Słupek
Wiecie, co mi sie wcora przytrafiło? Ano krynciłek sie po lesie, coby sprawdzić, cy w okolicak mojej holi nimo zodnyk wilków, ftóre mogłyby zagrozić owieckom mojego bacy. Nagle do moik usu dosła tako rozmowa:
– Gdzie ten słupek? Gdzie ten przeklęty słupek? Widzisz go gdzieś?
– Nie.
– Ja też nie. Już chyba od dwóch godzin go szukamy.
– Może źle szukamy?
– Może? Albo to jest jedyny las w Polsce, w którym nie ma żadnych słupków.
Fto tak godoł? Wnet uwidziołek chłopaka z dziewcynom, przedzierającyk sie przez leśnom gęstwine. Piknie! – pomyślołek – pohybom ku nim i swoim owcarkowym sposobem wyłudze od nik pare kanapek.
Ale zaroz sie powstrzymołek. Zaciekawiło mnie, o co im sło z tym słupkiem? Postanowiłek to wybadać i obserwować ik z ukrycia. Kanapki wse moge wyłudzić później. Bajako.
Zacąłek śledzić te pare, chowając sie za smrekami. A oni dalej leźli roz przez mniejse, a roz przez więkse zarośla. Leźli, leźli… jaze wyleźli na wijącom sie wśród trow i mchów perć. Po kwilecce na tej perci pojawił sie jakisi turysta, tak na oko koło pięćdziesiątki, ale równie dobrze mógł to być śtyrdziestolatek wyglądający na starsego o dziesięć roków abo seśćdziesięciolatek wyglądający na młodsego o dziesięć roków.
– Proszę pana! Proszę pana! – zawołoł chłopak. – Czy nie widział pan tu gdzieś jakiegoś słupka?
– Ha! Widziałem przed chwilą coś ciekawszego – pedzioł turysta. – Ślady niedźwiedzia!
– Ale my szukamy słupka – odezwała sie dziewcyna, sprawiając wrazenie, ze nie ino niedźwiedź, ale nawet lądowanie UFO interesowałoby jom w tej kwili mniej niz ten sakramencki słupek. – Takiego betonowego albo granitowego z czterema numerami.
– A, słupka… – nieznajomy zamyślił sie. – Wiecie co? Od dziesiątek lat przemierzam gorczańskie szlaki, ale na takie słupki jakoś nigdy nie zwracałem uwagi. Chyba je widywałem, ale… naprawdę nie umiem wam pomóc. Przykro mi.
Chłopakowi i dziewcynie najwyraźniej tyz było barzo przykro. Turysta poseł dalej, tyk dwoje zaś znowu zapuściło sie w las. Po pół godzinie wysli na polane, przez ftórom seł corny ślak z Łopusznej ku Polanie Zielenicy. Natrafili tamok na kilkunastoosobowom wyciecke, prowadzonom przez pona, ftóry do kosuli mioł przypięty taki oto blasany znacek.
– Przepraszam – dziewcyna zacepiła pona ze znackiem – czy pan może jest górskim przewodnikiem?
Pon ze znackiem potwierdził.
– Super! – uciesyła sie dziewcyna. – To pewnie będzie pan wiedział, gdzie tu można znaleźć jakiś betonowy lub kamienny słupek?
– Betonowy lub kamienny słupek? – pon przewodnik podrapoł sie po głowie. – Hmm… Szczerze mówiąc… Yyyy… Nie wiem. Jestem przewodnikiem trzeciej klasy. Może jakiś przewodnik pierwszej lub przynajmniej drugiej klasy by wiedział.
– A nie orientuje się pan może – wtrącił chłopak – gdzie tu można spotkać takiego przewodnika wyższej klasy?
– Yyy… yyyy… z tego, co wiem, jeden mój kolega, mający pierwszą klasę, będzie niedługo tędy przechodził z inną wycieczką.
– Niedługo? Doskonale! – wykrzyknął chłopak.
– Ale niedługo – to znaczy konkretnie kiedy? – próbowała dociec dziewcyna.
– No… za jakiś tydzień, tak mi się wydaje.
– Aha… dziękujemy – pedzieli posukiwace słupka. Po ik minak widać było jednak, ze owo „niedługo” to było dlo nik stanowco za długo.
Wyciecka posła w kierunku Łopusznej, a śledzono przez mnie para zacęła sie bezradnie rozglądać. I wte na skraju polany dojrzeli starom górolke zbierającom grziby. Wartko ku niej pohybali.
– Dzień dobry! – zawołoł chłopak.
– A, pokwolony – odpowiedziała górolka.
– Mamy pytanie – rzekł chłopak. – Czy nie widziała pani w pobliżu jakiegoś słupka?
– Słupka? A, jeden widziałak. Ba na co wom słupek?
– No… chcemy znaleźć na nim pewną informację – odpowiedzioł chłopak.
– E, nic ciekawego na nim nie nojdziecie – stwierdziła górolka.
– Ciekawego – nie, ale ważnego – owszem – pedziała dziewcyna. – Przynajmniej dla nas jest to coś ważnego.
– No to jak fcecie, to powiem wom – odrzekła górolka. – Pódziecie tom perciom do wierchu. Przejdziecie jakiesi sto, abo dwieście metrów. I po prawej stronie perci uwidzicie barzo pikny słupecek.
– Dziękujemy bardzo! – zawołali chłopak i dziewcyna. I nie tracąc casu pohybali we wskazanym przez górolkie kierunku. Było tamok kapecke stromo, więc wspinając sie dostali małej zadyski. Ale humory mieli duze lepse niz przed kwilom.
– Od razu trzeba było spytać miejscowego! – stwierdził chłopak. – Zaraz będziemy mieć to, czego potrzebujemy.
– Misiu, już chyba widzę ten słupek, o którym mówiła ta góralka – odezwała sie w pewnej kwili dziewcyna.
– Eee… – zafrasowoł sie chłopak – ale raczej nie o taki nam chodziło.
– Raczej nie – zgodziła sie dziewcyna. – Ale może gdzieś w pobliżu stoi jakiś inny słupek?
– Obawiam się, że nie – pedzioł chłopak. – Żadnego innego tutaj nie widzę.
Słupek, ftóry noleźli, był mniej więcej dwumetrowej wysokości i była przycepiono do niego zardzewiało tablica, bocująco chyba jesce casy PRL-u. Na tablicy był napis końcący sie słowami: SUROWO WZBRONIONE. Co było napisane wceśniej – tego nie mogłek odcytać. Odgadnąć tyz było trudno, bo przecie u wos, ludzi, barzo wiele barzo róznyk rzecy jest surowo wzbronionyk.
Chłopak i dziewcyna westchnęli cięzko. Postanowili wrócić na polane, na ftórej przed kwileckom byli i spytać górolke-grzybiorke, cy nie widziała w okolicy jakiegosi inksego słupka. Niestety, kie tamok wrócili, okazało sie, ze górolka juz kasi posła. Kany? Jo ze swoim psim nosem nolozłbyk jom bez trudu. Ale te dwa bidoki ze swoimi ludzkimi nosami – nie miały na to sans.
Tymcasem była juz późno godzina. Niebo nad Gorcami zacęło sie ściemniać.
– No to zabłądziliśmy na dobre – westchnął chłopak. – A ten artykuł o szukaniu słupków i wzywaniu pomocy leśniczego to jakaś lipa. Jedna wielka lipa!
Artykuł o sukaniu słupków? O, Jezusicku! Wreście olśniło mnie, cego oni sukali. Juz wceśniej powinienek na to wpaść! Ale dopiero, kie ten młodziok zbocył o artykule, to skojarzyłek, ze musi on mieć na myśli tekst, ftóry mozecie noleźć na stronak podróze.gazeta.pl. Pisom tamok, co trza robić w rozie zabłądzenia w lesie. Otóz podobno najlepiej jest odsukać betonowy lub granitowy słupek z czterema numerami. Wystarczy, że [zadzwonisz do leśniczego i] przekażesz komplet numerów ze słupka, a leśnicy bez trudu do ciebie dotrą.
Tak więc teroz juz syćko było jasne: tyk dwoje zwycajnie zabłądziło i dlotego – zgodnie z zaleceniami owego artykułu – sukali słupka, ftóry pomógłby im sie odnoleźć. Cóz, kie juz wiedziołek, o co im idzie, chętnie byk ik poratowoł. Nie wiedziołek ino, kany oni fcom dojść? Ba zaroz sie dowiedziołek, bo dziewcyna jękła:
– No to nici z nocowania na Turbaczu.
Aaa! Więc oni fcom na Turbacz! To nie mogli wceśniej o tym zbocyć? Od rozu byk piknie im pomógł. Ale to nic – pomoge teroz. Wysłek zza smreków i groźnie zawarcołek.
– Co to za bestia? – spytała kapecke wystrasono dziewcyna, kie mnie zauwazyła.
– To… to… chyba niedźwiedź – pedzioł nie mniej wystrasony chłopak. – Ten turysta, którego niedawno spotkaliśmy, coś mówił, że widział ślady niedźwiedzia.
– Rzeczywiście, mówił – przybocyła se dziewcyna. – Ale… jest już wprawdzie ciemno i nie widzę za dobrze, jednak wydaje mi się, że to coś jest białe. Czy u nas żyją białe niedźwiedzie?
– Chyba nie – pedzioł chłopak. – Ale ten może uciekł z zoo albo jakiegoś cyrku?
Co? Niedźwiedź? Niekze ta. Moge być niedźwiedziem.
Znów zawarcołek, ale tym rozem postarołek sie, coby moje warcenie przybocowało niedźwiedzi ryk. Chłopak z dziewcynom zawołali jednoceśnie:
– W nogi!
I rzucili sie do uciecki. A jo pohybołek za nimi. Ocywiście goniłek ik tak, coby gnali w strone Turbacza.
– Rozbiegnijmy się w dwie strony! – zawołoł w pewnej kwili chłopak. – Może wtedy bestia się zatrzyma, bo nie będzie wiedziała, kogo ścigać?
No i sie rozbiegli. Hehehe! Nie z psami pasterskimi takie numery! Mało to rozy musiołek jo zaganiać do stada owiecki pędzące w róznyk kierunkak? Chłopak z dziewcynom ani sie spostrzegli, jak znów biegli rozem. Haj.
– Zrzućmy pleacaki! – zawołała dziewcyna. – Będziemy wtedy szybciej uciekać.
Faktycnie, kie pozbyli sie balastu, biegli sybciej. I wkrótce… piknie noleźli sie przed wejściem do schroniska na Turbaczu. Spanikowani złapali wartko za klamke, hipli do środka i pośpiesnie zamkli za sobom drzwi.
Tak więc piknie byli u celu. Ale ik plecaki – jesce nie. Musiołek więc jesce po nie pohybać. I podrzucić im je na telo dyskretnie, coby pomyśleli, ze to jakisi goprowiec je przyniesł. Abo inksy ucciwy znalazca, ftóry – jakomsi piknom metodom dedukcyjnom – doseł, fto jest właścicielem zguby.
Idąc po te plecaki, natrafiłek na niedźwiedzia, o ftórego śladak godoł ten samotny turysta. Kie obiecołek miśkowi, ze wykrodne dlo niego pare słoicków miodu z Felkowego sklepu, ten od rozu zgodził sie pomóc mi w tasceniu plecaków. Po drodze opowiedziołek mu, co dzisiok przezyłek.
– I teroz tak se myśle – pedziołek, końcąc swom opowieść – ze Pon Bócek wprowdzie doł cłowiekowi rozum, ale jakosi dziwnie wyryktowany.
– Cemu tak myślicie, krzesny? – spytoł niedźwiedź.
– No, poźrejcie – pedziołek. – Tyk dwoje, kie zabłądziło, to tak skupili sie na sukaniu słupka, ze zupełnie nie dostrzegali inksyk sposobów na odnolezienie zgubionej drogi. Bo cyz nie mogli spytać o droge napotkanego na perci turysty? Mogli. A napotkanego kapecke później przewodnika? Tyz mogli. Tak samo mogli spytać te starom górolke. Ba ik myśl całkowicie pochłonął ten sakramencki słupek. Ciekawe, kielo casu by jesce stracili, kiebyk nie wkrocył do akcji.
– Co prowda, to prowda – rzekł niedźwiedź. – Ba z drugiej strony, pomyślcie, krzesny, ze kieby tego słupka nie sukali, to byście sie nimi nie zainteresowali. Kiebyście sie nimi nie zainteresowali – nie pomoglibyście im w dotarciu do schroniska. A kiebyście im nie pomogli – to te bidoki sły by ku temu schronisku duzo dłuzej. Nawet kieby ftórysi z napotkanyk ludzi pomógł im odnoleźć droge.
Na mój dusiu! Mój kudłaty kompan mioł racje! Ta para przecie była juz dość zmęcono. W dodatku tascyła na swyk grzbietak całkiem spore cięzary. No to załózmy, ze ftosi pomógł by im odnoleźć te droge na Turbacz. Kielo casu zajęłoby im dotarcie tamok? Moze dwie godziny? Moze trzy? Moze jesce dłuzej? Tymcasem dzięki mnie – dotarli w pół godzinki!
Tak więc, moi ostomili, przemyślołek sprawe i piknie potwierdzom: w rozie zabłądzenia w lesie – sukanie słupka jest doskonałym rozwiązaniem. Mojo ostatnio przygoda jest na to najlepsym dowodem. Hau!
P.S.1. Pod ostatnim wpisem nowy gość do Owcarkówki przybył – Muratorecek. Powitać piknie Muratorecka! 🙂
P.S.2. Piknie przybocuje, ze 29 sierpnia Anecka Schroniskowo bedzie miała swoje urodziny. Zdrowie Anecki Schroniskowej! 🙂
Komentarze
Opowieść co prawda z lekka abstrakcyjna, ale…
ma w sobie to coś!
Kupuję.
😉 😎 😀 😉
Słupek to ważna sprawa. Pamiętacie, co zrobili pierwsi ludzie po wylądowaniu na Księżycu? Wbili słupek, co musiało być trudne wśród księżycowych skał, i powiesili na nim flagę. Dlaczego to zrobili? To oczywiste! Żeby się nie zgubić. Znajdując słupek, znaleźliby i swój statek kosmiczny! 😀
Basia znalazła w tej opowieści trochę abstrakcji )) TesTeq słupek z flagą na księżycu )) a ja pomyślałem sobie ze ci turyści szukają ten słupek, na którym znajduje się jakiś Pokemon, lub informacja o tym, gdzie go dalej szukać )) Dziwne mieliśmy skojarzenia ))
I tak sobie pomyślałem, że nie warto uprzeć się na jakąś opcję, jak szukanie słupka z numerami, tylko trzeba pomyśleć zdroworozsądkowo ) Dzisiaj wielu młodych posiada smartfony a w nich są dość dokładne mapy. Wystarczyłoby wpisać odpowiednie słowo i byłoby po problemie. Chyba, że wybrali się bez tych cywilizacyjnych zabawek, które czasami potrafią uratować zdrowie i życie. Dobrze, że mieli zdrowe nogi i potrafili uciekać )) a co by było, gdyby było to jakieś starsze małżeństwo ?? „Niedźwiedź Owczarkowy” pożarł by ich ((
Ciekawa jest informacja o slupkach. U nas chyba nie ma podobnego systemu znakowania miejsc na dzikich terenach. Na naszych szlakach sa znaki z nazwa szlaku lub z nazwa miejsca, do ktorego prowadzi szlak. Na przyklad “Pacific Crest Trail” lub “Chinook Pass”.
Na szlaku bardzo przydatny jest kompas, ktory powinien byc w plecaku kazdego wedrowca. Miejscowa firma REI (Recreational Equipment, Inc) zajmujaca sie sprzedaza sprzetu do chodzenia po szlakach prowadzi regularne spotkania na temat wedrowek po gorach i dolinach. Na tych spotkaniach podaja miedzy innymi informacje o 10 podstawowych przedmiotach (supplies), ktore powinny byc w plecaku kazdego wedrowca. Dalej pisza jak sie ubrac i czego nie ubierac.
https://www.rei.com/learn/expert-advice/day-hiking-checklist.html
My bardzo lubimy REI, ich sprzet i wszystkie informacje, ktore oni regularnie publikuja.
Ponizej zalaczam duzo zdjec roznych znakow. Jest tam s łup w miescie, na ktorym sa umieszczone dwa znaki roznych autostrad. Kazda z tych autostrad zaczyna sie niedaleko Seattle. Jeden znak to autostrada I-5 ktora prowadzi z Seattle do San Diego, drugi znak to autostrada I-90, ktora prowadzi z Seattle do Boston.
Jest znak na drodze 101 ostrzegajacy przed łosiami. Jesli swiatla na znaku migaja, znaczy ze w poblizu jest łos.
Jest kilka znakow do Makah Nation i pobliskiego Cape Flattery. Makah mieszkaja na polnocym zachodzie Olympic Peninsula, gdzie miesci sie Cape Flattery. Cape Flattery to najbardziej na polnocny zachod wysuniete miejsce w US nie liczac Alaski i Hawaii (contiguous US).
Jest znak “No target shooting” umieszczony na brzegu “Turnagain Arm” na Alasce i przestrzelony kilka razy.
Znak ostrzegajacy przed agresywnymi gorskimi kozami w Olympic Mountains.
Znak przy wejsciu na plaze informuje, ze na tej plazy piesek musi byc na smyczy. Kto, kogo prowadzi, piesek wlasciciela, czy wlasciciel pieska, tego nie wiemy. Jednak jest osobny znak, ktory informuje, ze wlasciciel pieska ma obowiazek zebrac i zabrac ze soba kupe pieska, a nie odwrotnie. (“I poop. You pick it up. Any questions?”) W innym miejscu widzialam podobny znak: „I poop, you scoop. Any questions?”
Jest pikny znak wulkanu Swietego Helena gdzie “chipmunk” ostrzega zywine, aby zywina nie jadla jedzenia oferowanego przez ludzi.
Znak prowadzacy na autostrade I-1, ktora miesci sie na wyspie Oahu na Hawajach. Aloha to that!
Znak przy wejsciu na wystawe sztuki na wyspie Maui, HI. Autorem i wlascicielem wystawy jest Roman Czerwinski. Obok jest restauracja “Bubba Gump” gdzie serwuja krewetki na wiele sposobow.
Jest znak firmy Skoda umieszczony przy wejsciu do elektrycznego pociagu (Link), ktory jezdzi po Seattle. Skoda oczywiscie zbudowala te pociagi.
Pikny znak wskazujacy kierunek na droge 101.
I wiele innych znakow.
‘https://get.google.com/albumarchive/110753834661547908902/album/AF1QipMEcKGDvA2mgjk5Vs1IWzec9uMVOIDNVNXWoGDo
Jeszcze raz link do zdjec znakow
https://get.google.com/albumarchive/110753834661547908902/album/AF1QipMEcKGDvA2mgjk5Vs1IWzec9uMVOIDNVNXWoGDo
Do Basiecki
„Kupuję.”
Nie trza kupować, Basiecko. Jest za darmo 🙂
Do TesTeqecka
„Wbili słupek, co musiało być trudne wśród księżycowych skał, i powiesili na nim flagę. Dlaczego to zrobili? To oczywiste! Żeby się nie zgubić. Znajdując słupek, znaleźliby i swój statek kosmiczny!”
Owsem, ale pod warunkiem, ze znalazłsy słupek, zadzwoniliby do pona leśnicego. Chociaz nie – na księzycu – to racej do pana Twardowskiego 🙂
Do Wawrzecka
„a co by było, gdyby było to jakieś starsze małżeństwo ??”
Wte zadanie byłoby faktycnie trudniejse. Ale jako ze potrzeba jest matkom wynalazków – mom nadzieje, ze cosik byk wymyślił 🙂
Do Orecki
„Ponizej zalaczam duzo zdjec roznych znakow.”
No i na tym – widać, ze piesek jest barzo smutny, ze nie wolno mu wchodzić do piknej Elwha Valley 🙂
U nas, a także w świecie przyjęte jest jak u Orki zapewno, owsze, słupek, a na nim kierunowskazy, w którą drogę trzeba się udać
Są też słupki, na któryc umieszczono różne miejsca na Ziemi oraz kilometry, które trzeba pokonać. aby tam się udać.
Wawrzek pisze: Dzisiaj wielu młodych posiada smartfony a w nich są dość dokładne mapy. Wystarczyłoby wpisać odpowiednie słowo i byłoby po problemie.
A jakie to jest to „odpowiednie słowo”?
Może wezwanie: „Słupku, pokaż się!” 😀
@Orca: W Ameryce kompas potrzebny, bo są miejsca, gdzie nie ma zasięgu telefonii komórkowej. W Polsce zasięg jest.
Do Alecki
„Są też słupki, na któryc umieszczono różne miejsca na Ziemi oraz kilometry, które trzeba pokonać. aby tam się udać.”
To teroz juz wiem, dlocego jesce cłowiek nie dolecioł do Marsa. NASA furt suko słupka, na ftórym byłby napis, kielo kilometrów trza przebyć, coby do tego słupka dolecieć 🙂
Do TesTeqecka
„A jakie to jest to ‚odpowiednie słowo’?
Może wezwanie: ‚Słupku, pokaż się!'”
W bojce o Ali Babie i śtyrdziestu rozbójnikak był uzyty dosyć podobny zwrot i – był on całkiem skutecny 🙂
Wybywom, ostomili, na jakiesi półtora tyźnia. Ba jak zwykle w takik wypadkak – ostawiom w Owcarkówce telo Smadnego Mnicha i jałowcowej, coby starcyło dlo syćkik, pokiela tutok nie wróce. Do zobacenia! 🙂
Gwoli ilustracji.
To jest rogal szlakowskazowy:
https://photos.google.com/share/AF1QipOzIKwD3WY2AacZM3loPgX8T8qjcgTME67EDvK-QlKf7O-Z107X_X5gEIwLoze1lA/photo/AF1QipOVJBEEiJbyQxLVCrbQKWtqxgzyavaFbIPzyjaO?key=c0R4NmJ6djhjaElUTjVUWHl0RE5nUzhBWXhaSHBn
Pojedynczy szlakowskaz (w danym przypadku – z pewnym takim przymrużeniem oka, bo obiekt „docelowy” tuż obok):
https://photos.google.com/share/AF1QipOzIKwD3WY2AacZM3loPgX8T8qjcgTME67EDvK-QlKf7O-Z107X_X5gEIwLoze1lA/photo/AF1QipOyup_ZQRR1MvTxoKyfi_WVbB19_JaGTpPI9E7r?key=c0R4NmJ6djhjaElUTjVUWHl0RE5nUzhBWXhaSHBn
To zaś słupek rozdzielający obszary nadleśnictw:
https://photos.google.com/share/AF1QipOzIKwD3WY2AacZM3loPgX8T8qjcgTME67EDvK-QlKf7O-Z107X_X5gEIwLoze1lA/photo/AF1QipPo3feeHlpZ-whXVnC-crlMlyeRDdu-RwaSn-un?key=c0R4NmJ6djhjaElUTjVUWHl0RE5nUzhBWXhaSHBn
Słupkiem można w ostateczności nazwać i to
https://photos.google.com/share/AF1QipOzIKwD3WY2AacZM3loPgX8T8qjcgTME67EDvK-QlKf7O-Z107X_X5gEIwLoze1lA/photo/AF1QipNeaCjzUBeauIUxPor0Jrtx7Y6o6rpzkTtSwFCm?key=c0R4NmJ6djhjaElUTjVUWHl0RE5nUzhBWXhaSHBn
…lecz prawdopodobnie nie spełnia on roli granicznej, ani w sensie leśnym, ani państwowym —
Interesujący się bodaj minimalnie górami pewnie nieraz czytali, jak turyści, którzy zabłądzili na Rysach podali dyspozytorowi TOPR nr słupka granicy państwa i usłyszeli, że np. zapchali się na Niżne Rysy bądź w ich kierunku.
Wbiegając bez szlaku na Leskowiec z Tarnawy też kieruję się słupkami rozgraniczającymi obszary nadleśnictw: po zakrętach w lewo, dwa razy w prawo, sforsowaniu potoku, itd. 🙂 jest sobie jeden taki o numerach pamiętanych od dekad — drogą poniżej oraz wzdłuż kolejnych trawersuję aż osiągnę szlak biegnący do schroniska na Groni JPII.
@Basia: Szlakowskaz do Emalkent 2010? To na pewno polskie góry?
Brzmi prawie jak malkontent w żałobie (narodowej) 🙄
Jak jeździ się po kraju, to często widać słupki poprzewracane lub co najgorsze słupki odwrócone (( i zamiast trafić do miejscowości B. dojeżdżamy do F. (( Po zasięgnięciu „języka” trzeba fatygować się spowrotem ((( zamiast być już na miejscu.
Kiedyś przed laty będąc we Francji trzeba było szukać słupków kierunkowych bezpośrednio przybitych na poboczu jezdni, na wysokości 20 – 30 cm. (( a najgorsze było to, ze nazwy następnych miejscowości były pisane w dialekcie danej części Francji (( Trochę się naszukałem właściwych dróg (( Wtedy jeszcze nie było GPS-u.
Owcarecku
Krzesny niedźwiedź miał rację:
gdyby turyści nie szukali słupków- to byś im nie pomógł. Gdyby nie uciekali, tobyś ich nie gonił. Jakby nie gonili to by plecaków nie zgubii, jakby nie zgubili, tobyś po nie nie wrócił. Jakbyś nie wrócił, to byś krzesnego niedźwiedzia nie spotkał. jakbyś go nie spotkał to by Ci nie pomógł plecaków taskać.
A jakby nie pomógł taskać, tobyś mu nie obiecał paru słoików miodu z Felkowego sklepu.
I wychodzi na to, że to niedźwiedź najlepiej na szukaniu przez turystów słupka z czterema cyframi wyszedł.
Fakt, Pon Bócek jakiś dziwaczny rozum dał ludziom. Jak taki jeden z drugim autem jedzie, za kierownicą, i w nawigację się gapi, to prędzej w przepaść wleci, gdy mu nawigacja każe, niż się zatrzyma.
Jak tylko zaczęłam czytać nową Owczarkową opowieść, juz po kilku zdaniach wiedziałam o czym to będzie, i uśmiechnełam się pod nosem, bo w lasach mieszkając od niedawna, przypomniałam sobie swoją panikę, gdym zabłądziła w Borach, mając na karku własną Progeniturę. A było to w czasach przed smartfonami, GPS-em i cuda wiankami. No i te słupki jednak pozwoliły nam znaleźć odpowiednią drogę, aby po paru godzinach błąkania się między wodami Strugi Siedmiu Jezior, wrócić na prawidłowy szlak. Pewnie też zabrakło mi wiedzy przyrodniczej, której znajomość zachwala w „Przewodniku Wędrowca”, znany podróżnik Tristan Gooley (http://natatry.pl/artykuly/przewodnik-wedrowca-sztuka-odczytywania-znakow-natury)
fusilla
28 sierpnia o godz. 17:54 185360
bardzo dobra książeczka. W sam raz dla harcerzy starszych. A najlepsze odczytywanie znaków natury jest takie, że jak się wlezie na jakiś wierch, to trzeba potem z niego zleźć. Góra-dół, to mamy chyba w genach 😀
TANAKA!
Mam podwójnego pecha zatem ! ;-))) Nie dość, że mieszkam w Borach, gdzie o górki trudno, to jeszcze na dodatek, harcerską służbę zakończyłam jako zastępowa. Ale co tam! Nawet teraz mogę się doszkolić! Tylko kto mnie przyjmie???? ;-)))))
fusilla
29 sierpnia o godz. 19:44 185362
Fusillo, jako zastępowa na pewno umiesz wejść na drzewo.Ja to umiałem już w jako przedszkolak młodszy. Z drzewem jest tak samo jak z wierchem: jak się wlezie na górę, potem trzeba w dół. Tylko należy uważać, żeby nie głową w dół i nie od razu, ale po trochu. 😀
fusilla
29 sierpnia o godz. 19:44 185362
Skoro byłaś w harcerstwie i do tego jako zastępowa, to na pewno nie było to wynikiem pecha, ale raczej czegoś odwrotnego. Możesz mieć też sprawność: „najlepszy tropiący owczarek”.
Pech mógłby raczej być taki, że w Borach wichura strasznie narozrabiała.
Slupkami sie poslupkujac, znalazlam sie w Warszawie 🙂
Dzien dobry zatem z Warszawy, dzionek pikny, ale musze odespac lot, a jutro udajemy sie z Jerzorem na polnocno-zachodnie rubieza na okolicznosc dorocznego Zjazdu Lasuchow w Zabich Blotach. Spotkanie ze starymi przyjaciolmi, rokroczne – bezcenne!
I o to w tych wszystkich slupkach chodzi 🙂
TANAKA!
Wszystkie zwierzątka w Borach, padłyby ze smiechu, gdyby mnie ujrzały, jak gramolę się na dostojny świerk, czy sosnę! Niestety! Co za młodu sie udaje, na stare lata – niezupełnie wychodzi! :-)))) A co do odznak. Żadnych „grzechów” ( ;-))) ) nie pamietam, za to patrzeć teraz na Bory – ŻAL! Ogromny ŻAL!
ALICJA!
Parę razy przmierzałam się, aby do Was na te UCZTY dojechać, ale jakoś tak zeszło, że teraz niestety, już się nie da. Życzę Ci cudownych chwil, samych smakowitości, i gadek takich, że….. ło matko pojedyncza! :-))))
@Alicja-Irena-Jerzor: A! Mam Cię! Teraz już wiem, kto mi wczoraj latał odrzutowcem nad głową! DZIĘKUJĘ! 👿
fusilla
30 sierpnia o godz. 18:38 185366
Czy by padły, to nie takie pewne, ale jakby już miały paść, to może wolałyby ze śmiechu, niż od kul ministra Likwidacji Środowiska, który ma coś takiego w głowie, że pasjami uwielbia rozstrzeliwać zwierzęta.
Witaj Owcarku i reszta starych znajomych! Maluczko nie było mnie i znów maluczko, a jestem jak coś dobrego. Nie wątpię, że dawno o mnie zapomnieliście, więc przypominam że pisałem pod nickiem Tubylec, albo Kissa. Ale do rzeczy, bo bezpieczeństwo turystów jest najważniejsze, a rozwiązanie znajdowalności słupków to najprostszą sprawa na świecie: wystarczy postawić słupki o wysokości większej od otaczających je szczytów i sprawa załatwiona. Ale tak bez żartów, to w młodości jakoś odnajdywałem właściwy w nieznanym terenie kierunek nawet w deszczu i mgle bez kompasu. Kiedyś jednak stwierdziłem, że pomyliłem się o 180 stopni, ale znając system słupków i sposoby odnajdywania ich, dotarłem do samochodu i od tego czasu bez kompasu nie ruszam do lasu, Czego sobie i Wam życzę! PS Zostałem pradziadkiem!!!
TANAKA!
Lepiej zejść z tego najlepszego ze światów z uśmiechem na ustach, niż dostać się pod lufę strzelby Głównego Nadszyszkownika! 😉
Do listy znakow mozna dolaczyc znak z Appalachian Trail na granicy stanow NY I NJ
Zdjecie zrobili Grzegorz I Maciej po drodze na szlaku
https://scontent-lax3-2.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/fr/cp0/e15/q65/21272542_864737667010333_2953289868533560976_n.jpg?oh=8f53b645af3f67feb69c9eb38e458584&oe=5A1561A8
Do Basiecki
„To jest rogal szlakowskazowy:
https://photos.google.com/share/AF1QipOzIKwD3WY2AacZM3loPgX8T8qjcgTME67EDvK-QlKf7O-Z107X_X5gEIwLoze1lA/photo/AF1QipOVJBEEiJbyQxLVCrbQKWtqxgzyavaFbIPzyjaO?key=c0R4NmJ6djhjaElUTjVUWHl0RE5nUzhBWXhaSHBn ”
Osiołek od pona Fredry – dopiero miołby dylemat, ftórym ślakiem pójść!
„Słupkiem można w ostateczności nazwać i to
https://photos.google.com/share/AF1QipOzIKwD3WY2AacZM3loPgX8T8qjcgTME67EDvK-QlKf7O-Z107X_X5gEIwLoze1lA/photo/AF1QipNeaCjzUBeauIUxPor0Jrtx7Y6o6rpzkTtSwFCm?key=c0R4NmJ6djhjaElUTjVUWHl0RE5nUzhBWXhaSHBn
…lecz prawdopodobnie nie spełnia on roli granicznej, ani w sensie leśnym, ani państwowym”
Jeśli w pierwsym akcie na polu stoi słupek – to w ostatnim musi wyryktować jakomsi granice 🙂
Do TesTeqecka
„Szlakowskaz do Emalkent 2010? To na pewno polskie góry?”
EMALKENT to staropolski anagram od: LEK NA TEM (tasiemca, ewentualnie migrene) 🙂
Do Wawrzecka
„Kiedyś przed laty będąc we Francji trzeba było szukać słupków kierunkowych bezpośrednio przybitych na poboczu jezdni, na wysokości 20 – 30 cm.”
Kiesik ftosi mi godoł, ze Francuzi som dosyć niscy. Widocnie som – skoro tako wyskość tyk słupków im wystarco 🙂
Do Tanakecka
„I wychodzi na to, że to niedźwiedź najlepiej na szukaniu przez turystów słupka z czterema cyframi wyszedł.”
Skoro wyświadcyłek niedźwiedziowi przysługe – to znacy, ze była to przysługa niedźwiedzio. A z tego by z kolei wychodziło, ze niedźwiedzio przysługa wcale nie musi być tako zło 🙂
Do Fusillecki
„Pewnie też zabrakło mi wiedzy przyrodniczej, której znajomość zachwala w ‚Przewodniku Wędrowca’, znany podróżnik Tristan Gooley”
A ciekawe cy prowdom jest, co w tej ksiąze napisano, ze piorun rzadziej uderzo w buki i smreki niz w inkse drzewa. Jo nie miołbyk nic przeciwko, bo… w Gorcak właśnie te dwa gatunki wierchujom 🙂
Do Alecki
„Spotkanie ze starymi przyjaciolmi, rokroczne – bezcenne!”
Bajuści! Bezcenne! I nimom wątpliwości, ze Pon Pieter – nawet jeśli nifto go nie zauwazył – tyz tamok był 🙂
Do Tubylecka
„Zostałem pradziadkiem!!!”
Na mój dusiu! Tubylecku! Pradziadkiem? Widzi sie mi, ze to było wcora, jak widziołek AKTUALNE zdjęcia Twojej Wnusi, na ftóryk mo ona nie więcej jako 7 cy 8 roków. A teroz… ta Wnusia… jak rozumiem – została mamom! Cyli to „wcora”… musiało być kilkanoście roków temu! Heeej! Pikne gratulacje dlo Wnusi! I dlo Ciebie ocywiście tyz! 🙂
Do Orecki
„Do listy znakow mozna dolaczyc znak z Appalachian Trail na granicy stanow NY I NJ
Zdjecie zrobili Grzegorz I Maciej po drodze na szlaku
https://scontent-lax3-2.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/fr/cp0/e15/q65/21272542_864737667010333_2953289868533560976_n.jpg?oh=8f53b645af3f67feb69c9eb38e458584&oe=5A1561A8 ”
A to akurat wozne. Bo przecie nietrudno o pomyłke, kie oba stany som „New” 🙂
Witaj Owcarku! Bardzo dziękuje za gratulacje i serdeczne przyjęcie niczym pradziadka marnotrawnego, bo obawiałem się staropolskiego powitania „Spieprzaj Pradziadu!” Teraz, już ośmielony, pozwolę sobie ocenić Twoją opowieść jako głęboko filozoficzną przypowieść godną Pisma Świętego. Oto zbłąkane dusze nie mogą osiągnąć zbawienia bez odnalezienia słupków, czyli autorytetów zapewniającym im pomoc. Większość ludzi oczekuje pomocy zewnętrznych autorytetów nie mając pewności, że są one prawdziwe i nie wiodą na manowce. Na szczęście opisywani pielgrzymi spotkali świętego Owcarka, który stosując metody nie mające nic wspólnego z demokracją, pomógł im dotrzeć do celu. Aż strach pomyśleć, co stałoby się z nimi, gdyby nie pomoc Owczarka! A dlaczego? Bo większość ludzi nie myśli o przyszłości i nie stara się samemu zapewnić sobie wskazówki do celu. Do tego między innymi służy busola niezbędna na morzu, gdzie nie można wbić słupków, a krajobraz zmienia się w zależnie od pogody. Wszyscy zorientowani wiedzą, że taka busola składa się z namagnesowanej Róży Wiatrów pływającej w czyściutkim spirytusie umieszczonymi w odpowiedniej obudowie. Dobra busola, jak nauczał św. pamięci kapitan żeglugi wielkiej Antoni Ledóchowski działa jak dobra żona: jest czuła, wierna i stateczna. Pamiętać należy, że sama Róża Wiatrów w niczym nam nie pomoże gdy pozbawimy ją spirytusu. Ale sam spirytus może być pomocnym w odpowiedniej ilości, gdyż po wypiciu padniemy i nigdzie się nie wybierzemy, co uchroni nas od zguby, ale założonych celów nie osiągniemy. Ponoć Budda naucza, że człowiek nie powinien szukać autorytetów, czyli słupków na zewnątrz, ale w sobie, bo to jedyna droga do doskonałości. Posłuchałem tych nauk i natychmiast przestałem wierzyć w nauki Buddy, dzięki czemu za wszelkie błędy mogę obwiniać tylko siebie,czego sobie i wam życzę!
„Oto zbłąkane dusze nie mogą osiągnąć zbawienia bez odnalezienia słupków, czyli autorytetów zapewniającym im pomoc.”
O, Jezusicku! To teroz dopiero doceniłek spryt Świętego Szymona Słupnika: zamiast sukać słupa niezbędnego do zbawienia – wyryktowoł se własny! 🙂
Owcarki są sprytniejsze, bo same nie budują słupków zadowalając się obsikiwaniem już istniejących aby zaznaczyć drogę do zbawienia. I wszystkie w ten sposób trafiają do nieba, bo są na tyle mądre, aby nie wymyślać piekła!
Moze to spryt, a moze… instynkt? 🙂
Wygląda więc na to, że to Owcarki wynalazły buddyzm który jak wiadomo polega na instynktownym olewaniu wszelkich autorytetów. I nazwa nie pochodzi od jakiegoś, legendarnego Buddy, tylko od poczciwej budy owcarkowej i nazwał ją tak gazda wzywając Owcarka „Do budy!”! Pamiętaj, żeby od dziś nazywać swoje lokum buddą!
Ale to by znacyło, ze gazda akurat mioł ckawke. I dlotego pedziało mu sie nie „buda”, ino „bud-da” 🙂
No i tajfun wywiał moją odpowiedź na swój wątek! Słupki chyba też zabrał!
Te o jąkaniu? To z tego, co widze – chyba nie wywioł, ino przewioł pod następny wpis 🙂
To nie mój pomysł, tylko Wnusi gdy była jeszcze malutka i zaczynała naukę angielskiego. Któregoś dnia wróciła ze szkoły i oznajmiła że jeden miły piesek też uczy się powitania po angielsku i mówi „Hau! Hau!” ale „are you” jeszcze się nie nauczył.
Jaz załuje, Tubylecku, ze Twojo Wnusia nie ryktuje tutok w Owcarkówce komentorzy. Ba moze na inksyk holak je ryktuje? 🙂