Zakopcie mnie pod zielonym smrekiem
Przy okazji dnia Syćkik Świętyk abo Dnia Zadusnego (teroz juz nie boce) w jednej telewizji (tyz juz nie boce ftórej) godali o smyntorzak dlo psów. Pokazali jakomsi poniom, ftórej taki smyntorz barzo sie podoboł, bo dzięki temu moze ona odwiedzać swego lezącego w ziemi śtyronoga Pokazali tyz takom pare – poniom i pona – co byli oburzeni i godali, ze taki smyntorz to straśny skandal! Psa wypowiadającego sie na temat takik smyntorzy – nie pokazano. A kieby pokazano – wom ludziom i tak nic by to nie dało. Bo „Fce być pochowany na psim smyntorzu”, to bedzie po psiemu: „Hauu-hau!”, a „Nie fce być chowany na psim smyntorzu” bedzie: „Hauu-hau!” Widzicie róznice? Nie widzicie. Kozdy pies widzi, a wy, ludzie, nie widzicie. No to kieby pies wyscekoł wom oba zdania, tyz byście róznicy nie uwidzieli.
Tak więc nimo inksego wyjścia, niek kozdy z wos, ludzi, sam wybiero: fcecie swojego Burka chować na psim smyntorzu – chowojcie, nie fcecie – nie chowojcie.
Jo moge wom ino pedzieć, co jo myśle o takik smyntorzak, ale nie moge wypowiadać sie w imieniu syćkik psów, bo jo nie jestem syćkie psy, ino jeden owcarek. Bede więc godoł jedynie we własnym owcarkowym imieniu.
I powiem wom tak. Jako pies jestem ocywiście najwięksym przyjacielem cłowieka, ale to nie znacy ze jestem cłowiekiem. O, nie! Pies to pies, a cłowiek to cłowiek. I kieby pon Terencjusz był psem, pedziołby pewnie: Homo non sum, humani multum a me alienum puto. Na dodatek, w odróznieniu od Tytusa de Zoo, zodnej ochoty na ucłowiecanie nimom (przy całym sacunku dlo pona Papcia Chmiela ocywiście :-)). Dobrze mi z tym, ze jestem psem i telo!
I kie casem w telewizji widze psy poubierane w portki, kurtki, capki, to ino kiwom z politowaniem łbem! Co za odzieranie psa z jego psiej godności! Pies w ludzkim ubraniu jest bardziej goły niz bez! Bo ubierając psa w ludzkie ciuchy, jednoceśnie rozbierocie go z tego, co prowdziwie psie!
Tak samo nie lubie, jak wnuki gaździny próbujom naucyć mnie chodzić po ludzku, na dwók tylnyk nogak. Jo nie fce! Wom, ludziom, podobo sie chodzenie na dwók gicołak – w porządku, jo to sanuje. Ale i wy usanujcie, ze jo wole chodzić na śtyrek.
No i po tym krótkim wywodzie pewnie juz sami sie domyślocie, ze jo na psim smyntorzu lezeć nimom ochoty. Bo psie smyntorze tyz właściwie som LUDZKIE – syćkie groby przecie som tamok do grobów ludzkik upodabniane Nie chowojcie mnie więc na ucłowieconym psim smyntorzu, bo jo i za zycia, i po śmierzci fce być psem, a nie cłowiekiem w psiej skórze.
Kie umre, zakopcie mnie na gorcańskiej polanie pod piknym zielonym smrekiem z widockiem na gorcańskie wierchy. A jak w oddali jesce tatrzańskie wierchy bedzie widać, to jesce lepiej! A juz najlepiej bedzie, kie legne w poblizu jakikś bacowskik kosarów, bo wte – hehe! – nawet po śmierzci bedzie ze mnie pozytek! Mój duch bedzie strasył wilki dybiące na owce!
Ino od rozu uprzedzom, ze mojo śmierzć to jest barzo, barzo daleko przysłość, bo jo bede zył straśnie długo. Jo – jak juz wiecie – jem duzo kiełbasy jałowcowej i pije duzo Smadnego Mnicha, a to jest pikny sposób na psiom długowiecność! Bo cy słyseliście, coby jakiś pies jodł jałowcowom, pił Smadnego i zył krótko? Jo nie znom ani jednego takiego przypadku! Hau!
P.S. Psy, co nie jedzom kiełbasy jałowcowej i nie pijom Smadnego Mnicha, krótko zyjom, najwyzej kilkanaście roków. Ale co na przykład takie motyle majom pedzieć? Na scynście nas Motylecek, jako widać, tyz znalozł jakiś skutecny sposób na długowiecność 🙂
Komentarze
Calkiem madry ten owcarek . A tak zmieniajac temat nie widzioles owcarku tych niewidocnych F16 w Gorcach. Bo juz ze 2 dni leca i nie wiem cy piloci na smadnego mnicha do Ciebie zawitali cy co moze byc zrobil jakie sledztwo.
A ja kiedyś nawet byłem na psim cmentarzu (w podwarszawskim Koniku Nowym) i najbardziej mnie zaskoczyło to, że niektóre zwierzaki mają grobowce lepsze i ładniejsze niż te, które widzimy na ludzkich cmentarzach…
Owcarku, masz racje!
Ja tez nie lubie,jak z psow robi sie przebierancow.Pies to pies i basta!
Ale sa tez ludziska,ktorzy swego przyjaciela ,po jego smierci ot na smietnik wyrzucaja!! Takie to sa swintuchy.Dlatego juz wole,jak taki „kudlaty brat” na psim cmentarzu spoczywa.
A swoja droga byloby milo,zeby i ludziska mogli swoje miejsce spoczynku wybierac.
Poki co zyjemy,wiec pora wypic smadnego i zagrysc jalowcowa. A Motylek moze zechce zdradzic swa recepte na dlugowiecznosc.Chetnie posluchamy!
Serdecznie pozdrawiam.Ana
Już pani Konopnicka opisała psi żywot:
„Puść mnie , puść mnie panno miła
przecież we mnie słaba siła
jeszcze łapek czuje drżenie
jeszcze jestem małe szczenie
Tam jedzenie czeka z dala
tu jeść panna nie pozwala
od tej całej edukacji
juz mi blisko do wariacji.
Na tom psiakiem sie urodził
abym chodzić na czworaka
miła panno puść mnie przecie
nie róbże ze mnie cudaka”
Pieskie szczęście (oczywiście w Twoim Owczarku znaczeniu a nie ludzkim) jest właśnie pieski. Inne byłoby nieludzkie (?)
Owczarku, mój pies narzeka, że piszesz po ludzku i prawie nic nie może zrozumieć. Z powyższego artykułu zrozumiał tylko:
‚Hauu-hau!’
‚Hauu-hau!’
‚Hau!’
co znaczy
‚Fce być pochowany na psim smyntorzu’
‚Nie fce być chowany na psim smyntorzu’
‚Cześć!’
Brzmi to zupełnie tak, jak „jestem za, a nawet przeciw, cześć”. Czy zamierzasz opublikować pełne tłumaczenia Twoich tekstów na język psi?
Owczarku
a nie boisz się, że duchy wilków postraszą Cię, jak będziesz pilnował owieczek, albo co gorsza będą chciały zmniejszyć Twoje zapasy Smadnego?
Ja też jestem za nieprzymuszaniem. Jak Owczarek woli chodzić na czterech łapach, to niech sobie chodzi. Jak chce człowiek na dwóch to proszę bardzo … a jak chce na czterech łapach, to też żaden problem. Zagryza raz jałowcową a raz popija Smadnego Mnicha. Raz jałowcową a raz Smadnego .. i tak do skutku dopóki nie zacznie naturalnie chodzić na czworaka. Pożytek z tego może być też wielki, bo długowieczności się nabawi :). A tak swoją drogą, to wygląda, że Smadny Mnich to nic innego jak ambrozja .. a przynajmniej ma takie właściwości.
Jak chcecie – to posłuchajcie!
Początki rodziny sięgają 350 mln.lat wstecz ,a Motylki wciąż żyją.System jest opanowany do perfekcji.Każdy nowy osobnik to wcielenie i prawie dokładna kopia poprzednika/ z małymi zmianami wynikającymi z pamietania wydarzeń -niektórych- z poprzedniego wcielenia/. Pojedyńczy zaś osobnik żyje od kilku minut do kilku tygodni,ale to życie jest piękne i pełne wrażeń.W pierwszej fazie gąsiennicy jestem jaroszem i głównie zajmuję się żarciem,jak przysiądę na kapuście,to siedzę dotąd ,aż zjem prawie całą,jako poczwarka mam wszystko w nosie bo śpię ,marzę o nowym życie i zmieniam swój wygląd na „piękne kolorowe marzenie”,
po przepoczwarzeniu/straśny trud i kupa roboty ale warto/ wysycham rozprosowuje skrzydełka i odfruwam. I to jest prawdziwe życie motylka.
Z kwiatka na kwiatek,tu się zapyli,tam się zapyli/ robota bardzo pożyteczna,miła i się nie kurzy/ , popije się nektarku kwiatowego, a nektar smak i moc odpowiednią posiada, i kiedy zapylę wszystkie kwiatki,kiedy wypiję cały nektar odlatuję aby motylkowej przekazać dar życia,a motylki robią to przekazanie tak dokładnie , że natychmiast po akcie -umierają i opadają na ukwieconą łakę ,jak barwny płatek kwiatka.
Jak widzicie ,życie w kolejnych wcieleniach,z zachowaniem historycznej pamięci , przynajmniej tych najmilszych fragmentów poprzedniego życia,jest piękne i nie zamieniłbym je na żadne inne
Ponieważ kończymy życie nagle i w nieoczekiwanych miejscach,istnieje taki symboliczny cmentarz wszystkich kolejnych wcieleń obsługiwany przez najpopularniejsze polskie motylki-bielinki kapustniki.
Są świadkowie!!
Toną bielinki kapustniki w Czarnym Stawie, w mrocznym
Waszej śmierci dziwacznej jam świadek naoczny
Jan Izydor Sztaudynger
W związku z powyższym proszę się nie dziwić,iż moje wpisy są czasem bardzo różne i niekiedy sprzeczne–to już następne wcielenie pisze
Najważniejszą zaletą tych kolejnych motylkowych wcieleń , jest fakt,
iż w pamięci pozostają mi tyko rzeczy miłe ,sympatyczne,nie jestem pamiętliwy,nie obrażam się i widzę świat pięknym–życie za krótkie na światowe brudy, choć czasem „oczy mi się pocą” .Ostatnio gdy chowałem
w lesie , pod sosną Hektora-psa rasy bokser,którego rak złośliwie wykończył w wieku 7 lat,a mógł pożyć drugie tyle, no , ale zostały zdięcia i pamięć o Jego figlach , więc będzie żył wiecznie w naszej pamięci!!
Strasznie się rozpisałem,ale to wynik prowokacji wiadomych osób.
W imieniu Rodziny żegnają miłe towarzystwo Pa! Pa!
Papillon,Butterfly,Falter,Schmetterling,Mariposa,Farfalla,Baboczka,Parpar
Moi dziadkowie trzymali parę podhalańczyków. Sunia Bella i pies Tarzan. Kochane były, najukochańsze na świecie psiska. Śpią oba pod drzewkiem na łące.
szczerze mówiąc, bawię się czasami myślą, żeby napisać testament, a w nim nakazać pochowanie mnie w zwykłym ziemnym grobie. Cmentarze pełne starych nagrobków wydają się czasem takie nienaturalne. W końcu zabraknie miejsca dla życia…
Och Motylku,klawe jest Twoje zycie! Fruwasz tak z kwiatka na kwiatek i spijasz nektary i inna slodycz……….
Pozazdroscic tylko.
Uklony dla szanownej licznnnnnnnnnej motylej rodzinki.
Ana.
Wcale bym sie nie zdziwila, gdyby sposob Motylka na dlugowiecznosc byl identyczny jak i Twoj, Owcarku. Czyli jalowcowa i Smadny Mnich. Chociaz kraza plotki, ze wedliny sa zabojcze, z uwagi na zawarte w nich chemikalia roznej masci przedluzajace swiezosc, oraz poprawiajace samk i aromat. Ale to pewnie tylko plotki.
Masz racje, Owcarku, ze wszelkie strojenie psow w kubraczki, kokardki itp odbiera im psia godnosc. Zawsze im wspolczulam z tego powodu. I te wszelkie tresury, ktore wynaturzaja biedne zwierzaki tez sa nie do przyjecia. Miewalam i ja psy, ktore traktowalam jak przyjaciol i nigdy nie narazalam ich na takie ponizanie i osmieszanie.
A co do psich cmentarzy, to wyobraz sobie, ze kiedys Ania Schroniskowa podeslala nam link do wirtualnego cmentarza dla zwierzat domowych. Nie uwierzysz, cmentarz byl zapelniony, na grobach rosly wirtualne kwiatki i palily sie wirtualne znicze. Na tabliczkach byly wypisane imiona i daty smierci – czasami jakies slowa pozegnania i milosci co siega poza grob. No nie, wcale nie robie sobie zartow 🙁
I nie mysl sobie, ze tylko Owcarki chca byc w przyszlosci pochowane pod smrekami na gorcanskiej polanie. Ja tez bym tak chciala…
To wzruszajace jak pieknie Motylek wspomina same mile chwile. Ale bywa takze inaczej. Bywa i tak, ze pieknego motylka dorwie jakis milusinski i w ramach edukacji wyrywa mu powolutku, metodycznie skrzydelko po skrzydelku, nozke po nozce…
A panowie kolekcjonerzy tez nie lepsi, lapia motylki w sieci, przyszpilaja w oszklonych kasetkach i pekaja z dumy nad tym, mieniacym sie kolorami teczy, cmentarzyskiem 🙁
Mysh-o, zjawisko tak sugestywnie opisane , to nic innego jak jedna z form doboru naturalnego,dlatego ,każde , kolejne wcielenie jest ciut lepsze , giną osobniki słabe i niedostosowane
do obcowania z wyższymi formami ludzkiej cywilizacji/tak przynajmniej uważamy,dzięki rozwiniętemu do granic możliwości-
-egocentryzmowi/ i to mówię ja,Motylek mający w genach 350 mln.lat rozwoju!
Owczareczku, nie możemy Cię zakopać ani pod smerekiem, ani w pobliżu jakiś bacowskik kosarów, bo to wbrew przepisom.
Zgodnie z polskim prawem – albo psi cmentarz albo spalarnia odpadów.
Co wy tam o cmentarzach… trzeba zyc, poki co!!
(Mam nadzieje, ze wyjda mi diakrytyki wklejone)
Na polu kalafiory,
Na całe życie dość.
Każdy kalafior spory
I w każdym rośnie kość,
Więc podjem znakomicie,
Aż po żołądka kres,
Ach piękne, piękne życie,
Ach piękny jestem pies.
Przechodzę do alkowy,
W alkowie stoi stół.
Ma czworo nóg wołowych,
Wędzonych w dymie z ziół,
Więc wszystkie nogi wcinam,
Zostaje tylko blat.
Och, mój żywocie błogi,
Ach piękny, piękny świat.
Po łące chodzą krówki ?
Słownie sześćdziesiąt sześć,
Podchodzę ? to parówki!
Gorące, tylko jeść.
Kilometrowy zwój.
Och, chwile niebotyczne,
Och, piękny świecie mój.
Na wzgórzu stoi lasek,
A w lasku pachnie wrzos.
Ten lasek też z kiełbasek
I widzę, wrzos ? to sos,
Więc cały lasek wcinam,
Rozlewam wrzos do waz.
Och, cudna to godzina,
Och, niesłychany czas.
Już jesień jest, niestety,
Deszcz chlupie, chlup, chlup, chlup,
Padają z drzew kotlety,
A wszystkie do mych stóp,
Tłuszcz pryska mi na rzęsy,
Sztukamięs pędzi wiatr,
Wieprzowy wschodzi księżyc,
Zbaraniał cały świat.
Co wy tam o cmentarzach… trzeba zyc, poki co!!
(Mam nadzieje, ze wyjda mi diakrytyki wklejone)
Na polu kalafiory,
Na całe życie dość.
Każdy kalafior spory
I w każdym rośnie kość,
Więc podjem znakomicie,
Aż po żołądka kres,
Ach piękne, piękne życie,
Ach piękny jestem pies.
Przechodzę do alkowy,
W alkowie stoi stół.
Ma czworo nóg wołowych,
Wędzonych w dymie z ziół,
Więc wszystkie nogi wcinam,
Zostaje tylko blat.
Och, mój żywocie błogi,
Ach piękny, piękny świat.
Po łące chodzą krówki ?
Słownie sześćdziesiąt sześć,
Podchodzę ? to parówki!
Gorące, tylko jeść.
Kilometrowy zwój.
Och, chwile niebotyczne,
Och, piękny świecie mój.
Na wzgórzu stoi lasek,
A w lasku pachnie wrzos.
Ten lasek też z kiełbasek
I widzę, wrzos ? to sos,
Więc cały lasek wcinam,
Rozlewam wrzos do waz.
Och, cudna to godzina,
Och, niesłychany czas.
Już jesień jest, niestety,
Deszcz chlupie, chlup, chlup, chlup,
Padają z drzew kotlety,
A wszystkie do mych stóp,
Tłuszcz pryska mi na rzęsy,
Sztukamięs pędzi wiatr,
Wieprzowy wschodzi księżyc,
Zbaraniał cały świat.
O !!! wyszlo, i to nawet dwukrotnie! Przypominam Mistrza Konstantego, bo jest to bardzo zabawny wiersz. I traktuje o pieknym psie, ktory w dodatku wie, co dobre! No, nie kazdy pies musi Smadnego i jalowcowa 🙂
Chcesz, Owczareczku Slodki, pod smerkiem, to lez sobie pod smerkiem. Ja natomiast, gdyby sie okazalo, ze jestem smiertelny, to porosze najbardziej okazale mauzoleum na jakie moja Pancie stac, duzo kwiatkow, piekny napis i najchetniej jeszcze jakas rzezbe znanego artysty. A dookola moga byc smerki.
Skromnnosc nie jest w moich ksiazkach cnota.
Nie chce powiedziuec, ze chce w moim mauzoleum (gdyby sie okazalo ze jestem smretelny) lezec jako skocialy czlowiek. Nie! Dalekim od tego. Chce lezec jako kot, ale jako kot, przed grobem ktorego staja ludzie, czapke zdejmuja i mowia: O! To byl Kot nad Koty, niechaj pamiec o nim trwa. Moze i nam sie kiedys taki kot przytrafi.
Pozdrawiam
Mordka
Mysh-a pisze o kolekcjonerach motyli-jeśli tysiące ludzi na całym
Swiecie zachwyca się pięknem zwłok ponabijanych na metalowe
szpilki—to dla tak wyrafinowanego estetycznie przeżycia nie
żal i umierać, bo żyć szkoda.
Mordechaj,
Ty sie nad tym mauzoleum zastanow – podobno koty maja dziewiec zywotow. Jak Cie Twoja Pancia zabetonuje w mauzoleum, to w jaki sposob stamtad sie Twoja kocia dusza razem cialem wydostanie do nastepnego zywota? Wszak bez ciala bedziesz tylko kocia dusza, i co to za zywot wtedy?!
Moja siostra, archeolog in spe, zawsze powtarza, że nawet na własnym podwórku kopać można tylko do 0,5 m w głąb mateczki ziemi. Co jak co, ale na kopaniu to archeolog, nawet in spe, zna się jak mało kto. Tyle tylko, że, jakby tak przekopać naszą działeczkę, zwłaszcza pod drzewkami niektórymi, znalazłoby się pewnie pozostałości doczesnych szczątków rozmaitych piesków, które gościły w naszej rodzinie odkąd sięgam pamięcią. Sama oddałam ostatnią przysługę jednemu z nich, kiedy na moich rękach dokonał żywota (a niełatwo było spełnić obowiązek pochówku, bo to kawał dobermana był, a i ziemia u nas gliniasta i ciężko się kopie). A jeden z naszych domowych przyjaciół leży pod przydrożną kapliczką, tam, gdzie potrącił go samochód. I kiedy starsze już panie zbierają się na majowe i śpiewają Najświętszej Panience, to jakby i po trosze jemu śpiewały, nieprawdaż, Owczarku?
Nie wiem, Alicjo, mysle, ze te dziewiec domniemanych zywotow kocich to jakis wymysl Anglosasow aby zaoszczedzic na weterynarzu.
MOja przyjemna sasiadeczka Blackie przeniosla sie na lono Abrahama w ciagu 48 godzin od chwili kiedy zapadla biedactwo na nerki (czesty zabojca koci). A byla okazem zdrowia i samiczego wigoru. Pochowano ja poznym wieczorem na ludzkim cmentarzu.
Co mi przypomina anegdote sprzed paru miesiecy dot. cmentarza zwierzecego. Byl taki od dwudziestu lat prowadzony na brytyjskiej wysepce Isle of White. Cmentarzyk prowadzila na swoim terenie pewna bezdzietna rodzina, pieniedzy za pochowek nie pobierala, a tych pogrzebow rozcnie bylo 3-4. Zwachala to Unia Europejska i postanowila, ze i ona musi miec w tym jakis udzial. Dlugo szukano po dokumentach jakim by tu oblozyc podatkiem cmentarz , ale okazalo sie ze w rejestrze unijnych „biznesow” cemntarze dla zwierzat nie wystepuja.
Najblizsze co czynownicy unijni znalezli to „wysypisko smieci”. Wiec cmentarz zostal zaklasyfikowany jako wysypisko. A ze wysypiska smieci musza placic specjalny podatek ekologiczny, no to dowalono tej parze z Isle of White podatek tak potezny (za spalanie smieci), ze staruszkowie musieli natychmiast z „biznesu” sie wycofac.
Teraz cale Isle of White misi cichcem swoje najdrozsze zwierzeta chowac, zeby Unia sie o tym nie dowiedziala.
Motylku, zachwycac sie pieknem zwlok?, czy to nie jest perwersja? I Ty to nazywasz „wyrafinowanym estetycznie przezyciem”? Ja wole zachwycac sie zywym stworzeniem w jego naturalnym srodowisku. A jesli nie bedzie mi dane wybrac sie w jakies odlegle, niedostepne krainy, wole obejrzec je sobie na zdjeciu – w albumie. I nie zapominaj, ze to nie sa motyle, ktore w naturalny sposob dokonaly zywota, ale zamordowane z zimna krwia, przez ich, jakoby, milosnikow. Skracac i tak juz krotkie zycie tych przepieknych stworzen? – to bezduszne 🙁
Tzw.”poprawność polityczna”kazała mi tą perwersję w kwadracie nazwać
„wyrafinowanym przezyciem estetycznym”–jednak ładniej brzmi, Ha ! Ha!
Tekst z godz.00.36 pisało moje złośliwe wcielenie,pardon!
Do Sebastianicka
Faktycnie, Sebastianicku, cosi mi wiadomo o tyk F-Sesnoście. Sykuje o nik
następny wpis, ino najprawdopodobniej w tym tyźniu nie zdąze go ukońcyć i przesłać Polityce, więc pewnie ukaze sie w tyźniu przysłym 🙂
Do Ghoranecka
Dlo mnie nimo pikniejsego nagrobka od zielonego smreka, ale ocywiście,
jak to godały psy w starozytnym Rzymie – „Haus hau haum”, co w końcu jakiś Rzymianin całkiem prawidłowo przetłumacył na: „De gustibus non
disputandum” 🙂
Do Anecki
Mi wyrzucanie psik zwłok na śmietnik tyz sie nie podobo. Zakopanie w
lesie, na polu, w ogrodzie, w parku abo kremacja moze być. Ale śmietnik –
to nieludzkie i niepsie. Ocywiście jako pies nie jestem tutok obiektywny,
ale weźmy na przykład taki chleb. Chleb to nie cłowiek, ani nawet cująco
istota, a jednak wielu ludzi wzdragałoby sie przed wyrzuceniem go na
śmietnik.
No … a teroz rzecywiście trza sie brać za kiełbase jałowcowom zanim
Smadny Mnich jom zje i za Smadnego Mnicha zanim kiełbasa go wypije 🙂
Do Zbysecka
To i tak poni Konopnicka łagodnie przedstawiła relacje dziecięco-psie. Bo
pon Heinrich Hoffmann napisoł tak:
Józio był to zły ladaco.
Wszystkim płatał psot tysiące:
Bił lokaja, bił służące.
[…]
Raz gdy na podwórku był,
Piesek z miski wodę pił,
Hajże! psotnik do biczyka,
I po cichu się przemyka.
I zbił pieska, co miał sił.
Bez przyczyny dręczyć grzech!
Piesek zawył – Józio w śmiech,
Lecz po śmiechu często łzy –
Piesek mądry myśli sobie:
Kiedy Józio taki zły,
To i ja mu na zlość zrobię.
I nim ruszył w swoją drogę,
Piesek Józia łap za nogę:
Masz za moje, teraz skacz!
Krew trysnęła, Józio w płacz.
Gwałtu! boli! – spuchła nóżka,
Położono go do łóżka,
Nie mogł ruszyć się, jak kloc,
Ani zasnąć całą noc.
Przyszedł doktor i z apteki
Przyniesiono gorzkie leki.
Biedny psotnik, aby żyć,
Choć niedobre, musiał pić;
Dano obiad – piesek siadł
I za Józia wszystko zjadł.
Oj! od złości strzeżcie się,
Bo złym zawsze bywa źle!*
🙂
*H. Hoffmann, Złota różdżka, Warszawa 1987.
Do TesTeqecka
Nie, TesTeqecku, jeśli Twój pies pedzioł: „Hauuu-hau! Hauuu-hau! Hau!” to
znacy, ze pedzioł: „Skoro Smadny Mnich i kiełbasa jałowcowo som sposobem na psiom długowiecność, to jo poprose o jedno i drugie!” 🙂
Do Jesienicki
Specjalnie rozpuściłek plotke, ze przyjaźnie sie rodzinom Addamsów. I
teroz nawet duchy wilków wolom ze mnom nie zadzierać 🙂
Do Maacka
Rzecywiście Smadny Mnich mo działanie podobne do ambrozji. Jest za to
duzo smacniejsy. A ze ci bogowie z Olimpu o tym nie wiedzom – ik strata 🙂
Do Motylecka
Na mój dusiu! Motylecku! To Ty całom historie ewolucji na własne ocy
widziołeś! No to teroz musis barzo uwazać, bo som tacy, co mogom fcieć
Cie usunąć jako niewygodnego świadka.
A skoro jesteś tyz Papijon, to gratulacje! Sam pon Stiw MakKłin zagroł
Cie w jednym filmie! A sam pon Dastin Hofman mu tamok towarzysył 🙂
Do Borsucka
Ale som i pikne smyntorze, na przykład ten na Pęksowym Brzyzku, moim
zdaniem duzo pikniejsy od tego całego Perlaszeza 🙂
Do Mysecki
Niby wędliny zabójce, ale kiesik pomidory były niby rakotwórce, a teroz
som antyrakowe, kiesik jajka były be, bo zawierały cholesterol, a teroz
podobno trza jeść je na potęge, bo majom cholesterol, ale ten dobry. Więc
moze i wędliny docekajom sie rehabilitacji?
A wracając do psik smyntorzy – jeśli ludzie fcom chować tamok swoik
ulubieńców, jo to sanuje. Ale jo sam na taki smyntorz nie fce. Tylko
zielony smrek! Obowiązkowo! 🙂
Do Przyjacielecka
No nic, jo zyje w krainie zbójników, ka mozno być na bakier z prawem
przynajmniej casami 🙂
Do Alecki
Jo tyz znom ten pikny wiers pona Gałczyńskiego. A najbardziej ten kawałek z kotletami spadającymi z drzew mi sie podobo! 🙂
Do Mordechajecka
Faktycnie, Mordechajecku, jeśli jesteś nieśmierztelny (a z tego, co pises, wnioskuje, ze prawdopodobnie jesteś), to z mauzoleum moze być kłopot. Ae pomnik – to nawet zywym casem sie stawio! 🙂
Do Olecki
Hmmm … to jo chyba casem zakopywołek kości głębiej niz na pół metra,
coby mieć więksom pewność, ze inksy pies ik nie znojdzie. Cyzbyk złamoł
przepisy? 🙂
Owcarku-wbrew temu co piszę,skromny jestem, i nie wspomnę o tych piknych divach , co śpiewały w ” Madam Batterfley” i dalej śpiewają i będą śpiewać. Ale miało być poważnie – padło tu pytanie o moją receptę na długie życie,oczywiście nie w aspekcie historyczno-geologicznym. Recepta jest bardzo prosta-
-czysty interes. Otóż, ponad 44 lata wplacałem , inaczej , potrącano mi na rzecz ZUS określoną kwotę, średnia wieku mężczyzny w Polsce wynosi 72 lata/ to podobno dobry wynik/, no to wychodzi,że ZUS będzie mi płacił najwyżej przez 6 lat-a w życiu nigdy!!!!! Będę tak długo żył,aż te cwaniaki wypłacą mi moje dudki.Chyba ,że ja już ani rączką,ani nóżką, to wtedy każę się odnieść nad Czarny Staw,co by nie wyszło , że Pan Sztaudynger się pomylił, walnę SmADNEGO Mnicha,zagryzę jałowcową swojej roboty i po balu panno Lalu!
PS.O ewolucji to ja mogę długo i namiętnie , ino nie każdy jest godzien tego wysłuchać,więc oni mi mogą…najpierw wcale , a
potem długo,długo NIC!!!!
A jo jesce se cosi przybocyłek. W jakim stylu poni Otylia Jędrzejczak odnosi najwiękse sukcesy pływackie? W Twoim, Motylecku, w Twoim! 🙂
Hau, hau, hau!
Drogi Owczarku, moje trzy psy prosily, zeby Ci powiedziec, ze one tez chca byc pochowane miedzy brzozkami na konskim pastwisku, bo tam już leza ich dziadkowie, krewni, znajomi i przyjaciele, i one sobie nie wyobrazaja żeby moglo być inaczej. Ja tez proszę moje dzieci, żeby mnie gdzies tu na gorkach pochowaly, bo ja się nigdzie nie chce stad wyprowadzac. Teraz to jest proste: trzeba się dac spalic i już się nikt nie będzie pytal ?a ka ona lezy?? i cy to wolno, cy nie wolno.
Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze jezdzilismy na wakacje na Błociska mielismy szarego norweskiego psa na łosie. Wlasciwie byl to pies mojej siostry, ale tak naprawde to sluchal tylko naszego Taty. Nazywal sie Wowen.
Dom na Blociskach stal samotnie prawie na samym wierchu polany. Wlasciwie poza sezonem wakacyjnym nikt w nim nie mieszkal. Dogladal go gazda mieszkajacy nizej, blizej Malego Cichego. Mowilismy do niego Ujku a do jego zony Ujno.
Dom stal bokiem do drogi, ktora wynurzala sie z lasu, biegla skrajem polany by za garazem i drewutnia znowu zniknac w lesie. Ujek uprawial pole wokol domu; na zmiane sial owies, w ktorym rosly amarantowe dzikie mieczyki, z trawa i koniczyna na siano.
Z domu bylo widac tylko czeskie Tatry: Hawran z Muraniem, Jagniecy, Lomnice, Lodowy, Jaworzyne, a jak sie wyszlo wyzej na sam wierch, gdzie stal slup ze znieruchomialym blaszanym kogutem, mozna jeszcze bylo zobaczyc Gerlacha i kawalek polskich: Kosista i Woloszyna.
Droga kolo domu prawie nikt nie jezdzil, chyba ze ktos z Cichego mial owce na Soltysich Kopach, albo jakies drzewo do sciagniecia. Pieszy tez byl rzadkoscia, ale wtedy sprawy nabieraly tempa. Wowen wyczuwal przechodnia nim jeszcze byl widzialny. Ujadajac, ile sil w lapach gnal na spotkanie, az mu sie ogon (zazwyczaj ciasno zwinety na zadzie) rozwijal. Za nim, jak lania, mknela nasza Mama, wykrzykujac zalecenie: „niech pan sie nie rusza!”. Wowen rzeczywiscie stojacego nie ruszal, ale nie cierpial kija, a prawie kazdy mial ze soba solidny kij i na widok psa wymachiwal nim az furczalo. Wiazanie go do slupa werandy tez nie zdalo egzaminu,bo na widok Ujka tak mocno szarpnal, ze pekla solidna skorzana obroza. Ujek mu za to obiecal, ze mu nogi kosa oberznie. Niecierpial tez wszelkich mundurow, siostra kiedys miala duzy klopot spotkawszy na sciezce dwoch WOPistow, ledwo go utrzymala. Przy tym wszystkim nikogo nigdy nie ugryzl, no moze mnie raz dziabnal, kiedy chcialam z niego zrobic konia, on uciekl pod lozko a ja probowalam go wyciagnac mino ostrzegawczego warkotu.
Ten Wowen juz dawno nie zyl, dom na Blociskach zostal sprzedany, a ja przywiozlam sobie z Norwegii nowego malego Wowenka i szlam z nim popatrzec jak to teraz wszystko wyglada. Trzymiesieczny szczeniak jedynie umaszczeniem przypominal starego Wowena, mial jeszcze klapniete uszka i zupelnie prosty, gladki ogon. Jak tylko skrecilam z szosy za mostem na Suchej Wodzie w droge na Blociska spotkalam mlodszego ode mnie chlopaka, ktory sciagal i ukladal na kupe galezie ze scietej jodly. Po wymienieniu zwyczajowych pozdrowien zapytalam go czy w domu na wierchu ktos teraz jest, czy stoi pusty. Odpowiedzial, caly czas intensywnie wpatrujac sie w szczeniaka, ze nie wie, bo on jest z Poronina. A potem zapytal: ” Pani! a tyn to tez taka bezkurcyja bedzie jak ten stary?”
Hyrny beł ten pies, nieprowdoż?
Z ceperskim pozdrowieniem
Stara Zaba
P.S. Ale te moje konie tyz hyrne jak Ty Owcarku juz o nik wies!
Nasamprzód poszłak po piwo. Wracając postanowiłam zagłosować na takiego kola. Przypałętała się nieszczęsna suczka ( głodna, deszcz ze śniegiem itd. itp)
I wyobraź sobie Owczarku, że ją do głosowania nie dopuścili!!! Mało! Nawet mnie zwrócili uwagę, że z pieskiem wchodzę.
Gdyby sierotka zziębnięta, chociaż ” hau ” potrafiła pedzieć….
Sądzę, że się obraziła i z niekoniecznie podkulonym ogonem wyszła z dumnie podniesioną kufą! Tak trzymać!
Szkoda tylko, że jak gwizdnęłam to tylko się obejżała i poszła w siną dal…
Psy, niezależnie od płci, dumą swoją mają.
Do Zabecki
No to ten Wowen musioł sie w Tatrak dobrze cuć, bo przecie z kraju Wikingów pochodził. A Wikingowie to jak zbójnicy, ino na morzu zbójowali zamiast w górak.
A! A koń mojego bacy pyto, cobyk pozdrowienia Twoim hyrnym koniom przekazoł. No to przekazuje 🙂
Do Magdarecki
Krucafuks! To i mnie do głosowania dopuścić nie fcom! Ale jo i tak jak som wybory, to pare rozy dziennie do lokalu wyborcego sie wkradom. Wte cało komisja wyborco ganio mnie po całym lokalu i jest z tego pikny ubaw! O! Jesce pół godzinki do zakońcenia głosowania zostało. No to jesce roz se do nasego lokalu wyborcego polece 🙂
owcarek podhalański pisze: „Ale jo i tak jak som wybory, to pare rozy dziennie do lokalu wyborcego sie wkradom. Wte cało komisja wyborco ganio mnie po całym lokalu i jest z tego pikny ubaw!
Mam nadzieję, że wtedy nie szczekasz, bo byś ciszę wyborczą łamał! 🙂
A z tą ciszą wyborczą, to też dziwaczny pomysł, bo na przykład plakat na słupie ogłoszeniowym jest OK, a w tramwaju nie.
„A z tą ciszą wyborczą, to też dziwaczny pomysł, bo na przykład plakat na słupie ogłoszeniowym jest OK, a w tramwaju nie.”
Moze idzie o to, TesTeqecku, ze tramwaj hałasuje, a słup nie (chyba ze praśnie z hukiem). Moze dlotego uznali, ze tramwaj zakłóco cise wyborcom? 🙂
chcialabym sie dowiedziec czy suka moze zagrysc swoje szczeniaki ajak cche to czemU ??