Tropiąc pona Witkacego
W Zakopanem, w Galerii Ponów Kulczyckik, jest teroz wystawa zatytułowano „Nineczka i Witkacy”. Jest to wystawa fotograficno. A jedynom nojdującom sie tamok niefotograficnom pamiątkom po tej hyrnej parze jest oryginał ik aktu ślubu. Więcej o tej całej ekspozycji mozecie pocytać se tutok.
Cy jo wom jom polecom? Cóz. Jeśli nie lubicie witkacowskik klimatów – to racej nie. Ba jeśli lubicie choć kapecke – i jeśli w najblizsyk tyźniak traficie pod Giewont – to myśle, ze nie pozałujecie, kie między jednom wspinackom na Świnice a drugom na Cyrwone Wierchy zajrzycie do tej piknej Galerii, co to przy Drodze na Koziniec se stoi (droga ta mo tak w ogóle jednom piknom zalete – jest tamok cicho i spokojnie, w odróznieniu od nie tak barzo odległyk Krupówek). Bajako.
Jo w kozdym rozie tamok byłek. Piknie udało mi sie zakraść do środka i obejrzeć syćko tak, ze nifto z personelu mnie nie zauwazył. I nawet wpisołek sie do księgi pamiątkowej! Choć nie było to łatwe. Nie mając takik rąk, jakie mocie wy ludzie, musiołek trzymać długopis w zębak. I przez to wpis wyglądo tak, jak wyglądo. Ale mom nadzieje, ze do sie go odcytać. Poźrejcie zreśtom:*
A jeśli ftosi z wos na te wystawe dotrze, to pod widocnom powyzej datom 24 sierpnia 2016 rocku moze obacyć mój wpis w oryginale. Cas jest do 9 października, bo do tego właśnie dnia wystawa mo trwać. Mom nadzieje, ze nie zamknom jej przed casem, tak jak zamkli inksom, tyz związanom z ponem Witkacym. Właściwie to ta drugo wystawa była poświęcono blizsej i dalsej rodzinie tego pona. Urządzono jom w hyrnej willi Koliba, ka piknie mieści sie Muzeum Stylu Zakopiańskiego. „Nie tylko Witkiewiczowie” brzmioł jej tytuł. A z tego oto plakatu wynikało, ze bedzie otwarto do 31 sierpnia.
– Piknie! – pomyślołek se, kie po wizycie w Galerii Kulczyckik uwidziołek ten plakat przy jednej z zakopiańskik ulic. – No to najpierw niekze hipne w góry odwiedzić Maryne Krywaniec, a potem – póde do tej Koliby.
Jako postanowiłek, tak zrobiłek. Odwiedziłek siumnom orlice…
… a w piątkowy poranek wróciłek do Zakopanego i pohybołek do Koliby.
Trza było ino pomyśleć, jak do niej wejść, coby zoden pracownik muzeuma mnie nie uwidzioł. Zanim wymyśliłek – pojawili sie jacysi turyści.
– O! Prawdziwy owczarek! – zawołali na mój widok. – Co ty tu, piesku, robisz?
– Hau-uuu! – odpowiedziołek.
– Mówisz, psinko, że zjadłbyś kiełbaski? – próbowali sie domyślić turyści i zaroz jeden z nik sięgnął do plecaka i pocęstowoł mnie – na mój dusiu! – piknym kawałeckiem jałowcowej! Cóz. Prowda jest tako, ze „Hau-uuu” w psim języku znacy: „Przysłek na wystawe poświęconom rodzinie Witkiewiczów”. Natomiast kiebyk fcioł pedzieć: „Piknie pytom o kawałecek kiełbasy”, to by zabrzmiało: „Hauhauu”. No ale skoro juz te kiełbasecke dostołek, to przecie nie mogła sie zmarnować. Zabrołek sie do jedzenia. Turyści tymcasem wesli do muzeuma. Dzięki swojemu piknemu psiemu słuchowi mogłek piknie usłyseć, jak godajom z pracownikiem Koliby.
– Dzień dobry. Przyszliśmy obejrzeć wystawę „Nie tylko Witkiewiczowie”.
– Ooo! Niestety… – westchnął pracownik. – Wystawy już nie ma.
– Nie ma? – zdziwili sie turyść. – Miała być do końca miesiąca.
– To prawda. Dyrekcja jednak postanowiła zakończyć ją kilka dni wcześniej.
– Ojej! Dlaczego?
– No… po prostu taka była decyzja – odpowiedzioł pracownik wymijająco i chyba ku jego uldze turyści nie nalegali na bardziej konkretnom odpowiedź.
A jo byk na ik miejscu nalegoł. No bo krucafuks! O co tutok sło? Jako było przycyna wceśniejsego zamknięcia wystawy? I dlocego pon z muzeuma nie fcioł tej przycyny wyjawić? Głowiłek sie nad tym straśnie… No, dobrze – najpierw skońcyłek jeść kiełbaske, a dopiero potem zacąłek sie głowić. I nagle… olśniło mnie. O, Jezusicku! Jedyne logicne wyjaśnienie jest takie, ze… to syćko mojo wina! Kie odkryto ten mój wpis do księgi pamiątkowej u Kulczyckik, to najwyraźniej ftosi powiadomił o tym dyrekcje Muzeuma Tatrzańskiego, ftóremu ta Galeria podlego. Dyrekcja pewnie nie była zakwycono, ze wśród zwiedzającyk Galerie nolozł sie pies. Zarozem musiała sie domyślić, ze skoro posłek na jednom wystawe związanom z ponem Witkacym, to moge tyz póść na drugom, tom w Kolibie, ftóro tyz podlego Muzeumowi Tatrzańskiemu. I dlotego właśnie, ostomili, te drugom wystawe tak wartko i znienacka zamknięto.** Kie se to uświadomiłek, nie dziwiło mnie juz, ze pracownik muzeuma wykryncoł sie przed turystami od powiedzenia prowdy. No bo co mioł bidok zrobić? Pedzieć, ze to syćko przez takiego jednego interesującego sie Witkacym owcarka? Turyści by pomyśleli, ze chłop abo zwariowoł, abo zwycajnie śpasuje. Haj.
Turbuje mnie teroz ino jedno rzec: co bedzie z kolejnymi wystawami, na ftóre mógłbyk mieć ochote sie wybrać? Cy jak ik organizatorzy dowiedzom sie o moik zamiarak, to tyz wartko bedom je zamykać? Na wselki wypadek mom dlo wos, ostomili, propozycje: jeśli bedziecie mieli w planak odwiedzić jakomsi wystawe na Podholu – uprzedźcie mnie o tym. Wte pockom, jaz najpierw wy jom obejrzycie, a jo wybiere sie na niom dopiero po wos. Dzięki temu wy piknie unikniecie niemiłej niespodzianki, a jo – nie bede mioł wos na sumieniu. Hau!
P.S.1. Najblizse święto w nasym budowym kalendorzu, to środa 14 września – Mieteckowe urodziny. No to zdrowie Mietecki! 🙂
P.S.2. A dwa dni później, 16 września, Dydyjeckowe imieniny bedom. A zatem zdrowie Dydyjecki! 🙂
* Telo ino, ze zbocując Regulamin Firmy Portrertowej powinienek był napisać, ze jo nie przyjmuje krytyki, a nie reklamacji (w nawiązaniu do paragrafu 3 owego Regulaminu). Pamięć zawiodła. Piknie przepytuje za ten błąd.
** A wskutek owego przedterminowego zamknięcia mozecie uwidzieć pod tym adresem ciekawostke: w tekście przecytocie, ze wystawa jest cynno do 24 sierpnia, ale obok owego tekstu… cały cas widnieje zbocowany przeze mnie plakat z informacjom, ze ona piknie trwo jaz do 31.
Komentarze
To był plakat wprowadzający zamieszanie, element wojny informacyjnej! 🙂
Drogi Owcarku,
Chcę Cię uspokić. Nie wierzę, zęby Twój „owcarski” wpis mógł wywołać oburzenie, a nawet zdziwienie wsród organizatorów wystawy poświęconej autorowi „czystej formy”. Twój wpis jest całkiem przyziemny (wybacz mi) w porównaniu z rym co widział Ignacy po peyotlu 🙂
Powód zamknięcia wystawy musiał być pewnie banalny, niemający nic wspólnego z duchem Witkacego.
Niestety, nie obejrzę wystawy, bo oboje ze Ślubnym przygotowujemny się do III edycji Marszruty Kaszubskiej ( http://www.znajkraj.pl/kaszubska-marszruta-bory-tucholskie-na-rowerze) która akuratnie 10 września będzie. My na rowerze, chociaż można też z kijkami nordic walking, albo kajakami. Tym razem w Konarzynach będzie punkt zborny, a honorowym gość to Zenon Jaskóła. Jakby kto nie wiedział, to na pierwszej edycji honory czynił Lech Piasecki, a w ubiegłym roku Ryszard Szurkowski! Trzymajcie za nas kciuki abysmy nie byli ostatni na punkcie!
@Fusilla: Rowery wodne czy kajakami po ścieżce rowerowej? Bo jak razem, to razem!
TesTeq!
Wybacz, że nie sprecyzuje mego powyższego komentarza, ale rzecz w naszym wykonaniu i tak się nie zdarzy, bo własnie wczoraj odwiozłam Męża do szpitala! Odezwało się coś, co przez 24 lata uśpione było po dwóch jego zawałach serca!
Pozdrawiam!
Trzymaj się, Mężu Fusilli!
Szanowny Mezu Fusilli – trzymaj sie mocno i sie nie dawaj, trzymamy z Jerzem kciuki za Ciebie i mocno-mocno za Fusille.
Fusilla, daj znac!
Dzień dobry,
Sam bardzo chętnie poszedłbym na wystawę, ale i tak swoim wpisem zachęciłeś mnie Owczarku do sięgnięcia do pana Witkacego. Dużo tutaj książek nie mam, ale mam „Od Stasia do Witkacego” Jana Błońskiego, a przede wszystkim mam zbiór cytatów „Myśli o Polsce, sztuce, filozofii” pana Witkacego. Na każdej stronie tego zbiorku mam coś zaznaczone, bo przeglądam je od bardzo dawna. Zawsze aktualne!
Garść przykładów:
1. Duszno jest, ciemno i okropnie, i nikt nie może tych ciemności rozpędzić.
2. Odwaga objawia się u nas przeważnie we wzajemnym wylewaniu pomyj na głowę, a jedyną ambicją jest pokonanie wroga bez względu na środki, których się do tego używa.
3. U nas nie walczą wielkie poglądy ze sobą, tylko małe nastawieńka życiowe.
4. Każda działalność ideowa musi u nas zapaść się ostatecznie w otaczające ją bagno.
5. Wszystko śmierdziało potwornie. Jak na złość całe załogi pseudoludzi twierdziły, że pachnie, i to nawet bardzo ładnie.
Itd., itd., itd…..
Dobranoc 🙂
Do TesTeqecka
„To był plakat wprowadzający zamieszanie, element wojny informacyjnej!”
Jeśli tak – to musi być jakisi nowy rodzaj broni w tej wojnie. Bo ze telewizja kłamie – to wiadomo od downa. Ale ze plakaty tyz? 🙂
Do Witoldecka
„Twój wpis jest całkiem przyziemny (wybacz mi) w porównaniu z rym co widział Ignacy po peyotlu”
W tej sprawie nimom inksego wyjścia, jak całkowicie sie z tym zgodzić. Moik wpisów nawet po Smadnym Mnichu nie do sie porównać z twórcościom pona Witkacego po peyotlu 🙂
Do Fusillecki
„własnie wczoraj odwiozłam Męża do szpitala! Odezwało się coś, co przez 24 lata uśpione było po dwóch jego zawałach serca!”
Fusillecko, moc pozdrowień dlo męza. Musi być dobrze! A te syćkie uśmiechnięte kufy – to dlo niego właśnie 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Do Alecki
„Fusilla, daj znac!”
Na stronie Fusillecki ( http://fusilla.blox.pl/html ) na rozie nimo zodnyk nowyk wiadomości. Fusillecka moze po prostu nie mieć w tej kwili głowy do takik rzecy. Ba mocno trzymojmy kciuki, coby mogła wrócić z DOBRYMI wiadomościami 🙂
Do Nowecka
„swoim wpisem zachęciłeś mnie Owczarku do sięgnięcia do pana Witkacego.”
Nowecku, jeśli kiesik trafiłaby Ci sie okazja, to polecom tyz najnowsom biografie tego pona – „Wariat z Krupówek” autorstwa pona Macieja Pinkwarta. Chyba jest to jesce do dostania w księgarniak internetowyk. Grubaśne to na ponad 600 stron, przypisów tamok co niemiara (widać, ze autor wykonoł kawał solidnej roboty), a zarozem cyto sie to jak znakomitom powieść 🙂
@Nowy2
Z drugiej strony byłem dość zszokowany czytając „Narkotyki, niemyte dusze”, w której to książce Witkacy całkiem poważnie i akurat jak najbardziej przyziemnie 🙂 pisał o higienie osobistej, do czego służy mydło, jak i czym się golić, a także o niebezpieczeństwach związanych z narkotykami.
Przy jego niezgodzie na sztukę opowiadającą w sposób naturalistyczny o życiu (wymiotowałby dzisiaj np. przy serialach typu „Klan”) i upodobaniu dla „czystej formy” był niezwykle uczulony na brud, smród i brak higieny w przedwojennym polskim społeczeństwie.
Owczarku,
jest sprawa! Czy to Ty?
http://kobieta.onet.pl/tomasz-jaeschke-animalpastor-zwierzeta-nie-sa-po-to-by-sluzyc-czlowiekowi/8l8x0k
Jeśli to nie Ty, Owczarku, to ktosik bardzo podobny.
A tekst Tomasza Jaeschke bardzo interesujący, zgadzam się z nim. Moja Mrusia mi nie służy – to ja służę jej 😉
Do Witoldecka
„Przy jego niezgodzie na sztukę opowiadającą w sposób naturalistyczny o życiu (wymiotowałby dzisiaj np. przy serialach typu „Klan”) i upodobaniu dla „czystej formy” był niezwykle uczulony na brud, smród i brak higieny w przedwojennym polskim społeczeństwie.”
Na mój dusiu! Na widok serialu „Klan” to on by chyba popełnił samobójstwo jesce sybciej, niz zrobił to w 1939 rocku! Nawet na towarzistwo poni Oknińskiej by nie cekoł, ino wartko sam by to zrobił.
A opróc brudu i smrodu to pon Witkacy wyculony był tyz na cebule. Z wyzej zbocowanej ksiązki pona Pinkwarta sie o tym dowiedziołek. No i muse pedzieć, ze tutok akurat jo sie z mistrzem nie zgadzon, bo cebula jest pikno! 🙂
Do Alecki
„A tekst Tomasza Jaeschke bardzo interesujący”
Bajuści. A kie cytołek ten wywiad, do ftórego dałaś Alecko linka, to przybocyła mi sie ksiązka poni Świderkówny „Rozmowy o Biblii”. No i poni Świderkówna zbocowała na przikład hyrne słowa Pona Bócka do cłowieka: „Cyńcie se ziemie poddanom”. Cy to jest dowód na to (jak twierdzi wielu), ze Pon Bócek doł cłowiekowi pełnom władze nad zywinom? Otóz nie! Autorka piknie wyjaśnio, ze przekład jest kapecke niefortunny. W oryginale sło nie telo o to, ze cłowiek mo rządzić ziemiom, co o to, ze cłowiek jest za te ziemie odpowiedzialny. A poni Świderkówna to była barzo mądro poni profesor (świetnie sie znała nawet na egipskik hieroglifak!) – więc jo piknie jej wierze. Tym samym sprawa jest jasno: ludzie zywinom nie rządzom. Ludzie ino som za niom odpowiedzialni 🙂
🙂 🙂 🙂
Dzień dobry,
Owczarku – bardzo dziękuję za namiary na „Wariata z Krupówek”. Mieszkam dosyć daleko od Nowego Jorku i wyjazd tam jest całodzienną wyprawą, ale niedługo pojadę zahaczając oczywiście o nasz polski (coraz mniej polski) Greenpoint. Jedna polska księgarnia jest tam naprawdę dobra, z bardzo miłą obsługą. Jeśli czegoś nie ma na półkach można zamówić. Za dwa, trzy tygodnie sprowadzą. Jeszcze raz dzięki, bo tak barwna postać pana Witkacego jest warta poznania.
Witoldecku – „Niemyte dusze” mam w Polsce, tutaj mam tylko ‚Jedyne wyjście”, ale w zbiorku cytatów znalazłem fragment z „Niemytych dusz”, który może sprawić, że Owczarek jeszcze bardziej polubi pana Witkacego, jeśli uszedł on wcześniej owczarkowej uwadze. Oto fragment:
„Widok psa na łańcuchu jest w stanie popsuć mi humor na danym spacerze na dwie godziny, jeśli nie więcej. Zwierzę stworzone i wychowane na przyjaciela człowieka jest bez winy skazywane przez kanalię bez serca na bezterminowe więzienie, tym bardziej że w więzieniu tym nie jest on jak normalny więzień izolowany od świata i jego pokus, tylko przez wzrok i węch , tak silny u psa, wystawiony na ich najsilniejsze działanie. Tak jakby człowieka trzymać całe życie w klatce w sali pierwszorzędnego dancingu z dziwkami pierwszej klasy bez możliwości wzięcia udziału w żarciu, piciu, rozmowach, zabawie itp. lub nawet raczej niezupełnie podobnych rzeczach”.
Dobranoc 🙂
Bardzo dobry fragment, Nowy. Ja jestem personelem dla naszej Mrusi i nie narzekam, a na przeciwko wręcz! I wychodzi na to, że Mrusia jest wierna jak kot – ja z sypialni do komputera, ona za mną i podsypia sobie tu na kanapce. Zaraz idę z powrotem do łóżka, ona pójdzie za nmą i ułoży mi się w nogach. No i jak tu nie kochać kota?
Do Witoldecka
” 🙂 🙂 🙂 ”
I wzajemnie… 🙂 🙂 🙂
Do Nowecka
„Za dwa, trzy tygodnie sprowadzą. Jeszcze raz dzięki, bo tak barwna postać pana Witkacego jest warta poznania.”
Casem mom wrazenie, ze najlepiej cytać te ksiązke spacerując po Zakopanem i zauwazać: „O! W tym miejscu pon Witkacy robił to, a w tamtym tamto”. Ba pon Pinkwart tak piknie te ksiązke wyryktowoł – ze z dala od Zakopanego tyz piknie sie jom cyto. A ten fragment o psak tyz zreśtom tamok jest – na stronie 482 🙂
Do Alecki
„No i jak tu nie kochać kota?”
To niekze zboce, Alecko, choć jeśli dobrze boce, twórcość pona Witkacego racej nie jest w Twoim guście, ale pewnie spodobo Ci sie w nim to, ze on był nie ino wielkim miłośnikiem psów, ale kotów tyz! Chyba kiesik stosowne fragmenty ze zbocowanej tutok ksiązki muse zacytować w jakimsi wpisie 🙂
Dlatego, dorzucajac jeszcze jego jakze trafne proroctwa dotyczace ekspansji sowieckiego systemu, mysle drogi owcarku i „nowecku” 🙂 , ze Witkacy byl taka „wariacka” odmiana Wyspianskiego.
TesTeq!
Dziękuję! :-)))
Ślubny się trzyma!
ALICJA!
Za Twoje i Jerzego kciuki serdeczności cały worek podsyłam!
Póki co Ślubny drugi dzień w domu i mam nadzieje, że dojdzie pod moją troskliwą opieką do tego stanu, który nam pozwoli toczyć dalsze boje z jego przypadłościami. A trochę tego będzie, bo musimy zgłosić go pod stała opiekę poradni kardiologicznej i pulmonologicznej, a także czeka nas wizyta w poradni torakochirurgii, aby upewnić się, czy konieczne jest badanie EBUS!
Tak więc trzymanie kciuków w dalszym ciągu bardzo pożądane jest! ;-)))
OWCZAREK!
Tyle uśmiechniętych kuf dowodzi, że to jedno z najlepszych lekarstw, zwłaszcza dla tych, którzy zostają w domu, gdy ich druga połowa musi szpital zaliczać! :-)))
Masz też rację, że nie będę się udzielać blogowo, bo zupełnie nie mam do tego głowy, co zrozumiałe jest samo przez się!
Szczegółowo – no prawie – jest na moim blogu, a tu jakby nie było, tez czuje się zobowiązana do napisania paru słów tutaj, chociaż przecież niedawno do Budowej społeczności dołączyłam!
Prosząc o więcej usmiechnietych kuf i trzymanie kciuków, serdecznie wszystkich pozdrawiam!
Do napisania za czas jakiś!
Ściskam Was serdecznie z Wrocławia, obudziłam się chyba w środku nocy, ledwie przyleciałam zaraz wylatam. Tym razem przyleciałam pożegnać Mamę, o czym chyba wspominałam, że się spodziewam lada chwila.
Jesteśmy przygotowani na pewne rzeczy do czasu, aż nas nie huknie pięścią między oczy. No cóż, tak to jest. Ale smutno.
Do Witoldecka
„Witkacy byl taka ‚wariacka’ odmiana Wyspianskiego.”
Jeden pon W. odmianom drugiego pona W.? Moze i tak? Jedno na pewno ik łącyło: ccigodno małzonka pona Boya-Żeleńskiego. U jednego z tyk ponów – była ona młodziutkom Zosiom w „Weselu”. U drugiego – piknom ostomiłom, zreśtom za wiedzom (i podobno zgodom tyz) autora „Słówek” 🙂
Do Fusillecki
„Prosząc o więcej usmiechnietych kuf”
Ocywiście, Fusillecko! 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 , a to syćko do potęgi 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Do Alecki
„Jesteśmy przygotowani na pewne rzeczy do czasu, aż nas nie huknie pięścią między oczy. No cóż, tak to jest. Ale smutno.”
To prowda… a kie huknie… to okazuje sie, ze wcale nie byli my przygotowani 🙁 Przed kwileckom, odpowiadołek Fusillecce w sprawie uśmiechniętyk kuf… Alecko, jo se myśle, ze Twojo Mama, gdziekolwiek teroz jest, śle teroz ogromnom ilość uśmiechniętyk kuf ku Tobie 🙂
Ja mysle. Owczarku, ze sie domyslam dlaczego poprzednia wystawe wikiewiczowska zamknieto, a i te jeszcze moga zamknac przed czasem. Bo Witkacy nie jest Ichni , jakis zupelnie nie zrozumialy, caly czas o :”wolbosci artysty” sie rozpisywal , a jescze i o patryjotyzmie jakos tak zupelnie nieslusnie sie wyrazal i nieraz zlym slowem obrazi patriotow. i . A co on malowa! Boze! – kobete karnaca niemowle – z golym cycem, co jest dzis przeciez zakazane. Bo to czysta porngrafia i naruszenie obywaczaju. Wiec chyba ten Witkacy zupelnie jakis niesluszny na dzisiejsze czasy. A jak minister Glinski nie moze czegos zrozumiec, to znaczy, ze sie Witkacy nie nadaje.
Bo sztuka musi byc zrozumiala i przyjemna, nawet dla ministra /wcepremera, a nie tylko dla jakichs jajoglowych wyksztalciuchow.
I przepraszam Cie, Owczarku za literowki, ale jestem coraz bardziej slepa z miesiaca na miesiac i nieedlugo juz chyba zupelnie oslepne.
Tyz nie roz zastanowiołek sie, Helenecko, nad tym, jak to by było, kieby pon Witkacy zył w dzisiejsyk casak. I… obawiom sie, ze samobójstwo popełniłby on duzo wceśniej niz dopiero w wieku 54 roków…
Zmartwiła mnie Twojo wiadomość Twoim wzroku, Helenecko. Posyłom więc ku Twoim ocom moc uśmiechniętyk kuf. Męzowi Fusillecki pomogły, to mom nadzieje, ze Twoim ocom tyz pomogom 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Kazda jedna kufe widze doskonale. Tylko z wpisywaniem mam problemy bo tych literek w polu wpisywania nie mozna powiekszyc.
Dzieki Ci, Owczareczku!
Jak to godajom zarówno nad Tamizom, jak i nad Potomakiem: jor łelkam, Helenecko 🙂
Owczarku,
– po pierwsze primo – serdeczne gratulacje i życzenia dalszej wspaniałej weny tudzież rozumiejących czytelników z okazji X-lecia blogowania pod POLITYKĄ (minęło 1 września) 🙂 🙂 🙂
– po drugie sekundo – serdeczne życzenia dla Ciebie i wszelkiej żywiny (Maryny Krywaniec nie wyłączając) z dzisiejszej, franciszkowej okazji 🙂 🙂 🙂
– po trzecie trzecio, w Tatrach teraz obficie śnieży, ale jeszcze przedprzedwczoraj było cudnie a nawet cuuuuuudnie… i wcale nie trzeba trafiać pod Giewont ani na Krupówki, aby polecieć na… Szpiglasowy, Wrota
https://basiaacappella.wordpress.com/2016/10/04/pojutrze-koniec-lata/
albo i Krywań (w sierpniu – kto ciekaw, może poszukać w spisie albumów picasa/google, pod nickiem)…
albo i w inne góry, dalsze nieco…
– pięęęękne było to lato! 🙂 🙂 🙂
Basiecko, piknie dziękuje za pierwse primo 🙂 Piknie dziękuje za drugie sekundo 🙂 I piknie gratuluje trzeciego trzecia 🙂
Wróciłam z hal.
U mnie jesień już na kolorowo, słońce świeci, ale powietrze rześkie, jesienne. Kotka-psotka domaga się wyjścia na ogródek, lubi się wylegiwać na nagrzanym patio. Niech ta… już niedługo tego wylegiwania, pozostanie jej parapet…
Powiadasz, Owczarku, że gratulujesz…
No to pogratuluj mi jeszcze Budy – nie mogłam się nią wszak nie pochwalić w Owczarkówce, która dawno i oryginalnie też przecież była Budą. Choć bez Obudy i Pesztu.
Że co? Że tam na pewno nie ma Karpat ani nawet gór – ho, ho, to się jeszcze okaże! —
Ogólnie powiem, iżeśmy pobiegali po budańskich pagórkach (i innych płaskościach) prawie tak skwapliwie, jak Ty na Turbacz, gdyś helikobaktera tłukł i endorfiny namnażał (a proaktywni i pozytywni Goście – razem z Tobą… ach, to były czasy!… wciąż inspirujące, przynajmniej dla mnie, wciąż wywołujące uśmiech i mobilizujące do dobrego relaksu!)
Pogoda w połowie września była rewelacyjna (aż za dobra momentami) –
dniem
https://basiaacappella.wordpress.com/2016/10/08/w-budapesztenskim-upale/
…
…i nocą
https://basiaacappella.wordpress.com/2016/10/07/budapesztanskie-bajnajty/
…a miejsce bogate, przebogate w atrakcje przeszłe i teraźniejsze ❗ => Cudny czas!
Nb, zastanawiałam się, jak też TY przymiotnikowałeś Budę, gdy jeszcze była Budą a nie Owczarkówką: budański, budziański, budziński… A – już widzę, po prostu budowy, jakie to proste! 😎
**** * ****
A teraz w kwestii meritumicznej. Wreszcie.
Nie bierz sobie do serca i na sumienie wcześniętej zamkniętości wystawy w Kolibie. To nie Ty (chyba, że bardzo pragniesz być nowomodnym, sprawczo-magicznym celebrytą), ale duch Witkacego. Po prostu i jak zawsze.
Powiesz, że duch mocą Twą wieje… aaaaa… 😮
Helena (27 września o godz. 21:35)
Heleno,
nie jest tak źle, rząd się rządzi, a obywatele robią swoje. Nie wiem, czy jest zakaz karmienia niemowląt piersią, ale na własne oczy widziałam to w Warszawie, nie pamiętam już, w którym miejscu. Mamusia zrobiła to bardzo nienachalnie i dopiero spostrzegawcze oko mogło to zauważyć. Po prostu pierś była przykryta tak, że małolat mógł sobie ssać, przytulony do mamy. Bardzo przyjemny widok.
Zauważyłam, że w kwestiach kobiecych, zakazów, nakazów itd. najczęściej wiele do powiedzenia mają meżczyźni, tak jakby proces prokreacji ich nie dotyczył.
Wredne i paskudne to jest.
Do Alecki
Witoj, Alecko! Fciałoby sie od rozu spytać, jak sie cujes. Ale… mniej więcej chyba wiem jak… Jako nie roz godołek, cas nie lecy ran. Nie takik w kozdym rozie. Mozno ino jakosi naucyć sie z nimi zyć. Z tego, co pises, rozumiem, ze pomalućku udoje Ci sie odzyskiwać spokój. Piknie ci tego, Alecko, zyce.
„Wróciłam z hal.”
Jo tyz, chociaz… z tym powrotem była trudniejso sprawa niz w poprzednik rokak. Scegóły w następnym wpisie.
„rząd się rządzi, a obywatele robią swoje”
Bo pon Młynarski tak im doradził. Barzo słusnie zreśtom 🙂
Do Basiecki
„No to pogratuluj mi jeszcze Budy”
Gratulálok!!!*
„Nie bierz sobie do serca i na sumienie wcześniętej zamkniętości wystawy w Kolibie. To nie Ty (chyba, że bardzo pragniesz być nowomodnym, sprawczo-magicznym celebrytą), ale duch Witkacego.”
Jeśli tak – to jednej rzecy nie rozumiem. Pon Witkacy przecie barzo lubił psy (moze nawet bedzie kiesik jakisi wpis na ten temat). To w takim rozie… cemu mi to zrobił? 🙂
* A jak źle napisołek, to nie mojo wina ino guglowego tłumaca.
Dziękuję, kochany Owczarku,
Mrusińsko się do mnie przytula i to wystarczy, prawie.
Aicjo, pisalam w nawiazaniu do glosnej sprawy sprzed paru miesiecy, kiedy jakiejs kobiecie w restauracji dano do wyboru: albo sie wyniesie z karmieniem dziecka do toalety, albo opusci restauracje. Bardzo mnie to wowczas zbulwersowalo. bo w czasach mojej mlodosci koboety karmily persia – w pociagu, w autobusie, w resturacji w poczekalni u dentysty i nikogo to nie gorszylo. Ludzie jakos wiedzieli wtedy, ze piersi kobiece sluza w pierwszym rzedzie do karmienia, a dopiero na drugm miejscu – ewnetualnie – jako obiekt seksualny. Dzis sa traktowany wylacznie jako obiekt pozadania. Moze dlatego, ze coraz mniej kobiet karmi niemowle piersia. Czesciej butelka. Wiec wszyscy zapomnieli o pierwotnej funkcji piersi. Ale dekolt do pepka juz jest all roght, w kazdej niemal sytuacji, takze w biurze i za lada.
Heleno, tylko, iż TO przyszlo do Polski z zachodu.
Między innymi z UK 🙂
— To tam, a nie w Polsce po raz pierwszy się spotkałam z karmieniową pruderią (1993). Pamiętam, jak dziwnie była przyjęta przez ówczesną znajomą i pracodawczynię (matkę trzech małych dziewczynek) naturalna i spontaniczna opowieść o sytuacjach karmieniowych moich koleżanek (akurat był pierwszy wysyp dzieciaków w towarzystwie 🙂 ) — w parku, tramwaju, hallu centrum handlowego, oczywiście na spotkaniu, próbie, w krużgankach klasztornych pomiędzy częściami oprawy mszy… Usłyszałam, iż o tym się „tu” nie mówi (i nie czyni).
Nawet pamiętam, że dałam przykład chórowego księdza*, gdy nam kiedyś był powtórzył-wypunktował często wykonywaną frazę Zieleńskiego (O Gloriosa Domina) Lactas sacrato ubere — „Żadnej pruderii, jakie to piękne, spójrzcie!”** – Chodziło zarówno o słowa antyfony, jak i o muzyczną ilustrację.
Ten ksiądz może nieco nietypowy – ur. w poł. lat 20., ojciec był wcale znanym malarzem młodopolskim… – co nam natychmiast przynosi skojarzenie z „Macierzyństwem” Wyspiańskiego – wiszącym w tylu polskich domach, wysyłanym często jako pocztówka gratulacyjna, oczywiście oglądanym przez dzieci od maleńkości…
…Ale ja się w UK obracałam wśród tzw. klasy średniej… 😛 — Potem (96-99) – znając już lepiej tę ich pruderię a także ignorancję co do plusów karmienia – czasem wrzucałam w „takich” momentach, że my w PL mamy szczęście, bo nastąpiło naturalne płynne przejście stylu prostych ludzi w wysoce poinformowany, wyrafinowany – miejskich inteligentek, a sztucznie karmią tylko ćwierćpoinformowane mieszkanki małych miast, myślące, że są „nowoczesne”…
…Robiłam taką wrzutkę badełejowo, z uśmiechem – i czekałam na reakcję… 😈
Albo cytowałam z satysfakcją kolejny incydent karmieniowy w jakimś harodsie czy podobnym (media regularnie donosiły).
Konkludując – ta (polska?) restauracja mogła mieć menedżera tresowanego w UK lub US. Względnie – pochodzącego z… 😈
_____
*miała doskonałą edukację muzyczną i „gustowo” nadawałyśmy jednej fali
** http://www.preces-latinae.org/thesaurus/BVM/OGloriosa.html
popr. – bajdełejowo 🙂
Oczywiscie, Basiu, ze ta nadwarzaliwosc na publiczne karmienie piersia przyszla wraz z coraz popularniejszym zwyczajem karmienia niemowlat formula. Takie zwyczaje latwiej sie zasczepiaja w kraju transformaci ustrojowej niz np tolerancja czy akceptacja srodowisk gejowskich lub inne dobre zwyczaje i style zycia..
Ja tej zacytwanej przez Cebie abtyfny nie znalam (moje wyksztacenie muzyczne jest raczej slabe) i dzieuje za nia, bo naprawde ladna.
Ta pruderia gdy chodzi o karmienie zagoscila na dobre i pewnie sie juz tego nie zmieni, chyba ze kobiety zaczna na potege karmic swoje dzieci w miejscach publicznych, na co sie raczej nie zanosi.
Mnie jest okropnie zal tego wymierajacego zjawiska, bo zawsze, ZAWSZE obserwowalam i sie jakos wzruszalam, jeszcze jak sama bylam dzieckiem. I motyw w malarstwie Karmiacej Matki tez bardzo lubie.
A przy okazji – czy znasz moze strone w internecie pod haslem: Szkaradne Dzeciatka Renesansu? Ludzie wrzucaja na nia znane i mniej znane obrazy Matki z Dzieciatkiem, nieraz barzo smieszne i zdumiewajace jak starzy mistrzowie nie potrafili czesto namalowac dziecka, a i z anatomia Matki tez im sie zdarzaly okropne wpadki – np piers prawie na ramieniu.
A tu jest ta strona szkaradnych dzieciatek:
http://uglyrenaissancebabies.tumblr.com/
Heleno 🙂 –
[…] i pewnie sie juz tego nie zmieni, chyba ze kobiety zaczna na potege karmic swoje dzieci w miejscach publicznych, na co sie raczej nie zanosi.
Niektóre próbują. Znalezione wczoraj:
http://www.dailymail.co.uk/tvshowbiz/article-3834270/Sam-Faiers-breastfeeds-baby-Paul-live-TV.html
Jednak co mnie zawsze irytowało w tego typu brytyjskich prowokacjach – to nienaturalność. Jakaś taka łaskotliwa (titillating) słodyczka, kreowanie aury, która ma znacznie więcej wspólnego z seksualnym pobudzaniem (innego typu*, lecz skoro złamano już wszelkie tabu…), niż z oczywistością, wzruszeniem, tajemnicą, więzią matka-dziecko.
Wielkie dzięki za szkaradne dzieciątka. Nie znałam, choć jest „moda” na podsyłanie sobie podobnych rzeczy…
____
*na wyżyny artyzmu wyniosła to ponoć Katarzyna Figura (Wysokie Obcasy 06 2008, Wizerunek to barachło – dostępne w sieci)… karmiąc Peszka…
…karmiąc Peszka jako Ubica 🙂
A skoro już o szkaradzieństwach mowa – miałabym pytanko:
— Tylko wówczas jeśli się nie będzie wiązało ze SPECJALNYMI poszukiwaniami i nadwyrężaniem wzroku!!! —
Otóż wędrując ostatnio po Rumunii (Siedmiogród, Wołoszczyzna a zwłaszcza Karpaty Południowe) znów zetknęliśmy się ze zjawiskiem „pałaców cygańskich” – niesamowitych budowli, mieszanki stylowej, kiczu, samowolki, zgiełku…
Znalazłam nie najgorszy „tekst wprowadzający” w Muratorze
https://basiaacappella.wordpress.com/2016/10/11/r/#comment-44277
— a czy Ty (a) zetknęłaś się z literaturą po angielsku na ten temat?
(b) natknęłaś się w mediach brytyjskich na relacje z wyburzania w Rumunii tych potworków?
Pytam, gdyż pamiętam, iż kwestiami romskimi zajmowałaś się zawodowo.
Serdecznie pozdrawiam!
Nie, nie natknelam sie.
Ale ja musze sie przyznac, ze uwielbam radosny kolorowy ludowy kicz – taki np jak sie widzi w Zaduszki na polskich cmentarzach i jakiego nie widzialam nigdzie indziej poza Polska – wszystkie te kolorowe lampki, sztuczne i prawdziwe kwiatki, unoszacy sie w wilgotnym powietrzu zapach taniej steararyny. Ten polski kicz cmentarny jest dla mnie i afirmacja zycia i przejawem indywidualizmu oraz glebokiej potrzeby upekszania swiata i oswajania smierci jednoczesnie. Wiem, ze niektprzy narzekaja na rzekoma, „miewyksztalcon: brzydote, a ja kochem. . Nie wszystko musi byc w zabojczo dobrym guscie. Sama bym pewnie swoich grobow tak nie przystrajala (wstydzilabym sie, ze ” „inni beda sie smiac”). ale uwebiam odwiedzac.
Uwielbuam tez odwiedzac romsie domy. Niezaleznie od tego ile w takim domu mieszka ludzi na metr kwadratowy, zawsze sie jeszcze znajdzie dosc powierzchni na wykrochmalone dziergane serwetki, na porcelanowe figurki ptaszkow i zajaczkow, na sztuczne kwiaty wielkosci kapuscianej glowy. Zawsze sie jeszcze znajdziee na scianach dosc miejsca na obrazy Matki Bozej obok oleodruku z tanczaca flamenco.
Kiedys opowiadalam o tych domach Adamowi Bartoszowi z Tarnowa, dyrektprowi tamtejszego Muzeum Etnograficzbego i on mnie bardzo namawial abym zaczela to fotografowac, a on mi urzadzi wystawe. Nic z tego nie wyszlo, bo sie slabo znam na fotografii i mialam zreszta inne rzeczy na glowie. Ale sama chetnie bym taka wystawe obejrzala.
Kiedys na bazarze w Richmond znalazlam troche oblazla z farby, ale bardzo kolorowa podporke od cyganskiego wozu, taka do podpierania zadaszenia nad wejsciem do wozu.. Rozpoznalam natychmiast i potem potwoerdzili to moi przyjaciele, ze jest to fragment wozu polskich Romow, nie tutejszych. Jest dziwnego ksztaltu, w barwach romskiej flagi – niebieskiej, zielonej i czerwonej i w drzewie ludowy artysta powycinal kwiatki i listki. Wisi u mnie nad drzwiami wejsciowymi. Zawsze bardzo mnie cieszy, gdy po kolejnym remoncie czy malowaniu mieszkania znow ja zawieszam, te podporke, wycierajac starannie z kurzu i brudu. .
Do Alecki
„Mrusińsko się do mnie przytula i to wystarczy, prawie.”
Jo se myśle, Alecko, ze Mrusiecka na swój sposób rozumie, ze teroz potrzebujes jej ciepła bardziej niz kiedykolwiek. I na kielo moze, na telo próbuje Ci tego ciepła dać 🙂
Do Helenecki
„coraz mniej kobiet karmi niemowle piersia.”
I dlotego wsędy coroz więcej słabioków. A taki Janosik – według legend (a jo nie widze powodu, coby nie wierzyć legendom) – ssoł pierś matki jaz siedem roków. I prose piknie – na jakiego mocarnego siuhaja wyrósł!
„A tu jest ta strona szkaradnych dzieciatek:
http://uglyrenaissancebabies.tumblr.com/”
„Ty mnie nie maluj na kolanak, maluj mnie dobrze!” – wiem, wiem, to śpas z dłuuuugom brodom. Ale… moze właśnie na tej stronie som skutki malowania na kolanak? 🙂
Do Basiecki
„co nam natychmiast przynosi skojarzenie z ‚Macierzyństwem’ Wyspiańskiego”
I tym samym – z tytułowym bohaterem niniejsego wpisu. Bo poni namalowano na tym obrazie nie była obojętno ponu Witkacemu. Z wzajemnościom zreśtom. Z cym wiąze sie anegdota, ze kie roz pon Boy-Żeleński przyłapoł oboje w jednym wyrku, to wcale nie sie zeźlił na pona Witkacego, ze uwiódł mu zone, oburzył sie natomiast tym, ze… pon Witkacy mioł na sobie jego pizame 🙂
Basiecko, jesce w kwestii formalnej: w pocekalni mom Twój komentorz, ale o tej samej treści, co dwa komentorze, ftórej juz widniejom. Przepuścić cy skasować?
Skasować, skasować, Owczarku 🙂 😎
Heleno, pod tarnowskim Muz. Etnogr. przechodziłam… 11 i pół dnia temu 😎 – I oczywiście byla stosowna wystawa…
Naturalnie kicz, jego funkcje kulturotwórcze, w tym afirmatywna… — niby oczywiste (i latwe do rozlubowania się), a nie wszyscy to sobie dostatecznie wcześnie uświadomili, przepracowali… (coś jak „mity, walka z mitami” 🙄 )
Na szczęście skanseny dokumentują pieczołowicie każdy kwiatek bibułkowy… Choć czy też chiński?… Hmmm…
Kwestia „pałaców cygańskich” była jednak na innym poziomie (Murator opisuje prezycyjnie, jakie style się zmieszały i dlaczego) — chodziło mi o kampanię mającą pokazać Brytyjczykom (przy okazji początku rumuńskiej akcji wyburzania samowolek na nieswoim często gruncie), na co idą pieniądze z żebrania, stręczycielstwa i innych ciemnawych interesów, jakie prowadzą w krajach zachodnich romscy baronowie.
A to za kwilecke bede wklejoł nowy wpis, to przy okazji skasuje. Nucąc se przy tym „Jadą wozy kolorowe” abo „My Cyganie”, stosownie do tematu, ftóry sie wyryktowoł tutok 🙂