Dach storej Jaśkowej
Krucafuks! Ale dyscu ostatnio napadało! I to w róznyk cynściak świata! W Holandii u Anecki lało, w Kanadzie u Alecki lało, no i na Podholu tyz! Na holi, ka teroz najwięcej casu spędzom, to nie było jesce tak źle – dyscowo woda od rozu spłynęła ku dołowi. Ale tamok w dole – to juz gorso sprawa. Zreśtom na róznyk portalak internetowyk mozecie na zdjęciak uwidzieć, co to sie na południu Polski porobiło. W wielu wsiak wiele skód te ulewy naryktowały. A w chałupince storej Jaśkowej, co to jest w mojej wsi najbidniejso, dach w casie tyk ulew zacął przeciekać. Jaśkowo musiała jaz w trzek miejscak poustawiać gorcki, coby podłoga jej nie zmokła. Na mój dusiu! A przecie mogła kogoś we wsi o pomoc popytać! Na pewno ftosi by sie nolozł, coby jej dach naprawił.
Im więcej ftosi spędził casu pod Turbaczem, tym więcej pewnie zno takik historii, jak to komuś przytrafiło sie jakiesi niescynście i wte cało wieś, a nawet ludzie ze wsi sąsiednik śpiesyli ku bidokowi z pomocom. Cy dalej od Turbacza tyz som tacy solidarni sąsiedzi? Mom nadzieje, ze som.
No ale Jaśkowo abo wstydziła sie popytać o pomoc, abo nie fciała nikomu robić kłopotu – i nikomu nie pedziała, ze z sufitu jej kapie. Siedziała ino w chałupie i słuchała tego dziwacnego koncertu, ftóry brzmioł jakosi tak: kap, chlup, plusk, kap, chlup, plusk, kap…
Całe scynście, ze kot mojej gaździny włócąc sie po wsi tak z ciekawości przez okno ku niej zajrzoł i wte uwidzioł, co sie tamok dzieje. Zaroz polecioł ku mnie na hole i pedzioł, co uwidzioł. No to zostawiłek owiecki pod opiekom inksyk owcarków i zesłek w dół. Porozumiołek sie z psami we wsi. Ukwalowali my, ze trza Jaśkowej pomóc. I kie noc zapadła, cynść z nos zakradła sie do hurtowni Felka znad młaki, coby wynieść stamtąd zapas plasteliny uscelniającej. Pozostałe psy posły ku sklepikowi spozywcemu, co to tyz do Felka nalezy. A przed tylnym wejściem do tego sklepiku stoł całkiem spory stosik pustyk skrzynek po piwie. No i pomalućku, skrzynka po skrzynce, zawlekli my je syćkie ku chałupie Jaśkowej.
Jaśkowo spała juz, zmęcono całodziennym słuchaniem kapania do trzek gorcków. Tym lepiej dlo nos! Nie uwidzi nasej akcji! Zaroz pod samiućkom chałupom wyryktowali my z przytasconyk skrzynek piknom piramide. Po tej piramidze mogli my dostać sie na dach. No i wzięli my sie do roboty. Dysc padoł cały cas, ale my, wiejskie psy, takimi bździnami sie nie przejmujemy. Mając do pomocy nas pikny psi węch, bez trudu noleźli my te sakramenckie dziury w dachu. Wystarcyło zatkać je uscelniacem z Felkowej hurtowni i ślus. No to pozatykali my. Uwijali my sie tak wartko, ze niejeden ludzki fachowiec by nom pozazdrościł! Pewnie kieby Francuzi nos w tym momencie uwidzieli, to zacęliby do robót remontowyk sprowadzać polskie psy zamiast polskik hydraulików. Ale w imieniu syćkik psów z mojej wsi moge polskik hydraulików uspokoić – nom pod Turbaczem jest tak dobrze, ze nika sie nie rusomy. Ledwo skońcyli my robote, jak pies Józki spod grapy zawołoł:
– Uwaga! Cuje zapach cłowieka! Ftosi tutok idzie!
– O, kruca! – zaklął pies Wincentego. – Moze sie kapecke zdziwić, kie gromade psów na dachu Jaśkowej uwidzi. Co robimy?
– Kieby my mieli skrzypce, to mogliby my udawać skrzypki na dachu – pedziołek. – Ale nie momy. No to syćka na dół i uciekaca w las!
I syćkie psy zacęły wartko zbiegać po skrzynkowej piramidzie na ziem, a potem hybać między smreki. Ostatni byłek jo. Hipłek z dachu na skrzynki i… Krucafuks! W jednej ze skrzynek była dziura! I w tej dziurze mojo przednio łapa utkła! Próbowołek sie oswobodzić, ale skurcyła sie ta dziura cy jak? No bo bez trudu mojo łapa tamok wesła, ale nijak nie fciała wyjść!
A tymcasem zza zakrętu wyseł ten cłek, ftórego pies Józki jako pierwsy pocuł. Cłek ten seł slalomem, co wcale mnie nie zdziwiło, bo wiedziołek, fto to był – jeden z najwięksyk pijoków we wsi. Sarpłek łapom jesce roz. Nie udało sie. Znowu sarpłek, z całej siły i… ŁUBUDUM!!! Na mój dusicku!!! Naso piramida ze skrzynek z hukiem sie zawaliła! Telo ino, ze przy okazji mojo łapa wreście stała sie ślebodno. Ba jednoceśnie pocułek, ze skrzynki spod łap mi uciekajom i na kwile zawisłek w powietrzu! Zacąłek ryktować takie ruchy, jakbyk próbowoł pływać, choć przecie byłek nad ziemiom, a nie w wodzie. To syćko trwało ino ułamek sekundy, bo ocywiście zaroz na ziem prasłek. Dobrze ze na miękkiej trowie wylądowołek.
No i leze plackiem na tej trowie. Jedno ze skrzynek zaś kwilowo pełni role awangardowego kapelusa na moim łbie. Cy pijok jest wystarcająco pijany, coby tej całej hecy nie zauwazył? Niestety nie! Zatrzymoł sie i poźreł tamok, ka właśnie zawaliła sie naso skrzynkowo konstrukcja. Cy mnie dojrzoł – tego nie byłek pewien. Na rozie stoł i poziroł. Poziroł i stoł. Leząc nieruchomo zacąłek sie zastanawiać, cy bedzie tak stoł jaz do rana.
– Jako pikno katastrofa! – mruknął wreście dając dowód, ze klasyka literacko nie jest mu całkiem obco. – Ale tak poza tym mogłaby ta Jaśkowo zachowywać sie w środku nocy cisej! Ludzi we wsi pobudzi!
To powiedziawsy pijok obyrtnął sie i se poseł. Ale tymcasem usłysołek chrobot w chałupie. Jaśkowo wstała! Nic dziwnego. Ten łoskot walącej sie sterty skrzynek chyba nawet trupa by obudził. Nie było kwili do stracenia. Podniosłek sie wartko i hipłek między smreki dołącając do pozostałyk psów. W ostatniej kwili, bo zaroz Jaśkowo drzwi otworzyła.
– Co to było? Co to było? – pytała samom siebie. – Diaski jakieś?
Nie zwracając uwagi na ciągle padający dysc, wysła z chałupy, coby sie rozejrzeć.
– O, Jezusicku! – krzyknęła po kwili. – Ocywiście, ze to diaski! Telo skrzynek po piwie! Ftóz inksy mógłby tutok telo tego poznosić! Diaski jakomsi pijackom orgie wyrytkowały! I to pod mojom chałupom!
Przerazono Jaśkowo pognała do swego domu, zamkła drzwi na zasuwe, a potem jesce zacęła podpierać je syćkim, co ino w ręke jej wpadło. Jednoceśnie głośno pytała Pona Bócka o ratunek. A my pytali Pona Bócka, coby cosi wymyślił. No bo – kruca – głupio wysło! Fcieli my bidocce pomóc, a tymcasem napędzili my jej stracha. Podesli my ku chałupie, ostroznie, coby Jaśkowo nos nie uwidziała. Więkse psy stanęły na tylnyk łapak, przednimi oparły sie o ściane i ostroznie zajrzały w okno. Jaśkowo wznosiła pod drzwiami zapore z krzeseł, drew, storyk butów, podusek i juz nie boce, co tamok jesce było. Uzywała przy tym ino jednej ręki. W drugiej ściskała odkręconom butelecke wody święconej, zapewne coby chlusnąć w ocy frasowi, kieby znienacka zaatakowoł. Nagle – przystanęła. Rozejrzała sie po chałupie.
– Chyba z sufitu przestało kapać! – pedziała.
No! Wreście to zauwazyła!
– Ale przecie dysc ciągle pado, zatem… O, Jezusicku! – uciesyła sie. – Ftosi naprawił mi dach! A więc to nie mogły być diaski! To były janioły! Janioły dach mi zreperowały!
Heeej! Skoda, zeście nie widzieli, jak przerazono twarz Jaśkowej zmienio sie w twarz scynśliwom! Sakramencko scynśliwom! Po roz drugi w ciągu ostatnik kilku minut Jaśkowo sie przezegnała.
– Ino ciekawe… – zastanowiła sie po kwili. – Skoro to były janioły, to skąd telo skrzynek po piwie pod mojom chałupom? Cy to znacy, ze janioły tyz je pijom? Hmm… Widocnie pijom!
I tak oto Jaśkowo uznała, ze udało jej sie piknie wyjaśnić, co wydarzyło sie pod jej chałupom. Zadowolono zgasiła światło i połozyła sie do wyrka. Dłuzej pod jej domem my juz nie zostali. Po cichu zabrali my te syćkie skrzynki po piwie i zatascyli je na miejsce, cyli pod Felkowy sklepik. Co najwyzej rano Jaśkowo pomyśli, ze janiołki z powrotem je do nieba wzięły.
No a potem syćkie psy rozesły sie do swyk chałup. Ino jo posłek na hole ku owieckom. Dysc nie ustępowoł, ślizgołek sie na stromej, błotnistej perci, ale i tak słek barzo zadowolony, ze udało sie Jaśkowej pomóc i z jesce jednego powodu: wreście wiem, ze nie jestem jedyny we wsi, co to uwazo, ze piwo jest nie ino na ziemi, ale w niebie tyz! Hau!
P.S. Nie zdązyłek wkleić tego wpisu na imieniny Anecki Holenderskiej i Anecki Schroniskowej, ale ocywiście zdrowie ik piknie piłek. I jako widze, budowice tyz pili! 🙂
Komentarze
noo Owczarku ale tylko pozazdroscic tej psiej przyjazni, solidarnosci co jest pomiedzy Wami..
wspaniale sie zorganizowaliscie i tak szybko poszlo od pomyslu do jego realizacji.
u nas dzis tez od popoludnia leje, ale obaw zadnych nie mam, bo od rzeki w miare daleko jestemy
hau:)
To już wiem, co w nocy stuka w mój dach. To okoliczne owczarki grasują. A ja myślałem, że to ptaki-nieboraki.
No to wiadomo teraz, że dobre duchy to piesy.
Przynajmniej pod Turbaczem.
pzdr
Wszędzie! 😀
No, może z wyjątkiem Psa Baskerville’ów… 😉
Nawet pies Baskerville’ów ma swój urok! 🙂
Jeszcze raz,jako jedna z solenizantek(wczorajszych) , piknie dziekuje za zyczenia i cale narecze roz od mt7-czki!! 😀 😀 😀
Owcarku-tak oto sprawiliscie wespol w zespol,ze Felek stal sie „nie chcac”
sponsorem naprawy Jaskowego dachu 😆
U nas po deszczach nastaly upaly!! W tej chwili odpoczywam,bo nie mam sil ruszyc ani reka ani noga.Przydaloby sie jakies zimne piwko,tak to jest zlota mysl.Ide po zapasik Smadnego,no to tymczasem…………….
A mnie, nie wiem dlaczego 😉 , przypomniala sie lektura z podstawowki, „Timur i jego druzyna” 😀 Byla tez polska, cos o czarnej rece? E, chyba mi sie pokrecilo 😀
Rozmarzylam sie nad tymi rozami od mt7 Do moich imienin tak daleko 🙁 , a i tak pewnosci miec nie moge… 🙁
Ja pamiętam, że taka lektura była, tylko już nie pamietam, co tam było. Czarne stopy pamiętam, kombinowałyśmy z siostrą jakieś dobre uczynki (pokraczną ławkę na przystanku autobusowym ustawiłysmy i obok znak Czarnej Stopy) 😉
Ach, te lektury:)
mt7 przysłała mi nie tak dawno „Tabliczkę mnożenia” Snopkiewiczowej – oj, co to było za czytanie! Wydawało mi się, że objętościowo książka powinna być ze dwa razy tyle, a tu ledwie człowiek się rozczytał, już się skończyło 🙁
A ja przeczytalam „Lipcowe duchy”w Polityce internetowej i obsmialam sie do lez.Przypomnialo mi sie cale moje dziecinstwo i mlode lata 🙂
Niestety zdziwily mnie komentarze pod artykulem.Zastanawiam sie,czy Polacy musza wszystka tak serio brac?!Czy nie mozna z komuny posmiac sie zprzymruzeniem oka 😉 Ludziska zaczeli wytykac,kazdy najmniejszy blad,czy niescislosc.Jakby to byl historyczny traktat 😮
Chcialoby sie krzyknac-ludzie olaboga,opamietajcie sie!!!
No i masz babo placek, ja z czarnej stopy zrobilam czarna reke, a Alicja z tabliczki marzenia zrobila tabliczke mnozenia. Wszystko przez te upaly i te powodzie 😀
Widziała Pani?! I do tego dodajmy jeszczce „tabliczkę schrorzenia” ! To dopiero ale horror 😉
Pisałam szybciej, niż myślałam, ale wiadomo, o co szło 🙂
A to że piesy to dobre duchy, to ja wiedziałem od zawsze, pani dorotecko.
Znaczy każdy pies to dobry duch.
Ale nie każdy dobry duch to pies.
Chyba że pod turbaczem jak to Owczarkowi wysżło.
Zresztą to nie pierwsza historia w budzie, kiedy owczarki i nie tylko chyba biorą się za poprawianie świata i im wychodzi
pzdr
Znacy sie psy to takie Kacperki? 😀 Moze być 🙂
Mom nadzieje, ze jutro dłuzej tutok posiedze. A moze i nowy wpis bedzie? Moze tyz dyscowy? Choć 100-procentowej pewności nimom.
No to dobrej nocki pełnej dobryk duchów syćkim zyce! 🙂
ta reka to byla, ale niewidzialna:-)
jako dziewczynka ogladalam tem program w tv i troche napelnial mnie groza:-)
pan czytal jakis list osoby w potrzebie, potem owa reka niewidzialnie robila co trzeba i wszyscy byli szczesliwi. w sumie taki Timur i jego druzyna w polskim wydaniu.
Owczarku juz z niecierpliwoscia czekam na nowy wpis, czy to o deszczu, czy o sloncu, czy o tej duchocie co to dzis miala miejsce
Witajcie!
Jeszcze nie przeczytalam wszystkich wpisow ale spiesze z zyczeniami zaleglymi dla Aneczek! Samych usmiechnietych dni!
Myshy dziekuje za placek, a z jakiej okazji? 😀
Kasiu
chyba masz rację z tą niewidzialna ręką (jej! nie słyszałam tego określenia ze sto lat!!!), ale z Czarną Stopą też coś mi się kojarzy. Poczekajmy na to, co Budowicze wyciagną z zakamarków pamięci 🙂
Dzięki takim wspominkom widzę przeszłość lepiej!
I chyba nie tylko ja.
Czarne Stopy rowniez znane sa mi z pewnej ksiazki z czasow szkolnych. Seweryna Szmaglewska”Czarne Stopy”, rzecz o pewnym zastepie harcerskim.
http://www.twojaksiazka.com.pl/x_C_I__P_430175-410002.html
lektura z moich czasow szkoly podstawowej:-)
kasia!
ło matko, pamiętam, że cos takiego było, tylko trochę zapomniawszy!
Kasiu
no tak, ani czarna reka, ani czarna stopa tylko niewidzialna reka 😀 Z taka wyobraznia same moglybysmy ksiazki pisac 😀
babo
jaki placek? Kiedy? Gdzie? 😯 Rozne rzeczy ofiarowywalam z roznych okazji, ale zeby placek? 😀
psia grupa naszego Owczarka moglaby przyjac nazwe „niewidzialne cztery lapy”
Witamy Kasię! 🙂
Z tego, co dało się wypatrzyć i wyczytać, Kasia jest Panią od Enzo? A Enzo jest czarnym labradortem wielkiej urody; no, może nieco leniwym, ale za to, o niezwykle romantycznej naturze. 🙂
Ponadto Kasia ma ponoć znajomości wśród Białych Dam?
Witamy serdecznie i… czym Buda bogata! 🙂
U mnie wspomnienie z pobytu w Styrii
http://kulikowski.aminus3.com/image/2008-07-28.html
Okazuje się , że miejsce w którym byłem ( w starej części ) kryje taki skarb:
http://www.blumau.com/hotel-wellnesshotel-wellness-spa-holiday-vacation-offer-package-last-minute-spa-thermal-bath.html
Niestety tego nie wiedziałem 🙁
Mysho dawalas mi ten placek wczoraj o 22.04:”no i masz babo placek” 🙂 No wiec jak z tym plackiem, dla mnie czy nie? 😀
Owcarku,chyba bedzie znowu o padaniu,bo u nas leje!!!
Nie chce narzekac,bo po tych upalach i suszy troche deszczu sie przyda 🙂
A placek daja,to ja tez chetnie sprobuje!! Bardzo lubie placki!
A jeszcze lepiej,jak „niewidzialne” je upieka 😉
Hej.
Bry
Ana,
dobre podejście, z tą niewidzialną 😉
Właśnie sie zastanawiam, co na dzisiaj jakiejś niewidzialnej ręce polecić, a samej pod drzewkiem, z książką… 🙂
U mnie przydaloby sie kilka takich niewidzialnych, po powrocie domu nie poznaje (junior byl sam przez dwa tygodnie!) . Dobrze chociaz, ze nie pada i dach nie przecieka…
http://kulikowski.aminus3.com/image/2008-07-26.html
Jedrzeju, to wszystko prawda:-)
musialam sie poudzielac osobiscie, bo przeciez Enzo mlody, to nie zna ani niewidzialnej reki, ani tez Czarnych Stop:-)
u nas dzis kolejny dzien takiej duchoty, ze z przyjemnoscia poczytam wpis Owczarka o deszczu
Ana, ale jak „niewidzialne” cos upieka to nie ma ryzyzka, ze to cos tez bedzie niewidzialne?:-)wtedy trzeba bedzie obejsc sie smakiem:-)
Ja się przyłączam do placka; oczywiście, jako konsument! 🙂
Myshko! Nie masz wyjścia! Placek musi być, już nie tylko dla baby!! Jak sobie chcesz; termin, dzisiaj godz. 20:00! 🙂
Resztę niezbędnych dodatków przyniesiemy! 🙂
Jedrzeju
Ty sie tak nie rozplywaj nad uroda i zaletami Enzo, bo Twoja Bajka da Ci popalic 😀
A wiec plackujemy o 20! Oby tylko Smadnego nie zabraklo, bo u mnie upal niesamowity.
Milo mi poznac Kasie 🙂
babo
alez sie usmialam 😀 Zeby kogos obdarowac, plackiem zreszta, i o tym nie wiedziec, to tylko u myshy mozliwe. Smakowal chociaz? 😀
W dosc obcesowy sposob sie to obdarowanie odbylo – wybacz. A ze bez okazji?, ot taka fantazja ulanska, zeby nie powiedziec – myshanska 😀
Jedrzeju
placek bedzie, tyle, ze wirtualny. Mam nadzieje, ze „reszta niezbednych dodatkow” bedzie jak najbardziej realna 😉 Nie zapatrz sie, Boze bron, na mnie – ze zacytuje klasyka: Jedrzeju i Bajko, nie idzcie ta droga! – droga myshy, ma sie rozumiec 😀
Zeby nie bylo, ze sie wykrecam
http://img223.imageshack.us:80/img223/6610/ratones4cn.gif
Nie placek, ale moze nie wzgardzicie, i nie o 20:00, bo o tej porze nie mam dostepu do laptopa. Szlaban do 24:00, a czasami i dluzej 🙁
myshko 😀 😀 😀
Nie mogłem się dostać do Budy. 🙁 Coś nie wpuszczało!
Placek pyszny! Już lecę z kufelkiem czegoś dobrego i zimnego! 🙂
Moja siostra jest okropną psiarą i ma labradora imieniem Figa, u niej zresztą każdy pies to Figa. Jezdzi z tym piesem na liczne zawody (Figa zdobywa puchary!), Figa musi „mieć co robić”, bo labradory nie lubią nieruchawki, Baśka powiada, że taki piesio powinien się wybiegać i standardem jest 10 km. dziennie, takie ma potrzeby.
Figa potrafi liczyc do czterech – podsunęłam Baśce pomysł, jak Figę nauczyć i… nauczyła 🙂
To jest piesio rozrywkowy, powiada Baśka, nie usiedzi, chetny do zabawy i niezwykle przyjazny człowiekowi – nie ma co liczyć na to, że obroni, bo labrador kocha wszystkich! Jedyne co, że jest spory i w ten sposób moze zniechęcić ewentualnych złodziei czy takich tam.
Już pewnie o tym klepałam 😉
No to gdzie sie podziewacie? Sama mam jesc ten placek? 😯
Alicjo, moj tesc do wszystkich psow mowi: Fifi. Do naszego tez tak mowil,az mu kiedys dziecie nasze (wowczas jeszcze bardzo nieletnie) przypomnialo: „dziadku, u nas ta Fifi ma na imie Brys!” 😀
Kurka siwa… ja placków nie jadam, kawalątko jednak dziabnę. Do tego Smadnego 🙂
(Też się rymnęło!)
Uherski jak zwykle podrzucił stosownie 🙂
No, żeby trochę zostało dla Owczarka i jego drużyny! 🙂
Ni ma prawa zabraknąć!
(rzekła Alicja, spadając do kuchni)
O jak milo w budzie!!
Palcek wyborny,kolorowy taki 🙂 Szkoda tylko,ze ani polizac,ani pojesc 😉
Ale za to tworczosc wirtualna myshy i Jedrzeja wyborna,zebym i ja tak umiala 🙁
U nas pogoda dziwna jakas.Na samprzod lalo,potem zaduch i upal, a teraz znowu burza i pada!!!Czeka nas ciezka noc,bo nie ma czym oddychac 🙁
Acha skoro bylo o piesach,czy ja juz mowilam,ze u nas w ogrodzie zadomowila sie Pani zaba,albo Pan zaba.Chowa sie w kwiatach,ale wieczorem,gdy spokojniej, zazywa kapieli w poidelku.Ono mialo byc dla ptakow,ale zabiszcze uznalo za swoje i zrobilo sobie z niego mini staw.Siedzi tam ostatnio dosc czesto,bo i jemu goraco,to w wodzie przychodzi ciutke sie ochlodzic 🙂 A moooooooze jest to zaczarowany ksiaze,co z bajki uciekl?! 😮
Ano!
To bardzo prawdopodobne, że to zaczarowany książę! Musisz sprawdzić! Pocałuj! 🙂
Szkopul w tym,ze plazow nie lubie 🙁 Moja zabe toleruje,bo niczego zywego, ze zwierzyny niestetynie ma!
O bylabym zapomniala,jednego ksiecia w domu juz mam,ten mi w zupelnosci wystarczy 😉
Biedny zaczarowany ksiaze, teraz juz na zawsze bedzie zaba, bo Ana nie lubi plazow! 😀
Ma pecha! 😉
Do Enzecka
„noo Owczarku ale tylko pozazdroscic tej psiej przyjazni, solidarnosci co jest pomiedzy Wami.. wspaniale sie zorganizowaliscie i tak szybko poszlo od pomyslu do jego realizacji.”
Co by nie godać, Enzecku, przecie my psy jesteśmy najwięksymi przyjaciółmi cłowieka. A pod Turbaczem nawet nie ino psy sam tak solidarne, ba ludzie tyz. Ot, kie na przykład komuś chałupa od pioruna sie spali, to zaroz cało wieś idzie z pomocom. Gorzej z powodziami – bo wte właściwie kozdy jest poskodowany i kozdy potrzebuje pomocy. Ale wte tyz ludziska pomagajom se jako umiom. I oby taki duch solidarności we wsiak pod Turbaczem nie zaginął! 🙂
Do TesTeqecka
„To już wiem, co w nocy stuka w mój dach. To okoliczne owczarki grasują.”
Widocnie, TesTeqecku, Twój dach potrzebuje paru drobnyk napraw, a dekorze ik dokonać nie mogom, bo majom inkse zajęcia. Na przykład najhyrniejsy polski dekorz trenuje w tej kwili skoki narciarskie, coby jak najlepiej wypaść w sezonie zimowym, cego ocywiście piknie mu zycymy 🙂
Do Grzesicka
„No to wiadomo teraz, że dobre duchy to piesy.”
Jakisi honor w kozdym rozie majom. A słysołek kasi, ze najbardziej honorne psy w rodzinie psów to szakale: tamok kie jakisi osobnik jest chory, to właśnie on mo pierwseństwo do konsumpcji upolowanej zdobycy. Tak w kozdym rozie słysołek. Jeśli jakisi szakalolog cyto te słowa, to piknie pytom, coby potiwerdził abo zaprzecył 🙂
Do Poni Dorotecki
„No, może z wyjątkiem Psa Baskerville’ów…”
Ale za to jaki on hyrny, Poni Dorotecko! Jeśli wierzyć Wikipedii, to jaze dwajścia śtyry filmy o nim wyryktowano 🙂
Do Jędrzejecka
„Witamy Kasię!”
Ano witomy! Ale nie po roz pierwsy, Jędrzejecku, bo Kasiecka zajrzała ku nom tutok:
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=185#comment-57806
„Ponadto Kasia ma ponoć znajomości wśród Białych Dam?”
Na mój dusiu! Przybocyłeś mi, Jędrzejecku, ze miołek wyryktować kiesik wpis o Biołej Poni z Lewoczy. Ino muse kasi w zakamarkak mojej budy noleźć dokumentacje fotograficnom. Bo mom takowom!
„Ano! To bardzo prawdopodobne, że to zaczarowany książę! Musisz sprawdzić! Pocałuj!”
Jędrzejecku, ale co mąz Anecki na to powie? Ona sama zreśtom pedziała, ze miałaby w chałupie o jednego księcia za duzo. To moze lepiej, coby syn Anecki sprawdził, cy to nie jest zacarowano księznicka? 🙂
Do Anecki
„Owcarku-tak oto sprawiliscie wespol w zespol,ze Felek stal sie ‚nie chcac’ sponsorem naprawy Jaskowego dachu”
No faktycnie! Jeśli ten fudament sie zorientuje, to jesce se ten uscelniac od podatku odpise, choć palcem w sprawie Jaśkowej nie kiwnął! 🙂
„u nas w ogrodzie zadomowila sie Pani zaba,albo Pan zaba”
Jeśli godo: „Mówi do was żaba Kermit z Mapet Szoł”, to znacy, ze jest to pon zaba. A jeśli tak nie godo, to mozliwe, ze to poni zaba 🙂
Do Mysecki
„A mnie, nie wiem dlaczego , przypomniala sie lektura z podstawowki, ‚Timur i jego druzyna'”
Jo chyba nawet boce tytuł oryginału: „Timur i jewo kamanda”. Dobrze boce, Mysecko? 🙂
„Rozmarzylam sie nad tymi rozami od mt7 Do moich imienin tak daleko”
W „Alicji w krainie czarów” (choć chyba ino w filmie pona Disneja, bo w ksiązce jo se tego nie przybocuje) składali se zycenia z okazji nieurodzin. To zanim, Mysecko, dzień Twoik imienin nadejdzie, mozes piknie obchodzić nieimieniny 🙂
Do Alecki
Ze „Czarne Stopy” to była ksiązka, to juz Kasiecka wyjaśniła. Jo dodom telo, ze ta ksiązka opowiado o przygodak harcerzy spedzającyk wakacje w Górak Świętokrzyskik. No i była wśród tyk harcerzy druzyna, ftóro właśnie Czarnymi Stopami sie nazwała. A nazwa ta wzięła sie od nazwy jednego z plemion indiańskik, ftóre zreśtom miało pikny udział w pokonaniu pona Custera na Little Big Horn.
„ja placków nie jadam”
Ziemniacanyk tyz nie, Alecko? Som jesce pikne placki ziemniacane 🙂
Do Kasiecki
„Owczarku juz z niecierpliwoscia czekam na nowy wpis, czy to o deszczu, czy o sloncu, czy o tej duchocie co to dzis miala miejsce”
Ten wpis o dyscu, a dokładniej o oberwaniu chmury, to mioł być, Kasiecko, właśnie teroz, a przygoda z dachem Jaśkowej miała być ino wstępem do tego wpisu. No ale jakosi tak wysło, ze ten wstęp mi sie rozrastoł, rozrastoł, jaze przerósł tekst o oberwaniu chmury i stoł sie samodzielnym wpisem.
„psia grupa naszego Owczarka moglaby przyjac nazwe ‚niewidzialne cztery lapy'”
Moze być! Choć znaków swojej działalności nie bedziemy zostawiać, bo po co nom to? 🙂
Do Babecki
„po powrocie domu nie poznaje (junior byl sam przez dwa tygodnie!) . Dobrze chociaz, ze nie pada i dach nie przecieka”
Nigdy nic nie wiadomo, Babecko. Moze Twój dach tyz przeciekoł, ino Juniorecek naprawił go piknie?
„No to gdzie sie podziewacie? Sama mam jesc ten placek?”
Ojojoj! Babecko! Mioł być PLACEK, ale niefcący „A” zamieniło mi sie miejscami z „E”, no i… przez pomyłke zjodłek nie PLACEK, ino PLECAK jakiegoś turysty 🙂
Do Misiecka
„Okazuje się , że miejsce w którym byłem ( w starej części ) kryje taki skarb […] Niestety tego nie wiedziałem”
No, ukryte skarby majom to do siebie, ze nie syćka o nik wiedzom. Ale rozumiem, Misiecku, ze pewne wskazówki juz mos i kie znowu sie w tamte strony wybieres, to bedzies wiedzioł, kany tego skarbu sukać 🙂
Miałem nosa, kiedy wrócić z wakacji – placek dają! Ja wprawdzie też najchętniej któryś z tych ziemniaczanych, ale jak chwilowo nie ma, to nie będę wybrzydzał. Najważniejsze, że współzjadaczami są Owcziarka i jejo kamanda! (Nic nie poradzę Owczarku, po rosyjsku trzeba Cię feminizować) 😀
Bo po rosyjsku i tak kozdy pies jest sfeminizowany: jest „sobaka”, a nie „sobak”. No i witoj nom po dłuzsej nieobecności, Bobicku! 🙂
Ziemniaczane?! Jak najbardziej, Owczarku!
I bardzo lubię robić, mam wiele sposobów na i z czym ewentualnie 😉
Jo tyz barzo lubie. No to od tej pory, jeśli ftokolwiek z nos znowu powie nasej Babecce: „Masz Babo placek”, to jo od rozu bede dodawoł: „Ziemniacany!” 🙂
Pizza to właściwie też placek. Nie mówiąc już o quiche lorraine – na sto procent placek! 🙂
Alicjo, znam wirtualnie Twoja siostre:-) tak mi sie wydaje przynajmniej, tez ma bloga wlasnie o labradorach. Czekoladowym zdobywcy wielu nagrod.
to fakt, ze labradory potrzebuja duzo ruchu i trzeba im zapewnic atrakcyjne spacery. Enzo nie ma co narzekac, zadna pogoda go od wyjscia na spacer nie odstrasza, no moze tylko gradobicie:-)
Gdzie mozna zobaczyc Jedrzejowa Bajke?:)))
To jest Bajka.
Ale…już jej nie ma! 🙁 Chorowała bardzo i pod koniec kwietnia…”posła sobie hań, na te Nojwyzse Hole” 🙁
Jędrzeju! Nic nie mówiłeś, czy ja przeoczyłem? W każdym razie dopiero teraz się dowiedziałem i przykro mi strasznie. 🙁
Ale w mojej osobistej, psiej Encyklopedii Zwierząt Wybitnych Bajka ma – zgodnie z umową – miejsce, którego nikt Jej nie odbierze.
Jo tyz o Bajecce nie wiedziołek. Ale teroz, na tej Najwyzsej Holi, juz zodno choroba imać sie jej nie bedzie. A pośród takik przyjaciół zwierząt jako święty Francisek cy jegomość Twardowski na pewno dobrze jej sie wiedzie.
Bobiku,
Jędruś mówił o Bajce (owczarek alzacki czy niemiecki, i zdjęcia były, chyba nie pomyliłam z Misiowym Misiem?).
Kasiu,
moja siostra nie prowadzi bloga, bo ugania się z Figą, namawiałam ją parę razy, żeby chociaż tu wdepnęła, ale jej zawsze brak czasu. Nie dziwię się, jest rolniczką i ma nie za dużą, ale jednak absorbującą czasowo fermę świnek (podhodowuje do pewnego wieku, iluś tam miesięcy, i sprzedaje dalej). Jednym słowem – kobieta pracująca 🙂
Podrzucam mojej siostry Figę, zdjęcie na szybko z komórki.
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/ZOO/Piesy/Figa.jpg
Jedrzeju
coz za smutna wiadomosc 🙁
Nie pamiętam, kto to zdjęcie podesłał, ale za każdym razem obśmiewam sie, że hej 😉
To jest gdzieś z sieci poderwane, nie znam autora.
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/ZOO/Piesy/Paciorek.jpg
Bajka super, szkoda, ze juz jest w psim niebie..
Jedrzeju, widzialam w Twoim albumie zdjecia m.in Wlodawy, od razu mi przypomnialy okolice Jabłecznej, to akurat nieco wyzej na mapie,ale klimaty chyba zblizono, przez Wlodawe niestety tylko przejezdzalismy. i to piekna jesienia.
Alicja, to faktycznie pomylilam sie:-)ale naprawde wszystko prawie pasowalo:-)))
a Figa ładna:-))