Tylko dlo orłów?
Siedziołek se na holi, pozirołek ku gorcańskim wiersyckom i popijołek wykradzionego bacy Smadnego Mnicha. Pomyślołek se, ze piknie sie tak siedzi, kie smreki wokoło sumiom, góry krasom swojom oko ciesom i nifto zodnymi bździnami głowy mi nie zawraco. Krucafuks! Niepotrzebnie tak pomyślołek! Zaroz uwidziołek, jak z lasa wychodzi… kura! Jedno z kur mojej gaździny! Co ona tutok robi?
– Witojcie, krzesny – pedziała kura, kie była juz blisko mnie.
– Witojcie – odpowiedziołek. – A fto wos tutok przysłoł? Gaździna? Kazała wom popasać sie rozem z owieckami?
– Barzo śmies… – zacęła kura, ale nie dokońcyła. No to juz wiedziołek, ze z jakiegoś powodu fce być dlo mnie miło.
– Mom ku wom takom prośbe, krzesny – pedziała po kwili. – Nie ino jo, ba syćkie kury nasej gaździny. Cy mozecie cosi zrobić, cobyśmy naucyły sie latać?
– Khy! Khy! Khy! – odpowiedziołek. Nic inksego pedzieć nie mogłek, bo zakrztusiłek sie Smadnym Mnichem. Kie Mnich zawrócił wreście ze złej drogi i popłynął tom właściwom, cyli ku przełykowi, mogłek wyrazić sie bardziej zrozumiale.
– Cy jo jestem ekspertem od latania? – spytołek.
– Wy moze nie – pedziała kura. – Ale syćka w nasej wsi, opróc ludzi, wiedzom, ze w internecie ciągle siedzicie. No to moze noleźliście kiesik w tym internecie jakomsi skołe latania dlo kur?
– Jakomsi skołe latania dlo kur! – warknąłek, bo sie kapecke zezłościłek, ze nie moge se odpocąć ino dlotego, ze zafciało sie latać komuś, fto przecie jest nielotem z dziada pradziada. – Po co to wom? Fcecie na zime do ciepłyk krajów odfrunąć cy jak?
– To tyz byłoby piknie, kawałecek świata se zwiedzić. – Kura sie rozmarzyła. – Włochy, Grecja, Egipt, Karaiby…
No, nie wiem jak wy, ale jo nic nie słysołek o tym, coby polskie ptoki odlatujące zimom do ciepłyk krajów docierały jaze na Karaiby. Choć moze kieby kury latały, to odlatywałyby właśnie tamok?
– Jednak przede syćkim, krzesny – godała kura dalej – idzie o to, ze momy straśne kompleksy wobec inksyk ptoków. No bo inkse ptoki piknie latać umiom! A my – choć nie wiem, jak mocno machałybyśmy skrzydłami, to w najlepsym rozie podlecimy pół metra do wierchu i zaroz potem spadomy na ziem.
No faktycnie: mieć skrzydła i nie móc latać? Mozno sie kompleksów nabawić.
– Wiecie co, krzesno? – pedziołek w końcu. – Jeśli tak barzo fcecie naucyć sie latać, to niekze ta – spróbuje wom pomóc. Posukom jakiego dobrego instruktora latania. Ale teroz wracojcie juz do wsi. Abo nie. Pockojcie. Póde z womi, coby po drodze w lesie jakisi lis abo wilk wos nie chycił.
– Nie musicie krzesny – odrzekła kura, bojąc sie widocnie naduzyć mojej uprzejmości. – Dosłak przecie tutok i jakosi nic złego mi sie nie przytrafiło.
– Mieliście scynście – odpowiedziołek. – Ale w drodze powrotnej mozecie juz go nie mieć. Ide z womi!
Wartko dopiłek Smadnego, co to jesce we flasce sie ostoł, popytołek inkse owcarki, coby uwazały na owce, a potem wroz z kurom posli my w dół. Po drodze zastanawiołek sie, kany by tu noleźć najlepsego fachowca od latania? Poźrełek w niebo. W górze, na tle piknego błękitu, majestatycnie sybowoł skrzydlaty drapieznik. Orzeł! A właściwie orlica! Musiała z niedalekik Tater tutok przylecieć w posukiwaniu cego smacnego na obiad. Na mój dusiu! Ftóz mógłby lepiej ucyć latania niz ta władcyni przestworzy!
– Krzesno! – zawołołek ku orlicy.
– Cego? – usłysołek w odpowiedzi.
– Zlećcie na kwile ku nom.
– A po co? – spytała orlica. – Kieby ta kura była sama, to mogłabyk zlecieć, coby jom upolować. Ale wy, krzesny, pewnie mi na to nie pozwolicie?
– Ano, nie pozwole, bo to mojo kura. To znacy nie mojo, ba mojej gaździny, ale na jedno wychodzi.
– To siedźcie se tam w dole sami. Mi jest dobrze tutok w górze.
– A co powiecie na 10 kilo najlepsej polędwicy z masarni niejakiego Felka znad młaki, co to jest najbogatsym cłekiem w mojej wsi? – spytołek.
– Nie znom sie na ludzkim systemie miar i wag – pedziała orlica. – 10 kilo to duzo cy mało?
– Duzo więcej niz ta kura, krzesno.
Orlica, kie usłysała mojom odpowiedź, obnizyła lot i zaroz wylądowała tuz przed nomi. Wte spytołek jej, cy nie mogłaby pomóć paru kurom opanować śtuke latania. Orlice ocywiście zdziwiła tako prośba, ale polędwica z Felkowej masarni to był pikny argument, coby sie zgodzić.
No i zesli my do wsi. To znacy kura i jo sli, a orlica leciała nad nasymi głowami. Wkrótce dotarli my do nasego obejścia. Na mój dusiu! Ale sie syćkie kury uciesyły, ze im instruktora latania sprowadziłek! I to jakiego instruktora! Samego mistrza!
– Kury do seregu! – zawołoł ów mistrz. – Skoda casu! Od rozu zacynomy pierwsom lekcje!
Syćkie kury z obejścia posłusnie stanęły jedno przy drugiej.
– Witojcie! – pedziała orlica – Witojcie w prestizowej Pierwsej Karpackiej Skole Latania imienia Orła z Wisły.
O! Ledwo ta skoła powstała, a juz miała tak piknom nazwe!
– Wyciągnijcie zesyty i zapiscie se plan lekcji – poleciła po kwili orlica.
– Krzesno! – odezwała sie ulubiono kura mojej gaździny. – Nie mozemy wyciągnąć zesytów, bo ik nie momy.
– Jak to nie mocie zesytów? – zdziwiła sie orlica, zabocując widocnie, ze jesce przed pięcioma minutami, kury nie miały pojęcia, ze za kwile stanom sie słuchackami Pierwsej Karpackiej Skoły Latania.
– Nie przygotowałyście sie do lekcji! – skarciła swoje kursantki. – Ale niekze ta. Przecie i tak byście w tyk zesytak bazgrały jako kura pazurem. Zreśtom plan lekcji jest barzo łatwy do zapamiętania: poniedziałek – latanie, wtorek – latanie, środa – latanie, we cwortek i piątek tyz latanie. Od rozu godom, ze nie bede tolerowała spóźnialstwa i nieusprawiedliwionej nieobecności. Bedziecie ćwicyć i ćwicyć, jaz naucycie sie wznosić wyzej niz sięgo najwyzsy z okolicnyk wiersycków. Kie ukońcycie te skołe, latanie bedzie dlo wos łatwiejse niz chodzenie po ziemi.
– I łatwiejse niz znosenie jajek? – spytała ulubiono kura mojej gaździny.
– Duzo łatwiejse! – zapewniła orlica.
– Na mój dusiu! – zakwyciła sie najsłabowitso z kur mojej gaździny. – Bede latać! Bede latać! Nie umiem znieść trzydziestu jaj rocnie, ale moze chociaz latać sie nauce!
– Godocie, ze nie umiecie znieść trzydziestu jaj rocnie? – zaciekawiła sie orlica.
– No, roz mi sie udało – pedziała najsłabowitso kura. – Ale ino roz. W moim najlepsym roku zniosłak ik trzydzieści jeden.
– Trzydzieści jeden jaj w roku! – Orlica z uznaniem głowom pokiwała. – Nieźle!
– To mo być nieźle? – zdziwiła sie ulubiono kura gaździny. – Jo znose ponad dwieście rocnie!
– Ponad dwieście? – zdumiała sie orlica.
– Ale wcale nie jestem najlepso we wsi – przyznała ulubiono kura gaździny. – U Wincentego jedno kura zniosła łońskiego roku dwieście dziewięćdziesiąt dziewięć jajek!
– Dwieście dziewięćdziesiąt dziewięć? – orlica zdumiała sie jesce bardziej.
– Ale to tyz jesce nic – ulubiono kura gaździny godała dalej. – Felek znad młaki mo za Myślenicami własnom ferme. No i tamok jest tako rekordzistka, co to umie znieść ponad śtyrysta jajek rocnie!
Orlica tym rozem nic nie pedziała, bo jej mowe odjęło. Stała ino z dziobem tak rozdziawionym, jakby fciała cały Turbacz połknąć.
– A tak z ciekawości spytom, krzesno – znowu odezwała sie najsłabowitso z kur – kielo jajek rocnie wy znosicie?
Orlica nie od rozu odpowiedziała, bo musiała najpierw mowe odzyskać. Wreście odzyskała, ba ino cynściowo, bo zamiast płynnie godać, zacęła sie jąkać:
– No… no… no… jo… dwa, casem trzy.
– Dwa, casem trzy? Ba w jakim casie? – spytała ulubiono kura gadziny. – W ciągu tyźnia cy w ciągu miesiąca?
– No… w ciągu roku.
– O krucafuks!!! – rykły syćkie kury naroz.
I tarzać sie zacęły ze śmiechu.
– Hahaha! Dwa-trzy jajka na cały rok! Hahahahahaha! I to mo być orlica! Królowo ptoków! Haha! Haha! Hahahaha!
Na mój dusiu! Kieby teroz ftosi koło nasej chałupy przechodził, to pomyślołby, ze te kury gorzołki sie napiły. Turlały sie od sopy do chałupy, od chałupy do sopy. I chichotały, jakby oglądały film, we ftórym rozem występujom Flip i Flap, bracia Marks i pon de Funes. Ino dlo ludzkiego ucha było to takie zwycajne kurze gdakanie. Nie wiem cemu wy, ludzie, nie umiecie rozpoznać, kie kura sie śmieje.
W końcu mojo gaździna usłysała te rozbawionom kurzom kompanie. Zaniepokoiła sie i wybiegła z chałupy. W ręku trzymała ścierke. Widocnie właśnie wycierała nacynia po obiedzie.
– Co sie tutok dzieje? – spytała.
I wte dojrzała stojącom przed wejściem do sopy orlice.
– O, Jezusicku! – zawołała. – Orzeł moje kury zaatakowoł!
Podbiegła wartko ku orlicy i prask jom ścierom! I jesce roz prask! I jesce roz!
– A, mos! A, mos, ty weredo! Moik kurek ci sie zafciało, ancykryście!
Bidno orlica zgłupła. Najpierw niespodziewanie wyśmiano, potem jesce bardziej niespodziewanie zaatakowano ścierom, nie wiedziała co robić. Zamiast uciekać próbowała zasłaniać sie skrzydłami.
– Uciekojcie, krzesno! – zawołała najsłabowitso kura.
– Ale jo chyba zabocyłak, jak sie lato! – odpowiedziała spanikowano orlica.
– Poźrejcie ku wiersyckom! – poradziła ulubiono kura gaździny. – Wiersycki wyzwolom w wos ślebodnego ducha i moze ten duch uniesie wos do wierchu?
Orlica uznała, ze to dobry pomysł. Poźreła ku porośniętym smrekami wiersyckom. A kie tak poźreła, ocy jej zabłysły, bezwiednie rozwinęła skrzydła i… frrrr! Wzbiła sie ku górze, ku tym zielonym wierchom. Gaździna zacęła wymachiwać ścierom, jakby to był jakisi topór wojenny.
– Zebyk jo cie tutok więcej nie widziała! – krzyknęła za orlicom. – Trzymoj sie z dala od mojej chałupy!
A potem ku swym kurom sie zwróciła:
– Moje bidocki! Moje bidne sietniocki! Zdziwiłak sie, cemuście zacęły nagle tak głośno gdakać. A to sie okazuje, zy wyście sie wystrasyły tego straśliwego orła!
– Ko, ko, kooo koko – pedziały kury.
Gaździna uznała, ze dziękujom jej za obrone przed drapieznikiem. W rzecywistości one wyrazały radość, ze wreście wyzbyły sie kompleksów. Bo latać wprowdzie nadal nie umiom, ale za to kielo jajek umiom znosić!
Gaździna, przemawiając do kur, nie zauwazyła, ze jo tutok jestem. I barzo dobrze. Kieby mnie uwidziała, zdziwiłaby sie, co jo tutok robie, zamiast z bacom na holi siedzieć. Wycofołek sie więc ostroznie i rusyłek ku holi. Oddalołek sie od wsi coroz bardziej, słek perciom między smreckami, nagle… z wierchu sfrunęła znajomo orlica i wylądowała kilka kroków przede mnom. Pomyślołek, ze zaroz zacnie mi sie zolić, ze z mojego powodu takie upokorzenie jom spotkało. Ale nie. Nie miała ku mnie zolu. Miała natomiast prośbe: fciała, cobyk popytoł kur, cy nie mogłyby naucyć jej znosić przynajmniej trzydziestu jaj rocnie. Hau!
P.S. Na środe trza wyryktować jakisi pikny tort, bo to Basieckowe urodziny bedom. Zdrowie Basiecki! 🙂
Komentarze
Owczarku,
pomerdało Ci się 😯
Urodziny Basi! Toż imieniny Basi są 4 grudnia! Czyś Ty tego Smadnego za dużo nie wykrodł ? 😉
Zachciało się kurom latać 😯
Każdy robi, co potrafi najlepiej, niech znoszą jajka, a orlica niech lata! Teraz orlica nie daj Boże wpadnie w kompleksy z tą marną iloscią jajek…
Piejo kury piejo…
A te Twoje kury, Owczarku, to mają koguta? Bo jak nie mają, to mogą mieć różne pomysły; nawet latać zachciewać się im może! 🙂
…i co gorsza, może jajka przestaną znosić? 😯
Ze starej piosenki wojskowej:
Kury, gęsi i zielone kaczki nie chciały jajek nieść. Śtyry! (bis)
Kogut się dowiedział, wojnę wypowiedział, musiały jaja nieść. Śtyry! (bis)
Pikne podziękowania dlo Alecki za zauwazenie pomyłki. Juz poprawiłek 🙂
Teroz muse na hole lecieć, ale mom nadzieje, ze dom rade wpaść tutok z wiecora 🙂
Bo czerń jest od czernienia
Czerwień od czerwienienia
Zaś biel jest od bielenia
Zielony zielonienia.
Każdy swój talent włoży
Do czego go Bóg stworzył
Śtyry!
Jak powiedziała kura do orlicy:
” Poźrejcie ku wiersyckom! – Wiersycki wyzwolom w wos ślebodnego ducha ”
Hej! góry nase góry
hej! ale wyśta pikne
hej! wy se tu będziecie
hej! a ja sobie zniknę
Owczareczku a co z obiecaną dla orlicy polędwicą?
Bo jak to powiedział Poeta:
Ptak ptakowi nie jednaki, człek człekowi nie dorówna, dusza duszy zajrzy w oczy, nie polezie orzeł w gówna.! (-) St.W
🙂
Żądamy polędwicy
Dla pokrzywdzonej orlicy! 😀
Wydaje mi sie, ze orlica zrezygnowala z poledwicy, liczac na liczniejsze potomstwo w przszlosci 😀
Normalnie kury sobie jaja robią z orłów….
Chociaż jak by tak nasz orzeł miał tyle jaj…..
Aj… waj….
Cóż to byłby za (k)raj
Aj… waj…
Byłby kraj Orłów! 🙂
Tylko dla Orłów – Alistair MacLean`a
czy raczej nabór do Politechniki Częstochowskiej
zobacz: http://czestochowa.naszemiasto.pl/wydarzenia/875826.html.
Aż dziw bieże , że tyle u nas orłów.
Już bieżę aby poprawić bierze -dziw bierze skąd to się wzieło 🙂
Bieży Zbysek bieży z samej Białowieży
Jak napisał bierze mu na sercu leży
Nie domył talerzy na blog prędko bieży
Myśli, że się śmieją z niego już koledzy
A koledzy bieżącą się wodą myją
Ze smiechu aż wyją lecz nie kręcą szyją
To nie z Ciebie Zbysku, nie do Ciebie piją
Tylko przyglądają w lustrze się swym ryjom…
Taki śmiech ogarnia gdy się coś takiego
W lustrze widzi za dnia mój drogi kolego
Szukasz w swym odbiciu czoła wysokiego
A tam tylko jeden milimetr wszystkiego…
No wlasnie, nalezy postepowac w mysl hasel:
„Studenci do nauki; Pisarze do piora; Syjonisci do Dajana (w innej wersji – do Syjonu)”
Ktos te hasla sparafrazowal, ale juz nie pamietam kto i jak. Wiem, ze bylo tez cos do d… – czy aby nie papier toaletowy? Logiczny tok myslenia bylby zachowany 😀
Jeszcze było, że do Syjamu.
A do d… to są papierosy – właśnie pokazała sie na mieście kolejna wersja plakatu Pągowskiego, tylko tym razem jest napisane: Papierosy są do d… forever 😉
Pani Dorotko
pamietam poprzedni plakat i glosy niesmaku i oburzenia, jakie wywolal. Na szczescie nie pale juz od wielu lat, wiec mnie nie zniesmaczyl, a rozbawil 😀
oto on:
http://artandbusiness.onet.pl/_i/galeria/pagowski/13.jpg
a tu ten o ktorym Pani wspomniala. Tym razem kobieta – zeby nie bylo, ze kobiety sa lekcewazone i pomijane 😀
http://www.pagowski.pl/2007/papierosy_forever.jpg
Owcarku
mam jakies takie nieodparte wrazenie, ze Twoja opowiastka o orlicy i kurach jest opowiastka z kluczem. Czy sie myle? 🙂
„jeden milimetr wszystkiego” 😀
Moze jednak nie wszystkiego? Jakas rownowaga musi byc 😀
babo
zeby wychowac liczne potomstwo trzeba miec duzo energii, wiec nierozsadne byloby rezgnowanie z poledwicy 🙂
Tak sobie dumam i wydumalam,ze kury fruwac nie moga,bo sa za ciezkie!
Skoro dzwigaja jaja,to jak maja poderwac kuper do lotu???????????
Mysle,ze kazdy,kury zreszta tyz,musi ribic to ,w czym jest dobry!
Kury znosza jaja na jajecznice(bardzo lubie),a orlica ozdabia nasza pikna przyrode!
Chociaz moze „nasz”uczony,Profesorek bylby cos w kwesti latania usprawnil?Nie zeby kury od razu w przestworza lataly,ale tych pare metrow nie zawadzi 😉
A swoja droga,czy Profesorek dostal juz tego Nobla?? Gdzie on sie podziewa?
Hej 🙂
Orły, sokoły , bażanty… a kura to co?! Pies?! Oooops… Owczarku, wyrwało mi się, jak to ludziom, wybacz 🙂
To jest dopiero ciężka praca, znosić tyle jajek!
A Profesorka jak wcięło, tak wcięło 🙁
Czyżby z Wawelokiem coś kombinowali? 😉
OBY!
Pozegnalny pozew… test
Pozegnam się z wami i idę do pracy .
Wcina u Piotra . Tutaj nie
Mrrrał!
A, bo kury – orłów nie rozumieją! 😉
Pozdrrrawiam wieczorrrnie
Blejk Kot
Mrrrups 😳
Poprrrawka.
A, bo kury – orłów nie rozumieją! 😉 😉 😉
Mrrrał!
Misiu!
To oczywiste, że wcina się u Pana Piotrrra.
Ale co to ma do pozywu pożegnalnego 😯 ?
test: pozegnanie z Bronką
Bleku
Już wszystko fersztejen , Tylko u Piotra się wcina, jak się napisze coś z …poze… trafia w otchłań piekielną łotrpressa .
Kurka siwa… a nawet kura gazdziny 😯
Tu przechodzi!!!!!!!
Miś ma rację!
A Pan od internetu „Polityki” nigdy nie odpowiedział na moje pytania w sprawie, ani na pytania innych, o co w tym wszystkim chodzi. Nieładnie 🙁
Do Alecki
„Zachciało się kurom latać. Każdy robi, co potrafi najlepiej, niech znoszą jajka, a orlica niech lata!”
Zabocyłek, Alecko, pedzieć, ze w obejściu momy jesce trzy koguty. No i te bidoki ani latać, ani znosić jaj nie umiom 🙂
Do Jędrzejecka
„A te Twoje kury, Owczarku, to mają koguta?”
Jako juz pedziołek Alecce, majom nawet trzy. Choć po najblizsej niedzieli, na ftórom gaździna fce rosół wyryktować, nimom pewności, cy ino dwa nie ostanom.
„Bo jak to powiedział Poeta”
Nie! To Czepiec! Chociaz… dutki za wyryktowanie śtuki wziął Poeta 🙂
Do Poni Dorotecki
„Żądamy polędwicy
Dla pokrzywdzonej orlicy!”
(Na melodie „Karuzela, karuzela”)
Polędwica, polędwica,
Zapach sięgo do księzyca,
Je jom orzeł i orlica
I orlęta, orlęta tyz dwa 🙂
Do Zeenecka
„Bo czerń jest od czernienia
[…]
Zaś biel jest od bielenia”
No, niezupełnie, Zeenecku. Zabocyłeś, co poprzedni pon premier w swoim ekspoze gwarzył o cornym i biołym?
„Normalnie kury sobie jaja robią z orłów”
I to zarówno w przenośni, jak i dosłownie! 🙂
Do Zbysecka
„Owczareczku a co z obiecaną dla orlicy polędwicą?”
No, niekze ta. Tej nocy, Zbysecku, zakrodne sie do Felkowej masarni, coby te polędwice chycić 🙂
Do Babecki
„Wydaje mi sie, ze orlica zrezygnowala z poledwicy, liczac na liczniejsze potomstwo w przszlosci”
Jo jednak, Babecko, bede próbowoł to orlicy wyperswadować, bo jak tak sie małe orzełki mnozyć zacnom, a potem wyrosnom na wielkie orły, to na całej Orlej Perci miejsca na gniazda dlo nik zabraknie 🙂
Do Mysecki
„Owcarku mam jakies takie nieodparte wrazenie, ze Twoja opowiastka o orlicy i kurach jest opowiastka z kluczem. Czy sie myle?”
Jak by to pedzieć, Mysecko… Jo opowiedziołek prowdziwom historie, bo jo przecie wyłącnie prowdziwe historie tutok opowiadom. Ale cemu do opowiedzenia wybrołek te, a nie jakomsi inksom? Abo właśnie widze w niej pikny kluc! 🙂
Do Anecki
„Tak sobie dumam i wydumalam,ze kury fruwac nie moga,bo sa za ciezkie! Skoro dzwigaja jaja,to jak maja poderwac kuper do lotu???????????”
To moze być tak, Anecko! Moze więc kury powinny zacąć ryktować jaja wypełnione helem? Przynajmniej cłek, co zjodłby takie jajo, godołby śmiesnym głosem.
Profesorecek, z tego co wiem, zapracowany jest straśnie. Zycmy mu więc, coby dutki same mu z nieba spadały i wte nie bedzie musioł telo pracować na Profesoreckowom i Profesorzątko, za to bedzie mógł ku nom zaglądać 🙂
Do Misiecka
„Miś.Kurpiowski pisze:
2008-08-05 o godz. 21:32
Pozegnam się z wami i idę do pracy”
Misiecku! O 21:32 do pracy? Jo to muse, bo owiec całom dobe trza pilnować. Ale Ty tyz?
A z TYM SŁOWEM to juz kiesik Profesorecek mioł kłopot. Bocycie? To popytom pona Marka o to słowo 🙂
Do BlejkKocicka
„A, bo kury – orłów nie rozumieją!”
Fces pedzieć, BlejkKocicku, ze kura z orłem to jako gęś z prosięciem? 🙂
No to teroz lece ku Felkowej masarni, coby te polędwice dlo orlicy wykraść. Trzymojcie sie! 🙂
Chyba mom! Prawdopodobnie Pon Pieter musiołby otworzyć swój blog od strony admina i tamok jest cosi takiego jak „Czarna lista komentarzy” z listom słów, ftóryk Łotrpress nie przepuści. U mnie tego „poze” nimo, ale to dlotego, ze chyba Pon Wojtek na mojom prośbe je usunął, kie jesce sam nie umiołek adminować. Pon Pieter musiołby więc i u siebie usunąć to słowo z cornej listy.
No a teroz juz naprowde do tej masarni hybom 🙂
No właśnie, bo stąd się interweniowało, a od Piotra Sąsiedzkiego nie… a ciekawe, muszę spróbować u siebie 😆
A Pon Wojtek już u nas nie pracuje… pon Marek też odchodzi…
Sprawdziłam, u mnie też nie wcina 😯
kod ccce – rozumiałabym, gdyby cccp…
Mrrrał!
Fces pedzieć, BlejkKocicku, ze kura z orłem to jako gęś z prosięciem?
Ajaja!
Nie o to mi chodziło…
Sparrrtoliłem te sznurrreczki. 🙁
No to będzie cytat w całości 🙂
(przeprrraszam, że przydługi).
…Co to tak tętni, co to tak dzwoni,
Co tak rozrabia z wdziękiem i swadą?
Czy to do szarży poszli dragoni,
Czy może cyklon albo tornado?
Coś tam gdzieś hukło, coś gdzieś się stłukło,
Wzrok pięknych kobiet lśni aprobatą,
Bo środkiem drogi, z piersią wypukłą
Kroczy wspaniale nasz drogi tato!
Kto go zaczepi – dostanie w mordę,
Więc wszystko wokół blade i drżące,
Bo tato złapał swój drugi oddech!
(często tak bywa po pięćdziesiątce)
Wypił dwa piwka tuż po fajrancie,
Zakąsił wonnym, szwajcarskim serem,
Uszczypnął w tyłek niejaką Mańcię
I zaraz poczuł się szwoleżerem!
Idzie zadziorny jak wszyscy diabli,
Lekko, buńczucznie jak młoda lama,
Dajcie mu konia, dajcie mu szabli,
To on wykończy nawet Saddama!
Serce w nim wielkie, choć oddech krótki,
Lecz co tam oddech, ważniejsze serce!
Grzecznie wysiusiał się koło budki
Składając przy tym ukłon fryzjerce,
I znowu idzie hardo, szeroko,
Sam zachwycony sobą niezmiernie,
Kapelusz spuścił na jedno oko,
Tak jak to widział w pewnym westernie,
Wzrok przenikliwy, ręce na biodrach,
Pewnie za chwilę colt błyśnie w dłoni…
Spokojnie szumią Nysa i Odra,
Bo w razie czego – tatko obroni!
Sama w nim siła, uroda sama,
Jakby z granitu został wyryty!
– Wtem z domu wyszła powoli mama
I rzekła cicho: – Niusiek, tyś spity!
… tu się zrobiło całkiem nieklawo,
Orzeł się zmienił nagle w śmierdziela,
Spojrzał panicznie w lewo i w prawo
I głupio bąknął: – Ta co ty, Hela?
Już w bramę wchodzą, nikną, maleją,
A patrząc na to, tak myślę sobie
Że kury – orłów nie rozumieją!
… o, właśnie orzeł dostał po dziobie…
Dobrrranoc
Blejk Kot
Antidotum z morałem na blejkowo – waligórską dekadencję:
Orzeł
Basiu
100 LAT – 100 LAT – 100 LAT – 100 LAT – 100 LAT – 100 LAT – 100 LAT
http://fotosztambuch.blox.pl/resource/floks_rozlogowy_plomykPhlox_stolonifera_blue_ridge3.JPG
Wszystkiego dobrego dla nieobecnej basi 😆
Dla Basi, z urodzinowymi serdecznościami! 🙂
Śpieszę się do szpitala, ale nie mogę opuścić tak ważnej okazji, jak urodziny Basi.
Basieńko,
życzę Ci wszystkiego, co stanowi dla Ciebie istotną wartość.
Miłości, uznania i przyjaźni otoczenia, satysfakcji z każdego przedsięwzięcia.
Bardzo Cię lubię, Basiu i mam nadzieję, że przykry incydent nie zakłóci tej znajomości.
Całuję Cię i pozdrawiam serdecznie.
Marysia
Owczarku, ale co na to pan Orzel, czy nie bedzie mial Ci za zle, ze sie mieszasz w ich rodzinne sprawy? 😀
Do zyczen urodzinowych dla Basi przylaczam sie ochoczo! Wszystkiego najlepszego dla jubilatki! 🙂
Ojej, chyba sama namieszalam? 😳
Ufff…
Wszystkiego dobrego naszej Jubilatce – sto lat!
O 6-tej rano zdrowie mogę i owszem, wypić, ale tylko rumiankiem 🙄
Nie widzę babo, żadnego mieszania…
Do końca pracy godzinka i troszkę.
Zdrowie Basi po raz pierwszy bezalkoholowy.
Dla Basi małe wspomnienie minionej wiosny – cośmy spotkały podczas zejścia z Turbacza:
http://picasaweb.google.pl/PaniDorotecka/ZalegYTurbacz/photo#5227047543724295618
Zdrowie!
A przy okazji specjalne uściski dla EmTeSiódemecki…
Jakos sie odmieszalo, balam sie ze wszystko pogrubilam i tak juz nam zostanie 😉
errata: ,
O przecinku tu już było:
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=186
Ale na tej lekcji mnie nie bylo, Pani Doroteczko! 😀
A ja obejrzalam takze pozostale zdjecia. Czy to duzy nietakt? 😳
Moje? Alez dlaczego nietakt. Po to sa publicznie pokazywane, żeby je oglądać, jako też i inne albumy 😀 Zapraszam!
Poszukalam i znalazlam, wielkie dzieki, chetnie obejrze 🙂
Pani Dorotecko,
to niebieskie obok śnieżyczki to chyba, na moje oko, scilla siberica, czyli cebulica syberyjska 🙂
E, raczej nie…
Bardzo mozliwe, ale tako mi sie kojarzy „na oko”, a na oko to wiadomo… 😉
U mnie tego pełno wkoło domu, chetnie w towarzystwie snieżyczek.
Wracam do ściery i mietły – dzisiaj sprzatam 🙁 i „piere”, jakby powiedziała moja Babcia.
Ciao!
wrocilam wlasnie z nadmorza.Scislej mowiac z plazy przy golasach.Lubie tam sie wylegiwac,bo bardzo spokojnie.Lezymy sobie dokladnie na granicy textylnych i nudystow.Pare krokow dalej jest ich cafe,gdzie czysto,no i tyz sa Wc!! To bardzo wazne,zeby z przeproszeniem sikac tam,gdzie nalezy, a nie biec do morza i nature zanieczyszczac!!
A woda dzisiaj w morzu byla prima,chyba ciut powyzej 20 st!!!Fale w sam raz,wiec i kapiel byla przyjemnoscia,nie trzeba bylo szczekac zebami 😉
Pozdrawiam Basie i zycze jej samych sukcesow i zdrowia i wszystkiego NAJLEPSZEGO!! Wkrotce z moim gazda wzniesiemy stosowne toasty za pomyslnosc Solenizantki 😀
Tymczasem……………
Zdrowie Basiecki po raz pierwszy !!!
Smadnego brak, ale jest duża Warka. Niczego sobie 🙂
Coś mi się widzi ,że jestem fachowiec od zadań specjalnych. Dziś oprawiłem batik 125×90 .
Ostatnio oprawiałem batik na jedwabiu 235x120cm .
Mają ludzie zachcianki. Prosto z Indonezji.
W nagrodę za dobrze wykonaną pracę dostałem od klientki torbę PRAWDZIWYCH wspaniałych , soczystych PAPIERÓWEK.
Dawno nie jadłem tak smacznych jabłek .
Możecie mi zazdrościć.
Basiu – wszystkiego najlepszego z okazji Urodzin 🙂 🙂 🙂
Oj Misiu-szczesciarz z Ciebie!! Prawdziwe Papierowki zajadasz,juz nie pamietam jak smakuja??
W ogrodzie mielismy dwa drzewa,ktore pieknie owocowaly,a zapach tych jablek wspominam do dzis!Ale to se nie wrati 🙁
…a bo to i były najpierwsze jabłka w sezonie 😉
Też je ciepło wspominam. Tu nie ma 🙁
Przechowywać ich sie nie da, trzeba zjeść 😉 Albo ewentualne przetwory. Myśmy zeżerali z sąsiadami na spółkę, była tylko jedna papierówka i tłuklismy sie o to czyja strona czyja i kto za dużo zeżarł. Oczywiscie my smartake, bo starsi nie mieli czasu zwracać uwagę na takie rzeczy.
I nasze były z robakami 😯
Zwłaszcza te, co spadły, najlepsze, najbardziej dojrzałe 🙂
*smarkate , ślepoto…
Och, wspaniale, letnie papierowki, smak lata! W ogrodzie moich gazdow staly dwa drzewkla, obsypane w sierpniu wspanialymi, soczystymi, zielono-zoltymi jablkami. Byly kruche i slodkie i wielkie, jak male dynie! Misiu, zazdroszcze Ci!!!! Szczesciarz z Ciebie!
A moi rodzice mieli tez papierowke w ogrodzie, owoce byly mniejsze, ale rowniez pyszne. Te malenskie wkladalismy w calosci do sloikow. To byly najwspanialsze kompoty!
Przepraszam za literowki, za duzo toastow za zdrowie Basi! 😀 Ale co tam, nie ma : za duzo! Zdrowie Basi 😀
Ja się też do toastów przyłączam. Ponieważ potrzebuję czegoś mocniejszego po kilkukrotnym kursowaniu między szpitalem a domem, toast wznoszę orzechówką.
Zdrowie Basi (chwilowo nieobecnej)! 🙂
Jeszcze raz najlepszego, Basiu!
Zdrowie Basi 🙂
Myśmy te papierówki, jak pisałam wyżej, rozpisali miedzy nas dwie siostry i sąsiadów blizniaków. Jedno drzewo. A poza tym w sporym ogrodzie bylo wiele innych jabłoni, gruszy, śliwek, renklod, mirabelek…
To „starzy” byle papierówkami sie nie przejmowali, niech smarkate zjedzą. No, troche przynosiłyśmy na stół!
Misio to jest takie dziwne połączenie tradycji i współczesności.
Lubię Cię Misiu, mogę to bezpiecznie wyznać, bo nikt mnie nie posądzi o dwuznaczności.
A jak tam starszy pan, którym się opiekowałeś?
A trawniczek dalej taki wymuskany? 🙂
Juz po północy, ale u Alecki do końca 6 sierpnia daleko. A u Orecki – jesce dalej. No to zdrowie, Basiecki po roz pierwsy! 🙂
Mom nadzieje, ze pare tyk papierówek Misiecek do budy przyniesie? 🙂
Byle by nie byly kwasne, bo nie lubie 🙂
Żyła raz w Kutnie babka,
Co jadła zielone jabłka.
Zrobił się koniaczek w jej flaczkach.
Skończyla jako pijaczka.
(stare!) 🙂
Witajcie,
nie wiecie kochani,jak u nas leje!!!!!!!!
Rano przyszla burza,a teraz ulewa na 102 😉 Prawdziwie holenderska pogoda.Chyba sierpien tez nie bedzie pikny,bo kolejne dni zapowiedzieli malo cieple,ok.19st.
Siedze sobie wygodnie w budzie,a za oknem sciana deszczu i ponuro na dokladke 🙁 A jak jest pod Turbaczem??
Pozdrawiam wszystkich obecnych i nieobecnych i begne popatrzec na Holendrow,bo juz graja w pilke na Olimpadzie.Ciekawa jak im idzie??
No to na razie,hej.
U mnie przed chwilą była pogoda jak drut, a teraz nagle zrobiło się ciemno, zagrzmiało i zaczęło padać. Dużo nie spadnie, bo to bardzo lokalna burza, nawet nie ma jej na radarach.
Idę do roboty 🙁
A tutaj upal powala, ponad 30 stopni i ooookropnie duszno. Podobno ma do nas dotrzec ta „holenderska” pogoda od Any, moze jeszcze dzis wieczor!
Ale poki co – tylko lody i prysznic 🙂
Pomyliłam się, lunęło, że hej! I rymnęło brzydko kilka razy, aż wlazłam pod biurko 😯
A u mnie juz od ponad godziny godziny grozi i pomrukuje i nic poza tym. Pewnie bedzie nawalnica. Zawsze przed burza przypomina mi sie ten wiersz Jasnorzewskiej:
Niebo sie gniewa, obloki nadciagaja w tlumie!
Szczesliwe drzewa, beda sie mogly wyszumiec.
Moze drzewa mogly sie wyszumiec,za to moje kwiaty leza pokotem 🙁
Juz nie wiem, ktory to raz zrywam te, ktore niecalkiem polamane i do wazonu wstawiam,chociaz taki z nich bedzie pozytek!
Tak wogole,to mysle,ze jesien przyjdzie wczesnie,bo w ogrodzie tak jakos lyso sie zrobilo 😮
Na dodatek,chyba przez te burze,glowa mi peka,wiec udam sie do loznicy,zyczac wszystkim Dobrej i CHLODNEJ Nocy!!
Do jutra.
Muszę Wam coś koniecznie pokazać, żeby oderwać się trochę od smutnej rzeczywistości.
Niedawno w wolnym popołudniu byłam w ZOO, wychowałam się obok i byłam niegdyś częstym gościem przez dziurę w siatce po drugiej stronie ulicy.
Tu chcę Wam pokazać uroczą Pandę Małą:
http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/PtakiIInneStworzenia/photo#s5231869439011823298
A w następnym linku
Pewnego awanturniczego pitaszka:
http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/PtakiIInneStworzenia/photo#s5231870038270721106
Dobrze, że ktoś mu dał na końcu jakiś wziątek, bo chyba by mnie podziobał. 🙂
Jakie ślicznoty 😀
Wyglada jak Pan Wilga
mt7
a misia koala nie bylo? Pani Owcarkowa ucieszylaby sie bardzo 🙂
Marysiu, trzymaj sie i nie daj sie 🙂
Masz rację, Babecko, to jest rzeczywiście wilga. Dużo tam było różnych egzotycznych ptaszków, ale bardzo płochliwych i ukrytych w zielsku. Ten tu przedsiębiorczy bardzo i odważny, żeby nie powiedzieć zuchwały. Nie wiedziałam, że wilga, to taki ładny ptak – jak to miejskie dziecię.
Przyjemnie mi tam było. 🙂
Dzięki, Myshecko, staram się, ale nie mam wpływu na wydarzenia.
Koali raczej nie ma, ale głowy nie dam, bo mało zwiedziłam.
Ładnie teraz urządzili część tego ogrodu, kiedyś było to dość obskurne miejsce. Widać pracę i zmiany. A poza tym mam sentyment, taki wzruszający powrót do kraju dzieciństwa.
Owczarku,
gratuluję dwustu wpisów i życzę ich dwa tysiące. I żeby smadnego gościom zawsze było dostatecznie. Teresa
A to czemu w liczniku Owczarka na dole strony jest napisane 192 + 1 słownik?
Owczareczku, Ty jesteś mądry piesio, jak to jest, azaliż byłże to by 200. wpis?
No rzeczywiście, jak się klika na stały link tytułowy, wyskakuje 200!
A więc; mamy Jubileusz! 🙂
Jak Jubileusz,to musimy extra Smadnego wypic-Za Zdrowie Owcarka!!!
Niech Go wena nie opuszcza,brawo Owcarek 😀
Mt7-czko obejrzalam dopiero teraz Twoje zdjecia z Zoo.Panda jest piekna,bardzo lubie tego zwierzaka.W Rotterdamskim Zoo,tez jest wielka atrakcja,bo pomieszkuje w samum centrum parku,na wielkim,wysokim drzewie i z nie czesto z niego zlazi.Nie raz trudno jest go wypatrzec 🙁
Z ptakow uwielbiam sowy.Moge na nie godzinami patrzec.Maja jakies ,takie tajemnicze i madre spojrzenie!
Pozdrawiam budagosci i ide poranna kawe wypic,hej.
Anecko, tu są specjalnie dla Ciebie trzy zdjęcia sówki:
http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/PtakiIInneStworzenia/photo#5232071642765927362
Szkoda, że za kratami.
Pozdrawiam wszystkim i czołgam się do szpitala.
Mt7, nie tak dawno również byłam w Warszawskim ZOO, robi całkiem dobre wrażenie. Niestety panował okropny upał i zwierzaki leżały padnięte lub usiłowały ukryć się w zaroślach lub swoich domkach. Jedynymi wyglądającymi na prawdziwie zadowolonych były kangury 🙂 Nie przepadam za ZOO (wolę ogrody botaniczne ) i pewnie gdyby nie nalegania dzieciarni nie wybrałabym się tam, ale jako miejsce relaksowo-spacerowe prezentował się w porządku 🙂
Co do wilgi to może to również jakaś miejscowa specjalność 😉 gdyż codziennie na drzewie (obok mieszkania mojej koleżanki) wydzierał się mało urodziwym głosem jakiś ptak, w końcu go namierzyłam – i okazało się, że to bardzo ładny, żółciutki stwór – taki sam jak na Twoich zdjęciach, czyli warszawska zięba 🙂 nic sobie nie robił z tego, że stoję w oknie 1,5 m od niego, w końcu Warszawiak 😉
Życzę Ci wszystkiego dobrego, a przede wszystkim dużo sił 🙂
Mt7-czko,dzieki za sowke!!A wilga to piekny ptak.Mnie sie jeszcze nigdy nie udalo jej na wolnosci zobaczyc 🙁
Za to pare tygodni temu,gdy z moim gazda bylismy na rowerowej przejazdzce, i odpoczywalismy na laweczce,nad woda,wyfrunal ze swojej dziupli zimorodek!!Przepiekny ptasi klejnot!Widzialam go moze pare razy w ciagu calego mego zywota 😮 Bardzo trudno jest go wysledzic.
Potem pojechalismy jeszcze pare razy w to samo miejsce,ale ptaszka niestety nie zobaczylismy 🙁
Mt7-czko trzymaj sie,a jak masz chwilke dla siebie,to odpoczywaj.W budzie jest zawsze kawalek derki, na ktorej mozesz usiasc i Smadnego wypic 😉
Wilga> Ładnie śpiewa! 🙂
Wilga spiewa przepieknie! W lesie obok naszego domu mieszkaja wilgi. Wcale nie jest latwo je zobaczyc, na ogol jednak kryja sie w koronach drzew. Ale ich spiew jest jedyny w swoim rodzaju „Zo-fi-ja, Zo-fi-ja”.
1 września 2006 r. odbyła się następująca rozmowa:
„- A teraz posłuchaj nas, owczarku, uważnie – pedzioł pon Wojtek. – Wiemy, że nie jesteś zwykłym psem. Wiemy, że od czasu do czasu zakradasz się do komputera swojego bacy i wypisujesz to i owo w internecie.
Na mój dusiu! Skąd oni to wiedzieli? Zaroz sie domyśliłek – z internetu właśnie!
– I dlatego, owczarku – odezwoł sie pon Marek – mamy dla ciebie propozycję. Chcielibyśmy, żebyś prowadził bloga na stronach internetowych ?Polityki?.
– Meee! – odpowiedziołek, bo byłek tak tom propozycjom zaskocony i skołowany, ze bez pomyłke zamiast zascekać jako pies, zamecołek jako owca.”
I tak to się zaczęło! 🙂
A 4go sierpnia 2008 r, Owczarek wyrychtował dwusetny wpis! Zauważyła to Tereska S. i wszystkim przypomniała!
No, to zdrowie Owczarka, zdrowie Tereski, zdrowie nas Wszystkich! 🙂
Nie widze tej dwusetki, ale skoro tyle osob twierdzi, ze jest, to pewnie jest.
Z tej okazji zyczenia i gratulacje ode mnie dla Owcarka – dalszych wspanialych, madrych, smiesznych, przewrotnych itp itd wpisow – do konca swiata i jeden dzien dluzej 😀
http://framboise78.free.fr/Boissons/champagnes.gif
Jak bal, to bal 😀
http://framboise78.free.fr/Fete/ballon3.gif
O matko jedyna, wilga Jedrzeja naprawde spiewa 😯
No pewnie, że śpiewa! 🙂
Ten żółty, którego widziałam nie śpiewał, wydawał regularnie taki mało zachwycający „skrzek”, żadnego zofija 🙁 może dopiero się wprawiał 😉
Zjadło mi wpis.
Napisałam, że pierwszy wpis Owczarka:
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=4
ma cyfrę 4, co widać.
W zakładce dotyczącej Owczarka podano 192 wpisy.
Brakuje 8.
Zaczyna się od 4, a gdzie jeszcze 4?
Myślę, że liczba 192 jest dobrą liczbą.
A zdrowie Gospodarza zawsze można wypić. 🙂
Okolicznościowa laurka! 🙂
Mt7
Odnowione zdjęcie:
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/NowyFolder/photo#5230276524649896114
Ogladam Sopot Festiwal, ale jeslibym miala wyslac esemesa to najchetniej na wilge Jedrzeja 😀
Wilga piękna i muzykalna… Pozdrowienia, Teresa
Dzień dobry.
@mysha_b
Oglądasz SOPOT HIT FESTIWAL POLSKI HIT LATA 2008.
45 SOPOT FESTIVAL odbędzie się: 23 – 24 sierpnia 2008 w Sopocie, Opera Leśna.
…
więcej informacji:
http://www.bart.sopot.pl/koncerty_imprezy.html
Coś mi mówi, że za chwilę wpadnie Blejk i zacytuje wierszyk Andrzeja Waligórskiego, stosowny na dzisiejszą okoliczność.
Ale tym razem, ja go wyprzedzę! 🙂
JUBILEUSZ
Gdzie się popatrzę, gdzie się nie ruszę,
Wszędzie się mnożą jubileusze.
Tu jubileusz wytwórni śrutu,
Tam jubileusz ciągarni drutu
Ówdzie miasteczko, zaś indziej gdzieś
Swój jubileusz obchodzi wieś.
Zróbmyż naprędce więc analizę
Jak się urządza taką siurpryzę?
Logika mówi nam, iż jubiląt
Godny czci, sławy, tudzież defilad,
Winien odpocząć, natomiast inni
jemu ten jubel zrobić powinni…
Ale w praktyce? Nieszczęsny pryk
Sam się do pracy wziąć musi w mig,
Bo gdyby dłużej siedział i zwlekał,
Skonałby nim by czegoś doczekał…
Dalej więc ganiać z przejęcia blady,
Prosić: – Zamieśćcie ze mną wywiady!
Dalejże szukać pomocy, porad,
Prosić o wsparcie i protektorat,
I udawadniać w każdym detalu
Bezsprzeczne prawo swe do medalu.
Później rozkosze ma również duże:
maluje ściany, wyciera kurze,
Myje odnóża jak również szyję
Wywiesza napis: „Joj! Niech ja żyję”!!!
Pierze koszulę, prasuje mankiet,
Zamawia salę, orkiestrę, bankiet,
I o krok będąc od upadłości
Wielu dostojnych zaprasza gości,
Poczem – od trudów całkiem niebieski
Po pierwszej wódce idzie na deski…
Przeto zanoszę korne błaganie:
– Jubileuszem nie karz mnie, panie!
Kończ waść, a wstydu oszczędź i męki,
Niech mam zgon szybki lekki i miękki! (-) A.W
Moguncjuszu
jestes aptekarzem? 😀
Tak, czy inaczej za informacje dziekuje, chociaz prawde mowiac jest mi wsio rawno czy to Festiwal, czy Festival 😀
Ten poemat jak mniemam ma byc przestroga dla Owcarka 😀
Jako EMTeSiódemecka zauwazyła – pierwsy wpis mo numer 4. Drugi mo numer 5, a trzeci – 7. Skąd te braki? Być moze pon Marek z ponem Wojtkiem, ftórzy wklejali najpierwse moje wpisy (potem je wklejała poni Agnieszka, a potem juz jo sam), przy pierwsyk przymiarkak wklejali te wpisy, kasowali, a potem znów wklejali? Ale z tego, ze tak jest nalezy sie ino ciesyć – bo dzięki temu wklejenie dwusetnego wpisu bedzie mozna świętować jaz dwa rozy! 😀
Owczarek sie wypiera, jakoby miał to byc jego 200 wpis. No to co robić, co robić?! 😯
Wypic zdrowie za wszystkich Budowiczów tak czy siak 😉
ZDROWIE!
A może jakaś cenzura zadziałała i skonfiskowała? Coś Ty tam Owczarku nawymyślał, lub komu? 😉
W każdym razie na liczniku, 4 sierpnia, jest 200! 🙂
No to zdrowie Jubilata! Następny przed nami! 🙂
Do Alecki
Nie wypierom sie! Wręc przeciwnie! Fce dwusetny wpis świętować dwa rozy! 🙂
Do Jędrzejecka
Pierwse trzy wpisy wyryktowołek w cerwcu 2006. Potem cekały one, jaz idea mojego bloga zostanie zaakceptowana. No i wreście 1 września pon Marek z ponem Wojtkiem wkleili te trzy wpisy. Jo w tym casie na holi siedziołek, więc jeśli coś abo komuś wymyślołek, to ino na tej holi 🙂
Ale na laurce nie będę zmieniał daty. Licznik, to licznik! 🙂
Nic nie zmieniaj Jędruś, szczegóły nieważne 🙂
No to po Smadnym!
Ocywiście, ze nimo co zmieniać, bo laurka pikno! 🙂
Juz przynose Smadnego 🙂
A cy wy wiecie tak w ogóle, ze ta orlica siedzi w tej kwili przy mnie? Scegóły w następnym wpisie 🙂
No to *pocekomy na te scegóły*, a tymczasem – zdrowie wszystkich, Smadnym 🙂
Bez przebaczenia… Ciężki western, ale dobry, właśnie się skończył.
No to na tę okoliczność, taki filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=31aETl1BESU&feature=related
Hm! Owczarek siedzi przy komputerze, a przy nim Orlica! No,no… 😉
Jędruś, też mi się podobał ten western, taki troche inny, bo nie tak dawny. Ciężki, to prawda. Skoro przy westernach i tym podobnych, polecam wszystkim dosyc stary, ale nie tak stary jednak – „Mały wielki człowiek”.
U mnie na górnej półce. Tak mi się przypomniało przy okazji westernów z najwyższej półki i takich trochę innych .
No to na dobranoc westernowo i klasycznie:
Do not forsake me…
Dobranoc! 🙂
„W samo południe” wse pikne!!!! 🙂
No, kapecke nom zesło, bo orlica nie wprawiono w pisaniu na komputrze, ale zaroz wpis bedzie 🙂
Owczarku, Orle-Wirtuozie,
Właśnie jestem pomiędzy pierwszym a drugim czytaniem kolejnej Twojej brawurowej opowieści. Chyba pójdę po chusteczki higieniczne (prestiżowej marki 😛 ) – bo coś mi się zbyt spontanicznie oczy pocą… 😉 🙂
Wielkie dzięki Tobie i Wszystkim Życzliwie Życzącym za urodzinową pamięć.
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Skoro już jesteśmy w skalnych klimatach: po trzech dziennych wyskokach w polskie Tatry Wysokie – miałam w okolicach urodzin szczęście (i pogodę) do pobytu – trzy dni i trzy noce ‚jednym cięgiem’! – w górnych partiach Białej Wody. Z nocowaniem w kolebie i pięknymi bezszlakowymi występkami i wstępkami (w towarzystwie taternika, a więc bezpiecznie).
Nie muszę dodawać, że było tak, iź słów brak.
Orłów nie spotkaliśmy, ale było mnóstwo maleńkich ptaszków (gatunku nie wymienię, bo na razie dokształcam się intensywnie w tatrzańskiej botanice 😉 ). Ale najbardziej, jak dotąd, utkwił mi w pamięci piękny rudy okaz, który nadleciał nad Kozi Wierch tuż po tym, gdy tam weszłam pod koniec lipca.
Co do ‚merituma’ 😉 wpisu – kusiłoby rozwinięcie-pociągnięcie do logicznych konsekwencji przynajmniej niektórych spośród Twych metafor. Choćby tej o komentarzowych jajkach – wolnych, mniej i fermowych – znoszonych do gniazd okołopolitykowych…
Albo – czy zakonserwowana (może mrożona i rozmrażana, solona, peklowana, smółkowana) polędwica to faktycznie nagroda marzeń dla orlicy?… Gdyby ten piękny ptak wynajął mnie na doradcę (co na szczęście nie grozi… choć mam nadzieję jeszcze w tym sezonie wyskoczyć do Jaworowej i na Czerwoną Ławkę z Małym Lodowym… więc nigdy nic nie wiadomo 😉 ) – sugerowałabym za tak ciężką pracę Młode Mięsko; Świeżą Krew… do zwabienia – niekoniecznie od razu do upolowania…
Im większa różnorodność ptactwa w okolicach kurnika, sadu, domowych poddaszy, w pobliskich lasach (i dalszych), na polach, łąkach, moczarach i innych młakach – tym lepiej… niekoniecznie dla kontrolerów lotów, ale niech już oni wydoskonalają swój fach i instrumentarium! 😀
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie…
Mam nadzieję (kiedyś) nadrobić czytanie wpisów. A nawet komentarzy…
„kusiłoby rozwinięcie-pociągnięcie do logicznych konsekwencji przynajmniej niektórych spośród Twych metafor”
Eh, Basiecko, te metafory sakramenckie! One som jako owady. Ino casem jako owady-motyle: pikne i tajemnice. A casem jako owady-muchy: wpychajom sie niepytane i opędzić sie od nik nie mozno 🙂