Najwięksy grzych Jegomościa Tischnera
A dzisiok jest siódmo rocnica śmierzci najsłynniejsego góralskiego filozofa, jegomościa Tischnera z Łopusznej. Na mój dusiu! Skoda straśno, ze juz pomorł! Kieby dzisiok zył, byłaby sansa, ze kiesik osobiście do nasej budy zajrzy i dlo śpasu jakisi komentorz wyryktuje. Sansa byłaby ino jedno na miliard, ale by była.
Hej! Piknie sie jegomościa cytało, a jesce pikniej słuchało, kie po góralsku godoł. Choć wiadomo, ze byli i tacy, co nie lubili go straśnie. Cemu? Chyba z róznyk powodów. Na przykład z takiego, ze pedzioł on kiesik, ze nie spotkoł nikogo, fto odesełby od kościoła po lekturze dzieł Marksa, spotkoł za to wielu, co odesli po spotkaniu z własnym proboscem. No i nieftórzy probosce obrazili sie, ze tak pedzioł. Zamiast siąść i pomyśleć, to trza robić, coby ludzi do kościoła nie zniechęcać, to woleli sie obrazić, bo tak im było łatwiej.
Nieftórzy nie lubili Tischnera pewnie dlotego, ze poziroł na świat zupełnie inacej jako oni. Boce jak w jednym wywiadzie dlo telewizji jegomość pedzioł tak (bede z pamięci cytowoł): Jeśli ktokolwiek nas krytykuje, powinniśmy zastanowić się, czy w tej krytyce nie ma jakiejś racji.
Nie kozdy mógł sie z takimi słowami zgodzić. Jak to! – niejeden se myśloł – przecie jo zawse mom racje! To jak racje moze mieć ftoś, fto mnie krytykuje! To by było przecie nielogicne!
Najsmutniejse jest to, ze nieftórzy „krześcijańscy” działace straśnie atakowali jegomościa nawet wte, kie on juz umierający w spitalu lezoł. Oj, cosik mi sie widzi, ze ta dewotka, co to jom ponad dwieście roków temu Ignacy Krasicki w swej bajce opisoł, zyje nadal i cuje sie świetnie. A nawet politykiem została!
Nie godom, ze hyrny góralski filozof zodnyk grzychów nie popełnioł. Kozdy cłek popełnioł, więc Tischner tyz. Cy straśne były te grzychy? Jeden niestety tak. Jeden był sakramencko straśny. Co to za grzych? Zaroz wom opowiem, a właściwie powtórze to, co on sam kiesik opisoł. Sami sie przekonocie, co on najlepsego narobił, kie roz nolozł sie wśród gości, ftóryk papiez Jan Paweł II zaprosił do wspólnego posiłku w Castel Gandolfo. Posłuchojcie:
„Wspominaliśmy góry. W pewnym momencie padła nazwa miejscowości: Tylmanowa. Ojciec Święty przypomniał jesień i kolory buków, które rosną nad brzegami Dunajca. A mnie akurat przypomniała się opowieść Michała Okońskiego, którego ojciec jeździł do Tylmanowej na ryby. Raz jakoś pojechał z synem i matką. Ojciec moczył w wodzie wędkę, matka czuwała nad ojcem i synem, w pewnym jednak momencie poczuła potrzebę zadania przechodzącej obok kobiecinie następującego pytania: ‚Proszę Pani, nie wie Pani, gdzie tu może być toaleta?’.
I ja to wszystko opowiadam. Opowiadam Jego Świątobliwości, żeby obraz Tylmanowej, a także obraz Polski uczynić jak najbardziej konkretnym. A Ojciec Święty ma akurat w ustach kawałek melona. I już ma połykać. A ja mówię to, co mi powiedział Michał, który wszystko wtedy słyszał. Więc mówię, że kobiecina bezradnie rozłożyła ręce i rzekła: ‚Cy jo wiem? cheba za granicą’. Gdy to powiedziałem, wybuchnął śmiech i Ojciec Święty najzwyczajniej się zakrztusił.
Czy ktoś wie, co się robi temu, kto się zakrztusi? Każdy wie. Ale czy Jego Świątobliwość można tak … w plecy? Patrzę ukradkiem na księdza Dziwisza. Nic. Śmieje się, jak wszyscy. O rety! Na szczęście melon sam jakoś przeszedł bez zewnętrznej pomocy.”*
No i sami widzicie, jaki straśny był ten Tischnerowy grzych! O mało papieza nom nie uśmierzcił! No bo przecie kieby ten cały melon był kapecke bardziej oporny, to … na mój dusiu! … mielibyśmy nasego Jana Pawła II między sobom o kilka roków krócej niz go mieliśmy! Ufff! Całe scynście, ze skońcyło sie ino na strachu.
Cy Pon Bócek odpuścił jegomościowi tak wielki grzych? Spokojnie. Na pewno odpuścił! Te wspomnienia, co je tutok powtórzyłek, były napisane do Vivy, a więc mozno pedzieć, ze Tischner wyspowiadoł sie publicnie z tego, co zrobił. I chyba potem sie poprawił, bo nic mi nie wiadomo, coby kiedykolwiek znów opowiadoł śpas komuś, fto akurat jodł melona. No to co najmniej dwa warunki pokuty spełnił. A poza tym cy to mozliwe, coby Pon Bócek nie fcioł mieć w swojej Niebieskiej Bacówce takiego filozofa? No, niemozliwe! Musioł więc grzych odpuścić, bo przecie ino z odpusconymi grzychami mozno do Niebieskiej Bacówki wejść. No i przynajmniej tamok ten górol-jegomość-profesor moze se teroz opowiadać telo śpasów, kielo fce, bez obawy, ze kogoś na śmierzć ze śmiechu narazi. Hau!
P.S.1. Stooo lat! Stooo lat! Niek zyje Magdarecka nooom! Bo dzisiok som urodziny Magdarecki! 🙂
P.S.2. Stooo lat! Stooo lat! Niek zyjom Olecka i Pon Oleckowy nooom! Bo w niedziele jest rocnica ślubu Olecki! 🙂
P.S.3. Momy w budzie nowego gościa – Jędrzejecka! Powitać! Widze, ze kie mnie w budzie nie było, od rozu pocęstowoliście go Smadnym Mnichem. Barzo słusnie! 🙂
* J. Tischner, Idąc przez puste Błonia. Kraków 2005, s. 319-320.
Komentarze
Wiele dla mnie znaczył ten Jegomość.
Dobrze, że był. 🙂
Witaj Owcarku 🙂 Witaj Emtesiódemecko 🙂 Witajcie Wszyscy Budowicze 🙂
Dzidzia mojej siostry postanowiła jeszcze poczekać na lepsze czasy, więc Rodzinka dała tymczasowe hasło „spocznij”
Dyrdy-truchtem wracam do Budy, nie tylko na nocne rozmowy rodaków 🙂
Owcarku! Ta opowieść o Imć Jegomościu Tischnerze w dzień mego TU powrotu, to jak powitanie chlebem i solą wędrowca przybyłego z dalekiej podróży 🙂
Aj! Tak się cieszę, że jestem z Wami 🙂 🙂 🙂
Powitać wszystkich . Od rana malowałem ściany i po kawałku kończę pokój. Wieczorem finisz i jutro zaczynam dalszą część pracowni . Trochę ciężko się przestawić ale efekty lepsze niż robota „fachowca”. W końcu rodzina pobudowała setki budynków w mieście. Budowlańcy od czterech pokoleń .
Owczarku!
Zniesmaczony do rana różnymi programami z „gadającymi głowami” i „bredzącymi portretami”,poszedłem do Twojej Budy no i poczytałem o księdzu Tischnerze.
Zastanowiłem się coby Ksiądz powiedział o naszej dzisiejszej „dzisiejszości”?Poszukałem i znalazłem!
W „Spowiedzi rewolucjonisty”(1993r.!) Józef Tischner napisał:
„Dekomunizacja nosi w sobie ślady postawy,którą tak pieczołowicie zwalcza.Cała ideologia „walki o sprawiedliwosc”,w której sprawiedlowość urasta do rzędu wartości absolutnej,jest żywcem wzięta z leninowskich podrecznikow pod podobnym tytułem;podobne usiłowania kierowania pogarda społeczną;taka sama nieufność do demokracji i próby wspomagania jej specjalnym ustawodawstwem.
Przede wszystkim jednak oczarowanie wladzą:ten tylko,kto ma władzę,może w tym kraju zrobić cos dobrego;cóż znaczy dobry uczynek bez piętna władzy?”
„Cało prawda”! Ksiądz Józef Tischner to był Jegomość!Hej!
Jędrzejecku, tu masz na korzepienie serca i ducha.
Rozgość się, a nie daj się ponieść niechęci:
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5081063637567855026
Dzień dobry!
A to w sedno utrafiłeś z tym cytatem z Tischnera, Jędrzeju!
Ja niestety, znam tylko) „Filozfię po góralsku” – miałam w książce i na taśmach, taśmy ze szczerego serca, przesłuchawszy, podarowałam przyjacielowi, też chciał posłuchać. Nie minęło czasu mało wiele, ktoś mi ukradł, zwyczajnie zwinął książkę. Mam swoje podejrzenia, ale daruję złodzieja zdrowiem, niech mu będzie…
Miłego dnia wszystkim życzę!
Pokrzepienie!!!
Misiu a może jakaś foto-relacja z Twych remontowych poczynań istnieje?
W oczekiwaniu na parapetówkę serdecznie pozdrawiam i sił życzę 😀
Życzenia urodzinowe dla Magdarecki:
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5081063611798051234
Sto lat! Zdrówka!
mt7,
taż to nie dla ducha, a żołądka 🙂
Ale też dobre ! I ważne – nie samym duchem człowiek żyje!
A swoją drogą Magdarecki – sto lat!!! – dawno w Budzie nie było…
Witaj, Mieteckowo, serce moje, witaj. 😀
Dobrze, że dzieciaczek postanowił się nie śpieszyć. Mam nadzieję, że go wspólnie powitamy z wielką radością.
Dobrze, że już wróciłaś na budeckowe łono, od razu cieplej się zrobiło. 😀
Nic nie chcę sugerować, ale dzisiaj wigilia imienin Owczarka…
orkiestra przećwiczyła, co należy?
Basia oczywiście zaśpiewa a capella 🙂
P.S. mt7, w przyszłym tygodniu zwracaj uwagę na listonosza.
Może coś (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) doniesie.
Tu są dla Ciebie, Mietecko, kwiatecki:
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5081069723536513490
I jeszcze jedne:http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5081069637637167554
Kruca, nie zrbiłam odstępu:
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5081069637637167554
Emtesiódemecko Wielkie Dzięki 🙂 płaczę ze szczęścia łzami jak grochy 😥
O Was trudno zapomnieć Owcarkowa Kompanijo 🙂
Na razie zmykam, ale wieczorkiem przyjdę zaśpiewać i podeklamować świąteczną mowę wielką, do której się długo i namiętnie przygotowywałam 🙂
Alicjo, dobrze, że czuwasz. 🙂
Oj, z tą pocztą! Nie wiem, czy jeszcze działa.
Wysłałam dwa razy płyty CD do Polityki do Pani Dorotecki i przepadły. Ale drugim razem nie popuszczę, sprawdzę, kto pokwitował przesyłkę. Jakieś ponure kpiny, przesyłki idą od tygodnia do dwóch. Konkurencję tu powinni wpuścić jak najszybciej, bo za trochę miesiąc będzie szła przesyłka z ulicy na ulicę.
Dzieki, Alusiu! 🙂
” i tak się trudno rozstać, i tak się trudno rozstać,
nas zaczarować chyba musiał ktoś…”
Jakoś tak to leciało w piosence 🙂
a może to był deszcz… Włącz mieciowo myślenie, to nie boli!
Ja też się oddalę. 🙁
Nie mogę o Jegomości Tischnerze pisać bez wzruszenia, więc się ino pokłonię i podziękuję Ci, Owczareczku, za pamięć i przypomnienie.
Nie dziwota, że Pan Bóg się za nim stęsknił. 🙂
>mt7
Emtesiódemecko!Za pokrzepienie i dobre słowo Wielkie Dięki!
Aaa, bo zapomniałam skomentować wpis Alecki, tak się ucieszyłam Mieteckową i dobrymi wieściami.
Smadny jest na podniesienie ducha, a kiełbaska wzmocnienie ciała.
Trzymajcie się Kochani. HEj. 🙂
Już wspominałam tutaj na blogu, że straszne wojny toczyłam z Pocztą Polską. Nie chodziło o wartość przesyłki, a o zwykłą uczciwość.
Przesyłki ginęły w Warszawie, bo jak w jednym dniu wysłałam trzy listy :Wrocław, Kraków i życzenia świateczne do Państwa Domaradzkich na Dolnym Sląsku, i nic z tego nie doszło, to wiadomo, że poczta przepadła na pierwszym stopniu sortowania, czyli jak tylko doleciała. Okropnie sie wtedy zaawanturowałam, emajlowo i inaczej, aż mnie sam derechtór przepraszał. Przecież nikt nie jest idiotą i nie wysyła cennych przesyłek zwykłą pocztą!
Powiem Ci mt7, że (ODPUKAC !) od tamtej pory nie mam żadnych kłopotów z Poczta Polską, listy dochodzą w tydzień – 10 dni.
A sto lat temu Pan Gienek był jak zegarek. Jak nie na rowerze, to na „komarku” objeżdżał okolicę i rozwoził pocztę. Najdziwniejsza jaką otrzymałam? Pudełko po landrynkach (pół kg, czarne pudełko w kolorową kratkę), wieczko przyklajstrowane plastrem! W pudełku było jajko wielkanocne, pisanka od przyjaciółki, tak się podzieliła ze mną w czasie ferii wielkanocnych. Pan Gienek trochę się zadziwił opakowaniem, nie pamiętam komentarza, ogólnie się obśmiał, ale nie przyszłoby mu do głowy zajrzeć do tak niezwykłej przesyłki. To był ten listonosz, o którym Skaldowie śpiewali.
Alicjo
Wrzuciłem do szufladki trochę zdjęć z mojego podwórka . Z parapetówki będą później 🙂
Proszę bardzo (wklejam z „Gotuj się!”):
http://alicja.dyns.cx/news/Galeria_Budy/Mis2/Misiolandia/
Serca to Ty Misiu nie masz. Musiałeś mnie tak zdenerwować tymi wiśniami?! Jak można, takie tortury!?
Podstawy są teraz wszystko muszę dopieścić i odnowić. Dach do wymiany i elewacja do zrobienia . Kilka dlat temu obok mojego domu zrobiono odjazd i mieliśmu dwa tysiące tirów i ciężarówek dziennie. Ślady w postaci popękań murów zostały .
Alicjo
mam Filozofię Tischnera w wersji audiobook. Jeśli chcesz, zorganizujemy jakoś przesłanie.
Halo Owcarku-pozwol,ze najsampierw uscisneTwa kosmata lapa,co tak piknie o prof.Tischnerze napisala 😉
Teraz bede narzekac- zgadzam sie z profesorem,ze nasi proboszczowie,to maluczcy i prosci ludzie,zeby nie powiedziec prostaccy.A na dodatek sa ambasadorami polskiej dulszczyzny,ktora teraz przezywa istny Zloty Wiek!!
Na temat polskiej poczty tyz mozna wiele napisac(to a propos wypowiedzi Alicji).Nie chce slowa wiecej pisac,bo strace resztki zdrowia.
Przed paroma dniami,gwizneli moja poczte, przeslana do siostry 🙁
A ja naiwna myslalam,ze Poczta Polska wstapila na prawa droge!! O naiwnosci!!!
A przy okazji proponuje w kazdej klasie pod krzyzem ,wywiesic jeszcze napis”7-e nie kradnij” i kazdego dnia powtarzac…………
Na koniec mojej litanii,zastanawiam sie, czy przypadkiem w budzie nie zamieszkal,jakis mol,co zzera moj nick.Kazdego dnia musze go od nowa wpisywac 🙁
Misiu2,tez nie ma litosci i tymi wisniami dreczy………ale kwiatki piekne 🙂
No ulzylam sobie,niech bedzie mi wybaczone 😉
Pozdrawiam wszystkich serdecznie,skladajac dzisiejszym solenizantom wszystkiego,co najpiekniejsze 😀 😀 😀
Witom Was piknie ostomili,
coś długo mnie nie beło 🙂
Juz sie tłumace:
bełem badać zgodność twierdzenia , ftóre tako brzmi: „Kreteńczyk Atenor powiedział na ateńskiej agorze – Wszyscy kreteńczycy kłamią – powiedział prawdę czy skłamał?”
Długo sukałem i bede jesce sukał -tak se myślem 😉
Naród kreteński hyrny jest i mimo upałów (w czerwcu 44C w cieniu a noca kilka stopni mniej) dzielnie sobie poczyna tak w górak jako i na wodzie.
Pojeździłem tez po zabytkach kultury minojskiej (rzec oczywista jak sie nawineła inna to i jom obgladałem).
Skoda Jegomościa Tischnera – jego celnych ripost, mądrości ludzkiej (a nie tylko uczonej), zwykłej dobroci.
Beli chłopcy beli ale sie mineli………..
Ksiądz Tischner to był Wielki Człowiek. Jak dobrze, Owczarku, że pamiętałeś o tej rocznicy. Zapaliłam świeczkę.
Zaginęły mi taśmy z „Filozofią po góralsku” – ktoś nie oddał i już na pewno nie odda. Borsuk proponował Alicji jakiś przekaz. Chętnie się podłączę, nawet jeśli jest to hmmm…
Dla Margo życzenia radości, ludzkiej życzliwości i spełnienia marzeń.
TeżAlicjo – Budowicze to moi bliscy znajomi, nawet jeśli się z nimi czymś podzielił, jeszcze bez zysku, to było by to w pełni legalne. Na tej samej zasadzie znajdują się wszystkie te fajne mp3 na stronie Alicji.
Kto chce, niech się zgłosi na jan_nieznany@o2.pl
Tischner to byl rzadki przypadek gdzie serce, rozum, rozsadek i spokojny dystans do wszystkiego z krasnym humorem polaczylo jedno cialo.
Powinien na zawsze pozostac duchowym patronem Polakow ktorzy chca byc duchowo religijni ale nie dewocyjni, patriotyczni ale i otwarci na swiat a nie ksenofobiczni, solidarni ale nie nepotyczni, refleksyjni ale nie totalnie krytyczni i wreszcie dowcipni ale nie chamscy – jedym slowem Polakow ,ktorzy nie chca juz byc ciasnymi, skansenowymi sarmatami….
Miec nadzieje w Bogu, ze tacy kiedys dojda do wladzy w tym kraju..
Pozdrawiam.
hmmm… to nie jest.
Z Borsukiem się dogadamy, poprzesyłamy i podzielimy.
Pamiętacie taśmy magnetofonowe? Przecież to też się nagrywało (najczęściej z radia, o zgrozo!) i pożyczało – w niczym od mp3 się to nie różni (technicznie kapkę), tak przynajmniej uzasadniał Sąd Najwyższy w Kanadzie, kiedy przyszło do sądzenia ludzi za posiadanie mp3 na komputerze.
Witojcie!
Jegomość Tischner z Ojcem Świętym spacerujom se teroz po niebieskik holak, opowiadajom se róźne historie, a pewnie i śpasy…
Nieroz zerknom na dół, na tom ziemie i pozirajom z politowaniem…
Oni som scyńsliwi, bo nie doś ze som razem, to jesce u Pona Bócka w gościnie. Ino tutok, tak jakosi pusto bez nik…
To była zaiste ogromna ‚rozpiętość wrażeń’ – widzieć Go w trzech sytuacjach:
– gdy żartował (prywatnie czy podczas wykładu słuchanego przez kilkaset osób)
– gdy z namysłem, najprostszymi słowami opowiadał o rzeczach naprawdę trudnych albo w 5-7 minut mówił kazanie, które siedziało w człowieku tydzień i dłużej
-gdy się w zakrystii Kolegiaty ubierał do mszy św.
Oj, Owcarku, Owcarku! Kolejna piękna opowieść…
Pamiętam, jak w czasie studiów chyba jeszcze, trafiłam w Jagiellonce w sali na parterze na wystawę pamiątek po księdzu Tischnerze. Były tam również jego notatki i kartki, za pomocą których porozumiewał się w szpitalu. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie te ostatnie – niby tylko papier i parę słów, ale widać było, jak strasznie cierpiał… Zmienił się nie tylko – co naturalne – charakter pisma, ale i ton: strasznie chciał zasnąć i nie obudzić się już więcej… Popłakałam się wtedy…
Też widziałam tę wystawę i najbardziej wryły mi się w pamięć notatki robione drobnym, niezwykle delikatnym i starannym pismem, w tym tłumaczenia odręczne nietłumaczonych jeszcze wówczas tekstów filozoficznych. Ile pracy stało za tą błyskotliwością i ‚improwizacjami’!
Rzadko dane jest szczęście posłuchać mądrego człowieka,słowo na żywo,to jednak zupełnie co innego niż tekst pisany-miałem to szczęście
wysłuchać i obejrzeć w TV trochę gawęd KSIĘDZA.Marzy mi się taka historia–pewnie możnaby pozbierać nagrania tych pogawędek do kupy
i tak jak z płyty dvd czy też mp3 dać możliwość chętnym posłuchania,obejrzenia i pomyślenia nad tymi tekstami.W końcu raz można by spróbować rozpropagować trochę mądrych tekstów / w tym
zalewie durnoty powszechnie nam panującej/ wśród ludzi.Niechby posłuchali młodzi,którym nie było dane—myślę,że warto 😀
No i z Borsukiem spotkaliśmy łajzęmineli,zanim przeczytałem Borsuka
napisałem jw. ale to nie szkodzi,znaczy,Taka Jest Wola Ludu czytającego
Owczarka/ tfy,przepadnij maro nieczysta,pojawiają się autentyczne
oznaki tzw.JEDNOMYŚLNOSCI a to twardy dowód autorytaryzmu 😀 /
Owczarku!
Lubisz może Szwejka?:)
Dzisiaj koło południa TVP1 nadała „Dobreg wojaka…” z niezapomnianą rolą Rudolfa Chrušinskýego.Wspaniały!Szwejk evergreen!
A swoją drogą,kto na to pozwolił?Analogie fizjonomiczne (i nie tylko) „porażające!
Pozdrawiam!
Jędrzeju-oglądaliśmy to samo i takie same odniosłem wrażenia,szczegółnie po orzeczeniu przez konsylium lekarskie kretynizmu
Szwejka z koronnego i jedynego dowodu,iż w/w w miejscu publicznym
wznosił okrzyki:Niech żyje miłościwie nam panujący Franciszek Józef!!!!
Nie dziwota- aktualnie panujący prezes TVP jest na wylocie-czyżby
wyrafinowana zemsta?????????? 😀
Chociaż nie jestem zbytnio wierząca i praktykująca, ale takie Osoby jak jegomość ksiądz Tischner, czy wspominany już kiedyś ksiądz Twardowski, wiele dobrego uczynili w moim życiu 🙂
I bardzo się cieszę, że Pon Bócek przysyła do nas na ziemię Ludzi wyjątkowych i pięknych…
A jak będziecie udostępniać gawędy, to ja chętnie z nich skorzystam 🙂
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f01e6d9eccfc164c.html
a to życzenia i kwiatki urodzinowe dla Magdarecki 🙂
Sto Lat Kochanieńka!!! 🙂 🙂 🙂
Motylku
póki co, zrób mię przyjemność i posłuchaj o fajnych miejscach na Lubelszczyźnie, skoro już masz ochotę na słuchanie 🙂
http://www.radio.lublin.pl/index.php?id=11220
PS Motylku, Szwejka w formie adiobook też mam 🙂
sympatyczne
http://wiadomosci.onet.pl/1562504,69,1,1,item.html
W bardzo dawnych latach,tak mniej więcej około 30-tu namiętnie słuchałem lubelskiej rozgłośni radiowej,dawali kapitalną muzykę,a fajne miejsca na Lubelszczyżnie natychmiast ulokowałem w ulubionych-już sam
jadospis jest szalenie interesujący,a Kazimierz ukochany od pierwszej wizyty w roku pańskim 1958-stara miłość–wielkie dzięki 😀 😀 😀
O tym co sie dzieje w polskiej polityce,ksiadz filozof pewnie by powiedzial:
Sa rzeczy,o ktorych sie nie snilo filozofom nawet na tamtym swiecie.
Motylku
PR Lublin dalej nadaje fajną muzę, audycje prowadzi Jerzy Janiszewski 🙂
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Janiszewski_%28dziennikarz%29
możesz R-L posłuchać on-line 🙂 http://www.radio.lublin.pl/posluchaj.php
szczerze mówiąc, częściej słucham R-L niż ogólnopolskich. Od jakiegoś czasu. Z wyboru.
UWAGA Miś2 (albo ktoś znający się na ftp proszony jest o pomoc w skonfigurowaniu połączenia ftp do Alicji 🙂
kurde zapomniałem żeby nie podawać więcej niż 1 link. Motylku, Jerzy Janiszewski ma często fajne audycje w Radiu L 🙂 tak więc nadal jest czego posłuchać. http://www.radio.lublin.pl/posluchaj.php nawet on-line.
PROŚBA kto zna się na skonfigurowaniu połączenia ftp, np przez Total Commandera? Może Miś2?
Mike napisał:
Miec nadzieje w Bogu, ze tacy kiedys dojda do wladzy w tym kraju..
Amen, amen, Mikecku! Niech tak się stanie.
Święte słowa, mt7! Pomysł zebrania gawęd Jegomościa doskonały, ale jak to zrobić?
Wszystko mozna, tylko z ostrożna, TeżAlicjo.
Borsuku, zajrzyj do poczty – machnęłam mały błąd, juz się poprawiłam.
no, Filozofia już leci do Alicji, pewnie będzie stamtąd do ściągnięcia 🙂
Mieteckowo, ten fotosik się nie otwiera! Buuuuu 🙁
Może przenieś się do gugla. 🙂
To przyjazna strona i się rozwija.
Mac napisał:
O tym co sie dzieje w polskiej polityce,ksiadz filozof pewnie by powiedzial:
Sa rzeczy,o ktorych sie nie snilo filozofom nawet na tamtym swiecie.
Nie, Makecku. Jegomość Tischner, to był prawdziwie mądry góral. Znalazłby słowa właściwe i na określenie rzeczy i przyczyn, a nade wszystko wlałby w serca nadzieję. Trochę rubasznie, lecz zawsze z wyczuciem proporcji i miary.
Czasami boleśnie szczerze. Co tu gadać. Żal.
Yes sir, borsuku, leci.
Jak przyleci, to podam. Jak spory jest ten plik? To z ciekawości, bo miejsce jest.
Ha!
ONZ uznało za zabytek klasy zerowej Rideau Canal między Kingston a Ottawą – to jest droga wodna, która ma bodaj 92 stopnie wodne na 202 km , jeziora połączone kanałlami i tak dalej. Było to zbudowane z militarnych powodów, a teraz piękna wycieczka, jak ktos ma łódkę. Zbudowane w latach 1830-tych.
348M. Pewnie do rana doleci – nie wyłączaj kompa.
Nic nie mówię, ale cicho też nie będę:
CELEBRUJEMY IMIENINY OWCZARKA !!!
Sto lat, solenizancie!
(łyk Cono sur za zdrowie Owczarka po tej stronie Kałuży!)
Borsuk:
ja NIGDY nie wyłączam kompa. Chyba że pieron praśnie i elektryke wywali, albo jakieś chwilowe zakłócenia.
I nieustające zdrowie Owczarka !
Borsuczku, 348 MB chyba to jednak przesada. 🙁
Leci pies przez owies
ognem wywija
Znowu cuś napisał
zmyślna to bestyja 😀
Nieustające zdrowie Owczarka !!!!
ZDROWIE OWCZARKA!!! Jak to dobrze, że ma taką gościnną Budę, w której można odetchnąć od codzienności nie zawsze pięknej. Niech nam żyje sto lat!
Chyba się tego nie da bardziej skompresować bez pogorszenia jakości, mt7.
To wcale nie jest dużo. Pełnometrażowy film ma standardowo minimum 700MB.
No a gdzie Drogi Solenizant?! Lata za owieczkami?!
Zdrowie!
Emtesiudemecko, wysyłam spakowany .rar, Alicja pewnie go rozpakuje i będzie można ssać po kawałeczku. Tak że się nie martw na zapas.
a tak, zdrowie Owcarka 🙂 Psy górą! :-))
No to jeszcze raz ZDROWIE OWCZARKA i udaję się w objęcia tego starogreckiego przystojniaka na M. Pięknych snów wszystkim i do jutra.
Ja też teraz złożę życzenia Owczarkowi, bo jutro nie wiem, kiedy zajrze
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5081251164429933058
TeżAlicjo-nie pal przed snem,palenie skraca papierosa 😀
Cytuję z mt7:
„Pani Owczarkowa niech Cie kocha i hołubi
Cobyś starczył Jej i nam na długo”
Jak to nie jest poezja, to ja nie wiem, co jest!
I nieustające zdrrrrrrrrrrrrrrrowie (Blejkocikiem mi się zakręciło…)
To ja na dobry początek dnia troszkę po Pawlakowemu zagadam 😉
Ekme, ekhme…
„…Nadejszła wielkopomna chwila wielkiego i wzniosłego obrzędu, uroczystość imienin imć Owczarka Podhalańskiego. Na wieść o dniu tym drgnęli Budowicze wszyscy! Dziś wszęda, gdziekolwiek brzmi Jego blogowe „Hau”, a polskie serce uderza, powstało jedno uczucie niewysłowionej miłości i uwielbienia. Oczy wszystkich łzą radości zamglone, i westchnienia wszystkich z piersi wzruszeniem rozpartej zwróciły się ku stronie, gdzie magiczna Buda, u stóp Turbaca drogą nam zawiera Psiowatość 🙂 …”
Na cześć Szanownego Psa
Hipp Hipp Hurrrrrrrrrrrrrra 🙂
Owczareczku Ostomiły wszystkiego najlepszego w dniu imienin. Dużo zdrowia, codziennie pętko jałowcowej suchej, flaszkę Smadnego od czasu do czasu 🙂 Co najmniej tysiąca wpisów dziennie na blogu . Hau!!!
Owczareczku ostomiły
umiejetności brak i siły
by podnosić cnoty Twoje
wielkich słów się trochę boję.
Niechże kierdel zacnych gości
winszowało pomyślności,
siły, zdrowia, flaszy Mnicha,
jałowcówki do kielicha.
(Myślem tutaj o kiełbasie,
zdrowie wasze w gardło nasze.
Jak powiadał jeden Lech,
z Polan rodu on nie z Czech).
Wypijemy ,zakąszamy
Kurdesz nam nad kurdeszami 🙂
Owczareczku nasz Roztomiu ły.
Niech tam już dzisiaj poważne tematy rozważań zostaną nieco z boku. !00 lat (albo i trochę mniej, za to w pełni sił), wszystkiego dobrego.
Tak Ci imieninowo życzy Pyra poznańska, w której herbie grodu Piotr z Pawłem murów strzegą.
Na mój dusiu! Piiiiiiknie dziękuje ze pikne zycenia! 🙂 I te prozom, i te wiersem 🙂 I te z piknym widockiem! 🙂
No to muse dzisiok wykraść bacy więcej Smadnego Mnicha niz zwykle 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Do EMTeSiódemecki
„Wiele dla mnie znaczył ten Jegomość. Dobrze, że był.”
Barzo dobrze, ze był! I mom nadzieje, ze hyr o nim nie zaginie. Nawet jeśli pon minister Ponury Totem na zodnom liste lektur jego ksiązek nie wciągnie. A racje nie wciągnie. Prędzej na indeks 🙂
Do Mietecki
Jjegomośc Twardowski tyz pikny! On i Tischner piknie pokazali, ze jegomość wcale nie musi być spod znaku pewnego radia … 😉
Ino mom nadzieje, Mietecko, ze nimos ku mnie zolu, ze jegomościowi Twardowskiemu pozwoliłek umreć, do cego tutok
http://owcarek.blox.pl/2006/01/KSIADZ-W-MOJEJ-BUDZIE.html
przyznołek sie bez bicia 🙂
Do Misiecka
„ale efekty lepsze niż robota ‚fachowca'”
To taki fachowiec, Misiecku, dobrze coby wiedzioł, ze jak bedzie fcioł mieć pomalowanom chałupe, to moze Ciebie popytać. Za odpowiedniom opłatom rzec jasna 🙂
Do Jędrzejecka
To, coś zacytowoł, Jędrzejecku, piknie i do dzisiejsyk casów pasuje. I właśnie dlotego nasi władcy jegomościa nie lubiom. Ale to co dlo nik jest powodem, coby go nie lubić, dlo nos jest powodem, coby go lubić!
A Szwejk – poslusznie hlasim – tyz pikny! I film tyz! Wcora go nie widziołek, ale widziołek wceśniej pare rozy:)
Do Alecki
Jesce wątek z poprzedniego wpisu: godos, Alecko, ze Kingston było pierwsom stolicom Kanady? Cyli mozno pedzieć, ze mieskos w kanadyjskim Gnieźnie.
„Ja niestety, znam tylko) ‚Filozfię po góralsku'”
To była najweselso z Tischnerowyk ksiązek. No jesce „Wieści ze słuchanicy” wesołe były, ale to ino w połowie jest ksiązka Tischnera, w drugiej połowie zaś Wandy Czubernatowej – góralskiej poetki i satyryka (satyrycki?). A poznoł sie Tischner z Czubernatowom w casie wojny, kie jesce oboje dziećmi byli. Mały jegomościk Tischnerek wrzucoł wte małej Wandzi zaby za kosule. Tak, tak … wrzucanie komuś zab za kosule, to barzo dobry sposób na zapocątkowanie wieloletniej przyjaźni 🙂
Do Borsucka
„Alicjo mam Filozofię Tischnera w wersji audiobook.”
A bo to rzecywiście w wersji audio wydali. I barzo dobrze! Bo cytać „Filozofie po góralsku” jest piknie, ale słuchać, jak sam jegomość jom cyto – jesce pikniej! 🙂
Do Anecki
„zgadzam sie z profesorem,ze nasi proboszczowie,to maluczcy i prosci ludzie,zeby nie powiedziec prostaccy”
Sam Tischner godoł o sobie, ze najpierw jest cłowiekiem, a dopiero potem księdzem (aha, był tam jesce filozof po drodze :)). I wydoje mi sie, ze właśnie dlotego był on wspaniałym cłowiekiem i wspaniałym księdzem. A jeśli ftoś jest najpierw księdzem, a dopiero potem cłowiekiem – to i jako ksiądz, i jako cłowiek jest kiepski 🙂
Do Zbysecka
Na mój dusiu! Najpierw bodajze EMTeSiódemecka zabawami z niciom Ariadny narazała sie na spotkanie z ponem Minotaurem, a teroz Ty, Zbysecku, na te Krete jadąc. No, ale widze, ze piknie wróciłeś cały i zdrowy, więc jeśli kogoś hyrnego na tej Krecie spotkołeś, to racej Greka Zorbe, nie Minotaura 🙂
Do TyzAlecki
„Zaginęły mi taśmy z ‚Filozofią po góralsku'”
Na mój dusiu! to znacy, ze tyk taśm wyryktowano po prostu za mało! Takie taśmy powinny jako dobro narodowe być w takik ilościak, coby starcyło dlo syćkik. Wte nifto nikomu nic by nie musioł podkradać 🙂
Do Mikecka
„Miec nadzieje w Bogu, ze tacy kiedys dojda do wladzy w tym kraju..”
Ooo! Piknie by było! Choć obecnie rządzącym tako mozliwość pewnie śni sie w najgorsyk kosmarak. I niepotrzebnie! Bo przecie kie ludzie pokroju Tischnera dojdom do władzy, to na pewno nie zacnom rządów od ustawy dekaczyzacyjnej, ani mie bedom ryktować zodnej lustracji, fto współpracowoł ze słuzbami IV RP, a fto nie 🙂
Do Profesorecka
O! Profesorecku! Jeśli dobrze boce, wśród ksiązek, ftóre dołeś Wawelokowi do pocytania była „Historia filozofii po góralsku”. Ciekawe jakie som wrazenia Waweloka z tej lektury? 🙂
Do Basiecki
Uuuu! To jo w zodnej z tyk trzek sytuacji jegomościa nie widziołek. No … moze, kie śpasowoł, to widziołek. Ale ani prywatnie, ani podcas wykładu, ino podcas msy góralskik na Polanie Rusnakowej. I jesce roz w domu oazowym w Ochotnicy 🙂
Do Gosciki
Te kartki z Tischnerowymi zapiskami z jego ostatnik tyźni som teroz w Tischnerówce w Łopusznej. Jest tamok tyz księga pamiątkowo. I mozno w niej noleźć mój wpis … chociaz … akurat ta Tischnerówka sie zamykała, a jo nie fcąc naduzywać uprzejmości poni z łopuszańskiego ośrodka kultury wpisołek cosi wartko, w pośpiechu i w sumie nic mądrego. Więc moze nimom sie cym kwolić? 🙂
Do Motylecka
O! A w katowickiej telewizji była kiesik seria rozmów pewnej redaktorki z jegomościem! Nie miołek jak ik uwidzieć, a chętnie byk uwidzioł. I to chyba właśnie tamok powstała tako sytuacja, ze Tischner pocuł sie zmęcony, więc fcioł zakońcyć juz ten cykl wywiadów. Ale kie dowiedzioł sie, ze po zakońceniu tego cyklu planujom owom redaktorke zwolnić z pracy, od rozu zmienił zdanie i dalej regularnie do Katowic jeździł, coby ta poni pracy nie straciła. Taki był ten jegomość 🙂
Do Macka
„O tym co sie dzieje w polskiej polityce,ksiadz filozof pewnie by powiedzial …”
Jo se myśle, Macku, ze jegomość, jak to on, pedziołby duzo rzecy do przemyślenia i … duzo rzecy do śmiechu 🙂
Do Jarutecki
A jo słysołek jesce o sieci sklepów Piotr i Paweł z Poznania rodem właśnie. I słysołek, ze fajne te sklepy som 🙂
http://picasaweb.google.com/don.alfredo.almaviva/Zyczenia/photo#5081411549926962290
Moj Owczarku Podhalanski
Czys Bacowy czy Bezpanski
Biegaj zdrowo po polanach
Niech nie strzyka Cie w kolanach
Niech sie radosc w sercu mosci
A w Twej Budzie – mnostwo gosci
🙂 🙂 🙂
Owcarku! Chociaż odczuwam brak tego Człowieka, to nimom zalu do nikogo. Ani do Ciebie, ani do kota Gaździnki, ani do mrówek, ani do innych stworzonek dużych i małych. Ciekawa jestem tylko, o co poprosiły moje zwierzątka 😉
Mrrrał!
No to i ja się dołączę z życzeniami!
➡ Owczarku Ostomiły!
Oby buda twoja trwała wiecznie ❗
I oby Smadnego Mnicha i jałowcowej kiełbasy nigdy w niej nie zabrakło ❗
😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀
➡ Magdareczce
Takoż życzenia zaległe składam.
Zdrrrowia, Szczęścia, Pomyślności ❗
A teraz, co do jegomościa Tischnera z Łopusznej…
Profesorek świsnął mi pomysł na wpis 😯
I BARRRDZO DOBRZE, że świsnął 8)
Bo ja bym tak ładnie nie napisał 🙄
A już na pewno nie po góralsku 😉
Wzruszyłem się, czytając stary wpis Owczarka o księdzu Twardowskim.
Ale to nie jest tak, że już nie ma takich jegomościów.
Są! Tylko jakoś bardzo słabo ich słychać 😕
Choćby nawet w telewizji występowali
Pozdrrrawiam
I wrrracam do pracy.
Bo barrrdzo zarrrobiony jestem.
Z poważaniem
Blejk Kot
Dla Owczarka w Dniu Imienin jeszcze jedna myśl Księdza Jegomości:
” Kie do karcmy wlezie cłek z dusóm i pomiędzy pijokami stanie, to takiego cłeka nawet w karcmie znać!”
Zdrowie Owczarka,co ma duszę i widać to z daleka!!!
Dobry Pies, Bardzo Dobry. „Ponury Totem”? Piesku, jestes zabojczy.
Zycze Ci siedmiuset lat – w psim przeliczniku. A nawet osmiuset cztredziestu, naszym zydowskim zwyczajem. 🙂 🙂 🙂
OWCARKOWI!!
Co nas uroczym slowem „zwodzi”,
jalowcowa karmi i Smadnym „chlodzi”-Zycze ZDROWKA,SZCZESCIA i PIKNYCH DNI w Krainie pod Turbaczem 😀 😀 😀
Ana.
I jeszcze ja podążam z życzeniami dla Naszego Gospodarza:
mało wilków na Twej drodze, posłusznych owieczek, przychylnej gaździny (coby oko przymykała na uszczuplane zapasy jałowcowej) oraz życzliwego bacy (coby przez palce patrzał na ubytki w zapasach Smadnego) :D. A także, a jakże, miłości Pani Owczarkowej i życzliwości turystów z kanapkami! Wszystkiego, co najlepsze, Owczarku kochany!
PS. uprzejmie donoszę, że trąba rośnie… ten mój kaktus (Echinopsis Oxygona), co go kwitnącego można obejrzeć w mojej skrzyneczce u Alicji, trąbę wypuścił, a nawet dwie, i chyba zamierza kwitnąć :). Będę relacjonowała na żywo całą rzecz miłym moim Budowiczom! :D.
Owczarku! Postuluję, żeby Dzień Twoich Imienin ustanowić świętem wolnym od wszelkich trosk, zgryzot oraz innych podstępnych podgryzaczy dobrego nastroju! Moglibyśmy spędzać je miło, leżąc sobie na pięknej hali, podczytując dzieła Jegomościa, zagryzając jałowcową i wąchając miejscowe kwiatki, jak również patrząc, dokąd płyną obłoki. A przede wszystkim – hołubiąc Solenizanta 🙂 (np. poprzez ochotne oddawanie mu przygotowanych uprzednio kanapek – do pracy przygotowanych!, ale skoro do pracy byśmy nie szli, byłyby w sam raz dla Ciebie 🙂 Mam nadzieję, że w Twoim Owczarkowym przypadku nie jest to science fiction – w każdym razie takiej niespiesznej sielanki na co dzień życzę Ci dziś gorąco.
A ks. Tischner? Wiadomo – esencja, kwintesencja, immanencja oraz kilka innych encji w kombinacji z potężnym poczuciem humoru i urokiem osobistym 🙂 Uwielbiam!
Niestety jestem ogromnie zabiegana – miłego świętowania wieczorem!
A u mnie chyba yucca będzie kwitła! Miałam zarazę od koleżanki – przyniosła takie dwa badziewia i powiada, ze nic z tego nie będzie, badziewie, a ona nie wie, co kupiła, kupiła, bo zielone i za pół darmo. Wsadziłam pod Duży Ganek, latami to tam rosło i nic – rzeczywiście badziewie jakieś, ale niech sobie rośnie. Ponad rok temy naszego jesiona pod Duzym Gankiem utrącił wicher, więc chcąc niechcąc, ścięliśmy jesiona. I to badziewie wyszło na słońce i dopiero ale odżyło!
http://alicja.homelinux.com/news/img_0926.jpg
Tak wygląda na dzisiaj. Będę składać raporty w miarę rozwijania się.
Nieustające zdrowie Owczarka!
Hej Łowcarek!
My tu za wielkom wodom tyż blogujem po trosecku. Tyle żem ja nie owcarek ale Badzielec… Moje panisko ze sondeckiego pomaga mi jak moze. Cym się cieplutko. Badzielec z Brooklina.
Tak hyrnego jegomoscia nie bylo i nie wiem cy bedzie.
Nie wiem cy owcarku zes slysol jak jegomosc drzewo pomogl chlopu na woz wrzucic w Lopusnej 🙂 moze kiedy lopowis o tym
No nic za jegomoscia trza wiecne spocywanie a syckim solenizantom syckiego dobrego
Owczarku Drogi,
STO LAT !!! – w zdrowiu i pomyslnosci i ludzkiej sympatii, zeby nie powiedziec milosci !!!
Przylaczam sie takze do postulatu Di (dydyji) 🙂
Przyjmij, prosze, ode mnie te wirtualna butelczyne 😉
http://www.saris.sk/images/image_big_mnich_premium.jpg
Bardzo dlugo mnie nie bylo, wiec mam ogromne zaleglosci w skladaniu zyczen.
Wszystkim Solenizantkom i Solenizantom, oraz Jubilatkom i Jubilatom skladam spoznione, ale bardzo serdeczne ZYCZENIA – wszystkiego najlepszego – S T O L A T !!!
http://gifybejbi85.blox.pl/resource/kwiat1.gif
No to lecę na samiućkim końcu z zyceniami:
Owcarku, Owcarku,
budy Gospodarzu,
wielu Ci podarków
życzę! Dla kurażu
popijaj Smadnego,
zagryzaj kiełbasą,
pisz wiele mądrego,
bądź radością naszą! 🙂 🙂 🙂
Sto lat!
Gdzieś pod Turbaczem -Owczarek mieszka
Zmyślne ma pióro-ten nasz koleżka
Pisze więc pilnie przez całe ranki
Swoje dowcipne,mądre czytanki
VIVAT – nieustające zdrowie!!!!!!
Kto inny pisać dalej by mógł
Bo wychylony do dna toast,zdziebko mnie zmógł 😀 😀 : D
STO LAT OWCZARKU!!!
Co tam sto, tysiąc!
Pod dostatkiem jałowcowej i Smadnego Mnicha, zawsze jakiejś dobrej książki pod łapą i pięknego widoku na Turbacz codziennie 🙂
(Tego widoku, to ja Ci okropnie zazdroszczę)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich bywalców Budy i uciekam, bo straszliwie dużo mam roboty.
STO! TYSIĄC!!! MILION!!!!
STO lat!
TYSIĄC nowyk opowiadań!
MILION butelek Smadnego Mnicha!
To zycenia ode mnie dlo Owcarka! Acha! Wawelok przykozoł mi, cobym i od niego zycenia złozył, bo godo, ze po prowdzie Owcarka osobiście nie zno, ale Go barzo lubi!
NIEK ZYJE OWCAREK!!!
Libiamo, libiamo (cośtam) amore Owcarek…
Gdzie się podziało nasze włoskie kocisko? Niech presto wraca by zamruczeć toast z Traviaty!
Nieustające zdrowie Owcarka 😀
Nieustające! Stooo laat, stooo laaat, niech żyje, żyjeee naaam! 😆
http://www.classicistranieri.com/mp3/traviata/verdi_la_travia_03_libiamo_ne_l.mp3
na ogolne zyczenie 🙂
Alfredo
Libiamo ne’ lieti calici,
che la bellezza infiora;
e la fuggevol ora
s’inebri? a volutt?.
Libiam ne’ dolci fremiti
che suscita l’amore,
poich? quell’occhio al core
onnipotente va.
Libiamo, amore, amor fra i calici
pi? caldi baci avr?.
Tutti
Ah! Libiam, amor fra’ calici
pi? caldi baci avr?.
Violetta (s’alza)
Tra voi sapr? dividere
il tempo mio giocondo;
tutto ? follia nel mondo
ci? che non ? piacer.
Godiam, fugace e rapido
? il gaudio dell’amore;
e un fior che nasce e muore,
n? pi? si pu? goder.
Godiam!
C’invita un fervido
accento lusinghier.
Tutti
Ah! Godiamo!
La tazza e il cantico
la notte abbella e il riso,
in questo paradiso
ne scopra il nuovo d?.
Violetta (ad Alfredo)
La vita ? nel tripudio.
Alfredo (a Violetta)
Quando non s’ami ancora…
Violetta (ad Alfredo)
Nol dite a chi l’ignora.
Alfredo (a Violetta)
? il mio destin cos?.
Tutti
Ah! s?, godiamo…
La tazza e il cantico
la notte abbella e il riso,
in questo paradiso
ne scopra il nuovo d?.
Alfredo
Let us sip from the joyful goblets
That beauty decks with flowers,
And may the fleeting hour
Become intoxicated with voluptuousness.
Let us sip the sweet quivers
That love arouses,
Since her omniotent glance
Goes to the heart.
Let us sip, among the goblets
Love will have warmer kisses.
All:
Let us sip, among the goblets
Love will have warmer kisses.
Violetta:
Among you I shall be able to divide
My joyful time;
All that is not pleasure
In the world is folly.
Let us carouse, fleeting and rapid
Is the bliss of love;
It is a flower that is born and dies,
Nor can one enjoy it again.
Let us carouse… an impassioned,
Alluring voice calls us.
All:
Let us carouse…may the night enhance
The cup and the song and the laughter;
May the new day discover us
In this paradise.
Violetta:
Life is in exultation.
Alfredo:
When one has not yet loved.
Violetta:
Do not say that to one who is ignorant of it.
Alfredo:
Such is my destiny…
All:
Let us carouse…may the night enhance
The cup and the song and the laughter.
May the new day discover us
In this paradise
Don Alfredo ! Pod wpływem Twego murmuranda moje wino zmieniło smak, na bardziej takie ślachetne… 😉
Koty górą 🙂 I za zdrowie naszego Gospodarza 😀
Owczarku Kochany!
Przyjmij najserdeczniejsze Życzenia zdrowia, radości, wielu pięknych gawęd ku Twojej satysfakcji i zachwytom czytelników. I WIELE WSZELAKIEGO DOBRA!!!
Sto lat sto lat – niechaj żyje nam!!!
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
P.S. Pozdrawiam Cię, Owczareczku i całe Towarzystwo z Londynu; do celu dotarłam po czwartej polskiego czasu a wstać musiałam z paru powodów nie za późno – więc teraz jestem totalnie mrtwa (jak ponoć mawiają Czesi). Tu jeszcze słońce odbija się na chmurach ale w Polsce zaraz się dzień skończy, więc pozwól, że z załącznikiem przyjdę jutro.
basia
Mrrrał!
Pozdrrrawiam Wszystkich!
Nieustające zdrrrowie solenizanta!
A teraz proszę się odwrócić i dalej nie czytać…
➡ Profesorku!
(cichaczem i na boku)
Pozwolisz, że wykorzystam Twój wpis i zrobię taką drobną kompilacyjkę?
Tak w ramach ‚pomsty’ za świśnięcie pomysłu 😳
Zajmie mi to kilka minut…
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Złe wieści napływają dziś z Londynu, uważaj Basieńko na siebie 🙂
# Profesorek pisze:
2007-06-28 o godz. 17:28
Witojcie!
Jegomość Tischner z Ojcem Świętym spacerujom se teroz po niebieskik holak, opowiadajom se róźne historie, a pewnie i śpasy?
Nieroz zerknom na dół, na tom ziemie i pozirajom z politowaniem?
Oni som scyńsliwi, bo nie doś ze som razem, to jesce u Pona Bócka w gościnie. Ino tutok, tak jakosi pusto bez nik?
Połoniny niebieskie
Gdy nie zostanie po mnie nic
Oprócz pożółkłych fotografii
Błękitny mnie przywita świt
W miejscu, co nie ma go na mapie
A kiedy sypią na mnie piach
Gdy mnie okryją cztery deski
To pójdę tam gdzie wiedzie szlak
Na połoniny na niebieskie
Podwiezie mnie błękitny wóz
Ciągnięty przez błękitne konie
Przez świat błękitny będzie wiózł
Aż zaniebieszczy w dali błonie
Od zmartwień wolny i od trosk
Pójdę wygrzewać się na trawie
A czasem gdy mi przyjdzie chęć
Z góry na ziemię się pogapię
Popatrzę jak wśród smukłych malw
Wiatr w podwieczornej ciszy kona
Trochę mi tylko będzie żal
Że trawa u was tak zielona
Blejkocicku!
Syćkie moje wpisy mozes kompilować do woli, scególnie wte, kie wychodzom tak piykne wierse…
Mrrrał!
Dziękuję Profesoreczku!
I dobrrranoc!
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Jak ktoś się jeszcze nie zorientował, to na ten czerwony tekst warto kliknąć.
(Mam nadzieję, że Alicja z żadną ścierą ani miotłą mnie nie pogoni. Bo ten sposób zamierzam stosować również na przyszłość. A o starych kasetach już kiedyś pisałem.
➡ http://eeetaaam.blox.pl/2007/05/Ksiazki-i-stare-kasety.html
Oooo, jak yucca, to tylko u mnie:
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/KwiatkiIInneOkolicznoCiPrzyrody/photo#5081599881414629906
A jakby kto jeszcze przerzucił trzy dalej, to piękne panoramy Asyżu może obejrzeć.
Zdjęcia robiłam przez szybę, ale niezgorzej wyszły. 🙂
No, na szczęście zdążyłam jeszcze z ostatnimi toastami za pomyślność Owczarka! Zdrowie nieustające!
Dobrej nocy wszystkim.
Jak widać dotarłam do Budecki na dobranoc. Dzień miałam trudny dość, ale może coś się trocha poprawi.
Pozdrawiam całą budecklową brać. 😀
Alicjo, Twoja juka mi się nie otwiera, za to mt7- ho ho. Piękne!
W ostatniej minucie Owcarkowych imienin dołączam się i ja (jeszcze zdążyłam:
Libiaaamo, libiamo…
😀 😀 😀
Więc pijmy na chwałę miłości 🙂
Do Owcarecka.
Witojcie! Telo kolejnyk piknyk zyceń! I słownyk, i muzycnyk! Dziękuje piknie! Jaz zawyłek z zakwytu i baca z gaździnom zacęli sie zastanawiać, co tak wyje w pokoju z komputrem. Wartko komputer wyłącyłek i wyskocyłek przez okno. Baca z gaździnom wesli do izby, ale uwidzieli, ze syćko w porządecku, uznali więc, ze to duch ujka Grzegorza jakieś śpasy robi i posli spać. No a skoro posli spać, to jo mogłek wrócić do izby i spokojnie syćkie zycenia docytać do końca.
JESCE ROZ BARZO PIKNIE DZIĘKUJE!!!!!
🙂 🙂 🙂 : ) 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 : ) 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 : ) 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 : ) 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Hej, jak yucca to tez u mnie!
http://picasaweb.google.com/don.alfredo.almaviva/Yucca
Hej, szable w dlon, luki w juki, a lupy wziac w troki…
mt7, Twoj Asyz bardzo piekny 🙂
Dobranoc
Borsuku?
To gra i buczy, za chwile pozbieram i zapodam, a jak bedzie trza cos dodać, to dodam!
http://alicja.dyns.cx/news/Galeria_Budy/Filozofia_po_goralsku/
Proszę sie rozkoszować i podziekować borsukowi!
Borsuczku i Alicjo–jesteście WIELCY!!!!!!!!!
Myślę,że mogę w imieniu całej Budy te serdeczne podziękowania przekazać,Owczarkowi chyba też jest bardzo miło 😀
Motylku – malutkam!
Bardzo sie wzruszylam, sprawdzając, czy taśmy (cd) w porządku, i podsłuchując Jegomościa. Kto chce, może sobie sciągnąć, ja nie sądzę, żeby Jegomość się na nas obraził, bo dzielimy się plikami. To dla duszy! Dla duszy!
A poza tym, u mnie jeszcze parę godzin imienin Piotra, bo dopiero 19:35 🙂
Jeszcze będziej wiecej Jegomoscia, bo borsuczek podsyła ( i dodam), a ja powoli idę spać, ale musze Wam powiedzieć, że 14 lipca będę w Toronto na koncercie Rogera Watersa – Dark Side of the Moon!!!
Nie ma to jak kochana synowa, która zakupiła bilety w pierwszym rzędzie!!!
U mnie ciagle jeszcze nieustające zdrowie Owczarka, bo jest zaledwie po 22-giej z kwadransikiem!
Niech nam Zyje!
Dobrego dnia wszystkim życzę.
Mam interes do Gosiecki.
Na stronie Gazety publikowane było zdjęcie rozmywającego się domu. Przypomniałam sobie o Twoim zdjęciu z Sopotu, chciałam je zaprezentować, ale nie mogłam podać adresu strony Alicji bez Jej zgody. Skopiowałam więc Twoje, Gosicku, zdjecie do swojego opuszczonego albumu na onecie i podałam adres.
Mam nadzieję, że nie pogniewasz się za rozporządzanie Twoimi dobrami. Tu jest link do mojego wpisu:
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=778&w=65085861&a=65114595
Dzień dobry!
Jest tu ktoś? Czy wszyscy spokojnie w sobotnie przedpołudnie nic nie robią, odpoczywają? Co do „Filozofii…”, dołożyłam wszystko, co nadesłał borsuk, ale to on musi sprawdzić, czy wszystko jest i ewentualnie uzupełnić.
Mam kawał (śpas) na rozpoczęcie dnia, dedykuję paniom:
Ojciec wraca z pracy i widzi, jak trójka jego dzieci siedzi przed
domem, ciagle ubrana w pizamy i bawi sie w blocie wsród pustych pudelek po
chinszczyznie, porozrzucanych po calym ogródku.
Drzwi do auta zony byly otwarte, podobnie jak drzwi wejsciowe do domu i nie
bylo najmniejszego sladu po psie.
Mezczyzna wszedl do domu i zobaczyl jeszcze wiekszy balagan.
Lampa lezala przewrócona, a chodnik zawiniety pod sama sciane.
Na srodku pokoju glosno gral telewizor na kanale z kreskówkami, a jadalnia
byla zarzucona zabawkami i róznymi czesciami garderoby.
W kuchni nie bylo lepiej: w zlewie stala góra naczyn, resztki sniadania byly
porozrzucane po stole,
lodówka stala szeroko otwarta, psie jedzenie bylo wyrzucone na podloge, stluczona szklanka lezala pod stolem, a przy tylnych drzwiach
byla usypana kupka z piasku.
Mezczyzna szybko wbiegl na schody, depczac przy okazji kolejne zabawki i
kolejne ciuchy, ale nie zwazal na to, tylko szukal swojej zony.
Zaniepokoil sie, ze moze jest chora, albo ze stalo sie cos powaznego.
Zobaczyl, ze spod drzwi do lazienki wyplywa woda.
Zajrzal do srodka i zobaczyl mokre reczniki na podlodze, rozlane mydlo i
kolejne porozrzucane zabawki.
Kilometry papieru toaletowego lezaly porozwijane miedzy tym wszystkim, a
lustro i sciany byly wymalowane pasta do zebów.
Przyspieszyl kroku i wszedl do sypialni, gdzie znalazl swoja zone, lezaca na
lózku w pizamie i czytajaca ksiazke.
Spojrzala na niego, usmiechnela sie i zapytala jak mu minal dzien.
Popatrzyl na nia z niedowierzaniem i zapytal:
– Co tu sie dzisiaj dzialo?
Usmiechnela sie ponownie i odpowiedziala:
– Pamietasz, kochanie, ze codziennie jak wracasz z pracy do domu, to pytasz
mnie, co ja do cholery dzis robilam?
– Tak – odpowiedzial z niechecia.
– Wiec dzis tego nie zrobilam.
Pikno robota, Alecko i Borsucku! Nimom wątpliwości, ze Jegomość by sie nie obraził! A co by pedzioł? Nie wiem co, ale pewnie coś śmiesnego 🙂
A teroz ten zydowski śpas, cok go zapowiedzioł na podwórku Poni Dorotecki.
Pewien bidok nolozł na ulicy 1500 złotyk. A był to barzo uczciwy cłek, więc doł ogłosenie do gazety, no i wkrótce nolozł sie bogac, ftóry owe 1500 złotyk zgubił. Bogac odebroł dutki od bidoka i … nawet nie podziękowoł!
Wte bidok spytoł nieśmiało, cy nie dostonie choćby kapecke znaleźnego. Na to chytry bogac pedzioł tak:
– O jakim znaleźnym godos? Zgubiłek 2000 złotyk, a ty mi oddojes ino 1500! A więc juz i tak przywłascyłeś se 500 złotyk!
Bidok łasy na dutki nie był, ale takie pomówienie oburzyło go straśnie. Postanowił odwołać sie do sądu rabinackiego. No i sie odwołoł. Bidok i bogac przed rabinem sie stawili. A mądry rabin, kie zapoznoł sie ze sprawom, zawyrokowoł tak:
– Kieby bidok był nieucciwy, to przywłascyłby se nie 500 złotyk, ale całe 2000. Bogac jednak zapewnio, ze zgubił 2000 złotyk. Z tego wyniko, ze te nolezione przez bidoka 1500 musioł zgubić nie bogac, ale ftosi inksy. Ten ftosi inksi jednak sie nie zgłosił po swoje dutki. W takim rozie – bidok jako znalazca zatrzymuje całom sume, cyli 1500 złotyk, natomiast zgubionyk przez bogaca dwók tysięcy trza sukać dalej 😀
Właściwie bardziej to moze jest opowiastka niz śpas. W kozdym rozie mi ona barzo sie podobo, choćby ze względu na jej „janosikowość” 🙂
ERRATA:
jest: ftosi inksi
powinno być: ftosi inksy 🙂
Witajcie w ten pochmurny dzien!!
Chwala borsuczkowi i Alicji za „Filozofie”,bom jej nie znala,a tera to sobie w dluuuuuuuuuga sobote poslucham i bede genieten(rozkoszowac sie) pieknymi opowiesciami 😀 😀 😀 😆
Pozdrawiam i tymczasem……..pisze ten post jedna reka,bo mnie syn spyyyyyyyyyyyyyyyyyycha……………….od maszyny ojjjjjjjjjjjj
Holender jasny, a wez Ty Ano syna ożeń!
Ja sie swojego w ten sposób pozbyłam z domu 🙂
Powitać w sobotnie południe.
Ociepliło się na Kurpiach i od rana świeci słoneczko . Pomalowałem drzwi do pracowni olejną farbą zostały do skończenia cztery okna z czterech stron :). Po powrocie z firmy będzie co robić do późnego wieczora .
A czemu nie używasz lateksowej farby, Misiu? Nie „pachnie” tak natrętnie, szybciej wysycha i – przynajmniej u mnie- trwałością dorównuje olejnej!
Alicjo, ‚lozenic” niestety nie moge,bo ma dopiero 17 skonczone!!!
Ale sa na szczescie jeszcze inne sposoby,zeby sie „intruza” pozbyc 😉
Prawde powiedziawszy to jest jego laptop 🙁
Nasz sknocil osobiscie moj malzonek!! I teraz musimy czekac,az naprawia……….ot co!
A dowcip Twoj jeszcze raz z checia przeczytalam,bo bardzo,bardzo prawdziwy 😀 Owcarka zreszta tyz !!!
To i ja Ci, Owczareczku opowiem spas, przedwojenny, ale nie janosikowy.
Przyjezdza kupiec blawatrny ze Lwowa do Warszawy za interesami. W hotelu zamieszkal. Ale oto szabas sie zbliza, wiec mysli kupiec: musze gdzies pieniadze na ten czas przechowac, nie moge sie martwic o bezpieczenstwo kasy, bo nie bede mogl sie skupic ani na chwile na sprawach duchowych, tak jak szabas nakazuje.
Poszedl wiec do najblizszej boznicy i poprosil rabina aby mu na czas szabasu pieniadze przechowal.
– Nie moge brac od pana pieniedzy bez swiadkow. Zawolam zarzad Kahalu, zeby wiedzieli ile od pana wzialem na przechowania.
Co zrobil, pieniadze do kasy wlozyl, na kluczyk zamknal.
Minal szabas. Wraca kupiec blawatny do rabina, mowi; teraz moge odebrac pieniadze.
– Jakie znowu pieniadze? – zdumial sie rabin.
– Jak to jakie, przeciez przynioslem pieniadze w piatek rano, przeciez w obecnosci calego zarzadu wreczylem, przeciez, rebe, przy swiadkach wlozyles do tej kasy w scianie – denerwuje sie kupiec blawatny.
– No to zawolajmy zarzad, niech powiedza czy bralem jakies pieniadze, mowi rabin i wola zarzad.
– Czy znacie tego czlowieka? – pyta zebranych.
– Nie znamy, nigdysmy go na oczy nie widzieli – odpowiada zarzad chorem.
– Ten pan twierdzi, ze zostawil u nas na przechowanie jakies pieniadze – mowi rabin.
– Zadnych pieniedzy nie zostawil, nic o tym nie wiemy – dziwi sie zarzad.
I wychodza wszyscy. Tylko rabin zostaje w pokoju z kupcem blawatnym.
Wyciaga rabin kluczyk z kamizelki, podchodzi do kasy, wyciaga z niej koperte i mowi: Tu sa panskie pieniadze. Niech pan przeliczy.
Kupiec az zbaranial z wrazenia. Rebe! – mowi. – To po co caly ten cyrk z zarzadem?!!! Po co bylo mnie denerwowac?!!!
– A chcialem panu pokazac – odpowiada rabin – z jakimi ja ludzmi musze miec codziennie do czynienia!
Heleno
Takie śpasy to uwielbiam . Prosimy o więcej 🙂
Heleno,przedni dowcip-pozdrowienia 😆
Pod koniec małżeńskiej kłótni,żona,której zabrakło/????/ argumentów,mówi do męża:
Jak umrzesz,natychmiast wyjdę za mąż za innego
Na to mąż,spokojnie:
Kochanie,a co mnie może obchodzic nieszczęście innego człowieka???
No, dobrze, ublagales mnie, Misiu. Wiec jeszcze ostatni, uslyszany juz tu w Anglii, moj ulubiony spas.
Po wojnie przybyl do Anglii z Polski ocaleniec z Holocaustu, wraz z synkiem, ktory sie tez uratowal. Ciezko bylo na poczatku, ale ojciec ciezko pracowal, syna poslal do prywatnej szkoly Eton, potem na dobry uniwersytet. Syn swietnie juz po angielsku mowil i Anglikiem sie zrobil cala geba: marynarka z tweedu, herbata o trzeciej, golf w sobote, do country clubu sie zapisal i mysli: no i dobrze. Dosc juz noszenia tego zydostwa na karku, same z tego nieszczescia.
Tylko ten ojciec wciaz wyglada jak stary Zyd. Zaczal go syn namawiac, zeby poszedl do fryzjera, pejscy zgolil. Ojciec najpierw sie opieral, az wreszcie sie zgodzil i poszedl do fryzjera.
Wraca pieknie ostrzyzony, ale zalany lzami, az lka z placzu.
Wtedy syn spojrzal na niego i sie wstrzasnal. Rzucil sie ojcu do kolan i tez placzac, mowi: Tate, wybacz! Nie powinienem byl cie zmuszac do zgolenia pejsow… zamopmnialem, co to dla ciebie znaczy, ze sa one znakiem calej twej tozsamosci i historii …zabraklo mi serca, ze cie do tego zmusilem…
Ojciec podnosi go z kolan i mowi przez lzy:
Synku, mniejsza juz o te pejscy. Ale pocosmy te Indie oddawali….
W rodzinie bogatego kupca umiera 9-letni Abramek.Przy konającym zebrała się cała rodzina , głos zabiera Ojciec:
Jak już Abramku staniesz przed obliczem Jahwe,to ty Go poproś,dziecku newinnemu wszak nie odmówi:
-żeby wszystkie twoje siostry wyszły bogato za mąż
-żeby twych braci nie wzięto do wojska,bo po co im to,i żeby też znależli
bogate żony
-żeby tego goja , naszego konkurenta tyfus zadusił a urząd skarbowy rozliczył
-żeby twoja Mama mniej pieniędzy wydawała
-żeby zapomnieli o mnie wszyscy wierzyciele
i tak ciągnie się ta litania spraw do załatwienia,gdy w pewnym momencie
z góry,rozlega się potężnym basem:
Icek,jak się ma tyle spraw do Pana Boga,to trzeba przyjść samemu, a nie
wysyłać nieletniego Abramka!!!!!!
I z innej beczki:
Lekarz do pacjenta:
Nie wolno panu palić papierosów,pić alkoholu ani kawy.Musi pan cały czas stosować ścisłą dietę,żadnych tłuszczów,skrobii i węglowosanów.
Ze względu na stan pańskiego serca należy absolutnie zaprzestać uprawiania seksu. No i najważniejsze…..więcej radości z życia , mój drogi, więcej radości życia!!!!!
W gabinecie dentystycznym,lekarz dentysta zabiera się do borowania
zęba u delikwenta siedzącego w fotelu;
Rozmowa brzmi mniej więcej tak:
Dentysta–najmocniej pana przepraszam,ale odnoszę takie wrażenie,że
trzyma mnie pan za krocze.
Delikwent–oczywiście panie doktorze,to taka asekuracja,przecież nie będziemy sobie nawzajem ból zadawali.
Kochani!
Garść szmoncesów z moich stron:
Okolica Krynicy. Ścieżką polną przechadza się rabbi w towarzystwie szamesa. Nagle z chłopskiej zagrody wybiega duży pies i zaczyna straszliwie ujadać. Cadyk podwija poły chałata i pędzi co sił w nogach w stronę uzdrowiska.
– Rabbi – stara się go uspokoić szames – i po co my właściwie uciekamy? Przecież Talmud powiada, że pies nie dotknie zębami uczonego człowieka.
– To prawda – odpowiada cadyk nie zwalniając biegu – Ale czy pies czyta Talmud?
W bóżnicy. Chasyd, wsłuchany w pojekiwania cadyka, modląc się podnosi głos coraz wyżej.
– Słuchaj – szepce mu do ucha najbliższy sąsiad – nie wrzeszcz tak na Pana Boga! Po dobroci wskórasz więcej…
Rabbi Herszl z Ostropola wstępuje zimowego wieczoru do domu jednego z kantorów synagogi. Zmarznięty wskutek przenikliwego zimna panującego na zewnątrz z wdzięcznością przyjmuje szklankę gorącej herbaty. Pijąc, patrzy na młodego kantora. Twarz nie wydała mu się zbyt piękna, a sądząc po mieszkaniu, nie był też bogaty. Po chwili kieruje do niego podziękowanie w postaci błogosławieństwa:
– Niech Bóg obdarzy twoją narzeczoną trzema cnotami: niech będzie piękna, bogata i szalona.
– Ale dlaczego miałaby być szalona? – pyta zdziwiony chłopak.
– Jeśli ona będzie piękna i bogata – odpowiada Herszl – to ona musi być szalona, jeśli zdecyduje się wyjść za ciebie.
Pytano kiedyś Herszla z Ostropola, który miał gwałtowną i kłótliwą żonę:
– Czy to prawda, że czasem bijesz swą żonę laską, a ona oddaje ci wałkiem do ciasta?
– Nie zawsze tak jest – odpowiada. – Czasem się zamieniamy.
Pewien młody talmudysta z Chełma, nie bardzo uświadomiony w sprawach życia doczesnego, został ożeniony dość wcześnie. Niedługo po ślubie żona jego urodziła dziecko. Młody człowiek poleciał do rabina i pyta go:
– Rebe, wydarzyła się dziwna rzecz. Moja żona właśnie urodziła dziecko, a my jesteśmy dopiero trzy miesiące po ślubie. Jak to może być, przecież każdy wie, że do tego potrzeba 9 miesięcy.
Rabin uśmiechnął się i powiedział:
– Mój synu, niewielkie masz pojęcie o tych sprawach. Nie znasz prostych zasad kalkulacji. Pozwól, że ci zadam kilka pytań: żyłes z twoją żoną trzy miesiące?
– Tak.
– Czy ona z tobą żyła trzy miesiące?
– Tak.
– A razem żyliście ze sobą trzy miesiące?
– Tak.
– Policz więc: trzy miesiące i trzy miesiące, i trzy miesiące, to ile?
– Dziewięć miesięcy, rebe.
– Widzisz, nie namyślisz się i przychodzisz mi zawracać głowę głupimi pytaniami.
Pozdarawiam!
Co to jest NIC? Nic to jest pół litra na dwóch. Pedział mędrol. 😀
Nawet szybko się ściąga. Ja mam kasety z książką. Teraz sobie słucham Jegomościa w komputrze. 🙂
Hi, hi, hi:
Hej, już się nie wyprzągniesz, aż nogi mwyciągniesz!
He he1 Widze ze dzisiok obowiązyjom szmoncesy!
To i jo pore dorzuce:
Przychodzi Icek do synagogi i zaczyna sie głośno modlić:
– Jachwe, Ty jestes mądry, Ty jesteś wszechmocny, Ty wszystko wiesz, Ty pomóz biednemu Ickowi i spraw, zeby choć 100 złotych biedny Icek zarobił, Jachwe Ty pomóż choc te 100 złotych uzyskać…
I tak lamentuje głośno. Tymczasem z grupy modlących sie chasydów odwraca sie jeden i mówi:
– Icek, ty masz tu te 100 złotych i nie zawracaj Jachwe głowy, my sie tu o miliony modlimy!
Był raz sobie malarz, nazwiskiem Miller, bardzo pobożny. Pewnego dnia postanowił namalować portret Boga, ale że to wzniosłe dzieło, postanowił że będzie ten portret malował na kolanach.
No i tak maluje, maluje, juz pare dni, z kolan nie wstając. W pewnej chwili w jego pracowni ciemno się zrobiło, obłok z góry spłynął, a z obloku odezwał sie grzmiący głos:
– Miller! Ty mnie nie maluj na kolanach! Ty mnie maluj dobrze!
Aaa, powitać pięknie Badzielecka z Brooklina! Długo się biedaku naczekałeś przed wejściem. Rozgość się, rozgość i zagaduj do nas czasem.
Bardzo przystojne krzywe nóżki masz. Pięęękny widok.
Głaszczę Cię po gładkiej kufie. 🙂
Hm.
Profesorku!!!
To nie był Miller to był polski malarz Styka 🙂
Zjadłem właśnie duuuża porcję lodów bakaliowych z Zielonej Budki. Zasłużyłem bo wykonałem kawał porządnej roboty . Tylko odmyć się nie mogę i jestem cały w białe kropki . Teraz zimne czeskie piwo…
Profesorecku, ten drugi śpas żadnym sposobem nie mógłby być żydowski. Bo pobożnym Żydom nie wolno czynić ŻADNYCH wizerunków. A już Najwyższego zwłaszcza – to mogłoby prowadzić do bałwochwalstwa 😉
Tak prawdę mówiąc to jest historia o krakowskim malarzu Janie Styce 😆
Misiu 2 – łajza minęli 😀
Witam z wieczora 🙂
Popłakałam się ze śmiechu na Badzielcowych Rydwanach Ognia 😀
Polecam wszystkim, gimnastyka przepony murowana…
Pieseczku masz u mnie michę cielęcinki na powitanie.
A co ja mam powiedzieć, agnostyk ponury?
Zadnego „śpasa” nie mam 🙁
Poza tym, co powyżej, wysoko.
Co, Helenko, nie podobają Ci się krzywe, krótkie nóżki? 🙂
Gdybym miała kiedy kupić psa, to byłby to jamnik.
Przedłużacz na krzywych nóżkach. 😀
A mówiłam, Misiu – farba lateksowa zmywa się wodą, a na olejną trzeba rozpuszczalnik 🙂
Wielkie podziękowania również dla duetu Blejk&Alicja 😀
Chyba nie tylko ja skorzystałam dziś z duchowej strawy!
Chyba, że „hm” dotyczyło śpasów.
Pani Dorotecka dała mały wykład na ten temat na swoim blogu, polecam wszystkim.
Mietecko,. to był duet z Borsuckiem. 🙂
😳
Borsuczku drogi wybacz analfabetce!
😳
Alicja pewnie się cieszy bo Polacy wygrali w Montrealui mecz z Brazylią 1:0
Hurra!!!
Rydwany isto świetne.
Wnikliwa jesteś Mieteckowo, moja. 🙂
Ja ino luknęłam, o co chodzi.
Wściekło się! Wrrrrrr!!! Resztę kwiatków mi rozszarpie na tym balkonie.
Gazeta Wyborcza, dział sportowy:
22:13: Nie bardzo wiemy co napisać. Polska w dziesiątkę wygrała z Brazylią, chyba czas umierać. Brawo dla drużyny Globisza, dla Globisza i każdego innego kto dołożył cegiełkę do tego sukcesu.
Ale dlaczego czas umierać? Chyba raczej odwrotnie!
Też wyjrzałam na balkon. Brrrrr….. to lato, czy zima? I gdzie sie podziały świerszcze??
Nie wygłupiaj się mt7.
Czas żyć 🙂
Co jest takiego w naszym narodzie, że zawsze musimy umierać?
Jak nie za wolność (to jeszcze rozumiem), to za pierwiastki, Niceę, piłkę nożną,…
Ludzie ja jeszcze chcę pożyć! Mogę? Proszę!
mt7 – jakie krotkie nozki? Kto ma krotkie nozki? Hm dotyczyloi spasow, z ktorych jeden napisany zostal dziwacznym jezykiem, ktory zapewne ma nasladowac „jak mowia Zydzi” ( a mowia z sobie wiadomych tylko przyczyn o sobie w trzeciej osobie, a w dodatku zwracaja sie do Boga per Jahwe, ze nie wspomne o gorszacym pomysle modlenia sie w synagodze o miliony), zas w drugim spasie jakis Miller, przypuszczalnie tez Zyd, nie dosc ze maluje Boga, to jeszcze na kolanach – ani jedno ani drugie nie jest w zydowskim zwyczaju.
Wiec wyglada mi na to, ze Profesorecek ma nader nikle szanse zostania drugim Sasza Boran Cohenem. Stad „hm”.
Mt7, dopiero teraz dopadłam kompa i widzę, że miałaś prośbę w sprawie zdjęcia… Masz pamięć! 🙂 Oczywiście, że się nie gniewam. 🙂 🙂 🙂
Swoją drogą, to już nie pamiętam, czy dawałam wam link do reszty zdjęć z Gdańska, czy też nie. Na wszelki wypadek rzucam:
http://picasaweb.google.com/goha.koziol/GdaSk2007
Aaa, i widzę, że komentarze wpisałaś!!! Dzięki! 🙂
No i szmonces:
– Rozencwajg, pożycz ty mnie złotych tysząc.
– Szę robi, tylko ja wrócę z Radomiu.
– A kiedy ty jedziesz do Radomiu?
– Szę nie wybieram. 😆
Rabin z Chicago jest namietnym graczem w golfa. Pech chce, ze przez caly tydzien jest gesta mgla, dopiero w sobote – piekna pogoda. Wczesnym rankiem rabbi stoi na pustym polu golfowym. Jest szabas, ale namietnosc do sportu przezwyciezyla poboznosc. Bierze kij do reki… Jego ojciec przyglada mu sie z nieba i mowi do Pana Boga: „Widzisz tam na dole, co moj syn, rabin, tam wyprawia? W szabas?” – „Ukarze go”- odpowiada Bog. Rabi uklada sobie pileczke, przymierza sie, bierze potezny rozmach i uderza… 250 m lotu i pileczka trafia prosto do dolka! Jego ojciec: „I to ma byc kara?” Na to Bog z usmiechem: „I komu on teraz o tym opowie?”
A może na lwy by?
Zamiast dowcipów …
Rabbi: „Z panskiej ksiazki dowiedzialem sie czegos dla mnie bardzo wartosciowego.” – „To dla mnie wielki komplement, rabbi!” – „Tak – nie wiedzialem, ze w Kownie jest drukarnia.”
Na TAKIE lwy, Misiu 2? 🙂
http://wiadomosci.onet.pl/52658,21,19,0,1,pokaz.html
Misiu2, masz uczulenie? Mam za soba lekture Twojej walki na lamach MO i musze przyznac, ze to nie na kocie nerwy, choc ja jestem niespotykanie spokojnym kotem. Wlos sie jezy, gdy spojrzec w otchlan polonica.net czy jak im tam. Przeciez to jest paranoja, towarzystwo impregnowane na jakiekolwiek argumenty poza ich obsesjami. Jak nieszczesliwe dziecinstwo musial miec ktos zaprogramowany w ten sposob? Czy to sie wysysa z mlekiem matki? Bo chyba genetyczne nie jest?
Oj, dobrze, Tischner powiedział, dobrze… A że go ktoś przez to znielubiał? No cóż. Tak to już jest w naszej Polsce – zawsze łatwiej znielubić ludzi niewygodnych, niż wprowadzić w życie konieczne zmiany, reformy, które oni sugerują poczynić. To święta prawda, że ksieża do niejednego odejścia z Kr-k czy z Kościoła wogóle się przyczynili.
Don Alfredo
Co za dużo to nie zdrowo. Umiar , nawet w opowiadaniu dowcipów . Zawsze miałem za długi język ( prawie jak mrówkojad ) i cierpiałem z tego powodu wiele razy. Opowiadając jakieś historie zawsze trzeba uważać . Kiedyś opowiadałem dowcip o Pani Malinowskiej małżonku z kwiatami i wazonie na kwiaty . Wszyscy śmiali się bardzo , z wyjątkiem jednej pani , która na koniec imprezy wstała , podeszła do mnie i mówi: Malinowska jestem….
Mam nadzieje, ze nie pouczasz mnie Misiu w zwiazku z tym rabinem grajacym w golfa? W kazdym razie, jezeli urazilem na tym blogu jakiegos rabina, golfiarza czy Pana Boga (nie sadze zeby nas czytywal 🙂 ) to ja bardzo przepraszam, zakrywam oczy ogonem i udaje sie na wewnetrzna emigracje.
Alfredziku
Uchowaj Boże , ja tylko marudzę w trosce o DOBRE dowcipy…
Kto trzymał kciuki za Polaków w Monteralu (mecz z Brazylią!) ten trzymał! Górą nasi!
Do Borsuka i Alicji–bardzo się cieszę,że moja prośba o rozpropagowanie
Filozofii po góralskuzostała tak błyskawicznie załatwiona i jak widzę cieszy
co poniektórych-chwała Wam za to 😀
Borsuku, zajrzyj do swojej skrzynki u mnie – jest tam ” Ghost in the shell” do pobrania. Jakiś wredny Niemiec mi podrzucił 🙂
Jak nikto się nie odzywa, to ja pomacham rączką.
Pozdrówko. 😀
Do Alfredecka Doniego kotecka:
Wróć kotku, wróć! 🙂
No, ale oczy, to ma nasz Alfredo czym zakrywać 😀
A czy imię od tego Alfreda z „Traviaty”? Może niekoniecznie, bo w picasie jeszcze się przedstawia jako Almaviva, a to już z całkiem innej opery (niejednej) 😆
Alicjo
właśnie sprawdziłem czego brakuje i posłałem ostatnie 3 części mailem (2-01, 2-10, 3-02).
Witojcie! Mom wolnom ino kwilecke, więc niek te kwilecke wykorzystom, coby złozyć pikne zycenia nasej Ostomiłej Oleckowej Młodej Parze. Niek zyjom długo i scynścliwie, niek za 50 roków i za 100 roków i zawse bedom MŁODOM parom. Smadny Mnich za ik pomyśloność! 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 : 🙂 🙂 🙂 🙂
Ocywiście za pomyślność, nie za pomyśloność. Powinienek najpierw składać zycenia, a dopiero potem Smadnego Mnicha pić 😀
Tak, Tak. Państwu Oleckowiczostwu 🙂 życzenia długiego życia we wzajemnej życzliwości i wsparciu.
Niech Wam się darzy,
dobrego, udanego wspólnego życia życzę.
Sto lat, sto lat niech żyją, żyją nam, niech żyyyyjąąąą naaaaaam! 😀
Olecka i Pan Oleckowy.
Pani Dorotecka napisała:
No, ale oczy, to ma nasz Alfredo czym zakrywać.
No, Don Maurizio (tak się pisze?) i Don Vito też mają się czym pochwalić. 🙂
No a Canada Day to pies?!
Też trzeba za zdrowie!!!
z tego wszystkiego, bo tu świt blady i dosyć chłodnawy, zapomniałam po pierwsze primo Oli i małżonkowi złozyć życzenia.
STO LAT !!!
Po drugie primo: jeszcze raz wszystkiego dobrego z okazji!
A po trzecie – już sie nie będę powtarzać 🙂
Borsuku, doszło, sprawdz swoim okiem, uzupełnilam.
zdrowie, wypijmy 🙂
Alicjo, jest komplet 🙂
no to miłego i pożytecznego słuchania 🙂
Oleckowej młodej parze-sto lat i niech się Im coś zdarzy 😀
Witajcie,
przekazuje Oleckowej i Oleckowi zyczenia szczescia i pomyslnosci na dluuu
uuuuuuuuugieeee LATA!!!!!!!
ZYJCIE DLUGO i SZCZESLIWIE- NA ZDROWIE 😀 😀 😀
Ps. Teraz pozieram jednym okiem na koncert z okazji urodzin Lady Di..
Tymczasem.Ana
Powitać Oleckową młodą parę i życzę wszystkiego co najlepsze.
Profesorek i Wawelok dołącajom sie do zycen dlo Państwa Oleckostwa!
…” A może rzeczywiście wszystko się nam przyśniło:
stangret, kareta, wieczór, mój frak i twój tren,
i nasze życie twarde i słodkie jak sen.
Nie byłoby małżeństwa, gdyby nie nasza miłość.”
K.I.Gałczyński
Serdeczności od mieciowej dla Oleńki i Jej Ślubnego 🙂
Wznoszę za Was toast pysznościowym czerwonym winem!
A mnie się skończyło 🙁
Mrrrał!
Oleczkowiczostwom wszystkiego co najmilsze życzy…
Blejk Kot z Rodziną
(Która właśnie z dwudniowego weselicha do domu zjechała…
Puffff!)
Zdrrrowie!
😀 😀 😀
PS. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w XXI wieku nie ma takich środków lokomocji, do których by się wsiadało i które na hasło „do domu!” faktycznie by do tego domu weselników bezpiecznie dowoziły. Przeca w poprzednich wiekach były 😕
Dołączam się do życzeń dla Oli i jej małżonka. Żyjcie długo i szczęśliwie, niech was wszystkie weredy omijają! 🙂
Blejkotku.
Koń nauczy się jazdy na drogach z sygnalizacją świetlną w kilka miesięcy. Jak czerwone to stoi i już . Mój wuj miał takiego konia . Potrafił wrócić do domu ze śpiącym na wozie Antonim. Potrfił też sam pić piwo z butelki 🙂
Mrrrał!
➡ Miś 2
Taż właśnie to miałem na myśli!
Moja znajoma (Klara, ale ludzie mówią na nią „Pantin”, bo właściciel regularnie ją szamponem tej marki myje) twierdzi, że samochody są coraz głupsze.
Kiedyś wystarczało, że zatrzymała się na środku skrzyżowania, a samochody rozumiały, że chce skręcić w lewo.
Teraz nie rozumieją. Musi lewe przednie kopyto w lewo skierować (dla konia to pieruńsko trudne) aby samochody (z wrażenia) przestały ją wyprzedzać i pozwoliły do domu skręcić.
Takie czasy.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Barrrdzo mi się Badzielcowy blog spodobał, ale o co chodzi z tymi „Rydwanami”?
W filmie „Rydwany Ognia” jest taka słynna scena, kiedy młodzi bohaterowie biegną pełni radości życia brzegiem morza z towarzyszeniem porywającej muzyki.
Na blogu Badzielecka w tej scenie występuje piesek, jego bieg i harce bardzo przypominają tamten bieg. Muzyka oczywiście jest taka sama. 🙂
Bardzo zabawna scena. 😀
Rydwany Ognia do obejrzenia na dole po prawej stronie:
Badzielec’s Movie Center
Chariots of Fire
Wszyscy rzucili się ochotnie do pracy?
Czy na urlop?
Ja się niebawem rzucę do autobusu i wrócę wieczorkiem, więc pozdrawiam serdecznie i znikam. 😀
Mrrrał!
Prrracuje się…
➡ EmTeSiódemeczko!
Obśmiałem się z „Rydwanów…”
Dzięki za pomoc!
Pozdrrrawiam Wszystkich
Blejk Kot
Dzień dobry!
Gdzieś mam te Chariots of fire… ale na dyskach, nie na twardym komputerowym dysku, jak znajdę, to wrzucę do /Muzyki.
U mnie nadal długi weekend, podejmuję dzisiaj Kanadyjczyków na lunch (wczoraj byli Krakowiacy, bez górali jednak). Piękny dzień – słoneczko i 20C.
Miłego poniedziałku, który u mnie jak niedziela, bo świętujemy.
Pikne podziekowania panie owcarek za dobre rady – moze mnie moje paniska kiedy zabiorom odzutowcem na Podhale to se pofilozofujemy dzie na trofce pachnoncej…
pozdrowienia dla wszystkich powyzej 🙂
Badzielec
Po całodniowej naradzie wracam dziś z pracy i w „TVN24” słyszę, że trwa jakaś narodowa nagonka na diabła, który winien jest wszystkich nieszczęść w służbie zdrowia… Hmmmm…. 😯
Ukochany kraj, umiłowany kraj,
ukochane i miasta i wioski…
Na trzeźwo tego chyba nie razbierjosz 😉
A po flaszce na łeb-to już nie warto 😀
Jak powiada Pismo Święte,niezliczona jest ilość nazwanych szatanów,a
dziś p.premier raczył-był oznakować pierwszą grupę,która zadomowiła się w mediach/ grupa nieznana w w/w Piśmie/
Że kto?? Nasza Basia??? Nie wierzę!!!
Baśka! Ty z Lądka wracaj i pokaż nam swoje podniebienie 😉
To nie jest kwestia wiary–tako rzecze premier i basta!!!!!!!!! 😀
Alicjo, chyba poczta w Polsce na baczność staje, jak zobaczy, że Alicja Kanadyjska przesyłkę śle.
Dostałam kwiatki. Bardzo dziękuję. Jutro je wysieję. Uwidim, a obaczym. 🙂
Halo,
witam wszystkich bywalcow budy 😀
Sluchajcie,a moze juz ktos widzial tego szatana???
Wtedy proponuje wyslac za nim natychmiast list gonczy!!
A pan min.Ziobro moglby mu pikna cele wyryktowac i weszcie slowo staloby sie……………szatanem 😉 HAhahaahaaaaa
Widać nieznajomość aramejskiego. Jezus do Piotra też powiedział: zejdź mi z oczu szatanie.
Szatan – znaczy nieprzyjaciel.
Pan Premier ma sporo nieprzyjaciół, więc (nad)użył tego porównania.
Ten pan ma bardzo specyficzny język.
Pomyliłam blogi i wpisałam powyższy komentarz, ni w pięć, ni w dziewięć, u Pana Piotra. 🙁
Niestety, nie on jeden, Emtesiódemeczko… 🙁
Na mój dusiu! Ino piknie pytom, nie przybocujcie nasym rządzącym ze pon Makuszyński napisoł ksiązke „Szatan z siódmej klasy”, bo wte prewencyjnie od rozu syćkik siódmoklasistów (cyli teroz to chyba bedom pierwsoklasiści gimnazjum?) w kajdany zakujom i do hereśtu wsadzom 🙂
pan premier dobrzy by zrobił, gdyby szybko skorzystał z pomocy specjalisty. I tu pewnie tkwi źródło konfliktu rządu z lekarzami – pan premier im nie ufa i nie pójdzie do lekarza. No to mamy problem.
Ale co tam – wczoraj przywiozłem łącką śliwowicę, 70% (!!!). Da się przeżyć 😉
A w „Kordianie” Słowacki napisał: „(…) dziesięć tysięcy szatanów spada na ziemię”. O, matko, to one teraz wszędzie!!! 😉
Pożalę się tu przed wami.
Jeżdżę do mojej Mamy co drugi dzień, zawożę jedzenie, zrobię to i owo, zostawiam lekarstwa podzielone na rano i wieczór w kolorowych kieliszkach.
Niestety, mama zatraciła poczucie czasu, bierze wszystkie lekarstwa w jeden wieczór. Ma również problemy z potrzebami fizjologicznymi i obsługą higieniczną.
Psychiatra dał mi zlecenie na pomoc pielęgniarską do ośrodka pomocy społecznej,
Dokładnie chodzi mi o to, żeby w te dni, kiedy ja próbuję się zebrać do kupy, ktoś przyszedł w południe dał leki, odgrzał obiad i zostawił lekarstwa na noc. No może jeszcze pomógł się przebrać w czyste odzienie.
W ośrodku społecznym usłyszałam, że od tego roku nie udziela się pomocy osobom, które mają rodziny. Podawanie lekarstw i fizjologia. wykluczone, opiekunki takim rzeczami się nie zajmują.
Zaproponowano mi umieszczenie Mamy w jakiś ośrodku opiekuńczym.
Przepraszam, ale w tym państwie ludzie mają pod sufitami nierówno.
Proszę o dochodzącą pomoc, za którą chcę zapłacić. Nie!
Dom opieki kosztuje budżet nieporównanie więcej.
Moja Mama już była dwa miesiące w domu prowadzonym przez siostry zakonne, które okazywały Jej wiele serca i sympatii, bo siostra mojej Mamy była zakonnicą w tym klasztorze.
Mama nie zaakceptowała pobytu ani u mnie, ani u sióstr.
Tylko Jej mieszkanie jest tym miejscem na ziemi, gdzie może żyć i chciałabym to uszanować.
Nie mam sił.
Tak się pożaliłam, bo czytałam, że są kraje, które problemy wspierania rodziny obciążonej opieką nad niedołężną, niesprawną osobą mają świetnie rozwiązane.
W Polsce mamy solidarne państwo w ustach tzw. władzy.
mt7- u nas w Holandii sa swietne rozwiazania w tej trudnej sytuacji.Chociazi tu ostatnio ubywa tych „cudownych” rak pomocnych!! Praca to bardzo ciezka i nie oplacana jak powinna.
Moi tesciowie tez nie chca za Boga przeniesc sie do takiego domu z opieka lekarska i pielegniarska.Chca byc u siebie.Chociaz tam mieszkaliby w oddzielnym apartamencie!!
Przyjdzie i nam,wkrotce rekawy zakasac………..
mt7-czko,wiem jak Ci ciezko!!! Pare lat temu moja mama znalazla wspaniala osobe do pomocy dla swojej mamy.Przychodzila do babci kazdego dnia na dwie godziny.Moze i Ty sprobujesz kogos takiego znalezc?
Wiem,ze dostalismy jej adres via-via,i okazala sie ta pani prawdziwym skarbem.Byla z babcia do jej ostatnich chwil.Mysle,ze nie warto w Polsce ogladac sie na panstwo,bo w Polsce wszystko funkcjonuje ino na papierze !! 🙁
Pozdrawiam i trzymaj sie 😀
Ana
Anecko, szukam. Może kogoś znajdę.
Mam taką nadzieję i drugą, że Mama zaakceptuje tą osobę i nie będzie jej oskarżać, o wszelkie złe zamiary.
Pozdrawiam, Cię Kochanie. 🙂
Mrrr.
➡ EmTeSiódemeczko!
Tu nie ma mądrych.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Pozdrrrawiam 🙂
mt7,
wtrącę swoje 3 grosze stąd. To, co pisze Ana – ci ludzie wiedzą, że zbliżają się do kresu i chcą być u siebie. Słyszałam to z ust osoby, która mentalnie była jak brzytwa (mając 92 lata) a fizycznie potrafiła wstać z łózka , pójść tu i tam, i poradzić sobie. Córka postanowiła, ze za dużo zachodu z matką, lepiej ją do takiego domu. Nic tak nie przygnębiło babci Sarity, jak ten dom i wszyscy starzy, niedołężni i chorzy ludzie wokół niej, przeważnie młodsi od niej. Ledwie dwa lata przeżyła i odeszła.
Ale Twój problem jest trochę inny, bo Twoja mama wymaga wszelkiej opieki. To prawda, że można takie domy znalezć tutaj, ale… no właśnie. Jakoś tak wiadomo, że to jest ostatni przystanek, instynktownie. Wszystko, byle nie to! Nie wiadomo, co robić. Wiadomo, że my też nie wiemy, co nas czeka. Nie wiemy, czy i kiedy nam się coś pod sufitkiem namiesza, nie wiemy, co gdzie i kedy fizycznie nas walnie – jak Blejk Kot zauważył. Nie ma mądroli, ot co.
O Boze, EmTeSiodemeczko, bardzo Ci wspolczuje.Powiedzenie, ze nie ma pomocy bo ktos ma rodzine, jest nieludzkie. Nieludzkie.
Czy myslisz, ze gdybys dala ogloszenie do prasy: „Szukam dobrej, cierpliwej osoby do opieki nad starsza pania z postepujaca skleroza”, to ktos by sie zglosil? Moze jaks mloda emerytka? Moze daloby sie znalezc kogos wsrod najblizszych sasiadow?
Tak bardzo bym chciala Ci cos poradzic albo przynajmniej dodac ducha, ale przeciez wiem, ze jestes z tym wszystkim sama, biedna moja.
Posylam Ci ucalowania z Londynu.
… oj dana dana, nie ma szatana
a świat realny jest odczuwalny!
Oj dana….
tu się cos świśnie, tam się rozbłyśnie
tu sie pokaże w samej bieliznie…
oj dana!
(to z pamieci, mogę się mylić)
Heleno,
pewnie by ktoś na takie ogłoszenie się zgłosił, ale Maria musiałaby wybulić za to niezłą kasę. Cholera, że też życie nie jest takie proste i spokojne.
EmTeSiódemeczko!
Ogromnie Ci współczuję i dobrze rozumiem,co przeżywasz!Kilka lat temu miałem takie problemy w sytuacji choroby mojej Mamy.W takich przypadkach najgorsze jest uczucie bezsilności kiedy nie możemy kochanej osobie zapewnić takiej opieki ,jakiej potrzebuje.Z moją córką i siostrą padaliśmy na nosy a nie stać nas było na prywatne wynajęcie opieki.
Trzymaj się i mimo wszystko „keep smiling!”
Emtesiódemeczko, są jeszcze gdzieniegdzie takie przykościelne ośrodki medyczne wysyłające pielęgniarki do chorych. Kilka lat temu Pani z takiego ośrodka przyjeżdżała codziennie na jakieś 2 godziny do mojej babci. Pomagała wykąpać ( bo jedna osoba nie była w stanie sobie z tym poradzić), pilnowała zażywania lekarstw na zmianę z nami, czasem po prostu rozmawiała i to była ogromna pomoc. Rozejrzyj się, może coś takiego jest w pobliżu. Tam, skąd pochodzę nazywało się to ośrodek rehabilitacji. Myślę, że to nie odosobniona inicjatywa tylko sieć ośrodków.
Ściskam Cię bardzo mocno
Emtesiudemecko – podpisuję się pod tym co napisał Jędrzej Uherski. Razem z mamą pielęgnowaliśmy ojca, kiedy umierał w domu na raka. Chciał bym coś zrobić, jakoś Ci pomóc, ale nie mam pomysłu.
Jakie podobne są losy ludzkie!
Moja babcia przez wiele lat chorowała na alzheimera. My mieliśmy o tyle łatwiej, że wszyscy mieszkaliśmy w jednym domu, jeżeli do łatwych należało codzienne oglądanie postępującego spustoszenia Jej osobowości. Nie wiem co było gorsze: dni kiedy nas nie poznawała, wyrzucała z domu oskarżając o kradzież, czy dni lepszego samopoczucia, gdy głaskała po głowie, przytulała, zapewniając o swojej miłości…
Czytając o Twoich problemach Emtesiódemecko przypomina mi się wszystko przez co przeszliśmy.
Jeśli pozwolisz, to z racji zamieszkania w Warsiawie przyłączę się do poszukiwań opiekunki dla Twojej Mamy. Może ktoś w mojej pracy, albo wśród znajomych ma taką osobę godną zaufania.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie
Dzięki, nie przejmujcie się.
Jakoś ciągniemy taczki.
Może jakaś pomoc się trafi.
Te panie z ośrodka, mimo, że powiedziały, że pomoc się nie należy, mają zamiar przyjść w przyszły czwartek do mamy na tzw. wywiad.
Znalazłam też w internecie centrum wolontariatu. Wolontariusze mogą pomóc, ale potrzebny jest pośrednik instytucjonalny, np. taki ośrodek.
Rozmawiałam i dzwoniłam tu i tam.
Z tego, co widzę, istnieje obawa, że w razie jakiegoś nieszczęścia rodzina może wnosić pretensje.
Przeczytałam w internecie, że w Niemczech, gdzie są asygnowane duże kwoty na opiekę, wykwalifikowane pielęgniarki, przygotowane do obcowania z trudnymi pacjentami, wytrzymują w zawodzie 6-7 lat.
Z sąsiadkami Mamy też rozmawiałam, każdy boi się systematycznego obowiązku, bo są to ludzie starsi, zmęczeni i mają prawo do spokoju. Okazjonalnie tak, ale nie na stałe.
Rozejrzę się jeszcze za Jagusiowymi organizacjami.
Poza tym wyznam, sama boję się nieznanych osób. Stary człowiek jest celem dla wielu oszukańczych, nikczemnych działań.
Dziękuję, Wam wszystkim i przepraszam za prywatę.
Dobrego dnia Wam życzę. 🙂
Dzięki Mieteckowo. Nie było Twojego wpisu, jak zaczęłam rychtować swój. 🙂
A propos Jegomościa jeszcze…
Piszę pracę doktorską o obecności Księdza Profesora w mediach. Jeżeli ktoś miałby ochotę podzielić się ze mną wspomnieniami o Jegomościu w kontekście jego audycji radiowych i telewizyjnych to zapraszam: bartek981@onet.eu A może ktoś miał okazję osobistego spotkania ks. Tischnerem… takie wspomnienia, spostrzeżenia są dla mnie niezwykle cenne…
Pozdrawiam serdecznie
Bartek
wiecie co to dewotka