Za poślednie ziebro
Wisi zbójnik, wisi za poślednie ziebro.
Ponowie pytajom: Ka złoto i srebro?
Hej! Ka złoto i srebro?
Nie powiem, ponowie, o moik piwnicak,
Choć byk mioł zawisnąć na trzek siubienicak.
Hej! Na trzek siubienicak.
Tak kiesik śpiewało sie na Podholu. Na mój dusiu! Piknie ten zbójnik ponom odpowiedzioł! Zapędził ik w kozi róg i telo! Umielibyście tak kpić se z ponów wisąc za poślednie ziebro? Pewnie nie, jo tyz byk nie umioł, bo była to przecie straśno śmierzć. Stawiało sie takiego zbójnika pod siubienicom, ale na końcu śnura zwisała nie pętla, ino hak. Haka wbijało sie skazańcowi w bok pod ziebrami, a potem podciągało do wierchu. Bolało sakramencko! A umierać nawet kilka dni mozno było. Zbójnicy jednak nic se z takiej śmierzci nie robili. Choć cierpieli, dobry humor ik nie opuscoł, tak jak zbójnika z tej piosnki.
Tak godajom legendy i kozdy story górol to w swoik gawędak potwierdzi. Moze ftosi pedzieć, ze góralskie gawędy to nie to samo, co dokumenty historycne. Ale co tam! Cy góralskie gawędy som mniej wiarygodne od dokumentów? Skoro teoria pona Giertycha o ludziak, małpak i dinozaurak mo być wiarygodno, to góralskie gawędy tym bardziej! Bo przecie niejeden story górol mioł dziadka abo pradziadka, ftóry na własne ocy widzioł prowdziwego zbójnika. Wątpie natomiast, coby pradziadek pona Giertycha widzioł dinozaura. Sam pon Giertych tyz racej nie widzioł, chyba ze poseł do kina na „Dżurassik Park”.
Poza tym w wypadku zbójników z historycnyk dokumentów pozytku jest niewiele, bo zachowało ik sie duzo mniej niz by sie fciało. Weźmy na przykład harnasia nad harnasie, Juraja Janosika z Terchowej. Kie skazano go na śmierzć, to akurat wiadomo – 17 marca 1713 roku – bo akta z jego procesu piknie sie zachowały. Zachowała sie tyz treśc wyroku: „Za te tak bardzo złe uczynki i przekroczenia przykazań ma być na hak w lewym boku wbity i tak dla przykładu innych takich złoczyńców powieszony. „* Ale o wykonaniu tego wyroku z dokumentów nie wiadomo juz nic. A z legend – syćko wiadomo! Wiadomo na przykład to, ze słynny harnaś przez trzy dni na siubienicy umieroł i przez cały ten cas spokojnie kurzył se fajecke. Ocywiście jo go kwole za ten spokój, nie za kurzenie. Za kurzenie kwolić go nie moge, bo to przecie skodliwe dlo zdrowia. A o zdrowie trza dbać zawse, nawet wte, kie juz sie wisi na haku.
A kilkadziesiąt roków przed Janosikiem zywieckiego harnasia Sebastiana Burego tyz za poślednie ziebro wiesali. Kie juz go nadziali na ten hak i zacęli podciągać do wierchu, on zawołoł: „Wio Bury do góry!”. A potem, wisąc juz na haku, godoł do kata ćwiartującego jego kompanów: „Narąbałeś mięsa, jedzże go!”** Trza tutok zreśtom ucciwie przyznać, ze w ten sposób postawił kata w niezręcnej sytuacji: kieby kat ucynił wedle zycenia harnasia – zarzucono by mu kanibalizm, kieby nie ucynił – zarzucono by mu, ze nie fce wypełnić ostatniej woli umierającego. Chociaz z drugiej strony katu pewnie było syćko jedno – katów i tak nifto nie lubił, o cym była nawet kiesik cało ksiązka napisano.***
Nie ino Janosik i Bury śmierzć na haku ponieśli. Inksi harnasie tyz: Józef Baczyński, Mateusz Klimczak, Wojciech Klimczak, Martyn Portasz, Michal Vdovec … Ci, na ftóryk wyrok śmierzci wykonano w inksy sposób, pewnie poobrazali sie na wymiar spawiedliwości, bo nie było dlo zbójnika bardziej honornej śmierzci niz powiesenie na haku. Haj!
Na mój dusiu! O takik okropnościak dzisiok wypisuje! Ale być moze juz sie domyśliliście cemu? Momy przecie Halołin! Więc wpis musi być straśny! Poza tym obiecołek Jesienicce, ze napise kiesik pare słów o wiesaniu zbójników za poślednie ziebro. A lepsej po temu okazji niz Halołin chyba nimo.
Ale Halołin to nie ino straśne święto, to jest jednoceśnie święto wesołe. Tak jak śmierzć harnasiów na haku – umierali oni straśnom śmierzciom, a mimo to cały cas byli weseli! No to poźrejcie: Halołin w Polsce jest wciąz tak mało popularny, a przecie nifto na halołinowego bohatera nie nadaje sie lepiej niz karpaccy harnasie! To za nik obchodzący to święto powinni sie przebierać, a nie ino za piratów abo inksyk Frankenśtajnów, krucafuks!
No i skoro momy dzisiok takie święto, jakie momy, fciołbyk wom syćkim zycyć syćkiego … NAJSTRRRAŚNIEJSEGO!!! 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Hauuu…!
P.S. Niedawno nowy gość w mojej budzie sie pojawił – Stasichecek! Powitać piknie! I kiełbasom ze Smadnym Mnichem pocęstować!
* S.A. Sroka, Janosik – prawdziwa historia karpackiego zbójnika, Kraków 2004, s. 58-59.
** U. Janicka-Krzywda, Poczet harnasi karpackich, Warszawa 1988, s. 22.
*** H. Zaremska, Niegodne rzemiosło. Kat w społeczeństwie Polski XIV-XVI w., Warszawa 1986.
Komentarze
hm…
To ciekawe z tą fajeczką, przpomina mi fajeczkę Sahajdacznego :-). Zbójnicy byli tacy sami, tu i tam, wtedy i teraz.
A propos, a co ludzie na Podhalu mówią o zbójniku Kurasiu „Ogniu”?
Z okazji „Halołin”,ku przestrodze łakomczuchów, pozwolę sobie przypomnieć staropolską karę za kradzież miodu.
Taka kradzież uchodziła za wyjątkowo ciężkie przestępstwo i karana była wytaczaniem żywcem jelita.Skazańca wodzono obok słupa a oprawca wycinał zeń jelita;przy którymś kolejnym okrążeniu słupa skazaniec mdlał w końcu z męki i umierał.
Najbardziej lubię spadziowy na chlebku razowym z masełkiem-smacznego!
A mi się nie podoba to „Halołinowe” święto, bo nie pasuje do charakteru naszych Wszystkich Świętych i Zaduszek. U Pana Szostkiewicza napisałem tak:
Pierwszolistopadowe światełka na cmentarzach są ostatnim bastionem tradycji i katalizatorem refleksji nad życiem i śmiercią. Za bramą cmentarza już czai się wesołkowaty Santa Claus, który rozproszy powagę listopadowego mroku feerią odpustowych światełek elektrycznych.
Zatrzymajmy jak najdłużej w sercach tę chwilę głębokiej zadumy nad grobami bliskich.
Do Borsucka
Na Podholu jedni kochojom Ognia, drudzy nie, bo zbocujom (sam słysołek takie relacje) jak to jego ludzie przychodzili do góralskiej chałupy i ządali zywności. Gazda cęsto nawet dlo siebie jedzenia mioł niewiele, ale wybór mioł prosty: abo oddo ogniowcom, co mo abo kulka w łeb. A jednoceśnie nifto nimo wątpliwości, ze Ogień wierzył w słusność sprawy, o ftórom walcył. W sumie sprawa jest tak poplątano, ze węzeł gordyjski przy tym to pikuś 🙂
Do Motylecka
Iście halołinowy teskt, Motylecku! A co do miodu spadziowego z chlebkiem razowym to całkowicie sie zgadzom! Coś piknego! I pomyśleć, ze ten miód spadziowy jest robiony z g…, konkretnie z g… wydalanego przez msyce. Zdolne te pscoły krucafuks! 🙂
Do TesTeqecka
Kieby Halołin i Syćkik Świętyk przypadały na ten sam dzień – to i mi by nie pasowało. Ale ze jest, jak jest – to jakoś umiem jednego dnia sie śmioć, a następnego – zadumać.
Naotmiast z tym Santa Clausem cającym sie za bramami smyntorza mos potrójnom racje, bo: 1) do Bozego Narodzenia jest jest przecie sporo casu, 2) to nie jest prowdziwy Santa Claus ino jakosi podróba, 3) ta podróba coroz cynściej juz nie ino za bramom smyntorza stoi, ale juz i na sam smyntorz casem wpakować sie próbuje 🙂
Owcarku,z tym Halolin to jest kupa smichu!W mojej krainie,tez sa entuzjasci tego amerykanskiego swieta.Ale sa i tacy,co nie chca sie radowac.Nawet doszlo do incydentow,gdy dzieciaki zostaly rozpedzone przez rozgniewanych miszkancow.Za to przygotowywanie lampionow z wielkich dyni staje sie coraz bardziej ulubinym zajeciem tubylcow.
A nie wiem,czy wiesz Owcarku,ze Holendrzy obchodza bardzo hucznie Santa Claus.Ten obyczaj uwazaja za swoj i 5-go grudnia obdarowuja sie prezentami w wielkich ilosciach!!!!!
Pozdrowienia(diabelskie)Ana.
Ps Motylku uwielbiam miod.Tylko szkoda,ze nie mam tu razowca!
Do Anecki
Nic dziwnego, Anecko. Holandia jest całkiem blisko halołinowyk korzeni, bo tak naprowde to jest święto celtyckie i do Hameryki zawieźli je irlandzcy emigranci. A skoro jest to święto celtyckie, to jest tyz cynściowo … polskie! No bo przecie był cas, ze Celtowie dzisiejsom Malopolske zasiedlali (i to po nik podobno pozostały takie nazwy geograficne jak Tyniec abo Soła, a takze legenda o Kraku i piknym Smoku Wawelskim).
A przed królowom holenderskom widze, ze stoi nie jedno bojowe zadanie, ale dwa: opróc zafundowania holenderskim owieckom wyciecki w góry bedzie to sprowadzenie do Holandii razowca 🙂
PS. I chyba zaroz wykrodne bacy słoik miodu spadziowego, bo jakieś przeziębienie mnie chyciło, przez co jakoś cięzko tworzy mi sie nowy wpis.
haha, a ja mam zapalenie gardła, dostałem antybiotyk i tydzień zwolnienia :-). Ale się wybyczę, będę spać do południa co dnia.
Co do Halołyn, to może i Keltowie tukej mieszkali, ale mniej śladów zostawili niż tacy np Sarmaci irańscy. Polecam zainteresowanym książkę Sulimirskiego „Sarmaci” – pisze tam o pochodzeniu części polskich herbów od emblematów czy też insygniów sarmackich (tamgi – niemal cała szlachta małopolska miała w herbach właśnie sarmackie tamgi). Faktycznie, podobieństwo jest, co wynika z zestawienia na ilustracjach. Stąd też teza o obecności Alanów na ziemiach Polski (południowej głównie) w czasach wędrówek ludów. Poza tym Sulimirski stawiał tezę o sarmackim pochodzeniu nazw miejscowości zaczynających się na Chot- lub Choć- (zmiękczone t): Chocim, Chotyniec, Chotcza, Chocianów, Chociebuż itp. Co ciekawe, występują one w pasie ciągnącym się wzdłuż Karpat i Sudetów, ale ten pas nie sięga Mazowsza i Wielkopolski.
Można tam jeszcze poczytać między innymi o : relacjach arabskich, o imionach arystokracji plemiennej, o deformowaniu czaszek, o kobylim mleku i znaczeniu tego przysmaku ;), etymologii nazw plemiennych, o irańskim pochodzeniu słownictwa religijnego i obrzędowego u Słowian i wiele innych 🙂
Co do obecności Sarmatów na ziemiach polskich to jest bardzo prawdopodobne już pomijając rozważania Sulimirskiego i różne teorie historyków i archeologów. Skoro Sarmaci byli obecni tak bardzo mocno na terenie dzisejszych Węgier i jest to nieźle udokumentowane to nawet w antyku to nie był jakiś inny odległy, nie wiem jak daleki świat. To jest w gruncie rzeczy nie aż tak daleko nawet wtedy, więc musiało być jakieś conajmniej „prominiowanie” obecności sarmackiej na nizinie węgierskiej na nasze ziemie. Ponad to pałętali się przecież w okolicach Dniperu i Dniestru, dorzecza Wołgi, również nawet na teranach dzisejszej Słowacji, w dorzeczu Cisy i Dunaju:). A Ptolomeusz zdaje się nazywał Bałtyk Oceanem Sarmackim. Ich kulturowy wpływ w dzisiejszej południowej Polsce nie byłby więc czymś szczególnie niezwykłym. Ani ich ewentualne zeslawizowanie w „słowiańskim morzu „.
ergo, co chciałem powiedzieć, Halołyn do nas nie pasuje. Nich se Miemce różnej maści mają swój Halołyn, a my po swojemu.
Tyz piknie :)Pozdrawiam jak zwykle cieplo
Owcarku,nie ma potrzeby zajmować królową holendersko sprawami miodu dla Any, tę drobną sprawę już załatwili obrotni jak zwykle nasi Rodacy.Blisko granicy z Belgią jest sklep spożywczy prowadzony przez Polaka i tam jest syćko prosto z Kraju–spadziowy,rzepakowy,akacjowy/od pszczelarza z atestem
producenta/,kiszone ogórki,kaszanka,jałowcowa/swojska/–dalej nie piszę ,bo póżno,a mnie zaczyna skręcać z głodu.
Ten wspaniały sklep jest w okolicach miejscowości TILBURG.
Dokładne namiary będę miał jutro,lub pojutrze.
Owcarku , na Twoje” branie” zalecał-bym wysokoprocentowy miodek z dodatkiem cytryny.Smacznego!!
Do Borsucka
Pasuje, nie pasuje, pozirom na zegarek – 15 minut temu Halołin sie skońcyło. No i widze, ze Polak, Węgier, Sarmata – trzy bratanki! 🙂
Do Anecki Schroniskowej
I to tyz ciepło pozdrawiom! 🙂
Do Motylecka
A nie mógłby ten Polak filii sklepu blizej Anecki załozyć? Wprowdzie z zodnego miejsca w Holandii nie jest do Belgii daleko, ale zawse Anecka miałaby łatwiej.
Baca mo w spizarni jakiegoś dwójniaka. Juz śpi rozem z gaździnom, to spróbuje se po cichutku przyrządzić z cynamonem i goździkami. A z cytrynom – pados, Motylecku – tyz mozno? 🙂
Powiada Ćwierciakiewiczowa/oryginał/
1/4 litra miodu z jedną szklanką wody,postawić na ogniu do zagotowania,po wyszumowaniu dodać kilka gożdzików,dwa deka cynamonu,kawałek orzecha muszkatułowego,pół laseczki wanilii i kawałek skórki pomarańczowej.Po kilkakrotnym zagotowaniu odsunąć przykryty miód na bok,aby naciągnął korzeniami,po czym przecedzić i w znów gotujący miód zlewać ostrożnie 1/2 litra oczyszczonego spirytusu, uważając, by się nie zapalił.
Nalewać gorący w kieliszki i podać/w godne ręce/
jEŚLI pijącego drapie w gardle , przed wypiciem zjeść 1/2 cytryny z cukrem dobrze rafinowanym. SMACZNEGO!!
A kto nie wypije,tego we dwa kije!!! Pa!
TILBURG? Ja mam w domu TILBURG. Kredens TILBURG konkretnie 🙂
Owcarku,dzieki za pikne slowa!!
Do Motylka-polski sklep znalazlam troszke blizej mnie ,w Hadze.Kamilski sie nazywa.Ino tam jeszcze nie maja razowcow.Miod tez jest i rozne kielbaski.Wlasnie planuje zakupy w najblizsza sobote.Szykuje sie nielicha wyzerka! Ale informacja o sklepie w Tilburg zawsze sie przyda.Jak bede w okolicy na pewno zagladne.Juz teraz dziekuje za wszelakie informacje.
Pozdrawiam serdecznie .Ana.
Do Motylecka
Motylecku! Nie przybocuj publicnie o poni Ćwierciakiewiczowej, bo mozes narobić jej kłopotu! A to dlotego, ze jak poni Ćwierciakiewiczowa wydawała kolejne swoje ksiązki kucharskie, to wysyłała je ponu Prusowi do recenzji. A coby recenzja była przychylno, zawse załącała do przesyłki słoik konfitur abo inksy przysmak własnej produkcji. Cyz nie była to próba skorumpowania pona Prusa? Chyba była. No to teroz bidulka moze mieć przechlapane w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym 🙂
Do Borsucka
To jo nimom ani kredensu, ani szafy gdańskiej. Zreśtom kiebyk mioł, to musiołbyk trzymać je przed budom, bo do środka by mi sie nie zmieściły 🙂
Do Anecki
A moze przynajmniej jeden z wiatraków holenderskik trza SPOLONIZOWAĆ? I wte bedzie w nim mozno robić mąke na pikny polski razowiec 🙂
o kurka wodna, dopiero teraz zauważyłem, za CO jest w tytule notki. Zaprawdę, niezwykła jest mądrość Owcarka 🙂
Motylku, podales przepis na napoj, ktory moj Ojciec od czasu do czasu robil i podawal na goraco, w filizankach. Nazywal to krupnikiem, czy slusznie, nie wiem, najwazniejsze, ze nic lepszego na zimowe wieczory!
A Cwierciakiewiczowa to wkopales, Owcarku, musiales o tej korupcji?! Jest nadzieja, ze lustratorzy tu nie zagladaja 🙂
Owcarku
Bardzo dzielni byli zbójnicy, ale to dobrze, że już ich nikt za żebro nie wiesza. Zawsze jak oglądam jakieś historyczne filmy, w których oczywiście muszą być sceny walki, na których wojska przeciwne lecą na siebie z okrzykiem niebywałego entuzjazmu, zadziwia mnie z jaką ochotą mężczyźni lubią się nawzajem nadziewać na różne metalowe przedmioty.
A pan Giertych dinozaura co prawda nie widzał, ale widział legendę o Smoku Wawelskim, więc dowód na poparcie swojej teorii ma bezsporny.
Smacznego miodku i zdrówka życzę.
Alicjo-Ojciec zawsze ma rację, to jest rzeczywiście Krupnik i jest rzeczywiście najlepszy na zimowe wieczory.
Ćwierciakiewiczowa–nie pierwsza ani ostatnia w tej Rzeczpospolitej, a raczej Rzeczniepospolitej.
Owcarku-nie jestem w stanie przysłać na spróbowanie najmniejszej nawet ilości krupniku,nie dlatego,że obawiam się lustratorów, ino dlatego,że ten produkt w mojej obecności jest
szalenie nietrwały i ulega zanikowi.
Ćwierciakiewiczowej to CBA może…najpierw długo nic,a potem wcale.Jako zabytek sztuki kulinarnej klasy „O” podlega ochronie
Naczelnego Konserwatora Zabytków w Kraju i wszelkie naruszenia tego zabytku są zagrożone odpowiedzialnością karną, a zresztą ,do obrony stanie z cała pewnością autor blogu”Gotuj się” bardzo smakowita osobistość pan Piotr Adamczewski-także spoko, nie narozrabiałem!
A niechby sobie Janosik kurzyl te fajeczke, niewiele mu ona juz by zaszkodzila, o ile w ogole. Malutki Jezusik siedzial na przypiecku i tez fajecke se kurzyl, no wiec…
Z przepisu Motylka na krupnik najbardziej podoba mi sie – „i podać/w godne ręce/” 🙂
A co do miodu spadziowego, smakowal mi do momentu kiedy sie dowiedzialam w jaki sposob ta spadz jest „produkowana”. Co nie znaczy, ze Ty Owcarku nie masz sie nim delektowac. Tym bardziej, ze jestes przeziebiony. Miodek zajadaj i zdrowiej nam 🙂
Te fajki był kiedyś modne w kręgach rozbójniczych. Jeden sławny Kozak, hetman Sahajdaczny, ten co w bitwie pod Chocimiem dowodził wojskami kozackimi wspomagającymi polskie wojska, przechandlował nawet swoją żinkę za fajkę z tytoniem. Opowiada o tym jedna stara piosneczka kozacka, może da się wkleić fragment:
?? ??, ?? ?? ???? ??? ????? ?????,
?? ??, ?? ?? ???? ??? ????? ?????,
? ????? ?????, ????-??????? ?????? ?????,
??? ???????, ???, ??? ??????? ?????? ?????.
????…, ???????? ?????????,
????…, ???????? ?????????.
???? ???? ???????, ??????? ?????????? ??????????,
??? ???????, ???, ??? ??????? ??????????.
? ??…, ? ?????? ???????????,
? ??…, ? ?????? ???????????.
?? ???????? ????? ?? ????? ?? ?????? ?????????,
??? ???????, ???, ??? ??????? ?????????.
?? ??…, ?? ??????? ???????????,
?? ??…, ?? ??????? ???????????.
?????? ???? ????? ?????? ?????, ?????? ?????????,
??? ???????, ???, ??? ??????? ?????????.
????, ???? ? ?????? ?? ????????,
????, ???? ? ?????? ?? ????????.
? ????? ?? ?????? ?????? ? ?????? ???????????,
??? ???????, ???, ??? ??????? ???????????.
?? ???, ?? ??? ? ???? ???????,
?? ???, ?? ??? ? ???? ???????.
????????? ?????, ??? ??????? ?????? ?? ??????,
??? ???????, ???, ??? ??????? ?? ??????
Te fajki był kiedyś modne w kręgach rozbójniczych. Jeden sławny Kozak, hetman Sahajdaczny, ten co w bitwie pod Chocimiem dowodził wojskami kozackimi wspomagającymi polskie wojska, przechandlował nawet swoją żinkę za fajkę z tytoniem. Opowiada o tym jedna stara piosneczka kozacka, Oj na hori, tam żincy żnut.
??n?, m?n? z ż?nk?j n? w?zitsja.
? tjutuń ta ljulka kozaku w dorozi znadobitsia
tak wyjaśniał. Ot, rozbójnik 🙂
Te fajki był kiedyś modne w kręgach rozbójniczych. Jeden sławny Kozak, hetman Sahajdaczny, ten co w bitwie pod Chocimiem dowodził wojskami kozackimi wspomagającymi polskie wojska, przechandlował nawet swoją żinkę za fajkę z tytoniem. Opowiada o tym jedna stara piosneczka kozacka, Oj na hori, tam żincy żnut.
Meni, meni z żinkoj nie wozitsja
? tjutuń ta ljulka kozaku w dorozi znadobitsia
tak wyjaśniał. Ot, rozbójnik 🙂
Te fajki był kiedyś modne w kręgach rozbójniczych. Jeden sławny Kozak, hetman Sahajdaczny, ten co w bitwie pod Chocimiem dowodził wojskami kozackimi wspomagającymi polskie wojska, przehandlował nawet swoją żinkę za fajkę z tytoniem. Opowiada o tym jedna stara piosneczka kozacka, Oj na hori, tam żincy żnut.
Meni, meni z żinkoj nie wozitsja
? tjutuń ta ljulka kozaku w dorozi znadobitsja
tak wyjaśniał. Ot, rozbójnik 🙂
o masz ci los…
Do Alecki
A jeśli lustratorzy jednak tutok zaglądajom, to jest dlo poni Ćwierciakiewiczowej jakosi sansa – jeśli poni Ćwierciakiewiczowa nalezy do PiS-u, to włos jej z głowy nie spodnie, natomiast bidny pon Bolesław Prus dostonie nagane 🙂
Do Jesienicki
Osobiście jestem fanem Smoka Wawelskiego. Dlotego tym bardziej jestem przeciw, coby pon Giertych wykorzystywoł mojego idola do swoik własnyk celów. Jak było ze Smokiem Wawelskim naprowde, napisołek kiesik w języku ceprowskim:
Do Wandy rzekł król zacny Krak:
„Najdroższa moja Wando,
„Najwyższy czas pomyśleć jak
„Nie zostać starą panną.
„Masz własną służbę, własną straż,
„Komórkę i laptopa,
„Masz konta w bankach czterech aż,
„A nie masz jeszcze chłopa!”
Wnet Wanda odezwała się:
„Tatusiu, nie miej żalu,
„Lecz chłop, o którym ciągle śnię,
„To Steffen z Wuppertalu.”
A Krak zawołał: „Więc to tak!
„Ty Niemca chcesz poślubić!
„No cóż, z Europy on, a wszak
„Europa da się lubić.”
I pobiegł Krak ogromnie rad,
Gdzie płynie rzeka Wisła,
Gdzie Smok barana z siarką jadł,
Bo to jest smoków przysmak.
„Szanowny Smoku” prosi król
„Znajdź Wandzie oblubieńca.
„Spróbuj wyleczyć serca ból
„Mej Wandzie, co chce Niemca!”
Wawelski Smok – wbrew stekom bzdur –
To zwierzak sympatyczny,
Uczynny i przemiły stwór,
Lecz bardzo chaotyczny.
Nim Krak wyjaśnić zdążył, że
To Steffen jest tym Niemcem,
Smok rozprostował skrzydła swe,
Z zapałem zatarł ręce …
I bez namysłu frunął tam,
Gdzie obce są krainy,
A Krak na dole został sam
Z resztkami baraniny.
Nad koronami wielkich drzew
Szybował Smok wytrwale,
Gdy wtem usłyszał głośny śpiew,
Że Deutschland uber Alles.
To śpiewał Herr Rytygier z Bonn,
Osobnik dość wylewny,
A Smok zawołał: „Oto on!
„To Niemiec dla królewny!”
Pochwycił Rytygiera wnet
W potężne swe pazury
I zarzuciwszy go na grzbiet
Pofrunął z nim do góry.
Rytygier myślał, że to szlus,
Że nie ma żadnej szansy,
Kiedy go Smok nad chmury wzniósł,
Jak gdyby był z Lufthansy.
I tylko szeptał: „Ach! Mein Gott!”,
Bliskiego końca pewny.
Tymczasem Smok zakończył lot,
Wziął Niemca do królewny,
Królewna zaś od razu w płacz:
„Och! Biednam ja i tyle!
„Mój Smoku, zauważyć racz –
„To nie jest Steffen Moller!
„Och! Jakże smutna dola ma!
„Utopię się z rozpaczy.
„Idę do Wisły skoczyć. Pa!”
Smok zaczął się tłumaczyć:
„Nie moja wina, że nasz król
„Wyraził się nieściśle …”
Lecz biedna Wanda już bul-bul
Robiła w rzece Wiśle.
Czy utonęła? Wcale nie!
Choć mało brakowało.
Na szczęście Smok w sekundy dwie
Wyżłopał Wisłę całą
I Wandę przed królewski tron
Odstawił ocaloną.
Rytygier wrócił zaś do Bonn,
Bo stęsknił się za żoną.
Niestety Smok nie ruszy znów
Po Niemca dla swej pani,
Bo się obawia biedak ów,
Że znowu coś pochrzani.
Jeśli więc ktoś Steffena zna,
Niech nigdzie się nie chowa,
Tylko poleci mu raz-dwa
Wsiąść w pociąg do Krakowa,
Żeby – do licha – wreszcie móc
Zakończyć tę legendę
I w trąby dąć, i w bębny tłuc
Ciesząc się happy endem.
🙂
Do Motylecka
Jo mom nadzieje, ze jak zajdzie potrzeba, to nie ino pon Adamczewski stonie w obronie poni Ćwierciakiewiczowej, ale pon Makłowicz tyz! I pon Bikont! I pon Kuroń junior! A moze i z zagranicy pomoc od poni Najdżelli przydzie? 🙂
Do Mysecki
Oooo! Jesteś wreście, Mysecko! A do miodu spadziowego sie nie zrazoj, bo miodek ze spadzi iglastej to najzdrowsy z miodów. I jak kozdy miód, jest on dogłębnie przerobiony przez pscele enzymy. No i na pewno zodno zaraza sie w nim nie kryje, bo wnętrze pscelego ula jest bardziej sterylne niz nowocesno sala operacyjno. I w downyk casak mądrzy ludzie słusnie uzywali miodu jako środka do dezynfekowania ran 🙂
Do Borsucka
A moze, Borsucku, jest ta piosnka kasi w internecie i wte wystarcy jak dos linka? A na pociesenie moge pedzieć, ze w następnym wpisie bedzie odpowiedż na pytanie, jakie mi zadołeś jakiś cas temu. Jak dobrze pódzie, jutro ten wpis powinien sie ukazać 🙂
Borsuk.
„Pikna” ta piosneczka kozacka. Czy liczna ilosc znakow zapytania ma byc odpowiedzia na haki o jakich wspomina Owczarek? Jesli tak to moze spiewac nie bedziemy?
Och, wiem, wiem – czasami nie da sie „przeskoczyc” komputera… tak ino sobie zartuje…??? HA!
Pozdrowienia dla wszystkich chorych i zdrowych
PS
A z krupnikiem – uwazajcie. Latwo stracic balans po cieplym-wyskokwym
Echidna
Albo literowke „strzelic” – mialo byc wyskokowym
Kontynuując wątek alkoholowy: ja osobiście lubuję się w grogu. Znalazłam przepis w jakiejś babskiej gazecie i przyrządziłam napitek wilków morskich w domu (przy użyciu czeskiego rumu, który dostałam od mamy jako prezent z czeskiej jej wyprawy:). I wyszło pyszne! Tylko czemu nikt nie chciał tego ze mną pić? Chyba za mało ma moja rodzina marynarskiej fantazji… Ale jak mama moja zrobiła nalewkę na orzechach czy aronii (wszystko domowego chowu), to każdy się zachwycał…
A co do odległego dość wątku Halołinowego: dobijały się do naszego mieszkania poprzebierane dzieci (pewnie sąsiadów, ale w maskach nie szło rozpoznać przez judasza:), ale nie otworzyliśmy, gdyż, primo, nie mieliśmy nic słodkiego w domu (straszne z nas łasuchy i sami wszystko zjedliśmy:); secundo, pora była późna dość i spoczywałam już w łóżku w piżamie, czym nie chciałam młodzi gorszyć; i tertio, byliśmy z mężem strasznie zaskoczeni, że jednak ten zamorski zwyczaj jakoś u nas zapuszcza korzenie i pierwszą naszą reakcją było schować się ze strachu pod kołdrę i nie otwierać :))). Co też uczyniliśmy. Ale w przyszłym roku będziemy już przygotowani – chyba że dzieciaki się zraziły i już więcej do nas nie bedą chciały chodzić…
cholera, zdaje się że formuła stron blogowych Polityki nie toleruje cyrylicy 🙁 to samo miałem u p. Bendyka, gdzie chciałem wkleić wypowiedź mojego przyjaciela, ukraińskiego dziennikarza 🙁
oj, faktycznie, jest na stronie. Stronę i tekst znalazła mi siostra, co studiuje slawistykę, pisała, że strona nie jest nacjonalistyczna – żeby uprzedzić ewentualne wątpliwości.
http://kozaky.org.ua/kobza/nagori.htm
tu jest tekst.
Wcale się nie dziwię Olecce,że jako młoda mężatka , nie wpuściła do domu halołinowych przebierańców. Ja jako były młody -nigdy o tej porze nikogo do domu nie wpuszczałem i ze strachu chowałem się pod kołdrą. Jak pamiętam to był jedyny przyjemny strach jaki udało mi się przeżyć w tamtych jakże odległych czasach.Powodzenia !!
Owczareczku! Ja dopiero wchodzę ,tzn uczę się korzystać z netu i nie wiem , czy mój wpisł do Ciebie doszedł . Jestem z Nowego Targu i pod szpitalem mamzaprzyjaźnioną bacówkę . Pilnuje jej bernardyn , więc pytam , gdzie moją podhalany , a oni , że na Jaworkach , bo tam są wilki . Ale widocznie wilki już się najadły , bo dziś już przy budzie szczekał i merdał ogonem bacuś . B. mnie ucieszył jego widok . Mają tam też Kropkę , czarną , średnią , suczkę z białą muchą . Poznaje mnie , a nie jestem tam codziennie . Psy są b. mądre , zwłaszcza te , które mailują . Hej!