Kany te perseidy?
Krucafuks! Syćkie media – i telewizorowe, i gazetowe, i internetowe – trąbiły na lewo i prawo, coby w noc 12 na 13 sierpnia nie iść spać, ino pozirać do wierchu, bo fto bedzie społ, ten przegapi piknie rozświetlające niebo roje perseidów. Nawet dwieście na godzine miało ik spadać. Haj. I co? I nic! Tej nocy jo postanowiłek nawet nie wykradać mojemu bacy Smadnego Mnicha. Piwo nie perseid, nie ucieknie – śpekulowołek – lepiej nie ryzykować, ze kie jo bede zakradoł sie do bacówki, to akurat w tym casie przeleci cały pikny kierdel tyk kosmicnyk cudeniek. A potem jaz do Świętego Michała owce by mi powtarzały, cobyk załowoł, ze nie uwidziołek tak niesamowitego widocku. Ale cóz… w te noc, ftóro miała być tako niezwykło, nad mojom holom uzbierało sie telo chmur, ze opróc nik nie było widać na niebie nic. Trudno – pomyślołek – moze w następnom nocke bedzie lepso widocność? Moze wte tyk perseidów bedzie juz nie 200 na godzine, ba ino jakiesi 190 – ale to tyz piknie.
Ba krucafuks! Przynajmniej nad mojom holom ta następno noc wcale nie była lepso od poprzedniej. Ta dzisiejso – podobnie. Furt ino rój chmur zamiast roju perseidów! I telo. Cy w kolejne nocki tak samo ma być? To niesprawiedliwe! Więc jo apeluje piknie do:
– Centruma Badań Kosmicznych PAN,
– Centruma Hewelianum,
– Instytutu Astronomii Uniwersytetu Wrocławskiego,
– Klubu Astronomicznego Almukantarat,
– Klubu Miłośników Astronomii i Astronautyki „ORBITA”,
– Koła Astronomicznego „Antares”,
– Kółka Astronomicznego przy I LO w Sulęcinie,
– Młodzieżowego Obserwatorium Astronomicznego im. K. Kordylewskiego w Niepołomicach,
– Obserwatoriuma Astronomicznego Królowej Jadwigi,
– Obserwatoriuma Astronomicznego UAM,
– Obserwatoriuma Astronomicznego UW,
– Pałucko-Pomorskiego Stowarzyszenia Astronomiczno-Ekologicznego Niedźwiady,
– Polish Space Professionals Association,
– Polskiego Towarzystwa Astronomicznego,
– Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii,
– Polskiego Towarzystwa Rakietowego,
– Pracowni Komet i Meteorów,
– Sekcji Astronomicznej Gwiezdne Wrota w Żaganiu,
– Siedleckiego Towarzystwa Miłośników Astronomii,
– Studenckiego Koła Astronautycznego…
Jo te syćkie organizacje i instytucje piknie pytom: zróbcie cosi, coby mozno było wreście te perseidy popodziwiać.* Nie godojcie ino, ze nie odpowiadocie za to, co widać na polskim niebie. Bo jak nie wy jesteście za to odpowiedzialni, to fto? Przecie nie Związek Baców! Haj. A jo fce wreście uwidzieć te perseidyyyy! Hauuuuuu!
P.S.1. Ba opróc narzekania na brak perseidów… mom tyz przyjemny komunikat: pod poprzednim wpisem do Owcarkówki zawędrowoł nowy gość – Witoldecek. Powitać piknie Witoldecka! 🙂
P.S.2. A za dwa tyźnie, 29 sierpnia, Anecka Schroniskowo imieniny bedzie miała. Ostomili, zdrowie Anecki! 🙂
* A ponojdowołek je tutok. Ba jeśli jesce ftosi w tym kraju odpowiado za widzialność perseidów, to ocywiście do tego kogosi tyz kieruje swojom prośbe.
Komentarze
Dzień dobry po bardzo długich wagarach. Ale to cały Nowy 🙂
Te Perseidy powinny być widoczne i tutaj, za Dużą Kałużą. Wieczorem wyszedłem więc przed dom i gapię się w niebo, ale nic nie widzę. Czekam, czekam i nic, piję wino w dużych ilościach, żeby ich jeszcze więcej zobaczyć, gdy się pokażą. Ale niestety butelka wcześniej dno pokazała niż niebo swoje spadające piękności. Wciąż jednak siedzę. Słyszę, że drzwi u sąsiada przez ścianę się otwierają. Młody chłopak od niedawna ma dziewczynę. Wychodzą razem, patrzę nieco z zazdrością, że moja młodość już dawno gdzieś odpłynęła. Mówią, że jadą na plażę by Perseidy lepiej widzieć. No, niech tam jadą, myślę sobie….
Rano znów siedzę przy moim piknikowym stole, popijam poranną kawę. Sąsiedzi śpiesząc się wychodzą do pracy.
– Jak tam wczorajsze gwiazdy? pytam.
Dziewczyna spłonęła tak silnym rumieńcem, że wystarczył za odpowiedź. Czasami naprawdę nie trzeba nawet wychodzić z domu by ujrzeć nigdy niezapomniane, krążące wokół świecące gwiazdy….
Jak ja lubię gdy ludzie są szczęśliwi!!!!!!!
Te perseidy zostały zatrzymane przez Pana z Suszarką, bo w Polsce nawet na autostradzie nie może być ani 190, ani 200 na godzinę! 😀
Hmm! No tak, „spadające gwiazdy” w sierpniu to cudowny widok, ale zachmurzone niebo i po zabawie.
Czym możemy się jednak w sierpniu cieszyć wieczorową porą, a także poranną w zasadzie niezależnie od pogody, żeby tylko nie padało, ale na łonie natury w otoczeniu pól, łąk, lasów i ewentualnie jakiegoś zbiornika wodnego. To są dobiegające zewsząd wspaniałe zapachy, a dla ciebie owczarku, który jak wszystkie owczarki ma szczególne rozwinięty zmysł powonienia to musi być „symfonia zapachów” jakby powiedziała Dorotecka z sąsiedztwa. Tego dnia należałoby zrezygnować z grilowania, chociaż wiem, że zapach kaszanki z grila też jest nie do przecenienia.
Po uczcie zapachowej jeszcze w odurzenia należy udać się domu i żeby to uczucie nie zniknęło zbyt szybko otworzyć Pana Tadeusza w miejscu gdzie Sędzia z gośćmi i służbą wraca z pola, albo czytać na głos Kronikę Olsztyńską Gałczyńskiego. Daje gwarancję, że to krzepi potem na cały rok, aż do następnego urlopu.
U nas było tak samo: wiatr,deszcz i chmury! Nie dały im rady ani piatkowo-sobotnie szanty,już po raz 24 organizowane w naszej nadjeziornej wiosce, ani sobotnio-niedzielne,szóste już wieczory operetkowe w pobliskim mieście!
Do Nowecka
„Czasami naprawdę nie trzeba nawet wychodzić z domu by ujrzeć nigdy niezapomniane, krążące wokół świecące gwiazdy…”
Ooo! Kope lat, Nowecku! A z tymi krązącymi wokół świecącymi gwiozdami – to święto prowda. Kie zaś za Wielkom Kałuzom tyz perseidów nie było widać, to wiadomo, do kogo zgłasać reklamacje – przede syćkim do NASA! 🙂
Do TesTeqecka
„Te perseidy zostały zatrzymane przez Pana z Suszarką, bo w Polsce nawet na autostradzie nie może być ani 190, ani 200 na godzinę!”
Aaa! To teroz juz rozumiem, cemu w miastak perseidy som słabiej widocne. Godali, ze to przez oświetlenie. A to nie zodne oświetlenie, ino miasta to przecie teren zabudowany. A w terenie zabudowanym ujdzie co najwyzej 50 na godzine 🙂
Do Witoldecka
„To są dobiegające zewsząd wspaniałe zapachy, a dla ciebie owczarku, który jak wszystkie owczarki ma szczególne rozwinięty zmysł powonienia to musi być ‚symfonia zapachów’ jakby powiedziała Dorotecka z sąsiedztwa.”
Ooo! Na brak zapachów to narzekać nie moge. Zapach holi, zapach smreków, od casu do casu zapach wyłudzanyk od turystów kanapek, a kie jesce baca weźmie kotlika i zacnie ryktować oscypki… Hauuuuuu! 🙂
Do Fusillecki
„Nie dały im rady ani piatkowo-sobotnie szanty,już po raz 24 organizowane w naszej nadjeziornej wiosce, ani sobotnio-niedzielne,szóste już wieczory operetkowe w pobliskim mieście!”
A to w takim rozie niek te perseidy, ftóre sie kasi schowały, wiedzom, ze tyz som stratne: nie wysłuchały szant ani nie obejrzały operetek 🙂
W nocy z 12 na 13 sierpnia to tylko apogeum spadających perseid. Sypią się nam na głowy i wcześniej i później, tyle, że w malejących ilościach.
Da się zobaczyć; jak nie wtedy, to teraz, albo jeszcze za chwilę.
Moja gaździna siedziała na balkonie pół nocy i się paytrzyła. Jak pytałem, czy widać, to mówiła, żebym sam zobaczył. I widziałem. A moja gaździna dalej siedziała i patrzyła.
Tak się nie mogła napatrzeć.
Bo i jest na co patrzeć.
Haj!
Nowy2
15 sierpnia o godz. 3:46 184470
Jak ja lubię gdy ludzie są szczęśliwi!!!!!!!
Żeby tak nad Wisłą, Wisłokiem, Rabą, Skawą, Dunajcem, Wartą, Narwią, Bugiem, Notecią, Odrą, Bobrem i Nysą Łużycką każdy tak lubił !
Ale tak dobrze, to nie ma. Będzie chyba wtedy, jak już wszystkie perseidy spadną.
Moje uznanie za lubienie.
Dzień dobry,
Bardzo dziękuję za miłe przyjęcie po wagarowaniu. Spodziewałem się jakiejś nagany przed frontem Owcarkówki, a tu proszę – Kope lat Nowecku. Dziękuję!
A jeszcze wpis Tanaki z 3:46. Dzięki Tanaka! Ale się czasów doczekaliśmy, żeby to co normalne zrobiło się tak nienormalne! Ale ja nigdy nie tracę nadziei, że doczekamy więcej bezpowodowych uśmiechów u ludzi, u ludzi nieznających się nawzajem też !!!!
Trochę mnie ta Ameryka zmanierowała, bo tutaj to jest bardzo powszechne. I wcale nie jest to tzw przyklejony uśmiech, po prostu uśmiech. Wwiozłem to nieszczęsne przyzwyczajenie do Polski. Jechałem samochodem, zatrzymało mnie czerwone światło. Obok stanął drugi samochód, czekamy na zielone. Spojrzeliśmy na siebie. Posłałem uśmiech o znaczeniu – życzę ci pogodnego dnia! Ujrzałem zachmurzoną twarz chwilowego sąsiada i wskazujący palec stukający się w czoło. I do dzisiaj nie wiem – czy on chciał przekazać coś o sobie??? Bo u siebie nie zauważyłem nic zasługującego na taki gest 🙂
Ale co tam. Mieszkam tuż nad Wielką Kałużą, ale zawsze ciągnie mnie tam, gdzie choć trochę pagórków. Chwaliłem się u Łasuchów, że niedawno przejechałem kawał drogi, ze wschodu na zachód. Już w Pensylwanii teren ładniejszy, momentami bardzo przypominał mi moją kochaną Lubelszczyznę. A później przez jakiś czas nic, aż wreszcie wjechałem do Wyoming, a później do Utha, aż zakończyłem podróż w Idaho w pięknej Sun Valley. Stamtąd już tylko kilka wypadów w góry. Ludzie, jak tam pięknie!!! I pusto!!!! I dziko!!!! I czysto!!!! A jacy ludzie!!!! Aż tak sobie pomyślałem, jak krajobraz ludzi potrafi zmienić. Na lepsze. Bez porównania bardziej niż nadoceaniczna, szeroka i też piękna plaża. Naprawdę! Nie chcę się tutaj nikomu przypodobać. Takie są moje spostrzeżenia.
Dobranoc 🙂
https://photos.google.com/share/AF1QipODktT9X4FVndsOsi4VZj84Z2Wq8tkRtBV7ANESnLDuTAj7P0k3DSodAnCQV7fEtw?key=aE1SYS1wbFpRSDc5Q3ZhQWVBb1h2b1RZWUlFaEVR
Nowy2
17 sierpnia o godz. 2:38 184478
Nie powiem, że się znam na Ameryce, bo bym skłamał, czego unikam częściej niż 3 x na dzień. Ale powiem, że to i owo widziałem. A widziałem, że tam, gdzie jest czysto, to jest czysto, a tam gdzie jest brudno to jest odwrotnie niż tam, gdzie jest czysto.
A poza tym Ameryka ciekawa jest.
Podoba mi się w niej i to, że ludzie się bez przymusu do siebie uśmiechają, zagadują, nawet w dluższe pogawędki z nieznajomymi wdają, a bywa, że i pomogą bez interesu dla siebie, zupełnie spontanicznie.
jasne, jest taki kulturowy przymus, żeby na pytanie: jest OK? – odpowidać obowizkowo, że wszystko jest OK, co przecież nie jest ciągle prawdą. Jest w tym część lipy, ale i coś co nakłania do szukania pozytywu i zachęca do kontaktów z innymi, co z kolei jest dobre. I nieźle działa.
Niełatwo coś takiego stosować nad Wisłą. Uśmiech na dzień dobry i niezobowiązujący, lekki żart łatwo jest brany za zgrywę, kpinę z człowieka lub bezczelność. Wejdzie człowiek do autobusu, tramwaju, to dookoła same smutaśne lub odwracające oczy gęby. Co jest bardzo dziwne w kraju, w którym każdy stosuje zasadę miłości człoweka do człowieka, którą jednak trudno zauważyć, natomiast łatwo zauważyć coś przeciwnego.
ja mam takie doświaczenia: jak wchodze do – dajmy na to – sklepu, to się uśmiecham do sprzedawczyni i nieraz powiem coś żartobliwego. zwykle pierwsza reakcja to spłoszenie. czasem paniom się zdaje, że je chcę poderwać, lub przeciwnie – wyśmiać ich jakieś urojone niedostatki. wtedy muszę coś dodać, co wyjaśni i na prosty sposób rozjaśni sytuację: zwykle jakiś delikatny, dowcipny komplement wobec sprzedawczyni. Wtedy robi się zwykle sympatycznie i zakupy zaraz się staja przyjemne, a można też dostać dodatkową radę, który produkt jest najlepszy, a przy tym nienajdroższy. No i na koniec obie strony mają ochotę spotkać się jeszcze raz w sklepowych okolicznościach przyrody.
Albo i pozasklepowych.
@Tanaka i Nowy2
🙂 🙂
Tanaka pisze: ja mam takie doświaczenia: jak wchodze do – dajmy na to – sklepu, to się uśmiecham do sprzedawczyni i nieraz powiem coś żartobliwego. zwykle pierwsza reakcja to spłoszenie. czasem paniom się zdaje, że je chcę poderwać, lub przeciwnie – wyśmiać ich jakieś urojone niedostatki.
Zazdroszczę. Do mnie po prostu się uśmiechają. Pewnie nie wyglądam na zabójczego podrywacza. 😉
Do Tanakecka
„Da się zobaczyć; jak nie wtedy, to teraz, albo jeszcze za chwilę.”
Abo za rok. W końcu mom nadzieje, ze przed nomi jesce wiele nocy z 12 na 13 sierpnia. I chyba nie kozdo z nik bedzie tak straśnie pochmurno?
„Będzie chyba wtedy, jak już wszystkie perseidy spadną.”
To prowdopodobnie nieprędko. Z tego co cytołek – co 130 roków jest świezo dostawa tyk perseidów. Bo właśnie roz na te 130 roków przelatuje koło Ziemi jakosi kometa, ftóro ostawio po sobie jakiesi kosmicne śmieci i właśnie z tyk śmieci te perseidy sie ryktujom.
„Wejdzie człowiek do autobusu, tramwaju, to dookoła same smutaśne lub odwracające oczy gęby.”
W jednej radiowej audycji boce, ze próbowali cosi z tym zrobić. Otóz prowadzący zaproponowali słuchacom, coby wchodząc do autobusa abo inksego tramwaja, wołali do syćkik zastanyk w środku pasazerów: „Dzień dobry!” No i następnego dnia zadzwonił jeden słuchac i pedzioł, ze kie zastosowoł sie do propozycji, cyli wsiadając do autobusu pedzioł „Dzień dobry”, to zaroz jedni zacęli wyciągać bilety, a drudzy w panice rzucili sie do kasowników 🙂
Do Nowecka
„Spodziewałem się jakiejś nagany przed frontem Owcarkówki, a tu proszę – Kope lat Nowecku. Dziękuję!”
Nagany ocywiście nimo. Co najwyzej musis, Nowecku, wypić syćkie zaległe Smadne Mnichy 🙂
„Posłałem uśmiech o znaczeniu – życzę ci pogodnego dnia! Ujrzałem zachmurzoną twarz chwilowego sąsiada i wskazujący palec stukający się w czoło. I do dzisiaj nie wiem – czy on chciał przekazać coś o sobie???”
Pewnie fcioł dać do zrozumienia, ze prowdziwy Polak, nawet stojąc na cyrwonym świetle, nie powinien sie uśmiechać, ino furt powinien piknie cierpieć za miliony.
„https://photos.google.com/share/AF1QipODktT9X4FVndsOsi4VZj84Z2Wq8tkRtBV7ANESnLDuTAj7P0k3DSodAnCQV7fEtw?key=aE1SYS1wbFpRSDc5Q3ZhQWVBb1h2b1RZWUlFaEVR”
Pikne fotki! Nieftóre… przybocowujom mi klimaty gorcańsko-pienińsko-tatrzańskie. Tak jakosi… 🙂
Witoldecka
” 🙂 🙂 ”
To jo od siebie tyz: 🙂 🙂 🙂
Do TesTeqecka
„Zazdroszczę. Do mnie po prostu się uśmiechają. Pewnie nie wyglądam na zabójczego podrywacza.”
A do mnie róznie. Jedne zaroz w krzyk, fto wpuścił psa do sklepu, ba inkse – nie ino sie uśmiechajom, ale jesce cęstujom piknie cymsi dobrym! 🙂
Już wiem, że słuszną decyzję podjąłem, wykluczając niekontrolowane reklamy w moim blogu http://biznesbezstresu.pl . U Owczarka w Budzie właśnie wyświetliła mi się reklama „klatki dla psów”. CÓŻ ZA NIESTOSOWNOŚĆ!
To mnie chyba sie one przestrasyły, bo kie jo tu wesłek – juz ik nie było. Jest ino jakisi nissan. Widocnie som klatki na psy i… som psy na klatki 🙂
Dzień dobry,
Owczarku – to, że mnie tu długo nie było na piśmie, to nie znaczy, że mnie tutaj w ogóle nie było. Zaległości w pisaniu mam, to prawda, ale w Smadnych Mnichach to jestem w ścisłej czołówce, a może nawet znacznie ją wyprzedzam. 🙂 Ale będę się bardzo starał, żeby z tej czołówki nigdy nie wypaść 🙂
A w ogóle to tak sobie patrzę w gwiazdy i rozmyślam. Sporo czytam co się w Kraju dzieje, rozmawiam z Polakami, którzy tutaj przyjeżdżają na wakacje i bardzo jestem zaniepokojony. Tam nie tak jest jak sobie wymarzyłem i jak już prawie było.
Już wyżej napisałem, że bardzo lubię gdy ludzie są szczęśliwi. Ale ile tam jest ludzi nieszczęśliwych! Bo przecież nie można być szczęśliwym nienawidząc, a tej nienawiści tam coraz więcej. I już, jak słyszę, nawet dla tych, którzy nic nie rozróżniają synonimami zła są imigranci, obcokrajowcy, kolorowi, wyznawcy innej niż „nasza” wiary. Strach myśleć, ale jak ich przekonać, że to wszystko nieprawda?
Na początku roku byłem po raz drugi w Afryce, na równiku, w Kenii. Wszystkie zorganizowane i grupowe wyjazdy omijam szerokim łukiem, nigdy na takie nie jeżdżę. Byłem sam, ale z poprzedniego wyjazdu miałem już zaprzyjaźnionych Kenijczyków i Kenijki. Bieda tam aż piszczy, ale ile w tych ludziach radości życia! Trzeba się chyba urodzić pod słońcem równika by umieć się tak cieszyć. Cieszyć z każdego dnia i każdej chwili, cieszyć byle drobiazgiem.
Będąc Białym oczywiście musiałem uważać, zwłaszcza w Nairobi bezpiecznie nie jest, ale z zaprzyjaźnionymi mieszkańcami nic złego mi się nie mogło przytrafić. Tym ludziom trzeba najpierw samemu pokazać swoje przyjazne do nich nastawienie.
Oczywiście nie siedziałem w Nairobi. Pojechałem pod granicę z Tanzanią skąd świetnie widać najwyższy szczyt Afryki – ośnieżone Kilimandżaro. Warto było!!! I niezapomniany Park Amboseli z ogromną ilością słoni.
Odwiedziłem też wioskę Masajów. Wiele ich jest na trasach białych turystów, ale ja trafiłem szczególnie – w żyłach mojej przewodniczki płynie spory procent masajskiej krwi. Ona czuła się tam wśród swoich.
Bardzo miłe mam stamtąd wspomnienia. I bardzo lubię czarnych mieszkańców Afryki. I nikt nie jest w stanie zasiać choćby ziarnka niechęcie do ludzi, którzy mają ciemniejszą skórę od mojej!!!!
Dla chętnych oglądania fotek wklejam kilka z Kenii.
https://photos.google.com/search/_p403b0eb0a1976dd9_Kenya
Dobranoc 🙂
Tamten link chyba się Wam nie otworzy, może ten.
https://photos.google.com/share/AF1QipPRrWYpJ8dCD3q3PHG1-Z3urSbK5fju4BCC48mgRZqMuerOfISgGQtau-cfcRPWJg?key=Qm9JWWMwYWhna2oyWUp2SWZwbDlNcjQ2SG5pM09B
Ten pierwsy link faktycnie sie nie otwiero. Ba pod tym drugim – piknie juz mozno uwidzieć i kenijskik ludzi, i kenijskom zywine.
A tak poza tym, kie gwarzyłeś Nowecku o scynściu w Kenii, przybocyły mi sie wspomnienia jednego misjonorza z Filipin – tamok tyz ludzie bidniejsi niz w Polsce, a jednak scynśliwsi niz w Polsce. A więc potwierdzo sie piknie, ze bogactwo i scynście wcale nie musom chodzić parami 🙂
A jo wybywom z Owcarkówki na jakiesi półtora tyźnia. Ba ocywiście ostawiom Smadnego Mnicha i kiełbasy jałowcowej telo, coby jaz do mojego powrotu nie zabrakło dlo nikogo 🙂
Owcarku, znacie się z Duke’em? 🙂
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,20599067,wreszcie-polityk-ktoremu-mozna-zaufac-ten-pies-zostal-wybrany.html#Prze
O! Witoj, Zamecku, po… siedmiu rokak! Tak w kozdym rozie mojo adminowo wysukiwarka mnie informuje 🙂
Duke’a nie znom, ale kie zalinkowany przez Ciebie tekst przecytołek, to tak se zacąłem śpekulować: pon Churchill godoł kiesik, ze demokracja to brzyćki ustrój, ale lepsego niestety nie wymyślono. Ba moze… właśnie teroz rodzi sie ten lepsy? Zywinokracja! 🙂
Dzien dobry, melduje sie z mojej placowki wysunietej po miesiecznym pobycie w Polsce – warto bylo, jak zwykle!
Wrazenia za jakis czas, bo po pierwsze musze odpoczac,po drugie wysiadl komputer stacjonarny i trzeba go naprawic, a na tej maszynce nie mam polskich znakow diakrytycznych. Po trzecie – czekam na kota! Mrusia znowu byla na wakacjach u bandy zaprzyjaznionych kotow w zaprzyjaznionym domu i jak znam zycie, dala im popalic.
Ide rozpakowywac juki 🙂
Czesc Nowy 🙂
I witoj nazod, Alecko! I cekomy na piknom relacje. A Mrusiecka, kie wróci, pewnie tyz bedzie miała niejedno do opowiedzenia 🙂
Nowy,
„Te Perseidy powinny być widoczne i tutaj, za Dużą Kałużą”
One sa widoczne, ale w odpowiednim czasie.
Najlepiej je widac tak u nas jak i u Ciebie okolo 2-giej w nocy, z dala od swiatel. Ja obowiazkowo ogladalam z moim juz teraz starym dzieckiem, rozkladalismy sie w nocy na czyms tam, na tym naszym parkingu, co to wiesz i wgapialismy sie w niebo. Warto!
Cyli na zawarte w tytule wpisu pytonie „Kany te perseidy?” odpowiedź brzmi: w Kanadzie 🙂
Dzień dobry,
Alicjo wpatrywałem się w niebo, ale nie czekałem do drugiej w nocy. Owczarek ma rację – tam tak mają dobrze w tej Kanadzie, że nawet gwiazdki z nieba im spadają. Nigdzie indziej nie chcą. Następnym razem wezmę więcej wina, to dotrwam może dłużej. 😉
Jeśli perseidy lubiom wino – to na pewno bedzie barzo skutecno przynęta 🙂
W Kanadzie wszystko spada. Dolar, gwiazdy… 😛
A hyrny kanadyjski syrop klonowy? On racej nie spado. Prędzej… skapuje 🙂