Fotografia z wodzem Indian
Heeej! Pikne zdjęcie w internecie nolozlek! Barzo pikne! Widać na nim wielkiego indiańskiego wodza, dumnego i ślebodnego, uchwyconego przez pona fotografa z samiućkiego profilu. Wódz mo na sobie pikny indiański strój. A najpikniejsy w tym stroju to jest pióropus. Pióropus oślepiający bielom swyk licnyk piór, wielki jak zwycięstwo Indian nad Little Big Horn, zasłaniający prawie całom wodzowskom głowe, a jednoceśnie – zdawałoby sie – trwale z tom głowom zrośnięty. Na mój dusiu! Cy umiecie na taki pióropus pozirać i sie nie zakwycać? Owcarki nie umiom. Odkąd ludzkość istnieje, powymyślano wiele barzo róznyk rzecy do nakładania chłopu na głowe: kapeluse, copki, chełmy, opaski, peruki, brylantyny… Ale jo se myśle, ze zodno z nik nie moze sie równać z indiańskim pióropusem. Zodno i ślus!
Widocny na zdjęciu wódz, choć mo juz swoje roki, stoi wyprostowany jak pradowny totem, ftóry niejednemu wiatrowi i niejednej burzy juz sie oporł. Z twarzy Indianina powaga bije. Nie jest to tako pospolito powaga. To jest powaga wodzowsko. Powaga mędrola bogatego w doświadcenia własne i doświadcenia przodków, jaze do tego prapraprapraprzodka, co to odkrył Hameryke pare tysięcy roków przed ponem Kolumbem.
Spod tego swego piknego pióropusa wódz poziro kasi przed siebie. Co widzi, kie tak poziro? To, co kozdy stojący obok niego by uwidzioł? Cy to, co takim zwycajnym okiem uwidzieć sie nie do? Mozliwe, ze to drugie. Bo to przecie indiański wódz, a nie jakosi pierwso lepso ciura, co to nawet na indiańskiego pucymokasyna sie nie nadoje (jak blade kufy majom pucybutów, to Indianie pewnie pucymokasynów?).
To, co jesce na tej fotografii widać, to blade kufy. Całom gromade bladyk kuf. Stojom one ku wodzowi zwrócone i piknie klascom. Cy to oklaski powitalne, cy wyrazające podziw dlo słów, jakie właśnie z ust wodza padły – jo tego nie wiem. Ale wiem, ze te blade kufy piknie wodza sanujom. Bo przecie kieby nie sanowały, to nie klaskałyby, ino siedziały znudzone i ziewały abo dłubały w nosak, nic pozytecnego zreśtom nie wydłubując.
Kany to zdjęcie zostało pstryknięte? Downo temu na Dziki Zachodzie? Nic z tyk rzecy, moi ostomili. Wykonano je blizej Alecki niz Dzikiego Zachodu, a dokładniej – w budynku kanadyjskiego parlamentu. Tamok właśnie, kilka tyźni temu, rząd Kanady oficjalnie przeprosił Indian za to, ze przez dziesięciolecia zmusoł ik, coby zyli nie tak jak fcom, ino tak jak blade kufy zyjom. O tym wydarzeniu zreśtom niedowno Grzesicek na swoim blogu zbocowoł. No i przy okazji tyk przeprosin w tamtejsym parlamencie wystąpił indiański wódz Phil Fontaine. To właśnie jego widać na zdjęciu, o ftórym jo tutok godom. Na tym oto zdjęciu.
Jako sami mozecie uwidzieć, nie sfotografowano wodza pośrod zielonej prerii, pod ośniezonymi wierchami Gór Skalistyk cy przed wyryktowanym ze skór bizonik tipi. Sfotografowano go we wnętrzu rządowej chałupy. Duzo mniej ciekawym niz nietknięte jesce przez cywilizacje kanadyjskie plenery. Ale i tak pikny obrazek wyseł! Dzięki wodzowi! Pozirom na to zdjęcie. Zasłaniom wodza swojom biołom kosmatom łapom – od rozu zdjęcie stoje sie zwycajne. Nawet gorzej niz zwycajne! Nijakie! A kie wodza odsłonie – zdjęcie znowu stoje sie pikne! Bo co wódz Indian to wódz Indian! Dumny, siumny, mądry, honorny, dzielny i ślebodny! I pikny! Zakwyco i na obrazak pona George’a Catlina, i na storyk dzikozachodnik fotografiak, i w łesternak. Jo wiem, w wielu łesternak nie Indianie grali role wodzów, ino bioli aktorzy, z ponen Anthonym Quinnem i ponem Burtem Lancasterem włącnie. Ale to ino świadcy o tym, jak wielki hyr indiańskik wodzów w świat poseł. Tak wielki, ze nawet kie widzimy bladom kufe ubranom w pióropus, skórzanom bluze i mokasyny – wyobraźnia juz piknie pracuje, ku przygodzie i ślebodzie duse porywając.
Wódz Indian samom tylko swojom obecnościom umie piknie przydać uroku nawet mało ciekawemu widockowi, tak jak wódz Phil Fontaine przydoł uroku sali obrad w kanadyjskim parlamencie. Zdjęcie, na ftórym przemawio on do władzy ustawodawcej swego kraju, to jedno z najpikniejsyk zdjęć, jakie w gmachu tego parlamentu zrobiono! Ftosi mógłby pedzieć, ze jo nimom prawa osądzać, ftóre z tamtejsyk zdjęć jest najpikniejse. Prawo miołbyk wte, kiebyk zdjęć stamtąd uwidzioł kilkaset, abo przynajmniej kilkadziesiąt. Tymcasem jo nie moge se przybocyć, cobyk uwidzioł choć jedno. Ale, moi ostomili, mój psi instynkt podpowiado mi, ze nawet kiebyk syćkie – syćkie bez wyjątku! – fotografie z parlamentu kanadyjskiego uwidzioł, z wewnątrz i z zewnątrz, ze zdjęciami satelitarnymi włącnie, to i tak byk uznoł, ze ta fotografia z wodzem Indian jest jednom z najpikniejsyk. A moze najpikniejsom! Hau i howgh!
P.S. Wyryktujmy w budzie miejsce dlo nowego gościa – Pona Michała z Tygodnika Powsechnego. Wyryktujmy i piknie powitojmy! 🙂
Komentarze
Tak sie, ze smutkiem, zastanawiam: czy mozna sie czuc wolnym w rezerwacie? 🙁
Tak, to jest retoryczne pytanie 🙁
Witam wszystich z Poludniowej Burgenlandii. Pora troche jak na mnie dziwna ale zostalem niemilosiernie zezarty przez malenkie burgenlandzkie komary. Zostawilem otware okno i mam za swoje. Na Kurpiach w tym roku komarow praktycznie nie ma a tu musialem oddac danine krwi i do tego mam burchle jak 1 ojro o swedzeniu nie wspomne. Z PanemLulkiem zwiedzamy Austrie i Wegry. Robie przy tym mnostwo zdjec , ktore pokaze po powrocie. Hau.
Mysho,
w rezerwacie nikt nikogo nie zamyka. Daję Ci na to moje słowo. W rezerwatach mieszka się dobrowolnie i płyną z tego określone korzyści. Dobrze napisałam – korzyści . Nikt w Kanadzie nie czuje sie tak wolny, jak Indianie i nikt nie ma takich przywilejów, jak oni. Ten „rezerwat” jakoś tak pokutuje w umysłach ludzi, którzy dawno temu naczytali się opowieści Karola Maya i naoglądali westernów.
Alicjo!
Wiem, że są Różnokolorowe Rzeki; ja tylko chciałem powiedzieć (23:38), że nie ma takiej rzeki, z której nie można by wrócić,… jeżeli się chce! 🙂
Jędrzeju,
skoro jesteś przy rzekach, bez tej nie moze sie obyć – a chyba jest pełnia, więc doskonała ilustracja 😉
http://youtube.com/watch?v=flm4xcOyiCo
To jest nasz Chief 😉
http://www.afn.ca/article.asp?id=487
No tak! 🙂 Ale od razu kojarzy się wykonanie Audrey Hepburn:
http://www.wrzuta.pl/audio/vRyvCAPLPv/audrey_hepburn_-_moon_river
No to ja idę dospać 😉
Ooooo! Ja Was przepraszam, nie wiedziałam, że tu taka akcja. 🙂
Padł mi komputer na początku lipca. Czekałam na obiecany laptop mojego dziecka, ale się było rozmyśliło, więc nabyłam nowy z Windows Vista.
Teraz morduję się z wgrywaniem programów i takimi tam.
Ciąg dalszy horroru nastąpi. 🙂
Zobaczyłam, że Myshecka wróciła. 🙂
Cieszę się, że Was widzę. Nie mam teraz czasu, ale później poczytam wszystko.
Czymcie się ciepło!
Ufff! 🙂
Powitac serdecznie mt7 🙂
Ciasto sie upieklo, jedziemy z Panem Lulkiem w sina dal…
Owczarku, dzieki za tekst.
No co tu powiedzieć, rację masz:)
A ja w moim tekście napisałem, zapowiadając filmik z youtube, że piekni są.
Idnianie.
Więc podobnie myślimy:)
Pozdrówka dla ciebie i wszystkich budowiczów.
Dzień dobry!
O, mt7 zajrzała 🙂
Co te komputery z człowieka robią… miałam napisać odręcznie kilka zdań i stwierdziłam, ze juz nie potrafię normalnie pisać, bazgram jak kura pazurem, a przecież w młodości (i jeszcze jakieś 10 lat temu) miałam całkiem czytelny charakter pisma! No ale jak się stuka w klawisze…jak to mówią tutejsi Indianie, use it or loose it!
A propos Indian – powiem Wam o opiece zdrowotnej. Jeśli Indianin czy inny „native” (Innuici, dawniej Eskimosi, czyli ludy naszej północy) zachoruje, samolot dostarcza go do odpowiedniego szpitala. Często są to tysiące kilometrów, bo jeśli musi to być szpital specjalistyczny, musi to być spory ośrodek miejski, na przykład Toronto. Lub Kingston, które też posiada niezły szpital przy uniwersytecie oraz wielki Regional Cancer Center. Nic dziwnego, ze pacjenta się transportuje droga powietrzną, ale w wypadku naszych aborygenów transportuje się razem z nimi rodzinę, ile ich tam chce się udać z chorym, lokuje się ich w hotelu, karmi i tak dalej – wszystko na koszt podatnika. Dodam, ze aborygeni nie płacą podatków. Ja natomiast, cokolwiek bym nie kupowała (oprócz art. spozywczych) muszę podatek zapłacić.14% – u nas podatek dolicza się osobno, nie jest on wliczany w cenę na metce. Indianie mają sporo przywilejów, których my, bez statusu Indianina czy Innuity nie mamy. Ja nie protestuję, tak jest słusznie. Protestuję tylko (i to we własnym domu, bo głośno nie wypada) przeciwko przeciaganiu struny i jawnym wykorzystywaniu tego statusu, a takie historie się zdarzają.
Dalej – szkolnictwo. Moje dziecko musiało za studia płacić niemałe pieniądze – Indianie i Innuici mają wszystko za darmo, łącznie z zakwaterowaniem i tak dalej – a niewielu z nich korzysta, patrząc na statystyki. Przecież nie są ani głupsi, ani mniej inteligentni. Natomiast są mistrzami w narzekaniu i zwalaniu wszystkiego na lata minione. Między innymi Phil Fontaine im to wytyka – że możliwości są i że trzeba z nich korzystać. Trzeba pamiętać przeszłość, przypominać, ale trzeba zacząć patrzeć w przyszłość i wyjść poza krąg pretensji i negatywnych emocji. Nie sposób odmówić mu racji. Jeżeli ktoś chce, może być wszystkim, mamy na przykład wspaniałego architekta, Joseph Cardinal, zbudował piękne Museum of Civilisation w Ottawa-Hull. Jest kilkoro znanych aktorów, artystów, poetów, muzyków…
Ale to mało, jak na możliwości do wykorzystania.
Prawie zawsze tak bywa, ze jeśli ktoś ma uprzywilejowana pozycje, to idzie po najmniejszej linii oporu, bo po co się wysilać.
🙂
http://youtube.com/watch?v=kebhBIoTb50&feature=related
Bardzo lubię Robbiego Robertsona, a i trzeba wspomnieć, że był współtwórcą i członkiem słynnego i ważnego zespołu rockowego (nie, nie Stones, nie Beatles!) „The Band”.
Z innych aborygeńskich zespołów lubię Kashtin – szkoda, że rzadko występują, mało nagrywają, poza tym niektórzy graja solo. Ale od czasu do czasu o nich słychać i daja wspólne koncert jako Kashtin.
http://youtube.com/watch?v=nTsBdH3Dohw
Witajcie,
na samprzod powitac mt-siodemeczke 🙂 Nowego budagoscia MICHALA 🙂
Niechaj sie rozgosci i Smadnego wypije!!
Ja cala w pospiechu 😉 Bylam z wizyta u tesciow,ze zdrowiem niestety nie najlepiej 🙁 Trzymamy reke na pulsie.
Odwiedzilam tak po drodze muzeum w Rotterdamie.Lata cale minely od mojej ostatniej wizyty.Przywitalam sie z moimi dobrymi przyjaciolmi z Chagalllem,Kokoschka,Van Gogh,z Kandinskym i wieloma innymi!!!!
Az zapragnelam odkurzyc wlasne sztalugi i pedzle,ale ciagle czasu nie staje.
No i dzisiaj wpis Owcarka o Indianach.Ach chyba nastala taka moda przeprosin,bo i pod innymi szerokosciami geograficznymi tyz przepraszali 😮
Moze dobrze,ze pozno niz wcale 🙂
Alicjo,mysle,ze kazdy kraj ma takich swoich”Indian”,ktorym nic sie nie chce i stale narzekaja!! Tak jest i u nas niestety.
Teraz musze uciekac,ale mam nadzieje,ze wroce……………..
Pa .
Poczytałem trochę o kanadyjskich indianach i eskimosach. Dla nas to trochę jak londonowskie opowieści z północy i południa, tylko w wersji real.
Po prostu nie mamy takich doświadczeń; no, może problemy rdzennych Mazurów i Łemków w pierwszych latach po wojnie.
Wydaje się, że biali kanadyjczycy mają za co przepraszać swoich aborygenow, byle by to nie był jedynie pusty gest, czyniony w ramach aktualnie obowiązującej political correctness!
Do Mysecki
„czy mozna sie czuc wolnym w rezerwacie?”
Sto roków temu to było, Mysecko, barzo wozne pytanie. A dzisiok? Nie mozno wyklucyć, ze w indiańskim rezerwacie jest więcej ślebody niz poza nim 🙂
Do Misiecka
„ale zostalem niemilosiernie zezarty przez malenkie burgenlandzkie komary.”
To mogła być wielko bitwa, Misiecku. Sam (wte jesce przysły) prezydent Lincoln w jednej swojej relacji zbocowoł, jak jego ochotnicy oddział milicji stocył bohaterskom walke z komarami 🙂
Do Alecki
„Nikt w Kanadzie nie czuje sie tak wolny, jak Indianie i nikt nie ma takich przywilejów, jak oni. ”
No to chyba nie do końca prowda, Alecko. A Twój czipmunk? Nie cuje sie on jesce bardziej ślebodny jako Indianie?
„Przecież nie są ani głupsi, ani mniej inteligentni. Natomiast są mistrzami w narzekaniu i zwalaniu wszystkiego na lata minione.”
Ooo! Z tego by wynikało, Alecko, ze w gruncie rzecy ci Indianie som całkiem… polscy!!! 🙂
Do Jędrzejecka
„Wiem, że są Różnokolorowe Rzeki”
A som, som, Jędrzejecku. Choćby taka Rzeko Cyrwono – tytułowo bohaterka hyrnego westernu z ponem Johnem Waynem, Walterm Brennanem i ponem Montgomerym Cliftem. 🙂
Do EMTeSiódemecki
„Cieszę się, że Was widzę.”
Wzajemnie, EMTeSiódemecko! Wzajemnie! Piknie, ze jesteś!
„Czymcie się ciepło!”
Staromy sie, choć przynajmniej na rozie ten lipiec racej nie staro sie przekonać nos do wiary w ocieplenie klimatu 🙂
Do Grzesicka
„A ja w moim tekście napisałem, zapowiadając filmik z youtube, że piekni są. Indianie.”
Jak najbardziej, Grzesicku! Zoden bioły chłop z nimi sie równać nie moze! Zoden! Howgh! 🙂
Do Anecki
„Az zapragnelam odkurzyc wlasne sztalugi i pedzle,ale ciagle czasu nie staje.”
Ale kie wreście tego casu, Anecko, stonie i cosi spod tego pędzla wyjdzie, to piiiiiknie pytomy o opublikowanie tego w jakiejsi Pikassie abo cym inksym 🙂
Owczarku,
a wiesz, ze nie przyszło mi to do głowy? Ze nasi Indianie są… normalni ludzie, jakich wiele, o czym wspomniałam i Ana Wiatrakowa potwierdziła 😉
Ponarzekać!
Ocieplenie klimatu to my mamy, tylko te „dysce niespokojne…”.
Jędrzeju – masz jakieś wątpliwości, co do tego przepraszania? Ja napisałam tylko o sprawach zdrowia i szkoły, podatkach – myślisz, że to za mało? I na pewno moje pokolenie nie musi przepraszać (pokolenie kanadyjczyków w moim wieku, znaczy sie). Tu wszyscy chodzą jak na skorupkach jajek, żeby broń Boze nikogo nie obrazić. Wiesz, te sprawę można ciągnąć w nieskończoność, ale sam Chief mówi, ze już może dosyć tego. Do roboty, powiada Phil. Bierzmy sprawy w swoje ręce, po prostu. Tym bardziej, ze możliwości mamy nieprzeciętne i niekoniecznie dostępne dla Kanadyjczyka nie-aborygena, mówi Phil. I nie tylko on. A tak a propos, nie słyszałam, zeby sąsiedzi zza południowej granicy za cokolwiek przepraszali…
Artykuł w GW jest przerysowany – tak skomplikowanej sprawy nie mozna zmieścić w kilkunastu zdaniach. A w dodatku za Polakami też się ciągną przeróżne sprawy, wspomniani przez Jędrka Łemkowie i mnóstwo innych podobnych. Zamiast to hołubić, to się tępiło. Tylko zespół pieśni i tańca Śląsk i Mazowsze miały prawo bytu, jako folklor.
A reszta to co?!
Mrrrał!
Na narzekactwie i wzbudzaniu współczucia u bliźnich można faktycznie zrobić niezły interrres.
Ale jak się wpatrzyłem w tą fotogrrrafię…
Nie, no po prrrostu nie wierzę, że tu o jakiś interrresik chodzi.
Tu musi chodzić o honorrr.
Hawk!
Z poważaniem
Blejk Kot
Alicjo swieto prawda!! U nas,to znaczy w Krainie Witrakow,tyz mamy juz wyuczonych „indian”,co swoich poganiaja do roboty,bo im wstyd,ze tak stale tylko zebracza!! Bo jak mowi przyslowie ‚co za duzo to nie zdrowo”ot co! 🙂
Owcarku,jak tylko cos na plotnie wyczaruje,to do budy wrzuce.Ino,zebys sie nie smial,bo sobie pojde i nawet moge nie wrocic 😉
Wiecie,ze to deszczowe lato ma nawet swoje plusy,bo przynajmniej jest wiecej czasu na lekture.Ja jestem przygnieciona kupa prasy,wiec pozwolcie,ze sie oddale i zatopie w papierach 🙂
Hej.
A sobie Blejkocie nie myśl – oczywiście, że tacy jak Phil – to honor. Takim jak on zależy. Tak samo jak mnie zależy na honorze Polaków w Kanadzie, żeby sobie nie myśleli, ze my to z drzewa niedawno… a tak bywa czasami, wierz mi!
Do Alecki
No to Polacy i Indianie powinni spotykać sie jak najcynściej! Jedni i drudzy ponarzekaliby se, ze jak to byłoby im piknie, kieby nie ta niescynśliwo przesłość. W kupie powinno sie narzekać sympatycniej niz w pojedynke 🙂
Do BlejkKocicka
„Tu musi chodzić o honorrr”
W wypadku pona Phila na pewno idzie o honor! Alecka to potwierdzo 🙂
Do Anecki
Anecko, nie bede sie śmioł z Twoik obrazów. No chyba ze bedom to obrazki do śmiechu, takie konkurencyjne wobec obrazków pona Mleczki 🙂
Dobre pytanie – http://wyborcza.pl/1,87649,5471385,Plebiscyt_Szczygla___Polska_z_plusem_____propozycje.html .
I pozdrowienia Gospodarzowi i Budowiczom, Teresa
Wstępne odpowiedzi w w.wym plebiscycie wskazują, że w Polsce najbardziej podoba się wszystkim…Polska! 🙂
Nie jest to specjalnie odkrywcze, ale chyba prawdziwe!
A wczoraj minęło 39 lat od chwili, kiedy pierwsi ludzie stanęli na księżycu! Czy aby na pewno pierwsi? 🙂
…chyba Twardowskiego nie będzisz liczył, Jędrzeju? 😉
A czemu nie? 🙂
I znowu o nas zapomnieli 🙁 Musimy zaprotestowac!! Nie bedzie nam „wrog” plul w oczy 😉 Koniecznie wciagnac na liste pierwszych, Twardowskiego!!!
Do licha z taka pogoda!Ciagle pada,chyba splyniemy niedlugo do morza?
Alicjo, wynika z tego, że być Indianinem w Kanadzie to znakomita fucha.
Ile kosztują u was papiery na Indianina?
Bo jeśli taniej niż na stadionie u Ruskich, to może by reflektował.
A pióropusz służbowy dają?
Jędrzej Uherski pisze: „A wczoraj minęło 39 lat od chwili, kiedy pierwsi ludzie stanęli na księżycu!”
Grubas z sali: Brygada młodzieżowa zobowiązuje się zaciągnąć wartę młodzieżową przy nowo zakupionych parówkach, dla uczczenia rocznicy lądowania na księżycu.
Głos z tłumu: Trzydziestej dziewiątej rocznicy !!!
Grubas z sali: Tak jest !!! Trzydziestej dziewiątej, okrągłej rocznicy !!!
A dzisiaj mija pól roku od Dnia Babci!
Nie tak dawno czytalam artykul o niewesolym zyciu Indian w rezerwatach, ale z tego co tu napisala Alicja i Owcarek wynika, ze autor byl rownie „dobrze” zorientowany w tej materii jak i ja 🙁
Tak czy inaczej nazwa rezerwat dobrze sie nie kojarzy – no chyba ze jest to rezerwat przyrody. A moze ta nazwa juz nie funkcjonuje?
A mnie Owcarecku, po przeczytaniu Twojego madrego i pieknego wpisu, taka refleksja naszla: ze tylko ludzie malego ducha boja sie powiedziec „przepraszam” o jeden raz za duzo albo wogole.
Dobrze, ze sa Kanadyjczycy! Niezly Parlament sobie wybrali.
TesTeq,
tego nie kupisz ani u Ruskich na stadionie, ani u Chiefa w Deseronto 😉
A tu bliższe określenie rezerwatu, tak to mniej więcej jest:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rezerwat_Indian
Owcarku
widze, ze jesli chodzi o Pilcha nie jestes na biezaco. Ostatnie, nie mam na mysli ostatecznego, czy jak to tam nazwac?, a wiec jego ostatnie dzielo to „Marsz Polonia”. „Dzielo” to za duzo powiedziane, jakos mi ta ksiazka nie lezy. A „Miasto utrapienia” czytalo mi sie dobrze dopiero od ktoregos tam rozdzialu. Miedzy tymi ksiazkami jest jeszcze „Moje pierwsze samobojstwo”.
A’propos samobojstwa:
„Chyba tylko mezczyzna potrafi popelnic samobojstwo i tego nie zauwazyc”*
*”Miasto utrapienia”, strony nie pamietam, ale kazda kobieta chyba przyzna, ze prawdziwe 😀 Cudne 😀
No tak, to sie dowiedzialem ze jestem czlowiekiem malego ducha, ale pocieszajace jest to , ze jestem duzego ciala 🙂
Wlasnie przekopuje rodzinne swiadectwa,moze mialam jakas prapraprababcie Indianke w rodzinie?? Kto wie? Teraz taki rezerwat to miejsce to be!! 😉
Jeszcze coś o Indianach – trochę zabawne, ale prawdziwe. Otóż od czasu do czasu separatyści z Quebec ogłaszają, że będą się od Kanady odłączać. Ostatnio było to dobrych parę lat temu, kiedy chcieli, by w konstytucji był zapis o wyjątkowości prowincji Quebec. Były protesty, wrzaski, i słusznie, a niby dlaczego Quebec ma być wyjatkowy, a reszta to co?!
No więc lamentowali, grozili i tak dalej. I wtedy jakich Chief z Quebecu powiedział – a proszę bardzo, separujcie się. Tylko najpierw zwróćcie nam nasze terytoria!
I skończyło się, bo prawie cała prowincja to tereny prawnie przynależne Indianom 😉
Ana,
moja Prababcia na zdjęciu poniżej wygląda jak prawdziwa indiańska squaw. No i mnie coś do tej Kanady jednak zaniosło! Czyżby jednak…? 😯
Tylko gdzie te papiery, gdzie te dokumenta, bo nie słyszałam , żeby za wygląd dawali status 🙁
http://alicja.homelinux.com/news/Pradziadkowie-1935.jpg
Alicjo!
To najpewniej zew krwi! Przyodziana w swoje tkaniny, także masz w sobie coś indianki; może po babci. 🙂
Misiu!
Nie przeżywaj! Ludzie, podpisujący się krzyżykami, nie wybaczają; nie stać ich na to! 🙁
P.S. Co z tym „małym duchem…”? Umknęło mi coś? Podpowiedzcie!
Alicjo,rzeczywiscie Twoja praprababcia,niczem „Czerwona Twarz” 😉
Cholinder zapisz sie w kolejke do rezerwatu,chociaz miejsce zaklepiesz,a papiery na pewno sie znajda 😆
Ps. o duchach bylo w ****-komentarzu!!
A z tym to bym się zgodziła, o małych duchach i przepraszaniu.
Ana,
zapiszę się, co mi szkodzi – a potem Cię zaadoptuję, co? W ten sposób „I ty zostaniesz Indianinem” (Indianką) 🙂
O ile mi dadzą status squaw na podstawie zdjęcia Prababci 🙂
Do Teresecki
Dlo mnie, Teresecko, najpikniejsym polskim osiągnięciem po 1989 roku pozostoje ŚLEBODA. Wprowdzie niedowno przez 2 roki była kapecke zagrozono, ale… było, minęło 🙂
Do Jędrzejecka
„A wczoraj minęło 39 lat od chwili, kiedy pierwsi ludzie stanęli na księżycu! Czy aby na pewno pierwsi?”
A, po prostu, Jędrzejecku, sprzed tego „39” jakisi chochlik zabroł cyfre „4” 🙂
Do Anecki
„Do licha z taka pogoda!Ciagle pada,chyba splyniemy niedlugo do morza?”
Nie spłyniecie, Anecko! Zaroz popytom bace i juhasów, coby wielkom watre rozpalili, a potem na północny-zachód dmuchli i wte ciepłe powietrze pódzie ku Holandii i nadmiar wody piknie wyparuje 🙂
Do TesTeqecka
„Ile kosztują u was papiery na Indianina?”
Wystarcy pockać, TesTeqecku. Pon Woroszylski obiecoł w swoim casie: „I ty zostaniesz Indianinem” (abo Indiankom – jako zauwazyła Alecka). No to taki hyrny pisorz chyba wiedzioł, co godo? 🙂
Do Mysecki
To co w zyciu Indian jest niewesołe to – bida. Przynajmniej jeśli idzie o Indian w USA, bo w Kanadzie to Alecka lepiej bedzie wiedziała. Natomiast jeśli idzie o ślebode – na jej brak racej Indianie narzekać nie mogom. Na scynście juz nie 🙂
Tak jakosi wychodzi, Mysecko, ze z lekturom pona Pilcha nie jestem na bieząco. „Pod Mocnym Aniołem” tyz dopiero po kilku rokak przecytołek 🙂
Do ****ecka
„tylko ludzie malego ducha boja sie powiedziec ‚przepraszam’ o jeden raz za duzo albo wogole.”
A przecie kie silniejsy uzywo wobec słabsego słowa „przepraszam”, to przedawkowanie tego słowa racej nie grozi. Natomiast niedobór moze być barzo skodliwy dlo syćkik stron 🙂
Do Misiecka
„to sie dowiedzialem ze jestem czlowiekiem malego ducha”
Niemozliwe, Misiecku. Wrzuciłek w Gugle słowa: „marek”, „kulikowski”, „przepraszam” i… wyświetliło mi sie ponad 5000 dokumentów! 🙂
Do Alecki
„Tylko gdzie te papiery, gdzie te dokumenta”
Jo se myśle, Alecko, ze zdjęcie Twojej Prababci jak najbardziej mozno potraktować jako dokument. A papier? Kie druknies to zdjęcie, to przecie bedzies miała ten wydruk na PAPIERZE
„O ile mi dadzą status squaw”
Trafiłaś w dziesiątke, Alecko! Co tam STATUS QUO! Duzo lepsy jest STATUS SQUAW!!! 🙂
No jasne, Owczarku!
Ale Status Quo tez nie było złe:)
http://youtube.com/watch?v=eCLc8cZdhLI
pisze:ale mamy za to miedzyladowanie w Bangkoku :]lub tez mamy miec , bo to sie drpeioo okaze, czy i gdzie ono bedzie A z Laosu, tak tak, beda na pewno, tylko musze je obrobic, oprawic jakims komentarzem i zdolac wyslac w eter, bo naprawde internet tutaj mocno przypomina poczatek lat 90-tych w Polsce.Jeszce dzis siedzimy w Phonsavanh, ale jako ze znow zmienilysmy plany, to jutro rano sprobujemy sie przebic do Luang Prabang (kolejne 10 godzin w autobusie :]) i tam pewnie bedzie ciut wiecej czasu na zabawy z netem.Bojcie sie wiec! Kolejna porcja zdjec tuz tuz!!!