Bejsbol

Znocie sie na bejsbolu? Jo zupełnie sie nie znom. Wiem ino telo, ze jeden zawodnik rzuco tamok piłkom, inksy próbuje odbić jom takim specjalnym drągiem, a jeśli nie odbije, to jesce inksy chyci jom w wielkom rękawice. Ale jak wielkom! Krucafuks! Takie coś to powinno słuzyć do głaskania słoni abo hipopotamów, a nie do chytania maluśkiej piłecki!

No a jeśli temu zawodnikowi z drągiem udo sie piłke odbić, to co robi? Ano rzuco ten drąg i… uciekaca! Na mój dusiu! Cy ftosi widzioł, coby poni Radwańska po odbiciu piłki rzuciła swom rakiete i uciekła? No przecie ze nie! Bo kieby tak robiła, to by syćkie mece przegrała. A ona wygrywo. A jeśli przegrywo – to ino z najlepsymi. Tymcasem w tym bejsbolu mozno drąg rzucić, uciec i… tako uciecka wcale nie musi wieść ku przegranej. Dziwne to. Sakramencko dziwne.

Ta mojo niewiedza o bejsbolu jest tak wielko, ze jaz zdziwiłek sie, kie przecytołek w internecie, ze według pona Normana Daviesa ta gra wywodzi sie od nasego polskiego palanta. Podobno w Bożym igrzysku pon Davies tak napisoł. A jo przecie to Boże igrzysko przycytołek od deski do deski (dwie śród-deski po drodze pokonując: końcącom tom pierwsy i rozpocynającom tom drugi). Cytołek barzo dokładnie, a jednak… tej wzmianki o bejsbolu zupełnie nie boce. Wyleciała z mojej owcarkowej głowy tak jak casem piłka mocno odbito przez bejsboliste wylatuje poza boisko.

Ino jeśli z tymi polskimi korzeniami bejsbola to prowda, cemu nie pozostoł on przy swej storodownej nazwie? Hmmm… pewnie dlotego, ze „palant” znacy po angielsku: „mrówka kumpla”. I pewnie syćka w Hameryce myśleli, ze w tej grze idzie o rzucanie nie piłkom, ino pozyconom od przyjaciela mrówkom. A spróbujcie takim maluśkim owadem rzucić. Obacymy, jak daleko rzucicie. I dlotego właśnie nazwe trza było zmienić. Coby nic nikomu sie nie myliło. A kie juz zmieniono, to zaroz pikny hyr o tej grze po całej Hameryce sie rozeseł.

Dzisiejsy Hamerykanin nie musi wiedzieć, ftóre miasto było najwozniejse w zyciu wielkiego hamerykańskiego pisorza, autora Ostatniego Mohikanina, pona Jamesa Fenimore’a Coopera. Musi za to wiedzieć, we ftórym mieście zacęła sie historia hamerykańskiego bejsbola. Samo miasto pona Coopera nie cuje jakosi potrzeby, coby kwolić sie związkami z hyrnym pisorzem. Niby jakisi pomnik mu tamok postawili, ale mało fto zwraco na niego uwage. Kieby pewnego dnia złodzieje go ukradli – więksość mieskańców pewnie by nawet tego nie zauwazyła. Natomiast miasto bejsbola – ooo! – ono na kozdym kroku przybocowuje i miejscowym, i przyjezdnym, ze ten umiłowany przez Hamerykanów sport narodził sie tutok! Nika indziej, ino właśnie tutok! Do zodnego sklepu tamok nie wejdziecie, coby sie o jakisi bejsbolowy gadżet nie potknąć. A kie juz sie potkniecie, to nie wylądujecie na nicym inksym jak na jakimś kolejnym bejsbolowym gadżecie.

Jak sie nazywo to miasto pona Coopera? Cooperstown. A jak sie nazywo miasto bejsbola? Ano… tyz Cooperstown. I to wcale nie som, moi ostomili, dwie rózne miejscowości o tej samej nazwie. To jest jedno i to samo miasto, połozone nad piknym jeziorem Otsego w stanie Nowy Jork. Miasto, ftóre być moze juz wkrótce zabocy, ze tamok zył hyrny pisorz, ale tego, ze tamok narodził sie hamerykański bejsbol – nie zabocy nigdy!

A kielo Holiłud naryktowoł filmów, ka w bejsbola grajom – tego bez benedyktyńskiej cierpliwości policyć sie nie do. Nieftóre z nik som całkiem dobre. Na przykład Ich własna liga z poniom Geenom Davis i ponem Tomem Hanksem. Abo Urodzony sportowiec z ponem Robertem Redfordem. I wiele inksyk. Ale naryktowano tyz wiele takik, ftóre som sakramencko nudne: aktorzy do rzyci, rezysery jesce gorse, wartość scenariusa to skaranie boskie, a o muzyce i zdjęciak to juz lepiej w ogóle nic nie godać. Mi jednak jedno rzec w tyk filmak barzo sie podobo. Wiecie co? Kapecka tajemnicości. Tajemnicości, ftóro piknie promieniuje z telewizora właśnie wte, kie bohaterowie filmu w bejsbola grajom. No bo skoro jo z przepisów tej gry nic a nic nie rozumiem, skoro jej reguły som dlo mnie niepojęte, to inksej mozliwości nimo – magicno, niezwykło aura musi sie wytworzyć! I dzięki niej nawet najgorsy, najnudniejsy film zaroz w moik ocak piknie zyskuje. Dlotego, moi ostomili, jo piknie pytom – jeśli ftosi z wos zno sie na zasadak gry w bejsbola, to niek nigdy mi ik nie objaśnio. Nigdy! Niek kiepskie filmy, we ftóryk w tego bejsbola grajom, zachowajom dlo mnie przynajmniej te odrobine uroku. Uroku sekretu i tajemnicości. Hau!