – wszystkiego najlepszego z okazji Imienin 🙂
ps.
Chyba masz dobrą rękę, bo z Twoim powrotem od razu zaludniło się w Budzie 😉 🙂
Kochani, dziekuje Wam wszystkim za piekne zyczenia! 🙂
Jedrzeju, gdybym nie byla Elzbieta, to musialabym nia zostac po tym wierszyku 😀
Moim rodzicom zawsze bylam wdzieczna, ze nie nazwali mnie Prokopa, bo to imie tez sie pojawia w kalendarzach 8 lipca…
<B<Ano, z tymi rozwichrzonymi wlosami trafilas w dziesiatke, co do reszty, nie jestem pewna, ale blusa lubie 😀
Wasze zdrowie! 🙂
Chcialam Ane pogrubic ale sie nie dala w poprzednim wpisie 😀
A specjalne podziekowania dla Owczarka za opowiastke o czarnym kocie. Dobra wrozba, na moj dusiu! 😀
A w Budzie sie Smadny nie zbil, wiec wszystko jednak dobrze sie skonczylo 🙂
Zdrowie baby i wszystkich ukrytych Elżbiet!
Po raz pierwszy, oczywiście 🙂
Zdrowie Baby po raz pierwszy, niech się Jej darzy 🙂
Babo-ostatnio „udaje”wrozke,dlatego trafiam czasmi w dziesiatke,ale pogrubiac to mnie juz nie musisz,sama „grubne” 😉
Zdrowie Baby po raz pierwszy!!!!
Łotr skasował moje życzenia dla baby i na dokładkę zełgał!
No to jeszcze raz – wszelkiej pomyślności, dużo radości i niezawodnych przyjaciół. Zdrowie po raz pierwszy! 🙂
Dziekuje jeszcze raz 🙂 . W moim kieliszku risling, komu dolac?
Mrrrał!
Zdrrrowie Baby 😀
Najlepszego!
Blejk Kot
Ja mam d’Abruzzo sangiovese – zdrowie El!!!
POLSKA BABA
Czoło potem się perli,
Tętni bruk pod stopami,
Maszeruje na Berlin
Polska Baba z jajami.
Maszeruje przez fronty,
Przez granice się rwie,
Tak jak w czterdziestym piątym
Pierwsza Armia WP.
Idzie Baba po lesie
Podśpiewuje pod nosem,
Oprócz jaj serek niesie
I kociołek z bigosem.
Zadrżał Zachód Europy,
Spojrzał z lękiem na Wschód.
Obudziły się Szkopy:
– Salmonella u wrót!
Berlin broni się słabo,
Faszyzm w norze swej kona,
Myśmy z tobą, o Babo,
Polska Babo natchniona.
Za kompleksy, za cięgi,
Za historię, za kraj,
Bij w zachodnie potęgi
Celną serią swych jaj!
Oj! Nie wiem, czy zdążyłem! 😉
A dla wszystkich El zaśpiewa też jedna Ella! 🙂
Blejku,
:)))
Ufff! Nie zdązyłek przed północom, ale cały dzień na holi zdrowie Babecki piłek 🙂
Jesce tak w skrócie Janickowi odpowiem, ze corno-bioły kot to pewnie ryktuje kapecke scynścia i kapecke niescynścia, cyli w sumie – całkiem piknom równowage w przyrodzie 🙂 , TesTeqeckowi, ze test z drabinom na rozie pozostawimy inksym kotom i psom we wsi – niek one sie teroz wykazom, ale jeśli sie nie wykazom, to my sie za te drabine weźmiemy 🙂 , no a co do opowieści Anecki to cóz… pozostoje mi współcuć wom, ludziom, ze takie problemy z publicnymi kibelkami mocie. Nom, psom, jest tutok duzo łatwiej – ka pikne drzewko rośnie, tamok jest nas kibelek i telo 🙂
A za kwilecke wkleje nowy wpis, ka przedstawie wyniki swoik kolejnyk badań naukowyk 🙂