Między Oberndorfem a Arnsdorfem
Rok temu była dwusetno rocnica powstania piknego wiersa, ftóry później stoł sie tekstem hyrnej kolędy „Cicho noc”. W jakik okolicnościak ten wiers zostoł wyryktowany – o tym opowiedziołek wom w poprzednie Boze Narodzenie.
Z kolei w przysłym roku, ostomili, w samiućkom Wigilie, bedzie dwusetno rocnica skomponowania melodii do tej kolędy. Cyli kiebyk był wielkim miłośnikiem jubileusy, to o powstaniu tej melodii opowiedziołbyk dopiero za dwanoście miesięcy. Ale WIELKIM miłośnikiem takik rzecy nie jestem, co najwyzej UMIARKOWANYM. I dlotego nie widze powodu, coby nie opowiedzieć o tym juz teroz. Haj.
Kie popytocie Gugle o pomoc, to skróconom historie narodzin „Cichej nocy” nojdziecie w wielu miejscak. Na przikład w barzo piknym portalu zatytułowanym Magia Świąt Bożego Narodzenia. Co ciekawe – zdoje sie, ze ten portal prowadzi samodzielnie jedno ino poni!
Co cytomy tamok o tej piknej kolędzie? Ano to, ze melodia do niej powstała […] 24 grudnia 1818 roku. Joseph Mohr, w latach 1817-1819 wikary w nowo powstałej parafii św. Mikołaja w Oberndorfie k. Salzburga, zaproponował Franzowi Gruberowi napisanie muzyki do swojego wiersza. Franz Gruber był od 1807 do 1829 r. nauczycielem, organistą i kościelnym w Arnsdorfie, od 1816 do 1829 r. również organistą w nowej parafii w pobliskim Oberndorfie.
Cyli – jak sami widzicie – przez pewien cas pon Gruber był organistom w dwók parafiak naroz: w Oberndorfie i Arnsdorfie. Co z tego wynikało? Ano to, że bidokowi furt sie myliło, we fórym kościele mo grać do msy na organak. Kie mioł grać w Oberndorfie – seł do kościoła w Arnsdorfie, a kie mioł grać w Arnsdorfie – hyboł do Oberndorfu. Fakt, ze nazwy obu miejscowości końcom sie na „dorf”, nie ułatwiały mu ogarnięcia tego syćkiego.
W Wigilie 1818 rocku pon Gruber mioł piknie grać na pasterce w Oberndorfie. Ba wikary Joseph Mohr… jakimsi sóstym zmysłem cuł, ze pon Gruber pomyli kościoły po roz kolejny.
– O, Jezusicku! O, Jezusicku! – biadolił wikary. – Mom złe przecucia. A jo juz piknie obiecołek proboscowi, ze pon Gruber przyjedzie i piknie zagro. Jeśli jednak nie przyjedzie – jo bede za to osobiście odpowiedzialny. Co robić? Chyba muse jakosi skontaktować sie z tym Gruberem.
Ha! Skontaktować sie! W 1818 rocku łatwo to było pedzieć, ba trudniej zrobić. Nie było wte przecie ani internetu, ani telefonu, a telegraf… mioł być wynaleziony juz za niedługo, ale na rozie niestety jego tyz jesce nie było.
A do północy pozostawała juz ino godzina. Jegomość Mohr widzioł tylko jedno wyjście: hipnąć do najblizsego gazdy, ftóry mioł konia, pozycyć od niego te zywine i pognać do odległego o kilka kilometrów Arnsdorfu. Tamok nalezało jak najsybciej odsukać siumnego, ba kapecke nierozgarniętego organiste.
Jak jegomość wymyślił, tak zrobił. Pozycył konia i rusył w droge. Ba pędząc ku Arnsdorfowi, ani sie domyśloł, ze… pare tysięcy kilometrów pod nim… Lucyfer właśnie wezwoł do siebie najsprytniejsego z diasków.
– Słuchoj mnie, mój najsprytniejsy sługo – rzekł Lucyfer.
– Słuchom cie, o, władco wselkiego zła, włącnie z tym, ftóre udoje, ze jest dobrem – odezwoł sie pokornie diasek.
– Właśnie w tej kwili – godoł dalej Lucyfer – austriacki jegomość Joseph Mohr jedzie do miastecka Arnsdorf u podnóza piknyk Alp… to znacy – brzyćkik Alp. Bo dlo nos przecie syćko, co pikne – jest brzyćkie, a syćko, co brzyćkie – jest pikne.
– Rozumiem, mój ponie, ze mom skusić go do złego? – domyślił sie diasek.
– Dobrze rozumies. – Lucyfer pokwolił bystrość swego poddanego. – A sprawa jest w tej kwili priorytetowo, bo nas piekielny wywiad zdobył informacje, ze ta podróz zaowocuje powstaniem nowej, hyrnej na cały świat kolędy. A my przecie nie lubimy kolęd!
– Nie lubimy! – zgodził sie diasek. – Wolimy disco-inferno.
– Bajuści – pedzioł władca ciemności. – Hyboj zatem na ziemie. A kie ten jegomość przybędzie do Arnsdorfu, to zaciągnij go do korcmy. W korcmie cęstuj go najmocniejsom gorzołkom. Nie załuj przy tym dutków – po zakońconej akcji naso księgowość syćko ci zwróci. Niek ten Mohr tak sie spije, coby pozostawoł przynapity jaz do końca świąt. I wte, jak wytrzeźwieje, bedzie juz za późno na ryktowanie nowyk kolęd. Hehehe!
– Hehe! – Diasek zawtórowoł Lucyferowi, choć kieby Lucyfer był bardziej uwozny, to by dostrzegł ze śmiech jego podwładnego jest kapecke wymusony.
– Lice na ciebie, więc wykonoj zadanie jak najlepiej – pedzioł Belzebub. – Ta kolęda nimo prawa powstać!
Diasek pokłonił sie nisko i opuścił komnate swego pona. A zaroz potem – zrobił brzyćki grymas.
– Wykonoj to zadanie jak najlepiej! Dobre sobie! – burknął. – Znom tego Mohra. On jest – krucafuks – straśnie odporny na pokusy. Nimo sans, coby go nakłonić do pijaństwa. No chyba ze bede przemocom fizycnom wlewoł w tego chłopa gorzołke…
Po kwili namysłu jednak diasek zawołoł:
– Mom sprytniejsy pomysł!
Wnet zakrodł sie do piekielnego magazynu, ka przechowywany jest węgiel do rozpalania ognia pod kotłami dlo potępieńców. Tamok nas diasek wypatrzył sporom węglowom bryłe. Schowoł jom za pazuchom. I wnet pohyboł do Arnsdorfu.
Tymcasem w Arnsdorfie pojawił sie tyz jegomość Mohr. Najpierw skierowoł sie ku tamtejsej skole, bo w jej murak właśnie pon Gruber mioł swoje niewielkie mieskanko (dzisiok w tym budynku mieści sie Stille Nacht Museum, cyli pikne Muzeum Cichej Nocy). Tamok dowiedzioł sie od stróza, ze pon Gruber jest w tej kwili w kościele, ka ćwicy na organak. Kościół nojdowoł sie (i nojduje nadal) tuz obok skoły. Minęła więc ino kwila, jak wikary stanął przed wejściem do arnsdorfskiej świątyni. Nie zauwazył jednak, ze nad nim, na samym wierchu kościelnej wiezy, zacaił sie ten sakramencki diasek. Kie jegomość juz chytoł za klamke… diasek upuścił zabranom z piekła grude węgla. Prosto na głowe bidnego wikarego! Trafiony jegomość podł nieprzytomny na ziem.
Tymcasem organista Gruber – tak jak pedzioł stróz – nojdowoł sie wte w kościele. Zaintrygowoł go dziwny odgłos, ftóry doseł jakby z kościelnego dziedzińca. A ze dźwięki to przecie była specjalność pona Grubera, postanowił on wyjść do pola i noleźć źródło tego, co przed kwileckom usłysoł. No i kie wyseł… uwidzioł nieprzytomnego wikarego.
– O, Jezusicku! – zawołołoł przerazony. – To przecie jegomość Mohr! Jegomościu! Co sie stało?
Ocywiście nie było komu na to pytonie odpowiedzieć. Pon Gruber chycił wikarego pod pachy i zaciągnął do zakrystii. Tamok posadził niescynśnika na krześle i zacął cucić.
Jegomość wreście otworzył ocy. Rozejrzoł sie dookoła roz i drugi, a potem spytoł:
– Ka jo jestem?
– Jak to ka? – zdziwił sie pon Gruber. – W zakrystii kościoła w Arnsdorfie. Przecie byliście tutok, jegomościu, nie roz. Nie poznojecie tego miejsca?
– Ano… nie poznoje – pedzioł wikary. – A wy, panocku, kim jesteście?
– Na mój dusiu! – zawołoł pon Gruber. – Przecie mnie znocie, jegomościu!
– Obawiom sie, ze jednak nie – pedzioł jegomość Mohr. – A tak w ogóle to cemu nazywocie mnie jegomościem?
– No przecie jesteście księdzem, to jak mom wos nazywać? – spytoł pon Gruber.
– Jo księdzem? – zdziwił sie ksiądz. – Nic mi o tym nie wiadomo.
– Zupełnie nic? – spytoł pon Gruber. – Nazywocie sie Joseph Mohr. Jesteście wikarym w kościele w Oberndorfie, ka jo, Franz Gruber, grywom na organak. Nie przybocujecie se?
– Niestety – jegomość zafrasowoł sie straśnie. – Jo chyba straciłek pamięć. Oj, Jezusicku! Nie boce, co to za miejsce. Nie boce, kim jesteście. Nic nie boce! Buuuuu!
Bidny Mohr rozpłakoł sie jak małe dziecko. Pon Gruber próbowoł go uspokoić. Pociesoł, ze utrata pamięci moze być ino kwilowo. Ale nie na wiele sie to zdawało. Wikary płakoł dalej.
– Co robić? Co robić? – śpekulowoł gorąckowo pon Gruber. – Moze powinienek zanucić jakomsi muzycke uspokajającom? W końcu muzykowanie to jest to, co jo umiem robić najlepiej. Ino co by tutok zanucić? Ano… cosi zaimprowizuje.
I pon Gruber zacął improwizować. Zamrucoł to, co mu sie akurat wymyśliło. I nic a nic przy tym sie nie domyśloł, ze to, co w tej kwili mrucy… stonie sie hyrnom na cały świat melodiom.
Pocątkowo wyglądało, ze wikary nie zwraco zodnej uwagi na to, co organista nuci se pod nosem. Ba w pewnej kwili zacął sie w te dźwięki wsłuchiwać. I wsłuchiwoł sie z coroz więksom uwagom. Nagle wykrzyknął:
– Na mój dusiu! Mom pomysł!
– Jaki pomysł, jegomościu? – spytoł pon Gruber.
– Posłuchojcie, panocku – godoł dalej jegomość Mohr. – Dwa roki temu napisołek taki jeden wiers. I teroz – kie tak wos słuchom – to widze, ze słowa tego wiersa piknie dałoby sie zaśpiewać na te wasom melodie.
– Jegomościu! – uciesył sie pon Gruber. – Godocie, zeście napisali wiers? A więc cosi se wreście przybocyliście.
– Bajuści, przybocyłek – potwierdził jegomość. – I… chyba w ogóle zacyno mi wracać pamięć! Przybocyłek se, ze nazywom sie Joseph Franz Mohr, urodziłek sie 11 grudnia 1792 rocku w Salzburgu, a wy jesteście organista Gruber, do ftórego przyjechołek, coby wom przybocyć, ze tej nocy mieliście grać na pasterce w Oberndorfie.
– Na mój dusicku! – Pon Gruber pacnął sie w coło. – Znowu pomyliłek kościoły! Faktycnie! Miołek dzisiok grać w Oberndorfie, nie w Arnsdorfie!
A więc przecucie jegomościa Mohra nie myliło – kieby nie przybył dzisiok do organisty, ten znowu ryktowołby sie do grania nie tamok, ka powinien.
Po kwili obaj poźreli na wisący na ścianie zegar. Było w pół do dwunastej.
– Przed skołom ceko na mnie koń – pedzioł jegomość. – Hipnijmy na niego obaj i rusojmy w droge. Jeśli sie pośpiesymy – to zdązymy.
Nie zwlekając, jegomość i organista wybiegli z kościoła.
– A to co? – zdziwił sie pon Gruber zauwazywsy lezący na ziemi kawał węgla. Ocywiście był to ten węgiel, ftórym diasek trafił w głowe jegomościa Mohra.
– Wcora był tutok węglorz – śpekulowoł organista. – Widocnie zgubił to, kie był tutok z nowom dostawom. Trza odnieść to plugastwo do komórki, bo jesce ftosi sie o to potknie.
Pon Gruber wziął cornom bryłe do ręki i poseł z niom do przykościelnej komórki. Otworzył drzwi i rzucił bryłe na nojdujący sie w środku stos węgla. A potem pośpiesnie rusył ku wikaremu, ftóry juz ryktowoł konia do drogi powrotnej. Kieby nie to, ze w pozbawionej okien komórce, w środku grudniowej nocy, było straśnie ciemno – organista z pewnościom by zauwazył, ze na węglowym stosie ftosi śpi. Fto? Ano ten diasek, ftóry dopiero co tak brzyćko postąpił z jegomościem Mohrem. Przed powrotem do piekła ten ancykryst postanowił uciąć se małom drzemke. No i upatrzył se właśnie owom komórke. Legł tamok i twardo usnął. I społby długo, kieby nie to, ze rzucono przez pona Grubera bryła węgla… prasła diaska w sam cubek jego rogatego łba! Diasek raptownie sie obudził. Syknął z bólu, ale pon Gruber juz tego syknięcia nie usłysoł, bo hyboł pośpiesnie ku wikaremu.
– Na mój dusiu! Co to za ciemnica? I dlocego jo leze na cymsi straśnie twardym i niewygodnym? – spytoł diasek sam siebie. – A tak poza tym to… kim jo w ogóle jestem?
O, krucafuks! Wskutek oberwania w łeb – diasek stracił pamięć! Dokładnie tak samo, jak przed kwilom stracił jom jegomość Mohr! Róznica była ino tako, że diasek nie mioł przy sobie nikogo, fto za pomocom odpowiedniej muzycki mógłby te pamięć przywrócić.
Diobeł pomału zsunął sie z węglowej sterty. I furt zadawoł se pytanie:
– Kim jo jestem? Kim jo – na mój dusiu – jestem?
Otworzył drzwi komórki i rozejrzoł sie po polu.
– O, kościół! – zauwazył. – A zatem wychodziłoby na to, ze jestem księdzem. Tak mi sie zreśtom widziało, ze jo mom cosi wspólnego z siłami nadprzyrodzonymi.
Po kwili obmacoł swe cielsko i stwierdził ze zdziwieniem:
– A cemu jo mom rogi na głowie i ogon nad rzyciom? Cóz. Widocnie jestem jakimsi wybrykiem natury. Ale to nic. Wychodząc z komórki, zawadziłek chyba o jakomsi siekiere. No to za jej pomocom usune se te zbędne dodatki, coby nie wyglądać jak dziwadło.
I zaroz diasek odciął se rogi i ogon. A potem stanął przed kościołem, licąc na to, ze wartko spotko kogosi, fto go rozpozno i piknie mu przybocy, kim on jest. Wkrótce pojawiło sie całe mnóstwo ludzi, bo to przecie zblizała sie pora pasterki. Ale diaska – ocywiście nie rozpoznoł nifto. Diasek uznoł, ze widocnie zostoł tutok dopiero co przysłany przez biskupa jako nowy duspasterz.
– Na pewno miołek na to jakiesi biskupie papiery – pomyśloł. – Ale widocnie zgubiłek je, zanim straciłek pamięć. A moze jacysi zbójcy mi je zabrali? I moze dali mi macugom w głowe i stela właśnie wzięła sie mojo amnezja?
Tak se wereda śpekulowała. A niedługo potem… zacęła tułać sie po Europie. Od kraju do kraju i od miasta do miasta. Furt przekonano, ze jest jakimsi duchownym. I w przekonaniu tym tkwi jaz do dzisiok. Co teroz z tym diaskiem sie dzieje? Godajom, ze w końcu kasi osiodł i załozył własnom radiostacje. Ba ze tak naprowde nadal jest on diaskiem – to jego radio jest niby katolickie, a tak naprowde diabelskie. Haj.
A co stało sie z jegomościem Mohrem i ponem Gruberem? Ano… w ostatniej kwili zdązyli na pasterke w Oberndorfie. Po drodze zaś postanowili, ze w trakcie jej trwania zagrajom i zaśpiewajom kolęde, do ftórej słowa jegomość Mohr napisoł juz jakisi cas temu, ale za to melodie – pon Gruber wymyślił przed niespełna godzinom.
A podcas pasterki… zaśpiewano przez dwók przyjaciół kolęda piknie spodobała sie syćkim wiernym.* I to jak spodobała! Pokiela nie ucichł ostatni jej dźwięk – syćka słuchali jak zacarowani.
A potem probosc, wielebny Josef Kessler, mioł wygłosić kazanie. Ba choć barzo starannie sie do tego kazania wyryktowoł, to teroz – oniemiały w zakwycie nad tak piknom pieśniom – nie był w stanie wydusić z siebie nic opróc:
– Yyy… yyy… yyy… Jako pikno kolęda! O, Jezusicku! Sakramencko pikno! Yyy… yyy… Amen.
I to było całe kazanie tej nocy. Reśte nabozeństwa jegomość Mohr musioł poprowadzić sam, bo probosc siodł rozanielony przy ołtorzu, uśmiechnięty od ucha do ucha, rozmarzonym wzrokiem poziroł nie wiadomo kany, a bodźce zewnętrzne prawie nie robiły na nim zodnego wrazenia.
Po msy zaś – ludzie od rozu oblegli autorów „Cichej nocy”. I piknie pytali o jej słowa i nuty, bo fcieli je wartko przekazać swoim znajomym. Później zaś ci znajomi zapragnęli zapoznać z tym utworem swoik znajomyk. A tamci – kolejnyk znajomyk.
I tak oto kolęda ta ozesła sie po świecie. A jeśli wierzyć Wikipedii, to płyta, na ftórej zaśpiewoł jom pon Bing Crosby, potela jest na trzecim miejscu światowej listy najlepiej sprzedającyk sie singli. Ba jak dobrze wiecie – po polsku tyz mozno to piknie zaśpiewać. Po czesku tyz. I po japońsku. I w całej kupie inksyk języków.
A teroz, moi ostomili, na te nadchodzące Święta fciołbyk zycyć wom piknie, coby zakwyciły one wos co najmniej tak, jako ludzi w Oberndorfie zakwyciła odśpiewano po roz pierwsy „Cicho noc”. I cobyście spędzili ten świątecny cas tak, jak lubicie, cy to na świezym powietrzu, cy w wygodnym fotelu, ze śklanicom grzanego miodu, abo latte, abo cegosi inksego, co wom piknie smakuje. I niekze w te bozonarodzeniowe dni nie wydarzy sie nic złego, za to dobrego – barzo wiele. Tego zyce Abnegateckowi, Agecce, Alecce i Jerzoreckowi wroz z Mrusieckom, Alfredzickowi, Alsecce, Amigeckowi, Andorfeckowi, Andrzejeckowi, Anecce Chochołowskiej, Anecce Holenderskiej, Anecce Schroniskowej, Anonimowej Celebrytecce, Babciecce, Babecce, Babulecce, Badzieleckowi, Basiecce, Bercickowi, Bezecnickowi, BlejkKocickowi, Bobickowi, Borsuckowi, Breslauereckowi, Byckowi, Córecce Komturecka, Emilecce, EMTeSiódemecce, Enzeckowi, Evecce, Fluxiceckowi, Fomeckowi, Fusillecce, Gosicce, Grazynecce, Grzesickowi, Helenecce, Heretickowi, Hokeckowi, Hortensjecce, Innocencickowi, Jagusicce, Janickowi, Jarutecce, Jasieckowi Juhasowi, Jerzeckowi, Jerzeckowi Pieculeckowi, Jędrzejeckowi, Jotecce, Józefickowi, KaeSicce, Kapisonecce, Kiciafecce, Kiniecce, Kocureckowi, Kruckowi, Krzycheckowi, Ktośtameckowi, Kundeleckowi Laskowiackiemu, Lemarckowi, Lorecce, Maackowi, Magecce, Małgosiecce, Marcineckowi, Mietecce, Misieckowi, Moguncjuseckowi, Mordechajeckowi, Motyleckowi, Mysecce, Noboru Watayecce, Noweckowi, Observereckowi, Okonickowi, Olecce, Orecce, Original_Replikeckowi, Ozzeckowi, Paffeckowi, PAKeckowi, Pawełeckowi Markiewickowi, PikuMycheckowi, Plumbumecce, Poni Agnieszce, Poni Basi i Ponu Pietrowi wroz z Rudolfem, Poni Dorotecce, Poni Justynie wroz Maćkiem i Michałem, Ponu Jakubowi, Potworecce, Profesoreckowi, Rackowi, Radwickowi, Rózecce Wigelandecce, Sebastianickowi, Seiendeseckowi, Starej Babecce, Staruseckowi, Tanakeckowi, Teresecce, TesTeqeckowi, Tubyleckowi, TyzPieseckowi, Ubukruleckowi, Voltereckowi, Wawelokowi, Wawrzeckowi, Werbalisteckowi, Wiecnościecce, Witoldeckowi, Yanockowi, Yyckowi, Zbyseckowi, Zeeneckowi, Zzakałuzeckowi i w ogóle syćkim ludziom i syćkiej zywinie. Wesołyk Świąt! Hau!
P.S. No a jesce trza zbocyć, ze pod ostatnim wpisem zawędrowoł do Owcarkówki nowy gość – Lemarcek. Powitać Lemarcka barzo piknie! 🙂
* Legenda głosi, ze „Cichom noc” odśpiewano wte przy akompaniamcie gitary, bo piscałki organów w oberndorfskim kościele były pogryzione przez mysy. Kozdo legenda mo w sobie ziorko prowdy, więc ta tyz miała. Ba cało prowda jest tako, ze pocątkowo pon Gruber groł na organak. Kie jednak kościelne i okolicne mysy usłysały tak niebiańsko piknom kolęde, to uznały, ze grający jom instrument musi niebiańsko piknie smakować. I dlatego wnet całom chmarom rzuciły sie na organy i zacęły tak wartko zajadać. Pon Gruber zrozumioł, ze za kwile organy stanom sie bezuzytecne. Na scynście nie stracił zimnej krwi. Zauwazył lezącom obok gitare, więc chycił niom i właśnie na niej dokońcył akompaniowanie śpiewowi swojemu i jegomościa Mohra. Telo ino, ze w trakcie dalsego śpiewania, między słowami kolędy, wydawoł cichutkie miauknięcia, coby i na ten instrument mysy sie nie rzuciły.
Komentarze
Słuchom cie, o, władco wselkiego zła, włącnie z tym, ftóre udoje, ze jest dobrem – odezwoł sie pokornie diasek —
— ech, pokręcone to wszystko, organiści niepodokręcani za to (ale uzdolnieni), niektóre kolędy wyśrubowane na najlepszość, mimo, iż równie słodkich nie brakuje…
…Lecz dobrze (dobrze bez podtekstów! 😉 ) — Będzie co śpiewać w święta i aż do drugiego lutego! 😎
*** * ***
Owczarku,
dziękując za piękny tekst i życzenia – Tobie, Bliskim i Gościom Blogu życzę wszelkiego dobra (bezpodtekstowego) w Święta Bożego Narodzenia i w całym Roku 2018!
🙂 🙂 🙂
https://2.bp.blogspot.com/-xfY676nf2EQ/WjjOBF3UWCI/AAAAAAAAYV4/0jrxkSTh5fc5lyxg0-XFvgBxjYjFkkDGwCLcBGAs/s1600/25396120_1448639058592116_6884819915929554958_n.jpg
Zdrowych i pogodnych Świąt!!!
Wreszcie wiem, skąd w każdej komórce jest diabeł! Śpi i kusi, żeby zaglądać do internetu i SMSy słać!
Owczarkowi i wszystkim Budowiczom życzę radosnych Świąt Bożego Narodzenia i pięknie odśpiewanych kolęd!
Owcarku – to się chyba nad Wisłą Wiślaną i nad Wisłą Białą, Czarną i odwrotnie (jak to u Lucyfera – wszystko musi być odwrotnie) pierwszy raz zdarza, żeby życzenia bożonarodzeniowe były takie długie, piękne, okraszone dialogami, przypowiastkowe, urocze, ciepłe, owcarkowofotrzaste, dowcipne, przewrotne do śmiechu, serdeczne i tak dalej, oraz takie porządnie długie a w niczym nie nudne.
Ja na to czapką prask o zmarzłą ziemię i honory Ci za taką opowiastkę z życzeniami oddaję.
Bo zwykłe życzenia jakieś takie krótkie i nudne, chociaż jak krótkie to niby nie zdążą się znudzić: wszystkiego najlepszego i żeby zdrówko było! A jednak, jakieś takie nudne. A Twoje, owcarkowe – to bajeczność bajeczka i piękność niezwyczajna.
Żeby nie było tak krótko, to ja też mam małą opowiastkę, w dodatku na temat. A właściwie, na kanwie, albo korzystając z okazji i pozostając – jakoś – w klimacie.
Jak Arnsdorf i Oberndorf, pon Gruber co mu się myliło i ogólne qui pro quo, to należy dodać Arnswalde.
Arnsdorf – Oberndorf – Arnswalde. Pon Guber, to się owszem, ciągle mylił, ale ogólnie to on był bardzo poczciwy i lubił monsieura Rene z kawiarni, a nie bardzo się lubił z Herr Flickiem z Gestapo, który miał Lornetkę Wielkiej Mocy. Pon Gruber, porucznik, miał za to mały, a gustowny czołg z armatką, a armatka była przedmiotem zupełnej fascynacji i najlepszych mężczyźnianych uczuć pana porucznika Grubera.
Był też inny porucznik, którego imienia na razie nie zdradzę, a ten porucznik przebywał w Arnswalde. Był to bardzo bystry porucznik, więc mu się Arnswalde nic-a-nic nie myliło z Arnsdorfem i Oberndorfem. Może dlatego, że nie grał na organach, ale uprawiał inną grę. Natomiast Arnswalde myliło się lotnikom angielskim i różnym innym, bo zbombardowali nie to co trzeba, więc się Gestapo bardzo cieszyło, bo t co nie zostało – przez specjalnie sprowokowaną pomyłkę – zbombardowane, kryło bardzo brzydkie instalacje zwierzchników Herr Flicka z Gestapo. Zaś nasz porucznik, ten bardzo bystry, miał rozpoznać co i jak, żeby więcej nie było pomylonych bombardowań.
Nasz dzielny porucznik nazywał się Herr Hans Kloss. Nie z Gestapo, a z Abwehry.
Owcarecku: co prawda Hansa Klossa nie ma na liście życzeń świątecznych, ale nic nie szkodzi. I tak wszyscy wszystkim życzą wszystkiego dobrego, oprócz tego, co ten tam – Lucyfer komu życzy. Ale jemu i tak wszystko wychodzi odwrotnie, więc się Lucyferem nie martwmy. Najlepszego !
Owczarku,
Dziekuje za zyczenia i za wiele lat inspirujacych i dowcipnych opowiesci.
Spojrzalam na tytuly z grudnia 2006, pierwszego roku kiedy zaczales pisac swoje opowiesci na blogu Hau. Piszesz „Cy w niebie jest kiełbasa jałowcowo?” i „Piernik na Smadnym Mnichu”.
Dziekuje za lekcje historii zawsze poparte faktami. Na przyklad:
„A jesce wracając do Santa Klosa, o ftórym pod poprzednim jesce wpisem mowa była: ponad pół wieku temu i po nasej syrokości geograficnej kryncił sie farbowany Santa. Nazywoł sie Died Maroz i zamiast „Mery Krismas!” wołoł „Z Nowym Godom!”. Ale zdoje sie, ze odeseł wroz z tow. Bierutem, bo za tow. Wiesława chyba juz go nie widziano. Po braterskik krajak dalej chodził, zwłasca po sojuzie nieruszimym riespublik swabodnych, ale po Polsce chyba juz nie”
Przesylam serdeczne pozdrowienia z okazji Swiat dla Owczarka i dla gosci blogu „Hau”.
Hau, hau, hau. Meeery Christmas.
A ja po najlepszych życzeniach przypomnę nieznaną wersję „Opowieści wigilijnej ” Dickensa, którą już nie pamiętam gdzie i kiedy wyczytałem. Ponoć stary Dickens, gdy zapraszał swych przyjaciół na bożonarodzeniowego drinka przy kominku zawsze wynajmował bezrobotnego, którego zadaniem było chodzenie pod oknami pisarza, „zabijanie” rękami i okrzyki „Brr! Ale tez mróz dzisiaj!”. Miało to przyjaciołom Dickensa uświadomić ich komfortową pozycję i wzmóc poczucie luksusu, bo stary Dickens dobrze wiedział, że każdy człowiek odczuwa przyjemność wiedząc, że inni mają gorzej. Ale ja jestem teraz w kropce, bo nie wiem, czy Wam życzyć aby nigdy nie zabrakło wam bezrobotnego o statusie gorszym od was? Czy może lepiej życzyć Wam jak największej liczby bezrobotnych przyjaciół, którzy będą wam zazdrościć statusu społecznego? Bo chyba życzeniem abyście Wy byli tym bezrobotnym o najniższym statucie wywyższającym swoją nędzą zadowolonych przyjaciół przy kominku nie zrobiłbym wam przyjemności? Najlepiej i najbardziej demokratycznie byłoby pozwolić wam wybrać odpowiednie życzenie i marzyc aby się spełniło. A ponieważ jestem stary i marudny, to przypomnę prastarą bajkę o człowieku, który życzył wszystkim jak najlepiej, czego ja się wystrzegam:
Świąteczne życzenia
Żył sobie pewien dobry człowiek, który chciał życzyć całej ludzkości zdrowia, szczęścia i spełnienia wszystkich marzeń. Słyszał, że inni dobrzy ludzie składali takie życzenia swym rodzinom, przyjaciołom, klientom i całym narodom. On chciał być lepszym od innych i postanowił złożyć takie życzenia całemu świata. Nie wiedział jak to zrobić i gdy tak się zastanawiał naszły go wątpliwości. Przecież – rozmyślał – jeśli moje życzenia mają być szczere, to powinienem całym sercem pragnąć ich spełnienia. Jeśli więc spełnią się życzenia zdrowia dla całej ludzkości, to uczynię nieszczęśliwymi lekarzy, służbę zdrowia, wszystkich pracowników przemysłu farmaceutycznego i producentów sprzętu medycznego. O bioterapeutach i przedsiębiorcach pogrzebowych nie wspominając. Cała gospodarka światowa odczuje wstrząs, jeśli moje życzenie się spełni. Z bólem serca dobry człowiek postanowił wykreślić zdrowie z repertuaru życzeń i nie chcąc być kołtunem i egoistą postanowił nie życzyć również zdrowia sobie i swej rodzinie. Szczęścia i spełnienia marzeń mogę życzyć wszystkim z całym spokojem – pomyślał dobry człowiek, ale po głębszym zastanowieniu znów naszły go wątpliwości. Przecież nie mogę życzyć szczęścia oszustom, złodziejom, bandytom czy innym przestępcom. A ponieważ nie umiem czytać w ludzkich sercach – nigdy nie dowiem się kto jest przestępcą, a kto nim nie jest. A jak życie pokazuje – tylko niewielka ilość przestępców jest skazywana przez prawomocne sądy. Również ludzie z gruntu uczciwi – rozmyślał dalej dobry człowiek – nie potrafią odczuwać szczęścia bez porównania z cudzym nieszczęściem. Gdyby wszyscy mieli po willi i mercedesie nie byliby z tego powodu szczęśliwsi. Może z wyjątkiem krótkiej chwili, zanim dostrzegli by że sąsiad ma to samo. Dobry człowiek z przykrością postanowił wykreślić życzenia szczęścia dla całej ludzkości i aby nie być kołtunem i egoistą nie życzyć szczęścia sobie i swojej rodzinie. Pozostało jeszcze spełnienie wszystkich marzeń, ale dobry człowiek stał się ostrożniejszy po wcześniejszych rozważaniach. Nie chciałby przecież spełnienia marzeń przestępców, spadkobierców wobec spadkodawców, różnych wrogich sobie grup narodowych, religijnych, czy rasowych. Dobry człowiek zrozumiał z przerażeniem, że gdyby marzenia całej ludzkości spełniły się- niewielu ludzi ocalałoby z tego pogromu. Że mniej obłudni byli ludobójcy własnoręcznie mordujący wrogów, niż ludzie uczciwi, którzy chcieli żeby Pan Bóg ich w tym wyręczył, aby oni mieliby czyste sumienia. Spełnienie marzeń również należało wykreślić z życzeń dla ludzkości. Dobry człowiek zwątpił w cywilizację i odczuł wielką przykrość oraz własną nicość. I gdy przystąpił z rodziną do wieczornej modlitwy z przerażeniem stwierdził, że nie ma prawa o nic prosić Pana Boga nie chcąc być kołtunem i egoistą. Ku osłupieniu całej rodziny przerwał modlitwę i wybiegł z domu. Wyznać trzeba z przykrością, że dobry człowiek odreagował stres w sposób typowy. Zalał pałę i po powrocie do domu zbił dzieci, pokłócił się z żoną i zdemolował mieszkanie. Po tym film mu się urwał. Gdy ocknął się – nie wiedział gdzie jest. Wesoły pielęgniarz umiejscowił go w Izbie Wytrzeźwień. Hi hi hi – śmiał się wesoły pielęgniarz – ale pan wczoraj narozrabiał – lepszego od pana jeszcze tu nie mieliśmy! Szczególnie podobały mi się pańskie kwieciste życzenia wszystkiego najgorszego! I wtedy dobry człowiek zapłakał. Boże! – płakał – za co mnie to spotyka? Przecież ja tylko chciałem być lepszym! A dobry Bóg, który zsyła kaca pijakom odparł: Ty nie chciałeś być lepszym. Ty w swej pysze chciałeś być lepszym od innych, a jedyną drogą do tego celu jest stanie się gorszym od samego siebie! Wszystkie podejmowane przez ludzi próby ulepszania świata muszą skończyć się mniejszym, czy większym kacem w mniejszej, czy większej Izbie Wytrzeźwień!. Dobry człowiek odtąd modlił się w pokorze o zdrowie, szczęście i spełnienie marzeń dla siebie i swej rodziny, a zdając sobie sprawę z kołtuńsko-egoistycznego charakteru swych modłów bił się w piersi mówiąc: „Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu!” A gdy zabłysła wreszcie pierwsza wigilijna gwiazdka – z nieba wychylił się Murzynek Kali i klaszcząc radośnie w dłonie życzył wszystkim ludziom, aby nie stali się gorszymi od siebie samych. Albowiem nie wymyślono jeszcze lepszego, przyjmowanego z powszechnym zrozumieniem i obowiązującego powszechnie prawa, niż Prawo Kalego, czym słusznie szczyci się nasza dumna cywilizacja.
Czej pierszi gwiôzdë mërgnienié
Rozwidni nen smroczny swiat
A strojny danczi pôchniączka
Wspòminkã mdze dzecnëch lat
Czej kòl kòlãdów spiéwaniô
Redosc zamieszkô w Was
Pëszné żëczbë Wóm skłôdóm
W nen Gòdów swiątëchny czas!
Gdy pierwsza gwiazda na niebie
Rozświetli ten mroczny świat
A strojnej choinki zapach
Przywoła wspomnienia sprzed lat
Gdy podczas kolęd śpiewania
Radość zamieszka w Was
Życzenia świąteczne Wam składam
W ten Boga narodzin czas.
Dla Gospodarza Budy i jego wszystkich Odwiedzających – Pieknych Świąt życzę !
W grudniu jest kilka swiat. Dzisiaj wiele osob swietuje zimowe przesilenie, Winter Solstice.
Rona Yellow Robe-Walsh skomponowola i wykonuje utwor z okazji dzisiejszego swieta.
Zwroccie uwage jak podczas owacji Rona otwiera ramiona, dlonie otwarte do gory i kilka razy unosi obie dlonie. Jest to gest podziekowania.
https://www.youtube.com/watch?v=L68WaeCJQT4
Enjoy
Do Basiecki
„niektóre kolędy wyśrubowane na najlepszość, mimo, iż równie słodkich nie brakuje…”
A to nie do sie ukryć, ze jest wiele inksyk kolęd tyz piknyk. Ba cy ik historie pojawiom sie w przysłości w kolejnyk bozonarodzeniowyk wpisak? Oto jest pytanie, na ftóre – przynajmniej potela – mało, ze nie znom odpowiedzi, to nawet sie nie domyślom, jako ta odpowiedź moze być 🙂
Do Pakecka
„https://2.bp.blogspot.com/-xfY676nf2EQ/WjjOBF3UWCI/AAAAAAAAYV4/0jrxkSTh5fc5lyxg0-XFvgBxjYjFkkDGwCLcBGAs/s1600/25396120_1448639058592116_6884819915929554958_n.jpg”
No cóz… nie znom sie za dobrze na nutak, ale one owsem, wyglądajom mi na NIGHT. A cy na SILENT tyz? No… tutok musiołby sie wypowiedzieć juz ftosi, fto nuty zno duzo lepiej niz jo 🙂
Do TesTeqecka
„Wreszcie wiem, skąd w każdej komórce jest diabeł! Śpi i kusi, żeby zaglądać do internetu i SMSy słać!”
Bajuści. Wiadomo przecie, ze diabeł tkwi w scegółak, a komórka – bierąc po uwage gabaryty – to tyz scegół! 🙂
Do Tanakecka
„Arnsdorf – Oberndorf – Arnswalde. Pon Guber, to się owszem, ciągle mylił, ale ogólnie to on był bardzo poczciwy i lubił monsieura Rene z kawiarni”
I to nie był jedyny znajomy siumnego Rene, ftóry mioł kłopot z tymi miejscowościami. Bo przecie do tej kawiarni zaglądoł tyz niejako oficer Crabtree, ftóry zamiast „Arnsdor – Oberndorf – Arnswalde”, godoł: „Yrndsyrf – Ybyrndyrf – Yrnswylde” 🙂
Do Orecki
„Zwroccie uwage jak podczas owacji Rona otwiera ramiona, dlonie otwarte do gory i kilka razy unosi obie dlonie. Jest to gest podziekowania.”
I syćkie blade kufy powinny brać z Rony pikny przykład! W końcu dzień wreście zacyno być coroz dłuzsy. No to jest za co dziękować – i to właśnie z dłońmi uniesionymi do wierchu 🙂
Do Tubylecka
„Bo chyba życzeniem abyście Wy byli tym bezrobotnym o najniższym statucie wywyższającym swoją nędzą zadowolonych przyjaciół przy kominku nie zrobiłbym wam przyjemności?”
A to zalezy. Jezeli ino kwilowo – to cemu nie? Coby potem lepiej sie pocuć – jak w tym śpasie z kozom. Abo – skoro o ponu Dickensie mowa – jak pon Pickwick, ftóry w końcowej cynści powieści posiedzioł kapecke w hereście i wte tym przyjemniej mu było, kie później nazod przebywoł poza hereśtem 🙂
Do Fusillecki
„Czej pierszi gwiôzdë mërgnienié…”
Fusillecko, syćkie słowa kasubskie som piknie, a nieftóre – tak sakramencko piknie, ze jo nie miołbyk nic przeciwko temu, coby nieftóre z nik zostały zaimportowane do języka góralskiego 🙂
owcarek podhalański
22 grudnia o godz. 2:59 186027
Ten pan oficer Crabtree to chyba po celtycku gadał. Bo po kaszubsku to nie bardzo 😀
Moje świątecne marzenie..
Kieby się ktuś przypileł i znlozł te rogi i chwost ucienty w tym chlewiku…Diaskowe atrybuty się przydadzą..
Oben nach oben .. Obensdorf dzwoneckami sie rozdzwoni…Krowie dzwonki alpejskie zabrzmią swojsko Diaskowi..
,,,Stille Nacht,heilige Nacht ….alles schlaeft einsam wacht..
Junge Knabe in lokige Haar schleaft im himlischer Ruhuuu!
….Schlaeft im himlischer Ruuuuuh!…
Sproszkowany róg i macerat śpirytusowy na ogonie to doskonałe afrodyzjaki…
Macerat regularnie przykładany do halluksów i kurzajek ucyni skure cysta i gładką jak dupka niemowlaka.Posukiwanie trwa…wydano certyfikaty..Patronat nad akcją obejmie na zicher…znawca..anatomii wszelakiej i diaskowej…medyk z reputacją ministerialną…i ślachecką….a nawet magnacką.
Póki co … Cały Toruń śpiewa z nami..i ogrzewa ciepłymi źródłami
za Starymi Piernikami,wymachuja nad głowa rękami
na tej gali nad galami…sukienkowi lataja z tacami..
Złoty byk się ocieli bo niebo tak chce, a diasek woła ole’.
A medialna tam kultura,złote jaja wciąż znosi tam kura
Tu kariera i futura, od kokosów z Cannossów ryptura..
Niech sie marszczy z szczęśćia skóra,a na brzuchach znekana bielizna..
Błyszczy chęcią rura- bura..płaci długi nie swoje Ojczyzna.
Ale nicto roztomili…sursum corda…!
Wesołego…
Co powiesz dziecku gdy
Płacz w nocy cię obudzi?
Utulisz jego sen
Odnajdziesz go wśród ludzi.
To małe dziecko dziś
Jeno przez mgnienie powiek
Jezus urodził się w Betlejem
W Chrystusie narodził się człowiek
Świątecznych Świąt
ZBYSEK..super! Narodził się cłowiek..to znacy co wceśni ludzi nie beło?
A moze Supercłowiek?…abo to tako licencyja poetica?
Chocia..ci tam przi tych ciepłych źródłach w Toruniu ..kiesik okropnie odkazywali ze te ..Izraelity to nie ludzie bo Niekompletne. anatomicnie!..Mieli taki nakozany chirurgicny krzest…Ale wedle katechizmu Jezusicka tak samo wg zwycaju krzcili najsampierw chirurgicnie..!!!
Tak cy owak Zbyniu..cłowiek narodzieł się grubo wceśniej…
Proponuję, żebyśmy nie dochodzili, a szczególnie panowie, co to nigdy nie rodzili, czy narodził się człowiek.
Bez względu na religię, wierzenia lub nie – idą święta i nikomu nic do tego, kto jak obchodzi, albo nie obchodzi.
Wszystkiego najlepszego bywalcom Budy, co kto sobie życzy, a naszemu kochanemu Pieskowi pęto jałowcowej i Smadnego Mnicha 🙂
Zbysku,
dawno Cię w Budzie nie było 🙂
A może Owcarku Dickens tak zrobił? Najpierw opuścił przyjaciół i sam chodził pod oknem narzekając na mróz, a potem wygonił pod okno zaproszonych przyjaciół i odczuwał luksus popijając sobie w ciepełku i spokoju podczas narzekań zziębniętych przyjaciół i wznosząc toast „Zdrowie wasze w gardło nasze!” Bo lepiej gdy przyjaciele narzekają na nas, niż mają to robić wrogowie…
Zalaczam muzyczna karte swiateczna dla Owczarka i dla mieszkancow Budy. Na tej kartce sa zdjecia i filmy z miejsc ktore czesto odwiedzamy.
Film zaczyna sie pod mostem o nazwie Chihuly Bridge of Glass w Tacoma Museum of Glass. Autorem jest znany miejscowy artysta Dale Chihuly. Niedawno widzialam zdjecia z Royal Ontario Museum w Toronto, gdzie podobny most byl zamontowany w sali museum.
Dalej sa zdjecia z roznych miejsc na terenie Olympic Peninsula. “Truly yours” przechodzi przez rzeke Sol Duc River pomagajac sobie stojakiem do kamery.
Na zdjeciach sa widoki okolic i zywiny zamieszkalej na tych terenach. W noc wigilijna zywina bedzie opowiadala bardzo ciekawe historie ludzkim glosem.
Pod koniec filmu jest widok na San Juan Islands z wyspy Orcas Island.
“Oh, Holy Night” wykonuje Northwest Boy Choir of Seattle
Wesolych Swiat.
https://www.youtube.com/watch?v=EXLoEkStxm8
😉 Owczarku… 😎
Do swiatecznej muzycznej kolekcji dodam gospel „Oh Happy Day” w wykonaniu Edwin Hawkins Singers
https://m.youtube.com/watch?v=hzj3pOdCOqU
Wszystkim, dla których najbliższe dni są ważne – życzenia zdrowia przewlekłego, strumienia pieniędzy ciągłego, małych radości nieustająco, wyrazów uznania i akceptacji od partnerów i znajomych – często…
https://www.youtube.com/watch?v=3cnSbVjojzM&list=PL6YSj0G5nwdcs2Me31k-YQsYMGi0G2sDl&index=3
https://www.youtube.com/watch?v=XFQ2oTYp5Z8
volter
22 grudnia o godz. 17:17 186031
” W Chrystusie narodził się człowiek” Tak wynika ze Świąt Bożego Narodzenia (o tym te święta mówią) – przynajmniej w polskiej tradycji 🙂
Alicja-Irena
22 grudnia o godz. 18:04 186033
🙂 Czasami bywam tylko się nie odzywam tylko słucham co w Budzie piszczy 😉
Mruśka ogląda zimę z bezpiecznego, z góry wybranego miejsca pod parapetem jest kaloryfer 😉
Za oknem -20c
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_2017-12-27.jpg
Wczoraj bylam swiadkiem sceny ktora mnie przerazila wiec natychmiast weszlam na google (where else?) aby poszukac odpowiedz na pytanie czy orly poluja na koty.
A bylo to tak. Nasza kotka szla przed domem. Nagle bardzo sie zgarbila i nastroszyla futro. Spojrzalam we wszystkie strony I do gory. Nad nami przelecial orzel.
Audubon society podaje informacje ze wszystko zalezy od miejsce zamieszkania. W kolejnosci w menu orlow sa ryby, ptaki, padlina, a dopiero pozniej Mr. Thumper I na koncu Mr. Whisker.
Co nie znaczy, ze nasza kotka nie jest zagrozona.
Fragment artykulu:
„The fact is Bald Eagles don’t love the taste of red meat. When presented with a choice between a rabbit (by far the most common mammal in their diet) and a fish, chicks and juveniles will consistently abandon Thumper for sashimi. In fact, baldies seem to dislike mammalian prey so much that they won’t even bother hunting ”
Pytanie:
Czy Maryna Krywaniec poluje na koty?
Orca,
jastrzębie, orły i sokoły chętnie polują na drobną zwierzynę typu zając na przykład. Ja mam w pobliżu gniazdo sokołów wędrownych (peregrine falcon) i latem, jak Mrusi pozwalamy na ogródek wychodzić, to zawsze ktoś z nas jest w pobliżu.
Swoją drogą to piękne ptaki, sokoły.
A co będzie, jak Ciebie, Droga Alicjo-Ireno jakiś sęp porwie? Może lepiej nie wychodź do ogrodu!
Czyżbyś sugerował TesTequ, że jestem padliną???
Bo sępy na padlinę lecą.
U mnie natomiast na świerku gniazdo mają sokoły wędrowne. Jest niezły film sprzed lat, właśnie znalazłam…ale nie ma na youtubie 🙁
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sok%C3%B3%C5%82_i_koka
Orca,
być może pamiętasz…”The Falcon and the Snowman”? Bardzo dobry, moim skromnym zdaniem, film.
Alicia,
Nie znam tego filmu.
Sokoly pikne ptaki.
Zakladam ze kot Gaździny nie jest zagrozony obecnoscia Maryny Krywaniec.
Orca,
polecam ten film.
W tym roku mielismy „White Christmas „. Snieg zaczal padac w Wigilie i przestal nastepnego dnia. Dopiero dzisiaj widac ciemne place gdzie snieg topnieje.
Nadal jest zimno, ponizej sredniej temperatury o tej porze roku. Srednia opadu sniegu jest zdecydowanie powyzej normy.
Konik sasiadow jest ubrany w zielony plaszcz, osiolek chodzi po zboczu bez plaszcza, orzel w bialej czapce siedzi wysoko na drzewie.
Swieta spedzamy na terenie ktory najlepiej mozna opisac „the boonies” lub „middle of nowhere”.
Do Tanakecka
„Ten pan oficer Crabtree to chyba po celtycku gadał”
Skoro tak – to on jest swój! W końcu był przecie taki cas, kie Celtowie zamieskiwali Małopolske. Mediewiści śpekulujom nawet, ze mogło być tak, ze pierwowzór legendarnego króla Kraka mógł być Celtem. A moze… Crabtree jest właśnie potomkiem hyrnego króla? I moze nazwisko jego przodków brzmiało nie Crabtree, ino Krak-Grill? To drugi cłon nazwiska, to ocywiście nawiązanie do ulubionego nad Wisłom sposobu spędzania wolnego casu 🙂
Do Volterecka
„Cały Toruń śpiewa z nami..i ogrzewa ciepłymi źródłami”
O! I oto zamiast trzymać sie oryginalnej wersji brzmiącej „jest Hiszpania za górami” i zamiast płacić biurom podrózy za wyjazd do Hispanii, coby sie ogrzewać w tamtejsym słonku… mozno przecie… duzo prościej! Zapłacić Ojcu Dyrektorowi, coby ogrzać sie w jego źródłak 🙂
Do Zbysecka
„Świątecznych Świąt”
Świątecnyk Świąt? Bajuści! Ocywiście wozne jest, coby Święta były spokojne, wesołek, radosne, ale wozne przecie jest tyz to, coby były po prostu ŚWIĄTECNE 🙂
Do Alecki
„‚The Falcon and the Snowman’? Bardzo dobry, moim skromnym zdaniem, film.”
Nolozłek ten film tutok: http://www.filmweb.pl/film/Sok%C3%B3%C5%82+i+koka-1985-9643 . I cytom: Chris pracuje w zakładach obrony narodowej, gdzie poznaje prawdę na temat działań CIA. Zdruzgotany wraz z przyjacielem, Daultonem, sprzedaje tajne informacje Związkowi Radzieckiemu. Rok produkcji filmu: 1985. Cyli ten film chyba nie wyseł Związkowi Radzieckiemu na dobre. To moze by tak… wyryktować „The Falcon and the Snowman 2” 🙂
Do Tubylecka
„A może Owcarku Dickens tak zrobił? Najpierw opuścił przyjaciół i sam chodził pod oknem narzekając na mróz, a potem wygonił pod okno zaproszonych przyjaciół i odczuwał luksus popijając sobie w ciepełku i spokoju podczas narzekań zziębniętych przyjaciół”
Nimo wprowdzie zodnyk dowodów, ze tak było, ale mozno sie domyślić, cemu ik nimo – bo zoden z przyjaciół pona Dickensa publicnie nie uzaloł sie na takie traktowanie. A cemu? To ocywiste – zoden z nik nie fcioł ryzykować zerwania znajomości z tak hyrnym pisorzem 🙂
Do Orecki
„Czy Maryna Krywaniec poluje na koty?”
Na kota mojej gaździny – nie, bo jesteśmy przecie w jednej zbójnickiej kompanii. Zatem mojo rada do syćkik kotów: jeśli jakisi orzeł na ciebie poluje – zaproponuj mu wspólne zbójowanie.
„W tym roku mielismy ‚White Christmas'”
Za to my z poniom Owcarkowom obejrzeli se „White Christmas” z ponem Bingiem Crosbym. Barzo fajny sympatycny filmik jak na świątecny cas. Zastanawiali my sie przy tym ino, cy występująco tyz tamok poni Rosemary Clooney nie jest przypadkiem mamom pona George’a Clooneya. No i okazało sie, ze prawie – jest jego ciociom 🙂
Do Basiecki
„Owczarku…”
Piiiknie! Bede musioł hipnąć i podziękować Pakeckowi 🙂
Do Orginal_Replikecka
„Wszystkim, dla których najbliższe dni są ważne – życzenia zdrowia przewlekłego”
Bajuści, Replikecku! Zdrowia przewlekłego i… nieulecalnego, dodołbyk 🙂
Do TesTeqecka
„A co będzie, jak Ciebie, Droga Alicjo-Ireno jakiś sęp porwie?”
Skoro Alecka sięgła tamok, ka andyjskie kondory sięgajom, to jo se myśle, ze kingstońskie sępy myślom, ze Alecka to zbyt wysoko liga jak na ik mozliwości 🙂
Jesli orzel to zbojnik to dowiodl swojej intuicji
Orange Rooster chcial sobie zrobic zdjecie z orlem- symbolem US.
Orzel byl odmiennego zdania. Orange Rooster z lisem na glowie nie bedzie ze mna pozowal do zdjecia.
https://www.theguardian.com/us-news/video/2015/dec/10/donald-trump-attacked-by-american-bald-eagle-video
Na mój dusiu! A orzeł nazywo sie Uncle Sam! No to nie wróze dobrze takiemu prezydentowi, ftóry jest w niełasce u samiućkiego Wuja Sama 🙂