Barzo pikny i wozny dzień
Czy wiesz, że piwo to szczególnie postny napój? Odkryli to już średniowieczni mnisi. Ponad 700 lat temu grupa zakonników z niemieckiego miasta Einbeck uwarzyła specjalny rodzaj ciemnego, słodowego piwa, które miało im pomóc w przeżyciu okresu Wielkiego Postu. […] Piwo było tak pyszne, że mnisi zaczęli się przejmować czy spożywanie takiego napoju w poście oddaje pokutny charakter tego okresu. Legenda głosi, że postanowili skonsultować to z papieżem. Podczas ich podróży do Rzymu, piwo było narażone na szczególne warunki atmosferyczne, przez co uległo podwójnej fermentacji i się zepsuło. Gdy papież go spróbował, jego smak tak go odrzucił, że momentalnie stwierdził, że jego picie to doskonały sposób na wielkopostne wyrzeczenie.
Takom oto piknom legende mozecie, ostomili, noleźć na stronak deon.pl. Ino… cy ta historia nie widzi sie wom kapecke… dziwnom? No bo nie wiem, jakom wiedze o piwie majom dzisiejsi mnisi, ale w starodownyk casak – mieli ogromnom. W końcu Smadny Mnich nie nazywołby sie tak, jak sie nazywo, kieby słowo „mnich” nie kojarzyło sie z piknom wiedzom na temat tego złocistego trunku. Bajako.
Cy mozliwe zatem jest, ze średniowiecni zakonnicy nie umieli zabezpiecyć piwa tak, coby nie zepsuło sie w drodze do Rzymu? Nie, na mój dusiu! To nie jest mozliwe. Cemu więc jednak sie zepsuło? Powiem wom. Otóz kie ci miemieccy braciskowie wędrowali tak z tego swojego Einbecka do Wiecnego Miasta, to z góry poziroł na nik sam Pon Bócek. Poziroł, poziroł… i zacął rozmyslać:
– Heeej! Piwko, piwko… Pikno rzec! Tak pikno, ze nie miołek sumienia zabierać go cłowiekowi nawet wte, kie zezłościłek sie na niego i wygoniłek z raju. No i piknie sie to ludziom kwoli, ze umiom ten napój docenić. I zabawić sie przy nim tyz umiom. Teroz i w przysłości. Ot, choćby podcas takiego Oktoberfesta w październiku. Abo w Dzień Świętego Patryka 17 marca, cyli… na mój dusicku!… w okresie Wielkiego Postu!
Tutok Pon Bócek sie zafrasowoł.
– Niedobrze – pedzioł do siebie. – Nie trza być Ponem Bóckiem, coby sie domyślić, ze prędzej cy później nojdzie sie jakisi świętosek, bardziej papieski od papieza, co to zacnie głosić, ze piwo w taki cas musi być zakazane. I jesce bedzie godoł, ze tako jest wola bosko! Choć to ocywiście bedzie nieprowda, ale jo juz sie do tego przyzwycaiłek, ze co i rus jakisi cłek nazywo wolom boskom to, co z mojom wolom nimo nic wspólnego. Eh…
Heeej! Wsekmocnemu Stwórcy zol sie zrobiło ludzi na myśl o tym, ze ftosi moze im zakazać spozywania tego płynnego kawałecka raju przez caluśki Wielki Post. No ale przecie Pon Bócek nie od tego jest Ponem Bóckiem, coby tak łatwo sie poddawać. Postanowił wartko cosi wymyślić. Pomyśloł, pomyśloł… Znów poźreł na tyk jadącyk do Rzymu mnichów i… juz wiedzioł, co robić. Zrobił to, co było w tej kwilecce najprostse – sprawił, ze to wiezione z Einbecka piwo zwycajnie sie zepsuło. A co było potem – to juz piknie wiecie z legendy, ftórom przecytaliście na pocątku tego wpisu – Roma zalokutowała i causa sie sfinitowała. I ślus.
A ten Dzień Świętego Patryka bedzie juz za niedługo – w najblizsom sobote. Nie jest to polskie święto, więc mozecie, ostomili, obchodzić je abo nie. Mozecie wypić w ten dzień śklanecke piknego irlandzikego Guinnesa abo nie. I zaprzyjaźnić sie na te okazje z jakimsi leprechaunem* abo nie. Ba nie mozecie zaprzecyć, ze Dzień Świętego Patryka to jest barzo pikny i wozny dzień. Skoro sam Pon Bócek z jego powodu zapobiegł zakazowi picia piwa w Wielkim Poście – to inacej być nie moze. I hau!
P.S.1. A tak w ogóle jest to cas, kie róznyk świąt momy w Owcarkówce niemało. W ostatni wtorek były Hortensjeckowe imieniny i Małgosieckowe urodziny. Zdrowie Hortensjecki i Małgosiecki! 🙂
P.S.2. A najblizso sobota bedzie nie ino – zbocowanym wyzej – Dniem Świętego Patryka, ba tyz dniem Zbyseckowyk imienin i Jędrzejeckowyk urodzin. Zdrowie Zbysecka i Jędrzejecka! 🙂
P.S.3. W poniedziałek zaś, 19 marca, Józefickowe imieniny bedom. Zdrowie Józeficka! 🙂
P.S.4. A 22 marca – imieniny Noboru-Wataya Koteckowe. Zdrowie Noboru- Wataya Kotecki! 🙂
* A fto to taki ten leprechaun, o tym godołek juz dosyć downo temu, ale godolek – we wpisie z 21 listopada 2006 rocku.
Komentarze
Jakoś zimową (w tym Patrykową) porą piwo może dla mnie istnieć albo nieistnieć (zresztą mocniejsze alkohole też w coraz większym stopniu mogą istnieć albo nieistnieć)…
…Za to w upale, wieczorem, po kilkudziesięciu kilometrach rowerowania albo wędrówki, w dobrym nastroju, jedyniesłusznym towarzystwie — naprawdę niezły wynalazek.
Świecko-duchowny, niech będzie…
I kosmopolityczny na dobitkę, ba, może i zaborczy… choć na pewno znajdą się spece gotowi udowodnić, iż wyłącznie-wybitnie-rdzennie-polski… 🙄
Piwo z rana jak…. studencka piosenka.
„Piwka dajcie nam żakom, nam żakom
nam studenckim żebrakom, żebrakom
A jak beczka tu pęknie, tu pęknie
zaśpiewamy wam pięknie, wam pięknie..”
Tak śpiewali biedni żaczkowie w Krakowie (Toruniu , Gdańsku Norymberdze, Boloni..* niepotrzebne skreślić lub wprowadzić w życie 😉
Niech żyją Mnichy Uśmiechnięte
co piją piwo
i nie gonią w piętę 🙂
Postny, ale swoje kalorie ma 😉
Zbysku – jak śmietana 🙂
Dobre piwo nie jest złe!
Dlaczego dzień św.Patryka nie ma swojej tradycji w Polsce? a niby dlaczego miałby mieć, podobnie jak Oktober Fest i tak dalej.
Św.Patryk jest naczelnym świętym Irlandii, a ponieważ Irlandczycy często-gęsto emigrowali, to także w Kanadzie i USA, a podejrzewam że i w Australii to święto jest świętowane 😉
Beczką piwa, oczywiście, jak na święto przystało.
Z okazji dzisiejszego swieta, do piknej Owczarkowej opowiesci dodam opowiesc o beczkach piwa Guinness, ktore uratowaly zycie 8 czlonkom zalogi statku W.M. Barkley.
https://www.npr.org/sections/thesalt/2018/03/17/594440438/for-st-patricks-day-a-true-tale-of-8-sailors-saved-by-guinness
Owcarku,
pyszną legendę opowiadasz, a z Ponem Bockiem to musiało być, jak mówisz. Święty Patryk to był bardzo zacny święty, Smadny Mnich to jest bardzo zacne piwo, zacne piwo to jest też irlandzkie piwo, ale najzacniejszy to jest Owczarek. Owczarek, w swojej zacności ma rodzeństwo,, kuzynostwo i tak dalej. Jak to wszystko razem złożymy, to co się z tego złożyło można zobaczyć tu:
‚https://www.youtube.com/watch?v=y07at1bU89Q
Piwo to super napój ) Gdyby nie ważenie piwa kto wie, czy dożyłaby nasza cywilizacja do obecnych czasów, gdyż, by zrobić piwo najpierw musieli przegotować wodę, która zawierała zarazki i inne świństwa, o których się starożytnym Grekom i Egipcjanom nie śniło ))
A co do obecnych czasów, to czytałem, ze Amerykanin J. Wilson, wielki łasuch piwa postanowił w poście, przez 46 dni nic nie jeść i nic nie pić, tylko raczył się każdego dnia doppelbockiem, czyli po naszemu jest to mocne piwo i doszedł do bardzo ciekawych spostrzeżeń ))
https://www.deon.pl/po-godzinach/ludzie-i-inspiracje/art,629,ten-czlowiek-nie-jadl-przez-caly-wielki-post.html
Wawrzku,
a nie mogłeś się z tym artykułem pospieszyć? 😉
Ostatecznie…można sobie założyć inne dni postne.
Alicjo – Ireno
To wszystko zasługa )) Owczarka, który dopiero teraz zamieścił ten piwny artykuł )))
Licząc od dzisiaj – 18 marca – do Wielkanocy zostało jeszcze 14 dni, wiec można zrobić „próbę”, jak organizm zareaguje na ten dwutygodniowy post piwny ) A za rok, nie widzę przeszkód, by „pójść na całość” )
Trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników jak chociażby jazda samochodem, rozmowy z ludźmi, no bo przecież będzie trochę czuć to piwo, przeróżne domowe obowiązki, by wykonać je prawidłowo i bezpiecznie, trzeba też znaleźć sobie jakiś zaciszny kat, by odreagować wiele sytuacji życia codziennego.
Cztery piwa dziennie to 2 litry płynu z mikroelementami. Przeznaczając 8 godzin na sen, zostaje czas na wypicie każdej butelki co cztery godziny, w niedzielę jest piąta, na deser lub na podwieczorek. Raczej ciężko się tym upić, choć początki mogą być trudne, ale czego nie robi się dla zdrowia tak fizycznego jak i psychicznego )
Barzo pikny i wozny dzień dla Kamila Stocha…
http://www.skijumping.pl/wiadomosci/24653/Raw-Air-w-Vikersund-Konkurs-dla-Johanssona-Stoch-triumfatorem-turnieju-i-zdobywca-Krysztalowej-Kuli/
W dość mroźny i bardzo wietrzny dzień – po „przymusowym” (śpiewanie) spacerze do centrum – raczymy się miodem pitnym od pszczół „własnych i znakomitej domowej roboty. Tudzież przyjacielskiej, dodajmy (dla lepszego smaku i wspomnień niedawnego gromadnego ucztowania)… 🙂
Przenikliwy i silny wiatr pogłębiający odczucie mrozu nie zniechęcił licznych biegaczy do uczestnictwa w Półmaratonie Marzanny…
My zaś wczoraj „tylko” w bliskiej Puszczy Dulowskiej na pętelce przeliczeniowo dziesięciokilometrowej… plus mróz, wiatr, ślizgawica… — cuuuuudnie było! 😎
@Wawrzek
„Gdyby nie ważenie piwa kto wie, czy dożyłaby nasza cywilizacja do obecnych czasów.”
Mogę cię zapewnić, że bez „ważenia” piwa nasza cywilizacja z pewnością dożyłaby do obecnych czasów. 🙂
S T O C H W A Y..
Co wom powiedzieć mom dziś roztomili??
Byście za sukces mój ..kapkę wypili..??
Fce.. wieszcz wyskrobać wiersz z rymikiem zgrabnym.
Więc tu, trza pomóc mu tym Mnichem Smarnym!
Nie strasne mi norweskie dni,fiordy z łososiem
Mewy i orły fcialy mi zagrać na nosie…
A wiater wiał jako fciał w wąsy Johanssona
To chociaż on na pudle stał mnie nie pokonał!
Off course ..Hongacher wciąż drapał się w czapkę..
Dawid i Piotr na większy sznyt ..miał trener chrapkę
Lecz to co było tam zostało w nogach..nie była zła dość ciężka ta
Norweska droga..??
Zwycięstwo mam powiadam wam jak w preambule..
Cieszy się Ząb że orzeł ma już drugą kulę..
A nad Giewontem duje wiatr radością kipi..
a w progu stoi sąsiad mój .fciołby co wypić!
I chociaż potem męcy kac,to przecie z Zębu Kamil nas..
Maryśko sroga…..! To znowu pudło czeka gdzieś aby zwycięzca mógł
Tam wleżć..to jego drooooga!
Jucha!! Jedyna! Tren ałtomatycny tłumac. dorobieł smarrną gembusię tymu Mnichowi. Pisem to wychodzi co innego.
Smadny ..na wieki wiekuff ..amyn! Zum tasend Teufel!
T a u s e n d !!!
Volter
A dlaczego nie do stu tysięcy diabłów – zum Hundert Tausend Teufel ??))
Wawrzecku luby
Problemúff jest mnoga! Po pierwsze primo..jak to u klasyka musem poprawić tyn popełniony plagiat. Stoch sobie na taki bele jaki wirsyk nie zasłużył.Rytmy i rymy nie gramom z melodią ,,My Way”” i nawert Michał Bajorów by wiem wykrzywił? Basisty z góralski kapel tyz.z..z!
Trochę winna Maryśka a najwięcej jej patelnia niekonicnie myta.
S T O C H W A Y
Cóż wam powiedzieć mam?..dziś rozgromili?
Abyście dziś za sukces mój..kapkę wypili..
Fce wieszcz wyskrobać wiersz rymikiem zgrabnym
Wy tu pomóżcie mu..tym Mnichem Smarnym!
Nie straszne mi norweskie dni..fiordy z łososiem
Mewy czy orły chciały mi zagrać a nosie
A wiater durś wiał jak fciał w wąs Johanssona
To chociaż on na pudle stał,mnie nie pokonał!
off course …Horngacher wciąż w czapkę się drapał
Dawid i Piotr mieli sznyt i mieli zapał
Lecz wszystko to.za nami już choć czuję w nogach..
Nie była zła ..dość trudna ta ,norweska droga.
Zwycięstwo mam,powiadam wam jak w preambule
Cieszy się Ząb i szumi dąb ..że mam dwie kule..
A nad Giewontym duje wiatr śniegiem do ślipi,
Na progu gość trzeźwy dość..trzeba z nim wyyypić!
I chociaż potem wielki kac..
..Marysiu Sroga
To przecie z Zębu Kamil nas to jego droooga!
Grafomaństwo to nie jest grzech śmiertelny..?
Niestety jestem bezsilny na wybryki systemu Androida
Do Basiecki
„Barzo pikny i wozny dzień dla Kamila Stocha…”
Bajuści. W dodatku juz wiadomo, co moze on robić, kie jego kariera skocka dobiegnie końca – moze otworzyć na Krupówkak sklep z wazonami. W końcu telo i nadostawoł podcas tego „Rowera” 🙂
Do Zbysecka
„Niech żyją Mnichy Uśmiechnięte”
Bajuści! Kieby opróc piknego Smadnego Mnicha ftosi wyryktowoł tyz piwo o nazwie Uśmiechnięty Mnich – jo byłbyk jak najbardziej za 🙂
Do Alecki
„Św.Patryk jest naczelnym świętym Irlandii, a ponieważ Irlandczycy często-gęsto emigrowali, to także w Kanadzie i USA, a podejrzewam że i w Australii to święto jest świętowane”
O! I być moze właśnie ze względu na te Australie worce u nos świętować Świętego Patryka? Bo w Australii w swoim casie posukiwoł złota hyrny polski dziennikorz i awanturnik, pon Sygurd Wiśniowski. Z jego relacji wyniko, ze piknie sie on tamok przyjaźnił z Irlandcykami. Więc fto wie? Moze przyjaźń polsko-irlandzko najpikniej kwitła właśnie wśród kangurów? 🙂
Do Orecki
„Z okazji dzisiejszego swieta, do piknej Owczarkowej opowiesci dodam opowiesc o beczkach piwa Guinness, ktore uratowaly zycie 8 czlonkom zalogi statku W.M. Barkley.”
Na mój dusiu! Historia tak pikno, ze jak za rok znów bedzie Dzień Świętego Patryka, to abo jom tutok przetłumace na polski, abo… opowiem jom własnymi owcarkowymi słowami 🙂
Do Tanakecka
„Jak to wszystko razem złożymy, to co się z tego złożyło można zobaczyć tu:
‚https://www.youtube.com/watch?v=y07at1bU89Q”
O, to, to! Swojom drogom to by wyjaśniało, dlocego u nos bacowie z owcarkami i owieckami wychodzom na hole nie na Świętego Patryka, ino dopiero na Świętego Wojciecha. Bo kieby wychodzili na Świętego Patryka, to owcarki zaganiałyby owiecki nie na hole, ino na piwo 🙂
Do Wawrzecka
„Amerykanin J. Wilson, wielki łasuch piwa postanowił w poście, przez 46 dni nic nie jeść i nic nie pić, tylko raczył się każdego dnia doppelbockiem, czyli po naszemu jest to mocne piwo i doszedł do bardzo ciekawych spostrzeżeń”
No cóz… moge pedzieć, ze jego obserwacje w duzym stopniu zgadzajom sie z moimi. Bo kieby nie Smadny Mnich, to umiołbyk jo pisać na komputrze i ryktować bloga? Ano… barzo mozliwe, ze byk nie umioł 🙂
Do Witoldecka
„bez ‚ważenia’ piwa nasza cywilizacja z pewnością dożyłaby do obecnych czasów”
Na dobrom sprawe… i bez ważenia, i bez warzenia. Więc w sumie ludzkość powinna być wdzięcno swoim praprzodkom za to, ze ryktowali te cynność zarówno w wersji przez „ż”, jak i przez „rz” 🙂
Do Volterecka
„Niestety jestem bezsilny na wybryki systemu Androida”
Tym gorzej dlo Androida. Zdradził sie, ze nie zno słowackiego. Kieby znoł – to by wiedzioł, ze „smadny” to po słowacku „spragniony”. I od rozu by piknie skojarzył, ze nas Kamil z Zębu jest „smadny” zwycięstw i dlotego właśnie tak piknie skace 🙂
Owczarku,
Jesli mozna prosic to tylko „własnymi owcarkowymi słowami ” 🙂
Owczarku,
Spojrzalam na jezykoznawcze talenty google i takie, wedlug google, jest tlumaczenie tej historii na jezyk polski. Jednak moje preferencje sa zdecydowanie w kierunku „owcarkowch słów”. Google takiej wiedzy lingwistycznej jeszcze nie posiada.
Tlumaczenie na jezyk polski artykulu „For St. Patrick’s Day, A True Tale Of 8 Sailors Saved By Guinness” by google. 🙂
Na Dzień Świętego Patryka, Prawdziwa Opowieść 8 Żeglarzy Uratowanych Przez Guinnessa
17 marca 2018 r. 7:00 ET
PETER MOLONEY
OD
WBUR
Robotnicy toczą potencjalnie ratujące życie beczki Guinnessa w czerwcu 1955 r. Na nabrzeżu w Dublinie.
Bert Hardy / Getty Images
Jeśli podnosisz kieliszek Guinnessa w Dzień Świętego Patryka, delektuj się nim, rozważając tę historię z 1917 roku, kiedy słynny porter Irlandii był powodem do prawdziwej uroczystości: uratował życie.
Dziwna opowieść rozgrywa się na Morzu Irlandzkim pod koniec I wojny światowej. Oprócz tradycyjnych niebezpieczeństw związanych z przekraczaniem tego zatłoczonego akwenu w małym rzemiośle, lata 1914-1918 charakteryzowały się dodatkowym niebezpieczeństwem niemieckich okrętów podwodnych, które atakowały wszystkich wrogów statków (nie tylko wojskowych) i wielu zatopiło.
Było to wyzwanie, z jakim parowce Guinnessa, z ładunkiem pełnym tłustości, codziennie stawiały czoła Irlandzkiemu od Dublina do miejsca przeznaczenia, Liverpoolowi, w północno-zachodniej części Wielkiej Brytanii. Podróż trwała około 135 mil i trwała większość dnia, w zależności od pogody.
WM Barkley był dumą floty Guinnessa. Guinness kupił go od budowniczego statków Belfastu Johna Kelly’ego i Sonsa w 1913 roku, zaledwie rok przed wybuchem wojny. Następnie, z powodu konfliktu, statek został zarekwirowany przez brytyjską Admiralicję za wysiłek wojenny. (W tym czasie Irlandia była nadal częścią Zjednoczonego Królestwa, więc był to akt prawny rządu). W 1917 r. Statek został uznany za nieodpowiedni do swojej misji wojennej i wrócił do Guinnessa do celów komercyjnych.
12 października 1917 r. Barkley wyruszył z Dublina podczas swojej fatalnej podróży do Liverpoolu, z ładunkiem tęgi i ekipą 13 osób. Prawie trzy godziny w podróż, katastrofa uderzyła: torpeda z niemieckiego okrętu podwodnego UC-75 uderzył w statek i podzielił go na dwie części.
Załoga, wstrząśnięta i wstrząśnięta, poszła za łodzią ratunkową. Jak głosi opowieść, kucharz statku, Thomas McGlue, robił kubek herbaty, kiedy uderzenie torpedy rzuciło gorącą wodę, poparzając jego ramię. Zanim dotarł do łodzi ratunkowej, słońce zaszło i statek tonie.
„Barkley robił, co mógł, by zejść na dół, ale beczki z piwem przedzierały się przez włazy i to utrzymywało nas nieco dłużej”, powiedział McGlue magazynowi Guinnessa HARP w 1964 roku. „W rzeczywistości powód, dla którego ktokolwiek z nas wyszedł. ”
Unoszące się w ładowni lufy baryłek umożliwiły osiem z 13 dusz na pokładzie ucieczki w noc na łodzi ratunkowej.
Teraz – z dala od tonącego statku – przeżyła załoga została przesłuchana przez kapitana niemieckiego okrętu podwodnego o tożsamości zatopionej łodzi. Niemiecki kapitan sprawdził Barkleya na swojej „liście przebojów” i dobył załogę okrętu na dobranoc, wskazując na ogólny kierunek irlandzkiego wybrzeża.
Po wiosłowaniu odłożyli kotwicę łodzi życiowej i krzyczeli przez całą noc na ratunek. Około piątej następnego ranka zostali uratowani przez przejeżdżający statek i odwiezieni do Dublina.
Ataki torpedowe na Morzu Irlandzkim były tak częste w tym czasie, że kiedy załoga pojechała zgłosić się do urzędników państwowych w Custom House, czekali trzy godziny na wywiad. W końcu zrezygnowali z czekania i zamiast tego udali się do browaru Guinnessa.
Tam nadinspektor dał im łyk brandy – nawet pracownicy Guinnessa uznają, że niektóre sytuacje wymagają silniejszych rzeczy – i odesłali je do domu.
Pozostałości WM Barkley spoczywają teraz na dnie morskim około 16 mil na wschód od portu w Dublinie, na głębokości około 180 stóp. Zepsute na pół, pokazują mało dowodów na śmiertelny dramat, który rozegrał się w tę październikową noc w 1917 roku.
Grube beczki trzymane w jego ładunku wyrzucane na miejscowe wybrzeża tygodniami po zatonięciu statku. Te beczki były niespodziewanymi bohaterami dramatu, który pozwolił ocalałym z wyraźną miną, że tak, Guinness rzeczywiście uratował im życie.
Ta historia po raz pierwszy pojawiła się w Cognoscenti, stronie pomysłów i opinii na temat stacji członkowskiej WBUR.
Pochodzący z Irlandii Peter Moloney uczy globalizacji w Boston College.
Bajuści, guglowy tłumac sie nie popisoł, juz pierwse zdanie, ftóre w oryginale brzmi „If you’re picking up a glass of Guinness this St. Patrick’s Day” zostało przetłumacone na: „Jeśli podnosisz kieliszek Guinnessa w Dzień Świętego Patryka”. Na mój dusiu! Od kiedy to Guinnesa pije sie w kieliskak! Takie rzecy to nawet Gugle powinny wiedzieć! Tak więc mos racje, Orecko, trza to bedzie opowiedzieć własnymi słowami 🙂
No łokropieństwo ? Fto by to ścierpioł w kielisecku! A ka.. miejsce na pianę?
Świnty Patryk by sie wykrzywioł….Dies Ire.!.Pokuta..!Zoden gural nie jest zdolny znieść takiego upokorzenia!
W temacie tlumaczen w gazecie jest ogloszenie o „Polish Spring Bazaar” jutro, 24 marca.
Polish Spring Bazaar Saturday March 24, 2018 Noon to 6pm
Polish Cultural Center 1714 18th Ave. Seattle 98122 (just north of Madison) Delicious dinners of pickle soup, borscht, pierogi, Polish sausage, and cabbage rolls served all day. Polish beer on hand. Delectable pastries at the dessert booths. Take-home eats and sweets available too. Upstairs features excellent selections of Arts and Crafts from pisanki (Easter eggs), palmy wielkanocne (Easter palms), amber, books, crafts, Polish crystal, to Boleslawiec pottery, and a treasures booth too! Polish Choir Vivat Musica! sings at 2:30pm Organized by http://www.polishhome.org 206-322-3020
Tlumaczenie:
Polish Spring Bazaar Sobota, 24 marca 2018 od godz. 12:00 do 18:00
Polskie Centrum Kultury 1714 18th Ave. Seattle 98122 (na północ od Madison) Pyszne obiady z marynowaną zupą, barszczem, pierogami, polską kiełbasą i kapustą podawane przez cały dzień. Polskie piwo pod ręką. Pyszne wypieki w budkach z deserami. Dostępne są również domowe jedzenie i słodycze. Na piętrze znajduje się znakomity wybór dzieł sztuki i rzemiosła z pisanek (pisanki), palmy wielkanocne, bursztyn, książki, rękodzieło, polski kryształ, do ceramiki Bolesławiec i budka z pamiątkami! Polski Chór Vivat Musica! śpiewa o 14:30. Organizowane przez http://www.polishhome.org 206-322-3020
To wszystko po angielsku i po polsku jest na pewno bardzo smaczne. Nawet polskie piwo „pod ręką”.
http://polishnewsseattle.org/pics/events/2018_SpringBazaar.pdf
Tlumaczenie Google
23 marca o godz. 19:41 186408
W temacie tlumaczen w gazecie jest ogloszenie o „Polish Spring Bazaar” jutro, 24 marca.
Polish Spring Bazaar Saturday March 24, 2018 Noon to 6pm
Polish Cultural Center 1714 18th Ave. Seattle 98122 (just north of Madison) Delicious dinners of pickle soup, borscht, pierogi, Polish sausage, and cabbage rolls served all day. Polish beer on hand. Delectable pastries at the dessert booths. Take-home eats and sweets available too. Upstairs features excellent selections of Arts and Crafts from pisanki (Easter eggs), palmy wielkanocne (Easter palms), amber, books, crafts, Polish crystal, to Boleslawiec pottery, and a treasures booth too! Polish Choir Vivat Musica! sings at 2:30pm Organized by
‚http://www.polishhome.org 206-322-3020
Tlumaczenie:
Polish Spring Bazaar Sobota, 24 marca 2018 od godz. 12:00 do 18:00
Polskie Centrum Kultury 1714 18th Ave. Seattle 98122 (na północ od Madison) Pyszne obiady z marynowaną zupą, barszczem, pierogami, polską kiełbasą i kapustą podawane przez cały dzień. Polskie piwo pod ręką. Pyszne wypieki w budkach z deserami. Dostępne są również domowe jedzenie i słodycze. Na piętrze znajduje się znakomity wybór dzieł sztuki i rzemiosła z pisanek (pisanki), palmy wielkanocne, bursztyn, książki, rękodzieło, polski kryształ, do ceramiki Bolesławiec i budka z pamiątkami! Polski Chór Vivat Musica! śpiewa o 14:30. Organizowane przez
‚http://www.polishhome.org 206-322-3020
To wszystko po angielsku i po polsku jest na pewno bardzo smaczne. Nawet polskie piwo „pod ręką”.
http://polishnewsseattle.org/pics/events/2018_SpringBazaar.pdf
Zgodnie z tematem…zdjęcia sprzed kilku lat. Rapa Nui od wielu lat była nazywana Wyspą Wielkanocną. Sprawdziłam, jak wygląda.
https://photos.app.goo.gl/HgDBrjuiUtEHqA0k2
Niemen (Czesław) by sobie pogadał z Konwą, Konwickim…
https://www.youtube.com/watch?v=gN5Ib0LS6aY
A tu Jerza reminiscencje z Wyspy Wielkanocnej…
https://goo.gl/photos/gKJ2w8AftVdWtHbr5
A teraz naprawdę na temat i zgodnie z tematem-klimatem wpisu Owczarka:
tu i teraz, w barzo pikny i wozny dzień (przedostatnia Planica, ostatnia szansa pokonania Germanów na najeździe i zeskoku najważniejszej Konkurencji Narodowej) poszliśmy na spacer postny (czyli nie tylko przed-niedzielno-palmowy, ale i z niewielkim – w proporcji do wysiłku i stresu-błota – pakietem najadkowo-napitkowym. Mnichów browarnych nie spotkaliśmy, za to minęliśmy posiadłość wybitnego Mnicha Sztuki (że dwie żony – to szczegół, Kościół czasem przebacza zasłużonym; już nobliście 1905 wybaczył)… odbudowujący się naprzeciwko posiadłości owej drewniano-murowany kościół na Woli J. …kolejne autoryzowane dzieła sztuki w parkowej galerii…
Dzień zwieńczony – nie, nie piwkiem germańskim czy jakimkolwiek innym, ale prapolskim miodem pitnym od polskich pszczółek (ciii, sprowadzonych skądsiś, pocztowym pakietem, nieżądlących, a jeśli, to niekąśliwie), które na pewno-pewno z polskich kwiatów miodek pozyskują — częściowo w Gorcach a częściowo w Krakowie.
We wpisie, prócz najświeższych przyjemnych i pożytecznych treści, znajdą Państwo wiele aktualnych i przepięknych fotek naszych postnych i upojnych aktywności sobotnich.
— Tylko dla Zainteresowanych 😎 ➡
https://basiaacappella.wordpress.com/2018/03/26/nie-znam-sie-i-tyle/
…a ja durna chciałam zaimponować Wyspą Wielkanocną 🙁
😉
Zdjęcia Basi bardzo sobie cenię, bo tam nie bywam, a chciałabym.
Do Volterecka
„No łokropieństwo ? Fto by to ścierpioł w kielisecku! A ka.. miejsce na pianę?”
Bajuści. Dlotego jo se myśle, ze nalezy noleźć winnyk tego okropieństwa i ukarać ik tak, coby w następny Dzień Świętego Patryka wolno im było wypić ino telo Guinnesa, kielo zmieści sie w jednym maluśkim kielisecku 🙂
Do Orecki
„Delicious dinners of pickle soup, borscht, pierogi, Polish sausage, and cabbage rolls served all day”
Jak dlo mnie – najpikniejsy ten borscht! Podejrzewom ino, ze cyrwony, nie bioły? Trudno – co najwyzej bede mioł kufe takom, ze syćka bedom myśleli, ze właśnie zagryzłek jakomsi zywine 🙂
Do Alecki
„Zgodnie z tematem…zdjęcia sprzed kilku lat. Rapa Nui od wielu lat była nazywana Wyspą Wielkanocną. Sprawdziłam, jak wygląda.
https://photos.app.goo.gl/HgDBrjuiUtEHqA0k2”
Wiele juz zdjęć tyk ludków z Wyspy Wielkanocnej widziołek, ale tutok – tak jakosi wyjątkowo sympatycnie oni wyglądajom. Barzo małomówni – ale barzo sympatycni 🙂
Do Basiecki
„ostatnia szansa pokonania Germanów na najeździe i zeskoku najważniejszej Konkurencji Narodowej”
Na mój dusiu! Cyzbyk nie ino jo gorliwiej kibicowoł Orłom pona Horngachera niz Orłom pona Nawałki? To nie jedyne moje pytanie w związku z Planicom. Mom ik więcej. Na przikład takie: cemu nas Kamil konkurencje o nazwie Rower wygroł w Norwegii, ba tytułowy rower dostoł nie tamok, ino dopiero w Planicy? 🙂
Czemu rower dopiero w Planicy? — Bo w Planicy kasy dali znacznie mniej, niż na Rowerze (60,000 : 20,000 jakowejś waluty), czyli dowcip taki: „zrekompensujemy ci tę dwudziestotysięczną nędzę w naturze skoro w twoim języku bicykiel nazywa się (jak wiele innych wynalazków) od firmy popularnej w momencie upowszechniania się nowinki…”
Nb, jak na razie oficjalnie 😈 cieszymy się wszystkim, co Kamilowe, pieniędzmi też:
http://www.skijumping.pl/wiadomosci/24706/Skoki-warte-miliona–Kamil-Stoch-na-czele-listy-plac-PS-20172018/
…na odbicie (się od ziemi) prawdziwych polskich sentymentów przyjdzie czas za kilka lat… na przykład gdyby Stoch odważył się zostać jakim oficjelem… dyrektorem sportowym pezetenu albo czymś w podobie… 😉
PS, a są jakieś orły Nawałki?
— Ja, czytając, oprócz skijumping, tylko zagraniczne strony sportowe (nnno, czasem portal sportowe fakty, ale b. sporadycznie i od razu „podstronowo” – tenis, sporty zimowe) zauważyłam jedynie, że w obrębie orlich klimatów kopalnych nie-nasze media wciąż grzeją motyw przenosin z Monachium do Madrytu… 🙄
„jak na razie oficjalnie cieszymy się wszystkim, co Kamilowe, pieniędzmi też”
Nie syćka, nie syćka. Felek znad młaki nie ciesy sie, ino… zacyno być kapecke zazdrosny.
„a są jakieś orły Nawałki?”
Godajom, ze orły to były Górskiego, a pona Nawałki – to ino celebryci. Ale nie fce mnozyć celebryckik akcentów, bo w następnym wpisie – tyz takowy bedzie 🙂