Profil Pona premiera
Z komentorzy pod moim poprzednim wpisem wnioskuje, ze juz wiecie, o cym napisoł piątkowy „Dziennik” – jakiś pracownik biura prasowego rządu pedzioł fotoreporterom, ze nie wolno fotografować premiera z profilu. Cemu? Tego nie wiem. Moze ftoś z Kancelarii Premiera dowiedzioł sie, ze teroz hakerzy umiom zmieniać profile na odległość, więc wprowadzono ten zakaz PROFILaktycnie? Trudno pedzieć.
W mojej wsi najbardziej tym zakazem przejęła sie Janiela. Bo pamiętnego sóstego października, kie całom Warsiawe wzdłuz i wserz przemierzały rózne manifestacje, Janiela tyz tamok była. Wybrała sie na wiec poparcia dlo rządu. A coby mieć z tego wiecu jakom pamiątke, zabrała ze sobom polaroida, ftórego dostała w prezencie od bratanka z Szikago.
No i narobiła tym polaroidem zdjęć. A jak juz z Warsiawy wróciła, to odwiedziła kozdom chałupe w mojej wsi, coby sie zdjęciami z wiecu pokwolić. Najbardziej dumno była ze zdjęcia, na ftórym sam pon premier był widocny.
– Poźrejcie! To nas premier! – godała zakwycono. – Na własne ocy go widziałak! I sama zrobiłak mu to zdjęcie!
Barzo Janiela była z powodu tego zdjęcia scynśliwo, jaz … do dnia kie „Dziennik” napisoł o tym całym zakazie. Krucafuks! Pech fcioł, ze kie Janiela fotografowała pona premiera, w tej samej sekundzie pon premier obrócił sie i stanął do niej bokiem. No i na zdjęciu wyseł sakramencko idealny premierowy profil! Janiela pozirała na zdjęcie i była wstrząśnięto. Przecie ona gorąco popierała rząd, broniła go we wsi przed wselkom krytykom, a na samego premiera złego słowa nie dawała pedzieć! A teroz co? Oto okazała sie osobom działającom na skode rządu, stojącom tam, ka kiesik stało ZOMO, okazało sie, ze robiąc to zdjęcie zachowała sie nie jak wzorowo obywatelka Cwortej Rzecpospolitej, ino jak jakiś wykstałciuch!
Janiela tak sie przejęła, ze jaz posła do kościoła, coby sie wyspowiadać. Kie okazało sie, ze kościoł jest zamknięty, posła na plebanie, ka drzwi otworzył jej wikary.
– Pokwolony! – pedziała Janiela – Ostomiły jegomościu, mom straśny grzych! Fciałak wyspowiadać sie księdzu proboscowi.
– Proboszcza nie ma, pojechał do Ludźmierza – pedzioł wikary. – Może ja mógłbym w czymś pomóc?
– Nie mozecie, jegomościu, nie mozecie – pedziała załamano Janiela. – To jest tak cięzki grzych, ze trza być co najmniej proboscem, coby go odpuścić. A moze nawet biskupem?
Niescynśliwo Janiela wróciła do chałupy. Zastanawiała sie nawet, cy tego felernego zdjęcia nie spalić. Ale dosła do wniosku, ze nie mozno, bo spalenie zdjęcia, na ftórym sam pon premier widnieje, byłoby kolejnym cięzkim grzychem. Wreście Janiela postanowiła póść po pomoc do mojej gaździny.
– Pomóz mi, kumo – popytała Janiela gaździne. – Jesteś mądrom osobom, syćkie twoje dzieci zdały mature, a jeden was syn ukońcył studia informacyjne …
– Informatycne – poprawiła gaździna.
– Niekze ta, mogom być i informatycne – zgodziła sie Janiela, a potem wyciągła z kieseni kurtki owo zdjęcie.
– No dyć to zdjęcie juz widziałak – zbocyła gaździna. – Straśnie byłaś z niego zadowolono!
– Byłak, ale juz nie jestem. Widzis, kumo, jak ten premier tutok stoi? – spytała Janiela.
– No, zwycajnie stoi, na dwók nogak. A jak mo stoć? – Gaździna nadal nie rozumiała, o co Janieli idzie.
– A tam, na dwók nogak, nie na dwók nogak! On stoi bokiem! Jo go sfotografowałak z profilu!
– Zaroz, zaroz – gaździna zacęła wreście cosi kojarzyć. – Dzisiok mój chłop godoł mi, ze zabroniono robić premierowi zdjęć z profilu. I to cie właśnie tak martwi?
– A o cóz by inksego! – zawołała Janiela. – Ale jo tak niefcący! Jo naprowde zrobiłak to niefcący! Pon Bócek mi świadkiem, ze kiebyk wceśniej wiedziała, ze taki zakaz bedzie, to wolałabyk juz w ogóle do tej Warsiawy nie jechać niz nasemu ponu premierowi takie zdjęcie robić!
– Janielciu, uspokójze sie – przemówiła łagodnie gaździna, kie uwidziała, ze Janiela zacyno juz wpadać w histerie.
– Nie, kumo, jo sie nie uspokoje, dopóki nie naprawie swego błędu! – oświadcyła Janiela. – Muse wysłać do pona premiera list z przeprosinami! Jo muse w tym liście ucciwie i scerze wyjaśnić, dlocego sfotografowałak go z profilu i zapewnić go, ze to juz sie nigdy wiecej nie powtórzy! Ino jo … nie umiem zbyt piknie pisać, ale ty, kumo, pises duzo lepiej ode mnie. Dlotego mom ku tobie prośbe: pomozes mi tak napisać list, coby pon premier mi przebacył?
Tutok gaździna nie wytrzymała i parskła śmiechem. To uraziło Janiele. Odwróciła sie i fciała wyjść z chałupy.
– Pockoj, Janielciu, pockoj! – zawołała za niom gaździna. – Pomoge ci!
Janiela jako jest, tako jest. Ale mojo gaździna mo dobre serce i zodnemu cłekowi w potrzebie nie odmawio pomocy. Dlotego Janieli tyz postanowiła pomóc.
– Doj mi to zdjęcie i przyjdź ku mnie za dwie godziny – pedziała gaździna.
Janiela zawróciła.
– A jeśli dom ci to zdjęcie, napises za mnie list do premiera? – spytała błagalnym głosem.
– Pomoge ci najlepiej, jak umiem – pedziała wymijająco gaździna. – Godom ci jesce roz: doj mi to zdjęcie i za dwie godziny przyjdź ku mnie.
Janiela zrobiła, jako gaździna jej kazała, piknie podziękowała, wysła i wróciła do swej chałupy. Nie mogła jednak spokojnie na miejscu usiedzieć. Straśnie zdenerwowana chodziła w kółko po izbie. Kie minęła godzina i pięćdziesiąt minut, Janiela uznała, ze dość cekania. Pognała znowu ku mojej gaździnie.
– Napisałaś, kumo, ten list? – spytała juz w progu nasej chałupy.
– Nie napisałak – pedziała gaździna. – Ale mos tutok z powrotem swoje zdjęcie.
– Jak to nie napisałaś? – Janiela pocuła straśny zol ku gaździnie. – Obiecałaś napisać!
– Obiecałak pomóc, nie napisać – przybocyła gaździna. – Poźrej, Janielciu, na zdjęcie.
Janiela spojrzała na zdjęcie, jako gaździna jej poleciła. Po kwili kufa Janieli rozdziawiła sie tak, ze chyba nawet lew swojej pascy nie umiołby rozdziawić bardziej. Na zdjęciu pon premier był widocny nie z boku ino … z przodu! Tak piknie z przodu, ze o zodnym profilu nie mogło być mowy!
– Jak to mozliwe?- dziwiła sie Janiela. – Jak to mozliwe? Przecie wceśniej był tutok wyraźny profil pona premiera!
Gaździna tajemnico sie uśmiechnęła.
– Nie barzo boce, jak było wceśniej – pedziała. – Widze ino telo, ze teroz z całom pewnościom zodnego profilu premiera tutok nimo.
– A więc musioł wydarzyć sie cud! – wykrzyknęła Janiela. – Cud sie stoł! Przyznoj, kumo, ze to był cud!
Gaździna, zamiast przyznać abo zaprzecyć, ze to był cud, pedziała ino:
– Wracoj do domu, Janielciu. Wozne, ze juz nie musis sie więcej tym zdjęciem martwić.
Janiela pozegnała sie z gaździnom i wysła, ale nie wróciła od rozu do domu, ino po roz drugi odwiedziła syćkie chałupy we wsi, coby jesce roz pokazać syćkim zdjęcie z premierem, ino stojącym teroz inacej niz poprzednio.
– Widzicie pona premiera? Widzicie? – pytała kozdego, fto to zdjęcie oglądoł. – O! Tutok stoi pon premier! Przodem stoi! Nie z zodnego profilu! Kozdy sietniok uwidzi, ze pon premier stoi przodem!
Ha! A co tak naprowde stało sie z tym zdjęciem? Ano to, ze mojo gaździna wezwała ku sobie wnuka i pedziała mu tak:
– Wnusiu, pódź z tym zdjęciem do skoły i tamok na komputrze przerób je, coby pon premier stoł przodkiem, nie bockiem. Jeśli w godzine zrobis, o co cie pytom, usmaze ci placków z jabłkami.
Gaździna smazy tak pikne placki z jabłkami, ze wnukowi nie trza była tego dwa rozy powtarzać. Dzieciak od rozu polecioł do skoły, ftóro dzięki hojności pewnej fundacji jest zaopatrzono w pikny sprzęt komputrowy. Było juz po lekcjak, ale wnuk gaździny sobie znanym sposobemi dostoł sie do salki informatycnej i tamok przy pomocy komputra, skanera i internetu piknie wkleił do Janielowego zdjęcia pona premiera stojącego przodem. A na koniec wydrukowoł przerobionom fotke na papierze fotograficnym. Uwinął sie tak wartko, ze kie Janiela znów przysła ku mojej gaździnie, ta miała juz w rękak gotowe zdjęcie, wyglądające tak samo jak poprzednie, jeśli nie licyć tego scegółu, ze pon premier stoł na nim inacej.
No a potem przysła wiadomość, ze pon premier zdementowoł informacje, jakoby nie wolno mu było fotek z profilu robić. Ale dlo Janieli nie miało to juz więksego znacenia. Ona i tak juz była scynśliwo! Hau!
PS. Witom nowyk gości w mojej budzie: Zabecke, Magdarecke i Emerycicka! Juz przynose gorącej góralskiej herbatki, bo zimno teroz na polu straśnie. A zoroz tyz przyniose dlo syćkik piknyk placków z jabłkami, ftóre gaździna wnukowi zrobiła. Bo gaździna jak zwykle nasmazyła ik więcej niz wnuk był w stanie zjeść. 🙂
Komentarze
o, jabłka przerobione cieplnie, to mógł bym zjeść. Też lubię placki z jabłkami 🙂
a co do słynnego zdjęcia, to ja też nie rozumiem, czemu premier nie chce się ustawiać zboku 🙂
A już złośliwcy, nieprzychylni Panu Premierowi mówili, że zdjęcia z profilu zostały zakazne dlatego, że można sprawdzić, czy mu się nos nie wydłuża (nie, nie chodzi bynajmniej o to, o czym pomyśleliście – podobno długość nosa jest wskaźnikiem długości innej części ciała mężczyzny).
A jak to jest u owczarków z tą długością nosa?
No to ja też lecę do proboszcza lub biskupa….Mam takie gazety na których szef państwa profilem stoi!! O, Matko!
Z profilu czy nie z profilu, ja i tak (niestety niestety!) uważam, że zarówno pan premier, jak i pan prezydent do najprzystojniejszych przedstawicieli płci męskiej nie należą. Wprawdzie nie Tobie to oceniać, Owczarku (co najwyżej mógłbyś się wypowiadać o pani prezydentowej albo o… kocie pana premiera, bo premierowej na razie nie mamy:), ale przyznać chyba musisz, że prezencja też się liczy – zwłaszcza w polityce. Gdyby chociaż nasz duet rządzący miał coś ciekawego do powiedzenia, to wygląd bym mu jeszcze darowała; niestety, i patrzeć, i słuchać hadko, jak mawiał imć Longinus Podbipięta. Pozdrawiam Owczarka i dziękuję za poczęstunek plackami gaździny! 🙂
Prowdo jes tako co po profilu trudno uznać cy to premier cy tyz nie. Jeden z braci mo cosik na nosie. Inso prawdo jes co długość nosa moze swiadcyc o prowdomówności ślachetnych Braci. Takze somo jak u Pinokia.
Owcarecku nimo zadnyj czwortyj cy tyz inne RP ino jak wynika z Konstytucyi jes Trzecio (Wszystkich, którzy dla dobra Trzeciej Rzeczypospolitej tę Konstytucję będą stosowali,..). Ślachetne Bracia jako jurysty musom to znoć. Kiej kłamiom to im nos sie wydłuzo. Dlatego trza ik „zdyjmować’ od przodka.
Owcarku,alem sie usmiala z tej historyji!!
Ale musisz wiedziec,ze smieje sie tak juz trzeci dzien.A to za sprawa tubylcow.Oni tez przeczytali w ichnim dzienniku o zakazie fotografowania premiera z profilu.Totez popisali swoje komentarze-jeden taki mowil,ze ten pan,czy z przodu ,czy z profilu fotografowany,to i tak wyglada jak nalesnik!
-inny pytal,czy w naszym kraju premier nie ma co robic,ze takimi bzurami sie zajmuje?!
-a jeszcze inszy radzil,zeby premier poszedl na plastyczna operacje.Ale dodal tez ,ze ta i tak mu nie pomoze.!
Pytam wiec, jak tu sie nie smiac? Tylko,zeby mam nie ostal sie ino pusty smiech!!!
Serdcznie pozdrawiam.Ana
a ja myślę, że ten nos to nie wydłuża się od kłamstwa, bo to jakby już zwyczajne jest i nikt już nam nie wciśnie, że kłamstwo to kłamstwo a prawda to prawda. Ten nos się wydłuża do budy Owczarkowej. Tak, stamtąd dolatuje zapach jałowcowej. Piękny zapach. Uważaj Owczarku, bo jak tak dalej pójdzie to kiełbaska zniknie,a z nią może i Smadny Mnich. Gdzie go później będziesz szukał? W budzie Lesiaka? 🙂
Nie w budzie, tylko w szafie, maak. Szafa juz wskazana, wiec wiadomo, gdzie tego Smadnego dopasc. Krotko i wezlowato, w moim w miare dlugim zyciu takich filmow jeszcze nie grali. Chyba dobrze z nami, skoro mozemy sie szczerze z tego obsmiac?
🙂
Nie daj Bozia, zebysmy brali siebie na powaznie…
Ana pisze: „A to za sprawa tubylcow.Oni tez przeczytali w ichnim dzienniku o zakazie fotografowania premiera z profilu.Totez popisali swoje komentarze”
§ 1
Niniejszym uprasza się obywatelkę o uzupełnienie swojego zeznania, a w szczególności o podanie:
1) nazwy ichniego dziennika, która posłuży jako dowód w sprawie;
2) danych osobowych tubylców, którzy szkalowali (imię, nazwisko, adres zamieszkania, przynależność organizacyjna, numer dowodu osobistego, paszportu lub innego dokumentu ze zdjęciem – podać rodzaj dokumentu).
§ 2
A propos – GW napisała, że policja ściga pewnego Warszawiaka za to, że na swoim samochodzie umieścił tabliczkę „PIS = PZPR” i przejechał ulicą Marszałkowską wtedy, gdy na Placu Defilad (co najmniej 100 metrów dalej) odbywał się wiec poparcia dla PiS. Obywatel ten jest podejrzany o złamanie art. 52 kodeksu wykroczeń par. 1 pkt 1, który mówi: „Kto przeszkadza lub usiłuje przeszkodzić w organizowaniu lub przebiegu niezakazanego zgromadzenia, podlega karze aresztu do 14 dni, karze ograniczenia wolności albo karze grzywny.”
§ 3
Tak to jest, gdy obywatel niewłaściwie protestuje. Gdyby to była parada równości, to facet mógłby spałować bejsbolem jakiegoś geja, a konsekwencją tego wydarzenia byłby zakaz parad równości w następnym roku (oczywiście ze względu na bezpieczeństwo gejów).
Opowiedz to swoim tubylcom, Ana. 🙂
Sznowny TesTeq,strasznie duzo tych paragrafow!!!!!!!!!!!
Zeby moich tubylcow przed nimi ochronic melduje tylko,ze cytaty pochodzily z dziennika Algemeen Dagblad z ostatniej soboty.Danych personalnych nie przytaczam,bo LICHO nie spi………………
Uf! pozdrawiam(pol-tubylec) z krainy wiatrakow i innych dewiantow.Pa
Ana
Pan Premier przecudnej urody jest i szlus. Kto tego nie widzi,lub co gorsza nie chce/ a tak,tak-wy tu wszyscy dopatrujecie się nieistniejących rzeczy/
widzieć — nie jest godzien ,nie ma prawa,nie powinien i wogóle niech się zamknie.On zawsze pięknie wygląda,nieważny jest profil prawy/lewego nie posiada,to chyba zrozumiałe/ ani fasada ,czyli wygląd en face/cholera po co tu francuskie słówka?/ , a jeszcze te dwuznaczne insynuacje na temat
nosa–widzę, że zebrało się tu wykształciuchowe grono prześmiewców i kpiarzy wszelakich,co dla byle /oj niesmacznego / żartu zapominają o granicach obowiązujących każdego prościucha.
Mam nadzieję,że Pan Tes-teg dopisze ochoczo parę odpowiednich paragrafów i zrobi się porządek z tym skandalicznym brakiem odpowiedniej/ do wzrostu i nie tylko/ ilości szacunku.
No – do tych co kontrolują wpisy–oczekuję podwyżki emerytury Pa!Pa!!
Wiadomość dla Any.
Przy okazji Halołinu obiecywałem adres sklepu z polskim jadłem.Trochę to trwało,ale moje lepsza połowa miała /chwilowe/ trudności w kontaktach
z polskąholenderką ,która korzysta z tego sklepu.Jest bardzo zadowolona , sklep czynny 6 dni w tygodniu,w soboty do 17, najlepiej wcześniej zadzwonić i wszystko zamówić u pani Ewy.
Adres.
Eindhoeven/Tilburga Polskie Delikatesy Kloosterdreef 84 A
tel. 040-2375313
Pozdrowienia i życzę smacznego
PS.Chleb też mają,smaczny!!
Motylku,serdeczne dzieki za informacje o sklepie polskim!
Zawsze jest to wygoda,gdy pod reka ma sie polskie jadlo!
A swieta przecie tuz tuz!!
Pozdrawiam serdecznie .Ana
Jak ktos ma kaczy profil na przyklad (bez zlosliwosci zadnej) to nie chce aby mu o tym ciagle przypominano….
Pozdrawiam 🙂
Do Borsucka
Na mój dusiu! Borsukcu! Te wzmianke o jabłkak powinienek właściwie dedykować pewnej storej górolce ftóro w bufecie w Dolinie Strązyskiej piekła nie placki wprowdzie, ale sakramencko pikny jabłecnik! Nie wiem, cy ta górolka jesce zyje, ale w tym bufecie juz jej nimo. A kie ona znikła – znikł tyz jabłecnik. Ten jabłecnik jednak tak smakowoł, ze nawet teroz
wystarcy go wspomnieć i juz mo sie przyjemne ucucie w gębie 🙂
Do TesTeqecka
Pon Paskal pedzioł, ze kieby nos poni Kleopatry był kapecke krótsy, dzieje świata potocyłyby sie zupełnie inacej. Nie wiem, cy nos nasego pona premiera tyz mo taki wpływ cały świat, ale na nasom cynść Europy – moze mieć. Moze więc ftoś z Kancelarii Premiera uznoł, ze rozmiary premierowego nosa powinny być objęte tajmnicom państwowom?
Co do paragrafów … Na mój dusiu! Z tyk paragrafów to jo wnioskuje, ze esktradycja pona Mazura zejdzie na dalsy plan! Bo teroz nas rząd bedzie przede syćkim zabiegoł o ekstradycje całej redakcji tego holenderskiego dziennika, o ftórym Anecka godała!
A jeśli idzie o nosy u psów: nie jest wozne, cy one som duze cy małe, wozne jest, kielo mozno nimi wyniuchać! 🙂
Do Magdarecki
W ostatecności, Magdarecko, mozes popytać wnuka mojej gaździny, coby zrobił z fotkami w Twoik gazetak to samo, co zrobił z fotkom od Janieli. Mom ino nadzieje, ze tyk gazet nie jest zbyt duzo, bo przecie dzieciak musi tyz mieć cas na odrabianie lekcji, coby pały w skole nie dostać 🙂
Do Olecki
Trza jednak pedzieć, ze mozno mieć brzyćkom kufe, a mimo to zjednywać sobie ludzi. Tak było z hamerykańskim prezydentem, ponem Abrahamen Lincolnem, ftóry był mądrym i ucciwym cłekiem, ale kufe … mioł paskudnom. No i jak kiesik przeciwnicy zarzucili mu, ze jest dwulicowy, ze jest cłowiekiem o dwók twarzak, on na jednym wiecu zawołoł: Jo jestem cłekiem o dwók twarzak? Jo? Poźrejcie na mnie! Cy kiebyk mioł dwie twarze, to pokazywołbyk wom właśnie te, ftórom teroz widzicie?
Ludziska śmiali sie straśnie i jesce bardziej Lincolna lubili. No wej! Ino
coby umieć tak postępować, trza być właśnie Abrahamem Lincolnem 🙂
Do Zbysecka
Nieśmierztelni bracia Chico, Groucho i Harpo Marx tyz byli straśnie do siebie podobni, ale znaleźli na to sposób: tak sie ucharakteryzowali, ze kozdy bez trudu umioł ik odróznić i nikomu sie nie mylili. Następnym rozem więc wybiermy na prezydenta ftóregoś z braci Marx. Zreśtom nie ino dlotego, ze bedzie łatwiej go odróznić od reśty braci, ale tyz dlotego, ze od rozu zrobi sie weselej 🙂
Do Anecki
Anecko, jeśli komuś pon premier skojarzył sie z naleśnikiem, to niewiele sie pomylił! Bo w filme „O dwóch takich, co ukradli księżyc” ftórego z braci zagroł pon premier? PLACKA!!! 🙂
Do Maacka
Ooo! Jeśli nos pona premiera ku mojej budzie wędruje, to niek wędruje! Niek wędruje, jaz dojdzie! Bo moim zdaniem kiełbasa jałowcowo i Smadny Mnich łagodzom obycaje prawie tak dobrze jako muzyka! 🙂
Do Motylecka
Jest, Motylecku, sposób, coby pon premier syćkim sie spodoboł. Znos te storom góralskom piosnke?
Na wiersycku stała,
Piknom mi sie zdała,
Kie zek podseł ku niej –
Jeden ząbek miała.
A zatem … wystarcy pona premiera posadzić na wiersycku i zaroz syćkim zdo sie pikny! Ino niek nifto ku niemu nie podchodzi! 🙂
Do Anecki Schroniskowej
Pozostoje jesce operacja plastycno, coby sie kapecke „przeprofilować”. Pon Majkel Dżekson cosi o tym wie! 🙂
Z tym sadzaniem na wiersycku ,to ja bym był ostrożny,bardzo ostrożny. Dlaczego? Bo przypomniała min się też stara góralska
śpiewka-jakoś to tak szło..
Na wiersycku,na tem równem
Zabił juhas bace …… em
Kto nie wiezy,niech uwiezy
Bo ten baca jesce lezy
Była jeszcze inna wersja , ale przez wrodzoną delikatność nie śmiem powtórzyć.
Co by jednak nie wymyślać–podchodzić nie nalezy.
Czy z profilu, czy en face, zeby nie znienawidzic politykow tak do konca, trzeba przestac ich ogladac, ze o sluchaniu nie wspomne. Dzieki Bogu ostatnio udaje mi sie to nadzwyczajnie 🙂
nawiasem mówiąc, nie wiem, czy bezpiecznie mówić tu o jabłkach. O ile moja memoria nie jest zbyt fragilis, to po francusku jabłka są pommes, zaś kartofeln to po francusku pommes de terre. Czyli ziemne jabłka. Ot i popali my w kałabaniu…
mysha_b pisze: „Czy z profilu, czy en face”
Czy z profilu, czy en face
Nikt nie zwiedzie więcej nas.
Nikt w maliny nas nie wpuści –
Niech pomarzę se, a juści…
Do Motylecka
No to w tej sytaucji pon premier mo wielkie scynście, ze nimo kwalifikacji bacy. Ani nawet honielnika 🙂
Do Mysecki
Ale coby nie uwidzieć zodnego polityka, Mysecko, trza by mieć cały cas wyłącony telewizor. Abo mieć w tym telewizorze ino jeden program – Kartunsy 🙂
Do Borsucka
Z drugiej strony jakiś sofista, zawse mógłby wytłumacyć, ze z tymi kartoflami to był ino taki skrót myślowy, bo w rzecywistości autor artykułu o kartoflak mioł na myśli dorodne, socyste, apetycne jabłuska 🙂
Do TesTeqecka
Pon Przymanowski to by z kolei zaśpiewoł: Nikt już nas nie wpuści w wiśnie i maliny … 🙂
Ufff! Dwa dni temu próbowołek posłać ten komentarz, ale cosi kiełbasiło mi sie na komputrze. Ale teroz juz chyba syćko w porządku na scynście 🙂