Warónki dla narciaży w gurah
Na mój dusiu! Nie jo jeden zauwazom, ze w tym narodzie ze znajomościom języka angielskiego jest być moze coroz lepiej, ale ze znajomościom polskiego – chyba coroz gorzej. Poźrejmy choćby na rózne forumy internetowe. Mozno odnieść wrazenie, ze na tyk forumak umiejętność prowidłowego pisania w ojcystym języku jest odwrotnie proporcjonalno do stopnia deklarowanego patriotyzmu.
A jak jest z poprawnom polscyznom u tyk, co teoretycnie nie powinni mieć z niom problemów? U takik redaktorów na przikład? O, Jezusickuuu! Takie casy nastały, ze i tamok rózne dziwne rzecy sie dziejom. Kozdy z wos pewnie mógłby podać na to jakisi pikny przykład. I jo tyz moge. Ot, choćby z wcora, z głównej strony internetowej Gazety Wyborcej. Co takiego sie tamok pojawiło? Ano… taki oto tytuł:
No i jak to sie wom podobo, ostomili? Jeśli spadliście z wrazenia z krzeseł, to piknie przepytuje, ze nie ostrzegłek, ze mozecie spaść. Bajako.
Nie wiem, jak długo ci „narciaże” tamok widnieli, ale zdoje sie, ze znikli dopiero po godzinie. Nic więc dziwnego, ze spośród śtyrdziestu komentorzy do tamtejsego artykułu ani jeden nie dotycył merituma, natomiast syćkie nawiązywały goscącej w tytule literki „ż”. Mi najbardziej spodoboł sie komentorz internauty o nicku foolbuster1222, ftóry napisoł tak: Jeśli dla narciaży, to warónki w gurach som świetne.
Piknie napisoł tyz internauta kiecek: Rozumiem walkę z konwenansami i zasadami. Nie rozciągałabym jej jednak na zasady ortografii.
Syćkie komentorze, jak i cały artykuł (ale teroz juz bez tyk niescynsnyk „narciaży”), mozecie noleźć tutok.
A co jo moge o tym syćkim pedzieć? No cóz… kieby to była pierwso lepso gazeta – westchnąłbyk ino, ba nie za głośno, po prostu tak, ze zywina w obejściu by mnie usłysała, ale zywina w pobliskim lesie juz nie. Ba przecie jest to gazeta piknie zasłuzono. I piknie ślebodno. Gazeta, ftórom cenie za wiele rzecy i ftórom cytom cynściej niz jakomkolwiek inksom. No ale dlotego właśnie nie moge sie powstrzymać, coby nie zawyć głośno: I ty, Brutusie, przeciwko słownikowi ortograficnemu?! Hauuuuu!
P.S. A w najblizsom niedziele – momy pierwse tegorocne święto w Owcarkówce. I to podwójne – Jagusickowe i Kapisoneckowe imieniny. No to zdrowie Jagusicki i Kapisonecki! 🙂
Komentarze
Mi podac przyklad napis na drzwiach restauracji. Prawdopodobnie Taco Bell.
Pracownik restauracji nalepil na zamknietych drzwiach kartke z nastepujaca informacja:
„Sorry, we are closed due to short staff” (powinno byc „staff shortage” 🙂 )
Ktos nalepil dodatkowa kartke z nastepujacym tekstem:
„Hire taller staff cause I need a taco!”
https://d.justpo.st/media/images/2014/09/d5e9624e8c114a4126c434c13e2e9e8e.jpg
🙂
Muj komentaż bendzie krutki:
w dzisiejszych warónkach rynkowych ałtor teksta albo redaktor portala zrobi fszystko aby zyntensyfikować klikalność.
A poćciwa publika łyka i łyka. Wcionsz wedle starej konwencji, dziewiętnastowiecznej jeszcze…
Błędy ortograficzne bardzo mnie dziwią, ponieważ teraz wszędzie komputerowe słowniki podkreślają błędy czerwonym szlaczkiem. Jak to można przeoczyć? Nie wiem!
Z drugiej strony kiedyś napisałem, że z tym czerwonym szlaczkiem może być coś nie tak… https://biznesbezstresu.pl/2013/04/01/strzez-sie-czerwonego-szlaczka/
Republikanski poprzednik narcyza jest znany ze znajomosci ojczystego jezyka. Tylko jeden przyklad:
„More seldom than not, the movies gives us equisite s e x and wholesome violence, that underscore our values.
Every two child did. I will.”
-George W. Bush
Economic Club of Detroit 9/22/00
TesTeq,
U mnie slowa napisane po polski sa podkreslone cyrwonym wezykiem.
Powyzsze slowa Dubya, z wyjatkiem jednego, sa napisane poprawnie wedlug Google. Dubya z pewnoscia korzystal z Google. 🙂
TesTeq,
no właśnie… korzystając z takich udogodnień można po prostu mimowolnie zapamiętać i z czasem nie robić błędów, albo przynajmniej robić ich coraz mniej.
Ja mam słownik ortograficzny „w oku”, bo mam pamięć wzrokową. Jak mam wątpliwości, to piszę dane słowo tak i inaczej i oceniam, które lepiej wygląda 😉
Ale bardzo rzadko mam wątpliwości, w końcu już tyle lat się tym językiem posługuję, a zawsze dużo pisałam.
Zdumiewa mnie fakt, że nikt się specjalnie nie czerwieni i nie przeprasza za błędy w mediach – gazetach internetowych, bo fora to już sobie daruję, poza dwoma ulubionymi blogami.
„Na mój dusiu! Nie jo jeden zauwazom, ze w tym narodzie ze znajomościom języka angielskiego jest być moze coroz lepiej”
Oj nie, Owczarku!
Bo zazwyczaj to jest tak, że „polski zapomnieć, a angielski się nie nauczyć”. Wtrącanie angielskich słówek do zdań wypowiadanych po polsku ma (w moim odczuciu) chyba oznaczać światowca i bywalca w tymże świecie. Ale to nie jest tylko polska choroba, ekspansja języka angielskiego odbywa się teraz na całym świecie. Ale to już przecież było w historii, były wszelkie makaronizmy i inne -izmy, i minęły.
Ja jestem starej daty, tłuką mi się jeszcze po głowie jakieś tam „ojczyzny polszczyzny” Tuwima…
(…)
Tak to było i tak się ziściło,
Taką pieśnią się dozieleniło.
I zielono, zielono w ojczyźnie,
W mojej pięknej ojczyźnie-polszczyźnie!
….
Nauczono mnie, że język trzeba szanować, rozumiem to też jako nieuzasadnione używanie wyrazów obcych, jeśli są odpowiedniki tych słów w języku polskim. Jasne, że język się zmienia i pewna część słów zostaje zaadoptowana przez język polski, bo po co wymyślać koło po raz drugi – i tak się dzieje we wszystkich językach. Ale trzeba znać proporcje i przede wszystkim język ojczysty. Nie mieszać!
Ja wiem, że ja bardzo poważnie o tym piszę, ale dla mnie jest to bardzo ważna sprawa.
Przy okazji – Owczarku, widzę, że Ty też przywiązujesz wagę do pieskowego polskiego języka 🙂
Po tutejszemu pieski szczekają „bow-wow”! 🙂
Ale Mrusiecka miauczy i mruczy po polsku i rozumie polski język, bo tak się do niej zwracamy 🙂
Warto sobie przypomnieć…
O zieleni można nieskończenie.
Powielając dźwiękiem jej znaczenie,
Można kunsztem udatnych powieleń
Tworzyć światu coraz nowszą zieleń.
Nie dość słowo z widzenia znać. Trzeba
Wiedzieć, jaka wydała je gleba,
Jak zalęgło się, jak rosło, pęczniało,
Nie – jak dźwięczy, ale jak dźwięczniało,
Nie – jak brzmi, ale jakim nabrzmieniem
Dojrzewało, zanim się imieniem,
Czyli nazwą, wyrazem, rozpękło.
W dziejach wzrostu słowa – jego piękno.
Więc nie lepo-ż by nam zieleń ziemi
Opowiedzieć słowiesy staremi!
A poczniemy tę powieść – od spodu,
Od pierwizny, od lęgu, od rodu,
Od rdzennego zrodzenia, od jądra,
Tam gdzie wnętrze, gdzie nutro, gdzie jątra,
Od głębiny, gdzie szepnął w zawięzi
Pierwszy dźwięczek zielonej gałęzi.
Nie wydziwiaj i nie bierz mi za złe,
Że w podsłowia tego świata wlazłem,
Że się ziaren i źródeł dowiercam,
Że pobożny jestem Słowowierca,
Że po mojej ojczyźnie-polszczyźnie
Z różdżką chodzę, wiedzący, gdzie bryźnie
Strumień prawdy żywiący i żyzny
Z mojej pięknej ojczyzny-polszczyzny.
Jedni wiosną słuchają słowików,
Innym – panny majowa przynęta,
Dla mnie – dźwięczą słowicze dziewczęta
W młodych pąkach liściastych słowników:
Wieczna młodość w kwitnącej starzyźnie,
Z wiosny w wiosnę i młodsza i świeższa!
Oto dom mój: cztery ściany wiersza
W mojej pięknej ojczyźnie-polszczyźnie.
Zjedźmy tedy w dzieciństwo tej mowy,
Jako górnik zjeżdża w szyb węglowy
I latarką rozświetla cmentarze
Leśnych dziejów i drzewnych wydarzeń.
Oto leży hercyńskie cesarstwo,
A niepołomickie na nim warstwą,
Na niepołomickim – białowieska,
Starodrzewna monarchia litewska;
Oto moje inowłodzkie lasy,
Gdy w nich jeszcze Centaur miał popasy,
A nad nimi mateczna, pogańska
Atlantyda jodłowo-słowiańska;
Oto miazga rozgromionej kiei:
Herculanum dębowe, Pompei,
Nieprzebyte uroczyska ciemne,
Tajne jary i puszcze podziemne,
Jarogniewem niebiosów spalone,
Siekierami błyskawic zwalone,
W tysiącwiecznym ubite moździerzu
W węgiel, który z ogniem w przymierzu,
W skamieniały grobowiec przepastny,
Tchnący chłodem zamogilnej astmy,
W diamentowy lodowiec milczenie.
Zjedźmy w głąb i obudźmy kamienie,
Wyczarujmy zielenie. Bo górnik,
Spraw umarłych wskrzesiciel, powtórnik,
Mogił świadom i głosów przedwiecza,
Wie, że leśna rzecz jest jak człowiecza,
Że w jednakich głębokościach giną,
Ponikami płyną, aż wypłyną
I wyjawią prawdę człowiekowi
Źródłosłowin blaskiem i śródsłowin;
I zaszumi rozruszony węgiel
Lasem, polem, miodoborem, łęgiem,
I wyszumi z siebie słońca snopy,
Mchy piętrowe, brodate potopy,
I płaz wszelki posłuch rozkazu,
I wyślizną się jaszczury z głazu,
Wiatr się wyrwie i ptaki wyskrzydli,
Jeż z jałowcem się równie naigli,
Aż zwierz grubszy wyruszy: korzenie,
Pnie, konary opuszczą więzienie
I otrząsną się po długim znoju,
Zielem strzelą – i do słowopoju.
Wtedy źródło wzejdzie od korzeni
W trzon pijących gałęzie-jeleni,
I samica przebudzona, Mowa,
Po swych pierwszych płodownikach wdowa,
Na zielone wyjdzie rykowisko!
I zakapie ze słowiska wyskok,
I pociągnie od końców korzeni
Krew-zielica, miód żywiczny ziemi,
I – brzask w lesie, zaiskrzy się wszystko:
Grekowisko, żmudzisko, sanskrzysko,
Po ziemi pójdą echa bliźnie
W mojej pięknej ojczyźnie-polszczyźnie.
Zaziołali na głos bracia braci,
Wszystko krewni i powinowaci,
I zaczęli się wabić, tokować,
Imionami-echami mianować,
Choć z oddali, to po dziadach z bliska,
Zieleniacy bujnego słowiska,
Z prajednego szczepu, z pra-praiska.
Do nurtowań, gruntowań się wzięli:
Kto się pierwszy w cel zielisty wzieli,
Wydrze ślad najdrzewiejszego ZIELA,
Kto z ziołoci stawów i strumieni
Zielorostek pierwszy wyzieleni,
Kto z zielistków, ziółek i przyziółków
ZIELA zerwie w podsłownym zaułku
I w zieliszczu, w szumnej zielbie świata,
Antenata znajdzie, Zielonata.
Przyłączyły się do nich jaszczurki,
Że tej samej są zieleszczyzny córki,
Że też zielskie – i że przecież one,
Jak te inne zielki, są zielone!
Lecz zielacy trawowici, iści,
Zaszumieli – i większością liści
Wiec uchwalił, że im praw nie przyzna,
„Precz” szeleszcząc i „Ziel i zielszczyzna!”
Zapłakały jaszczurki skulone,
Powtarzając: przecież my zielone…
Zapłakały jak płaczki na tryźnie,
W swojej pięknej ojczyźnie-zielszczyźnie.
Przeszukali milion zieloności,
Nie znaleźli ziela Zieloności,
Bo on, kłączek zieleniście mokry,
Trwał nie w trawie i nie mchem się pokrył,
I nie w liściach, nie w lesie, nie w grządce,
Lecz w zielątce – w zielonawej łątce,
Co w tym wierszu od początku fruwa,
Śród słów krąży, łączy je, rozsnuwa,
Siada na nich, na wylot przeziela,
Dźwięki spaja, przeszczepia, rozdziela
I odleci – i znowu przyfruwa.
Tak nad pracą ziołowieda czuwa
Nakrapiana słońcem łątka trawna…
Nie od dzisiaj. Z pradawien pradawna:
Gdy się jeszcze zioło nie zieliło
Ani zieła na ziemli nie było,
Ani zołte ze żełtem przemiennie
Wspólnym gełtas nie pluskało w Niemnie
(A i dziś – wyjdź za Wilno, na pole,
Na tym polu nie trawa, lecz żole,
Nie zieleni się, żelti murawa,
A żolynas: zlotawa otawa),
Jeszcze w Renie nie bulgnęło gulthem
I nie było ni złotem, ni żółtem,
Ani w skarbcach łotewskich zeltesem
(Znaczy: złotem – a słychać go zielcem!),
Jeszcze krętej wikliny zawijas
Nie rozprężył się Prusom w żalias,
Jeszcze Żmudzin, zanim słowo znalazł,
Rdzy wiewiórczej nie nazywał żalas,
Jeszcze zołki-bylice, przed załkiem,
Słowiańszczyźnie żółciły się złatem,
Jeszcze ZEL kroplą „i” się nie zrosił,
Jeszcze żółcień o złocistość po prosił,
Jeszcze żołna (zielony dzieciąłek
Chloropicus, pożółtek, od-ziołek)
Żlutą żluną nad Wełtawą była,
Jeszcze Chloe się nie zieleniła
Ani trawy zielonawy porost
Nie podszepnął Greczynowi: chloros –
A już łątki-polotki złocone
Ze słowami grywały w zielone,
I przez myśli domyślne, przedśpiewne,
Już ziołoród przeświecał niepewnie.
Tak to było i tak się ziściło,
Taką pieśnią się dozieleniło.
I zielono, zielono w ojczyźnie,
W mojej pięknej ojczyźnie-polszczyźnie!
(Julian Tuwim)
Dzisiaj jest Dzień Kubusia Puchatka 🙂
(po tutejszemu – Winnie the Pooh, imię nadane przez właściciela, który pochodził z miasta Winnipeg, w prowincji Manitoba, Kanada).
http://sympatia.onet.pl/tips/advice/dzien-kubusia-puchatka-najpiekniejsze-cytaty-o-mil,5676602,advice-detail.html?utm_source=onet.pl&utm_medium=referral&utm_content=dzienkubusiapuchatka&utm_campaign=trescired_0118
Ludziska szyćko że wytłumaczono! Kiej awangardowy aktor ściąga gaciie w teatrze ..bo to śtuka tego wymaga. …no to przecie wolno posmakować awangardy przy czytaniu i bajaniu?.Dzieciom słowo ,,Zajebisty ”
wlazło na salony.Kiesik w Zakopanem gościła warsiawsko-ceperska rodzina i paniusia zapytała gazdy bo zboceła że krowa dojona bez gaździna m smutną fizjonomię. Gazda pośpiesznie objaśnieł:Ano paniusiu ..a jakoz by było kieby paniusie dwa razy na dzień za cycki ściskać ?..a ino roz w roku do byka prowadzić?”…W którym obecnym tekście jezd taka finezyja? Ani jednego bluzga!
Do owego gazdy trza poprowadzić na kursy..A co do ortografii stosowany i tej interpunkcji…to redaktora muszom się uczyć od juhasów…bo uni potrafili kazdego barana.. przecinkiem LEGO wykrzyknikiem oddzielić.
No i te ko ..korektory..powinni być płatni progresywnie za każdego byka”..
Powinni widzieć koniecznie co to jezd prostata i czym się różni od prostoty.
Darujcie rozgromili wolę automat na moim androidzie wydział jak Macierewicz w wojsku.
A miało być ,,ale”…i ,wydziwia”..!
„Warónki dla narciaży w gurah”
Jest i dobra wiadomosc. Dzieki czytaniu tego bloga od razu wyczulem, ze to nie jest jezyk goralski 🙂
Witoldecku. No nie jest …nie jest ,a mnie popsuł się komputer i mam na androidzie takiego podpowiadacza i ta funkcja robi co chce, a przy tym wcale nie udaje wariata!(jak to uporczywie czynią ..politycy )
Po prostu mósk sie.. się lasóje! Rzaba w ciąrzy!
Jest medal na MŚ 🙂
Pozdrowienia od mojej kociej wnuczki, Nobie 😉
http://aalicja.dyns.cx/news/Nobie1.png
Witojcie, ostomili! Piknie dziękuje za syćkie komentorze i postarom sie wkrótce na nie pikne poodpowiadać. Ba na rozie – na okazje piknyk trzek skoków Kamila na miemieckim mamucie – wklejom wpis na te właśnie okolicność. A właściwie pierwsom połowe wpisu. Drugom – spodziewom sie wkleić w ciągu doby 🙂
Ślicnopikne dzięki za życenia Łowcarku ostomiły 🙂
A nonszalancja mediów względem zasad pisowni i w ogóle naszego języka ojczystego, boli mnie od lat. Obserwowałam sobie z boku, mieszkając w innych krajach jak stopniowo znika dziennikarstwo na poziomie Kapuścińskiego czy Miecugowa z mediów „pisanych”. Przy okazji odwiedzin w Polsce przekonałam się, że i telewizja zatrudnia już ludzi nie potrafiących ani gramatycznie budować zdań, ani wysławiać się z wystarczającą dykcją. O szacunku do czytelnika/widza Nie wspomnę.
Mierzi mnie to wszystko. Chyba jestem dinozaurem z tą moją obsesją na punkcie szacunku do języka.
Do Orecki
„Ktos nalepil dodatkowa kartke z nastepujacym tekstem:
„Hire taller staff cause I need a taco!'”
I fto by pomyśloł, ze w takiej Hameryce ludzie fcom, coby w restauracjak obsługiwoł ik hyrny polski poeta Leopold Staff! 🙂
Do Basiecki
„w dzisiejszych warónkach rynkowych ałtor teksta albo redaktor portala zrobi fszystko aby zyntensyfikować klikalność.”
Tyz prowda. Zastanawiom sie ino, jak jest poprawnie: „ałtor” cy „aótor”. A moze obie pisownie som prowidłowe? 🙂
Do TesTeqecka
„Błędy ortograficzne bardzo mnie dziwią, ponieważ teraz wszędzie komputerowe słowniki podkreślają błędy czerwonym szlaczkiem. Jak to można przeoczyć? Nie wiem!”
Tyz mnie to zastanowiło. Inkso sprawa, ze kie jo ryktuje swoje wpisy, to mom całom kupe tyk cyrwonyk ślacków. Cyzbyk jaz tak wiele błędów ryktowoł? 🙂
Do Alecki
„Ale Mrusiecka miauczy i mruczy po polsku i rozumie polski język, bo tak się do niej zwracamy”
I barzo słusnie! No bo jak po angielsku zaśpiewać: „A-a-a, kotki dwa”? Niby mozno spróbować: „A-a-a, two pussycats”. Ale… jakosi dziwnie to by brzmiało.
„Dzień Kubusia Puchatka”
Bajuści! Był taki! Wiem to piknie, bo tyz barzo lubie tego Misia o Barzo Małym – teoretycnie – Rozumku, ba praktycnie… tego Rozumku to on mioł więcej niz niejeden cłek 🙂
Do Volterecka
„A co do ortografii stosowany i tej interpunkcji…to redaktora muszom się uczyć od juhasów”
Bajuści! W końcu w góralskiej gwarze jest tak piknie, ze ino „ż” nomienio sie na „z”, natomiast „rz” – ostoje sie jako „rz”. I dlotego właśnie po naukak u juhasów kozdy redaktor piknie by to wiedzioł, cy pise sie „narciaż” cy „narciarz” 🙂
Do Witoldecka
„Dzieki czytaniu tego bloga od razu wyczulem, ze to nie jest jezyk goralski”
Przybocyło mi sie, Witoldecku (choć nie jestem pewien, kany to cytołek, ale chyba w ksiąze „Kruca fuks – alfabet góralski” pona Kurasia i pona Smoleńskiego), ze reguła góralskiej pisowni jest tako, ze nimo zodnej reguły i kozdy górol pise, jako fce 🙂
Do Jagusicki
„Chyba jestem dinozaurem z tą moją obsesją na punkcie szacunku do języka.”
Jo chyba tyz, Jagusicko. Zastanawiom sie ino jakim. Jeśli juz mom wybierać – to chyba triceratopsem. Bo triceratops mo takie pikne trzy rogi, ftóre piknie mogom sie przydać do odganiania wilków od owiecek.
No i Twoje zdrowie po roz pierwsy, Jagusicko! Z okazji Twojego piknego wcorajsego święta! 🙂
Zastanawiom sie ino, jak jest poprawnie: „ałtor” cy „aótor”. A moze obie pisownie som prowidłowe?
Najlepiej
— wstawić pierwszą wersję ekstrawagancką,
— pozwolić, by wynieśli się czyli poegzaltowali swą wyższą kompetencją wszyscy, którzy ukończyli 2 klasę podstawówki
— poprawić na drugą wersję ekstrawagancją (da capo)
— potem trzecią
— gdy już klikalność spadnie w pobliże zera, wstawić wreszcie wersję standardową… albo nie 😈
Dla socjo- i psycho-manipulatorów jest tu dodatkowo okazja do dalszego rozhuśtywania nastrojów społecznych (już bez tego rozedrganych jak tania galareta) — te wszystkie szlagi i cholery trafiające na widok, te mierżenia, rżenia i zmrożenia, obelgi faktyczne i rzekome ze strony niedouczonej młodzi i starych wyjadaczy… Wszystko odbierane tak osobiście, jakby nam ktoś mamę zabijał, dziecko molestował…
…A to tylko konwencja…
Ile było jej reform, uwspółcześnień, wyrównań do uzusu — wiedzą starannie wykształceni poloniści (i niektórzy inni też).
Znacznie gorsze zbrodnie na języku popełniają gwałciciele i przesuwacze znaczeń, rozmywacze logiki, spójności synchronicznej i diachronicznej.
Tyle, że, aby to wyczuć, trzeba być dość szczwanym lisem; by wypunktować i napiętnować – musiałbyś się niekiedy uwikłać w wielomiesięczne potyczki…
O wiele więc łatwiej jest cieszyć się przed samym sobą opinią czyścioszka językowego* z powodu nietolerancji nędznych i oczywistych potknięć, zachwaszczeń, prowokacji ort… 🙂
____
*wiele lat temu pod jednym z blogów POLITYKI użyto określenia „puryści ziemniaczani”…
😳 Poprawka:
poprawić na drugą wersję ekstrawagancką
A moze te Znacznie gorsze zbrodnie na języku na języku wynikajom z pocucia bezkarności? Z tego, ze po ukońceniu nauki nie mozno juz dostać dwói/pały z polskiego? Ba kieby tak to zmienić… 🙂