ŚMIESNY ŚMIETNIK
Krucafuks! Ale wesoło w moje wsi było! Sakramencko wesoło! Dzięki cemu? Mógłbyk nieskromnie pedzieć, ze dzięki mojemu blogowi, ale to by było ino pół prowdy. Jeśli zaś mom całom prowde pedzieć, to juz mojo odpowiedź bardziej skromnie musi zabrzmieć: to zasługa Autorów komentorzy do mojego bloga! No bo cytom te wase komentorze i cytom, i cały cas syćkie kudły trzęsom mi sie ze śmiechu, kie tak piknie śpasujecie abo przekomarzocie sie między sobom. I roz, po kolejnej wesołej lekturze wasyk komentorzy, spojrzołek pod swoje krzesło, a pod krzesłem co uwidziołek? Na mój dusiu! Na podłodze lezała jakosi kupka cegoś dziwnie miałkiego! Co to mogło być? Trociny? Hmmm … trociny casem sypiom sie u nos z sufitu – ale dyć nigdy jaz telo! Zboze? Nie! To byłby jesce więksy absurd niz trociny. A moze trutka na mysy niefcący sie gaździnie wysypała? Musiołek to sprawdzić. Przecie w kozdej kwili ftóryś z wnuków bacy i gaździny mógł przyjść ku nom z wizytom i kieby zainteresowoł sie tym cymś, a to coś okazałoby sie trutkom – niescynście gotowe!
Hipnąłek z krzesła. Powąchołek to dziwne COŚ i … po zapachu poznołek od rozu – to endorfiny! Krucafuks! Teroz juz syćko było jasne! Kie cytołek wase komentorze, to tak sie śmiołek, telo endorfin mój owcarkowy organizm wyryktowoł, ze one po prostu nie mogły sie juz we mnie pomieścić i wysypały sie ze mnie!
Co było robić? Ano … podwinąłek dywan i wartko własnym ogonem zamiotłek podeń syćkie endorfiny. Od tej pory prawie co wiecór było tak samo: kie baca z gaździnom nie widzieli, siadołek jak zwykle do komputra, cytołek wase komentorze, śmiołek sie tak, ze sypały sie ze mnie kolejne porcje endorfin, a kie juz sie wysypały, chowołek je pod dywan.
Po pewnym casie jednak na środku dywanu zacęła sie robić tako wypukłość. Endorfin zebrało sie juz telo, ze stało sie jasne: wkrótce przestanom sie one pod dywanem mieścić. Krucafuks! Chyba za mały dywan gaździna do izby z komputrem kupiła!
Musiołek coś wymyślić. Posłek więc do budy, siodłek w niej i zacąłek myśleć. No i wymyśliłek! Ale ledwo wymyśliłek, nagle jedno z okien nasej chałupy otwarło sie z hukiem i doł sie słyseć sakramencki wrzask wściekłej gaździny:
– Ojciec!!! Co to za śmietnik!!!
– Jaki znowu śmietnik? – zdziwił sie baca, ftóry akurat krowom w oborze siano dawoł.
– Nie udawoj, ze nie wies! – gaździna wrzescała dalej. – W pokoju z komputrem zamiotłeś pod dywan całom sterte jakikś dziwnyk paprochów!
– Jo paprochy pod dywan zamiotłek? – baca zdziwił sie jesce bardziej.
– A fto?! Jo?! – darła sie gaździna. – Na mój dusiu! Za jakie grzychy Pon Bócek pokaroł mnie takim ancykrystem!
– O jakie paprochy ci, matka, idzie? – dopytywoł sie baca wyłaząc z obory. Ku jego wielkiemu zaskoceniu zamiast odpowiedzi usłysoł znienacka chichot gaździny.
Pocątkowo był to ino taki przytłumiony śmiech, ale potem zrobił sie głośniejsy, potem jesce głośniejsy, a potem to gaździna śmiała sie jesce głośniej niz wte, kie oglądała jegomościa wygłasającego kazanie w filmie „Zwariowany weekend”.
Krucafuks! Od rozu zgodłek, co sie stało. Gaździna nawdychała sie moik endorfin. Odkryła je pod dywanem, pewnie nieopatrznie wzbiła je w powietrze nicym kurz i fcąc nie fcąc zwycajnie sie ik nawdychała. W odróznieniu ode mnie, baca nie mioł pojęcia, co sie dzieje.
– Z cego ty sie, matka, tak zaśmiewos? – spytoł.
– Hahahaha! Z tego śmietnika pod dywanem! Hahaha! – odpowiedziała gaździna.
– Ze śmietnika? – Baca zrobił wielkie ocy. – Jak mozno śmiać sie ze śmietnika?
– Bo to jest barzo śmiesny śmietnik! Hahaha! Hahaha! Buhahahahahaaaa!!!
Niewątpliwie baca pomyśloł, ze gaździna zwariowała.
– Śmiesny śmietnik? Co ty, matka, godos?
– Hahaha! Nie znos sie, ojciec, na śmietnikak, to nie mędrkuj! To jest sakramencko śmiesny śmietnik! Hahahaha!
Baca wartko rusył ku chałupie. Chyba fcioł natychmiast zadzwonić po doktora. Otworzył drzwi i przechodząc przez próg pedzioł:
– Telo roków zyje i pierwsy roz słyse, coby śmietnik był śmies…
Nie dokońcył, bo wprowdzie od rozu zamknął za sobom drzwi, ale zanim zdązył je zamknąć, zrobił sie przeciąg i obłocek endorfin prasnął mu prosto w nos.
– Hahaha! Haha! – teroz juz i baca sie zaśmioł. – Rzecywiście ten śmietnik jest straśnie śmiesny! Hahahaha! Hehe! Haha!
– Hahaha! A nie mówiłak? Haha! A ty mi nie wierzyłeś! Hahaha!
– Hahaha! Teroz juz wierze! Hahahaha! Oj, nie moge! Hahahahaha!
– Jo tyz nie moge! Hahaha! Hahaha!
Na mój dusiu! To juz zacynało być niebezpiecne! Przecie oni mogli ze śmiechu pomreć! Mieliby wprowdzie barzo wesołom śmierzć, ale jo przecie fce, coby oboje jesce długie roki pozyli! Trza było ik ratować Podbiegłek ku drzwiom do chałupy i otworzyłek je.
Znowu zrobił sie przeciąg. No i zaroz wywiało te „śmiesny śmietnik” do pola. A ze wiater – jak dobrze wiecie – duł w ubiegłym tyźniu barzo mocno, endorfiny wartko rozpierzchły sie po wsi. Wte sie zacęło. Cało wieś ogarnęła straśno wesołość, nie jaz tak wielko jako bace i gaździne (bo oni przecie dostali najwięksom dawke), ale śmiali sie syćka: od probosca do sołtysa, od najbidniejsej storej Jaśkowej do najbogatsego Felka znad młaki. I dzieci sie śmiały, i dorośli. I baby, i chłopy. Zwierzęta ocywiście tyz: konie, krowy, owce, a kury to tak ze śmiechu sie trzęsły, ze im prawie syćkie pióra opadły. Zanim te endorfiny przestały działać, pare ładnyk godzin minęło.
Najsybciej skońcył sie śmiać Wincenty, ftóry miesko na wierchu grapy i stamtąd wiater dość łatwo te endorfiny wywioł. Najdłuzej zaś śmioł sie śwagier mojego bacy, bo jemu endorfiny do gorzały wpadły, więc kie juz prawie skoncył sie śmiać, to napił sie gorzały i wte roześmioł sie na nowo. Tak więc, moi ostomili, nimom wątpliwości: to był najweselsy dzień w historii mojej wsi.
A! No i w końcu zabocyłek wom pedzieć, co wymyśliłek. No więc teroz jak bede seł do komputra, to bede zabieroł ze sobom worek. Jak podcas cytania wasyk komentorzy znów endorfiny bedom sie ze mnie sypały, to zamiast chować pod dywan bede pakowoł je do worka, a potem zabieroł worek ze sobom i ukrywoł między smrekami.
Mom ino pytanie: cy ftoś mógłby wyryktować takiego pistolca, ftóry dałyby rade obsługiwać owcarki? Bo jak bede takiego pistolca mioł, to bede nabijoł go swoimi endorfinami, coby strzelać do najbardziej ponuryk mieskańców mojej wsi, a latem – do najbardziej ponuryk turystów. Hau!
P.S. 1. Bocmy o trzymaniu kciuków! Dzisiok trzymomy za Olecke, Borsucka i Grzesicka 🙂
P.S. 2. Na zagadke z poprzedniego wpisu Motylecek odpowiedzioł prawidłowo: pierwse oscypki w Polsce powstały pod Turbaczem, a dokładniej – we wsi Ochotnica. Dowód jest nie byle ka – w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej, o tutok
http://www.marr.pl/files/pliki/oscypek.pdf
w punkcie 4.6
Komentarze
Owczarku, gratulacje z okazji 50-tego wpisu w obecnej formie-formule. A teraz idę przeczytać dokładniej. 🙂
ACHA! to ja juz wszystko wiem! a mnie sie wydawalo, ze jak ja tak zasiadam do tego Owczarkowego bloga/blogu z porcja delicji szmpanskich czy innych ‚ciastkow’, to mi sie okruszki pod krzeslem zbieraja… a to endorfiny caly czas byly… a ja dzieci precz gnalam, zeby mi smieciuchow z podlogi nie zjadaly, i za odkurzacz zaraz chwytalam… a to trzeba bylo w torebke i do kolacji dorzucac domownikom czy jakos tak 🙂
ha, a juz sie balam, ze znowu pierwsza sie wpisalam, i ze mi znowu Pon Bocek telefon zepsuje!… a teraz Basienka sie o swoj musi martwic… i gratulacje z okazji piecdziesiatnicy, Owczarku!
Witam, otóż wszystko sie skończyło pozytywnie, dzieki za trzymanie kciuków, po hospitacji dowiedział się, żem nowych rzeczy o sobie, że np. moje przygotowanie merytoryczne i metodyczne jest ok.( szczególnie szok wywarło stwierdzenie, że metodyczne, hm,ponieważ ja wiem, jak wyglądały u mnie zajęcia z metodyki, więc śmiem watpić, ale może się nie doceniam). Dalej dowiedziałem się, że jest przyjazna atmosfera na mych zajęciach, w sumie z tym to się zgodze, czasem zbyt przyjazna:), choć tak w fajnie jak w budzie owczarkowej to nie jest.
Ale jak zwykle jest kilka wad tego, że w sumie pozytywnie mnie oceniono, bo:
a) mobilizacyjna rola stresu się zmniejszyła i dalsze zajęcia troszkę chwilami przegadane zostały
b) by się wynagrodzić i utrzymać nastrój na dobrym poziomie, musiałem cuś pysznego sobie kupić
c) ponieważ wirtualne dzielenie się sukcesem nie wystarcza mi, będę musiał przyjaciela namówić na wspólny wypad do knajpki i spowoduje to pozbycie się dalszej części i tak niewielkiej wypłaty,
więc nie ma lekko:).
PS> Owczarku, ty jak ty> Ale czytelnicy np. ja to od czytania twoich wpisów wytwarzają tyle endorfin, że aż w pokoju miejsca nie mam. A póxniej się dziwię, że ciągły bałagan i coś się wala po całym pokoju, a to endorfiny, wyszła prawda na jaw. Z endorfinowym pozdrowieniem.
Grześ.
serdeczne gratulacje, Grzesiu!! a o wyplate sie nie martw, bedzie nastepna 😉
to teraz tylko Borsuk i Olecka zostali 🙂 (niech sie Wam szybko wszystko udaje, bo mi kciuki zaczynaja sztywniec :))
Grzesiu-a mówiłem o świcie bladym/póżną nocą/ byś był pewny swego?
To wszystko przez endorfiny!
To ja od dziś nie odkurzam swojego mieszkania!
Gratulacje dla Grzesia, a Złotemu już Owczarkowi, życzę w tym roku przynajmniej „pińdziesiąt” tak udanych „pińdziesiątek” 🙂
Panowie! Duża emotikufa!
Owczarek pracowity jest bardzo,do końca roku to spokojnie jeszcze
„stówę” nam zafunduje.
Toz to bydom bidne zwiezynta w lesie jak worecek z endorfiami sie rozpiknie (ze śmichu). Stworzynia boskie śmiać sie bedom i mogom wystrasyć lesnicego i wsendy wałęsających sie letników (letników scególnie w zime. No jak takich ceprów zimowych nazwać – zimowników , zimorodków??)
Na tem blogu mozna spotkać kilkoro blogowiczów (blagierów) od pona Adamczewskiego. Musi jes coś na rzecy miendzy krtochfilnymi wpisami u Owcarecka a jedzyniem u pona Adamczewskiego. Jak sie człowiek dobze naji (np. kiełbasę jałowcową) i napije (Smadnego) cy tam czego inszego to do szpasów gotowy.
Cego Wom wszystkim winszuję
Hm, tak czytam mój wpis pierwszy i widzę, że z zadowolenia przestaję jasno po polsku pisać, bo o co mi w PS-ie chodziło, to sam nie wiem do konca, w każdym razie chyba o to, ze to my się raczej śmiejemy z cudownych wpisów Owczarka i to dopiero u nas endorfin pełno znaleźć można, ale jak ktoś ma inną interpretację tego, co napisałem, to czekam, bo nie do końca zrozumiałe to chyba było.
W sumie zaczynam się obawiać, że ten wpis też się powoli niezrozumiały staje, więc kończę.
Ha!
Owcarek przy okazji dokonoł dwók odkryć:
Po piyrse, ze psy wydzielajom endorfiny;
Po drugie, ze psie endorfiny som takie same jak ludzkie, tak samo działajom i mozno je stosować zamiennie. Widać z tego jasno,ze nos Owcarek opróc tego ze jes psem pasterskim, erudytom i literatem, jes jesce naukowcem!
A tak wogóle to witojcie piyknie zaś.
Downo tu nie zaglądołek, bo miołek sakramencko duzo roboty. I jak ino sie kapecke odrobiłek, od razu zacąłek cytać zaległe komentorze.
Byłek w niedziele u smoka, ale jaze do ty pory nie miołek casu Wom o tym napisać. Dlotego kolejno cyńść nasyk przygód bedzie we wpisie następnym!
– Trzymos sie jako? – zapytołek Smoka jak ino wsedłek do Smocy Jamy. Po ostatnim razie, kie opowiadoł o swoi miłości, miołek pewne obawy o jego samopocucie.
– Witoj Profesorecku! Rod cie widze! Trzymom sie, trzymom, nie mortw sie o mnie! – odparł Smok i wyscerzył zęby. Widac beło, ze abo mu juz tyn fras przesed, abo go głęboko schowoł w sobie. W kozdym razie wyglądoł normalnie i tako sie zachowywoł. Nie fciołek zaś ran mu rozdrapywać i do tematu Dragobelli juz nie wracołek. Moeze jesce kie go tego wrócimy. Za to beła inkso rzec i od razu przesedłek do sedna, bo sprawa beła powazno, a dotycyła smokowego bezpieceństwa. Ale najsampierw dołek mu tyton do fajki.
– Mos, kupiłek ci tyton fajkowy extra lajt! Bedzies se móg kurzyc do woli, bez obawy ze Cie kiejsik straz ogniowo odwiedzi!
– Piyknie Ci dzienkuje Profesorku, bo juz tyn stary, zwietrzały mi sie skóńcył – odpowiedzioł Smok. I rusył sie po piwo.
– Słuchoj, afera jes! – powiedziołek do Smoka, ocywiście jako ino skóncył tradycyjny juz rytuał cęstowania mnie Smadnym Mnichem.
– Jako afera? Stało sie cosi? – zapytoł z zainteresowaniem
– Ano, krucafuks, tam na górze, na Wawelu, zwiedzieli sie, ze Jama jes zawarto. Zaceno im sie to wydawać podejrzane, i sukajom przycyny, cymu tak sie stało. Turysty sie skarzyli, ze Jamy nie mogom zwiedzać. Słysołek, ze jakomsi komisje nawet wyryktówali, ftóro mo zbadać sprawe i przeprowadzić śledztwo na te okolicność…
– A fto zawarł tom Jame?
– No jo zawarłek! Przeca jakby tu ci sie krynciły wyciecki przez cały dzień, kwili spokoju byś nie mioł. A niekby ftosi tu zaglądnoł, to by dopiyro afera beła! Dlotego brame zawarłek, kluce mom przy sobie, a gorze przy baszcie wywiesiłek kartke ZAMKNIĘTE.
– Racja jes – zafrasowoł sie. I co teroz zrobimy?
– Ano, najsampierw trza wymyslić jakisi powód, cymu Jama zawarto. Zaroz potym polece na góre, do muzeum i zacne im sprytnie tłumacyć, coby sie uspokoili z tym śledztwem. Powinno sie udać, bo muzeum wawelskie jes sakramencko wielgie i jedyn dział nie wiy co robi drugi… Powypisuje sie pore pisemek od jednego działu do drugiego, powysyło sie pore okólników i bedzie załatwione. Cało rzec w tym, coby im niezłom bojke przedać… – powiedziołek w zamyśleniu. Siedzielimy kwile w milceniu, popijając zimne piwko. Wreście Smok skocył na równe nogi i sie odezwoł tak:
– Jo wiym! jo wiym! Jo juz wiym!
– Co wiys, Smoku? I nie wydziroj sie tak, bo jesce tamuk na górze usłysom!
– Jo juz wiym co im powis – juz kapecke przycichł. Powis im, ze sie w Jamie zalyngły mrówki faraona!
– Cyś ty zgłupioł do reśty, cyś sie zaś opił?! – zapytołek zdziwony, ale jako mozno nie być zdziwonym, słysąc taki pomysł.
– Jak to, my zawdy tak robimy…- powiedzioł legutko zdziwiony. Poziroł na mnie przy tym takimi ocami, jako to jo bym był pomylony, a nie ón.
– Co zawdy tak robicie? Opowiadoj ze scególami, bo zaś Cie nie chytom!
– No jak to co! Zawdy, kie nom, smokom, zalyngnom sie mrówki faraonki w chałupie, to jom opuscomy i zawiyromy na wieki wieków jamen! Trza se wte znoleźć innom grote, bez mrówek. No, to jak ty powis ze sie zalyngły faraonki, to bedzie syćko jasne cymu Jama jes zawarto! – wytłumacył mi, jak fciołek.
– Ty sie tyk mrówek bois, przyznoj sie! – odparłek ze śmiechem
– Aaa, od razu sie boje… Normalnie,faraonek nie lubie… – powiedzioł z głupiom minom
– Przeca ześ jes wiynksy od nik!
– Ale ik jes wiyncy ode mnie!
– Jako by nie beło, o mrówkak im powiedzieć nie moge, bo by mnie uznali za wariota! Odkąd ludziska wynaleźli DDT i inkse zajzajery na owady, tym problem sie skóńcył. A na przysłość Ci powiym, ze wystarcy kapecke posprzątać i mrówki Ci sie nie zalyngnom – zakońcyłek
No, ale dali nie mielimy pomysłu… Siedlimy znowu w milceniu. Po kwili mnie wpod do łba pomysł.
– Jo juz wiym! Słuchoj Smoku! Pójde na góre i powim im, że Jama została zawarto, bo przyjedzie tutok z Brukseli miendzynarodowo wyprawa archeologicno, ftóro bedzie sukac w Jamie skarbów! Jak ino usłysom słowo BRUKSELA, pewnikiem o nic nie bedom pytać i zabierom sie wdercka do ryktówanio wniosku o przyznanie fundusy europejskik na odbudowe zomku!
– Wiys co Profesorku… moze i pytać nie bedom, ale o skarbak, to moze lepiy nie godać…
– A to cymu, przeca tu i tak nic nie znajdom, choćby kopali przez caluśki rok! – powiedziołek zadowolony z siebie, ze mi taki śwarny pomysł do łba wlecioł
– No to chodź ze mnom.. – rzekł Smok i machnął na mnie łapom.
Zaprowadził mnie do mały komnatki, ftóro beła za tom ze źródełkiem.
– O KRU…
– Som widziś, ze kieby zacyli dobrze sukać, co nie co by znoleźli. Nie jes tego duzo, ale jakomsi wartoś cheba mo… Co ci jes, profesorku, źle sie cujes?
– …CAFUKS!!!
Jaze se siodłek na jakisi skrzyni. Komnata nie beła wielko, ale to co w ni beło, mogło przyprawić o palpitacje serca nie ino mnie, ale nowet głównyk derektorów Metropolitan Museum, Luwru, Ermitażu, ze o Wawelu nie wspómne… Nie znom sie na stuce, a scególnie na stuce starozytny ani średniowiecny, ale to, co tyn Smok tamuk zebroł… Złote monety z cesarskimi wizerunkami lezały se spokojniutko w glinianyk gornkak! Obok stała pełniućko zastawa, cheba na dwajścia osób, składajonco sie z małyk i duzyk talezy, ocywiście złotyk i z jakisi pater, cheba przeznaconyk na owoce! Do tego kielichy i puchary złote wysadzane ślachetnymi kamieniami! Do tego cało skrzynecka przeróźny bizuterii, nasyjników, kolcyków, pierścionków, cego tamuk nie beło!
– Mozes mi to jakosi wytłumacyć? – zapytołek Smoka słabym głosem, ocierajonc pot z coła.
– Ano, bo widzis Profesorecku, kozdy Smok cosi se zbiro. ? powiedzioł spokojnym głosem Ondrasz na ten przykłod zbiro teroz telewizory. No, a jo przez całe zycie zbirołek se takie świconce rzecy… Kie se lotołek po Europie, zaglądołek se w rózne miejsca, to zawdy sie cosi znalazło. Ato monetke jakomsi, a to talez, a to kielisecek… Nie powiym, kapecke tego uzbirołek… Miołek jesce przez jakisi cas takie śrebrne rzecy, ale wyrzuciłek downo tymu, bo juz nie miołek miejsca, ka bym móg to syćko trzymać ? a godoł o tym tak spokojnym głosem, jakoby opowiadoł o zbiraniu kapsli od butelek… No i widzis som, ze kieby zacyli sukać, toby w kóńcu znoleźli – dokońcył
A jo nie mogłek oderwac od tego ocu. Krucafuks! Kieby ón fcioł, mógby pewnikiem wyrównać deficyt budzetowy! Kie juz wróciłek do siebie, odezwołek sie:
– Rzecywiście Smoku, o tym nie bede wspóminoł… Cheba im powiym, ze sie zacon gaz ulatniać i telo… Moze uwierzom…
– Słuchoj Profesorku.. A moze se weźmieś pore tyk monet, kupiłeś mi przeca tytoń, a jo nie fce cobyś beł stratny na nasy znajomości ? zaproponowoł
– Piyknie Ci dzienkuje Smoku, ale nowet nie fce sie dotykać do Twoik Skarbów. Wiys co by sie stało, kiebym posed z takom monetom do lombardu, abo kantoru wymiany? Zamkli by mnie do hereśtu, a prokurator przesłuchiwołby mnie ze ftórego muzeum ukrodłek takom cennom monete! I co miołbyk im odpowiedziec? Sanowny Panie Prokuratoze, jo nie ukródłek ty monety ino Smok Wawelski mi doł? Nie, dzinkuje Ci barzo, na tytoń dlo Ciebie jesce mnie stać!
– Ano, jako fces! – powiedzioł do mnie Smok ze zdziwionom minom i wrócilimy dokóńcyc piwo. Jo wypiłek swoje jednym haustem… Musiołek wartko obrócic swoje mysli w inksom strone, coby do reśty nie zwariować. Zapytołek wte Smoka:
– Powidz mi, co Ty jodos?
– Co jo jodom? A róznie… roz se chyce jakiegosi zajoncka, casem kuropatewke, abo bazancika…Owiecek juz nie jodom, jako Ci obiecołek. Ale kie se chyce cosi inksego, no to se podpieke na ogniu i jem
– To marnie jodos… A mos ty jakiesi gornki, we ftóryk mozno cosi uwarzyć?
– Mom! – odpowiedzioł. Mom kajsi zelazne kociołki, jakomsi patelnie cy cóś, ino musiołbyk posukać…
– To posukoj, a kie odwiedze Cie zaś, uwarzymy cosi smacnego!
– A co, co? – zapytoł z ciekawościom
– Niespodzianka! Teroz Ci nie powim. Bywoj Smoku! I sukoj tyk nacyń!
Szkoda Owcarku,ze nie wialo w nasa stone.A przydaloby sie twoich endorfin,bo jakos tu minorowo sie zrobilo.
Moze to za sprawa pogody.Szaro i buro jest,no i na dodatek pada.
Od trzymania kciukow, palce mnie tak bolaly,ze i licho wychodzilo granie w tenisa.Jednym jednak rzutem na siatke udalo sie rozgrywki wygrac.Uf!
Grzesiowi gratuluje,a pozostalym zycze rowniez sukcesu.
Teraz biegne do kuchni,ale wroce, zeby profesorka opowiesc przeczytac.
Tymczasem….
Owczareczku, a nagroda dla Motylka?
Może jaki oscypek prawdziwy 7 dni w zimnym dymie wędzony?
A co to jest podpuszczka?
Ja myślałam, że normalnie podgrzewa się skwaśniałe mleko owiecek i dopiero pózniej odciska i wędzi. człek się całe życie uczy.
A inni górale nie wyrabiają wędzonych serów owczych?
Czy różnica polega tylko na tym, że z polskich owiec i krów?
No to tyle pytań na godzinę dzisiejszą.
Owczarku, pistolec na pewno ktos skonstruuje, endorfin nam nie zabraknie, wrecz przeciwnie, mozemy przeciez postarac sie o intensyfikacje produkcji, ale to tylko poczatek. Jak samopoczucie pilotow F-16? Pozenieni? Nie teskno im za lataniem? Zreszta gazdowanie chyba pilotazu nie wyklucza? Moze wygrzebac chociaz jeden wrak, napakowac endorfinami i popryskac miejsca gdzie urzeduja osoby o nadprodukcji adrenaliny, testosteronu i tym podobnych substancji?
Witajcie najmilsi!
Dziękuję stukrotnie za trzymanie kciuków i oznajmiam wszem wobec, że możecie już je puścić /przynajmniej za mnie:)/. Wprawdzie szkolenie mam do piątku włącznie (dziś był pierwszy dzień i trochę się denerwowałam, jak wypadnę, ale, dzięki gremialnemu trzymaniu kciuków Owczarkowej Ferajny, wypadłam chyba nienajgorzej:), lecz wysondowałam już teren i atmosferę, i myślę, że reszta pójdzie dobrze :).
Jakby ktoś ciekawy pytał: „szkolę” się w pisaniu (he he, szkolić humanistę dwu dyplomów w pisaniu, he he… 😉 krótko, zwięźle i na temat, jako że, prawdziwą humanistką będąc, predylekcję mam do pisania długo, rozwlekle i nie na temat :). Na efekty poczekac jednak trzeba do momentu ukończenia nauk…
Owczareczku drogi, a może by tak eksportować nadprodukcję endorfin? Znam wiele osób, którym by sie przydał zastrzyk optymizmu :).
Do Grzesia: a nie obawiasz się, Grzesiu drogi, że jakiś z Twych studentów zagląda na blog Owczarka? I potem będzie chciał tę wiedzę w sposób niecny wykorzystać przeciwko Tobie? :).
Pozdrawiam całą ferajnę i dziękuję raz jeszcze za kciuki!
Jeszcze do Złotych Gratulacji:
-Po pierwsze, marzy mi się, że pod setnym (i pięćsetnym) wpisem Owczarka będzie wielu nowych, ale nie mniej (niż dzisiaj) ‚starych’ Komentatorów. 🙂
-Po drugie, mam nadzieję, że poziom i popularność Owczarkowego Bloga znajduje i znajdzie swe wyraziste przełożenie na jałowcową lub jej ekwiwalent (hop, hop, ‚Polityko’!) 🙂
A teraz – do adremu! 🙂
Jak ogólnie wiadomo, do kwestii śmiesznościowych należy podejść ze śmiertelną powagą. Co najmniej taką, jak dwaj wybitni eksperci: Owczarek Podhalański i Henry Bergson, kolejność nieprzypadkowa.
A zatem mamy, Szanowni Państwo, endorfiny pierwotne powstające (w organizmie ludzkim oraz – jak dowiedzieliśmy się z przedmiotowej pracy – psim) pod wpływem przekazów kulturowych uznanych zwyczajowo za komiczne, albo też pod wpływem długotrwałego, satysfakcjonującego wysiłku fizycznego. Mamy też endorfiny wtórne, powstające na drodze zetknięcia się wydzielin endorfin pierwotnych (drogą kropelkową lub inną organoleptyczną; proces w trakcie badań) z organizmami żywymi (ze znaczącym wyjątkiem wilków). Rzeczone endorfiny (pierwotne w większym stopniu niż wtórne) mają właściwości podobne do substancji narkotycznych i – nie będąc zakazanymi przez prawo – są silnie uzależniające. W połączeniu z alkoholem daje to efekt opóźniająco-wzmacniający, tak gruntownie przebadany i sugestywnie opisany przez Prof. Owczarka Podhalańskiego w przedmiotowym studium (grant PAN nr… grant UE nr…, przy współpracy z Oregon University i moralnym wsparciu Amnesty Dragonal). Dodatkowo komplikuje nasze badania fakt, że w rozumieniu potocznym endorfiny funkcjonują niemal wymiennie z serotoninami, przyczyniając się do dalszej konfuzji, ale dając nam przez to pole do szerokiej definicji zakresu naszych badań.
Oto, Szanowni Państwo, esencja dzisiejszego wykładu. Rozwinięcia, bibliografii, acknowledgements ani dyskusji plenarnej nie będzie bo samozwańczy ‚invited speaker’ za niecałą godzinę podejmuje gości. Ergo – musi oddalić się od wehikułu przenoszącego w przestrzeni (-niach) ku prozaicznej kuchni w celu uwarzenia jadła i schłodzenia napitków. Pierwszy toast – za wiele nowych, równie-rozśmieszających tekstów Owczarka i za jego dalsze tak-wysokie o nas – Jego Komentatorach mniemanie, jakiemu dał wyraz w Pięćdziesiątym Wpisie. Dziękuję Państwu za uwagę.
🙂 🙂 🙂
Z tymi endomorfinami to w zasadzie Owczarek rację ma,ale sprawa
z odpowiednim pistolcem jest poważna.Cała wieś się śmiała,wystarczyło
trochę wiatru, a u nas? w zasadzie też,ino czasem napatoczy się taka
pancerna wereda jak „dewonek”czy „Krakowski meloman”/ tfu,hadko
wspominać nawet/i okazuję się,że uodporniony,nie kuma ,nic nie dociera–
–szczepionke jakowąś dostają te pancerniaki?
Dlatego sprawa pistolca jest poważna,może jakiś laserowy,atomowo–
–jonowy? Należałoby rozpatrzeć jeszcze inne zjawisko,mimochodem
potwierdzone przez Owczarka,mianowicie okres śmiechu śwagra,któremu
endomorfiny wpadły do gorzałki.To jest myśl, ponieważ:
Łatwe i przyjemne wprowadzenie do organizmu
Broni używać nie trzeba
Nadmiar ochotników do pracy tą metodą
Jedyne minusy to koszty czynnika nośnego,oraz tzw.syndrom dna po!
Należałoby przeprowadzić coś w rodzaju symulacji,jak to wszystko
będzie kształtowało koszty i samopoczucie.
Z własnego doświadczenia polecałbym TzM ponieważ drugi składnik
czyli sok malinowy będzie ułatwiał przetrzymanie większej ilości
endomorfin,ponadto, w przypadku endomoriny lekko skwaśniałej
doprowadziją niejako automatycznie do odpowiedniej jakości,pomijam
powszechnie znany fakt,iż nośnik ten/TzM/jest powszechnie znany
lubiany,a testy przeprowadzone przez licznych ochotników dały
pozytywne rezultaty.
Jeszcze do końca nie opisałem swojej teoryi o nośniku endomorfin
a już o 18.18 pierwsza ochotniczka wystartowała w wolontariacie
dostarczanie endomorfin szerokim kręgom społeczeństwa–
Antycypowała – cy co???
Witam wszystkich, Bracia i Siostry w endorfinach!
Do tej pory tylko czytałam Owczarkowe opowieści i wpisy blogowiczów, zupełnie nieświadoma tego, co się ze mną działo. Ale teraz już wiem: jestem „ofiarą” reakcji endorfinowej!!! Mało tego – życzę wszystkim i sobie, abyśmy byli takimi „ofiarami” jak najczęściej, zwłaszcza że „pospolitość skrzeczy”…
Do Basiecki
A jo dopiero dzisiok rano uwidziołek, ze mom juz 49 wpisów i wte dzięki metodzie dedukcyjnej Szerloka Holmsa odkryłek, ze następny wpis musi być pięćdziesiąty.
„mam nadzieję, że poziom i popularność Owczarkowego Bloga znajduje i znajdzie swe wyraziste przełożenie na jałowcową lub jej ekwiwalent”
Znajduje! Znajduje! Nie moge narzekać, bo piknie o mnie dbajom w tej Polityce 🙂
Natomiast pon Bergson to na pewno w rzecywiwstości był jakiś polski górol, co jegomość Tischner, kieby pozył kapecke dłuzej, niechybnie by udowodnił 🙂
Do Plumbumecki
Plumbumecko! Nic straconego! Endorfiny na pewno wprawiły w dobry nastrój słuzby wywozące śmieci spod Twojej chałupy, a jak pocytos nase dzisiejse komentorze, to bedzies miała nowom porcje endorfin i juz na kolacje bedzies mogła je podać domownikom 🙂
Do Grzesicka
„otóż wszystko sie skończyło pozytywnie”
Nie mogło być inacej, bo hospitatory miałyby na pieńku z całom nasom budowom ferajnom! Co ocywiście w nicym nie umniejso Twoik osobistyk zasług, Grzesicku, bo widocnie piknie se zapracowołeś na to, coby Cie kwolili! 🙂
Do Motylecka
„Grzesiu-a mówiłem o świcie bladym/póżną nocą/ byś był pewny swego?.”
No ale ta hospitacja nie była chyba ani o bladym świcie, ani późnom nocom, ino jakoś w środku dnia. Niewozne! Wozne, ze syćko skoncyło sie takim hepi-endem, ze zoden holiłudzki producent by scynśliwsego końca nie wymyślił!
A do tyk endorfin, to tak mi sie widzi, ze trza by jakieś wielkie laboratorium wybudować. Moze Unia Eurpejsko by sie dołozyła do tak ślachetnego celu? 🙂
Do Mietecki
„To ja od dziś nie odkurzam swojego mieszkania!”
Słusnie! Tak jak gotowanie osłabio działanie witamin, odkurzanie osłabio działanie endorfin. Abo moze trza załozyć na odkurzoc takie sitecko, coby kurz wpadoł do środka, a endorfiny nie 🙂
Do Zbysecka
„Toz to bydom bidne zwiezynta w lesie jak worecek z endorfiami sie rozpiknie (ze śmichu). Stworzynia boskie śmiać sie bedom i mogom wystrasyć lesnicego”
Nie bedzie źle, Zbysecku, bo i leśnicego te endorfiny oblepiom!
„No jak takich ceprów zimowych nazwać – zimowników , zimorodków??)”
Bo jo wiem? Zimowe cepry to najcynściej zmarźloki. Ba nie syćkie 🙂
Do Profesorecka
Smok nimo za barzo co jeść? Nie boce, cy w zestawie jego lektur było „Zjeść Kraków” pona Makłowicza, jeśli nie, to moze niek i to se pocyto? I w ogóle trza by jakieś spotkanie Smoka z ponem Makłowiczem wyryktować. Ino nie wiem, jak sie do pona Makłowicza dostać 🙂
Do Anecki
„Szkoda Owcarku,ze nie wialo w nasa stone.”
A to moze trza holenderskie wiatraki przerobić tak, coby ik skrzydła kryncąc sie ciągły od Polski powietrze. I wte endorfiny spod Turbacza tyz pociągnom! 🙂
Do EMTeSiódemecki
Wykrodłek bacy jednego oscypka dlo Motylecka. Muse ino wyryktować takom katapulte, coby oscypek jaz do Motylecka dolecioł.
„A co to jest podpuszczka?”
Taki enzym. Tradycyjnie to sie go z zołądka cielaka brało. Ale teroz mozno kupić taki robiony fabrycnie, a z cego go w fabrykak robiom, to juz nie wiem.
„A inni górale nie wyrabiają wędzonych serów owczych?”
Inni to znacy ftórzy? No w kozdym rozie póki co na Podholu i w Beskidak wyrabiajom. Nie ino oscypki, ale i bundze, ftóre kapecke posolone som MNIAM MNIAM! 🙂
Do KaeSicki
Ci piloci F-16 juz angielskiego zabocyli i juhasi z nik pełnom gębom! Fto wie, moze na baców kiesik awansujom? 🙂
Do Olecki
No to piknie, ze pierwse skoleniowe koty za płoty!
„a może by tak eksportować nadprodukcję endorfin?”
No, mozno by tak nawet pomyśleć o wyryktowaniu jakiegoś endorfinociągu! 🙂
Owczarku a dmuchnij tymi endorfinami w moim kierunku,bo dwa dni pada i nici z optymizmu.
do Kotki Filomenki: nie, zebysmy Ci zalowali, ale Ty swoich wlasnych nie wytwarzasz?? bo u mnie az sie sypie pod krzeslo (niewprawne oko z okruszkami ciastkowymi molgoby znowu pomylic)..
a u nas nieustajacy deszcz juz od ponad tygodnia, a do tego sztorm paskudny, ale dzieki Budowiczom i Gospodarzowi calkiem niezle sie trzymam…
to kolorowych snow wszystkim, co spac niedlugo ida! a Alicji milego dnia pracy(?)… i kto tam jeszcze dziwna godzine teraz ma, temu tez!
Proponuję pakować endorfiny w torebki foliowe szczelnie zamykane i rozsyłać naszym potrzebującym, a reszcie… rozsypywać w powietrze i mieć nadzieję, że wiatr zaniesie gdzie trzeba. Jeśli chodzi o pistolce, to takie race alarmowe na przykład zamiast kolorowego dymu mogłyby te endorfiny wyrzucać. Krótkie dystanse, ale zawsze to 🙂 A upatrzonym, których uznamy, że endorfiny im potrzebne, jakimś sposobem trzeba bedzie podrzucić…
Podpuszczka – mam taką do robienia kefiru, smakuje jak domowy kefir za dawnych lat, a co lepsze, rozmnaża się i produkcja kefiru u mnie w domu nie ustaje. Część bakterii zamroziłam na wszelki wypadek. Tanio, pyszne, samo się robi – tylko mleko trzeba zakupić!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kefir
Pewnie podobna ta bakteria, żeby mleko na oscypki zakwasić.
Dwa dni pada? Gdzie pada? U mnie po wczorajszym
marznącym deszczu spadło kapkę śniegu w nocy, a dzisiaj jest piękny słoneczny dzień i mróz, na poczatek -7C, ale z zachodu idzie potężny mróz, zapowiadają. I jak czytam w prasie, biedne prerie się trzęsą z zimna, co i mnie niebawem czeka. Co na preriach, to zazwyczaj za 3 dni u mnie, idę sprawdzić zapasy drewna do kominka!
Ewenementem jest natomiast ilość dni słonecznych u mnie – u nas zawsze jest pochmurno i ponuro w zimie, a zwłaszcza listopad-grudzień. Ja na wschodnim końcu Wielkich Jezior, do Nowego Roku jeziora sa mniej wiecej jeszcze ciepłe i parują, a że wiatry zazwyczaj z zachodu, cała ta para ląduje u mnie w postaci chmur. W tym roku cosi nie tak, dużo słońca, na czym ja, meteopata, tylko zyskuję. Bo jak słońce, to endorfin też więcej!
Mieciowa, Ty się od odkurzania nie wykręcaj, kurz kurzem, endorfiny są kapke wieksze. Endorfiny zebrać do dzbanka, a kurz poodkurzać. A skoro jesteś przy odkurzaniu… nie wpadłabyś z maszyną do mnie? Właśnie tak słoneczko zaświeciło i i widzę, że po wczorajszej robocie by się przydało przelecieć maszyną przez chałupę, a skoro zabierasz się do odkurzania, to co ja będę swoją wyciągać z komórki 🙂
Gratulacje dla wszystkich, za których trzymaliśmy kciuki – kiedy impreza? Trzeba oblać!
P.S. Plumbum,
środek dnia pracy u mnie, około 15-tej 🙂
(nienormowany mam, to i mam za swoje!)
Do Owcarecka!
Smok Wawelski jesce pona Makłowicza nie cytoł, bede musioł mu pozycyć. Ale kie do niego pójde, to mu takie danie wyryktuje, ze bedzie mioł niebo w gembie!
Alicjo, podpuszczka, to nie bakteria tylko enzym jak już Owczarek napisał.
bakterie przekształcają laktozę w kwas mlekowy dzięki fermentacji mlekowej i potem ten kwas powoduje częściową denaturację bialka mleka (no i wtedy z mleka robi się kefir albo jogurt albo kwaśne mleko po prostu zależy jakie te bakterie, bo jest ich cale mnóstwo), a owa podpuszczka to bezpośrednio na białko mleka działa i to znacznie silniej denaturując kazeinę. gdyby nie ona to ssaki by nie istniały, bo mleka nie dałoby się trawić. Dawniej suszyło się cielęce żołądki i dodawało do mleka po odrobinie. teraz sprzedają wyizolowany enzym w proszku. Używa się tego do produkcji wszystkich tzw serów twardych, nie wystarczy zakwasić mleko, żeby oscypek wyszedł.
emtesiódemeczko jadłam mnóstwo serów owczych (w Pirenejach dobre robią, u Basków też niczego sobie a i na Korsyce niam niam), ale wędzonych serów poza Polską i Słowacją nie widziałam. Tak że oscypek jest unikalny i już pod czym podpisuję się obiema rękami i kończę ten przynudny wywód.
Poniosło mnie
Do Gosicki
No to witomy piknie u nos! Juz podoje kiełbase jałowcowom do jedzenia, Smadnego Mnicha do picia i … endorfiny do wdychania! 🙂
Do Filomenecki
Juz dmuchom. A jak mój dmuch bedzie za słaby, to popytomy Profesorecka, coby popytoł Smoka o pomoc. Taki Smok to dopiero musi mieć dmuch! 🙂
Do Plumbumecki
A moze, Plumbumecko, Filomenecka mo własne endorfiny, ale fciałaby inksyk wypróbować? Właściwie to myśle se, ze jak filateliści wymieniajom sie między sobom znackami, to my endorfinami mozemy sie piknie wymieniać! 🙂
Do Alecki
Na Dzikim Zachodzie, cyli nie tak barzo daleko od Ciebie, Alecko (no, w kozdym rozie mniej daleko niz od Turbacza) godało sie: „Rain follow the plough”, bo w miłującym jeffersonowskom demokracje hamerykańskim ludzie była wiara, ze ziemie dotkniętom susom wystarcy zacąć orać i dysc jakoś sam przydzie. Moze w Ontario ftoś właśnie coś zaoroł i stąd ten lodowy dysc i śnieg? Latem byłby zwycajny dysc, ale teroz przecie momy styceń 🙂
Do Profesorecka
Aaa! A tak w ogóle to cy Smokowi nie nalezom sie tantiemy za to, ze jego wizerunek widnieje na pocątku kozdego odcinka „Podróży kulinarnych Roberta Makłowicza”? 🙂
Do Jagusicki
„ale wędzonych serów poza Polską i Słowacją nie widziałam.”
To i tak jesteś lepso ode mnie, Jagusicko, bo jo kie bywołek z wizytom u słowackik owcarków (czuwaczy), to jadołek u nik bundza, jadołek bryndze, ale oscypka – nigdy 🙂
Alicjo jak już wyprodukujesz „kapishoniom żurawinówkę” to przylecę odkurzę, okna umyję i ogródek przekopię 😉
W stolicy Kaczogrodu po pięknym wiosennym dniu szykuje się wietrzna i bezgwiezdna nocka. A ja zasiadam za chwilę przed telewizorek- dziś Buena Vista Social Club
Ha! Oscypków to jo zek tyz Owcarku u Słowoków nie widziała, ale wędzone korbicki z syra robiom. I do piwa podajom. Do Smadnego Mnicha pewnikiem tyz…
Ta moja kefirowa to bakteryja bezkurcyja, jaguś, tak przynajmniej uczeni podają. Najważniejsze, że działa!
Mieciowo, zanim wyprodukuję kapishonkową żurawinówkę, to chałupa utonie w wełnianych „kotach”, bo roboty troche mam ostatnio i to fruwa w powietrzu, a potem osiada na podłodze.
Chyba się za odkurzanie zabiore jutro, bo już sama zaczynam kichać. Ale na żurawinówke zapraszam, powiem kiedy nastawię i przyjdzie czas na spożywanie.
Buena Vista? Piękny film!
No to wracam do roboty na parę godzin…
To ja,w naiwności swojej,wynikającej z przywiązania do długoletniej
tradycji,myślałem,że z okazji i na okoliczność jubileuszu,jakaś drobna
akademia okolicznościowa miejsce mieć będzie,a tu nic,nul—niestety
przygotowałem sobie mówkę okolicznościową,zakładając,iż referat
wprowadzający wygłosi o wiele godniejsza niż ja,OSOBA.
Expose Basi,było takie raczej bardziej naukowo-literackie,bardzo piękne
ale tu trzeba zwyczajnie i po prostu,do ludu czytającego miast i wsi
z całego świata.
Ponieważ praca nie może się zmarnować:
Wielce Szanowny Jubilacie!
Szanowni Blogowicze i Wy,cisi i nieznani Czytacze Owczarkowi!
/długotrwałe oklaski/
Nadejszła wielkopomna chwila,w której przyszło nam uczcić 50-tą
okrągłą rocznicę kolejnej edycji.
Już starożytni Grecy i Rzymianie cenili sobie humor,nezależnie od
sytuacji,nie zdając sobie sprawy,że to endorfina,co odkryli nasi
wspaniali naukowcy pod przewodem jedynie słusznej opcji.
/długotrwałe,urzliwe oklaski/
Ponure wieki średnie humoru nie zabiły,nie zniszczyła go inkwizycja
ani niecne knowania feudalizmu,kapitalizmu,socjalizmu,ani żadne
inne nieznane z nazwy -izmy,o demokracji już nie wspomnę.
/brawa,przechodzące w owację na stojąco/
Ponuractwo to szkodliwa schizma normalnych ludzkich odruchów.
Ze schizmą będziemy walczyć przy użyciu wszelkich dostępnych
środków.Nikt nie będzie nam mówił,że ponure jest ponure,a śmieszne
nie jest śmieszne!!! /oklaski,okrzyki-brawo/
Urzędowym ponurakom — mówimy NIE!!
Zakutym smutasom –mówimy po dwakroć NIE!!
Niech żyje dobry humor i zdrowy śmiech!!!!
Niech żyje dobry szpas!!
Precz z chandrą !!!
/sala na stojąco wznosi okrzyki i bije brawo /
Naszą świetlaną przyszłością jest śmiech.Po latach , o Blogu Owczarka
i jego Blogowiczach,poeci wiersze pisać będą,a literaci pióra łamać
w trakcie pisania dzieł wybranych, o Was,o Waszym poczuciu humoru.
Dzieci w szkołach czytać o was będą i cytować w pracach maturalnych.
Niech żyje endorfina!!!!
Niech żyje jej światły i jedyny propagator – Owcarek!
Sto lat,sto lat………
Owcarecku-za oscypka pięknie dziękuję,będę nim przegryzał toasty
za Twoje zdrowie, wielkie dzięki!
Motylku?
„Akademiom” oklicznościowym precka!!!
Urządzajmy sobie imprezy albo balety! I o to chodzi!
Cholerka, mróz nadchodzi straszny z zachodu, zaraz wskakuję pod kołderkę, pan Jerzor już rozgrzał wyrko, powiada. No to lecę…
Dobranoc wszystkim!
A ci szelmy krakowianie
znowu łamią sobie głowy
komu by tu wyciąć, panie
kawał jubileuszowy
/Boy/
… no i chwyciło poniekąd 🙂
A na okazję setnego wpisu Owczarka proponuję sesję naukową, akademię ku czci, seans rymotwórczy i bal bezruchowo-ruchowy w jednym (Alicjo, mój Brat rozróżnia imprezy i nasiadówki 🙂 ).
Ja mogę palnąć wykładzik o praendorfinach – kategorii najtrwalszej, powstającej w trakcie procesu twórczego (zwłaszcza gdy tworzy się coś a) śmiesznego b) pożytecznego c) unikatowego – nie mylić z ‚unialnego’) 🙂
Inne proponowane tematy:
-Endorfiny a choroba górska (ta słynna śmiechawko-głupawka ogarniająca niektórych po zdobyciu szczytu).
-Ostracyzowanie pogodnych-duchem w społeczeństwie polskim, zarys zagadnienia (gdyby nam było ZA wesoło 🙂 )
-Humor a alkohol; analiza krzywej dzwonowej (i komu bije dzwon)
-Geniusze komizmu: endorfiniści, morfiniści i inni
I tak dalej 🙂
A Owczarek zafundował sobie wczoraj aż TRZY wejścia. Nie mówiąc o publikacji Złotego wpisu. 🙂
Wow, mowa Motylka świetna, jestem pod wrażeniem, a ja właśnie wstałem, piję kawę, pogryzam tostami i zbierać się do pracy trza, a póki co słucham sobie piosenek z płyty ,,Tata Kazika”(polecam wszystkim, cudowne teksy i cudowna muzyka). A resztki Heinekena z mej głowy nie chcą wyparować, no, ale jubileusz Owczarkowego blogu trza było wczoraj uczcić jakoś. Pozdrawiam i do popołudnia,,gdy pewnie znowu na mym ulubionym blogu zagoszczę.
Alicjo nie piję do Ciebie, ale zastanawiam się nad tym, czy w Owczarkowej Budzie wypada mówić o wełnianych „kotach”, które do odkurzacza wciągnąć należy… Nawet jeśli te koty są w cudzysłowie stwierdzenie to może uwłaczać godności Filomenki, Blejka, czy innych kotagości 😉
A Borsuczysko z tej Akwitanii mógłby dać jakieś znaki dymne, bo kciuki już omdlewają.
Miłego dnia wszystkim, a Alicji przyjemnego oko-otwierania 🙂
…ja już właśnie otworzyłam oczy o czwartej rano, bo mi się przypomniało, że u Adamczewskiego książka do wygrania, a ja na tę książkę się zasadzam od jakiegoś czasu. Jedną już wygrałam w grudniu, ale ona płynie, wię jeszcze potrwa, zanim co….
Wełniane „koty” ? Mieciowo, jak się ma do czynienia z wełną (owieczki panaowcarkowe), to się i ma takie cholerstwo latające po chałupie 🙂
P.S. O psiakość…. mam nadzieję, że nie uwłaczyłam kotom? A co w takim razie powiedzieć względem „psiakość”? Albo nie daj Boże – psiakrew? Jak się Owcarek obrazi, to dopiero będę miała za swoje … Wyrzuci mnie z Budy na zbitą twarz, a przecież to nie ja wymyśliłam. Te „koty” także. To ja już kotom naszym szanownym zostawiam do rozstrzygnięcia – jestem politycznie niekorektna? To powiedzcie, jak sie to cholerstwo nazywa 🙂
Zastosuję się ( i rozpropaguję) nazwę.
Alicjo,
psia jest kość tak jak i jego -czyli psia – krew. Owczarek sie , zapewne , nie obrazi bo jego jest nie kość tylko kieł – basa (a nie tenora) jałowcowa, osypek etc. oraz Smadny (wesoły – endorfiny(?). Z krwią jest podobnie. „Rozbieranie” słów na ich zakres czy znaczenie to jest dopiero zabawa! Ostatniw „walczę” z wyrażeniem „z boczku” (czyli obok) powiedziane razem może zostać odczytane jako inwektywa.
O cholera… Wy się nie śmiejcie:
Kingston ON, Current Conditions: -25 °C
Z boczku czy obok, zimne stopy – skarpetki zakładam!
Zbysek, z takimi okolicznościami przyrody to na blog Bralczyka 🙂
Idę dospać, niestety – przejrzawszy poranną prasę. Się chyba nie oduczę ….
Mając do wyboru imprezy,balety, zdecydowanie optuję za
Jubileuszem,czyli jublem.
Dwa pierwsze określenia kojarzą mi się dość jednoznacznie.
A u nas ciagle lejeeeeeeeeeeeeeee!
Motylek palnal piekna mowe,wiec i ja dolaczam swoje gratulacje i zycze Owcarkowi kolejnej setki postow na tym „psim” blogu-hura,hura,hura!!!!
Wy tutaj gadu,gadu-a ja gonie czas.Chyba ze mnie ” oude tante”,bo z niczym nie nadazam!
Mam nadzieje,ze znajde chwilke,zeby jeszcze tu zajrzec.
Tymczasem……..
Dzień dobry po dospaniu,
jest zaledwie -16C i słoneczko świeci. Książke u Adamczewskiego wygrałam, nie myślcie sobie! Troche jej współczuję (książce), że bedzie pokonywać Atlantyk wpław, ale trudno, nie moja wina!
Ana, chyba nie chcesz mojego zamrozu?!
http://alicja.homelinux.com/news/Mroz/
To tylko ładnie wygląda na zdjęciach!
No cóż…mogę tylko powiedzieć, że rzeczywiście da się przy Was odpocząć i pośmiać…
Ponieważ endorfiny mi po chacie nie latają (dzisiaj) to się skromnie zamknę…
Jutro zaczną fruwać??? Ja też nie sprzątać będę przez conajmniej tydzień!
Alicjo,no moze az -16 to troszke duzo,ale kapke mrozu by sie tutaj przydalo.Teraz tylko woda,woda i jeszcze raz woda.A na dodatek zapowiedzieli trzy dni sztormu.Ide szukac kotwicy………gdzies trzeba sie bedzie zaczepic,bo nas wywieje!
Ps. Ale z Ciebie szczesciara,podchapalas znowu ksiazke u pana Piotra.
Gratuluje!Mnie sie niestety o zagadce przypomina zawsze w polowie dnia…
A wicie co, Owczarku Podhalanski – ze sprafrazuje znanego Autora (choc Moja Pancia caly czas utrzymuje, ze jest to Autorka).
Otoz ja dzisiaj rano tez zostawilem troche endorfin w kuchni pod krzslem, ladnie przykrylem kawalkiem gazety, ktora z krzesla sie zsunela i schowalem sie w szafie, bo chcialem miec spokoj. Przychodzi Pancia, najpierw podejrzliwie wierci nosem, tu zaglada, tam zaglada, krzeslo przesuwa, az nadepnela na te moje endorfiny gazeta przykryte i o malo sie nie wykopyrtnela.
Juz zasypialem w szafie, kiedy uslyszalem straszliwe biadolenia z kuchni, juz sie zastanawialem jak sie bezszelestnie wysunac i przez klapke wysc na spacer, az tu Pancia na mnie sie rzuca, ale zamiast sie smiac, zaczyna mnie tlamsic, pokrywac pocalunkami (uch, jak ja tego nienawidze!) i krzyczec: co ci, Mordko jest, czy brzuszek cie rozbolal, czy cos ci zaszkodzilo. moze pojdziemy do weterynarza, tylko musze najpierw podloge w kuchni umyc.
Od weterynarza sie wykrecilem, ale jestem trzymany o suchym pysku, podobno az do jutro tylko woda i rosolek.
Wietrzyla i wietrzyla te kuchnie po endorfinach, nawet swieczke zapalila.
Powiem Ci, Owczarku – sa endorfiny i endorfiny. I nie wszystkie dzialaja jak pod Turbaczem.
Co jest? Wymiotło wszystkich? Owcarek za mocno dmuchał endorfinami?
Od wcesnego ranka ledwie niecałe dziesięć osób z wizytą?
Chyba-że nastąpiło przedawkowanie i wielu zendorfinowanych na
nogi wstać nie może. tak ,to jest możliwa koncepcja.
Ja robię gołąbki z kaszą gryczaną – to wymaga stania w kuchni!
A co do ksiażki wygranej, Ana, u Ciebie połowa dnia to jest moje blade rano! Już się wytłumaczyłam na blogu tym i tamtym 🙂
Przyskoczę pózniej, idę zawinąć gołabki i wsadzić je do rosołu.
Ech… Motylku, u mnie wieje jak … lepiej pominę epitet, który mi się nasuwa. Pada do tego. I paskunie jest. O! A endorfiny spod Turbacza jeszcze nie doleciały. I pewnie nie dolecą bo wiatr z przeciwnej strony.
Roboty do licha i jeszcze trochę. Z rozpędu napisałam posta cyrylicą nie parząc na ekran i musiałam przepisywać. Ledwo zipię .
Z tego co pamiętam można się ratować przy braku endorfin czekoladą i chili… Idę do kuchni!
Do Mietecki
Jo se myśle, ze najpierw to ta wiewiórka, co jom Alecka dokarmio, powinna u Alecki kapecke posprzątać. Bo zdoje sie, ze jak na rozie owa wiewiórka to darmozjod straśny 🙂
Do Jagusicki
W kozdym rozie coś oscypkopodobnego musi u Słowaków być, skoro pół roku temu kłóciliśmy sie ze Słowakami przed Uniom Europejskom o to, ftóry z nasyk krajów jest bardziej oscypkowy. Co nie zmienio faktu, ze Słowacy barzo fajni som! 🙂
Do Alecki
„chałupa utonie w wełnianych ‚kotach'”
To i tak dobrze, ze ten gatunek kotów nie miaucy. Bo kieby one nie ino walały sie po chałupie, ale jesce miaucały, to by dopiero było!
A z tom „psiom kościom” to jo i tak nie wiem o jakom kość idzie: o takom, co jest elementem mojego śkieletu, cy o takom, co mi baca doje do zjedzenia 🙂
Do Motylecka
Pikno mowa, Motylecku! Ale jo akurat moge bić brawa nie na stojąco, ino na leząco. Bo jak bije stojąc na dwók tylnyk nogak, to sie od rozu przewracom 🙂
Do Basiecki
Byleby tylko ten setny wpis nie wypodł na Dzień Dziecka, bo w ten dzień fce oddać głos ponu Antoniemu Krohowi, o cym on zreśtom nie wie, a nie wie, bo nie musi 🙂
Do Grzesicka
„piję kawę, pogryzam tostami i zbierać się do pracy trza, a póki co słucham sobie piosenek z płyty ‚Tata Kazika'”
Zupełnie jako poni Owcarkowa! Ino z tymi tostami sie nie zgadzo 🙂
Do Zbysecka
„jego jest nie kość tylko kieł – basa (a nie tenora) jałowcowa”
No to teroz przynajmniej wiem, co mi tak w brzuchu arie wyśpiewuje, kie duzo jałowcowej sie najem 🙂
Do Anecki
„A u nas ciagle lejeeeeeeeeeeeeeee!”
No to niek przestonie, krucafuks, bo jak nie przestonie, Anecko, to syćkie wiatraki w Holandii bedzie trza na młyny wodne pozamieniać 🙂
Do Magdarecki
„endorfiny mi po chacie nie latają”
Nie latajom? No to faktycnie trza bedzie pomyśleć o dystrybucji endorfin tamok, ka ik za mało abo wcale ik nimo 🙂
Do Mordechajecka
„Moja Pancia caly czas utrzymuje, ze jest to Autorka”
No przecie wystarcy poźreć na fotke mojej kufy w nagłówku bloga i wyraźnie widać, ze to kufa owcarka, nie owcarki.
A moze te endorfiny coś je, Mordechajecku, w kuchni nalozł, były juz zwietrzałe? W końcu pieprz moze zwietrzeć to endorfiny chyba tyz? 🙂
Alicjo, a po co Ci ta książka, skoro jeszcze poprzedniej nie dostałaś? Może trzeba było przy okazji zapytać?
A ta Twoja praca, to może jakiś nowy wzór?
Borsucek cos się nie odzywa, martwię się.
Dobranoc wszystkim 🙂
:#
Owcarku, z naszymi wiatrakami,to jest tak,ze one sa potrosze wodnymi wiatrakami.Holendrzy wymyslili bowiem wiatraki glownie do przepompowywania wody,zeby osuszac nizej polozone tereny.A niektore z nich przy okazji mielily rowniez make.
Teraz stoja sobie glownie ku ozdobie i uciesze turystow.
Pozdrawiam wszystkich.
A jeszcze zapytam Owczareczka, ? propos łap i leżenia.
Czy duże psy respektują ‚poddanie się’ mniejszych piesków?
Mam koleżankę, która miała uroczego, przyjacielskiego, małego pieska. W sytuacjach zagrożenia (duży pies w pobliżu) wołała:
Pimpuś poddaj się!
Pimpuś kładł się na grzbiecie i podnosił cztery łapy do góry, co podobno było bardzo skutecznym sposobem.
Tak mi się to podobało, że często zamiast mówić, ze się poddaję, mówię podnoszę cztery łapy do góry i nikt nie wie, o co chodzi.
A jeszcze zapytam Owczareczka, ? propos łap i leżenia.
Czy duże psy respektują ‚poddanie się’ mniejszych piesków?
Mam koleżankę, która miała uroczego, przyjacielskiego, małego pieska. W sytuacjach zagrożenia (duży pies w pobliżu) wołała:
Pimpuś poddaj się!
Pimpuś kładł się na grzbiecie i podnosił cztery łapy do góry, co podobno było bardzo skutecznym sposobem.
Tak mi się to podobało, że często zamiast mówić, ze się poddaję, mówię podnoszę cztery łapy do góry i nikt nie wie, o co chodzi.
Beznadzieja, najpierw ogłasza kilka razy, że błąd i niczego nie umieści, a póżniej wkleja ile mu się podoba.
Wrrrrrrr!
Nie wspomnę o literce a.
mt7 – podejrzewam, że Polityka jest skąpa i wysyła nagrody pocztą zwykłą, zamiast lotniczą. Zwykła poczta to mniej więcej 2 miesiące szlajania się po oceanach. Po co mi druga? Bo ta druga jest inna niż ta pierwsza, która jeszcze nie dopłynęła 🙂
Pan Piotr zawsze podaje o co gramy, więc łatwo zdecydować, czy potrzebne, czy nie. Ja tam się jeszcze zamierzam na parę rzeczy zaczaić…
Praca to nie nowy wzór, poprawiam czyjąś spapraną robotę, ale musiałam się nagłowić, jak z tego wybrnać. Nie mam pomysłu na nic nowego i to jest problem.
Bo jak nie ma pomysłu, to lenistwo człowieka ogarnia. Macie pomysły?
Przyjmuję…
Mnie te zimowe widoki z Twoich prac kojarzą się z obrazami Piotra Breugela.
Praktycznie wszystko można przełożyć na oczka wzoru.
Może pooglądaj sobie trochę obrazów w internecie, np. Chagala
Ciekawe kolorystycznie są strony:
http://www.asianchristianart.org/profile/HVarghese/pages/hanna13.html
http://www.asianchristianart.org/profile/HeQi/index-HQ.htm
i mnogo, mnogo drugich albo krajobrazy.
A i jeszcze jedno, ja się nie dziwię, że bierzesz udział w konkursach, tylko namawiam Cię, zebyś zapytała, co z Twoją poprzednią nagrodą, bo jej jeszcze nie dostałaś.
Owcarku-mój pies w takiej sytuacji,siada na rzyci,podpiera się ogonem
i sprawę ma z głowy/ w domu mówimy-robi susła/
Profesorku-dzisiejsze „Szkło kontaktowe” ogłosiło zamknięcie
Smoczej jamy,jako przyczynę podając brak gazu z Rosji.
No to na wysokim szczeblu załatwiałeś sprawę,winszuję „układów”
Jeszcze jedna ciekawa stronka dla Alecki:
http://www.ewahogren.com/pl.html
Pan Nowosielski też jest bardzo inspirujący.
No miałam iść spać.
Pozdrówko
Do Alecki,
nieopatrznie o 23,45 podałam dwa adresy do ciekawych stron, no i czeka na akceptację.
To dam tu jeszcze raz, pojedyńczo:
Mnie te zimowe widoki z Twoich prac kojarzą się z obrazami Piotra Breugela.
Praktycznie wszystko można przełożyć na oczka wzoru.
Może pooglądaj sobie trochę obrazów w internecie, np. Chagala
Ciekawe kolorystycznie są strony:
http://www.asianchristianart.org/profile/HVarghese/pages/hanna13.html
i drugi adres:
http://www.asianchristianart.org/profile/HeQi/index-HQ.htm
i mnogo, mnogo drugich albo krajobrazy.
A i jeszcze jedno, ja się nie dziwię, że bierzesz udział w konkursach, tylko namawiam Cię, zebyś zapytała, co z Twoją poprzednią nagrodą, bo jej jeszcze nie dostałaś.
Koniec cytatów, a tamten niech se czeka!
Aha!
Skoro trzymanie kciuków, to ja się upraszam, żeby za niejakiego Maćka jutro Waszym popołudniem …
Patrzajcie tylko, jaki śwarny gość!:
http://alicja.homelinux.com/news/maciek.jpg
Troszeczkę wyrósł od tego czasu, a ten Smadny kanadyjski to dla towarzystwa ( a paskudztwo okropne, powiadam Wam, tfu!!) Jutro czyli 18-go ma jakieś ważne przepytywanie względem pracy, na której mu zależy. Jak mu się uda, to go powiadomię dzięki komu (Buda!) dostał pracę!
Musze te stare zdjęcia zeskanować po raz drugi, stanowczo za małe zdjęcie króla Maciusia Pierwszego.
mt7 – podesłałaś piekne linki, podobają mi się te od Ewy- Szwedki. Kojarzą mi się trochę z Tadeuszem Makowskim, nie wszystkie, ale jak się przyjrzeć, ludziki z teatru Makowskiego (zapomniałam tytuł tego obrazu).
Bardzo ciężko jest zrobić na drutach coś tak, żeby nie wyszedł z tego kicz – w obrazach możesz rozświetlić coś, tu dodać, tu ująć. Z wełną takie rzeczy są niemożliwe i to mnie ogranicza. No ale z drugiej strony jest to wyzwanie, jakby nie było 🙂
Ale pewne rzeczy odrzucam z miejsca, bo zrobione na drutach wyglądałyby, jak kupione w tanim sklepie. Inne pytanie- a po cholerę robić na drutach, jak można namalować?
ehum…. a bo ja wiem? 🙂
„po cholerę robić na drutach, jak można namalować?”
Bo można otulić się taką widzialną poezją.
Chodzi o inspiracje.
Zgadzam się, że „bardzo ciężko jest zrobić na drutach coś tak, żeby nie wyszedł z tego kicz”
Te stronki znalazłam szukając swego czasu niebanalnych motywów świątecznych. Urzekły mnie śmiałe kolory. Widocznie teraz jestem na takim etapie.
Owczareczku miły, zapytaj tego pana od blogów, czy nie mógłby
zwiększyć oferty kuf różnorakich, stosownych do emocji.
Czuję duży popyt w sobie.
Ja przy wczesnorannej prasówce… co z tym Rubikiem?
Geniusz czy eugeniusz? Dajcie jakiś cynk żebym wiedziała, czy warto piratować, czy nie.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,55670,3846922.html
Do tego artykulu nawiązuję… a nie powiem, z jakim innym artystą mi się ten człowiek kojarzy (nie polski artysta), ciekawam, czy ktoś z Was wpadnie, z którym….
Dla wszystkich fascynujące widoki z lotu ptaka, prawdziwe etiudy malarskie:
http://www.yannarthusbertrand.com/index_new.htm
Yanna miał jakiś czas temu wystawę zdjęć w Warszawie:
KOLOROWY ZAWRÓT GŁOWY I EGZOTYKA.
Są jeszcze inne zdjęcia, ale te lotnicze są specjalnością zakładu.
Polecam.
Alicjo,
mam płytę Rubika, mogę ci coś przesłać.
Trudno powiedzieć, nie znam się na tym, to jest rzeczywiście popularna muzyka w monumentalny kostium odziana, chociaz słucha się przyjemnie.
Chyba mnie Owczarkowe endorfiny dopadły, bo produkuję się tu, jakbym sama do siebie gadała.
To odchodzę.
W związku z przewidywanym kataklizmem,który spowoduje nadchodzący
huragan wiejący z prędkością 150km/godz. poczyniłem odpowiednie
przygotowania, a to:
-sporządziłem testament,nic nie przekazując ewentualnym spadkobiorcom
jako-że,nieruchomości nie posiadam,a wszystkie ruchomości i tak
wiatr wywieje w siną dal.
-Na duży palec u jednej z nóg/umyłem wszystkie odnóża/ zaczepiłem
blaszkę z danymi do identyfikacji.
-Wybaczyłem wszystkim i wszystkich o wybaczenie proszę.
-Zawinąwszy się w świeżo krochmalone prześcieradło,udaję się
do żelbetowej piwnicy , celem przeczekania
-Zabrałem ze sobą kompa,aby w ramach pociechy duchowej
poczytać Owczarka.
-Zabrałem również TzM oraz swojską kiełbaskę,aby z dumom
i godnościom osobistom przyjąć ten kataklizm
– Towarzyszy mi również Pani Motylkowa,oraz Pies.
-Niestety,Motylkowy Junior , odmówił zejscia do piwnicy i pojechał na kolejną randkę,twierdząc , że ze staroswieckim wapnem to on nie chce
mieć nic wspólnego,a nawet gdyby coś się działo,to musi być ze
swoim przyszłym szczęściem na dobre i złe–i ja to rozumiem.
Jak-by co –to nie wspominajcie mnie żle,myslę o tych,którzy ocaleją.
Jest jeszcze cień nadziei–Sejm i Senat na wspólnym posiedzeniu z udziałem najwyższych władz RP mają uchwalić,że tej wściekłej
wichury nie ma,że nie istnieje./oby znowu opozycja nie popsuła szyków koalicji/ czyli jest cień szansy,że jeszcze pożyjemy.
Jeszcze pożyjemy poeci prawdy
Jeszcze pożyjemy padając z nóg
Zobaczymy jeszcze jak inni wstają
Jakby nas prowadził taki sam Bóg
Mrrrał!
Dołączam się do gratulacji z okazji Złotego Wpisu Owczarka!
Endorfiny pozbierałem, spakowałem i pędzę do domu poszukać jakiegoś zacisznego kącika.
Może odezwę się późnym wieczorem, o ile mnie nie wywieje 😉
Motylku! A Ty się trzymaj, trzymaj mocno!
Taka wichura to niebezpieczna rzecz dla takich delikatnych istot!
Pozdrawiam Szanownych Blogowiczów
Z poważaniem
Blejk Kot
oj Motylku Ty biedny… nie boj sie, nie wywieje Cie nigdzie… u nas juz od tygodnia ponad tak wieje, a jeszcze nikomu nic na szczescie sie nie stalo (poza zamoczeniem nog, bo i stan wody o 3m podskoczyl)… i moze zaraz powiesz, ze plumbum w koncu ciezszy od takiego motylka, to ja na to dodam, ze Ty za to mozesz sie wichurze przeciwstawic lecac w druga strone, a ja nie ;)…
to powodzenia z tym dmuchaniem… a Tobie, Motylku, Pani Motylkowej i Mlodemu Motylkowi milej randki!
Motylku: 🙂 🙂 🙂
A ja w związku z przewidywanym (póki co przez szamanów meteo) kataklizmem postanowiłam wywiązać się z obietnic danych Kapiszonkowi i Mieciowej i zdobyć lepsze i gorsze odwzorowania
1) Ulic: Szewskiej i Sławkowskiej
2) Tylu kryształowych aniołów ile się da
Wczoraj padło więc hasło: ‚teraz albo nigdy!’ Spacer okazał się tyleż długim (3h, niemal spóźniliźmy się na umówioną kolację do znajomych) co romantycznym. Co prawda palce drętwiały mi raz po raz na chłodnym powietrzu (niebo gwiaździste nade mną a świetlista anielskość we mnie 🙂 ). Ale asysta ‚prezentowała sobą’ kubek (plastikowy 🙁 ) z kawą i bogate umiejętności perswazyjne – więc w sumie była pełna sielanka (17stycznia 2007!) 🙂
Zatem w schronach i innych miejscach odosobnienia można też zerknąć na wieczorny Kraków. To i owo wyszło zadowalająco, inne rzeczy – ledwie ‚klimatycznie’. Asysta (choć tolerancyjna dla moich pomysłów) mówi, że następnym razem powinnam kupić lub pożyczyć lepszy sprzęt zanim się wezmę ‚za robotę dla takiego Towarzystwa’ (sic!). Czytałam, że do Kancelarii Prezydenta zakupiono ostatnio 3 cudeńka foto za łączną sumę 64,000 PLN. Myślę, że mi pożyczą jak ładnie poproszę… 🙂
Na razie polecam gorąco to, co jest:
http://fotoforum.gazeta.pl/3,0,456606,2,1.html
I mogę już z czystym sumieniem poszukać schronu (chętniej bez kompa bo każda wymówka byłaby dobra by się polenić… 😉 )
Jak tam Motylku, wieje? U mnie średnio, wczorajsze mrozy ustąpiły, jest znowu +3C
Jak się te chwaty z władz najwyższych zbiorom i ustalom, to faktycznie wichury może nie być. Ale póki co, siedz gdzie siedzisz i przeczekuj!
Basiu! Prima!!
Wracam z „przebieżki” po Krakowie. Anioły piękne, ale Teatr Słowackiego jako żyw! A asysta niech siedzi cicho, bo się na śtuce widocznie nie zna. 😉
Motylku !!! Ale co z wiktem? Okopujesz się bez jałowcowej mnicha i oscypka???Cóż poczniecie z Panią Motylkową, jak zawieje potrwają długo ?? Może wysłać Wam paczkę z pomocą PCK ??
mieciowo,
nie paczkę z PCK, tylko paczkę z T&M 🙂
No nic, lecę ja z moimi wiatrami….
Wiele przyjemności w mej duszy uczyniłaś,Basiu miła——tymi pięknymi
zdjęciami z Krakowa,a szczególnie jednym „Wierzynkiem”!!!
Co ja poradzę,że większość turystycznych wspomnień w moim
wydaniu,to wspomnienia kulinarne,to co ja będę o Wierzynku pisał?
Nic to,Basieńko-siedzieć trzeba w lochu i czekać na parlamentarną
decyzję,że w Kraju cicho jak makiem zasiał.
Jakoś przetrzymamy,jak znam Juniora/ a sam go w pewnych sprawach
pouczałem/ zjawi się nad ranem,z butelczyną słusznych rozmiarów
o słusznej zawartości, aby świętować cudowne ocalenie Rodziny.
Mając świadomość tak POWSZECHNEGO WSPARCIA mam niepłonną
nadzieję,że wytrzymam! Dzięki Ci Alicjo za zrozumienie czego
prostaczkowi do szczęścia potrzeba.
EMIKUFA dla Wszystkich!!!!!!!!!!
Do wszystkich!!!
Kochani,słyszał ktokolwiek choć najcichszy trzask Kapiszona???
Motylku, nie takie kataklizmy-śmy przetrwali! Komunę przetrwalim, kaczyzm przetrwa-my – przy tym wszystkim taki orkan Cyryl (a gdzież Metodego wywiało???;) to małe miki. Swoją drogą, nareszcie równouprawnienie płci w meteorologii się na naszych oczach staje – do tej pory same żeńskie imiona nadawali huraganom (głównie Hamerykańce, no to mają teraz za karę zimę u siebie w Teksasie, gdzie śniegu od co najmniej 20 lat ludzie nie widzieli:), a tu, na Straym Kontynencie, mamy Cyryla nareszcie! Może dlatego, że to europejski wiater, a nie hamerykański – dlatego i płeć insza, i tradycja nasza pra-słowiańska w imieniu tegoż wiatru przemówiła :).
W ogóle tegoroczna zima nie popisuje (POPiSuje 😉 się zbytnio – wichury nam miast zadymek i zamieci funduje… A zauważyliście, mili moi, że jesieni u nas dawno nie było w Owczarkowej Budzie? Tzn. nie pisała dawno nic – może nie odzywa się, bo jej wstyd, że tak nabroiła na świecie?
Eeech…
Cheba przez tyn wiater cierpie na sakramenckom niemoc twórcom…
Oleńko-Cyryl jak Cyryl,ale te Metody?? – jak mawiano w dawnych latach
w stołecznym mieście Warszawie.
Metody czai się za Bugiem,od wielu dziesięcioleci naszej historii!
Profesorku-zalecam króciutką modlitwę emeryta
-Panie Boże! Zabrałeś moc,to zabierz i ochotę!
Tradycyjnie złośliwie,ale nie byłbym sobą.
Motylecku!
Rozchodzi sie o to, ze i ochoty na pisanie nima…
Cyby opowieści o smoku mioły iść precki?…
A w życiu nigdy!!
Nie rób Profesorecku na siłę dziś tego , co spokojnie możesz zrobić jutro.
Poczekamy,wszak całe życie to nic innego jak oczekiwanie na zejście.
My zwyczajni czekania, a Ty się odpręż,może jakowyś masaż by był
konieczny, a może drobna zmiana %-go składu w krwioobiegu?
Profesorku-a może potrzebny jest zwykły kapral co by Cię w rzyć kopnął
i do roboty popędził,przestań się mazgaić,Naród na Cię czeka!!
Samokrytycznie przyznaję,że tkwią we mnie drobne zadry antyfeministyczne, dlatego też ,wprowadzam poprawkę do dość
ponurej sentencji z 19.37 ,która powinna brzmieć następująco:
Wszak całe życie to nic innego,jak oczekiwanie na zejście,choć lepsza
połowa ludzkości często/gęsto oczekuje na zajście.
To jednak brzmi bardziej optymistycznie!
Motylecku! Piyknie Ci dzienkuje za słowa pociesenia! Kapral nic nie pomoze, bo jo jes starsy stopniem… 🙂 Nojlepse by było piwecko, ale mi sie skóńcyło… A do sklepu nie pójde, bo mie jesce wywieje… Ech, marność nad marnościami i sycko marność, a jako godoł pon Wołodyjowski, kie sie zapisoł do Kamedułów: Memento mori…
Ino nie strzelojcie do mnie za to ponuractwo… Zaroz mi przejdzie!
Profesorku-no to jak złapałeś takiego DOŁA to się mocno odbij,jak-żeś
na dnie , to jest się od czego odbijać.
Motyleczku drogi, a co Ty tak z tymi zejściam/zajściami? Cóż to waćpan miałeś na myśli, hę? Czy to może w kontekście raportu o uczennicach w ciąży było? (znalazłam na onecie dokładne statystyki w tej materii podane za PAPem…). I stwierdzam, że nie masz na tem świecie sprawiedliwości nijakiej – takie, proszę ja Ciebie, nastolatki co to nie chcą zajść (jeszcze!) -zachodzą; a insze dla odmiany stateczne już mężatki czują Bożą wolę – i nijak zajść nie mogą… Bo jakoś ciągle małżonek o tem gwizdaniu w odpowiednim momencie zapomina (pisałeś o tym kiedyś Motylku drogi:). No i mamy przegwizdane – taki wniosek się li i jedynie nasuwa spojrzawszy przez okno… Cała nadzieja w tych nastolatkach, by Polska (a zwłaszcza Polacy i Polki:) nie zginęła… Bo kto zapracuje na te wszystkie emerytury???
Profesorku, nie jesteś jedynym bez weny, ja na blogu od dwu dni nic nie zamieściłem i po kilku, wydaje mi się porządnych wpisach, pustkę odczuwam, nawet komentować mi się niczego nie chce, czyżby nadmiar tych endorfin miał jakieś skutki uboczne i powodował radykalne pogarszanie nastroju, a raczej wpadanie od entuzjazmu w dołerstwo. Podobno to oznaka niedojrzałości emocjonalnej takie huśtawki nastrojów. Hm, pewnie to wpływ tego wiatru, słucham sobie ,,Ballady o dwu siostrach” z płyty ,,Tata kazika” z cudowną frazą ,,były dwie siostry noc i śmierć”, popijam hełbatkę z miodem, cytryną i sokiem i najchętniej po hełbatce zapadłbym w sen, a tu jeszcze przede mną tyle roboty, no i rano przed siódmą wstać, ach jak ja to lubię:).
Pozdrawiam wszystkich, tych z weną i bez weny, myślę, że owczarek nam niedługo taki wpis wyrychtuje, że wszystkim wena wróci.
Dobry wieczór Państwu 🙂
No to ja już wiem, Owczarku kochany, czemu codziennie muszę z odkurzaczem latać! To te „paskudne” endorfiny. Chyba przestanę sprzątać, skoro mają taki wpływ na ludzi zbawienny. Może wtedy Kapiszoniątko zamiast marudzić codziennie rano: Mamo, ja nie chcę iść do przedszkola, będzie się turlało po podłodze ze śmiechu? 😉
A teraz idę poczytać Wasze, Kochani, posty.. Trochę trzeba nadrobić.
Basiecko, czy Ty w tym aparacie masz jakiś stabilizator obrazu, bo mnie bez stojaka w ciemnościach wychodzi 1 na 20 zdrobionych.
Twoje są ładne i ostre.
Pozazdrościłek Ci!
Borsucku, ka Ty?
Czemu się nie odzywasz?
Halo!! Ludziska!! A gdzie się podziały Wasze endorfiny ?? Przecież to jeden wielki totalny rozkład. Aż śmierdzi 🙁
Szable w dłoń! Jutro Wielki Dzień Plumbumki
Do EMTeSiódemecki
„Czy duże psy respektują ‚poddanie się’ mniejszych piesków?”
Jak najbardziej! I wilki, i psy honorujom te zasade, ze jak przeciwnik sie poddo (cyli połozy sie na grzbiecie odsłaniając przy tym brzuch), to juz nie nalezy go atakować. Podobnie i wilki, i psy honorujom zasade nieatakowania sceniaków (wiele psów przenosi te zasade na ludzi i nie atakuje ludzkik dzieci). Choć zdarzo sie, ze właściciel nieodpowiednim wychowaniem pokiełbasi psu psychike i wte nimo gwarancji, ze pies bedzie postępowoł wedle odwiecnego psiego kodeksu.
„Owczareczku miły, zapytaj tego pana od blogów, czy nie mógłby zwiększyć oferty kuf różnorakich, stosownych do emocji.”
Zapytołek. Zanim odpowiedzom to jo moge pedzieć, ze w tym dziale internetowym Polityki piknie sie starajom, coby na tyk stronickak www syćko jak najpikniej wychodziło, więc jest chyba sansa, ze kiesik więcej emotikuf bedzie 🙂
Do Anecki
„z naszymi wiatrakami,to jest tak,ze one sa potrosze wodnymi wiatrakami.Holendrzy wymyslili bowiem wiatraki glownie do przepompowywania wody,zeby osuszac nizej polozone tereny.”
No to dysc nic nie winien. On se myśli, ze moze padać, kie fce, bo i tak go wiatraki wypompujom 🙂
Do Alecki
Praca to nie nowy wzór, poprawiam czyjąś spapraną robotę”
A komu przypadnie hyr za efekt końcowy? Tobie, cy temu, co spaproł?
A z ponem Rubikiem to jest tak, ze chyba nimo inksego wyjścia, jak posłuchać samemu, coby wiedzieć, co o nim sądzić. Mnie w jego wypowiedziak kapecke mierzi jedno: ze on sakramencko wysoko ceni swój talent, a mnie sie wydoje, ze w ocenie jego talentu powinien zdać sie na inksyk, nie na siebie samego. Ocywiście tako postawa nie świadcy ani o talencie, ani o jego braku.
„Skoro trzymanie kciuków, to ja się upraszam, żeby za niejakiego Maćka
jutro Waszym popołudniem”
Cyli 19 stycnia. No to za Plumbumecke i za Maćka bedziemy trzymać 🙂
Do Motylecka
„mój pies w takiej sytuacji,siada na rzyci,podpiera się ogonem”
No tak, Motylecku, ale wte to jednak jest owacja na siedząco, nie na
stojąco.
„sporządziłem testament,nic nie przekazując ewentualnym spadkobiorcom jako-że,nieruchomości nie posiadam,a wszystkie ruchomości i tak
wiatr wywieje w siną dal.”
A poza tym, Motylecku, przecie i tak sie odrodzis, bo na przestrzeni milionów roków śtuke odradzania sie tak opanowołeś, ze nawet Feniks mógłby Ci pozazdrościć 🙂
Do Blejkocicka
Tobie, Blejkociku, jako Motyleckowi nic nie grozi, bo Ty z kolei przecie zawse na śtyry łapy spodnies 🙂
Do Plumbumecki
„a Tobie, Motylku, Pani Motylkowej i Mlodemu Motylkowi milej randki!’
I Wybrance Młodego Motylecka tyz!
A poza tym niek i w Dani, i tutok, w całej reście Europy ten wiater uspokoi sie wreście! 🙂
Do Basiecki
Jo mom nadzieje, Basiecko, ze Profesorecek i Smok nie bedom tacy i pozwolom Ci sie schronić w Smocej Jamie, keiby w Krakowie mocniej poduło 🙂
Do Mietecki
A moze Motylecek mo zapasy konserw z UNRRY? Podobno takie som najlepse i mimo wiekowości ciągle świeze! 🙂
Do Olecki
„Komunę przetrwalim, kaczyzm przetrwa-my”
Ino jak juz przetrwomy to jo do przysłyk władz mom piknom prośbe – coby juz nie tropiły tajnyk współpracowników słuzb specjalnyk Cwortej RP, bo cało kołomyja zacnie si do nowa 🙂
Do Profesorecka
„Cheba przez tyn wiater cierpie na sakramenckom niemoc twórcom?”
A to znacy, Profesorecku, ze Twojo niemoc PRZEMINIE Z WIATREM!
A „memento mori” juz pon Zagłoba skutecnie ponu Wołodyjowskiemu z głowy wybił 🙂
Do Grzesicka
Nawet taki mistrz jako pon Passent pisoł kiesik, ze casem brak weny mmu doskwieroł. To i Tobie, Grzesicku, wolno 🙂
Do Kapisonecki
„Dobry wieczór Państwu”
Dobry wiecór, Kapisonecko. Juz tutok dopytywano sie o Ciebie, co zreśtom podcas lektury komentorzy na pewno uwidzis 🙂
No, to poczytałam, obśmiałam się jak norka (będę musiała wykulgać Młodego w okolicach biurka!) i obejrzałam zdjęcia Basi. Niech mi ktoś powie, że Sławkowska nie jest piękna. Ale te anioły.. Rany, coś niesamowitego.
Profesorku drogi 🙂 Smocza historia cudowna! Tylko może napiszesz w końcu, coście z tym p. Wawelskim uwarzyli.. A strzelać do Waści nie zamierzam. Tyś nie chciał mi w bólu dopomóc, to i na mnie nie licz 😉
Motylku, jest mi niewymownie miło, że się za mną stęskniłeś 😉 Mam nadzieję, że nie tylko z powodu nieszkodliwego podgryzania czasem?
Pozdrawiam Was gorąco i idę spać, bo jutro znowu Sajgon…
Mrrrał!
‚Tobie, Blejkociku, jako Motyleckowi nic nie grozi, bo Ty z kolei przecie zawse na śtyry łapy spodnies’
Taż pewno! 😉
O mnie martwić się nie trzeba.
A swoją drogą ‚Szamani od pogody’ tym razem mieli rację.
Wieje. Fakt!
Jak nas wywieje, to będziemy wywiani?
Jak nas zawieje to będziemy zawiani?
UJ! Już chyba wolę to drugie 😉
Basieczko!
Nie wiem, czym ty robisz te zdjęcia, ale rób dalej.
(BTW: A tak właściwie to CZYM robisz?)
Z poważaniem
Blejk Kot
Mieteckowa,
oni widocznie są wszyscy zapracowani, ja mam dzisiaj wolne, to się produkuję.
Trochę pewnie ze strachu, bo jutro czeka mnie trudny dzień.
Może trzeba na koniec tygodnia poczekać, żeby zeszli się wszyscy.
Cieszę się, że jesteś już w formie!
A jak tam sprawozdania?
Kapishonie – ja się cieszę,że jest Ci „niewymownie miło”,ale wybacz,
„niewymownie” zawsze mnie śmieszy,ponieważ kojarzy mi się
/pardon za kolokwializm/z gatkami.Tym niemniej jest mi niewymownie
miło,że Tobie jest niewymownie miło.
A tak poważnie to podgryzanie jest zdrowe,byłoby straszliwie gdybyśmy
nawzajem się tu okadzali przy każdej okazji.
Owczarkowy blog przypomina mi czasem tort czekoladowy dekorowany
wiśniami maczanymi w spirytusie,przyznasz,że taki tort bez wisienek
traci na wartości,a traktuję Cię jako jedną z wielu wisienek tego tortu.
/określenie „wiśnia” ma tu znaczenie obsolutnie pozytywne-żeby nie
było wątpliwości/.Skojarzenie jest bardzo prozaiczne,ponieważ cały
wieczór zajęty byłem unicestwianiem w/w produktu cukierniczego.
Doszliśmy do wniosku,że jakoś to życie trzeba sobie czasem osłodzić,
a każda okazja/np.zagrożenie katastrofalną wichurą/ jest dobra.
Olecko-co miałem na mysli,to Ty wiesz,a i ja rozumiem.
Szanowny , niech gwiżdże,zawsze kiedyś trafi w odpowiedni moment-
-metoda kolejnych prób zawsze doprowadza do oczekiwanego efektu.
To gwizdanie to musi być takie bardziej spontaniczne,kiedyś nadejdzie
ta wielkopomna chwila,kiedy poczuje chęć gwizdnięcia i TO BĘDZIE TO.
Drogi Owczarku Podhalanski: W Toronto wydarzyla sie pewna historia, ktora ma scisly zwiazek z pilotami F-16. Agencja Reutera podaje, ze Skunks, obywatel Kalifornii, przypadkowo znalazl sie w ciezarowce jadacej a Kalifornii do okolic Toronto w Kanadzie. Przez kilka dni wladze Toronto Wildlife Center szukaly ochotnika, ktory zgodzi sie zabrac Skunksa z powrotem do Kalifornii. W takich sytuacjach linie lotnicze przewoza delikwenta za darmo do miejsca zamieszkania. Tym razem jednak zadna linia nie chciala zabrac Skunksa na poklad. Ciekawe dlaczego???
http://today.reuters.com/news/articlenews.aspx?type=oddlyEnoughNews&storyID=2007-01-18T002552Z_01_N12261302_RTRUKOC_0_US-SKUNK.xml&WTmodLoc=OddNewsHome_C2_oddlyEnoughNews-4
Zapytasz, Owcarku, jaki to ma zwiazek z pilotami F-16, ktorzy juz na dobre osiedlili sie w Polsce? Okazalo sie, ze od szkolnych lat piloci byli pacjentami lekarza ze stanu Oregon. Lekarz wypisal pilotom kolejna recepte na lecznicze ziola. Te specjalne ziola byly starannie przygotowane przez farmaceute z Kalifornii, ktory poprosil Skunksa, aby polecial do Turbacza i przekazal lekarstwo lotnikom. Skunks chetnie sie zgodzil. Zabral paczke ziol od farmaceuty i udal sie na lotnisko. Przed odlotem zapalil kilka skretow zrobionych z leczniczych ziol wskutek czego pomylil skrzydlaty autobus lecacy do Turbacza z ciezarowka jadaca do Toronto. Skunks jest bardzo rozczarowany, ze ochotnicy na przewiezienie go z powrotem do Kalifornii juz sie znalezli.
A Ty AS tutaj po sąsiedzku, że wieści z Kanady rozsyłasz w świat? Skunks niestety ma złą opinię, bo jak popryska, to Chanel nr.5 to nie jest – i dziwić się, że go nikt nie chciał zabrać na samoloto-stop? Nie śledziłam dalszego ciągu tej historii. Znaczy, zabrali z powrotem…
Owcarku, czasy się nam nie zgrały – wyście się już na drugi bok w Polsce przewracali kiedy pisałam mój post w sprawie kciuków za Maćka, u mnie był „wczoraj”, czyli kciuki trzeba było trzymać dzisiaj! Nic nie szkodzi – podobno poszło dobrze, a w poniedziałek będzie odpowiedz ostateczna, czyli czy dostał wymarzoną pracę, czy też go ktoś przewyższył w umiejetnościach. Tragedii nie będzie bo pracę ma, ale ta nowa mu się marzy. Do dyplomu zostały dwa egzaminy, trzeba to też jakoś pogodzić, ale podobno wielki problem to nie jest. Się okaże w poniedziałek, wiec trzymanie kciuków nie zawadzi.
Owcarku, dutki za tę spaprana czyjaś, a poprawioną przeze mnie robotę oczywiście ja do kieszeni zgarnęłam, ale i tak to nie zmienia faktu, że jest to najgorszy rodzaj roboty. Opłacany także samo najgorzej. No ale z głowy mam! Nie musiałam tego w ogóle brać, ale jak mi ktoś mówi, że coś nie za bardzo jest do zrobienia, to diabeł we mnie wstępuje. Na wszystko znajdzie się sposób, rzecz w tym, żeby to był sposób najlepszy, energo – czasooszczędny!
No tak… śpia wszyscy jak zwykle o tej porze…
Dobry wieczor Alicjo. Ja z Dzikiego Zachodu.
?Nie prowdy sukojcie, tylko kolegów?
‚Jo mom nadzieje, Basiecko, ze Profesorecek i Smok nie bedom tacy i pozwolom Ci sie schronić w Smocej Jamie, keiby w Krakowie mocniej poduło’ – pisze Owczarek. No, nie wiem, nie wiem Owczarku. Sam widzisz, że linia obrana wobec Smoka przez Profesorka to tajne łamane przez poufne 😉 . Najważniejsze jednak, by Smok mówił a Profesorek spisywał 🙂
W Krakowie bardzo wiało a około pierwszej w nocy były błyskawice i grzmoty. Ciekawe, jak inni przeżyli (na przykład Kapiszonek na północy)… I jak Ty, Owczarku, się masz w wichury pod Turbaczem… 🙂
EMTeSiódemeczko, stabilizuję obraz wyłącznie ‚polskiej kobiety godnością’ (co było trudniejsze gdy ciągle słyszałam śpasowanie o szalejącym papparazzo). Czasem uda się wesprzeć przedramię o jakiś mur, słup latarniany czy znak drogowy – ostatnie nocne zdjęcia były jednak przeważnie ‚z ręki’. Parę odrzuciłam, i owszem – ale ponoć ‚nawet ten sprzęt się zużywa’ więc staram się strzelać celnie. A Twoje pokazane ‚bynights’ bardzo mi się podobały – nie masz powodu do narzekań! 🙂
Blejk Kocie – robię KOMÓRKĄ Sony Ericsson K750i; ma 2megapiksele, autofokus, tryb makro, nocny i jeszcze parę podstawowych bajerów, ale w sumie to pchła. Tym bardziej się cieszę, gdy coś wyjdzie i/lub się podoba 🙂
Motylku, w ostatnich dniach jesteś Klasą dla Siebie, ale wczoraj – mistrzostwo! 🙂
I już kończę by ‚kadzenie sobie’ nie przeszło w Owczarkowej Budzie ze zwrotnych wzmocnień pozytywnych w Towarzystwo Wzajemnej Adoracji 🙂 Fizyków zachęcam do opisu i analizy przejść fazowych, jakie tu mogłyby mieć miejsce. Będzie jak znalazł na kolejną fetę 🙂
Mrrrał!
Basiu, zdumiewające co można takim wszystkomającym ustrojstwem zdziałać. Pani Blejkotowa dostała ostatnio coś takiego. Trzeba będzie przetestować 😉
Co do skutków wichury, to rano wystartowaliśmy z poziomu 20.
Zaraz potem było 30, około dziewiątej już 50, a teraz proszę:
http://www.rzeczpospolita.pl/News/1,10,54387.html?rss=1
Kto da więcej?
Pozdrawiam
Blejk Kot
Aha! Żeby nie było, że tu jakąś niezdrową licytację proponuję.
Po prostu docierają do mnie wieści z terenu.
Cokolwiek niepokojące.
Ale nie jest tak źle. Już przycicha.
Melduję że przeżyłam. W Paryżu od rana cicho. Aż dziwnie po trzech dniach wichury. „Wieża Ajfla” dalej stoi. Dobrze, ze i u Was się uspakaja. Mam nadzieję, że Motylek jednak nie został wywiany. Pozdrawiam i wracam do pracy
Mt7 Sprawozdania dziękują za Twoją pamięć! Na razie leżą i czekają na mój poniedziałkowy powrót z chorobowego. A ja jestem na rozdrożu: coraz więcej dutków, ale satysfakcji coraz mniej. Trzeba pomyśleć o przekfalifikowaniu się. Sivika do kadrowej-gaździny posłać, albo założyć maleńką pierożarnię w pobliżu dużego biurowca…
Te pierwsze po-Cyrylowe meldunki że „wsio w pariadkie” cieszą oko i duszę 🙂
Ciekawe jak reszta za-, albo wy-wianych ??
Cały i w pełnym zdrowiu powróciłem w domowe pielesze.