Obiad w korcmie „Chłopsko Zemsta”
Nieftórzy goście mojej budy (a moze syćka?) wiedzom juz, ze w ostatni łikend Pon Pieter wyryktowoł zjazd swoik blogowiców. Spotkoł sie z nimi w piknej nadnarwiańskiej kraine bobrów i zurawi. Tamok jedli, tamok pili, tamok tyz sie weselili, co nie powinno nikogo dziwić, bo przecie kie miłośnik jedzenia i picia naje sie i napije, to trudno po nim ocekiwać, coby sie nie weselił. Zjazd zakońcył sie w niedziele pod Serockiem, na obiedzie w takiej drewnianej korcmie, co to nazywo sie „Chłopsko Zemsta”. Ino nie syćka zjazdowice tamok dotarli – cynść juz wceśniej rozjechała sie do swyk chałup. A fto dotorł? Przede syćkim – ocywiście blogowy gazda Pon Pieter, a wroz z nim Poni Basia. Towarzysył im śwarny pies o imieniu Rudolf. Spośród bywalców nasej budy była tamok Poni Dorotecka i Alecka. Był tyz Jerzorecek, ftórego przedstawiać wom chyba nie muse, bo Alecka przedstawiła go juz wystarcająco piknie. I była jesce Magdalenecka, co to przybyła z okolic Krakowa, cyli z Austrii, był Pon Lulecek z Burgenlandii (jo nie wiem, kany ta Burgenlandia jest, ale pewnie kasi na Dzikim Zachodzie, bo w tej „Chłopskiej Zemście” Pon Lulecek fcioł syćkim stawiać – tak jak to robi kozdy sanujący sie kowboj, kie do saloonu wejdzie), no i był Brzuchecek, ftóry przybył z Dalekiej Północy, a po zakońceniu zjazdu piknie odwiózł mojego wysłannika na Północ Kapecke Mniej Dalekom. Ha! O tym moim wysłanniku to jo wom jesce nie godołek! A pewnie fcielibyście wiedzieć, fto on jest? To taki cłek, ftóry od dosyć downa cyto mojego bloga, ba jesce zodnego komentorza tutok nie wyryktowoł, bo nie wie, jakiego nicka se wybrać. Ale cierpliwie pockojmy. Kiesik – być moze juz w pierwsej połowie XXII wieku – wreście se tego nicka wybiere i wte zaroz wyryktuje nom jakisi komentorz. Jo se z tym cłekiem koresponduje mailowo. A ostatnio popytołek go, cy nie mógłby mnie zastąpić na Ponopietrowym zjeździe, na ftóry fciołek pojechać sam, ino nie mogłek, bo mom teroz na holi za duzo roboty. No i ten cłek sie zgodził! Zgodził sie zostać moim owcarkowym wysłannikiem! Był ino jeden kłopot – nie bocyłek, kany ten zjazd mioł sie odbyć. Syćko, co bocyłek, to ino telo, ze kasi w okolicak Narwi. Mogłek popytać Alecki, coby mi przybocyła, ale jakosi awaria była, cy jak – w kozdym rozie moje maile do Alecki w tyk ostatnik dniak przed zjazdem w ogóle nie dochodziły.
Mój wysłannik nie doł jednak za wygranom. W sobote rano pojechoł nad Narew i rozpocął posukiwania. Cały dzień sukoł. Niestety – Ponopietrowyk blogowiców nie nolozł. To go jednak nie zraziło i w niedziele posukiwania wznowił. Doseł w okolice Serocka, ka wymyślił se, coby wspiąć sie na rosnące przy jezdni drzewo. Bo moze z wierchu udo sie uwidzieć coś, cego nie mozno uwidzieć z ziemi? No i wlozł na to drzewo. Zacął sie rozglądać. Jaze uwidzioł auto, ftóre Pon Pieter prowadził, wioząc ze sobom Poniom Basie i Poniom Dorotecke! Po kwili przejechali oni tuz pod drzewem, na ftórego gałęzi stercoł mój wysłannik. W ślad za nimi jechało kilka inksyk aut. Mój wysłannik nie mioł wątpliwości – to zjazdowice! Tak sie straśnie uciesył, ze nierozwaznie hipnął do wierchu i… o, krucafuks! Gałąź, na ftórej stoł, spod nóg mu sie omskła! Bidok spodł w dół i wylądowoł na dachu auta, ftórym jechali Alecka i Jerzorecek. Oni zaś tak byli skupieni na tym, coby samochodu Pona Pietra z ocu nie stracić, ze nie zauwazyli, ze cosi w ik dach hukło. No i przez jakisi cas mój wysłannik na tym dachu jechoł. Jechoł i wrzescoł:
– Na pomoooc! Na pomoooc!
Ba ani Alecka, ani Jerzorecek nie mieli sans tyk wrzasków usłyseć, bo skutecnie zagłusały je inkse samochody, ftóryk było na drodze całkiem sporo. Tak więc jedyne, co mój wysłannik mógł zrobić, to rozpłascyć sie na dachu i licyć na to, ze jakosi z pędzącego auta nie spodnie. A wędrujący pobocem ludzie godali, ze chyba ryktuje sie tutok kolejny odcinek jakiegoś serialu kryminalnego i ten cłek na wierchu samochodu, to pewnie kaskader, ftóry w niebezpiecnyk scenak zastępuje pona Zakościelnego abo inksego pona Małaszyńskiego.
Na scynście wkrótce auto dojechało do „Chłopskiej Zemsty” i tamok sie wreście zatrzymało. Ino zatrzymało sie tak raptownie, ze mój wysłannik sturloł sie z dachu i spodł na samochodowom maske. Na mój dusiu! Ale sie Alecka z Jerzoreckiem zdziwili, kie po drugiej stronie przedniej syby znienacka pojawił im sie jakisi chłop! Pomyśleli, ze to musi być pijok, ftóry zostoł wyrzucony z korcmy i wpodł prosto na nik. Ale zaroz syćko piknie sie wyjaśniło. Mój wysłannik wytłumacył, kim jest. Po kwili Alecka z Jerzoreckiem ku „Chłopskiej Zemście” go zaciągli. Po następnej kwili przedstawili go pozostałym zjazdowicom (a Poni Dorotecka to jakosi od rozu sie domyśliła, ze to mój wysłannik, wiedzcie zatem, ze Poni Dorotecka jest nie ino krytykiem muzycnym, ale tyz jasnowidzem).
Heeej! Pogoda była sakramencko pikno! Dlotego zjazdowice postanowili nie wchodzić do środka, ino siedli se przy jednym ze stołów, co to na polu przed korcmom były porozstawiane. Zaroz przysła poni kelnerka i przyjęła od syćkik zamówienia. A potem mój wysłannik podeseł do siedzącego przy Ponu Pietrze i Poni Basi Rudolfa i zacął do ucha mu septać. Wiedzioł, ze Rudolf go zrozumie, bo wie to juz ode mnie, ze my, psy, piknie ludzkom mowe rozumiemy – duzo pikniej niz to sie wom, ludziom, wydoje.
– Piesku – septoł – czy mógłbyś opowiedzieć owczarkowi podhalańskiemu, jak było na tym zjeździe? Wiesz, niby to ja miałem mu o opowiedzieć, ale… ty, jako pies, chyba lepiej mu wszystko wyłożysz.
Rudolf zamerdoł ogonem i pokiwoł głowom na znak, ze sie zgadzo. Tak więc wieści o tym zjeździe to jo mom głównie od Rudolfa. Z komputra Pona Pietra piknego maila mi on wysłoł… O, kruca! Ino wygodołek sie, ze Rudolf korzysto z komputra Pona Pietra! Ale mom nadzieje, ze Pon Pieter nie bedzie mu mioł tego za złe?
Zjazdowice, zamówiwsy to, co im sie najbardziej w jadłospisie spodobało, cekali na upragniony obiad. Cekali, cekali, cekali… Jak długo cekali? Na mój dusiu! Dłuzej niz wom zajmie przecytanie tego wpisu i dwók poprzednik! Zanosiło sie na to, ze zjazd zakońcy sie obiadem, na ftórym nifto nicego nie zje! A przecie takie zakońcenie kulinarnej imprezy to by była katastrofa! I wcale nie pikno, jako w Greku Zorbie, ino straśliwo! Co było przycynom tak długiego cekania? Syćkie kelnerki zasłabły? Porwoł jej ftosi dlo okupu? A moze pikny piec, co to w środku korcmy sie nojduje, zacął sie rozpadać i kelnerki musiały go ratować, coby ogień na drewniane ściany nie hipnął? Nie wiadomo było, co robić: w tym pierwsym wypadku nalezałoby dzwonić na pogotowie, w tym drugim – na policje, a w tym trzecim – do strazy pozarnej. W końcu zadzwonionoby pewnie na alarmowy numer 112, kieby nie Rudolf, ftóry jako jedyny z tego całego towarzystwa wiedzioł, ze zodne dzwonienie tutok nie pomoze.
A trza wom wiedzieć, ze przed tom całom wyprawom do „Chłopskiej Zemsty” Rudolf dostoł środki uspokajające, coby sie w pełnej ludzi korcmie za barzo nie stresowoł. No i teroz wpodł on na pomysł, coby dlo dobra towarzysącyk mu ludzi zrobić z tyk środków uzytek. Zaroz zacął wydzielać feromony, ftóre zmiesane były z dostarconymi mu środkami. Nicego nie świadomi zjazdowice zacęli te feromony wdychać. Dzięki temu i tylko dzięki temu zachowali całkowity spokój.
Tak więc jednom rzec udało sie Rudolfowi załatwić. Teroz musioł załatwić drugom – sprawić, coby kelnerki przyniesły wreście jadło na stół. A cemu tak długo nie przynosiły? Rudolf wiedzioł cemu. Jako ze mo on pikny psi słuch, lepsy niz was ludzki, słysoł, jak kelnerki i kuchorz w korcmie gwarzyli. A gwarzyli tak:
– Słuchajcie! Widzieliście, kto jest dzisiaj naszym klientem? Państwo Adamczewscy! Ci, co piszą książki i artykuły kulinarne!
– Czyżby przyjechali tu po to, żeby nas w jakiejś gazecie opisać?
– Pewnie tak. Ale zobaczyłam, że towarzyszy im cała masa ludzi. To pewnie też jacyś redaktorzy piszący o jedzeniu.
– Rety! To chyba we wszystkich polskich gazetach o nas będzie!
– Żeby tylko w polskich! Podsłuchałam rozmowę. Zdaje się, że są wśród nich jacyś przybysze z Austrii i Kanady!
– A więc w austriackich i kanadyjskich gazetach też nas opiszą!
– Ojej! A jak źle opiszą? To co wtedy? Co wtedy będzie? Zaczynam się denerwować!
– Ja też zaczynam się denerwować!
– Ja też!
No i bidny personel wpodł w panike. Kozdy wie, jakie ocy mo strach, zwłasca taki, ftórego cłek sam se wymyśli. Kelnerki i kuchorz zacęli se wyobrazać, co to sie stonie, kie prasa światowo na syćkik kontynentak ogłosi, ze w korcmie „Chłopsko Zemsta” pod polskim Serockiem jest kiepskie jedzenie i fatalno obsługa. Trzęsły sie bidoki jak co najmniej osiem stopni w skali pona Richtera. Kelnerkom i kuchorzowi syćko z rąk zacęło wylatywać! Prask! Zamówione przez Magdalenecke i Alecke zieberka wylądowały na ziemi, a talerze na kawałecki sie potłukły! Prask! Zamówiono przez Poniom Basie i Pona Pietra synka tyz wylądowała na ziemi! Prask! Piersi z kurcaka dlo Poni Dorotecki podzieliły los zieberek i synki. Prask! Prask! Prask!!! Na ziemi wylądowały kacki dlo Brzuchecka i Pona Lulecka, placek dlo Jerzorecka i pierogi dlo mojego wysłannika. Nie inacej było ze śklankami piwa i flaskami wody mineralnej – jedno po drugiej spadały na ziem i sie tłukły.
Rozstrzęsiony kuchorz zacął ryktować nowe porcje, ale ze zdenerwowania ciągle cosi knocił. Kie udawało mu sie nie sknocić, podawoł potrawe kelnerkom, ale kelnerki nicego nawet do progu donieść nie mogły, bo nadal syćko z rąk im leciało. Najgorzej było z synkom, bo tej mieli w korcmie niewiele. No i niebawem ostatnio porcja tej synki na ziem spadła. Jedno z kelnerek posła wte do Poni Basi i Pona Pietra i pedziała:
– Przepraszam bardzo, ale okazało się, że szynki nie ma.
– Nie ma? – spytoł zdziwiony Pon Pieter.
– No… nie ma – odpowiedziała bidocka cyrwieniąc sie straśnie na licku.
Cóz Pon Pieter mioł zrobić? Musioł wroz w Poniom Basiom zmienić zamówienie. Oboje zamówili zieberka. Ale Rudolf wiedzioł, ze jeśli ftosi nie uspokoi wartko personelu, to zieberek tyz wkrótce nie bedzie.
Rudolf był uwiązany na smycy. Ba sobie znanymi sposobami piknie sie z niej uwolnił. A potem weseł do korcmy. Na mój dusicku! Co tamok był za widok! Cało podłoga zasłano jedzeniem i zalano napojami! A to syćko zmiesane z potłuconym śkłem! Wyglądało to jak krajobraz po bitwie, podcas ftórej strzelano nie pociskami, ino talerzami pełnymi róznyk smakowitości! Rudolfowi to nawet ślinka na taki widok pociekła, ale… przede syćkim musioł ratować zjazd. Jasne było jednak, ze tym rozem feromony ze środkami uspokajającymi nie wystarcom. Nalezało chycić sie inksego sposobu. Rudolf poźreł kelnerkom i kuchorzowi w ocy, wyprostowoł ogon, uniesł go do wierchu i… zacął nim wolno machać: w prawo i w lewo, w prawo i w lewo, w prawo i w lewo… Kelnerki i kuchorz, zdziwieni, co to za zwierzok tutok przyseł, pozirali jakby zahipnotyzowani na ogon, co to nicym wahadło roz w jednom, a roz w drugom strone sie giboł. A po kwili – na mój dusiu – oni juz byli nie jakby, ino dosłownie zahipnotyzowani! Ten Rudolfowy ogon tak na nik podziałoł! I nagle ten przed kwileckom sakramencko spanikowany personel stoł sie spokojny jako owiecka, ftórom poinformowano, ze najblizsy wilk nojduje sie w odległości stu tysięcy roków świetlnyk! I wte wreście piknie, spokojnie, bez nerwów poprzynosono zjazdowicom syćko, co se zamówili. Rudolf zaś wrócił do pola i legnął pod ławkom, na ftórej Poni Basia z Ponem Pietrem siedzieli. Zjazdowice byli tak zajęci rozmowom, ze nawet nie zauwazyli kwilowego zniknięcia tego psa. Dopiero pod koniec obiadu Pon Pieter poźreł pod swojom ławke i odkrył, ze obroza, do ftórej smyc była przycepiono, nojduje sie obok Rudolfa, a nie na jego syi!
– Przepraszam was wszystkich – pedzioł wte Pon Pieter – ale odprowadzę już Rudolfa do samochodu. Za chwilę wrócę.
Podniesł sie i zabroł psa ze sobom. Zjazdowice nie zwrócili uwagi na to, ze on wcale nie do auta sie skierowoł, ino do korcmy. Przekrocył próg i… od rozu wdepnął w synke, na ftórom nie mógł sie docekać, kie siedzioł przy stole. A po kwili zdumioł sie straśnie, kie uwidzioł walające sie po podłodze jedzenie i kawałki potłuconyk nacyń. Na mój dusiu! Wiele korcm w róznyk zakątkak świata Pon Pieter zwiedził, ale korcme, we ftórej brodziło sie po kostki w jedzeniu, to on uwidzioł po roz pierwsy! Ba zaroz zauwazył coś, cego jakosi nie zauwazył wceśniej – ze personel kapecke dziwnie sie zachowuje, jakby w jakimsi półśnie był pogrązony. Poźreł Pon Pieter na swojego psa, potem znowu na kelnerki i kuchorza – i… pomalućku zacął sie syćkiego domyślać!
– Rudy – tak właśnie Pon Pieter ku Rudolfowi sie zwraco – bądź tak dobry i odhipnotyzuj ich wszystkich.
– Ha-u! – odpowiedzioł Rudolf, co w psim języku znacy: „Nie ma sprawy. I tak miałem to zaraz zrobić.”
A potem piknie ogonem zamerdoł. I tak jak powolne ruchy ogonem zahipnotyzowały kelnerki i kuchorza, to wartkie merdanie zaroz ik z tej hipnozy wybudziło.
– Ojeeej! – zawołoł kuchorz, kie sie ocknął i uwidzioł, ze Pon Pieter do korcmy weseł. – Pan redaktor tu jest! A tu taki bałagan! Co za wstyd! Co za wstyd!
– Spokojnie, tylko spokojnie – przemówił łagodnie Pon Pieter. – Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Obiad zjedzony, bardzo nam smakował, za co pięknie państwu dziękujemy.
Po tyk słowak wyseł z korcmy i wte dopiero Rudolfa do auta zabroł. Kelnerki i kuchorz zaś osłupieli. Zodne z nik nie wiedziało, co sie z nimi działo, kie byli zahipnotyzowani. Nie rozumieli więc, cemu pon redaktor pedzioł, ze obiad zjedzony? No ale skoro tak pedzioł, to widocnie tak było i ślus. Nie pozostało nic inksego, jak wystawić gościom rachunek.
I tak to wyglądało, moi ostomili. Zjazdowice najedli sie, wstali od stołu, piknie pozegnali sie ze sobom, a potem rozjechali w róznyk kierunkak. Jo zaś opowiedziołek tutok te całom historie, coby dlo syćkik było jasne, ze kieby nie Rudolf, to zjazdowice nic by w tej „Chłopskiej Zemście” nie zjedli. Ani nic nie wypili. Hau!
P.S. A na niedziele więksy zapas Smadnego Mnicha muse zgromadzić, bo w tym dniu Mietecka nom sie urodzi. A jak sie urodzi, to jej zdrowie bedzie trza wypić 🙂
Komentarze
a Rudolf to ma silna wole, nie ruszyl smakowitej szynki, choc lezala pod jego nosem:-) jestem pelen podziwu. jak Pani sie kreci w kuchni, to wiem, ze nalezy pozniej isc i sprawdzic czy czasem cos jej nie spadlo na podloge. pomimo tego, ze rzadko kiedy cos znajduje, to systematycznie spradzam teren.
wymieniona w wpisie wielokrotnie szynka sprawila, ze moje sny beda dzis krazyc wokol sklepu z szynkami, no ewentualnie jakiegos chlewika.
Ciekawe czy szynka Rudolfa była z takiej świnki czy innej.
http://petermiller.aminus3.com/
Dzień dobry spod Krakowa – dzisiaj ruszamy na Zachód.
Tymczasem chciałabym oficjalnie na forumie podziękować Mietecce, która nas oprowadziła po Warszawie i oprezentowała. Dostaliśmy Smadnego oraz śliwowicę łącką, najprawdziwszą! Jak juz będę miała mozliwości, to wrzucę Wam fotki.
Mieciowa wystąpiła godnie, jak prawdziwy przewodnik. Zaopatrzyła nas w dobowe bilety komunikacji miejskiej, co znacznie umozliwiło nam poruszanie się. I było – proszę wycieczki, na lewo…. proszę wycieczki, na prawo widzimy…
Wszystko było pod kontrolą, tylko niestety, pogoda się spod kontroli wyłamała i wydarła nam parę godzin. Ale w końcu dalismy odpór i łaziliśmy po Łazienkach w deszczu – z cukru my nie są, prawda? Napiszę więcej przy okazji, tymczasem muszę zbierać w troki, co należy, pędzimy na Zachód.
Mieciowo, dozgonne wyrazy wdzięczności!
Mam nadzieję, że Marysia ma się lepiej – zdrowiej! Sciskam serdecznie.
Owczarku, pieknie to opisał Twój wysłannik, a Ty przekazałeś, jakbyś tam był 🙂
Zyczę wszystkim miłego dnia!
To dobrz Owczareczku, że udało się Twojemu wysłannikowi dostać na koniec Zjazdu.
Uczestnicy zjazdu piszący na blogu Pona Piotra to ciągle cos innego sprawozdają. Tylko dzieki Tobie (a raczej wysłannikowi i Rudolfowi) widaomo jak NAPRAWDĘ było.
Gdybyś Alicjo została jeden dzień dłużej to pogada się znacznie poprawiła w Warszawie.
A tak to stolica płakała ,że tak mało jej zobaczysz i prędko porzucisz dla Krakowa (wraz z okolicami). 🙂 😉
Jak to dobrze, że Rudolf ma dostęp do komputera! Wyjaśniło się, dlaczego zjazdowicze musieli tak długo czekać na obiad. Strach pomyśleć, co by było, gdtby Rudolf został w domu. Po prostu katastrofa!
Marysiu, mam nadzieję, że już trochę lepiej u Ciebie.
Owcarku brawo dla twego kolezki Rudolfa!!!
Zastanawiam sie jednak,czy przyczyna opieszlosci kucharzy w Chlopskiej Zemscie,bylo przekonanie,ze skoro taaaaak goraco,to nawet pies z kulawa noga nie przyjdzie,(o Rudolfie nikt nie slyszal?) zeby w taaaaaki upal opychac sie:szynkami,zeberkami,kurami,nalesnikami……………..i czym tam jeszcze!!!Normalny smiertelnik lezy w taki czas pod grusza,nie rusza sie,ino popija wode z kranu,no ewentualnie Smadnego! 😉
Skoro jestesmy przy czworonogach,to musze Wam opowiedziec,co mnie dzisiaj spotkalo!!
Obudzil mnie piekny sloneczny dzionek.Ostatnio to rzadkosc.Dosiadlam,wiec mego zelaznego rumaka i ruszylam na kort.W drodze,na malym mostku,postanowilam wyprzedzic mlodego czlowieka,ktory prowadzil wielkiego rotwajlera na spacer.Ten ostatni slyszac,ze ktos sie zbliza, nagle odwrocil sie i o maly wlos bylby skoczyl mi do gardla!!!!!!!!!!!Tylko przytomnosci wlasciciela zawdzieczam zycie!!!
Zlapal bowiem psisko za obroze i odciagnal na bok.Nigdy nie zaatakowal mnie zaden pies.A i ja nie boje sie czworonogow,ale dzisiaj przyznaje,ze najadlam sie nielada strachu 🙁
Dlatego feromony Rudolfa bylyby tu bardzo pomocne 😉
Hej.
ps.Alicji zycze udanego pobytu i ladnej pogody!! 😀
Moi Kochani, Wspaniali Przyjaciele.
Byliście mi pomocą w czasie ogromnego stresu i napięcia, jestem Wam za to niesłychanie wdzięczna.
Dzisiaj czuję się, jak przekłuty balon, z którego uszło wszelkie powietrze.
Wiem, że wielu spośród Was miało swoje dramatyczne przejścia, może jakimś osobom mój ekshibicjonizm emocjonalny wydawał się nadmierny i niepotrzebny.
Każdy ratuje się, jak może, rzeczywistość mnie przerastała, więc od niej uciekałam.
Ja nie jestem towarzyską osobą i bardzo niechętnie opowiadam o istotnych sprawach, zwłaszcza dotykających intymności najbliższych mi osób.
Być może pewna anonimowość bloga, to, że można wejść i wyjść, pozwoliła mi na większe otwarcie. Nie zmienia to faktu, że dla Każdego mam w sercu osobny kącik.
Kilka osób dzieliło się ze mną szczegółowo swoimi bardzo osobistymi doświadczeniami, zwłaszcza Zosia z Łodzi, z którą rozmawiałam w dniu śmierci mojej Mamy o umieraniu właśnie i była mi wielką pomocą.
Teraz potrzebuję czasu i ciszy, żeby przeżyć żałobę i zebrać się w sobie.
Wyjadę po pogrzebie Mamy w góry i tam pobędziemy razem ze sobą już na innych warunkach.
Wrócę pod koniec miesiąca.
Mam nadzieję, że wszystkich zastanę i będę miała, co czytać.
Trzymaj się Budeckowa Wierna Ferajno. 🙂
Trzymaj sie Marysiu!! Odpocznij sobie i wracaj pelna energii do naszej budy!! Bedziemy o Tobie myslec-Pa i duzo sloneczka 😀
MT7,
życzę ci naładowania akumulatorów!!!! 🙂 🙂 🙂
Do Enzecka
„wymieniona w wpisie wielokrotnie szynka sprawila, ze moje sny beda dzis krazyc wokol sklepu z szynkami”
Heeeej! No to pikne sny mos, Enzecku. Barzo pikne!
Juz godołek, ze downo na zaprzyjaźnione blogi nie zaglądołek, w tym na twój. Ba mom nadzieje, ze w przysłym tyźniu to juz sie zmieni 🙂
Do Misiecka
„Ciekawe czy szynka Rudolfa była z takiej świnki czy innej.”
A jo, Misiecku, ciekaw jestem, co taki „singing porker” śpiewo. I’m singing in the sty? 🙂
Do Alecki
„Owczarku, pieknie to opisał Twój wysłannik, a Ty przekazałeś, jakbyś tam był”
Dzięki, Alecko! Ino na wselki wypadek moze sprawdźcie, cy na dachu Wasego samochodu nimo jakikś uskodzeń po tym, jak mój wysłannik spodł na niego z drzewa? 🙂
Do Zbysecka
„Uczestnicy zjazdu piszący na blogu Pona Piotra to ciągle cos innego sprawozdają. Tylko dzieki Tobie (a raczej wysłannikowi i Rudolfowi) widaomo jak NAPRAWDĘ było.”
Jako juz pedziołek – głównie dzięki Rudolfowi. Nimom najmniejsyk wątpliwości, ze spośród syćkik wersji najblizso prowdy jest ta podano przez Rudolfa 🙂
Do TyzAlecki
„Strach pomyśleć, co by było, gdtby Rudolf został w domu. Po prostu katastrofa!”
O, tak, TyzAlecko! Stwierdzenie, ze pies to najwięksy przyjaciel cłowieka, jest bardziej prowdziwe niz to sie nieftórym wydoje 🙂
Do Anecki
Anecko, z całom stanowcościom potępiom agresywne zachowanie tego sakramenckiego rotwajlera! Rudolf napisoł mi w mailu, ze on tyz potępio. No to potępiomy obaj 🙂
Do EMTeSiódemecki
EMTeSiódemecko, choćby po to, coby przecytać taki pikny komentorz, jaki tutok 3 godziny temu napisałaś, warto było wspierać Cie ciepłym słowem.
Odpocnij se w górak. Twojo Mama z Niebieskik Wierchów bedzie na Ciebie pozirała i na kielo to mozliwe, na telo pomoze Ci w odzyskiwaniu spokoju 🙂
Do Małgosiecki
Małgosiecko, nadrabiając zaległości w lekturze komentorzy z poprzedniego wpisu dosłek do Twojego patyczaka. Kiesik takiego stwora wnuki mojego bacy hodowały, więc jeśli jesce nifto nie udzielił Ci rad, to moze jo bede cosi wiedzioł.
A co do tego pona Cooka, ftóry okazoł sie ponem Leninem, to jesce więksy szok mogłaś przezyć, kiebyś przecytała, co o ponu Cooku napisoł pon Mark Twain w ksiązce „Pod gołym niebem”. Krótko mówiąc: hyrny pisorz nie mioł o hyrnym podrózniku najlepsego zdania 🙂
Dopiero teraz znalazlam czas, aby w spokoju przeczytac i nacieszyc sie wpisem Owczarka. Jaki zajmujacy, pelen napiecia opis wydarzen. Az trudno uwierzyc, ze to relacja z drugiej reki. Albo lapy 🙂
Rudolf okazal sie zreszta swietnym sprawozdawca, Pan Piotr moglby mianowac go oficjalnym kronikarzem zjazdowym.
Mtsiodemeczko – zycze Ci dobrego wypoczynku i odnalezienia spokoju 🙂
Doskonały pomysł, Babecko! Zjazdowom kronike powinien wyryktować Rudolf! 🙂
No to juz spać sie kłade, bo fciołek jak najsybciej wyryktować ten wpis, ale przez to w ciągu ostatnik trzek dni kapecke zaległości w spaniu mi sie porobiło. No to ide juz te zaległości nadrabiać. Dobrej nocki! 🙂
Spij smacznie, Owczarku!
Jakby Rudolf miał ryktować zjazdową kronikę, to pewnie musiałby też opowiedzieć, jak przez dwa dni szczekał na mnie i podgryzał mi palce od nóg (nie mocno, tylko tak skubiąc), a trzeciego zaczął lizać po rękach 😆
Poszczekiwanie i podskubywanie to niewatpliwie zaproszenie do zabawy 😀
Hej, gdzie sie podziewacie? Wybiegam wlasnie poudzielac sie sportowo, wiec zyczcie mi, zeby sie nie rozpadalo, bo deszcz wisi juz w powietrzu. Milego dnia! 🙂
U nas znowu pada 🙁
Czytalam wiesci o swiecie i co w Polsce sie dzieje troche tu,troche tam i ze smutkiem musze stwierdzic,ze malo w kraju mowi sie o sportowcach niepelnosprawnych,ktorzy walcza teraz o olimpijskie medale!!
Inaczej jest w mojej krainie,gdzie sporo miejsca poswieca sie ich wysilkowi.Dzisiaj czytalam piekny artykul o Nicko,ktory wygral brazowy medal w tenisie stolowym.Przyznam,ze wyglada dziwnie,bo jest wysoki 1.77m,a wazy zaledwie 44kg.Cierpi na nieznana do konca chorobe miesni.Nie ma wiele sily i trzeba mu odkrecac butelke,czy obierac babana!!
A jednak cwiczyl po 5godzin dziennie,zeby najlepiej wypasc na zawodach 😮 Powinno zdecydowanie wiecej miejsca i czasu poswiecac tym wspanialym zawodnikom.Ogladam co dnia relacje z igrzysk paraolimpijskich i podziwiam wysilki tych ludzi i okazywana radosc z sukcesow!!!!!!!!!
Dobrze by bylo,zeby i w Polsce ci ludzie wyszli zza smugi cienia!
Hej
Dostałam w poczcie, przysyłają mi nowosci ‚Znaku’:
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,2188,tytul,Dewey.%20Wielki%20kot%20w%20ma%C5%82ym%20mie%C5%9Bcie
Chyba sobie kupię. 🙂
Emtesiodemeczko, wypocznij jak najszybciej i wracaj do nas!
Ana, u nas niestety tez z para olimpiada jest problem. Nikt w rodziny krolewskiej sie nie pofatygowal, by dopingowac, choc nasz krolewicz z zona na te ‚normalne’ zawsze jezdza. Zawodnicy sa raczej zdegustowani.. wiem, bo mamy w rodzinie wielokrotnego zlotego medaliste.
Dobrze, ze jest weekend i baterie mozna naladowac…….. Milego popoludnia!
Warunki do ładowania baterii trudne – zimnoooo i padaaaa! Ale nic to! 🙂
Swoją drogą – jakie te psy teraz elokwentne… 😆
W Niemczech mamy sporo sprawozdan z paraolimpiady. I traktuje sie rownie powaznie jak olimpiade pelnosprawnych!
Pogoda zrobila sie brzydka, niestety, koniec lata?
Ale jeszcze sobie dzisiaj pogralam w tenisa przed deszczem, acha 🙂 !
Siadłem do klawiatury pod uchylonym oknem, a tu ciągnie jakimś zimnem po plecach…
No to wciągnąłem sweter na grzbiet, pierwszy raz od paru miesięcy. 😉
A to poprostu idzie jesień… 🙂
Ano jesień idzie, nie ma na to rady, może ktoś z budowiczów wie, kto śpiewał jeszcze tę piosenkę?
Bo kołacze mi się zupełnie inna wersja, a nie wiem kto ją wykonuje.
A tekst owczarkowy świetny, szkoda, że na tym spotkaniu nie byłem, ale czuje się klimat, jakby się było.
Pozdrówka.
O przypomnialam sobie,ze mialam pare slow napisac o ostatnio obejrzanym filmie.No,wiec pisze,kto chce niech czyta 😉
Bylismy na francuskim filmie „Rozmowa z moim ogrodnikiem”.Przyznam szczerze,ze mialam wieksze oczekiwania,bo moja psiapsiolka mowila o nim z wielkim entuzjazmem.Film opowiada o odnowionej,starej znajomosci dwoch kolegow klasowych.Jeden z nich zostal uznanym malarzem,drugi pozostal we wsi,w ktorej mieszkal cale zycie i jego pasja bylo ogrodnictwo.
Film sympatyczny,z dosc wesolymi dialogami,chociaz rowniez smutyny.
Mnie jednak nie zachwycil,troche „plytki”,momentami nuzacy.Zobaczyc mozna,ale bez fajerwerkow 🙂
Babo,widze,ze mialas takie samo szczescie a propos tenisa,jak ja w czwartek 🙂 Jest nadzieja,ze nowy tydzien bedzie pogodny,wiec moze sobie troszke jeszcze pogramy!?
Ano, mam nadzieje, ze bedzie jeszcze sporo ladnych dni, i ze poszalejemy sobie jeszcze na korcie!
Jezeli chodzi o filmy – obejrzyjcie, jesli mozecie, „Butelki zwrotne” – rewelacyjny czeski film, naprawde warto!
Jedrzeju, przy probie wysluchania Twojej piosenki moj komputer dokonal proby samobojczej, juz nie ponawiam! 😀
No proszę, wygląda na to, że wszystkie Biblioteki Publiczne na świecie mają identyczne metalowe skrzynie na książki 🙂 I co najbardziej zaskakujące mozna się tego dowiedzieć z książki o kocie, za pośrednictwem naszej Marysi 🙂
MT7 – trzymaj się, nie daj się i wracaj na blogowe łono pełna sił i zapału 🙂
Na mój dusiu! Downo nie zaglądołek do Aleckowego kalendorza i dobrze, ze wreście zajrzołek! Bo w niedziele som urodziny Mietecki – najlepsego przewodnika po Warsiawie, jakiego zno i Alecka, i Jerzorecek, i jo. No to dorzuciłek stosownego postriptuma, coby syćka to uwidzieli i przed niedzielom zdązyli jakisi prezent Mietecce kupić 🙂
Dzisiok wreście nadrobiłek zaległości w cytaniu komentorzy do poprzedniego wpisu. Przecytołek i o róznyk piknyk ksiązkak, i o tym jak EMTeSiódemecka ryktowała se meble z balkonowyk skrzynek. Na mój dusiu! Jo se myśle, ze sam pon Adam Słodowy powinien kapelusa przed nasom EMTeSiódemeckom uchylić! 🙂
Ostatnie komentorze – te smutne – przecytołek wceśniej, ale ino po łebkak. Teroz – juz dokładnie – przecytołek je jesce roz. Po upływie prau dni kapecke inacej sie je cyto niz wte „na gorąco”. Z jednej strony cyto sie ze smutkiem, ale z drugiej – cosi krzepiącego jest w tym, ze tak wielu ludzi pośpiesyło z dobrym słowem dlo nasej EMTeSiódemecki 🙂
Do Poni Dorotecki
„Jakby Rudolf miał ryktować zjazdową kronikę, to pewnie musiałby też opowiedzieć, jak przez dwa dni szczekał na mnie i podgryzał mi palce od nóg (nie mocno, tylko tak skubiąc), a trzeciego zaczął lizać po rękach”
Poni Dorotecko, Rudolf mi w mailu syćko wyjaśnił. To wina wos ludzi, zeście namiesali nom psom w głowak tym powiedzeniem, ze fto sie cubi, ten sie lubi. Rudolf podgryzoł Poniom, coby dać do zrozumienia, ze Poniom lubi 🙂
Do Babecki
„Poszczekiwanie i podskubywanie to niewatpliwie zaproszenie do zabawy”
I to chyba nie ino u psów, Babecko. Ludzie casami robiom podobnie.
Babecko, a moze powinnaś pograć w tenisa z Anecko? Siatka byłaby rozciągnięto wzdłuz całej granicy miemiecko-holenderskiej. To niewiele – podobno zaledwie 577 kilomterów 🙂
Do Anecki
Som co najmniej dwa hyrne filmy – „Doczekać zmroku” i „Okno na podwórze” – ka niepełnosprawni piknie wierchowali. Ale film filmem, ba w zyciu tyz sie zdarzo, ze niepełnosprawny nad pełnosprawnym piknei wierchuje.
Co do gry w tenisa – jako wyzej Babecce pedziołek 🙂
Do EMTeSiódemecki
Na mój dusiu! EMTeSiódemecko! Jo te ksiązke właśnie wykrodłek z księgarni w Nowym Targu! Na rozie przecytołek pierwsy rozdział i kawałek drugiego. Kie przecytom syćko, to moze jakisi wpis sie o tym kocie wyryktuje? Ino jesce nie wiem, cy to w ksiąze jest wyjaśnione, więc na wselki wypadek jo powiem, ze imie Dewey dlo bibliotecnego kota na pewno nie jest przypadkowe. Bo Dewey to jest system klasyfikacji tematycnej stosowany w anglosaskik bibliotekak. Ciekawe zatem kany w klasyfikacji pona Deweya nojdzie sie ksiązka o kocie Deweyu 🙂
Do Plumbumecki
„wiem, bo mamy w rodzinie wielokrotnego zlotego medaliste.”
Pona Roberta Korzeniowskiego? Ocywiście nie musis, Plumbumecko, odpowiadać, jeśli nie fces 🙂
Do Gosicki
„Warunki do ładowania baterii trudne – zimnoooo i padaaaa!”
To jo moge, Gosicko, podać grzanego Smadnego Mnicha abo góralskom herbatke. Abo jedno i drugie 🙂
Do Jędrzejecka
„No to wciągnąłem sweter na grzbiet, pierwszy raz od paru miesięcy.”
Fto wie, Jędrzejecku, fto wie… moze to swetr z wełny owiecki ostrzyzonej przez mojego bace 🙂
Do Grzesicka
„A tekst owczarkowy świetny, szkoda, że na tym spotkaniu nie byłem, ale czuje się klimat, jakby się było.”
Jo, Grzesicku, kie cytołek maila od Rudolfa, tyz cułek, kiejbyk tamok był. A moze trza popytać Pona Pietra, coby od casu do casu pozwolił Rudolfowi jakisi wpis wyryktować? A co! Rudolf tyz casem moze mieć cosi ciekawego do opowiedzenia na temat jedzenia 🙂
Do Mysecki
„No proszę, wygląda na to, że wszystkie Biblioteki Publiczne na świecie mają identyczne metalowe skrzynie na książki”
A jo właśnie, Mysecko, dosłek w tej ksiązce do miejsca, ka ponie bibliotekarki nolazły kotka w skrzynce i zacęły go ratować, bo bidocek był straśnie zmarznięty, bo zima wte straśno hulała. Krucafuks! Jeśli jakisi pies z hamerykańskiego stanu Iowa cyto moje słowa, to piknie go pytom, coby nolozł sprawce wrzucenia kotka do tej skrzynki i porządnie w rzyć ugryzł 🙂
A miłośnikom storyk łesternów przybocuje, ze w sobote na TVP Kultura bedzie film „Nosiła żółtą wstążkę” w rezyserii pon Forda i z ponem Dżonem Łejnem w roli głównej. Według mnie to był najlepsy łestern z „trylogii kawaleryjskiej” pona Forda. Chociaz… „Fort Apache” tyz było całkiem, całkiem, z wyraźnymi aluzjami do pona Custera zreśtom.
A teroz juz dobrej nocki syćkim 🙂
Przyznać się szybko, kto z was moczył łapki w słonej wodzie !!!
http://kulikowski.aminus3.com/image/2008-09-13.html
Owczarku, nie ta strona rodzinki… on z mezowej. A pochwale sie medalista jak najbardziej, Jackie Christiansen sie zowie.. moze sie da wygoglac :). (Dla tych, co nie znaja dunskiego dodam, ze pobil rekord swiata o 38 cm tym razem :). )
Pozdrawiam i milego dnia zycze. Pa
Urodziny Mieciowej obejdziemy godnie jutro z TeżAlicją, a toast wzniesiemy nie byle czym, tylko autentycznym Smadnym, którego dostałam nie tylko od wysłannika Owczarka (tego wypilismy z Mieciową i Jerzem w Warszawie), ale i od samej Szanownej Jubilatki jutrzejszej. Zaoszczędziłam jedną butelke, zeby bylo godnie i symbolicznie 🙂
Jutro wyruszamy do Wrocławia i powoli trzeba będzie zwijać żagle 🙁
Zimno dzisiaj i jesiennie, chociaż słonce świeci.
Miłego sobotniego popołudnia i wieczoru!
Owczarku, oczywiscie! O ile Ty na ten mecz przyjedziesz i bedziesz nam kibicowal 😀 Ano, zgadzasz sie?
Do Babecki i Anecki:
To ja na pewno przyjadę. 🙂
Urodziny Mieteckowej to jest historycznej wagi wydarzenie, co byśmy zrobili, gdyby Jej nie było? 🙂
Może zechce z tej okazji opowiedzieć o warszawskich wędrówkach.
Kto mi może wytłumaczyć dlaczego już drugi wpis owczarkowy nie ma u mnie prawego marginesu z linkami do archiwum, ostatnimi komentarzami, itd…
Na sąsiednich blogach jest wszystko w porządku.
Nie rozumiem! 😉
Dzień dobry wieczór.
@Jędrzej Uherski
Proszę „pojechać” na stronie Owczarka całkiem dom góry, kliknąć na „Hau!” i … trochę cierpliwości. 😉
powinno być „… do góry…”
Całkiem coś innego: kod na blogach „Polityki” sugeruje nieraz całkiem niezłe ruchy na szachownicy, ciekawe czy można z nich złożyć jakąś dobrą grę? 😉
Jędrzeju
U mni to samo , na komputerze w robocie jest, a w domu brak . Klikanie w „Hau” nic nie pomaga. Kara za długi jęzor czy co ?
„Jazda do góry”, klikanie na „Hau”, tudzież stosowne odczekanie nie pomaga; dalej nie mam prawego marginesu… 😉
🙂 Pewnie tak!
U mnie pomaga klikanie na cofkę, tzn. na strzałkę”Przejdź do poprzedniej strony”. Nieraz nie raz.
Nie pomaga … 🙂
Marysieczka wybiera się w góry, a tam już jesień…
No to dla niej jesień w górach.
Dobranoc! 🙂
Słuchajta, dobre ludzie, prawy margines jak najbardziej jest, tylko z niewiadomych przyczyn przeniósł się na sam dół strony. Trzeba więc zjechać poprzez kilka dłuuuugich Owcareckowych wpisów i się dotrze – cierpliwości.
Dla Mieteckowej:
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/OwczarkowaBuda#5245625836348801170
🙂
Kurcze! Kliknęłam o godz. 00:00:00,
ale umieściłam wpis wcześniej, żeby się przygotować i ten Łotr podał inną godzinę.
To znaczy, że mój czas kontrolowany satelitarnie jest inny niż tego Łotra, bo u mnie jest 3 minuty po 00.
I u mnie Mietecka jest już na świecie 4 min. 29 sek.
I tyle!
Wszystkiego najlepszego dla Mieciowej !!!!
Dopiero dziś znalazłam chwilę by przeczytać relację zjazdową Owczarkowego wysłannika. Ileż to nowych rzeczy się dowiedziałam!!! Pani Dorotecka to jasnowidz, wysłannik Owczarka nie dość , że sprytny, uparty (łatwo się nie poddał i dalej szukał zjazdowiczów) to jeszcze zwinny jak kot ! Tak zlądował na dach, że Alicja z Jerzorem nawet nie usłyszeli ! Pewnikiem Jerzor zobaczył nagle czyjąś rękę za szybą i stąd zaczął krzyczeć!!!
Ale największą gwiazdą i wybawcą okazał się jednak Rudolf! Taki pies to skarb, a Pan Piotr okazał się właścicielem hipnotyzera 😀 Rewelacja.
🙂 🙂 🙂
Owczarku, dzięki za chęć pomocy .Wczoraj było wielkie szukanie najmłodszego patyczaka.Córka zgubiła go przy firance .Okazało się przy okazji, że mimo iż nie wezmę tego stworzenia na rękę to przywiązałam się do niego i razem z małą szukałam Zielonka. Oczywiście to ja znalazłam miejsce ukrycia. Zielonek strasznie lubi chodzić po kaktusach i tam się udał. 🙂
U mnie pasek też jest na samym dole i wcale nie chce wracać na swe miejsce! 🙁
Patyczak w kaktusach… 🙂 To fajnie brzmi.
Przypomniała mi się historia, którą Steve McQueen opowiadał meksykańskiemu bandycie w Siedmiu Wspaniałych; jak to pewien człowiek rozebrał się i wskoczył nago między kaktusy. Pytany potem; dlaczego to zrobił, odpowiedział, że wtedy wydawało mu się, że to jest dobry pomysł…
Cechy osoby urodzonej w dniu 14go września:
„… Bystry, przenikliwy, zgłębia tajniki przyrody …”
Mniej ma skłonności do prowadzenia życia aktywnego a raczej wykazuje tendencje do zamknięcia się w sobie, spokojnych rozmyślań, badań i studiów.
Pragnie on nieraz być założycielem jakiejś nowej filozofii i chciałby stanowić epokę w życiu społeczeństwa. Istotnie udaje mu się zaciekawić swe otoczenie i dzięki swym zdolnościom nieraz cieszy się uznaniem i zbiera aplauzy publiczne.
Inni ludzie chętnie patrzą nań jako na swego kierownika ? dopomagającego im w rozwoju umysłowym lub duchowym.
Jego zdolności analityczne są wybitne. Bada każdą rzecz jak najstaranniej, klasyfikuje, wyodrębnia, szereguje w systemy i odrazu dostrzega jej potencjalną wartość. Mózg jego pracuje równie sprawnie jak i ręce, wykazując wielką akuratność w najdrobniejszych szczegółach.
Zdolny do wzruszeń jest wiernym przyjacielem. O swe dzieci troszczy się niezwykle i potrafi być jak najlepszym ojcem lub matką.
Doskonale opowiada różne historie i może zostać zdolnym powieściopisarzem.
No popatrzcie; tyle zalet w naszej Mieteckowej! 🙂
W Dniu Urodzin z urodzinowymi serdecznościami, dziś są Twoje Urodziny! 🙂
Wszystkiego najlepszego dla Mieciowej, duuuuuuuuużo zdrowia i szczęścia! 🙂
Mieteczkowo, ja bardzo szybko, ale i bardzo serdecznie zycze Ci w imieniu calej rodzinki wspanialego dnia i jeszcze wielu, wielu lat w szczesciu i zdrowiu (bo chyba to najwazniejsze)! Postaram sie wpasc wieczorkiem, toast odpowiedni wzniesc, a narazie papatki i milego swietowania wszystkim!!!
Jędrzeju, 😀
Zielonek nie wiadomo czemu, z całej kolekcji kaktusów najbardziej sobie upodobał takiego pokrytego jakby watą 😯 Może go najmniej koli w odnuża? 😆 😆 😆
Nużam się ja sama ze wstydu. 😳 Patyczak ma odnóża, oczywiście!
Alicja tutaj.
Mieciowej zdrowia i szczęścia, popijamy bardzo lekuchno, ale stosowny toast wzniesiemy o odpowiedniej porze wiadomo, czym – Smadnym!
Pozdrowienia dla wszystkich, lecę dalej plotkować.
TeżAlicjo!
Pomachaj ode mnie Alicjaństwu! Pozdrówka! 🙂
Witajcie,
spiesze,zeby naszej Mieciowej zyczyc wszystkiego najnajnajlepszego,duzo zdrowia i wspanialego dnia!!! 😀 😀 😀
Ps. Babo alez oczywiscie,ze zagramy -bedzie to mecz stulecia 😉
Za tytul filmu wielkie dzieki,bede wygladac,moze i u nas natrafie?
Dzisiaj mamy na szczescie piekna pogode.Moze do Polski tez choc na chwile wroci babie lato?!
Pozdrawiam budagosci a Alicjii z Jerzym, zycze szczesliwego powrotu 🙂
Wielki bukiet dla Mieteczkowej i najpiekniejsze zyczenia!
A czy jest jest jeszcze kawalek tortu? 🙂
Ano, wiec jestesmy umowione. Damy z siebie wszystko, czyz nie? 😀
MtSiodemeczka bedzie kibicowac razem z Owczarkiem.
Na brzydka pogode i kiepski nastroj polecam „Shreka”, od razu robi sie weselej!
Zdrowie Mieteczkowej!
Witam
dopiero dziś zajrzałam do Budy i przeczytałam o śmierci Mamy mt7
Pani Mario – proszę przyjąć moje wyrazy współczucia i wsparcia w tym trudnym czasie
Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą;
każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu.
Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi,
Europa będzie pomniejszona,
tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek,
włość twoich przyjaciół czy twoją własną.
Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie,
albowiem jestem zespolony z ludzkością.
Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on Tobie.
Najserdeczniejsze życzenia z okazji Urodzin dla Mieciowej 🙂
Zdrowie Mieciowej po raz pierwszy!!!
Zdrowie Mieciowej po raz drugi!!!
Wypilam tyle kufelkow piwka za zdrowie Mieciowej,ze mi sie w glowie „zdrowo” zakrecilo!!!
Ale juz ciutke wytrzezwialam i wpadlam do budy,z nadzieja,ze moze tortem czestuja 😉 Nie widac,nie slychac,czyzbym sie spoznila?????
Hej.
Czekamy na Mieciową!
Mieciowa! Mieciowa! Mieciowa!…. 🙂
Mrrrał!
A niech mi ktoś powie, że nie da się jakiegoś nicka zamrrruczeć 😛
Zdrrrowie Mierrrterrrczkowej!
😀 😀 😀
Naszym ulubionym lokalnym, Zwierzyńcem z Browarów Lubelskich 8)
Przeprrraszam za ten szowinizm lokalny, ale nie mogłem się powstrzymać 😳
No i oczywiście wielki szacun dla Rrrudolfa 🙂
Zdrrrówko!
I niech mu się dobrze smakuje 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Mrrrał!
Przeczytałem kociętom frrragment książki zlinkowanej przez MT7.
Chyba czeka mnie wydatek 😕 😉
Stooo lat! Stooo lat! Niek zyje Mietecka noooom! Zdrowie Mietecki po roz pierwsy! 🙂
Nie wiem, jak to jest z tym „marginalnym” problemem, bo na komputrze mojego bacy syćko sie normalnie wyświetlo. Na laptopie, ftórego od jednego z juhasów casem se pozycom – tyz syćko normalnie. A moze to sie porobiło dlotego, ze dwa wpisy temu był długaśny tytuł? I moze ten tytuł zepchnął margines na margines? 🙂
Co do wielkiego mecu tenisowego Anecka-Babecka to jo muse wyryktować jaze dwa transparenty: jeden kibicujący za Babeckom, drugi za Aneckom 🙂
Co do patycaków – cy skrzydlaty to na pewno patycak? Wnuki mojego bacy skrzydlatyk patycaków nie miały. Ale jeśli dobrze boce, to patycaków jest chyba kilkaset gatunków, więc moze rzecywiście ftóryś z nik, mo skrzydła? W kozdym rozie jeśli idzie o karmienie, to moze być sałata i chyba w ogóle to syćkie zielone liście. Patycak – jako ze z Indii pochodzi – lubi ciepło. I wilgoć tyz. Więc mozno nawet mu podłoze terrarium zwilzać, to bedzie mu piknie parowało. Jaja patycaka som brunatne (moze corne? nie, racej ciemnobrązowe one były), wielkości – hmmm – powiedzmy połowy ziarenka ryzy, z takim zółtym pipkiem na cubku. A kozdy patycak, to baba i chłop w jednym, więc partnera nie potrzebuje, coby jaja znosić. I znosi ik telo, ze skaranie boskie! Trza więc być cujnym, bo jeśli tyk jajek sie w pore nie wyrzuci, to tak sie rozmnozom, ze krucafuks! To juz wiele roków temu było, jak wnuki mojego bacy hodowały patycaki, ale mom nadzieje, ze nic nie pokrynciłek 🙂
No to jeszcze raz dla Mieteckowej; Wszystkiego Najlepszego! 🙂
Piweńkiem (ale niestety nie Smadnym) po koncercie Ute Lemper w szampańskim (a raczej piwnym humorze) wznoszę:
– Nieustające zdrowie Mieteckowej 😀
– Zaległe zdrowie Jerzora 😀
Najlepszego!
Tutok juz północ sie zblizo. Ale som takie strefy casowe, ka Mieteckowe urodziny bedom trwały jesce ładnyk pare godzin. No to zdrowie Mietecki po roz pierwsy! 🙂
I dobrej nocki syćkim 🙂
Mt 7 zycze spokojnego pobytu w gorach, jesienia przeciez w gorach najpiekniej i mozna oddac sie rozmyslaniom i wyciszeniu.
dla Mieciowej lekko spoznione, ale najlepsze zyczenia urodzinowe:-)
Owczarku, koniecznie musisz wyjasnic dlaczego dylizans:-), rozumiem, ze to ta fascynacja westernami? i chcialbyc biec obok czy tez wylegiwac sie w srodku takiego dyzlizansu?
Owczarku, bardzo ci dziękuję za radę!!!
Muszę w takim razie usuwać znaczną część jaj bo produkcja ich jest imponująca 😯
Patyczaki skrzydlate (dostałam sztuk 3, ale uchował się tylko Zielonek) gdy sa dorosłe mają malutkie skrzydełka czerwonawe. Ciekawe czy ten nasz dożyje wieku słusznego i te skrzydła zobaczę osobiście……
Na dzień dzisiejszy trudno tylko zapewnić temperaturę 🙁 Kaloryfery zimne, w mieszkaniu 18 stopni. 🙁 🙁 🙁
Baba wspomniała wcześniej o olimpiadzie osób niepełnosprawnych. Dyskryminację tych osób w naszym kraju widać i po ilości relacji z Pekinu, a raczej po prawie całkowitym ich braku 🙁 A mamy czym się chwalić- 24 medale!!!
Macham wszystkim od nas, czyli od TeżAlicji (Alicja tutaj).
Psiakość, pogodę mamy byle jaką, a miało być tak piknie! No nic, złoty wrzesień…
Pozdrowienia dla wszystkich i mt7 przede wszystkim.
Gwoli sprawiedliwosci, Malgosiu – o olimpiadzie dla niepelnosprawnych zaczela Ana 🙂 . Ja tylko dodalam, ze niemieckie media bardzo honoruja osiagniecia swoich uczestnikow, przedstawiaja ich sylwetki. Codziennie w glownych wydaniach wiadomosci pojawia sie sprawozdanie. I nasi dziennikarze mogliby brac z tego przyklad. Dzieki Tobie wiem o 24 medalach, dziekuje 🙂
A teraz jeszcze cos o patyczakach. A wlasciwie jednym patyczaku. Kiedys szlam sobie spokojna uliczka ocieniona drzewami. Nagle cos malego spadlo na moj rekaw. Wygladalo jak malenka galazka. Chcialam strzepnac i w tym momencie to cos zgielo sie w pol 😯 To bylo straszne przezycie, chyba zawazylo na moj stosunek do patyczakow, niestety 😉
Babo, ja też patyczaków nie darzę sympatią 🙁 . Gdy mojej córce powiedziałam o konieczności ograniczenia jaj, zapytała :
Mamusiu, a nie poradzono ci czasem-” Małgosiu! Nie bój się patyczaków!” ?
Odparłam ,że nie. Na to dziecię- Jak ci tak poradzą to zastosuj sie do tego.
😀 😀 😀
Od razu dodam, że nic z tego- mimo ew. rad dalej nie dotknę!
Spóżnione, ale bardzo serdeczne życzenia dla Mieciowej z okazji Urodzin.
A może nie będą policzone jako spóżnione, skoro Mieciowa jeszcze na blog nie zajrzała i nie przeczytała wcześniejszych zyczeń 😀
Raz jeszcze wiele serdeczności!!! 🙂
Małgosiu, nie bój sie patyczaków!!! – to one boją się Ciebie – prawdopodobnie 😀
Ja (Alicja) też mam patyczaki, ale na ogródku. Pokazywałam chyba zdjęcie z ubiegłego roku – był to zielony patyczak, miał 17 cm długosci. Pod jesień zbrązowiał. Miał jedno miejsce, gdzie „sobie był”, w zaleznosci od nasłonecznienia chował sie za rynnę, słońca raczej nie lubił. Jak znajdę zdjęcia, to podeślę, ale to juz z domu. I jak będę pamietać, przypomnij, Małgosiu.
Mieciowa na weekendy jezdzi do Rabki, a poza tym zasuwa w tej Warsiawie jak mały samochodzik – ma prawo miec kaca po urodzinach! I chyba jeszcze nie wyszła z pracy, a poza tym internet w pracy nie pozwala Jej podgladać blogu Owczarka (serio!), wiec tylko tyle, co zerknie na blog Piotra z sąsiedztwa.
Ja sadze, ze patyczaki nie boja sie niczego (moze ptasich dziobow ewentualnie). Mnie jeden tak przerazil (patrz wyzej), ze do dzisiaj sie boje! 😉
Po Waszych gaworzeniach na temat patyczaków, postanowiłem co nie co poczytać. No i wyczytałem, między innymi:
„… hodowla tych zwierząt jest wyjątkowo prosta, jednak nie należy trzymać ich w zbyt dużych stadach, gdyż odgryzają sobie wtedy wzajemnie nogi i czułki.”
Brrr! No to ja uprzejmie dziękuję; od dziś każdemu patykowi będę się przyglądał ze stosowną podejrzliwością!
Howgh! 🙂
Właśnie oczyma wyobraźni zobaczyłam Jędrzeja przyglądającego się podejrzliwie patykowi i patyka przyglądającego się podejrzliwie Jędrzejowi! 😆
Mieciowo – najlepszego! (wiśniowym winkiem) 🙂
Ooo! To jo nie wiedziołek, ze wnuki mojego bacy hodowały patycaki-pacyfistów. Bo one z pewnościom nic se nie odgryzały 🙂
A moze trza wyryktować petycje, coby naso Małgosiecka nie bała sie patycaków? Kie pare milionów podpisów sie zbiere, to juz chyba bedzie argument nie do obalenia? 🙂
Te patyczaki, to byli niewątpliwie pacyfiści, tyle tylko, że nielubili kiedy im współplemieńcy machaja odnóżami pod nosem, no to odgryzali…
A właśnie, … czy patyczaki mają nosy? 😉
Jędrzeju, patyczaki mają przerażające mordki? 🙄 Dużo jakby patyczakowych kłów sterczących. Do przystojniaków nie zaliczyłabym 😉
A jak piją wodę, widać ciemną rurkę przypominającą przyssawkę.
A fe!!!
Patyczaki moze i lubia cieplo i wilgoc,no i jeszcze mnoza sie jak trzeba!!
Za to moje orchidee,ktore tez lubia cieplo i wilgoc, spaskudzily sie chyba na dobre 🙁 Wyobrazcie sobie,ze wypuscily od razu uwiedle kwiaty 😮 Paskudy jedne.I to po tym,jak pol roku na nie dmuchalam i chuchalam!!
Dam im jeszcze jedna szanse.Jak nie skorzystajaa,to kubel na smieci i szlus!!!!!!!!!!!
A wracajac do igrzysk niepelnosprawnych,to w mojej krainie pokazuja zawody,ale sa to krotkie relacje.Mogloby ich byc wiecej.I to nie tylko ja tak mysle,bo jak doniosla dzisiaj prasa, ludziska napisali protesty doTV,ze tak per noga sa ci zawodnicy traktowani,przez media.Podobno w przyszlosci ma byc lepiej 🙂 I ja tez nie wiedzialam,ze Polacy juz tyle medali zdobyli???????????
Hej.
Czyli, okazuje się, że moje podejrzenia sa uzasadnione. 😉
A Łotr mi każe zwolnić! 🙁
Ano, też bym nie wiedziała o ilości medali, gdybym nie była rannym ptaszkiem. Telegraficzny skrót wiadomości olimpijskich podaje radiowa jedynka, gdy ludzie w większości śpią lub wychodzą do pracy. Ogólnie skandal. Ludzi jakby to nie rusza!!! Ciekawe jaki procent Polaków w ogóle wie o dalszych zmaganiach olimpijskich….Moim zdaniem to wielka niesprawiedliwość względem tych dzielnych ludzi.
Z drugiej strony czy to nie obciach na całego? Polskie gwiazdy sportu , rozpieszczane przez media i sponsorów zawiodły, a ludzie zmagający się ze swoją ułomnością i obojętnością otoczenia tak pięknie wygrywają? 😉
A od pewnego casu nasi medaliści olimpijscy majom prawnie zapewnionom od państwa piknom dozywotniom emeryture. Ciekaw jestem, cy niepełnosprawnyk medalistów tyz to prawo dotycy…
Ana,
poczekaj z tymi orchideami, jam specjalistka, dam Ci wskazówki. Orchidee mają swoje wymagania i w ogóle fochy. Nie wolno ich wyrzucać. Jak wrócę do domu, to napiszę względem orchidei.
Dlaczego nad ranem mi się wstało – nie wiem. Ale już z powrotem chce mi się spać 🙂
Owczarku,
to na poważnie, ta emerytura?! Jak niepełnosprawnych to nie dotyczy, to jest o co walczyć. Komu jak komu, im się należy PRZEDE WSZYSTKIMI.
Poprawka! Już jest 30 medali. Najwięcej ich zdobyła pływaczka Katarzyna Pawlik- złoty, 2 srebrne i brązowy. Czy kto widział informację na ten temat choćby wśród niusów sportowych? 😉 😈