Paparacci
Siedziołek se na holi i ryktowołek cosi na laptopie pozyconym od jednego z juhasów (ten juhas nie wiedzioł, ze pozycył mi laptopa, ale wystarcyło, ze jo wiedziołek). Dzień był pikny i cieplutki, jeden z najcieplejsyk, jakie w tym roku pod Turbaczem sie trafiły. Wilki polowały kasi daleko, więc nie musiołek cały cas przy owcak cuwać. Jedyne, co na kwilecke zakłóciło mi spokój, to jakisi helikopter, ftóry zrobił nad holom kilka okrązeń hałasując przy tym straśnie. W końcu jednak odlecioł i nastała pikno cisa.
Ba nagle po laptopie przemknął cień wielkiego ptoka. Poźrełek do wierchu. Nade mnom fruwała Maryna Krywaniec. Ta orlica, co to juzeście kapecke jom poznali.
– Witojcie, krzesno! – zawołołek ku Marynie.
Orlica sfrunęła ku dołowi i zaroz na trowie koło mnie przysiadła.
– A, witojcie – odpowiedziała na moje powitanie. – Pikny dzień, co?
– Ano, pikny – zgodziłek sie.
– I dobrze sie wom tutok siedzi, co?
– Ano, dobrze.
– A ten helikopter, co tutok latoł, nie przeskadzoł wom?
– Moze kapecke przeskadzoł, ale juz se polecioł i po kłopocie.
– No, nie byłabyk tako pewno, cy po kłopocie.
Poźrełek zdziwiony na Maryne.
– O co wom kruca idzie?
– A o to – pedziała orlica – ze jakisi paparacci z tego helikoptera sie wychyloł i zdjęcia wom pstrykoł. A wyście tego nawet nie zauwazyli!
Krucafuks! Rzecywiście nie zauwazyłek!
– Ten helikopter to był całkiem wysoko – próbowołek sam siebie uspokoić. – Pewnie ftosi fotografowoł gorcańskie widocki. Z duzej wysokości chyba nie dałoby mi sie zrobić mi zdjęcia?
– Na mój dusiu! – zawołała orlica. – Wiecie, jaki ta wereda miała teleobiektyw? Kozdej pchle na wasym grzbiecie mogłaby wyryktować zdjęcie portretowe!
O, krucafuks!!! To mi sie nie podobało! Jeśli jakisi paparacci napstrykoł fotek, jak to jo przed laptopem siedze, to… zegnoj, pikne zywobycie pod Turbaczem! Zaroz zjadom sie tutok redaktory z róznyk stacji telewizyjnyk. Naukowcy bedom fcieli mnie mierzyć, wazyć i do jakiejsi sakramenckiej aparatury podłącać. A agencje reklamowe to bedom bez przerwy mojego bace i mojom gaździne nagabywać, cobyk wystąpił w jakiejsi reklamie jogurtu abo inksego prosku do prania.
– Krzesno – zwróciłek sie ku Marynie. – Widzieliście, kany ten sakramencki helikopter polecioł?
– Widziałak – odpowiedziała Maryna. – W strone Zakopanego.
– A bocycie, jak ten paparacci wyglądoł? – spytołek.
– Chyba boce – odrzekła orlica.
– To jo mom ku wom, krzesno, piknom prośbe – pedziołek. – Wybiercie sie ze mnom do Zakopanego. Pomózcie mi odsukać tego ancykrysta.
– W połowie sierpnia, w pełni sezonu, to nie tako prosto sprawa – zauwazyła Maryna. – Wiecie, jakie w Zakopanem som teroz tłumy letników? Wypatrzenie wśród nik tego fudamenta bedzie równie łatwe jako nolezienie igły w stogu siana!
– Wiem, wiem – pedziołek. – Ale wiem tyz, co mnie ceko, kie jakisi sakramencki tabloid umieści na pierwsej stronie fotke owcarka pracującego na laptopie. Dlotego piknie wos pytom…
– No, skoro piknie pytocie, spróbuje wom pomóc – pedziała Maryna. – Chybojcie ku Zakopanemu. Jo bede leciała nad womi.
Po paru godzinak nolozłek sie w zimowej stolicy Polski. Letniej chyba tyz. Bo orlica miała racje – tłumy były tamok takie, ze skaranie boskie! Nawet ogonem nie za barzo dawało sie w takim ścisku zamerdać.
Maryna Krywaniec latała nad Krupówkami, nad Kuźnicami, nad Krokwiom, nad więksymi i mniejsymi ulickami Zakopanego. Ale tego paparacciego nie była w stanie dostrzec. Zapadła noc. Dalse posukiwania trza było odłozyć do następnego dnia. A kie następny dzień przyseł, Maryna znów zacęła krązyć nad miastem. Jo zaś postanowiłek pockać na Kozińcu, ka było mniej gwarno niz w centrum. W dodatku w tamtejsej okolicy jest całkiem kulturalnie, bo tamok jest przecie pikno Galeria Poństwa Kulczyckik, pikny Dom pod Jedlami, pikno Witkiewiczówka…
Moje kulturalne rozmyślania przerwało nagłe pojawienie sie Maryny.
– Krzesny! – zawołała. – Chybojcie na Krupówki! Nolazłak fudamenta! Stoi przed „Cafe Antrakt” i chyba na kogoś ceko!
Z Kozińca na Krupówki blisko nie jest. Ale jo pognołek tak wartko, ze zodnym z zakopiańskik busików nie dalibyście rady sybciej. Kie dobiegłek do „Cafe Antrakt”, poźrełek ku wierchowi. Maryna, ftóro cały cas leciała nade mnom, wylądowała na dachu kawiarni. Jakosi nifto pośród kłębiącego sie na Krupówkak tłumu nie zauwazył, ze mo rzadkom okazje uwidzieć tatrzańskiego orła z całkiem bliska.
– Kany on jest? – spytołek Maryny.
– Przed kwileckom weseł do „Antrakta” wroz z jakimsi chłopem – odpowiedziała orlica.
No to wspiąłek sie po prowadzącyk do tej kawiarni schodak. Wesłek do środka. Minąłek przedsionek i stanąłek w progu takiej całkiem piknie – choć nie po góralsku – wyryktowanej izby. Po lewej stronie był bar, za ftórym stały dwie ponie z obsługi.
– Czyj to pies? – spytała jedno z nik. – Tu nie wolno wprowadzać zwierząt!
Poźrełek na te dwie ponie smutnym wzrokiem. Dlo lepsego efektu cichutko zaskomlołek i przechyliłek głowe kapecke na bok. W ułamku sekundy wyraz oburzenia z twarzy tyk poń zniknął. Zastąpił go wyraz rozculenia.
– No – odezwała sie drugo poni – zwierząt wprowadzać nie wolno, ale przecież tej psinki nikt tutaj nie wprowadził. Sama przyszła.
– No właśnie, sama przyszła – skwapliwie zgodziła sie pierwso poni. – Możesz, piesku, wejść.
No to wesłek, skoro personel pozwolił. W kawiarni było pusto. Ino przy jednym stoliku siedziało dwók chłopów. Jeden z nik mioł przed sobom filizanke cappuccino, a drugi – śklanke cafe latte.
– Teraz możemy pogadać – odezwoł sie ten, co siedzioł nad cappuccino. – Oby sprawa, w której ściągnąłeś tutaj mnie, redaktora naczelnego, była naprawdę ważna. W przeciwnym razie wyjdziesz z tej kawiarni jako bezrobotny!
– Szefie! – zawołoł chłop siedzący nad cafe latte. – Mam nieprawdopodobną bombę! Tak nieprawdopodobną, że wolałem nie mówić o tym przez telefon! Ściągnąłem cię tu, żebyśmy wspólnie uzgodnili, czy lepiej będzie opublikować tę sensację jak najszybciej czy też poczekać, aż zbierzemy nieco więcej informacji.
Wychodziło na to, ze chłop siedzący nad cappucino był redaktorem nacelnym jakiegoś tabloida, a chłop siedzący nad cafe latte był pracującym dlo tego tabloida paparaccim.
– Cóż to za bomba? – spytoł nacelny. – Janusz Palikot kupił sobie Giewont? Victoria Beckham spędza potajemnie wakacje na Gubałówce?
– E, tam! – Paparacci machnął rękom. – Sensacje, skandale i tym podobne bzdety z życia polityków czy gwiazd show-businessu… To już stało się tak powszednie jak oddychanie. Ja mam coś lepszego! Znalazłem w internecie blog, którego autorem jest… pies! Prawdziwy owczarek podhalański!
– Czy ty się czegoś naćpałeś? – Nacelny w coło sie popukoł. – Pies piszący bloga? Przecież to na pewno jakiś człowiek pod psa się podszywa!
– Mi też to przyszło do głowy – pedzioł paparacci – ale postanowiłem się upewnić.
Podesłek blizej stolika, przy ftórym te dwa chłopy siedziały. Były tak zajęte rozmowom, ze w ogóle mnie nie zauwazyły.
– W blogu tego owczarka – godoł dalej paparacci – wyczytałem, że mieszka on gdzieś w okolicach Turbacza. Wynająłem więc helikopter i kazałem pilotowi lecieć w tamte rejony. Krążyliśmy tam przez jakiś czas. Nagle patrzę – jest! Pod lasem siedzi owczarek i pracuje na laptopie!
– A ja ci mówię, żeś się naćpał – Nacelny upieroł sie przy swoim zdaniu. – Nałykałeś się jakichś prochów i potem coś ci się przywidziało.
Paparacci sięgnął do lezącej przy jego krześle torby. Wyciągnął z niej cyfrowy aparat fotograficny. Cosi na tym aparacie zacął swojemu sefowi pokazywać, ale nie mogłek dojrzeć co. W pewnym momencie zawołoł:
– Patrz, szefie! I co?! Przywidziało mi się?!
– Zwyczajny fotomontaż – odporł nacelny. – Albo po prostu ktoś posadził tego owczarka przed komputerem.
– Żaden fotomontaż! – obrusył sie paparacci. – I nikt tego psa przed komputerem nie posadził, bo tam żadnych ludzi w pobliżu nie było! A jeśli nadal mi, szefie, nie wierzysz, to w każdej chwili możemy polecieć helikopterem w rejon Turbacza i sam zobaczysz tego owczar…
Nie dokońcył, bo w tym momencie zauwazył mnie.
– Rany! To on! To ten pies! – krzyknął.
Wartko hipłek na stojące przy stoliku wolne krzesło. A z krzesła na stolik. Wyrwołek aparat z rąk kompletnie zaskoconego paparacciego.
– Łapmy go! – zawołoł nacelny, ftóry chyba wreście uwierzył, ze jego podwładny prowde godo. – Nie możemy tych zdjęć stracić!
Wybiegłek z kawiarni. Nacelny i paparacci wybiegli za mnom. Nolozłek sie nad Foluszowym Potokiem, co to między Krupówkami a „Antraktem” płynie. Przeskocyłek na drugom strone tego potoka. Nacelny z paparaccim, zamiast skorzystać z pobliskiego mostku, skocyli za mnom i… obaj wylądowali w wodzie. Teroz mogłek im spokojnie uciec i telo by mnie widzieli. Ale pomyślołek se, ze to sprawy nie rozwiąze. Bo skoro oni juz o mnie wiedzom, to wartko kupiom se nowy aparat i znowu bedom próbowali robić mi zdjęcia. Co zatem ucynić, coby te fudamenty na wse sie ode mnie odcepiły? Na rozie zodnego pomysłu nie miołek. Przybocyłek se za to, ze w „Antrakcie” pozostały niewypite cappucino i cafe latte. Skoda, coby sie zmarnowały. Wróciłek więc do kawiarni i wychłeptołek to, co nacelny z paparaccim se zamówili, ba nawet nie zacęli pić. Na mój dusiu! Nie wiem, co Pon Pieter by pedzioł o cappucino i cafe latte z tej hyrnej zakopiańskiej kawiarni, ale dlo mnie jedno i drugie smakowało piknie! A jakom ucieche te dwie ponie z obsługi miały, kie pozirały na mnie kostującego oba napoje! Pedziały, ze fajnie by było, kiebyk jesce kiesik ku nim zajrzoł. No to jo se myśle, ze jeśli kiedykolwiek znowu w Zakopanem sie nojde, to z tego zaprosenia piknie skorzystom.
Kie wysłek z kawiarnii, okazało sie, ze te dwa tabloidowe redaktory wygramoliły sie juz z potoka. Stały nad brzegiem i ociekały wodom, ze ftórej próbowały sie jakosi otrząsnąć. Ale wy, ludzie, nie umiecie tak piknie z wody sie otrząsać jako my, psy.
– Tam jest ten owczarek! – zawołoł nacelny. – Daleko nam nie uciekł!
Drugi roz juz nad potokiem nie przeskakiwołek, ino przebiegłek mostkiem. A potem ku ulicy Kościuszki pognołek. Paparacci fcioł pobiec za mnom, ale nacelny chycił go za rękaw i wciągnął do jednej z dorozek, jakik w sezonie turystycnym na Krupówkak jest całe mnóstwo.
– Za tym białym owczarkiem! – zawołoł nacelny ku fiakrowi. – Prędko!
– Nie dom rady – odpowiedzioł fiakier. – Nie widzicie, panie, kielo tu ludzi? Jak mom pędzić przez taki tłum?
– A za 10 tysięcy złotych dacie radę? – spytoł nacelny.
– No, za 10 tysięcy to dom – pedzioł fiakier.
Zaroz świsnął batem i pognoł za mnom niemalze tratując spacerującyk Krupówkami ludzi. Nie fcąc tracić tyk dwók ancykrystów z ocu, uciekołek na telo wolno, coby dorozka mogła za mnom nadązyć. Z Krupówek skrynciłek w ulice Galicy. Potem pobiegłek ulicom Orkana, Kasprusiami i ulicom jegomościa Stolarczyka, jaze wydostołek sie na Kościeliskom, od ftórej biegnie droga do Chochołowa. Dorozka cały cas jechała za mnom. Minęli my Skibówki, minęli Krzeptówki… Przed Gronikiem skrynciłek w lewo i pochybołek ku Dolinie Małej Łąki.
– Zaroz bedzie koniec trasy – pedzioł fiakier do swoik pasazerów. – Dalej droga jest tak wyboisto, ze mojo dorozka tamok nie pojedzie.
– A za 20 tysięcy pojedzie? – spytoł nacelny.
– No, za 20 tysięcy, to pojedzie – stwierdził fiakier.
Jo tymcasem dobiegłek do Drogi Pod Reglami i minąłek drewnianom budke, ka sprzedajom bilety wstępu do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Nolozłek sie na zółtym ślaku do Wielkiej Polany Małołąckiej i na Cyrwone Wierchy. Dorozka pędziła za mnom, ba nagle w bok niom zarzuciło akurat wte, kie miała przed sobom te budke z biletami. Prasła w ściane i… Na mój dusiu! Ale gruchło! Rozpędzony wóz z takom siłom walnął, ze caluśko budka sie zawaliła! Z dorozki tyz ino drzazgi zostały!
Zatrzymołek sie i poźrełek na miejsce wypadku. Tamok, ka budka stała, teroz wznosił sie pikny stosik połamanego drewna. W pewnej kwili stosik ten zacął sie trząść, jaze wygrzeboł sie z niego pon redaktor nacelny. Zaroz za nim wygrzeboł sie paparacci. Obaj byli kapecke osołomieni. Ale jak ino nacelny mnie dostrzegł, zawołoł:
– Naprzód! Zaraz tego psa dogonimy!
I wartko pobiegli za mnom. Oglądając sie za siebie uwidziołek, ze spod sterty drewna wydostoł sie tyz fiaker i sprzedawca biletów do parku.
– Stać! Stać! – wołoł sprzedawca. – Za wstęp do Tatrzańskiego Parku Narodowego trzeba zapłacić! Cztery złote i czterdzieści groszy od osoby! Razem osiem osiemdziesiąt! Słyszycie?!
– E, tam, wase osiem osiemdziesiąt – westchnął załamany fiakier. – Jo 20 tysięcy złotyk straciłek! O, Jezusicku! 20 tysięcy!
Sprzedawca sie wściekoł, fiakier płakoł jako małe dziecko. Co sie działo z nimi potem, tego juz nie wiem, bo pognołek w głąb doliny. A nacelny z paparaccim za mnom. Turyści, ftóryk my mijali, musieli mieć pikny widok: biegnący górskim ślakiem owcarek z aparatem fotograficnym w zębak, a za nim dwók chłopów w garniturak. Dotarli my do Wielkiej Polany Małołąckiej. A potem dobiegli do lasa po drugiej stronie tej polany. Porzucili my wreście zółty ślak i pognali na przełaj. Zacęli my sie wspinać po prawie pionowej skalnej ścianie, co to z zadka Doliny Małej Łąki wyrasto i het ku Małołączniakowi sie wznosi. Wspinacka była coroz trudniejso. Ale niekze ta! Nie jestem wprowdzie kozicom i chowołek sie w Beskidak, nie w Tatrak, ba jakomsi wprawe we wspinaniu sie po stromiznak mom. Dlotego całkiem nieźle se radziłek. Nacelny i paparacci duzo gorzej, choć oni – w odróznieniu ode mnie – mogli przecie chytać sie skał rękami. Dosłek do takiej skalnej półki, za ftórom była przepaść. Kapecke dalej ze skalnej ściany wyrastała inkso półka, ba coby sie na niom dostać, trza było hipnąć. No to hipłek. Nacelny i paparacci dotarli nad przepaść, ale.. nie mieli odwagi hipnąć za mnom.
– Szlag by to trafił! – zaklął nacelny. – Już prawie go mieliśmy!
– To co teraz robimy, szefie? – spytoł paparacci.
– Trudno. Zawróćmy – pedzioł nacelny. – Ale jutro wybierzemy się pod Turbacz i tam spróbujemy dowiedzieć się o tym owczarku czegoś więcej.
Na mój dusiu! Wse łatwo pedzieć: „Zawróćmy”, ale nie wse łatwo to zrobić! Kozdy, fto chodził po stromiznak, to potwierdzi, ze duzo prościej sie po nik wspinać ku wierchowi niz schodzić w dół. Nacelny i paparacci zupełnie nie wiedzieli, kany sie rusyć, coby nie spaść.
– Nie ma rady – pedzioł nacelny. – Trzeba wezwać pomoc. Zadzwoń do TOPR-u ze swojej komórki, bo ja swoją zostawiłem w tej kawiarni w Zakopanem.
– Szefie – odezwoł sie paparacci, a na jego cole kropelki potu sie pojawiły – obawiam się, że ja też zostawiłem swoją komórkę w kawiarni.
Nacelny zaklął brzyćko. Sami domyślcie sie jak.
– Pozostaje tylko jedno wyjście – pedzioł. – Musimy głośno wzywać pomocy. Pełno turystów po okolicy się kręci. Ktoś chyba nas usłyszy?
Zaroz obaj zacęli drzeć sie na całe gardło:
– Na pomoooc! Na pomoooc! Ratunkuuu!!!
Naiwni! Właśnie dlotego, ze wokoło było pełno turystów, nifto tyk dwók chłopów nie słysoł! Wiadomo: im więcej turystów w górak, tym więksy hałas, a im więksy hałas, tym mniejso sansa, ze cyjeś wołanie o pomoc zostonie przez kogokolwiek usłysane.
– Szefie, co robić? – spytoł wreście zrozpacony paparacci, kie zrozumioł, ze ik krzyki som daremne.
– Nie wiem, teraz to już zupełnie nie wiem – jęknął nacelny nie mniej zrozpacony niz jego podwładny. – Jeśli wyjdę z tego cało, przysięgam, że już nigdy nie będę tropił żadnego owczarka!
– Ja też przysięgam, że nigdy nie będę tropił żadnego owczarka! – zapewnił paparacci. – Nigdy! Nigdy! Nigdyyy!
Nooo! Skoro obaj takom piknom przysięge złozyli, przysła pora, coby im jakosi pomóc. Ino jak? W pierwsej kwili pomyślołek, coby zejść w dół, noleźć jakiegoś TOPR-owca, chycić za nogawke i zaciągnąć ku tym dwóm bidokom. Długo by to trwało, ale przecie w casak pona Zaruskiego i Klimka Bachledy niejeden niescynśnik musioł cekać na pomoc jesce dłuzej.
Nagle… dojrzołek pośród skał porzuconom line taternickom. Wpodłek na inksy pomysł. Wziąłek te line i wspiąłek sie ponad te półke, na ftórej uwięzieni byli nacelny i paparacci. Rzuciłek line ku nim. Spadła na głowe paparacciego.
– A to co? – zdziwił sie paparacci i poźreł do wierchu. Nacelny tyz poźreł. Zaroz mnie uwidzieli.
– Hauu-hau! – zawołołek.
– O co temu psu chodzi? – zastanawioł sie paparacci.
Nacelny rozejrzoł sie i zawołoł:
– Chyba wiem, o co! Spójrz w dół! Jakieś dwadzieścia metrów pod nami jest rozległy występ skalny! Umocujmy gdzieś linę i zjedźmy tam!
– Boję się – wyznoł paparacci. – Może ten pies wpuszcza nas w maliny? Mamy mu zaufać?
– A co wolisz? – spytoł nacelny. – Zaufać temu psu, czy poczekać, aż za miesiąc ratownicy znajdą tu nasze trupy?
Chyba nie muse wom godać, ftórom mozliwość paparacci wybroł. Wartko obwiązoł linom nojdujący sie na półce wielki i cięzki kamień. Po paru minutak i paparacci, i jego przełozony noleźli sie na zauwazonym przez tego drugiego występie. Zdziwili sie straśnie, kie uwidzieli, ze jo nolozłek sie tamok przed nimi. Zaroz rusyłek ku takiej ledwo widocnej perci, po kwili obyrtłek głowe ku tym dwóm chłopom i zascekołek. Zrozumieli, ze majom iść za mnom. No i pośli. Piknie zaprowadziłek ik z powrotem ku zółtemu ślakowi.
Pomyślołek se, ze teroz moge wreście oddać im ten aparat fotograficny. Ale wiecie, co oni pedzieli? Ze w zamian za uratowanie im zycia, moge go se zatrzymać! Wte zamerdołek ogonem i pochybołek ku Cyrwonym Wierchom, zostawiając obu ponów redaktorów na ślaku, ftórym juz bezpiecnie, bez mojej pomocy mogli zejść w dół.
Chybołek przez las i rozglądołek sie za Marynom Krywaniec. Musiołek przecie piknie jej podziękować za pomoc w odsukaniu paparacciego. Długo nie sukołek. Okazało sie, ze ona cały cas krązyła nade mnom i pozirała na te mojom uciecke przed ządnymi sensacji dziennikorzami. Kie sfrunęła ku mnie, to pogodali my se kapecke, pośmiali sie z wos, ludzi, a potem wróciłek w Gorce.
Nie posłek od rozu na hole. Najpierw zakrodłek sie do nasej chałupy we wsi. Tamok obejrzołek se zdjęcia, zarejestrowane przez aparat paparacciego. Krucafuks! Cego tamok nie było! Na jednym zdjęciu poseł partii rządzącej bośkoł sie w sejmowyk kuluarak z posłankom partii opozycyjnej. Na inksym zdjęciu w jakiejsi korcmie aktorka z serialu M jak miłość piknym prawym prostym nokautowała aktora z serialu Klan. Na jesce inksym wypocywający na jachcie hyrny bokser mioł sakramencko wystrasonom kufe, bo uwidzioł przebiegającom przez pokład maluśkom myske. I jesce wiele inksyk sensacyjnyk zdjęć tamok nolozłek. Śtyry z nik przekopiowołek na komputer mojego bacy i ocywiście piknie je ukryłek, coby ani baca, ani zoden inksy cłek ik nie uwidzioł.
O, to zdjęcie skopiowołek
to
to
i jesce to
Syćkie pozostałe skasowołek, bo nie były mi do nicego potrzebne. Hau!
P.S.1. Myślołek, ze zdąze z tym wpisem na urodziny Anecki Schroniskowej. Ale nie udało sie. Ba w piątek zdrowie nasej solenizantki (choć ostatnio nieobecnej) piłek jak najbardziej 🙂
P.S.2. I znowu przez caluśki tydzień bede musioł na holi siedzieć. Ale w poniedziałek, z okazji Dnia Budy, piknie wypije zdrowie syćkik budowyk gości! 🙂
Komentarze
No, no, czyżbym był pierwszy?
Chyba tak, wprawdzie wpisu jeszcze nie przeczytałem, ale zdjęcia cudowne:)
Ale zaraz czytam.
Pozdrówka.
O kruca! Faktycznie, piknie zdjęcia, a ile czytania. 😀
Na zielonej trawce to nic dziwnego, że się takie teksty pisze… nawet czterema łapami 😀
Życzenia Aneckom składli my lipcu. 🙂
A w piątek były urodziny Anecki Australijskiej vel Schroniskowej.
Ponieważ wiem, że od miesięcy zajmuje się ciężko chorą mamą w Polsce, życzę Ani dużo siły i wsparcia rodziny, a Jej Mamie zdrowia, które pozwoli na powrót do samodzielności.
Myślę o Tobie często, Anecko. 🙂
Pierwsze wrażenie nie było jednak mylne, tekst równie dobry co zdjęcia.
I taki westernowy:)
Pości górskie, dobry główny bohater, dwa czarne charaktery, pomoc niespodziewana (znaczy rola orlicy:)
Czyta się jak zwykle świetnie.
Pozdrówka.
Oj, Grzesicku, rozbierasz na czynniki pierwsze, a nie myślisz, jakie mieliśmy szczęście, że naszej Budy nie opadli reporterzy i ciekawscy z całego świata. Dopiero mielibyśmy sądne dni. 😀
Ja cały dzień, do tej pory, kopiowałam (skanerem!) dokumenty dla urzędu skarbowego z 2003 roku. Między innymi deklaracje i dokumenty bankowe potwierdzające zapłatę podatku.
Ciekawostka przyrodnicza, to gdzie te deklaracje i pieniądze trafiają? Poza tym podobno urzędy są już skomputeryzowane.
Dobrze, że bank nie wzywa, żeby mu przywieźć oryginalne (!) dokumenty wpłaty środków na konto.
Wyprowadzam się, bo nie mam cierpliwości do tego państwa i jego urzędników.
Ale! Nie powiedziałam najważniejszego:
Jaki Ty jesteś piękny, Owczarku. 🙂
O! I to jest najważniejsza informacja w tym wpisie 😆
Istotnie Owczarku, MT7 ma świętą rację. Jesteś bardzo, ale to bardzo piękny.
🙂
Dziękuje, dziękuje pikni! Choć – jak to godajom – syćko to kwestia makijazu 😀
Ino w pośpiechu naryktowołek jaze trzy byki. Po pierwse – Witkiewiczówka jest nie na Kozińcu, ino w jego okolicak (dokładnie: na Antałówce). Po drugie – w aparacie tego paparacciego były śtyry zdjęcia, a nie trzy. I po trzecie – jako EMTeSiódemecka zauwazyła – to były urodziny, nie imieniny Schroniskowej Anecki. Nie wiem, cy dom rade poprawić jesce dzisiok te trzy błędy, ale spróbuje 🙂
Wszyscy oglądają Małysza w akcji? 🙂
Mam pytanie do Maryny K. 😀
Jak tak lata po świecie, nie widziała gdzieś miejsca, gdzie było napisane:
Czekam na EMTeSiódemecke. 😀
I jeszcze dodam, że spodziewam się w tym miejscu dla mnie przeznaczonym winniczki jakiejś małej, albo chociaż tylko miejsca na winniczkę.
Gdyby nie widziała, to niech ma moją prośbę na uwadze i rozglądnie się porządnie.
Z góry pięknie dziękuję.
A jak winniczka, to Jagusia mi się przypomniała.
Pozdrawiam więc Jagusię serdecznie, może chocia czasami czyta.
Do Hortensjecki:
Ale duuuużo tego piękna jest, ile to jałowcowej i Smadnego się zmieści. 😀
Pod Turbaczem, na polanie,
Owczarkowe trwa śniadanie…
Jałowcowej spore pęto,
Łyk Smadnego,…jeden, drugi…
Potem się rachunek gubi.
Oko same się zamyka…
-Jeszcze zajrzę do owieczek…
I śni słodko Owczareczek! 🙂
Owczarku, a cozes taki zatroskany na tym pierwszym zdjeciu?
Emtesiodemeczko, a Ty dokad sie wybierasz???
Aneczce spoznione naj naj naj!
A ten paparacci, jak nas jeszcze podglada, to niech sie zaraz ujawni!
Uciekam powoli do lozka, mimo wczesnej pory. Jutro ostatni dzien wolnosci… znaczy sie wakacji ;), musze byc wypoczeta :D.
Dobranoc wszystkim! Pa
Ooo! W Jędrzejeckowym albumie Maryna Krywaniec jako zywo! 🙂
Plubmumecce wyjaśniom, ze jo nie zatroskony, ino skupiony, coby tom swojom niezgrabnom owcarkowom łapom trafić we właściwy klawis 🙂
A Marynie EMTeSiódemeckowom prośbe przekaze, choć nie wiem, cy w Tatrak łatwo bedzie noleźć jakomsi winnicke. Ale… Poniezus przecie wyraźnie pedzioł: Sukojcie, a nojdziecie 🙂
No i – jako widzicie – te trzy błędy w tekście juz poprawiłek 🙂
Dobrej nocy, Plumbumku i przyjemnego tyźnia! 🙂
Ja się wybieram? Szukam kawałek przyjaznego miejsca na świecie, może Maryna jakieś zoczy.
Zawsze warto zapytać, nie codziennie zaprzyjaźnione orły się trafiają. 😀
Jędrzeju 😀 😀
Kie następny roz Maryne spotkom, piknie popytom jom, coby spróbowała zocyć. Fto wie? Moze ona umie zocyć cosi, cego my sie nawet nie domyślomy? 🙂
No a teroz juz muse na hole sie oddalić. Znowu tutok wpodne prawdopodobnie dopiero w następnom sobote abo niedziele. Mom nadzieje, ze w rozie cego stali bywalcy budy bedom wiedzieli, kany Smadnego i jałowcowej sukać. Trzymojcie sie, moi ostomili i do zobacenia za jakisi tydzień! 🙂
Szukam kawałka, nie kawałek szukam.
Ale Owczarek i Maryna wiedzą, o co chodzi. 🙂
Jakoś się trzymamy, mam nadzieję. 🙂
Z racji tzw Blogdaya:) pobawiłem się w promowanie Budy i Owczarka (no i budowiczów) u siebie:)
Mam nadzieję, że nie wyszło tak źle, jak kogoś ciekawi, to proszę zajrzeć:
http://tekstowisko.com/tecumseh/56076.html
MT7,
i we mnie zmieści się dużo jalowcowej, Smadnego trochę mniej…… 🙂
hortensjo, naprawdę (to o jałowcowej, a nie o Smadnym)? E, nie wierzę 😉
Doberek! 🙂
Oj, Grzesicku, pięknie opisałeś Budę.
Sprawdziłam, czy Owczarek nie zmienił koloru.
Nie mogę umieścić u Ciebie komentarza, bo mi każą założyć konto. 🙁
Wpadnę później.
No bo niestety w TXT trza mieć konto komentatora by blogera by komentować, ale to wystarczy wsyłać maila i dostaniesz odpowiedź link zwrotny, nie trwa to długo z tego, co wiem.
I póxniej już mozna komentować do woli, acz trza się logować.
Trochę uciązliwe może być dla niektórych, ale zawsze możemy gadać tu jak nie masz czasu na procedury:), choć od pewnegpo czasu i na blogach ,,Polityki” trza jakiś kod przepisywac, ale na szczęscie króciutki.
pzdre
No popatrzcie tylko; jutro Dzień Budy, a Owczarka, podobnie jak w zeszłym roku, nie będzie! 🙁
Trudno, ale zapasy stosowne ponoć zostawił. Pohulamy 🙂 i zdrowie wszystkich obecnych i nieobecnych wypijemy! 🙂
Pani Dorotko,
pisalam w sensie, że więcej jalowcowej wetnę, niż Smadnego. Mam niestety bardzo slabą glowę 😳 😆 😆 😆
A ja się zastanawiałam, gdzie ta jałowcowa by się zmieściła, znając hortensjowe gabaryty 😆
Jutro Dzień Budy, nadszedł więc czas wielkich powrotów 🙂
ps.
hi, hi dobrze sobie to oglądać siedząc w Budzie, prawda ? 🙂
Noooo! 😀
U nas też są korki nieustanne, chociaż nie tak szerokopasmowe. 🙂
Witaj! A gdzie to bywałaś? Może jakieś relacje foto wrzucisz do gugla dla tych, co na posterunku w domu trwają. 🙂
Najpierw muszę zobaczyć, czy foto będzie nadawało sie do szerszej publikacji, skoro odwiedzają nas jacyś cichociemni 😉 Dobrze , że Owczarek zadziałał, ale za słowo dane przez takich osobników dużo bym nie dała 🙂
Mt7, zdjęcia robili moi znajomi, więc sama jestem ciekawa co narozrabiali i niestety wydaje mi sie,że będę na sporej ich ilości – a to, wiem z doświadczenia, nie usposobi mnie pozytywnie 😉 , ale może coś się znajdzie.
Pani Dorotko,
trochę racji Pani ma, bo mając na uwadze swoją linię, muszę nieustannie walczyć ze swoim apetytem 😉 😆
Chwala Bogu,ze Owcarkowi udalo sie odwiesc paparacci od publikowania,tej sensacyjnej wiesci,bo oznaczaloby to kleske.Jakby tacy jeszcze bude wywachali,to oznaczaloby mocne nadwyrezenie zapasow Smadnego i Jalowcowej!!!!!!!!!!
A nadto jakie zagrozenie dla samego Owcarka 🙁 Przecie byliby z niego drugiego ET zrobili!! Juz widze,tych naukowcow,aparatury i innsze cuda….
A tak dzieki akcji Orlicy i naszego kudlatego gospodarza,spokojnie mozemy zasiasc w budzie i zaczac przygotowanie do swietowania 😉
Ani Schroniskowej skladam mnostwo serdecznosci i zyczenia wszystkiego najlepszego! 😀 😀 😀
Pozdrawiam z upalnej Krainy Wiatrakow!!
Ps wczoraj wygrzewalam swoje kosci na plazy,a nawet kapalam sie w morzu!! Szkoda,ze lato juz sie konczy 🙁
Hej.
Dziś Światowy Dzień Blogowania ( Bloga? , Blogerów? ).
O la Bloga 🙂
No to blogujmy!!!!!! 😆
A czytaliście, co napisał o nas Grzesicek?
I nikt nic nie mówi. 🙁
A On napisał tak:
„2.Hau. Blog Owczarka Podhalańskiego ……
No co tu dużo gadać, moja blogowa miłość:)
A jeszcze jak dziś obaczyłem zdjęcia, to po prostu w ogóle jest dobrze, nie trza psuć:)
Blog jedyny w swoim rodzaju, klimatyczny, ciepły, ciekawy, wpisy genialne, świetnym językiem pisane, momentami absurdalne, momentami z takim niezrównanym ciepłym poczuciem humoru.
No a tematyka, mi wystarczy, że o Indianach nawet jest:)
Zresztą nieważne o czym Owczarek pisze, ale jak pisze.
No i komentatorzy a raczej budowicze, magia, przypomina taką knajpkę ten blog, z której się nie chce wychodzić, ale się gada, plotkuje, dyskutuje, wymienia się różnymi doświadczeniami.
Magiczne miejsce.”
Wiem, że Grześ to przyjazna duszyczka, ale przyjemnie jest poczytać coś miłego o naszej Budzie, zamiast kpin. 🙂
Mnie jest trudno zdobyć się na weselszy ton, ale z przyjemnością tu zaglądam i wyczekuję na innych. 🙂
Mnie też niewesoło; naczytałem się różności na blogu Pana Piotra…
No i… niewesoło mi! 😉 Chyba coś chlapnę.
Jędrzeju, zajrzyj do gmaila.
Mrrrał!
(po publicznym przeczytaniu wpisu Gospodarza, przed przeczytaniem komentarzy)
😀 😀 😀 😀
Ta ostatnia morrrdka jest moja.
Pozostałe to morrrdki słuchaczy.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Miałem nadzieję, że kocięta mi przy lekturze wymiękną.
Taż gdzie tam!
Musiałem wyjaśniać rrróżne pojęcia typu paparrracci
A na koniec pacyfikować rrręcznie 😕
A pacyfikacja była koniecznością.
Wszak jutrrro skorrro świt do szkoły!
Blejku, do jakiej szkoły? Tylko jedno jest wczesno szkolne? Rozumiem, że edukację trzecioklaśną pobiera.
Czyżby młodsze też już mundurek wdziewało.
Ja do każdej pysi też osobno się uśmiecham:
🙂 🙂 🙂 🙂 i do wszystkich razem 😀
Poczytalam tyz u Pana Piotra,goraco tam bylo(jest)!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wrocilam do naszej przytulnej budy,i co widze, Grzes tak uroczo napisal 🙂
Chyba zasluzyl na extra Smadnego 😉
O bylabym zapomniala-ukazala sie w ksiegarniach ksiazka Olgi Tokarczuk,tutaj pt ” Ostatnie opowiadanie”.Ma dobre recenzje.Niczego jej nie czytalam,czy ktos z Was budowniczowie,czytal te pozycje i bylby slowko podrzucil,czy rzeczywiscie taka dobra???
Wracajac do felietonu i zamieszczonych tam zdjec,nieslychane jaki ten nasz Owcarek przystojny!!! 🙂 Bardzo mi brakuje jakiejs kudlatej isoty w domu.Chociaz pogapie sie na kufe owcarkowa.Wirtualnie sciskam jego kosmata lape!!
Hej.
Mnie też, po dwudziestu paru latach aksamitnej kudłatości i namolnej miłości. 🙂
Ale….. i tu długa litania. 🙁
Ja przeczytałam „Dom dzienny, dom nocny” Olgi Tokarczuk i coś jeszcze, ino nie mogę znależć teraz na półkach.
Myślę, że warto przeczytać, choćby po to, żeby mieć własny pogląd.
Mnie pasiło, lubię takie trochę nierealne, pociągające klimaty.
Alicja mówiła, że uważa jej twórczość za nierówną.
To jest specyficzna proza, moim zdaniem świetna.
Warto przeczytać wg. mnie.
Buźka! 😀
Wielkie dzieki Marysienko.
Zycze dobrej nocy 🙂
A jeszcze coś napiszę w obronie moich gustów literackich.
W ostatnim Tygodniku Powszechnym w felietonie Mariana Stali napisano:
„Zmarły w 1983 roku znakomity socjolog Aleksander Hertz pisał niegdyś w eseju „O wielkości Miss Marple” (detektyw w spódnicy, wścibska stauszka, rozwiązująca każdą zagadką kryminalną – przypis mój):
„O cywilizacji, w której dziś każdy z nas uczestniczy, da się powiedzieć, że jst schizofreniczna. O rzeczywistości naszych czasów da się powiedzieć, że głos stateczny mają w niej paranoicy. Nie przechwalajmy się tymi właściwościami naszej epoki. Schizofrenia i paranoja były wiernymi towarzyszkami człowieka przez cały ciąg jego dziejów. Ale w czasach powszechnego umasowienia ich wpływ na każdego z nas odczuwa się szczególnie wyraźnie i następstwa ich dla każdego z nas są szczególnie bolesne” (?Późne listy z Ameryki”, Warszawa 2004, s. 229).
Zdaniem Hertza jedną z odtrutek na paranoję rzeczywistości jest klasyczna powieść kryminalna, przywracająca czytelnikowi (choćby tylko na czas lektury) poczucie istnienia racjonalnego ładu świata.” 🙂
Wiem, co dobre! 😀
Marysieczko!
Na mnie tak działa Tolkien; jak jestem w dołku, wracam do Władcy Pierścieni!
Każdy ma swoje odtrutki… 😉
Władcę Pierścieni też lubię! 😀
Mt7, a kto nie lubi? 🙂
Jędrzeju, a wiesz, że to dobry pomysł…..Też by mi się przydała odtrutka! 🙁
Dobrej nocy wszystkim! Dzięki Bogu, że tu tak spokojnie……
Owczarku, jesteś piekny i fotogeniczny!!!!!
I jeszcze coś, co mi poprawia nastrój; zagram Wam…
Don’t worry…! 🙂
O tak!!! Cisza nocna więc tylko pobujałam się w rytm, ale nastrój od razu inny. Dzięki Jędrzeju. 🙂
Do rankingu poprawiaczy nastroju dorzucę książkę, którą obecnie czytam- „Notatki z podróży do Ameryki „Dickensa. Już sam opis wyszukiwania pozytywnych stron miejsc na statku, którym Dickens wraz z żoną płynęli do Ameryki jest mistrzostwem optymizmu! 😆
Tokarczuk czytałem dawno temu, że się tak wetnę w rozmowę, ale nie pamiętam co, raczej pozytywne wrażenia.
A ,,Władca…” Tolkiena -świetna rzecz, choć bajkowy bardziej jest ,,Hobbit”,a wciąga tyż ,,Silamrilion”.
A mi poprawiają nastrój zawsze ksiązki iris Murdoch, niektóre (jak np. ,,Zielony rycerz”) czytałem po 3 razy, no i polecam całkiem dobry acz nie za wesoły film ,,Iris”.
Pozdrówka i dobranoc.
P.S. A moją odtrutką którą czytam fragmentami jak mi źle to jeszcze jest Boell i ,,Zwierzenia clowna”.
Cudowna rzecz.
Może kiedyś napiszę o tym więcej.
No i już naprawde ostatni wpis, Mt7 wspomniała o klasycznej powiesci kryminalnej.
Więc co tu dodawać.
Dwa słowa, właściwie trzy:
Agatha i panna Jane Marple.
🙂
NO cztery wyszły.
Czasem i te z Herkulesem pozwalają się uśmiechnąć i nie tylko.
A na długie smętne, samotne wieczory jeszcze dorzucić Chandlera, mocną hełbatę albo kakao mocne, coś słodkiego, dobrą muzyczkę, mroczną.
Eh, jesień idzie, ileż okazji do takich wieczorów będzie:)
Idem spać już.
Owczarku,
Gratulacje i wielkie dzięki za te dwa lata pięknych (a w porywach – wirtuozerskich) wpisów!!!
🙂 🙂 🙂
Ciekawi mnie, czy potrafiłbyś wskazać, który z nich dał Ci się szczególnie we znaki podczas tworzenia: czasowo, bo były dylematy publikacyjne, albo jakoś wyjątkowo wiele rzeczy do sprawdzenia, albo coś jeszcze…
I czy redakcja typowej historii z akcją („takiej dłuższej”) to kilkanaście godzin czy raczej – kilkadzieścia?…
***
Co do paparazzich z niniejszego wpisu – ej, troszkę ich wyidealizowałeś. Byłam pewna, że – gdy znajdą się na bezpiecznym terenie – po prostu Ci odbiorą ten aparat. W końcu business is business, publish or perish, konkurencja nie śpi, sezon ogórkowy, itd…
A oni podarowali… Nic, tylko sprawa Twego osobistego wdzięku (wiem, wiem – kwestia makijażu 😉 – ale i wyrazu oczu 😀 )
***
Wielu kolejnych równie zabawnych, pomysłowych, optymistycznych wpisów Ci życzę. Albo – historii opowiedzianych w innym formacie… bo kto powiedział, że tylko w blogowym?… Życie idzie naprzód – a nie jest światło, by pod korcem stało…
Przyłączam się do gratulacji i wyrazów podziwu przekazanych przez basię. Nie ma na świecie drugiego takiego owczarka-erudyty.
To dzisiaj ten dzień budy niby jest?
🙂
No to ja też przyłączam się do zyczeń dla owczarka, no i dużo Smadnego i jałowcowej życzę.
No i jak najwięcej dobrych wpisów, choć wiadomo, ż eone dobre.
I jak najwięcej ciekawych budowiczów.
pzdr
Pozdrawiam wszystkich Buda Gości w Dniu Budowicza.
http://kulikowski.aminus3.com/image/2008-09-01.html
I ja też pozdrawiam Owczarka i Buda Gości w Dniu Blogowicza tak pięknym jak dzisiejszy 🙂
Mrrrał!
Do Marrrysi MT7.
Od dzisiaj już oboje.
Musimy lecieć, bo kończy nam się przerwa pomiędzy uroczystością kościelną a cywilną.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
mt7 pisze: „Władcę Pierścieni też lubię!”
Małgosia pisze: „Mt7, a kto nie lubi?”
Ja.
Moje wyrazy, TesTequ!
Żalu, oczywiście. 🙂
Trzeba coś przygotować na Dzień Budy Owczarkowej.
To wpadnę później.
No przecież nie wszyscy muszą, konstytucja nie nakazuje. 🙂
A co lubisz TesTequ?
Gratulacje dla Owczarka z okazji kolejnej rocznicy Blogu (ze nie wspomne o miedzynarodowym dniu blogowania) Hurrey!!!
Przy okazji podziekowania od Anecki Schroniskowej za zyczliwa pamiec i zrozumienie. Ona ma teraz bardzo trudny czas i wiele spraw na glowie, ale zawsze pamieta o swojej ‚wirtualnej Budzie’.
Pozdrowienia z drugiej strony – Wasz Paff
Wszystkiego najlepszego Owczarkowi i nam wszystkim z okazji Dnia Budy 🙂
Piszecie o swoich odtrutkach i latami ulubionych książkach, zaczęłam zastanawiać się czy też mam coś takiego. Chyba takiej jednej stałej nie . Bardzo dużo czytam i czasami zapętlam się w jakąś książkę, czytam ją kilka razy pod rząd, w końcu prawie znam na pamięć 🙂 i przechodzę dalej. Próbowałam kiedyś wracać do tych książek i przeważnie czułam się lekko rozczarowana, nadal były w porządku, ale już nie wciągały w pętlę 😉 po prostu wtedy trafiły na swój „wielki moment” w moim życiu i zaspokoiły jakąś potrzebę danego rodzaju emocji, za co ciągle czuję do nich sentyment 🙂 ,ale nie zaglądam 🙂
Co do Olgi Tokarczuk i tego, że jest nierówna – jak ktoś zauważył, to chyba nie ma „równych” pisarzy.Gdy coś mnie zainteresuje staram się potem przeczytać wszystko co tylko znajdę danego autora i zazwyczaj przy którejś z kolei książce cieszę się, że nie od niej zaczęłam, bo jest słaba i zniechęcająca. Tokarczuk ma swój rozpoznawalny styl, czytałam ją już dawno temu i niestety nie pamiętam treści książek, ale wrażenie pozostawiły raczej pozytywne.
A jeśli już mowa o kryminałach, to czytaliście może cykl M. Krajewskiego o Eberhardzie Mocku , jeśli nie to warto zacząć 🙂 czarrrne i mroczne – to na zachętę 🙂
Tu jest dzisiejsze ‚zdjęcie, naszej Budy: 🙂
http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5241038561831593810
A z muzyczką podam w następnym wpisie.
Tam, nie wiem czemu, jest niewyraźne to ‚zdjęcie’ 🙁 🙂
100 lat – toaścik wznoszę! Najlepszego wszystkim i 100 całusów.
Tu jest z muzyczką:
http://pl.youtube.com/watch?v=5JqsAeojaFg
Sto lat! Sto lat! 🙂
Jakoś na zdjęciu nie mogę wypatrzeć Maryny; gdzieś odleciała? 🙂
Podpiera z tyłu transparent. 🙂
O!…Leci Maryna! 🙂
Emi, już wcześniej pisałam, że mnie nie interesuje krwawa intryga, tylko klimat, w istocie prawie sielski w porównaniu ze wspólczesnością. Czy to Chandler, czy Christie opisują świat, którego już nie ma, ale w którym jest „poczucie istnienia racjonalnego ładu świata”.
Duuuża ulga dla udręczonego serca i umysłu.
Tak się trochę czuję, jak człowiek powracający do czasów dzieciństwa, chociaż aż tak starożytna nie jestem. 🙂
A ja lubię i Krajewskiego!
TesTeq, wyjątki potwierdzają regułę, tak słyszałam 😀
Ano właśnie- co lubisz?
Wszystkiego najlepszego !!!!
Zacnym Budowiczom –
najlepszych dobrości.
Owcarkowi – wielkiej
jak sam Turbacz kości.
Niech się w Dniu Budowym
nie kończą zapasy
(a ja z nich skorzystam,
bom jest na nie łasy)!
Niech się tym pienistym
raczą tutaj ludzie
(a psu jałowcowej
niech zostawię w Budzie)! 😆
To niech będzie pieniste…
Dla mnie na razie co prawda tylko na zanętę (muszę jeszcze parę razy za kółko – i to nie-swojej bryczki 😕 )…
…Ale wieczorem spotkanie pourlopowe. Na tym najostatniejszym Smadnym z Łysej Polany się chyba nie skończy… 😀
Zdrowie Autora! Zdrowie Jego Gości!
🙂 🙂 🙂
***
EMTeSiódemeczko, fajny obrazek! 🙂
Ostomili!
Żeby w Budzie Wszystkim się darzyło!
Żeby, jak w tym schronisku z ballady, w Budzie czekał Owczarek z dobrym słowem, herbatą, i… nie tylko!
Żeby razem z plecakiem, można było zrzucić z pleców wszysto, co ciąży!
Sto lat! Sto lat! Sto lat! 🙂 🙂 🙂
Dzień Budy 2008 r.
Sto lat i wszystkiego najlepszego! 🙂
Obrazek starożytny, przybyły tylko kufelki i Maryna 🙂 u Jędrzeja. 😀
mt7,
jeśli nie winniczka, to może winniczek wystarczy? – ślimak winniczek rzecz jasna, tych u nas pod dostatkiem 😀
Skoro o książkach mowa, a dokładniej o kryminałach, to polecam Joe Alexa 🙂
Ja również nie lubie Tolkiena. A ponieważ wyjątek potwierdza regułę, to dwa wyjątki pewnie tym bardziej 😀
Olga Tokarczuk? – jestem za, ale nie zdziwię się jeśli dla kogoś będzie niestrawna 🙂
Ze mną to trzy wyjątki, mysho! 😀
Winniczki – tak!
Alex – tak!
Tokarczuk – tak!
No i jeszcze parę innych rzeczy na tak. 😆
Zdrowie Gospodarza, Zdrowie Budagości !!!
Sto Lat !!! – a właściwie dlaczego nie 200? 😀
Bobik – tak! 😀
Minęła 20:00! Może by coś wychylić?
W Dniu Budy to może być tylko Beczka Smadnego! 🙂
Wasze Zdrowie, a Owczarkowe przede wszystkim! 🙂
W zeszlym roku mnie nie bylo (az strach pomyslec, ze juz tyle czasu tu zagladam… choc z przerwami), wiec tym razem musze sie do swietowania dnia Budy i zyczen dla Owczarka dolaczyc!
Zdrowie Smadnym wznosze i i o wiecej prosze!!! 😉
Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tą 20-tą? 😯
Ja tam wznoszę, kiedy chcę. 🙂
Powinniśmy być zdrowi, bo nawznosiłam już toastów, ho, ho!
Myshecko,
kupiłam w antykwariacie za grosze Joe Alexa, pomna różnych Kóbr i jakiś wczesnych lektur.
Muszę powiedzieć, że rozczarowałam się, ale nie aż tak, żeby wyrzucić. Trącą już myszką, według mnie, ale nie mają charakterystycznych klimatów. Samego autora bardzo cenię skądinąd i pewnie jeszcze zajrzę do nich (tych kryminałów) nie raz, ale w tej mojej konkretnej, trudnej emocjonalnie i psychicznie sytuacji, jakoś nie miałam chęci.
A jesli o odtrutke chodzi, to ja mam swoja najukochansza… Wartosci literackiej to to wielkiej nie ma, ale zawazylo na moim zyciu i wzrusza i smieszy za kazdym razem, gdy do reki wezme.
Niezainteresowanych prosze o ominiecie dalszej czesci.
„…LWOW nie mial chlodni, i skape zapasy zywnosci, kupione na Elbie (…) ulegly szybkiemu zepsuciu. Wspaniale kielbasy w beczkach, zalane tluszczem, mialy tak przykry zapach, ze nawet Dalaj Lama spiewal o nich drugim glosem: „Strasznie ta kielbasa pachnieee…”
Surowy boczek sam, o wlasnych silach, poruszal sie w dowolnym kierunku. Otrzymywane na sniadanie figi byly wlasciwie kieszonkowymi ogrodami zoologicznymi. Po otwarciu ktorejkolwiek z nich mozna bylo bez szkla powiekszajacego zobaczyc zyjatka wszelkich barw, wyposazone od dwoch do stu nog, uskrzydlone i czolgajace sie, slepe i badawczo na swiat patrzace, bezbronne i o poteznych kleszczach. Zasob wiedzy wyniesionej ze szkol okazal sie stanowczo niedostateczny, by mozna bylo dokonac chociazby pobieznej klasyfikacji.
Wieprzowina z beczek zmienila swe jestestwo w goracym klimacie, lecz kucharz Slowikowski nie zmienial „samorodnych” nazw robionych z niej potraw. Moczona, mielona, pokrywana dwoma rodzajami sosow: prowansal lub kiure – pozostawala niejadalna. sosy roznily sie wylacznie iloscia uzytego do nich pieprzu. Przy prowansalu gardlo palilo, przy kiure z gardla dymilo. Krokiety z wieprzowiny mimo sosu zatrzymywaly sie automatycznie na zebach i ani kroku dalej. Lapskasz z suszonych platkow kartoflanych byl stechly i nie do zjedzenia nawet w dymiacym sosie kiure. Maka tez zatechla i pomimo, ze nie zwracalismy uwagi na robaki, ktorych nie dalo sie przesiac, zurek z niej trudny byl do przelkniecia…”
K.O. Borchardt „Znaczy Kapitan”… polecam (rowniez „Szamana morskiego” tegoz autora)
Znaczy Kapitan! 🙂 Bardzo lubię! Oj, muszę poszukać i sobie poprzypominać!
Witajcie,
az lza mi sie w oku zakrecila!! Poczytalam Wasze zyczenia i zdjecie budy znowu przestudiowalam-ale bylismy aktywni,a szczegolnie Marysienka tak pieknie nas „graficznie” uwiecznila!!! 🙂
Wiec i ja dolaczam z zyczeniami-powodzenia i weny Owcarkowi zycze,a budagosiom,spelnienia marzen i oby nas zdrowko nie zawodzilo!!!!!
Zdrowie Budy po raz pierwszy 😀
Wracajac do ksiazek,swego czasu polubilam inspektora Wallandera,szwedzkiego pisarza Mankella.Tolkiena tez nie trawie.Zreszta nie lubie tego typu literatury.
Jak mam ochote pocztac,zeby odsapnac, siegam po mojego ulubionego babskiego autora Douglasa Kennedy’go.Przeczytalam wszystkie jego powiesci,jakie przetlumaczono.
Dzisiaj zas zaczelam powiesc Kiry Galczynskiej o jej matce Natalii.Mysle,ze ciekawa rzecz?!
Ciekawa jestem,czy czytaliscie powiesci kryminalne,polskiego pisarza……..rany wylecialo mi jego nazwisko z glowy,ale akcje dzieja sie we Wroclawiu?????Czart wez ogon,no nie moge sobie przypomniec 🙁
Jest tlumaczony tez na holenderski.
Moze,jak pojde i wroce,to mi sie rozjasni………………………….
hej.
Alicjo, Emi napisała : M. Krajewski o Eberhardzie Mocku. 🙂
Spoko!
Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy
Jeszcze któregoś ranka odbijemy się od ściany
Jeszcze wiosenne deszcze obudzą ruń zieloną
Jeszcze zimowe śmieci na ogniskach wiosny spłoną
Jeszcze w zielone gramy, jeszcze wzrok nam się pali
Jeszcze się nam pokłonią ci, co palcem wygrażali
My możemy być w kłopocie, ale na rozpaczy dnie
Jeszcze nie, długo nie
Więc nie martwmy się, bo w końcu
Nie nam jednym się nie klei
Ważne, by choć raz na końcu
Mieć dyktando u nadziei
Żeby w serca kajeciku
Po literkach zanotować
I powtarzać sobie cicho
Takie prościuteńkie słowa
Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy
Jeszcze się spełnią piękne sny, marzenia plany
Tylko nie ulegajmy przedwczesnym niepokojom
Bądźmy jak stare wróble, które stracha się nie boją
Jeszcze w zielone gramy, choć skroń niejedna siwa
Jeszcze sól będzie mądra a oliwa sprawiedliwa
Różne drogi nas prowadzą, lecz ta, która w przepaść rwie
Jeszcze nie, długo nie
Jeszcze w zielone gramy, chęć życia nam nie zbrzydła
Jeszcze ne strychu każdy klei połamane skrzydła
I myśli sobie Ikar co nie raz już w dół runął
Jakby powiało zdrowo, to bym jeszcze raz pofrunął
Jeszcze w zielone gramy, choć życie nam doskwiera
Gramy w nim swoje role naturszczycy bez suflera
W najróżniejszych sztukach gramy, lecz w tej, co się skończy źle
Jeszcze nie, długo nie. 🙂
Plumbumku, czy cała książka jest o takich kulinarnych pysznościach? 😯
A dlaczego Wy z Jędrzejem ją znacie, a ja nie?
Uhhh, tyle jest książek, których nie znam, 🙁
ale to świetnie, że każdy ma własną. 🙂
Moja przyjaciółka w ciężkim czasie depresji może czytać tylko ‚Anię z Zielonego Wzgórza’.
Dobrze jest mieć takie ukochane podpórki.
Plumbum,
Nie czytałam , a brzmi apetycznie! 😆 Zapisałam i zapytam się w bibliotece.
O graniu w zielone ładnie śpiewa Magda Umer, ale znalazłem inne wykonanie; Raz Dwa Trzy!
Tyz piknie! 🙂
Alicjo, w czasie Waszego pobytu w Warszawie będzie się odbywał Festival Kultury Żydowskiej „Warszawa Singera”
luknij na ten program:
http://www.shalom.org.pl/index.htm
moglibyśmy wieczorkiem wybrać się na Próżną, tam niedaleko jest też synagoga im. Nożyków.
Dziewczyny idę z wami !!!!
Najlepsze wg. mnie było wykonanie Młynarskiego.
Śpiewał z biglem, błyskiem w oku. Prawie protest song. 🙂
To nie jest melancholijna piosenka.
To chodź Misiu. 🙂
Jak Makłowicz to i Brzucho też będzie…
Podajcie tylko termin a zjawię się na 100 %
Emtesiodemeczko, ksiazka jest marynistyczna. 37 rozdzialow zwiazanych z kpt. Mamertem Stankiewiczem. Opowiada w sumie o rozwoju polskiej floty. Ale tylko posrednio. Jest pisana z humorem i czyta sie bardzo dobrze.
A co do Ani z Zielonego Wzgorza, to wlasnie skonczylam 6. tom „Rilla ze zlotego brzegu” ryczac nad kazda stronnica. Piekne i wzruszajace te ksiazki. I tez maja ten klimat uporzadkowanego swiata. Ale to w koncu juz inna epoka… Podobnie dzialal na mnie film. Lzy sie laly strumieniami… Mam wszystkie czesci i czekam az mi corcia podrosnie, to razem bedziemy ochac, achac i sie smiac (no i szlochac moze tez).
A tak szczerze mowiac, to i sluchajac Alicji Majewskiej sciska mnie w gardle ostatnio… a siostra moja „gesiej skorki dostala” przy dzwiekach „Jeszcze sie tam zagiel bieli”. Widac stare dobre czasy sie kojarza 🙂
Nic to, ostatni lyk za Bude i Owczarka wypilam i udaje sie do wyrka, bo jutro znowu trzeba wstac skoro swit.
To milego swietowania i dobrej nocy. Papa
Zdrowie Owcarka po raz pierwszy.
O matko piję Pisnera do komputera.
Ale nie muszę się jeszcze leczyć 🙂
Zdrowie Antka z Pragi ( w Pradze )
po raz drugi.
Dzięki i dobranoc, Plumbumku. 🙂
Przyjemnych snów. 😀
Antka tez pozdrawiam!!!
Wrocilam z blogu Pana Piotra i az wypiekow dostalam 😉
A ” Anie z Zielonego wzgorza” zapamietale czytala i ciagle czyta moja siostrzyca 🙂
Misiu,
Alecko-Jerzorkostwo przybywa do Warszawy 7 (niedziela) wybywa 9 (wtorek).
Ja nie mogę zostawić mamy bez opieki, więc umówiłam się z moją miłą Panią Moniką, że przyjedzie najwcześniej jak może w poniedziałek 8 września i w ten dzień poszwendamy się to tu, to tam. 🙂
Jak masz chęć, będziesz mile widziany. Im większa paczka tym przyjemniej. 🙂
Za pomyślność naszej Budy i jej Gospodarza.
Biedak o nas pewnie teraz myśli i Smadnego popija.
Ja tylko wino, ale na toast nadaje się chyba. 🙂
Zdrowie Wasze w gardło …… jak mawiali starożytni Rosjanie.
mt7, „Znaczy kapitan” to jedna z takich książek, w których warto się zakochać jak najwcześniej, żeby jak najdłużej mieć z tego stanu pożytek i radochę. Dla mnie jeszcze (wśród wielu innych) „Podróże z moją ciotką”. 🙂
No i zdrowie!
W poniedziałek po południu mogę się spotkać. Może przyjedziemy z Lulkiem…
To zadzwoń na komórkę i powiem Ci, gdzie jesteśmy. 🙂
Ana, daj spokój!
Czy to pierwsza taka awantura?
Tyle już osób było atakowanych, łącznie z Alicją.
Mrrrał!
Zdrrrrrrrrrrrrrowie 😀
Z poważaniem
Blejk Kot
PS. Też zajrzałem do kuchni…
Uj! 😕
Idę już spać, pożegnam więc wszystkich.
Trzymajcie się Kochani! 🙂
Dobrej nocki! 🙂
Mrrruałaaaaaauuuuu 🙂
Dobranoc 🙂
http://pl.youtube.com/watch?v=vQvOolQ_GXs
Jędrzej Uherski pisze: „A co lubisz TesTequ?”
Małgosia pisze: „Ano właśnie- co lubisz?”
„Winnetou” 🙂
Oj, Testequ, musze przeczytac, bo juz ze 20 lat minelo… 🙂
TesTequ!
Ja też! 🙂
Muszę przyznać, żem też namiętna czytelniczka tego typu książek. Od dzieciństwa! A Winnetou przypomina mi jeszcze jedną rzecz. Gdy leciała ekranizacja w telewizji, o porze mego snu , jak ode mnie oczekiwano (czas przedszkolny wczesny), miałam jeden wielki ból głowy- jak załatwić sobie spanie w babci pokoju, gdzie stał odbiornik, a potem wypracowanie ukratowego zerkania w ekran. Było to tym bardziej utrudnione, że zastawiano mi widok krzesłem , na które zawieszano koc. By swiatło z ekranu mnie nie budziło.
Niestety , szybko rozszyfrowano moje intencje 🙁 🙁 🙁
Ale może i stąd moja fascynacja Dzikim Zachodem w wieku szkolnym.Oczywiści Winnetou był najprzystojniejszym, najwspanialszym facetem na świecie. Dopóki nie przerobiłam trylogii Szklarskiego Złoto Gór Czarnych. Ale tam bohater był bardziej zblizony wiekiem do mnie…..
A, jeszcze Ch.Portisa „Troje na prerii” z wiadomych powodów- dzielna dziewczyna szukajaca sprawiedliwości
Ech czasy. Trzeba wrócić do tych pozycji.
Miałam też taki zeszyt, w którym wklejałam wszystkie informacje i wycinki z gazet dotyczące Indian Ameryki Północnej. Na tyle przykleiłam zdjęcie pomnika, przedstawiajacego mężczyznę w płaszczu, z czołem dumnie odrzuconym do tyłu, wzrokiem utkwionym w dali….Nie wiedziałam ,czyj to pomnik bo nie było podpisu, ale tak wyobrażałam sobie w dzieciństwie Jamesa Cooka (zwiazanego z innymi trochę rejonami świata, ale Tomka Wilmowskiego też bardzo lubiłam). Tak też sobie podpisałam- słynny podróżnik James Cook. Zeszyt przechowywałam wiele lat jako pamiatkę z dzieciństwa. Cook okazał się być wodzem rewolucji towarzyszem Włodzimierzem I. Leninem, co zauważył wiele lat temu spostrzegawczy Miś.
Misiu, pamiętasz? Mało co nie umarłeś wtedy ze śmiechu!
A „Mały Bizon”?
Z lekturami dziecięco-młodzieżowymi to ja mam taki kłopot, że w budynku, w którym mieszkałam na Pradze, była ogromna biblioteka. I ja te książki pożerałam na chybił trafił. Czytałam dosyć szybko i nie spoczęłam, dopóki nie przeczytałam książki. Można powiedzieć, że faszerowałam się książkami. Do części z nich kiedyś wróciłam, z różnymi odczuciami po lekturze.
Większości chyba nie pamiętam, albo tak mi się zdaje.
Z lekturami z przeszłości jest jak z marzeniami, czasami lepiej, żeby pozostały nietknięte.
Z tym szybkim czytaniem mam teraz taki problem, że przyzwyczajenie zostało, a oka już nie te i zwyczajnie zmyślam wyrazy. Irytuje mnie to, bo zupełnie bez sensu czasami coś niby czytam.
Starożytność nie wesele, ale co tam, bywają gorsiejsze przypadłości. Nie? 😀
Chamstwo jakie, nie przywitało się!
Dzieńdoberek! 🙂
Z tym Leninem, to świetna anegdota, Gosieńko! 🙂 🙂 😀
Skoro nie układamy listy 10 książek, które wstrząsnęły światem 😉 tylko szukamy czegoś do poczytania wieczorem, to dołożę coś lekkiego 🙂
Mt7 nie wiem czy czytałaś „Księgę z San Michele” Axsela Munthe – to właśnie coś ciepłego i mądrego , i o epoce która minęła. A może lepiej powiedzieć, że przede wszystkim jest to pisane przez mądrego, spostrzegawczego i pozytywnie nastawionego do świata człowieka 🙂
Dla miłośników powieści morskich i nie tylko, najlepsze z najlepszych !! 🙂 , czyli cykl o przygodach kapitana Jacka Aubreya i doktora Maturina – Patrika O’Briana, bije o głowę „Hornblowery” C.S. Forestera (chociaż też warte przeczytania 🙂 ) zachęcam do czasowego opuszczenia Dzikich Prerii i zamustrowania 🙂
MT7, pewnie , że Mały Bizon, i Ostatni Mohikanin i wszystko w tym stylu, co było w zasięgu ręki. Teraz przymierzam sie do przeczytania dziecku Wyspy Robinsona Fiedlera. Osiem lat to nie za wcześnie, prawda?
Powtarzam sobie ulubione lektury czytając córce. Do tej pory zawodu nie było. Teraz wchodzi w okres, gdzie trzeba siegnąć po coś konkretniejszego niż Przygody Sindbada Żeglarza.
Przez lata chodzi mi po głowie powrót do „Na pampie” (też Ameryka ale Południowa, jak nazwa wskazuje) no i „Po złote runo”- wspaniała opowieść, może wspomnienia? człowieka, który spędzał życie w różnych rejonach świata, gdzie go los akurat zaniósł i za każdym razem próbował wtapiać sie w ludność tubylczą, poznawać, uczyć się , żyć dniem dzisiejszym. Muszę popytać w bibliotece…..
A Amy Tan lubicie? „Córka nastawiacza kości”, czy „Klub radości i szczęścia” ?Może nie są za bardzo optymistycze, ale pełne egzotyki. Mnie oczarowały. Film na podstawie „Klubu …” nie umywa się do książki, mimo, że scenariusz pisała sama A.Tan.
Emi , spisałam nazwiska. Chętnie sięgnę.
Znowu kilka dni byłam poza siecią i ominęło mnie święto. 🙁 Spóźnione ale bardzo serdeczne pozdrowienia i uściski dla wszystkich Gości Budy i dla Owczarka oczywiście – oby nam jak najdłużej dostarczał radości swoimi wpisami! 🙂
Rozmawiacie o książkach na poprawę nastroju – też mam takie. Najczęściej, tak jak mt7, sięgam po A. Ch. Poczytuję też Chmielewską. A czytał ktoś powieści T. Pratchetta o Świecie Dysku? Sięgnęłam kiedyś, żeby zorientować się, co czyta mój syn i zostałam fanką! To fantasy, nie każdy lubi.
A Amy Tan nie znam. To dla młodzieży?
Miłego dnia życzę. 🙂
Czasami bycie poza siecią, TyżAlecko, ma swoje dobre strony. 🙂
Też Ci życzę miłego dzionka. 😀
Może się do jakiejś biblioteki zapiszę.
Sama kupuję książki, które raczej trudno zaliczyć do literatury pięknej i sporo nie przeczytanych zalega półki.
Kupiłam je z premedytacją, wiedząc, że nie sięgnę od razu, bo później będą nie do kupienia.
To jest niezła myśl. 🙂
Strasznie miło sobie pogwarzacie. 🙂
Nie było mnie, bo moja Pani Krysia wyskoczła z gipsu, a dzisiaj zaczęły się zajęcia rehabilitacyjne, a to jest z dojazdami koło trzech godzin.
Poopowiadajcie jeszcze! 🙂
Ooooo! Jędrzejku, to pozdrów Panią Krysię 😀
Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie.
A gdzie w lecie, jeżeli można zapytać, się połamała? 🙁
Potknięcie o wystający kamień na środku chodnika; wywinęła orła, ale ramię nie wytrzymało! 😉
Bardzo współczuję, mnie jakoś pomimo roztrzepania i tysięcznych potknięć Pan Bóg ustrzegł.
Mam nadzieję, Jędrusiu, że pozostanie tylko przykre wspomnienie.
Buziaki dla Was! 🙂
Dzięki! 🙂
Zyczenia, szybkiego powrotu do pełnej sprawności, dla Pani Krysi 🙂
Pani Krysia dziękuje i macha do Was zdrowszą ręką! 🙂
Oj mialam dzisiaj sportowo-barowy dzien!!!
Bylo w naszym klubie uroczyste zakonczenie „Poranka z rakieta”.Udzielalam sie nie tylko na korcie,ale i w barze,bo padlo na mnie i mialam dyzur.
Rozgladalam sie,czy aby paparacci nie kraza,bo chetnie bylabym troszke slawy „zazyla”,ale nasz klub to nie US Open 😉
No wiec ,skoro jestesmy przy ksiazkach,przypomnialo mi sie,ze w czasach dziecinstwa dwie wywarly na mnie ogromne wrazenie.A byl to „Rozaniec” N.Roleczek i „Chlopcy z placu broni”.Morze lez na tymi ksiazkami wylalam.Potem juz w latach doroslych zaplakalam nad ksiazka „Moje drzewko pomaranczowe” Jose de Vasconcelos!!Widac jestem bardzo czula na powiesci mowiace o przyjazni 😮
Pozdrawiam wszystkich,a Pania Krysie przytulam do serca 😀
Miało być dziesięć? OK, wybrałam dziesięć, ale ciężko było.
Oto one:
Doktor Faustus – T. Mann
Idiota – F. Dostojewski
Lot nad kukułczym gniazdem – K. Kesey
Dolina lalek – J. Susann
Egipcjanin Sinuhe – M. Waltari
Hańba – J. M. Coetzee
Opowieść podręcznej – M. Atwood
Sto lat samotności – G. G. Marquez
Wilk stepowy – H. Hesse
Wybór Zofii – W. Styron
Kiedyś te książki zrobiły na mnie ogromne wrażenie, nie wiem jak byloby dzisiaj, moze tak jak z Księgą z San Michele, która mnie zachwyciła, ale po 30. latach, po powtórnej lekturze zachwyt ulotnił się. Nie żeby całkiem na nie, ale już nie to 🙁
Książek jest dziesięć, ale nie ma tam moich ukochanych pisarzy, których czytam namiętnie – wszystko 🙂
Oto oni:
Umberto Eco
Isaac Bashevis Singer
Ksiądz Józef Tischner
Jerzy Pilch
Bry!
Jestem okropnie pogryziona przez fruwajacego zwierza. Byc moze komar, ale mam ogromnie opuchniete miejsce, gdzie mnie uzarl (szyja) i nie nadaje sie do niczego 🙁
Napijam sie Smadnego teraz – i tez nic, ale jakby mniej swedzi. Jestem w Olesznie nad pieknym jeziorem wsrod lasow – zyc, nie umierac, a tu taka katastrofa. Zawsze mnie cos uzre 🙁
Ale mimo wszystko pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Też zalewałam się łzami nad „Moim drzewkiem pomarańczowym”, ale ja w ogóle często płaczę przy lekturze.
Ano, trzeba było pogadać z Maryną – zaraz byś miała paparaccich! 🙂
Zaglądnę jeszcze później.
Pani Krysi skutecznej rehabilitacji życzę i odporności psychicznej – te 3 godziny!!! Z tego pewnie większość to dojazd.
Alicjo, zaopatrz się w maść „Fenistil” i nigdy z nią nie rozstawaj! Łagodzi objawy ukąszeń.
Jerzy Pilch – trudna proza – poczytuję.
Namiętność podzielam do IB Singera i Jegomościa Tischnera, chociaż w ostanim przypadku trudno mówić o literaturze pięknej.
Umberto Eco – czytam bez namiętności.
Namiętności mi się zmieniają w czasie. 🙂
Musiałabym się zastanowić, a teraz muszę wieczornymi obowiązkami się zająć.
Alecce, mknącej jak meteor przez blogi, macham i mówię:
Zajrzyj do aptek, oni tam mają różne przeciw, niektóre skuteczne.
No proszę, TyżAlecka mówi to samo.
Pędź do apteki, Alicjo! 🙂
Hm! Dziesięć książek, które wstrząsnęły światem; tutaj nie ryzykowałbym ułożenia listy rankingowej. 😉
Ale dziesięć, które wstrzasnęły mną i właściwie zawsze są ze mną. Spróbuję!
1. Trylogia, a włściwie; Potop,
2. Kiddi dziecię obozu,
3. Włóczęgi Północy,
4. Dekameron,
5. Klub Pickwicka,
6. Przygody dzielnego wojaka Szwejka,
7. Pan Tadeusz,
8. Bolesław Chrobry,
9. Mistrz i Małgorzata,
10. Władca Pierścieni.
Tak, jak napisała myshka, autorów dałoby się jeszcze wymieniać, ale te, to są te najważniejsze.
Tylko nie śmiejcie się ze mnie. 🙂
Na dobry sen dobra jest też Joy Fielding. Np. jej „Grand Avenue”…..
A „Opowieści starego Kairu”? Niedawno słyszałam , jak jakiś specjalista wypowiadał sie, że bardzo ciezko się czyta. Nie zauwazyłam 🙂
Ostatnio jednak najbardziej mnie poruszyła ‚Tonąca Ruth”, nie pamiętam autora 🙁 Piękny język, tajemnica, swiat, którego już nie ma….
O tak Jędrzeju, Dickens! Do Sienkiewicza dołączyłabym jeszcze Prusa- „Lalka” i „Faraon”.Zakochałam sie też w „Nad Niemnem’ Orzeszkowej. Ekranizacja tej ostatniej pozycji jest jedynym filmem , który mogę oglądać bez końca.
O rany, nawet nie próbuję wybierać dziesięciu……
„Lord Jim”!!!!!
Wiadomość właściwie z ostatniej chwili; w katalogu osób prześladowanych autorstwa IPN, nie ma Tadeusza Mazowieckiego! 😯
Ciekawe, kto tam jest, w takim razie…..
Jędrzeju, a skąd wiesz?
A mam jeszcze pytanie do Myshecki.
Czy nic Cię nie zaskoczyło, jak czytałaś „Pejzaże pamięci” Singera?
Też jestem ciekawa…
Zrozumiałam, że nie układamy listy dziesięciu, a tu się okazuje, że wręcz na odwyrtkę. Nie potrafię przedstawić takiej listy. Bardzo się ucieszyłam, że ktoś jeszcze ceni tak wysoko „Bolesława Chrobrego”! 🙂
Dickensa nie pamiętam, może warto przypomnieć?
To Emi zażartowała, a Myshecka podchwyciła. 🙂
A co za różnica. Jak kto chce, może ogłosić listę długą jak bezsenna noc. 😀
Z Dickensem to dobry pomysł. 🙂
Wiadomość o Tadeuszu Mazowieckim; fakty TVN.
Moje osobiste trzy typy:
Elias Canetti ” Auto da fe”
Szalom Asz ” Mąż z Nazaretu”
Dzieła Lenina ( wszystkie mam i przeczytałem ) 🙂
lub zamiennie ” Mistrz i Małgorzata”
Singera polubiłem po przeczytaniu Szatana w Goraju, znielubiłem po przeczytaniu Dworu.
„Wichrowe wzgórza”….
Gdy tak grzebałam w pamięci, uzmysłowiłam sobie, że w podstawówce bardzo się przejęłam lekturą” Pamiatki z Celulozy” czy „Pokolenia” Czeszki. 😯
Aż dziw, że nie wyrosłam na rewolucjonistkę! 😆
Alescie narobili! Takie listy tu powstaly, ze cwierc pensji na merlinie znowu zostawilam, bo u nas nie ma biblioteki z polskimi ksiazkami! A po dunsku wlasnie „Przeminelo z wiatrem” czytam i nie moge przeczytac…
A co jeszcze proponujecie? 😉
Dzieła Lenina lub „Mistrz i Małgorzata”?! Miś se jaja robi! 🙂 A swoją drogą, nie znam Misiowych propozycji, nie mam pojęcia. 🙁 To na poprawę nastroju czy wstrząsające światem?
TeżAlicjo, Mistrz i Małgorzata wbrew pozorom dobre na obie okoliczności. Ale Lenin?!
Bo jak za młodu ktoś nie był socjalistą 🙂
Tak poważnie dziadek którym się opiekuję na początku lat 70 przywiózł do domu cały wóz książek i gazet jakiegoś partyjnego dygnitarza który zszedł z tego świata. Przez parę lat służyły nam jako podpałka do pieca 🙁 Ludzie jakie tam były pozycje !!!
Stalin , Lenin , Bieut , Dzierżyński , wszystkie egzemplarze Nowych Dróg . Na całe szczęście potrafiłem już wtedy czytać ze zrozumieniem i … socjalistą nigdy nie zostałem. A jakie pytania zadawałem prelegentom na tzw godzinach wychowawczych. Na całe szczęście ojciec był nauczycielem w szkole, do której chodziłem 🙂
Dzień dobry wieczór.
Moja lista:
1. Lalka, B. Prus
2. Turbot (Der Butt), G. Grass
3. Paragraf 22 (Catch-22), J. Haller
4. Austeria, J. Stryjkowski
5. Mąż z Nazaretu, Sz. Asz
6. Chłopi, Wł. St. Reymont
7. Ziele na kraterze, M. Wańkowicz
8. Awantury w rodzinie, M. Hemar
9. Srebrzynek i ja, J. R. Jiménez
10. Doktor Twardowski, J Broszkiewicz
A gdyby tak założyć listę książek, których przeczytanie było stratą czasu?
O, przeciez ja Wankowicza z wakacji przywiozlam!
Ide czytac. Dobranoc…
Kojaku, świetny pomysł! I bardziej niebezpieczny 🙂
Bo Lenin jest dobry na wszystko,
Jak piasek na drogę za śliską.
Poradzi na stopę zbyt niską,
Napewno podniesie Ci ją.
Bo Lenin to jest klinek na splinek,
Na brzydki burżuja uczynek,
Na braczek rzucony na rynek,
Na taki jakiś nie taki ten byt.
Tararara rarara ra…
A ja na na początku średniej szkoły byłam zachwycona Słowackim i Żeromskim. Dzieła Zebrane obydwu w wielu tomach czytałam w tę i we w tę. 😀
No proszę, co to się człowiekowi naprzypomina.
A Pana Andrzeja Szczypiorskiego pamięta ktoś jeszcze?
Właśnie patrzę na jego książki: „Początek”, „Msza za miasto Arras”…..
Pani Krall też przeczytałam chyba wszystko co wyszło, z wyjątkiem tej o Lublinie, ale przeczytam. To oczywiście nie jest beletrystyka.
Jest tak, jak napisała Małgosia, tyle ich i każda w swoim czasie odcisnęła piętno.
A tak dla siebie, po cichu, w chwili biedy, jakaś pluszowa przytulanka książkowa. 🙂
Bez sensu jest tracić czas moim zdaniem na np. „Magiczny sklep z zabawkami” A. Carter. Wydziwione nie do wytrzymania!
Jędrzeju, 😆 😆 😆
Kojaku z Moguncji, w takich sprawach, jak książki i wszelkie dzieła sztuki różnej należy polegać na własnym guście i zainteresowaniach.
Taka lista nie jest możliwa nawet dla dzieł wymienionych przez Misia.
Małgosiu, toż nie o „Mistrza i Małgorzatę” mi chodziło! Wstrząsnęłą mną propozycja zamiany tej powieści na dzieła zebrane wg. Ciebie Cooka( dawno się tak nie uśmiałam, cudna anegdota). 🙂 Nie znam pozostałych pozycji z listy Misia. 🙂
KoJak Moguncjusz przedstawił interesującą propozycję, ale nie wiem, czy pamiętam tytuły, których czytanie było stratą czasu.
No i proszę, Plumbumecka nas zostawiła dla Wańkowicza. 🙂
Wpisałam sie „z poślizgiem”, bo w trakcie miałam telefon i trochę czasu mi to zajęło. Lecę do Merlina – muszę sprawdzić niektóre propozycje.
A Szczypiorski to dla mnie najwyższa półka.
TeżAlicjo masz rację. Wymienne zastosowanie to bardzo drastyczna (jak dla mnie) propozycja ! Choć autorzy z tej samej ziemi się wywodzą 😉 🙂
Wrócę jeszcze do tego, co napisał Jędrzej o Singerze.
Jego książki są świadectwem epoki i takiego postrzegania świata (w tym Polaków), jaki był – przypuszczam – właściwy dla części społeczności żydowskiej. Społeczności w dużej części zamkniętej w obrębie swojej grupy, ale czy to źle? Udało im się przenieść przez wieki własną kulturę i religię. Jestem pełna podziwu.
Znielubiłeś go, bo Ci nie pasuje opis rzeczywistości?
A ja uważam to za bardzo ciekawe i poszerzające nie tylko wiedzę, ale i otwierające na inny punkt widzenia.
Ta proza wiele mi mówi o naszych społecznościach.
TeżAlicja,
no chyba źle sformułowałem, nie strata czasu, ale stwierdzenie, że książka jest banalna i nic z niej nie „uzyskałem. Wiem że takie kryteria są subjektywne, ale może to będzie ciekawe?
Na początek:
1. Mazurka (Poland), James A. Michener
Wstyd się przyznać, ale akurat nie czytałam” Dworu”. To, co mi wpadło w rece Singera polubiłam też za styl pisarski. Teraz już sie tak nie pisze….
Dlatego tak spodobała mi się „Tonąca Ruth”- zabijcie, nie podam autorki! 🙁 Język…..
Nie bijcie bo bardzo subiektywnie Paulo Coellio „Stanąłem nad brzegiem rzeki i zapłakałam”
Tzn. druga moja propozycja do listy Kojaka.
Właśnie ze wględu na to „postrzeganie świata”, niektóre dzieła Singera uderzają mnie autentycznością, inne są obrazem jakby na siłę malowanym w czarnych kolorach, poddanym jakiejś z góry przyjętej ideologii.
A ja nie lubię ideologii w literaturze, mimo że … Lenin jest dobry na wszystko… 🙂
„Dwór” i „Spuścizna” to dwie duże powieści. W wydaniu PIW mają po 300 stron.
Ależ niby dlaczego sądzisz, że źle sformułowałes, Moguncjuszu? Są książki, których czytanie to strata czasu i masz rację. Ja po prostu nie pamiętam „na teraz” żadnego tytułu, bo wyrzucam z pamięci. Z tym, że nie uważam za stratę czasu czytanie książek, które służą rozrywce, bo b. chętnie je czytam, zwłaszcza ostatnio.
Nie znam książki, o której piszesz i pewnie nie poznam po Twojej recenzji.
„Nad brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam” 😀
Zgodziłabym się, myślę, że inne dzieła tego autora też, choć zastrzegam, że nie czytałam. Mam znajomą, która uwielbia te książki.
De gustibus non est disputandum. 🙂
Ryzykowne to przedsięwzięcie, bo co dla jednego be, dla drugiego bardzo cacy.
Ja nie pamiętam złych lektur, no może z wyjątkiem szkolnych.
Wyznam, że nigdy nie przeczytałam „Chłopów”. Nie mogłam się przebić przez opisy przyrody ojczystej. 🙁
I paru jeszcze takich tam.
A teraz lektury będą w kawałkach, a może już są.
No właśnie, MTSiódemeczko! 😀 Tak mnie zdegustowało ,że nawet tytułu nie zapamietałam! Też wiecej nie czytam. Nie mój gust i potrzeby literackie.
Mam naganne przyzwyczajenie; lubię czytać do poduszki.
Jeżeli usypiam przed dobrnięciem do trzeciej strony, a na drugi dzień nie pamiętam tego, co przeczytałem, to raczej taką ksiązkę odkładam na półkę…
No, trochę by się tego zebrało, ale nie będę wymieniał … 😉
Naganne?! Też mam takie i nie widzę w tym niczego nagannego. Nie rozumiem, jak można nie czytać do poduszki.
Ja natomiast lubię sie „umartwiać” w nadziei, że już od następnej strony będzie ciekawie.Kiedyś siedziałam sobie na ławce i czytałam w/w książkę Coellio . Bardzo rozbawiłam swa dawną nauczycielkę bo na jej pytanie „Ciekawa lektura?” bez namysłu odparłam-„Beznadziejna!”
Oooo, ja też!
Myślę, że wiele osób tak ma z tym czytaniem do poduszki. 🙂
A ideologii w żadnej książce Singera nigdy się nie dopatrzyłam. 🙂
Może powinieneś przeczytać autobiograficzne „Pejzaże pamięci”.
Obawiam się, TyżAlecko, że wszelkie dobre rady, zapytania i inne kierowane na blogu do Alicji są czynnością beznadziejną, bo Ona ich nie czyta. ;(
Wpada i wypada. 🙂
Może to stanowi o wielkości pisania Singera, że każdy może dopatrzyć się innych myśli przewodnich?
A wracając do rankingu pisarzy; jednych się lubi, innych się nie lubi, a jeszcze innych odstawia na półkę! 🙂
Raczej to świadczy o wielkości Tego, który stworzył nas tak różnorodnie.
Na szczęście! 😀
Umberto Eco !!!
Baudolino…
Dzieła Lenina jako dowód szaleństwa i zaplanowanej zbrodni . Ciekawe ile rozkazów listów , przemówień musieli ukryć Ciekawe czy powstanie poważny film lub niezależna biografia. o wodzu rewolucji? Czy kiedykolwiek rosjanie będą w stanie otworzyć archiwa dla historyków?
mt7,
Pejzaże pamięci? Nie czytałam, nawet nie słyszałam. To na pewno I B Singera?
Czytałam:
Certyfikat
Dwór
Gimpel Głupek
Korona z piór
Meszuge
Miłość i wygnanie
Namiętności
Niewolnik
Pokutnik
Późna miłość
Rodzina Muszkatów
Seans i inne opowiadania
Spuścizna
Szatan w Goraju
Szosza
Sztukmistrz z Lublina
Szumowiny
Śmierć Matuzalema
Urząd mojego ojca
Zjawa i inne opowiadania
a to przecież i tak nie wszystko co napisał, więc mam jeszcze trochę do przeczytania 🙂
Własnie sprawdziłam, Pejzaże pamięci napisala Agata Tuszyńska, ale nie czytałam 🙂
William Wharton – niezwykle popularny w Polsce w połowie lat 90. Wydano chyba wszystko co napisał
O tak! Wharton!!! Też bardzo lubię.
Szkoda czasu:
Katarzyna Grochola
Janusz Leon Wiśniewski
Waldemar Lysiak – Rzeczpospolita kłamców, Stulecie kłamców
Paulo Coelho
te mi przyszły na myśl w tym momencie.
Swego czasu zachwycil mnie Ibsen,czytalam „Dzika kaczka” i ” Lalczarka” -swietne!!
„Chlopi”,”Lalka” rownie piekne.A z wspolczesnych „Nocny kowboj”, i film doskonaly z rola glowna D.Hoffmana 🙂
No i na koniec,zeby nie nudzic moja ulubiona pozycja „Noc w Lizbonie” Remarqua!!!!!!!!!
I jeszcze w czasach licealnych zaczytywalam sie w opowiadaniach Maupassanta,jego „Kamizelka”,czy opowiadanie o naszyjniku z perel, na dlugo utkwily mi w pamieci.
Zreszta dlugo by wymieniac.Ucieszyla mnie Tez Alicja,wiadomoscia,ze czytala „Moje drzewko pomaranczowe”,nie spotkalam nikogo,kto by te ksiazke znal 😮
Niedlugo zjedzie do mnie Polska w osobie siostry i jej meza z worem ksiazek,oj bedzie co czytac 😀
Zycze dobrej nocy wszystkim i sie ulatniam,bo rano zerwac sie trzeba z wyrka wczesnie-hej!
Piękny, poetycki język (od razu widać wykształcenie klasyczne) znalazłam u Błagi Dymitrowej, pisarki bułgarskiej. Bardzo polecam „Objazd”- czasy budowniczych socjalizmu w Sofii, ale to tylko tło; sens jest ponadczasowy. Przynajmniej dla mnie. Ludzkie wybory i słabości.
O bylabym zapomniala,kiedys polykalam Denikena.Jego „Stulecie chirurgow”,czy „Stulecie detektywow” czytalo sie swietnie!
No teraz naprawde uciekam-pa.
Tak napisała Agata Tuszyńska, tym nie mniej to fascynująca lektura.
Zdumiewała mnie i zdumiewała taka swoista odrębność Singera, życie społeczności żydowskiej tak osobnej, że narracja mogłaby się toczyć w jakimkolwiek kraju, że można żyć nie znając języka kraju, w którym się żyje i niewiele o nim wiedzieć.
Polecam Ci ją, Myshecko.
Mnie to akurat nie oburza, bo niby dlaczego? Z faktami się nie dyskutuje, tylko wyciąga wnioski.
Pożegnam już wszystkich, bo ….
Spokojnej, dobrej nocy. 🙂
To ja też- Dobranoc
No, to jeszcze na dobranoc Julian Tuwim, chyba własnie o tym, o czym gwarzyliśmy…
Bajki
Pomnę dzieciństwa sny niewysłowne,
Baśń lat minionych wstaje jak żywa,
Bajki czarowne, bajki cudowne
Opowiadała mi niania siwa:
O złotym smoku, śpiącej królewnie,
O tym, jak walczył rycerzy huf,
A gdy kończyła, płakałem rzewnie,
Prosząc: „Nianiusiu, ach, dalej mów!
Mów dalej, o nianiu, mów jeszcze,
Aż usnę i dalej śnić będę,
Niech we śnie spokojnym wypieszczę
Złocistą, tajemną legendę!
Złóż z czarów wzorzystą mozaikę,
Niech przyjdą rycerze tu do mnie!
Mów dalej czarowną swą bajkę!
Ja bajki tak lubię ogromnie…”
Dziś czar dzieciństwa jeno wspominam,
I często, kiedy siedzę samotnie,
Marzeń przędziwo znów snuć zaczynam,
Czar, który minął tak niepowrotnie.
Znów przeszłość całą mam przed oczyma,
I kiedy cisza nastanie w krąg,
Po Andersena sięgam lub Grimma
I dawne bajki czerpię dziś z ksiąg.
I czytam, aż sen oczy zmruży
I przymknie zmęczone powieki,
Zaznaję cudownej podróży,
W kraj mglisty, bezbrzeżnie daleki…
Znużony do snu chylę głowę,
Upaja mnie sen oszołomnie…
W samotne wieczory zimowe
Ja bajki tak lubię ogromnie…
A czasem smętne moje dumanie
Przerywa nagle cudna dziewczyna,
Usta mi daje na przywitanie,
A potem czule szeptać zaczyna:
Że nie opuści mnie nigdy w życiu,
W szczęścia godzinie ni w doli złej,
Że kocha mocno, tęskni w ukryciu,
A ja cichutko tak nucę jej:
„Mów dalej, mów dalej, dziewczyno,
Że wiecznie mnie będziesz kochała,
Że chwile miłosne nie miną,
Żeś moja na zawsze i cała,
Że miłość twa tak jest bezmierną,
Że będziesz tęskniła wciąż do mnie…
Mów dalej, że będziesz mi wierną:
Ja bajki tak lubię ogromnie!…”
Dobranoc! 🙂
Życie pozablogowe znowu mnie wciągnęło, a tu tymczasem wszyscy poszli spać. W takim razie – dobrej nocy i pięknych snów, moi mili. 🙂
Do jutra.
Hm, pewnie się powtórzą propozycje, ale moje dziesięć też:)
Tych najważniejszych.Raczej pisarzami niż książkami, ale zresztą różnie.
1. H. Boell ,,Zwierzenia clowna”
2. Bułhakow ,,Mistrz i małgorzata”
3.E. Brontee ,,Wichrowe wzgórza”
4. E. T.A. Hoffmann ,,Diable eliksiry” i G. lewis ,,Mich” (kto zna, wie czemu obok siebie)
5.Tołstoj ,,Wojna i Pokój”
5. ,Llosa ,,Wojna końca świata” i ,<gawędziarz”
6. Marquez ,,Miłość w czasach zarazy”
7. Iris Murdoch- wszystko
8. Erskine Caldwell-dużo
9 Turgieniew-dużo
10. Faulkner ,,Światłość w sierpniu”.
Co już 10?
A gdzie Curwood, London,May, Centkiewiczowie,Szklarscy, Yacta Oya, jan Longin Okoń, Fiedler i synowie Fiedlera (by się do tematyki indiańskie ograniczyć.
A Niziurski, Nienacki, Ewa Lach i ,,Klub Kosmohikanów”, cykl o dzikiej Mrówce, Ożogowska,Maria Józefacka (lit dziecięca i młodzieżowa)
No a poza tym Ann Radcliffe i ,,Italczyk”, Hermann Hesse i ,,Wilk stepowy”,, Grass i ,,Blaszany bębenek”, Dostojewski i ,,Zbrodnia i kara”, Chandler, Agata Christie, Hamett, Stephen King, ostatnio Harlan Coben.
,,Przeminęło z wiatrem”, ,,Księga tysiąca i jednej nocy”, ,,Władca Pierścieni”.
I jeszcze kilkadziesiąt, których nie pamiętam, ale które tkwią głęboko.
No i kilkaset pomniejszych:)
Trochę zapomnianych.
trochę przerwanych i tylko napoczetych jak ,,Joyce, jak ,,Pan tadeusz” jak Iliada (wiem, wstyd się przyznawać).
A ile zaległości/braków…
Choćby pierwsze co mi przychodzi do głowy to Cervantes i ,<Don Kichote”
Pozdrawiam i przepraszam za długość tego komentarza:0
Ale sami zaczęliście:)
Ano, jak ,,Noc w Lizbonie”, to i pewnie ,,Łuk Triumfalny ” znasz?
ten klimat, przegrani bohaterowie, gorzka trudna miłość, no i calvados oczywiście:)
Czyta się remarque świetnie, choć w sumie pisarz to wśród krytyków niekoniecznie ceniony za bardzo.
Z takich może nie strat czasu, ale na pewno przereklamowanych to Coehlo i ,,Alchemik” i Jonathan Caroll.Nudy straszne i pretensjonalne.
A jak mam wymienić coś, czego przeczytania żałuję, to miałem taki czas jakieś 10 lat temu, w wieku 15, 16 lat, że zaczytywałem się w okropnych kiesoznkowych horrorach typu ,,Kraby” Smitha, ,,Węże” itd, jeszcze autor Knight był.
beznadzieja, a można było tyle dobrych książek w tym czasie przeczytać.
Na szczęście mi przeszło w miarę szybko.
Stulecie chirurgow i Stulecie detektywów napisał Jurgen Thorwald 🙂
Na Ericha von Danikena szkoda czasu, chociaz warsztat pisarski ma dosc sprawny 🙂
🙂 D 🙂 O 🙂 B 🙂 R 🙂 A 🙂 N 🙂 O 🙂 C 🙂
Pierwszy raz slysze, ze komus sie podobal (i trzyma w wysokiej estymie) „Boleslaw Chrobry”. Dostalam od TezAlicji i diabli mnie brali, ze tych szesciu tomow nie moglam ciegiem przeczytac, bo trzeba bylo czasami pospac. Lekkie to nie jest, bo po pierwsze jezyk, do ktorego trzeba bylo sie przyzywczaic i „nauczyc czytac”. No i tresc niewesola.
Czwarta rano 😯
Wszystko warto czytac, nie szkoda czasu – przynajmniej jest jakies rozeznanie i czlowiek ma pojecie, do czego warto wracac, a co sobie mozna darowac. Znowu nie przejrzalam wszystkich wpisow, bo zanim co, internet mi 2 razy padl, no, tak tu ma i juz.
Przypomnialy mi sie „Klechdy sezamowe” (autora nie pomne) i jakies Bajki (albo Basnie) Jajiny Porazinskiej – nawet pamietam okladki – to byly jedne z pierwszych ksiazek, ktore czytalam, na dlugo jeszcze przed pierwsza klasa.
Mania pisze o „Chlopach”, ze nie mogla sie przebic… itd. A dla mnie to arcydzielo, co jakis czas wracam, slowo daje. Natomiast niestrawny jest dla mnie Zeromski, ktorego w dawnych czasach nie wiadomo dlaczego lubilam. Ciekawa jestem, jak by mi smakowala teraz Orzeszkowa! Nie mam dostepu do tych lektur, szkoda. Ale powiem wam, ze na przyklad „Noce i dnie” Dabrowskiej z wielka przyjemnoscia kilka lat temu po raz ktorys przeczytalam. Bardzo cenie sobie Iwaszkiewicza. O Singerze – przeczytalam najpierw „Milosc i wygnanie”, a potem wszystko, tak po polsku, jak i po angilesku, co mi w rece wpadlo. Wspanialy talent narracyjny.
No dobra, teraz sprawy przyziemne – ja nie musze do zadnej apteki, bo Tereska z Pomorza jest pielegniarka z wieloletnim doswiadczeniem. Jakies drastycne srodki zastosowala i juz lepiej ta szyja wyglada. A na plecy zastowowala takie lamance, ze myslalam, ze ducha wyzione, no i wychodzi na to, ze tez lepiej. I jakies gimnastyki mi nakazala 😯
Poza tym proponuje, zeby zrobic zrzute na laptoperek dla Owczarka – nie uwazacie, ze mu z nim do twarzy? No i wreszcie nie bedzie wymowki, ze „na holi” biegal i nie mial dostepu do komputra bacy 😉
No to ide ja spac – wybilam sie w srodku nocy ze snu, ale u mnie to normalka, na 3 tyznie nie warto sie przestawiac. U mnie dopiero po dziesiatej wieczorem (w rozumie) 😉
Aha, i jedziemy do Poznania, do Agniechy. Pewnie bede gnebic Pyre o golonke 😉
Alicjo,
„Klechdy Sezamowe „napisał Leśmian.
Zapomniałem napisać o Sadze rodu Forsyte’ów
Johna Galsworthego
.Najpierw był film na początku lat 70 z genialnym dabingiem ( niestety nie zachował się w archiwum TVP 🙁 ) , potem książka jedna z najlepszych jakie czytałem.
A co myślicie o „Pan Tompkins w krainie czarów” George’a Gamowa? 😉
Kiedyś dawno temu, jak czytałam po raz pierwszy, koleżanka zapytała, o czym ta książka. Wysłuchała moich objaśnień , po czym wylała mi kubeł zimnej wody na głowę:
– Wiesz, tak siedzę i cię słucham i wyjść z podziwu nie mogę, jak z takim entuzjazmem i zachwytem można mówić o tak koszmarnie nudnej książce?!
Miłego dnia wszystkim!
Wiem, wiem: parapopularno- naukowa. Nawet nie zaczynam wymieniać pozycji z tej dziedziny literatury bo lista też byłaby dłuuuuuuuuuuuuuga!
TeżAlicja pisze: „A czytał ktoś powieści T. Pratchetta o Świecie Dysku? Sięgnęłam kiedyś, żeby zorientować się, co czyta mój syn i zostałam fanką! To fantasy, nie każdy lubi.”
Przez pierwsze siedem książek byłem zauroczony Światem Dysku i zaraziłem tym uczuciem moją córkę, ale po piętnastu opowiadaniach trochę mi się przejadło. Bardzo lubię postać Bibliotekarza ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Bibliotekarz_(Świat_Dysku) ) – chyba ze względu na jego profesjonalne podejście do zawodu i zwięzłe wypowiedzi. 🙂
uuk 🙂
Jak się okazuje ustalanie listy „dziesięciu”, jest bezsensowne, bo natychmiast człowiek przypomina sobie 20 następnych, które też powinny być na liście. 🙂
Wszyscy takie ranne ptaszki. 😯
To ja jestem prawdziwa sowa z urodzenia.
Nigdy nie mogłam do szkoły zdążyć na pierwszą lekcję i dalej tak miałam w dorosłym życiu.
Szczęśliwieod jakiegoś czasu miałam nie normowany czas pracy, więc mogłam przychodzić późno i siedzieć po nocach. 😀
W czasie normalnym dla aktywności tj. od 12. do 24. raczej się nie spóźniam.
Macham do SzanPaństwa na dobry początek. 🙂
Dzisiaj mam wolne popołudnie.
Wrócę wieczorkiem.
Nienormowany pisze się razem. Sorki!
Ciekawe kimjest noje dziecko- sową czy skowronkiem? Jak miała na ósmą, nie mogłam wyciągnąć z łóżka, jak ma na 12.45 trenuje moje nerwy bo wstała o dziewiątej i co chwila powtarza, ze chce już wyjść do szkoły 😯 👿
Mówiłam ,że trenuje nerwy?! Juz nawet napisać poprawnie nie potrafię! 😳
mysho!!,masz absolutna racje,co do Thorwalda!!nie wiem,co mi do glowy strzelilo,ale dosc czesto myle tych pisarzy 🙁
grzesiu-oczywiscie,ze znam,i wiecej jego pozycji.A co mysla o nim krytycy,to mi dynda,pozdrawiam 🙂
Singera tez lubie.Przeczytalam jego „Cienie nad rzeka Hudson”,a poprzednim rokiem zwiozlam do chaty „Stukmistrza zLublina”,bede czytac!
No i pamietam jeszcze z czasow dziecinstwa,kiedy moja siostra zaczytywala sie Ania ze wzgorz zielonych,ja pochlanialam „Tomkow Sojerow” 😉 i „Chate wuja Toma”.Potem oczywiscie bieglo sie do kina,skonfrontowac obraz z trescia ksiazki.
A nie gardzilo sie i takimi ksiazkami,jak „Krol szczurow” ,czy „Piaskowa gora”!!!!!!!!!!!!!
Hej.
Ps.Jedrzej ma racje ciagnac mozna w nieskonczonosc!!
Alicjo,
już chcialam Ci napisać kto napisal Klechdy, ale niestety Malgosia mnie ubiegla. Za pózno siadlam do komputera. 😆 😆 😆
Obawiam sie,ze nawet zakup nowego laptopa dla Owcarka,niczego nie zmieni,bo Owcarek jest wszystkimi czterema lapami zajety,i tyla!!!!
A przeciez ogonem pisac nie bedzie?!
Musimy uzbroic sie w cierpliwosc 😉
a i tak dobrze, ze najpierw sprawdzilam, czy ktoś nie podal autora. 😆
Hortensjo,
Lepiej dwa razy podać, niż w ogóle 🙂
Że zapomniałam o „Królu szczurów” !
A „Opowieść o prawdziwym człowieku”? BARDZ utkwiła mi w pamięci, chyba ze względu na sposób usunięcia gangreny… 😉
Ojej, chyba zamilknę na dziś. Coś pisanie nie idzie! 🙁 Cała jestem roztrzęsiona i rozkojarzona bo widziałam dziś młodego (ok.40 lat) mężczyznę jedzącego papkowate resztki z kontenera…….
Zła jestem bo nie miałam nawet pieniędzy przy sobie……
Malgosiu,
Chyba by nie przyjąl. Kiedyś w sklepie mięsnym widzialam starszą panią, która chciala sobie kupić odrobinę kielbasy. Widać bylo, że jest biedna, miala odliczone pieniądze. Zapytalam cichutko sprzedawczynię, czy moglabym za nią zaplacić. Sprzedawczyni równie cicho mi odpowiedziala: nie przyjmie.
To ja pewnie zbulwersuję wiele osób, ale uważam, że człowiek, który jest w sile wieku winien zarobić na swoje utrzymanie imając się każdego zajęcia, jakie się nawinie.
Nie wspieram takich osób. Generalnie nie wspieram, czasami robię wyjątki, ale bardzo niechętnie.
W ogóle uważam, że jeżeli ktoś ma naprawdę problem, to trzeba szukać rozwiązań systemowych, a nie wzruszać się okazjonalnie.
Na Bródnie, gdzie mieszkała moja mama, podopieczni Ośrodka Pomocy Społecznej, a jest ich mnóstwo – głównie starość, choroby i alkoholizm, dostają bony żywieniowe, które muszą skonsumować w wytypowanych placówkach. Dość długo widywałam tych ludzi w jadłodajni, w której czasmi kupowałam obiad dla mamy, jak nie chciało mi się gotować.
Za 10 zł można było zjeść obiad z trzech dań, całkiem niezłe były – sama jadłam. Wybór był spory, a osoby sprawiały wrażenie zaprzyjaźnionych z personelem.
Zastanawiało mnie tylko, dlaczego tak dużo osób bierze tylko zupę, a za resztę prosi colę. Mania jakaś, czy co? Wymyśliłam, nie wiem czy słusznie, że muszą ją dodawać do jakiś zajzajerów dla poprawienia smaku, może do denatury. 🙁
Część osób to były rzeczywiście osoby starsze lub niepełnosprawne, niektóre zachowywały się jak udzielne księżne zamawiające danie u szefa kuchni.
To jest przykład rozwiązania systemowego.
Się nagadałam, bo miałam w jakimś fragmencie swojego życia bardzo trudną sytuację finansową oraz poważnie chore dziecko i ręce sobie urobiłam (dosłownie: np. robiąc meble z drewnianych skrzynek do kwiatów, żeby jakoś żyć. Wkurza mnie takie żerowanie na innych, zwłaszcza, że to starsze osoby wspierają takich wydrwigroszy.
Przykro mi, ale tak uważam.
Mt7,
Zgadzam sie z tobą i też przeganiam domokrążców, naciągaczy, omijam tych rozłożonych na chodnikach itp. Też uważam , że powinni sami coś ze sobą zrobić, tak jak inni to robią. Uważam ,że największa krzywda to dawanie drobnych dzieciom, a tych w moim mieście jest trochę (tzn. dzieci wyciągających rękę).Wyjątek dla mnie – rodzice z małym, chorym dzieckiem , np. na wózku inw., do tego w zimę. Idę do sklepu i kupuję drożdżówkę dla dziecka bo nie zbiednieję, a dziecko nie jest winne temu, że każe mu się żebrać.
Dziś wyjątkowo zrobiło mi się żal tego człowieka. On nikogo o pomoc nie prosił. Jadł jakieś resztki obiadowe, wymieszane ze śmieciami. Na tłustego też nie wygladał. Myślę, że był głodny…..
Mt7, a może ta cola to taki „powiew luksusu” ?…..
Małgoniu, nie musisz się tłumaczyć z odruchów serca. 🙂
Mnie z różnych – również osobistych – powodów, wyjątkowo wkurza żebractwo, tym bardziej, że prawdziwa bieda często jest cicha, wstydliwie ukrywana.
Nie lubię odmawiać i sam ten fakt wprawia mnie w złość, ale mówię:
– Przykro mi, nie.
Bez komentarzy i dyskusji.
Mówisz ‚powiew luksusu’?
Eeeee, raczej nie.
Na początku tak myślałam, ale za dużo ich było.
Poza tym tyle jest teraz tych hiper i super, gdzie można wypić i zjeść na koszt właściciela.
Coś kąśliwa się zrobiłam, to jest bardzo trudny temat i nie chcę go rozwijać, bo się zacznę niepotrzebnie nakręcać. 🙁
Cicho tak, pewnie wszyscy zajęci czytaniem. 😀
Mam pytanie- co to jest za książka ten „Bolesław Chrobry”, bo nie znam?
Autor…?
Czy ktoś z was hodował patyczaki? Kupiłam małej choć sama strasznie się brzydzę. Wszyscy jej koledzy chcą dostać po patyczaku, jak te łaskawie sie rozmnożą. Zrobiłam błąd bo zmieniałam im wyściółkę. Teraz co dzień zaglądam, ale które to jaja? Pożyjemy, zobaczymy. Dzieciarnia z bloku musi uzbroić się w cierpliwość. 🙂
Oczywiście teorię znam, ale nie widzę tych jaj.
„Bolesława Chrobrego” napisał Antoni Gołubiew.
Moja młodsza siostra hodowała patyczaki. Też się brzydziłam, wyglądały jak małe skorpiony, a nie patyczki. Mogę zatelefonować i popytać, ale o co mam pytać?
Bardzo ci dziekuję, TeżAlicjo.
Co w temacie rozmnażania? Czy łatwo, ile czekać, jak spowodować, jak potem pielęgnować?
A może twoja siostra miała straszyki? Choć to też patyczaki tylko jeszcze gorzej wyglądające.
Jak nazwa wskazuje 😆
Jest w sumie 5 patyczaków- 4 rogate i jeden młodziutki, jeszcze zieloniutki i cieniutki- skrzydlaty. Ponoć samców nie wykryto w tym gatunku i życie im przebiega jak w Seksmisji. Może mam same humorzaste?! 😯
Rozmawiałam z Iśką – miała straszyki nowozenlandzkie. Mnożyły się bez opamiętania, co pamiętam. Powiedziała, że chętnie udzieli informacji, ale chciałaby znać rodzaj? gatunek? – nie pamiętam, ja matołek z biologii. 🙂
Lajza mineli.
Dobry wieczór!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Boles%C5%82aw_Chrobry_(powie%C5%9B%C4%87)
„Bolesław Chrobry” to moja ulubiona powieść historyczna o początkach Państwa polskiego, a właściwie pierwszej połowie panowania Bolesława Chrobrego. Świetnia napisana, wielowątkowa. Zawsze mnie zadziwiało, że nie było żadnej próby sfilmowania tego dzieła.
Sznurek do powieści się nie otworzył i został przekierowany do Bolesława I… 😉 Nie wiem dlaczego?
Jejku, to dlaczego ja jeszcze tego nie przeczytałam?! Wielkie dzięki, gdy doczytam swego Dickensa do końca, wypożyczę Bolesława Chrobrego. Bardzo lubię książki historyczne!
Jędrzeju, może lepiej, że nie było? 😉
Myślę, że polska literatura ma za mało powieści historycznych. Marzyłaby mi się taka pozycja, jak odpowiednik francuskich „królów przeklętych”.
Dlatego zaintrygował mnie tytuł „Bolesław Chrobry”. Wolałam się dopytać bo a nuż tytuł- zmyłka? 😎
Może tak. Jakby to była taka Stara baśń, to lepiej nie! 😉
Oj! Czy ja nie narozrabiałem?
A wiecie, że praktycznie zawsze ekranizacje mnie rozczarowują? Dlatego nie lubię oglądać. Wyjątek- „Nad Niemnem” choć i tak powieść lepsza, rzecz jasna.
Tu piszą, że trzeba czekać 2-3 m-ce na wyklucie:
http://www.robale.pl/index/2/85
Dajcie spokój, czego te dzieci nie wymyślą. 😯
Nie jestem w temacie, bo nie mam w okolicy dzieci.
To ja już sobie pójdę na „spotkanie” z Karolem D. 😉
Miłego wieczoru i spokojnej nocy.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Boles%C5%82aw_Chrobry_(powie%C5%9B%C4%87)
Może teraz wejdzie. 🙂
Ja też nie słyszałam o tej książce. 🙁
Sporo Małgosiu przed nami.
Idę kończyć zakładanie baterii w kuchni, muszę siedzieć zwinięta w kłębek pod blatem, a postura jest antyzwinięciowa.
Usiadłam, żeby odsapnąć, a tu patyczaki. 😀
Teraz chyba dobrze
Patykow chodzacych absolutnie nie lubie,brrrrrrrrrr.
Ale mam pytanie do milosnikow kotow.Czy mozna np malego kota nauczyc zalatwiania swych potrzeb w takim piaskowym baseniku na podworku ???
Bo moj Napoleon,niestety paskudzil w calym ogrodzie.Nie mam ochoty na ponowne „wykopaliska”,wiec moze bylby w/w pomysl wyjsciem z klopotliwej sytuacji?!
MT7,
wielkie dzięki. Czyli na potomstwo trzeba czekać…
Dane odnośnie książki zapisane!
Moja córka kocha zwierzęta, ale niestety nie może ich mieć. Ostatnio po śwince morskiej dostała takiej grzybicy, że coś niesamowitego.Lekarka (bardzo dobra dermatolożka!!!), do której jeździłam z dzieckiem stwierdziła, ze nie radzi trzymać świnek, chomików, myszy, szczurów, królików, żółwi etc bo mała będzie robiła za pożywkę dla drobnoustrojów mieszkających na tych zwierzętach. Taka immunologia.Podatna i już! Psy i koty nie wchodzą w rachubę bo sama mam silne uczulenie i zakicham się na śmierć, rybki są „nudne bo nie da się przytulić” tak więc padło na patyczaki. W sumie lepsze to niż np. wąż zbożowy czy czarna wdowa 😉
Córka je ponazywała: ten skrzydlaty ty Zielonek, a rogate- Pysio, Perełka, Gwiazdeczka i Szybcior. Gada z nimi, bawi się , przytula 😯 , czyta książki etc
Przypomniało mi się jak przygarnęłąm kotkę , która miała 5 kociaków. Weronisia była bardzo mała, chyba miała 2 lata. Ponazywała sama kotki, a żeby było śmieszniej to kocurki miały na imię- Monisia i Klaudusia, a dziewczynki- Kubuś i Bartulek.
Tak, tak – liczba się zgadza- były dwie Klaudusie- obie bardzo podobne jak małe tygryski, tylko jedna była bardziej ruda -y? 😀
Mam nadzieję, że nie będziecie rozczarowane lekturą. Ostatni tom trochę odstaje od wcześniejszych, moim zdaniem, ale dowiedziałam się z „Dzienników” Kisiela, że Gołubiew był już b. chory, gdy kończył tę powieść.
A teraz jeszcze o innych ulubionych – znacie powieści Fannie Flagg ?
Wstyd przyznać, ale nie znoszę robali, ze szczególnym wskazaniem na pająki! Brrr! Na widok nawet niewielkiego chodzą mi ciarki po plecach. 😉
Parę dni temu w nocy, wlazł mi przez okno ogromny konik polny, chyba miał z 8cm. Wyskoczyłem z łóżka, jak z katapulty, kiedy zaczął po mnie łazić.
http://merlin.pl/Smazone-zielone-pomidory_Fannie-Flagg/browse/product/1,29085.html ?
Nie znam. 🙁
Muszę znowu odkręcić całą baterię. Wrrrrr!
W Chrobrego trzeba się wczytać, z początku trochę trudności sprawia język, świetnie moim zdaniem stylizowany. Warto! 🙂
Jedrzeju tez nie znosze zadnych robali.I ciem i podobnych nocnych latajacych potworkow!!!!
A juz nie moge pojac,jak wedkarze te robale na hak zakladaja Jeziniu okropnosc 🙁
A jednak powstały jakieś listy 🙂 Wczoraj padło mi łącze, dlatego jeszcze dziś dodam kilka książek, skoro na patyczakach się nie znam 😉 (choć koleżanka je przerabiała jako kolejne zwierzątko w korowodzie rybek, chomików i myszek 😉 )
może najpierw wstrząsająca, a raczej otwierająca oczy
„Dzikie łabędzie” Jung Chang
Przejmująca autobiograficzna saga, której bohaterkami są przedstawicielki trzech pokoleń rodziny Chang. Tłem akcji są przemiany zachodzące w Chinach w ciągu ostatnich osiemdziesięciu lat: od schyłku cesarstwa chińskiego, okres japońskiej okupacji, poprzez rządy Mao i rewolucję kulturalną do masakry na placu Wschodzącego Słońca. Jest to spojrzenie od wewnątrz na proces tworzenia się współczesnych Chin, przez pryzmat losów kochającej się rodziny, której ostoją były zawsze kobiety, nasycona ciepłem opowieść o niezwykłej odwadze i wytrwałości w obliczu wojny, totalitaryzmu, atmosfery represji i tortur, osobistych tragedii.
książki Normana Daviesa – odkrycie historii w strawnej formie 🙂
Remarque’a czytałam dawno temu, a zwłaszcza „Czarny obelisk”
Sapkowski – cykl o Wiedźminie i trylogia husycka
Golding „Rytuały morza”, „Piekło pod pokładem” i inne
A oprócz „Wichrowych Wzgórz” cała Jane Austen 🙂
trafiłam kiedyś też na pisarza chyba nie znanego zbyt szeroko, ale wciągającego w swój świat, a raczej półświatek 😉 zaintrygował mnie jego życiorys (wkleję tu kawałek), jego książki są mocno w nim osadzone
Sergiusz Piasecki
Najbardziej niezwykły pisarz „znikąd” (ur. 1899, zm. 1961). Legenda tu bardzo istotna. Piasecki do dwudziestego roku życia w ogóle nie znał polskiego, a nauczył się go dobrze po prawdzie dopiero w więzieniu, skazany na karę śmierci. Zanim tam trafił był agentem polskiego wywiadu przeciwko Związkowi Radzieckiemu, a także przemytnikiem. Ostatecznie zajął się rabunkiem, za co też otrzymał karę śmierci, złagodzoną na piętnaście lat więzienia. Ale w więzieniu owym, na Świętym Krzyżu, Piasecki zaczął pisać, i to tak udanie, że w wyniku interwencji wpływowych literatów, chyba przede wszystkim Wańkowicza, został w 1937 roku wypuszczony na wolność.
Nie powiem, że to pisarz ulubiony, czy wybitny i nie wiem jak odebrałabym te książki teraz po latach, ale może ktoś zechce przeczytać kilka jako ciekawostkę ( i chyba nie polecam „Zapisków oficera Armii Czerwonej” – Piasecki był bardzo antybolszewicko nastawiony, ale jak dla mnie przeszarżował i ciężko się to czyta, po kilku stronach zostawiłam 🙁 )
Absolutnie niestrawne : Gretkowska, Grochola itp.
Anecko, myślę, że można.
Tylko nie wiem czy w piasek akurat.
Bo jeżeli weźmiesz kocię przyuczone do kuwety ze żwirkiem, to i na dworzu chyba powinien być żwirek. 🙂
Trzeba pogadać ze znawcą, nalepiej chyba weterynarzem.
Oj, Jędrzeju, moja reakcja na robactwo jest taka sama!!! 🙁 Też niecierpię!
Zgodziłam sie na patyczaki bo mi było szkoda dziecka, że nie ma zwierzaka a tak bardzo pragnie. Sama je wyciąga i wkłada do pojemnika i ma zdecydowany zakaz podchodzenia z nimi na małą odległość do swej rodzicielki pod rygorem eksmisji robali do ogródka.
Mt7 – Smażone zielone pomidory – jest dobra, warto przeczytać, był też na jej podstawie film
🙂 Jest jeden wyjątek; lubię ćmy! Kiedy im się dokładniej przyjrzeć wieczorową porą, są piękne; niektóre ładniejsze od motyli dziennych.
Emi ,
Wielkie dzięki za „Dzikie łabędzie”. Uwielbiam książki, których akcja rozgrywa się na tamtych terenach. Tej nie znam.
Marysienko wlasnie mam watpliwosci,czy kocisko widzac tyle atrakcyjnych miejsc w ogrodzie,zaakceptuje tylko to jedno, wskazane miejsce 😮
Hej.
Kupiłam kiedyś na Jarmarku Dominikańskim 3 różne , egzotyczne motyle nocne. Wiszą u małej w pokoju i nikt nie wierzy, że prawdziwe. Muszę ściągać ze ściany i bliżej pokazywać. 🙂
Jeden ma 20 cm. rozpiętość skrzydeł w najszerszym miejscu 😉
To ja sie pożegnam…
O rany, co tu zaglądam to Owczarek taki piękny, aż chce się pogłaskać monitor! 😆
Film o pomidorach był świetny; kapitalne role Katy Bates i Jessiki Tandy! Chyba lepszy niż książka, co się nie często zdaża.
Małgosiu, ta książka zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie, warto ją przeczytać
emi!
Sergiusz Pasecki, pierwszy raz o nim słyszę!
Niesamowity człowiek, niesamowity życiorys…
http://pl.wikipedia.org/wiki/Sergiusz_Piasecki
Uff! To jestem szczęśliwą posiadaczką nowej baterii i całej gromady wężyków.
Nie mogłam zobaczyć w sklepie, jakie są wężyki przy wybranej baterii, bo paczka była firmowo zabezpieczona specjalnymi taśmami, a na ekspozycji wstydliwie pominięto ten drobny szczegół, że wężyki mają po 10 cm.
No niech będzie 30, to na jedno wychodzi.
Anecko, żwirek koci ma charakterystyczny zapach, jak kocisko będzie go kojarzyć z czynnością, to może nie pójdzie w krzaki kuptać.
Brawo, mt7! 🙂
Zmęczona już trochę jestem, więc pogaduchy na jutro odkładam, a teraz tylko coś poczytam do poduchy. 🙂
Dobrej nocy i pięknych snów życzę. 🙂
Dobranoc. 🙂
No to na dobranoc coś, czego lubię słuchać wlaśnie w nocy; missing!
Dobranoc! 🙂
MT7, podziwiam cię z tą baterią. Ostatnio fachowiec tak mi przykręcił, że kapało . Brawo MT7!
Miłego dnia wszystkim.
Ana,
moje koty mają żwirek, ale ja akurat wolę gdy zalatwiają się na dworze i one zresztą też. Kuweta stoi w ich sypialni, aby nie bylo problemu w nocy. Natomiast czytalam, że dorosle koty mają stale miejsce, gdzie się zalatwiają.
Książka jest świetna, pisana przez p. Zuzannę Stromenger „Koty i kotki. Być kotem… Poradnik”. Jest bardzo obszerna, ma calą masę informacji. Kupilam ją dosyć dawno, bo chcialam zrozumieć niektóre kocie nawyki i nie zawiodlam się. 🙂
Dzień dobry!
Hej! Kocie Mamy! Kto może coś powiedzieć na temat ataków astmy u kociaków i wie, co z tym robić? Poradźcie, co? 🙂
Ojej, nawet nie wiedziałam ,ze koty mogą mieć napady duszności 😯
Człowiek całe zycie się uczy i głupi umiera!
http://kulikowski.aminus3.com/image/2008-09-04.html
Jędrzeju,
nawet się nie zastanawiać, tylko w te pędy do lekarza wetrynarii. Sam mu na pewno nie pomożesz.
Ana,
wlaśnie wrócilam z ogrodu i przyszlo mi coś do glowy.
Otóż, koty istotnie mają stale miejsce, gdzie się zalatwiają, nawet te calkiem male, malo tego, one dokladnie zagrzebują swoje odchody.
Natomiast, będąc w ogrodzie o zmierzchu widzialam jerza, który sobie wędrowal w poszukiwaniu żeru. A kiedyś przemknęla mi lasica. Otóż pomyślalam sobie, że może i Ty masz jakiegoś lokatora w ogrodzie, o którego istnieniu nie wiesz. I może to kaku, które znajdujesz, pozostawia wlaśnie ten lokator. 😀
Witam
Emtesiodemeczka w hydraulika sie bawi, a ja wczoraj mialam wspaniala okazje nauczyc sie spawania elektrycznego!! I nawet profesjonalista moja prace pochwalil. 😀
A teraz wlasnie siedze i ucze sie (narazie teorii) o silnikach dieslowych. Za pare tygodni bede je rozbierac i skladac!
Cudowna sobie szkole wybralam!!!
Pozdrawiam i zycze milego dnia wszyskim w Budzie i chwilowo poza nia!
Pa
Jędrzeju, pierwszy raz trafiłam na Piaseckiego buszując wśród książek u mojego wujka.Zobaczyłam tak dziwnie wyglądającą książkę – a to było powielaczowe wydanie albo ” Bogom nocy równi” albo „Piątego etapu” już nie pamiętam dokładnie, dziś już pewnie zabytek 😉 z wiadomych względów nie był kiedyś wydawany i znany, a dla samego życiorysu warto się zainteresować jego twórczością 🙂
Z więzienia wydobyła go książka „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy” niesamowita jest determinacja z jaką pisał tę książkę mimo nieprzychylności władz więziennych. Ciekawe jest też jego widzenie świata, a raczej światka w którym się poruszał 🙂 , a którego też już chyba w takiej formie nie ma (czego akurat nie żałuję 😉 )
Jędrzeju spróbuj przeczytać parę jego książek, tylko przy Trylogii złodziejskiej trzeba się pilnować i pamiętać, że jednak ta „frajerska” okradana strona jest tą dobrą 😉 🙂
Hej! 🙂
Dziewczyny, nie chodzi o to, że założyłam baterię, przecież to śmieszna umiejętność, ino o to, że z powodu moich gabarytów (głównie w pasie) i wężyków musiałam kilkakrotnie wchodzić pod zlew i zwijać się w kłębek.
Pożaliłam się na wężyki. U mnie rury wodociągowe biegną w połowie wysokości ściany między blatem zlewu a podłogą. Do jednego otworu wystarczył wężyk 50 cm, do drugiego nie starczyło 60 cm (najdłuższe, jakie było dostępne). O tym i o innych sprawach, jak różnica w wielkości nakrętek wejścia i wyjścia można się dowiedzieć tylko ‚organoleptycznie’. W sklepach też nie jest łatwo dostać potrzebne elementy, zwłaszcza złączek i przejściówek odpowiednich rozmiarów.
Ja jestem kobieta pracująca i dosłownie żadnej pracy się nie boję.
Wychowałam się w domu bez mężczyzny i jestem taką sobie chłopo-babą. 😀
Moim naprawdę wielkim wyczynem, o którym wspomniałam wcześniej, było urządzenie i umeblowanie mieszkania, do którego przeprowadziłam się z synem, meblami sporządzonymi ze skrzynek balkonowych, a właściwie z desek z tych skrzynek.
Do dzisiaj trwam w osłupieniu, jak sobie przypomnę te prace.
Skrzynki były z sosnowego surowego, nie obrobionego drewna, owinięte stalową taśmą na brzegach zabitą gwoździami.
Sosnowe drewno jest kruche, łamliwe i bardzo wiórowate (drzazgi).
Najpierw zwoziłam z administracji te skrzynki w hurtowych ilościach, później wyrywałam zardzewiałe gwoździe i zdejmowałam taśmy, a jeszcze później szlifowałam wiertarką dla majsterkowiczów, żeby nadawały się do użytku.
Z tak uzyskanych desek, sporządziłam wszelkie niezbędne meble, łóżka, biurko, regały, szafki, obudowy. Wszystko. Pojęcia nie miałam o takich pracach, ale – jak mówi Alicja – jak trza, to mus.
Dzisiaj trudno mi sobie wyobrazić ogrom pracy, ale tak było i nie były to najgorsze meble, dopasowane do każdego krzywego kącika. Służyły nam wiele lat.
O tych kotach zaraz poszukam.
Tu jest trochę informacji o kociej astmie (robaki w płucach?):
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3401590
Chyba trzeba rzeczywiście do weta biec lub poprosić o przyjście.
Wszelka żywina zawsze ma, lub będzie miała, jakieś problemy. 🙁
Jak pisać, to pisać! 🙂
Obiad dla Mamy się gotuje, który Ona tradycyjnie skubnie 3 łyżki lub wcale.
Dla syneczka ukochanego pieczarki się duszą, póżniej dołążę kapusty kiszonej i będzie dodatek do kolorowego, włoskiego makaronu z duszonym udźcem indyczym i sałatką z różnościami.
Mamy obiady czwartkowe z moim starożytnym dzieckiem. 🙂
Proszę – prawie blog kulinarny. 😀
Plumbumecko, Słoneczko! 🙂
Od akuszerki bachoreckowej do mechaniki dieslowej? 😀
Dobrze, dobrze! Wszelka wiedza i doświadczenie jest przydatne.
A serio, to chyba niegłupi pomysł.
MT7,
zawsze podziwialam i podziwiam kobiety, które same potrafią wszystko zrobić. Ja sama należę akurat do tych, dla których umiejętności manualne są czarną magią. Oczywiście, nie wiadomo, jakbym sobie radzila, gdybym musiala, ale mam nadzieję, że nie będę musiala się już uczyć takich rzeczy. 🙂
Hortensjo,
całe życie marzyłam, żeby być małą, kruchą kobietką, którą można nosić na ręcach. 😀
Wyszło inaczej. 🙂
Witajcie,
serdeczne dzieki za wszystkie „kocie” informacje.Jednakowosz jestem pewna,ze pamiatki w ogrodzie pochodzily od naszego kota,ktory esteta nie byl i paskudzil gdzie popadlo.Zreszta czego sie spodziewac po arystokacie Napoleonie 😉
Jedrzeju jesli kot ma problemy z oddychaniem,to moze byc czesto zapalenie pluc,albo problemy z sercem,albo dlawi sie polknietymi wlasnymi wloskami,wszak koty pol dnia poswiecaja na toalete.W tym oststnim przypadku pozozstawic kota w spokoju,bo sam te wlosy wypluje!!
Ps.martsienko,Ty bys sie mocno w mojej chacie przydala,bo moj gazda no do niczego sie nie nadaje,chociaz musze przyznac,ze naczynia zmywa,a to juz cos!!!
A sprawa Piaseckiego byla dosc glosna we wczesnych latach 80-tych(?),o ile czegos nie pokrecilam.Potem jakos o nim przycichlo.Gdzies czytalam,ze rozczarowal,ze oczekiwania byly wieksze itp.
Już jestem! 🙂
To nie ja mam problem z kotem, tylko moje dziecko, które jest kocią mamą od zawsze.
Rzecz w tym, że weterynarze nie potrafią pomóc, dlatego szukamy wszelkich dostępnych informacji!
Dzięki!
A z Marysieczki nadzwyczaj dzielna kobitka! 🙂
Skąd się takie biorą?
Tutaj chyba jest jakieś wyjaśnienie! 🙂
Jedrzeju dziś wernisarz w naszej Galerii
FRANCISZEK RYSZARD MAZUREK – PEJZAŻ SIELSKI. LUBELSKI
Znasz napewno …
żżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżż
Misiu!
Widziałem jego wystawę kilka lat temu, o trochę innej myśli przewodniej.
Poza tym, znam trochę człowieka; pracowaliśmy kiedyś w sąsiadujacych instytucjach Urzędu Wojewódzkiego w Chełmie.
Lubię takie klimaty. Ta wystawa częściej bywa w świecie niż w Polsce, nie wspominając o Chełmie. 😉
Plumbum, MT7,
Walę czołem w glebę bijąc pokłony na waszą cześć. Naprawdę dzielne z was kobitki!!!! 🙂
MT7, jesteś wielka! Wyobrażam sobie, ile zadr wyciągnęłaś z dłoni….
A to taka sielska chata z wernisażu, o którym pisał Miś.
Dobry wieczor, mili 🙂
Po dlugiej nieobecnosci witam wszystkich. Przeczytalam zaledwie ostatni tekst Owczarka i Wasze wpisy. Nie wiem, kiedy nadrobie zaleglosci.
Fajnie sobie gwarzycie o ulubionych ksiazkach. „Znaczy kapitan” – chetnie przeczytalabym znowu, czytalam w dziecinstwie wielokrotnie, niestety, n ie mam dostepu.
„Boleslaw Chrobry” – tez sie zaczytywalam, dziwne, ze jest tak slabo znana
Ano! moj kot nauczyl sie korzystac z „ludzkiej” toalety, moze Twoje kocie tez sie n nauczy?
Witaj babo!
Wyżej nadałem piosenkę, która może być także dla Ciebie, albo … o Tobie? 🙂
Eeee tam, sama przylazlam…. 😆
mt7 pisze: „Moim naprawdę wielkim wyczynem, o którym wspomniałam wcześniej, było urządzenie i umeblowanie mieszkania, do którego przeprowadziłam się z synem, meblami sporządzonymi ze skrzynek balkonowych, a właściwie z desek z tych skrzynek.”
Jestem pod wielkim wrażeniem. Świat należy do tych, którzy rozwiązują swoje problemy, a nie do tych, którzy tylko użalają się nad sobą.
Dzień dobry!
Nie odzywam się, bo z moją Mamą jest już bardzo źle.
To jest bardzo trudne.
Trzymajcie się.
To Ty się trzymaj, Marysiu!
Mam prośbę, żebyście nie zapadli nagle w ciszę.
Potrzebne mi są Wasze rozmowy.
Przepraszam, że tak wchodzę w Wasze życie, które też ma swoje bóle i troski.
Buziaki! 🙂
MT7 będzie ciężko.. Boś dusza towarzystwa….. 😀
upsss! Jest ciężko!
Albo wszyscy łapią ostatnie tego lata promienie słoneczne.
No właśnie, mamy jeszcze lato czy już jesień?Od razu zaznaczam, że wiem o istnieniu dwóch kalendarzy .Chodzi mi o tzw, czuja. Osobiście czuję jesień…..
To dlaczego wspomniałam o letnich promieniach słonecznych?! 😯
Idzie na jesień, to już czuć. Chociaż u mnie od południa lato.
Wkurzona jestem okropnie, bo od rana nie ma wody i potrwa to do 18.00. Lada moment R. przywiezie wnuczkę i trochę wody w kanistrach, żeby było przynajmniej do spłukiwania toalety i umycia rąk. Gdy zapytałam w wodociągach, dlaczego nie było żadnej informacji wcześniej, to dowiedziałam się, że była na stronie internetowej. Ręce opadają! Kto zaczyna dzień od zaglądania na stronę wodociągów?! No, ale nic to… To w gruncie rzeczy najmniejszy z moich problemów…
Miłego dnia a mt7 dodatkowo wielu sił.
Jedrzeju taka chate,baaaaaaaaardzo bym chciala miec!!!!!!!!!
Oj rozmarzylam sie…………………. 🙂
babo-wiem,ze sa rozumne kociska,co to wlascicielom nie sprawiaja duzo problemow,ale podobno w kociej populacji,takich inteligentnych nie ma duzo 🙁
Marysienko jestesmy z Toba!!!!
Daj znac,jak bedziesz mogla,w budzie czeka na Ciebie kufelek i Jalowcowa!!
U nas jesien tuz,tuz.Pada i jest chlodno.Mam jednak nadzieje na ladne babie lato,moze jeszcze do nas zagladnie 🙂
Tymczasem…………………
Jestem trzysetny !!!!
Emi, ostatnie trzy Gretkowskiej też? Tu wywiad, znaleziony ze trzy dni temu – http://kobieta.interia.pl/tylko-u-nas/wywiady/news/obywatelka-manuela,1166551, .
I 301 też…
Mogłem się wylegiwać w domu wśród chójek. Pić wino wśród przyjaciół, wdychając machójowe powietrze , słuchując głosu ptaków z nadnarwiańskich łąk…
Za dużo niepotrzebnych nikomu słów i coś na co się czeka z tęsknotą nie dochodzi do skutku.
Może za rok…
Misiu!
Jesteś „trzysetny”, ale nie ostatni! I to się liczy! 🙂
Współczuję Marysieczce, musi się trzymać!
To ja też wesprę Misia. Nawet nie przedostatni! 😀
TeżAlicjo, współczuję.
Z tą informacją na stronie internetowej to mnie rozbawili!
MT7,
nie wiem co napisać, bo to są bardzo cięzkie chwile. Trzymaj się.
Owczarku, wygladasz wspaniale. dzieki paparaziemu masz swoje nietypowe zdjecia. bo chyba swego bacy czy bacowej bys nie mogl poprosic o taka fotke?:-)
choc kto wie, moze wtedy sprawiliby Ci jakis kacik do pisania i nie musialbys pisac w ukryciu?
nad laka na ktora chodze czesto lataja rozne helikoptery i nawet samoloty duze i male.ale nigdy podejrzliwie na nie nie spogladalem, teraz czasem sie zastanawiam..chociaz ja na lace zajmuje sie tylko zabawa i fizjologia:-)
Puk! Puk! Jest tam kto? Słońce wysoko, zaczyna się jesienny upał, a tu wszyscy śpią? 😉
Może na pole, czyli i słońce, się zdecydowali?
Może… 😉
Albo poszli na grzyby
mt7 pisze: „Nie odzywam się, bo z moją Mamą jest już bardzo źle.”
Ale jesteś z nią i to się liczy. Trzymaj się!
A moze i na lwyby?
O ile nie na ryby…
Babo, grzyby w smietanie! 😀
Bardzo chetnie, Malgosiu 🙂
😆
Hej! Jestem! Dajcie trochę! Pleeeeeease! 🙂
A byles na grzybach czy na rybach, Jedrzejku?
No chwalicie się, że macie grzyby, i to jeszcze w śmietanie! 🙂
Jędrzeju,
Niestety jeśli o mnie chodzi to tylko marzenia 🙁 !
Oglądaliście wczoraj „Rzym” na jedynce?
Jak wrażenia? Tak reklamowali. że nie wiem czego się spodziewałam i rozczarowanam deko….Obejrzałam, wyłączyłam okienko i nie przeżywam ani jednej sceny 🙁
Tzn. nic mi wyjątkowego nie utkwiło w pamięci. Słabo oglądałam? 😯
Chyba wyrosłem z filmów kostiumowych; nie te lata, nie ten … 😉
A wogóle; … Dziewczyny! Nie macie czegoś na chandrę? Coś mi dzisiaj łyso na duszy… 😉
I ja mam chandrę potężną. Przyplątal się pies, ktoś go wyrzucil. Pewnie za duży im wyrósl i nie wiedzieli co z klopotem zrobić. Ludzie są naprawdę bez serca, a i wyobrazni im brak. 😥 Na razie nakarmilam, zobaczymy co z nim się da zrobić. 😥
Ostatnio w moim mieście było parę pogryzień przez psy bezpańskie. I to z taką częstotliwością, że w końcu władze postanowiły wyłapać. Najgorsze, jak dzieci sa atakowane….W środku miasta, na ruchliwych ulicach! Burmistrz też w gazecie lokalnej tłumaczy, że to pewnie efekt wakacji i wyrzucania pupili…Moim zdaniem brak reakcji władz w odpowiednim momencie. Już ponad rok temu rozmawiałam z różnymi znajomymi, ze jest problem psów ganiających samopas, często łączących się w stada.Jak zwykle trzeba było paru nieszczęść….
Jędrzeju, na chandrę mam dwa sposoby, ale nie wiem, czy przypadną ci do gustu….Pierwszy to zjedzenie czegoś słodkiego. Przestaje działać, gdy to coś słodkiego minie jamę ustną…. 🙁 Potem chandra tylko się nasila. Może problem w tym, ze nie przepadam za czekoladą. Wolę herbatniczka lub kawałek babki piaskowej. Jako wielokrotna praktykantka nie polecam tego sposobu.
Drugi to – sen. Przesypiam zły nastrój. Jeśli mogę sobie na to pozwolić, oczywiście.
Reasumując- chyba nie pomogę 🙁
hortensjo!
Żebym to ja miał psa; nie ma nic lepszejszego na chandrę! 🙂
Jest kogo przytulić do serca! 🙂
Małgosiu!
Słodkie już było, nie pomogło! 😉
Nigdy nie udało mi się przespać chandry…
Ale pies, … to jest to! Jak Ci spojrzy w oczy; czule, ale uważnie, chandra mija, jak ręką odjąć! 🙂
Święta racja! 🙂
Moje dziecko marzy o psie. Niestety mam uczulenie. Ostatnio słyszałam , że yorki nie uczulają. I jeszcze jakieś inne pieski. Czy to może być prawda?
A chłopaki śpiewali czasem na koncertach
” Do serca przytul psa
Weź za kolana kota…”
Jędrzej pomaga na chandrę 🙂
Jędrzeju,
dziękuję. 🙂
Misiu,
koty mam, ale dzisiaj one są zaniepokojone intruzem, siedzą przed furtką i nie spuszczają oczu z tego, ich zdaniem, przyblędy. 🙂
http://kulikowski.aminus3.com/image/2008-09-06.html
Witajcie! Miś ma rację – Jędrzej pomaga na chandrę 😀
Inne moje sposoby to stare kryminały( najchętniej A. Ch. albo Chmielewska), a najlepiej, jeśli to możliwe, spotkanie z przyjaciółkami i pogaduchy z nimi. Jędrzeju, a stare westerny(na pewno masz) nie pomagają?
Małgosiu, z tymi yorkami to chyba prawda – moja wnuczka zwierzała się dentystce, że marzy o psie, ale nie może mieć, bo mama uczulona, a pani doktor powiedziała, że york nie uczula, bo nie ma sierści, tylko włosy. Nie wiem, czy to prawda, ale już zbieramy pieniądze.
Wam to dobrze ciagle lato macie,a od nas juz sobie poszlo 🙁
Dzisiaj bylo jako tako,ale jutro znowu deszcz 🙁
„Rzym” ogladalam u nas,chyba dwie serie.Potem niestety byl tak pozno,ze nie starczalo sil,zeby wytrwac do konca.Zaluje bardzo,bo to swietny srial.Moze pierwszy odcinek nie byl az tak ciekawy,ale dalej bedzie sie wiele dzialo,gra angielskich aktorow swietna!!!
Mam nadzieje,ze mowie o tym samym „Rzymie”!!!
PS Misiu trzeba bylo zabrac tylek w trok i pojechac!! Czlowiek przecie nie raz,nie dwa sie z kims zetnie,takie zycie!!A tak micha Ci kolo nosa przejdzie! 😉
Na chandre najlepszy zwierz.Wszystko jedno jaki,byle kosmaty!!
Hej.
Nie mogę złapać zakrętu przez ten tydzień… Dopiero teraz przeczytałam część Waszych wpisów.
Marysiu – powtórzę za innymi – trzymaj się dzielnie! 🙂
Misiu, zdjęcie rewelacyjne!
Coś się dzieje z moim komputerem – zawiesza działalność, sam się wyłącza i takie tam cuda wyprawia, więc nie wiem, jak długo jeszcze będę z Wami. 🙁
Gdyby całkiem się zbiesił, to już teraz dobrych snów życzę i odchandryczenia mającym chandrę. 🙂
Co z mt7? Trzymaj się, Marysiu!
O! O westernach nie pomyślałem. Chyba sobie trzasnę Rio Bravo! 🙂
Widze,ze w Paryzu wszystko stoi na swoim miejscu 😉
Piosenke tez wysluchalam,wiec teraz ide czytac zalegla lekture!!
Pozdrawiam wszystkich, a myslami jestem z Marysia!
Tymczasem……………………………………………………………………..
TeżAlicjo,
Tak samo mi tłumaczono. Brak sierści. Chyba prawda. 🙂
Ana,
To ten sam „Rzym”. Może ten pierwszy taki nudny bo wprowadzający…Dzięki za recenzję.
„Rzym” nocną porą jednak niezły…
Ale teraz jest już rano, a tu dalej wszyscy śpią… 😉
O wstaniu o świcie, nie ma już mowy, ale radość o poranku można odczuć! 🙂
Radosci o poranku nie odczuwam,bo lejjjjjjjjjjjjjjjjjje!!
Nosa nie mozna wystawic 🙁
Szkoda,ze nie chce powiac od wschodu,bylibysmy sloneczko mieli,a tak………………..ach szkoda mowic 🙁
Pozdrawiam buda-gosci,tych co juz sa i tych co jeszcze spia 😉
Anecko!
Chciałem pójść na łąki nad Uherką i poszukać z aparatem jesieni. Nie dało się;… nad Uherką +32 Celsjusze! Wieje jakiś taki „pustynny”, gorący wiatr. 😉
A tymczasem w TV przygody markizy Angeliki. Ciekawostka; kiedyś to się dało oglądać, teraz zupełnie nie!
„Tempora mutantur …” 🙂
Oj, u mnie też lato!!!!
Bardzo podobał mi się pozbawiony( z przyczyn wiadomych) efektów specjalnych-” Klaudiusz” na podstawie powiesci Roberta Gravesa. Stąd poprzeczka wysoko zawieszona.
No, „Ja,Klaudiusz”, wiadomo; wspaniałe aktorstwo; Derek Jacobi!
No i wspaniały pierwowzór literacki!
I ja wspominam z przyjemnością Klaudiusza /film i książkę/. Teraz, gdy próbuję oglądnąć któryś z tych „historycznych” filmów, niestety, po paru scenach dochodzę do wniosku, że to jest niestrawne i wylączam telewizor. Kiedyś nie przeszkadzalo mi, gdy scenariusz nie bardzo trzymal się historii, wątek romansowy jakoś trawilam, obecnie nie daję rady. Dlatego nawet nie próbowalam wlączać telewizora na „Rzym”. 🙁 Zresztą od paru lat na telewizor patrzę tylko wtedy gdy podają pogodę, reszty programu nie jestem w stanie oglądać. 😆
No chyba spuchne z zazdrosci,ze macie taaaaaakie lato!!!!!!!!!!!!!!!!!
A co do Angeliki,Jedrzeju masz racje,niektore filmy mocno zramolaly i nie mozna ich ogladac 🙁
„Klaudiusz” na szczescie nic sie nie zestarzal,ale o tym zdecydowala wspaniala gra glownego aktora.
Skoro u nas lejjjjjjjjjjjjjjjjjjjje,obejrzalam powtorke z festiwalu tanca Eurowizjii.No i nie pozalowalam,bo polska para wygrala,co sprawilo mi nieopisana radosc!!Szkoda tylko,ze”nasi” zajeli ostatnie miejsce z jednym mizernym punktem 🙁
No,a teraz pora udac sie do ……………………Garow!!
Hej.
Macie rację. Rzadko film dorównuje książce (tym razem książkom). A szkoda.
Coś jakby chmurzy się, duszno…. Czyżby jaka burza wisiała w powietrzu?…..
Smutna wiadomość …
Zmarła Mama Marysieczki; wczoraj wieczorem …
Oj, bardzo smutne, ciezkie to chwile dla naszej mtSiodemeczki.
MT7, bardzo mi przykro. Jestem myślami przy tobie………
Właśnie zajrzałam, a tu taka smutna wiadomość…
Marysiu, mam nadzieję, że ktoś jest z Tobą w tym trudnym czasie. Trzymaj się, moja miła.
MT7,
smutna wiadomość…
Wyrazy współczucia.
Marylka i Konrad
Marysienko Ty nasza, bardzo Ci wspolczujemy!!!!!!!!!!
Mocno,mocno przytulamy do serca!
Trzymaj sie-Ana z mezem.
Marysiu,
jest mi bardzo przykro, przyjmij wyrazy wspólczucia.
Bardzo Wam WSZYSTKIM Kochani dziękuję.
Przynajmniej nie męczy się już moja biedna Mama.
Tym nie mniej to jest okropne doświadczenie.
Trzymam się, dzięki różnym ludziom, takim jak Wy.
To naprawdę niezwykłe, że tacy jesteście.
Jest i dobra wiadomość.
Nasza Mieteckowa wzięła urlop i zajmie się jutro Alicją i Jerzorem.
Wielki kamień spadł mi z serca i pokazało się serducho serdeczne Mietecki.
Pani Marysiu, proszę przyjąć wyrazy współczucia.
Marysiu, współczuję.
Emtesiodemeczko droga, wyrazy glebokiego wspolczucia od calej naszej rodzinki.
Marysienko,chociaz jak piszesz Twoja Mama nie musi juz sie meczyc,to odejscie rodzica dla pozostajacych dzieci i to nie wazne w jakim wieku sa,jest ciezkim rozstaniem!!Jakby zamknieciem na zawsze pewnego rozdzialu w naszym zyciu.Jakze ciezko jest sie z tym faktem pogodzic 🙁
Pozdrawiam Cie i zycze wielu sil.
Pa
PS.Jak to ladnie ze strony Mieteckowej,ze zajmie sie Jerzorami!!dobrze,ze sa na swiecie jeszcze tacy ludzie 🙂
EmTeSiódemecko kochana, i ja mocno przytulam 🙁
Alicja z Jerzorem doprowadzeni na Nowy Świat, są w Warszawie do wtorku.
Pamiętam, kiedy zmarła moja Mama, poczucie dziwnego wykorzenienia. Że była na świecie osoba, która mnie urodziła, a teraz jakby nie wiadomo, skąd się wzięłam 🙁
I sny, że to nieprawda, że ona żyje…
To nie jest porównywalne z czymkolwiek 🙁
Żałuję, że nie mogę zająć się Jerzorami, ale jutro skoro świt jadę do Wrocławia.
(bez Mrrrał)
Marrrysiu!
Kot tu niewiele może pomóc.
Ale może mój Kolega?
Pozdrawiam
Blejk Kot
Marysiu,
przytulam się do Ciebie. I żeby Ci było lżej na sercu
http://www.youtube.com/watch?v=df-eLzao63I
Słucham zawsze, jak mi smutno
Witojcie! Na kwilecke tutok wpadom, ale od jutra pomalućku zacne nadrabiać zaległości w lekturze komentorzy.
Marysiecko, Twojo Mama jest z Tobom i wse bedzie. Teroz to Ona przy Tobie bedzie cuwała cały cas…
Marysiu
ściskam Cię z calych sił, przytulam do serca i składam kondolencje. Trzymaj się, Kochana, i bądż dzielna.
Marysiu
Wyrazy współczucia ode mnie i Pana Lulka ( Jerzyego Bogdanowicza ).
Wyrazy współczucia, Pani Mario.
Życzę zdrowia i wszelkich potrzebnych w tych dniach sił.
Najszczersze wyrazy wspolczucia Pani Marysiu. Slowa sa potwornie niezreczne i kulawe. Wazne, zebys wiedziala, ze jestesmy myslami przy Tobie.
Moj maz tez stracil swoja Mame kilka tygodni temu.
Odejście kogoś z najbliższej rodziny jest raną, która do końca nie zabliźnia się chyba nigdy, można tylko czekać, żeby mniej bolała. Mt7 – bardzo, bardzo współczuję.
Jeszcze raz serdecznie Wam dziękuję.
Rozchorowałam się nieźle, zaraz pojadę na wieczorny dyżur lekarski. Chociaż ledwo dycham, myślę, że może to nie jest zły dopust, bo odwraca część mojej jaźni od rozpamiętywania.
A Alicja i Mieciowa mają dzisiaj kiepską pogodę, pada deszcz, bardzo żałuję, że tak im wyszło.
Cieszę się, że jesteście, chociaż w trochę niecodzienny sposób. Chyba nie zdajecie sobie sprawy, jak ważne były dla mnie te nasze tu rozmowy.
WIELKIE, WIELKIE DZIĘKI!
Marysiu,tak to widac jest,ze nieszczescia chadzaja parami 🙁
Mam nadzieje,ze zadbasz o Siebie i juz niedlugo bedzie lepiej!!!
Pozdrawiam.
Widze,ze gdzies nam sie Jedrzej zawieruszyl??
Nie ma go juz od wczoraj 😮
Dobry wieczór! Jestem…
Trochę się ochłodziło i rozchlapało, jest czym pooddychać.
Marysieczko! Tylko nie choruj, nie wolno Ci! 🙂
EMTeSiódemecko, Jędrzejecek mo racje – nie choruj! 🙂
eMTe7, bardzo Ci wspolczuje. bardzo. ten czas co teraz przyjdzie wcale nie bedzie latwy, ciezko, naprawde ciezko pogodzic sie z tym ze odszedl Ktos bliski, ze juz nigdy sie nie spojrzy, nie usmiechnie, nie dotknie. i zal tego niewykorzystanego czasu.
dobrze ze zostaja wspomnienia, ze mozna pamietac i przypominac sobie rozne zdarzenia, historie, ogladac zdjecia. choc to tylko namiastka.
Dzień dobry!
Chłodniej i mokrzej, a za parę dni mają być przymrozki… 😉
Nieuchronnie idzie ku jesieni…
W Pytaniu na śniadanie (TVP2) zaczęli walczyć z plotkami o naszych rodzimych gwiazdach. Robią to w taki sposób, że tych plotek będzie potem napewno jeszcze więcej.
A ja tymczasem na sąsiednim blogu wyczytałem sensacyjną wiadomość
o naszej Supergwieździe, czyli o naszym Owczarku.
Ponoć zszedł z hal i ujawnił się na Zjeździe u Pana Piotra z sąsiedztwa, a potem nawet dał się podwieźć do Warszawy.
Byłaż by to prawda? 😯
A może jeszcze trwa sezon ogórkowy…
Jednak ukazało się dementi; ponoć to nie był Owczarek! 😉
A u nas piekna pogoda. Zlota polska jesien ;).
Plotek nie slucham, fizyki sie ucze.
Emtesiodemeczko, trzymaj sie zdrowo i zajrzyj do nas czasami. Moze uda nam sie jakos Twoj humor poprawic. Choc to pewnie bardzo trudne bedzie.
Buziaki.
Jędrzej @8:50 – Owczarek obiecał opowiedzieć za parę dni całą historię, którą wyczytał w mailu od niejakiego rudego Rudolfa, z którym i ja miałam przyjemność: podgryzał mi nogi, ale też lizał po rękach 😉
http://www.dziennik.pl/zycienaluzie/hity-internetu/article233438/Niezwykle_uroczy_klebek_futra.html .
Tereso, dzieki, doprawdy rozkoszny ten malec! Poprawil mi nastroj 🙂
Babo, miło. Dziękuję.
Mt7, pozdrawiam, trzymaj się i nie choruj nam tu.
P.S. Ktoś wspomniał o ksiązkach fannie Flagg, polecam, nie tylko ,,Smażone zielone pomidory”, fajny klimat.
Pozdrówka dla wszystkich.
A cóż tu takie pustki? Martwię się, co z mt7 – ktoś coś wie? Mam nadzieję, że ktoś się nią opiekuje w chorobie.
Co do Fannie Flagg – oczywiście, że wszystko! Cieszę się, że grześ też tak uważa. 🙂
Witajcie,
czuje sie jakbym w kamieniolomach pracowala!! Ledwie powlocze nogami 😉 Dopiero teraz zasiadlam do maszyny.Dobrze,ze mielismy piekna pogode 🙂 Jest nadzieja,ze tak bedzie pare dni!!
Probowalam znalezc cos F.Flagg,ale tutaj nie ma zadnej ksiazki ani w ksiegarniach,ani w bibliotece 🙁
Chyba widzialam film,zrobiony na podstawie powiesci „Smazone zielone pomidory”,chociaz bylo to dosc dawno.A i tak ksiazke bylabym przeczytala!
PS.Mam nadzieje,ze Marysie nie jest w tej chwili sama!?
Na pewno da znac,jak bedzie mogla.Tymczasem myslami jestesmy z nia i jej bliskimi!!
„Skocze” jeszcze do sasiadow,tymczsem……………..
Hej.
Mrrrał!
➡ Teresa Stachurska
Dzieci tak mają, że rrrrrrrrozczulają 🙂
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
A później zaczynają dorrrastać….
Inne polskie tytuły F.F. – Witaj na świecie, maleńka; Daisy Fay i cudotwórca; Dogonić tęczę; Nie mogę się doczekać.
Witojcie! Wreście pomalućku zacąłek nadrabiać zaległości w lekturze komentorzy. Piknie podziękowania dlo Grzesicka za to, ze na swoim blogu zareklamowoł mój 🙂
Nie wiem, cy w tym tyźniu dom wreście rade zaglądać na zaprzyjaźnione blogi, w tym na Grzesickowy. Ale w przysłym – mom nadzieje, ze juz tak 🙂
Ostatniego maila od EMTeSiódemecki dostołek dzisiok rano. Wiadomo, ze to straśnie trudny dlo niej cas, ale… mom nadzieje, ze naso buda przydoje jej sił. Przynajmniej kapecke 🙂
To puchate stworzonko, do ftórego Teresecka linka dała – piiiiiikne!!! 🙂
Owczarku, uśmiech posyłam.
Blejk Kot, ano rozczulające i oto chodzi. Człowiek się lepszym czuje.
Blejk Kot, ano rozczula i oto chodzi. Człowiek się lepszym czuje…
Dzień dobry!
Jesień…
Powietrze krystaliczne z lekką nutką mgiełki; ani jednej chmurki. Pięknie!
Niestety, podobno już niedługo. Mają się zacząć przymrozki? Brrr! 😉
A za oknem rozwiesił swoją misterną sieć tygrzyk paskowany. Nie lubię pająków, ale ten jest urodziwy i wygląda tak:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tygrzyk_paskowany
Muszę wymyślić jak zrobić mu fotkę.
Marysieczko! Trzymasz się? Pozdrówka! 🙂
A fe pająki! Jako okaz na zdjęciu, tygrzyk ładny. Już niedługo, jak skończy się sezon na muchy i komary, ściągnę siatki ochronne na oknie i też stanę oko w oko z wielkim pająkiem zaglądajacym całe lato do pokoju córki. Mniej urodziwy, ale ogromniasty. Jak na nasze, polskie warunki , oczywiście 🙂
Mt7, mam nadzieję, ze nie dałaś się choróbsku….
Choruję i ledwo żyję.
Na szczęście pogrzeb Mamy jest dopiero w przyszły wtorek, bo nie wiem, jak bym dała radę.
Trzymajcie się!
Dzięki!
O jej….. 🙁
Marysiu,
i Ty się trzymaj i zdrowiej!
MtSiodemeczko, wracaj do sil!
Jedrzeju, jesienne pajaki bywaja sliczne, przyznaje, miewaja zaskakujace kolory. Czy juz sprobowales Twojego sfotografowac? W koncu nadaje sie na fotomodela, jest cierpliwy i nie wierci sie! 🙂
Pajączek nie zajączek, nie ucieknie. 🙂 Spróbuję jutro przed południem, wtedy jest lepsze oświetlenie. Może się uda, a jak się uda, to Wam pokażę! 🙂
No nie,niedlugo sciagna cala kolonie pajakow do budy brrrrrrrrrrrr 🙁
W moim ogrodzie „zarzucaja” swe sieci w kazdym kacie.Troche mam ich dosc,bo jak pracuje,to potem pelno mam pajeczyn we wlosach!!!!
W mojej krainie,mielismy udany dzien,chociaz mnie przyszlo prac i prasowac i wieszac firany,czego badzo nie lubie.Za to wieczorem biegniemy do klubu na film.Jak wroce „niezapozno”,to opowiem,czy dobry,a jak nie zdaze,to jutro 🙂
Tymczasem trzymam za wyzdrowienie Marysienki.Niechze sie kuruje!!!
Ciao amici!
Ależ pusto! Wszyscy chyba czekają na nowy wpis Owczarka, nawet Jędrzej nie przesłał niczego do posłuchania na dobranoc. 🙁
Marysieńko, mam nadzieję, że jest ktoś, kto Cię dogląda w chorobie i troszczy się o Ciebie. Uściski, miła moja.
Dobrej nocy wszystkim życzę.
To chyba jest u EMTeSiódemecki typowo reakacja organizmu: Marysiecka nie mogła se ostatnio pozwolić ani na kapecke słabości i teroz – kie juz moze – organizm upomnioł sie o swoje z nawiązkom. To sie pewnie zdarzyło kozdemu z nos, niekoniecnie w jaz tak trudnej i smutnej sytuacji, jakom Marysiecka miała. Ale pomalućku, pomalućku EMTeSiódemecka na pewno do siebie dojdzie! 🙂
Pomalućku tyz nadrabiom zaległości w lekturze komentorzy. Dowiedziołek sie, ze w Dzień Budy piknie tutok było! U mnie niestety od wielu roków jest tak, ze pod koniec sierpnia i na pocątku września muse furt siedzeć na holi, więc na holi ino moge taki Dzień świętować. Ale za syćkie zycenia z okazji tego Dnia dziękuje barzo, barzo piknie! 🙂
Odpowiadając na „technicne” pytanie Basiecki, informuje, ze od wyklucia sie pomysłu na wpis do rozpocęcia pisania upływo od kilku minut do kilku miesięcy (najcynściej od kilku dni do kilku tyźni). Od rozpocęcia pisania do opublikowania wpisu upływo najcynściej od 2 do 4 dni. Chyba ino roz zdarzyło mi sie, ze wpis zostoł opublikowany w tym samym dniu, we ftórym pomysł sie wykluł 🙂
A skoro była mowa o ksiązkak-odtrutkak na zły humor, to jo dorzucom swojom propozycje – „Ucieczke na południe” pona Mrożka. Z kilkanaście rozy juz przecytołek te historie o straśliwym Mefie Kovalskym ścigającym sympatycnego małpoluda i trzek tyz sympatycnyk (choć kapecke niesfornyk) chłopców. Ale nie umiem pedzieć, cy to jest powieść, cy opowiadanie. Jak na powieść to to jest zdecydowanie za krótkie, jak na opowiadanie – zdecydowanie za długie 🙂
Jak mój synek zobaczył ten blog, powiedział: Mama ja też chcę, ja też chcę mieć taki blog na komputerze, tylko mam takie grube łapki, że chyba nie trafię w enter.