I mój tyz!
Ze polityka nie jest mi zupełnie obojętno – to wiecie. Ze jednak w trosce o swoje owcarkowe zdrowie lubie sie casem na pare kwil od tej polityki odgrodzić – chyba tyz wiecie. A cym sie odgradzom? Ano róznie: gorcańskimi wierchami, zielonymi smrekami, oscypkiem, abo miesięcnikiem o jak najbardziej górskim tytule – „n.p.m.” (oni sami pisom o sobie z małej litery, więc jo tyz ik tak pise i ślus). Nie wiem, cy znocie to pismo. Ale jeśli chodzicie po górak wycynowo – na pewno nojdziecie w nim coś dlo siebie. Jeśli chodzicie spacerowo – tyz nojdziecie w nim coś dlo siebie. I jeśli chodzicie pół-wycynowo, pół-spacerowo, to tyz. Zodnej polityki, zodnyk awantur, ino pikne góry, wysokie i niskie, polskie i zagranicne, takie i siakie, ale zawse pikne. To znacy tak mi sie do niedawna wydawało, ze nimo w tym piśmie zodnyk awantur, bo właśnie zajrzołek se na forum PTTK i … o, krucafuks! … w „n.p.m.” tyz sie pozarli! Podobno wydawca mioł swój pomysł na prowadzenie miesięcnika, redakcja swój, jaz w koncu wielu redaktorów stamtąd odesło, z nacelnym włącnie (hyrnym alpinistom zreśtom). Nawet nie wiem, po cyjej stronie powinieniek stanąć. Być moze cynściowo racje majom jedni, a cynściowo drudzy i wte powinienek dwiema nogami stanąć po stronie wydawcy, a dwiema po stronie zbuntowanyk redaktorów. W kozdym rozie zol, ze w nasym kraju nawet w piśmie poświęconym piknym górom bez waśni sie nie obesło.
Ale precki waśnie! Precki awantury! Precki! Co by nie godać, dalej jestem ciekaw, co w tym „n.p.m.” pisom. Więc sięgom po najnowsy numer. I co jo tamok widze? Na mój dusiu! Turbacz!!! Bo jest tamok wywiad z ponem Aleksandrem Długopolskim, co to teroz w schronisku na Turbaczu gazduje. No i ten pon Długopolski wspomino, jak to przystąpił do przetargu na nowego gazde turbaczowskiego schroniska i jak to jego pierwse spotkania z najwyzsym gorcańskim wierchem wyglądały:
Gorce powitały mnie deszczem, błotem i mgłą, a to wszystko już po zmroku, bo za dnia pracowałem w Mroźnej. Nie zniechęciłem się… Przez wiele godzin rozmawiałem z poprzednimi gospodarzami o schronisku. Uprzedzili, że jest bardzo trudne do prowadzenia – wysokie koszty, niskie dochody, ciężkie zimy, kłopoty z zaopatrzeniem, opałem… Im dłużej ich słuchałem, tym większą miałem ochotę sprostać temu wyzwaniu. Oni przekonywali, że nie warto stawać do przetargu, a ja już snułem swoje gorczańskie wizje. Bo jak tu nie zaryzykować, gdy wymarzone schronisko jest dosłownie w zasięgu ręki? Tydzień później przyjechałem tu z żoną, za dnia i podczas lepszej pogody. Zobaczyłem Tatry – Lodowy, Gerlach, Łomnicę, Wysoką, Rysy… i już wiedziałem, że Turbacz musi być mój.*
Ha! Ciekawe, cy pon Długopolski sie domyślił, ze Turbacz tym syćkim sprytnie pokierowoł? Bo ten Turbacz to nie jest głupi wierch. Wpodł na pomysł, coby kandydata na schroniskowego gazde dokładnie wypróbować. I dlotego na pierwse przybycie pona Długopolskiego specjalnie otocył sie chmurami i dyscem, coby sprawdzić, cy zniechęci sie on do schroniska i w ogóle do Gorców, cy sie nie zniechęci? Nie zniechęcił sie. Pierwso próba wypadła pomyślnie. No to Turbacz wyryktowoł drugom próbe: zahipnotyzowoł dotykcasowom schroniskowom obsługe, coby godała ponu Długopolskiemu, ze gazdowanie na Turbaczu to robota straśno, niewdzięcno i w ogóle do rzyci. Ale pon Długopolski wcale sie tymi przestrogami nie przejął. Drugo próba tyz pomyślnie wypadła. Wte Turbacz wyryktowoł próbe trzeciom, najtrudniejsom. Rozgonił chmury, rozgonił dysc i pokazoł ponu Długopolskiemu pikne widocki na caluśkie Tatry, we ftóryk ten pon sie urodził i ftóre zawse były dlo niego najbardziej umiłowanymi górami. Cy teroz pon Długopolski sie rozmyśli? Cy tęsknica ku Tatrom go chyci i wrócić tamok postanowi? Nie! Nie rozmyślił sie! Mało ze sie nie rozmyślił, to jesce – jako przed kwileckom przecytaliście – utwierdził sie w przekonaniu, ze właśnie tutok jest jego miejsce! No to juz więcej prób Turbacz nie ryktowoł. I tak pon Długopolski schroniskowym gazdom na Turbaczu zostoł. A jakim jest gazdom? Cy te trzy wyryktowane przez Turbacz próby to był rzecywiście dobry test? Jo tego nie wiem, bo owcarków w schroniskak nie obsługujom. Mi zreśtom wystarcy, ze obsługujom mnie kręcący sie wokół Turbacza turyści, to znacy cęstujom mnie kanapkami. Ale ocywiście zyce ponu Długopolskiemu, coby dobrze mu sie tamok gazdowalo, a turystom – coby byli z tego gazdowania piknie zadowoleni.
Ino jedno uwaga na koniec. Idzie mi o to zdanie: Turbacz musi być mój. Jo sie temu nie prociwiom. Skoro pon Długopolski fce, coby Turbacz był jego – niek bedzie. Ba pod jednym warunkiem: ze ten pikny wierch bedzie nie ino jego, ale tyz inksyk miłośników Gorców. I mój tyz! Hau!
P.S.1. Na mój dusiu! A w tym samym numerze „n.p.m.”, o ftórym tutok godom, pisom o rodzinnyk stronak Wojciecha Dziubasa (T. Dębiec, Doliną Sanu i grzbietem Otrytu, s. 55-57). Skoda ino, ze o samym Dziubasie nie wspomnieli. Ale moze wspomnom w inksym numerze?
P.S.2. A teroz przez bite dwa dni bede z bacom na holi siedzioł, więc znów zostawiom w budzie więksy zapas jałowcowej i Smadnego, cobyście tutok ani nie głodowali, ani z pragnienia nie cierpieli 🙂
* J. Terakowski, A. Długopolski, Turbacz musiał być mój, „n.p.m.” 2007, nr 10, s. 64.
Komentarze
‚Wte Turbacz wyryktowoł próbe trzeciom, najtrudniejsom. Rozgonił chmury, rozgonił dysc i pokazoł ponu Długopolskiemu pikne widocki na caluśkie Tatry, we ftóryk ten pon sie urodził i ftóre zawse były dlo niego najbardziej umiłowanymi górami. Cy teroz pon Długopolski sie rozmyśli? Cy tęsknica ku Tatrom go chyci i wrócić tamok postanowi?’ buduje napięcie Owczarek
No pewnie, że się nie rozmyśli! Widok z Turbacza w kieruku Tatr (tak letni jak zimowy) jest po prostu doskonały: całościowy a jednocześnie szczegółowy, dający pojęcie i o maleńkości i o bogactwie form tego skarbu. Pokazujący jego grozę a jednocześnie zapewniający pewien dystans.
Tylko biznes w Schronisku im. W. Orkana kiepski… Może da się coś zrobić, by odżyło… Oby. Życzę tego mojemu 😉 pierwszemu schronisku górskiemu z całego serca…
http://basiaacappella.wordpress.com/2007/05/15/gorce-z-okolicami-na-nowo-oswojone-27-28-kwietnia
Czasem pokusa, by coś swojego zalinkować jest nieprzezwyciężona. Dla ułatwienia dodam, że wystarczy przeczytać drugą, szóstą, siódmą i ósmą akapito-cząstkę 😉
Owczarek pisze: „W kozdym rozie zol, ze w nasym kraju nawet w piśmie poświęconym piknym górom bez waśni sie nie obesło.”
Polak ze swym wielkim egiem
Brzydzi każdym się szeregiem.
Pcha się więc na czoło grupy
Depcząc konkurentów trupy
I znów wszystko jest do… chrzanu. 🙂
Ech, Polacy – Naród Panów…
Góry! Moja miłość. Chyba i Stwórcy też, bo takie są niesamowicie piękne.
Stoją ponad ludzkimi emocjami i namiętnościami, spokój, poczucie kruchości i mocy jednocześnie. 🙂 (rozmarzona kufa)
Myślę, że działalność schroniska jest ściśle związana z atrakcyjnością i popularnością szlaku. Chyba, że fitnesy, wodotryski i kuranty założy o komunikacji na wierch nie zapominając. 🙁 (przestraszona kufa)
Na temat nieporozumień nie zabieram głosu, wiele czasopism ma trudności i pewnie będzie miało coraz większe, takie czasy.
Myślisz TesTequ, że naprawdę „Panów”? To czemu lubią, jak ich za twarz ktoś trzyma i urządza życie pod strychulec?
Zbieram sie do drogi, życzę – wiadomo- słoneczka i w sercach też! 🙂
Obudzilam sie dzis w kraju pograzonym w glebokiej zalobie. Umilowany menager Chelsea Jose Marinho rozstal sie z umilowanym wlascicielem tegoz klubu Romanem Abramowiczem!
I pomyslec, ze zaledwie dwa tygodnie temu, gleboka noca w szpitalnej sali podsluchiwalam jak pielegniarz-rastrafarianin Benedict wraz ze starenkim Murzynem-salowym Victorem dyskutowali przez dwie godziny jakie to szczescie, ze Abramowicz sciagnal do Chelsea Marinho oraz jak niefortunnie sie stalo, ze Chelsea doszlo do polfinalow aby przegrac z Liverpoolem. Slucgalam i sie wzruszalam.
A teraz wszystko leglo w gruzach. Exit Marinho – „za obopolna zgoda”. Nad swiatem zawisla czarna chmura.
Helenko, uszy do góry, chmury im czarniejsze, tym szybciej się rozwiewają. 🙂
Fajny ten szpitalny obrazek. Poproszę o więcej!
mt7 pisze: „Myślisz TesTequ, że naprawdę ‚Panów’? To czemu lubią, jak ich za twarz ktoś trzyma i urządza życie pod strychulec?”
Bo ja wiem, czy lubią? Zawsze wtedy robią jakieś powstanie, albo konspirują, albo chociaż długopisy z biura wynoszą. I zawsze są to działania destrukcyjne – dążenie do zwycięstwa nad kimś przez pogorszenie jego sytuacji, a nie polepszenie swojej.
OK, EmTeSiodemeczko. Opowiem Ci o Faridzie.
Farida, iracka Arabka pojawila sie na naszej sali pod koniec mojego pobytu. Przywiozlo ja pogotowie w bolach, z podejrzeniem raka macicy, co pozniej okazalo sie bzc niegroznymi polipami.
Jej zasob slow angielskich nie przekraczal trzydziestu-cztredziestu. Kiedy podawala swoj adres na Holland Park, pomyslalam, ze jest arabska milionerka – w nocnej koszuli kazdy moze byc milionerem. Ale trafilam jak kula w plot – byla sluzaca pod tym prestizowym adresem.
Miala gdzies 50-55 lat. glowe mocno obowazana chusta, ktora zdejmowala tylko na noc, jesli na pielegniarskim dyzurze nie byl Benedict.
Czasami jak bylysmy same na sali i nie grozil nam obchod lekarzy-mezczyzn, Farida tez zdejmowala chuste. Miala geste brazowe wlosy do ramion.
Kiedys rozmwailysmy z innzmi kobietami na sali o naszych przypadlosciaich. Nagle glos zabrala Farida. Slyszalam z sasiednich lozek troche zniecierpliwione sapanie, bo Faridzie trudno bylo wyrazic mysl po angielsku. Az tu nagle wyglosila do nas cale przemowienie:
– Te nasze raki – powiedziala – to nic w sumie wielkiego. Mamy opieke, mamy dobrych lelarzy, mamy srodki na bol. Ale trzeba zobaczyc jak dzieci umieraja na AIDS! – powiedziala Farida i zamilkla.
W sali zapanowala nieprzyjazna cisza, w ktorej ja poczulam sie wezwana do tablicy. – Tak, Farida ,powiedzialam, zapewne masz absolutna racje. Po mnie nikt sie nie odezwal.
Od tego momentu bylam obiektem specjalnej troski Faridy. Pytala mnie codziennie czy jestem w bolach, czy zaparzyc mi herbaty lub zapropwadzic do lazienki.
Kiedys zobaczyla na moim stoliku ksiazke, ktora czytalam zasmiewajac sie glosno.
POdeszla i przreczytala na okladce: GOD. – Ooo! – Ucieszyla sie! Czytasz ksiazke o Bogu?!!! Przyjemna ksiazka, bo sie caly czas smiejeszs?
– UUuuu… Yes, yes, about God, Farida.
Farida odeszla od mojrgo lozka wielce zadowolona.
Nie mialam serca, powiedziec jej co to za ksiazka pod tytulem „The God Delusion”, autorstwa profesora Richarda Dawkinsa.
Jasne, Owczarku, że Twój tez! Wcale nie mniej niż pana Długopolskiego. I Krzysztofa (tego od brum brum) też, choc tylko potencjalnie, bo nie ma on zapewne pojęcia, jak Turbacz w realu wygląda. Są i tacy – entuzjaści symulatorów 😉
Pozdrawiam wszystkich SŁONECZNIE (żadne tam kapu kap 🙂
Heleno!
Czytałaś w szpitalu Dawkinsa?Podziwiam!Dla mnie na stresy i inne smuteczki był zawsze Klub Pickwicka,a od pewnego czasu Władca Pierścieni.
Pozdrawiam! 🙂
Alez, jak pisalam wczesniej, zabralam ze soba Klub Pickwicka!!! Ale po pierwswze bardzo sie wciagnelam w Dawkinsa, a po drugie Dawkins byl lzejszy i latwiej mi go bylo utrzymac w reku.
Pozdrawiam ze Zlatej Prahy.
Komentarz po sasiedzku u P.Piotra, siedze w kafejce internetowej i zaraz wybieram sie na dalsze wedrowki po Pradze. Jest piknie, co tu duzo gadac.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Heleno,
nie tylko Londyn w żałobie, pół Polski płacze i szlocha. Jestem pewien, że w wielu miastach i miasteczkach powstaną ulice im. Murinho, bo kościoły pod wezwaniem Św. Diany już mają niezłe fundamenty…..
Zeen, pani prowadzaca dzis switem program TV BBC powiedziala, ze jej dziecko jak sie obudzi, bedzie zalamane ta hiobowa wiescia i ze chyba pozwoli mu dzis nie pojsc do szkoly. Niech sie wyplacze w domowym zaciszu. I ze sama jest gotowa wrocic do domu wczesniej.
Tak ze sam rozumiesz, ze sytuacja nasza jest powazna.
Witajcie !!
Ja tam nie martwie sie o los Murinho!! W naszej TV pokazano „skladanke” z wystapieniami i popisami pana trenera.Kochani ten facet powinien isc do cyrku.Co za talent.Naprawde dluzej nie moze sie marnowac!!!!!!!!!! 😉
😆
Pozdrawiam budagosci.
Już jestem.
Do Heleny:
Oszukałaś biedną Faridę. 🙂
A poważnie, też często myślę o tym, jak przerażający jest los ogromnej liczbyy ludzi na świecie. Mam schowane takie budzące grozę zdjęcia, na które boję się patrzeć. Paradoksalnie ci ludzie są bardziej pogodzeni z życiem i pewnie potrafią się nim cieszyć.
Dzięki,
Mrrrał!
Och, jakie to szczęście, że są takie rzeczy, o których można z czystym sumieniem powiedzieć „To moje”!
A przy tym „To moje” nie znaczy przecież wcale „To jest moją własnością i wara innym od tego!”.
O górskim szczycie, nawet niewielkim, ale takim na który osobiście się wdreptało można powiedzieć „Jesteś mój”.
I nikt nie powinien z tego powodu być obrażony.
Przeciwnie.
Świadomość, że ktoś już tu był i też się zachwycił jest źródłem szacunku i pewnej szczególnej więzi…
Dobrrra.
Już nie smęcę.
Dobrrranoc.
Blejk Kot
Bardzo mądrze napisałeś, Blejk Kocie. Czuję tak samo. Dobrej nocy wszystkim.
Owcarku, jak tak bedziesz dwiema lapami tu, dwiema tam, to szpagat Ci wyjdzie. Szpagat inaczej 🙂
Heleno,
zasmiewalas sie przy czytaniu Dawkinsa? Moze ten „Bog urojony” taki zabawny, bo „Samolubny gen” jakos mnie nie rozsmieszal – a moze to ze mnie jest taki smutas? 🙁
Nie tak dawno w TV, chyba Planete, a moze Discovery, ogladalam film Dawkinsa, tytulu nie pamietam, cos o szkodliwosci religii. Oczywiscie mozna dyskutowac na temat jego teorii i ateistycznego podejscia do religii, ale jedno co mnie uderzylo to to, ze jest strasznie apodyktyczny – ja mam racje i koniec. Nawet nie usilowal udawac, ze inne koncepcje powstania zycia, niz jego, warte sa uwagi i zainteresowania, czym rozwscieczyl niejednego rozmowce. Jak na naukowca wydal mi sie malo elastyczny. Ale moze ja sie nie znam na naukowcach? 😀
Droga Myszo, Bog urojony jest napisany z taka polemiczna swada i pasja, jezykiem tak eleganckim i zlosliwym jednoczesnie, ze zdarzalo mi sie jakis ustep lub zdanie czytac parokrotnie aby przyjrzec sie dokladnie „jak on to robi”. Najbardziej jednak bawily mnie przytaczane cytaty z teologow, takich jak Martin Luter czy sw, Augustyn (Najgorszym wrogiem Boga jest rozum, ktory nalezy zwalczac jesli chcemy osiagnac zbawienie wieczne – to Martin Luter, ale i Augustynowi nic nie brakuje….)
Pewnie, ze RD jest apodyktyczny, ale musi on sie opedzac od takiego tlumu „lepiej wiedzacych” teologow i zwyczajnych dewotow nienauczonych samodzielnego myslenia, ze mnie osobiscie jego apodyktycznosc (surowosc, kategorycznosc sadow raczej) kompletnie nie przeszkadza. Ja a priori zakladam, ze genetyk bedzie wiecej wiedzial o pochodzeniu zycia na ziemi niz teolog. Teolog moze to ubrac w piekna parabole, ale o pochodzeniu zycia na ziemi chce znac poglady naukmowego main streamu.
Dawkins rozswiecza wszystkich dookola, ktorzy nieustannie daja mu „odpor”. Nie dziwie sie , ze rozdaje ciosy na prawo i na lewo. Do dyskusji z Dawkinsem sa zawsze zapraszani teologowie, duchowni i osoby bardzo religijne, Nigdy inni naukowcy. Nigdy. Wiec nigdy sie nie spotkalam z podwazaniem jego argumentow stricte naukowych.
Bog urojony jest fabtastycznie ciekawa ksiazka, ktora mi wiele rzeczy w glowie rozjasnila.
Heleno, Opowiastka przednia!
Mrrrał!
;arrow: Do Heleny
„Ja a priori zakładam, ze genetyk będzie więcej wiedział o pochodzeniu życia na ziemi niż teolog.”
Oj, ryzykowne założenie.
Na przykład taki Maciej Giertych też jest, jakby nie patrzeć, „genetykiem”. 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Blejk,
to ten słynny twórca dinosaura wszechpolskiego?
Wielka postać….
🙂 🙂 🙂 🙂
Maciej Giertych jest oddzielnym rozdzialem we wspolczesnej nauce, Kotku. Ale masz racje. Powinnam byla o nim pomyslec zanim odbdarzylam kredytem zaufania caly zbior genetykow.
Nawiasem mowiac tatus Macieja , Jedrzej Giertych, od ktorego w swoim czasie dostalam 2 listy z zadaniami udowodnienia swego rasowego pochodzenia i tym samym zademonstrowania prawa do wykonywania zawodu dziennikarza w zapyzialej nowojorskiej gazetce Nowy Dziennik, byl wybitnym specjalista z dziedziny eugeniki. Panie, swiec nad jego dusza.
A propos genetyka:
Q: Co otrzymał genetyk po skrzyżowaniu wszechpolaka z małpą?
A: Głupią małpę.
Heleno, jest też odpowiedź:
„Książka Alistera McGratha BÓG NIE JEST UROJENIEM to napisana ze swadą godną prawdziwego oksfordczyka, z iście angielskim sarkazmem i nade wszystko z ogromnym poczuciem humoru polemika z publikacją Richarda Dawkinsa BÓG UROJONY. Autor obala, jedną po drugiej, wysunięte przez Dawkinsa tezy mające przemawiać za nieistnieniem Boga dając prawdziwy popis rzetelnej wiedzy, zarówno z zakresu nauk przyrodniczych, jak i humanistycznych, a także erudycji i rozsądku, który zwycięża w tym starciu.” fragment recenzji.
Autor jest profesorem :
http://www.wycliffe.ox.ac.uk/info/aemcg.html
Heleno, słowa nigdy nie powinno się używać.
Szanuję Twoje poglądy, tak samo jak innych.
Jeżeli grupa ‚oświeconych’ ma w pogardzie inaczej myślących, to niczym się nie różni, czy to mulla, czy proferor.
Pozdrawiam calą ferajnę! 🙂
Sorki, miało być czy mułła, czy profesor.
Powinnam dodać, czy x. Rydzyk.
Mrrrał!
➡ Zeen!
to ten słynny twórca dinosaura wszechpolskiego?
Ten samiuśki i z którego nasz Smok Wawelski obśmiał się jak norka 😉
🙂 🙂 🙂
➡ Heleno!
Parrrdąsik, ale znowu się przyczepię 😉
Maciej Giertych jest oddzielnym rozdzialem…
Oj, tak! Pełna zgoda.
…we wspolczesnej nauce
A tu zgłaszam zastrzeżenia.
Chodzą słuchy, że Współczesna Nauka stwierdziła, iż Tego Pana to prawie nie zna i prosiła, żeby jej z nim nie kojarzyć.
🙂 🙂 🙂
➡ EmTeSiódemeczko!
Można naukowo udowodnić, że kwestia istnienia Boga jest z naukowego punktu nierozstrzygalna.
I chwała Bogu (nieźle to wymyślił), bo dzięki temu możemy uniknąć konfliktu pomiędzy wiarą a nauką.
Zdaje się, że te książki są o tych, którzy na siłę takiego konfliktu szukają.
🙂 🙂 🙂
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
„Bóg nie jest urojeniem. Złudzenie Dawkinsa” to cienka książka – niecałe 130 stron. Przyznam, że będąc świeżo po lekturze „Boga urojonego” Dawkinsa, z zaciekawieniem zacząłem ją czytać – w końcu napisana przez dwoje oksfordczyków: A. i J.C. McGrathów. Jak autorzy piszą we wstępie, miała to być „drobiazgowa krytyka antyreligijnych argumentów” zawartych w książce Dawkinsa pt.:”Bóg urojony”. Mój zapał osłabł już po kilku stronach, gdy okazało się, że autorzy w pretensjonalny sposób, płytkimi wywodami i ogranymi sloganami na zasadzie „nigdy nic nie wiadomo”, albo „brak dowodów nie jest dowodem braku”, usiłują stworzyć jedynie pozory rzeczowej rozprawy. Wcale nie znalazłem w niej definicji ani religii, ani Boga, tak na początku (czego należałoby oczekiwać od dwojga profesorów uniwersyteckich) jak i nigdzie w całej książce. W ogóle autorzy zdawali się traktować religię jedynie jako zjawisko społeczne bez podstaw metafizycznych, co ułatwiało krytykę Dawkinsa. Całą książkę da się streścić w trzech punktach: 1. Dawkins się myli, a do tego jest fanatykiem ateizmu. 2. Bóg musi istnieć, bo tylu wielkich uczonych wierzy w niego (ale których i w jakim sensie „wierzy” już nie napisali). 3. Bóg musi istnieć. Przy czym niepotrzebna jest definicja, czym/kim ów Bóg miałby być. W ogóle książka to raczej WALKA Z DAWKINSEM (sic!) i z rzadka próba merytorycznej odpowiedzi na „Boga urojonego”. Zaś jako główny zarzut pod jego adresem przytaczany jest fakt, że wśród ateistów są i tacy, którzy się z nim nie zgadzają. A przecież brzmi to tylko jak próba zdyskredytowania kompetencji ateistycznych samego Dawkinsa. Tylko po co? Czy musiał się nimi legitymować? Czy ważne jest, kto głosi prawdę, czy istotna jest dopiero jej treść? Autorom brakuje Dawkinsowskiej lekkości pióra, a książce klarowności. „Bóg nie jest urojeniem” to cokolwiek nieudolna, pokrętna i nieuczciwa apologetyka, w której jak refren przewija się wątpliwy argument na istnienie Boga w stylu: „odczuwanie potrzeby czegoś nie oznacza bynajmniej, iż to coś nie istnieje. Ot, choćby pragnienie wskazuje na konieczność istnienia wody.” Czyżby wg autorów z faktu, że odczuwam potrzebę znalezienia pod łóżkiem miliona dolarów, naprawdę wynika, że jeśli będę dostatecznie silnie w ten milion wierzył, to go tam znajdę? Co do jednego można się z autorami zgodzić. Mianowicie wiara Dawkinsa w to, że nauka wyjaśni wszystko, jest oznaką jego nonszalancji, z czego on sam chyba nie zdaje sobie sprawy. Jednak już twierdzenie McGrathów, że ponieważ nauka nigdy nie będzie w stanie wyjaśnić wszystkiego (co lekką ręką zakładają), skutkuje koniecznością istnienia bliżej nieokreślonej istoty wyższej, czy jakiegoś porządku metafizycznego, jest po prostu rozczulająco nierzetelne. To tak, jakby zakładać, że koronnym dowodem na istnienie niewidzialnych duchów jest fakt, że nikt ich nigdy nie widział! Co jakiś czas (wynika to chyba z nietrafnego przekonania, że każdy czytelnik to wierzący chrześcijanin) tu i ówdzie pojawiają się bełkotliwe sformułowania, jakiś slang religijny, będące porozumiewawczym „mrugnięciem okiem” do czytelnika. Np.: „akty strzeliste” – co to w ogóle znaczy? Mnie to irytuje, bo nie lubię, gdy brak argumentów na poparcie własnych wywodów próbuje się zastąpić przaśnością stylu. Jaka swada? Jakie poczucie humoru? Gdzież ów angielski sarkazm? Erudycja? Na twierdzącym spoczywa obowiązek przeprowadzenia dowodu. Właśnie w reakcji na jego brak powstała książka „Bóg urojony”. Jednak autorzy ciągle go nie przeprowadzają – tytuł książki i osoby autorów rodzą pewne oczekiwania w tym zakresie, zwłaszcza gdy się weźmie pod uwagę ich bezzasadną zapiekłość w forsowaniu tezy, jakoby wiara w Boga była racjonalna! Nie dają odpowiedzi na proste pytanie „czy Bóg – w sensie osobowej siły sprawczej, reagującej na ludzkie modlitwy – istnieje?”. Zamiast tego możemy przeczytać: „Ludzie mogą być gotowi zgodzić się na twierdzeniowe sprzeczności (nazywając je „paradoksami”) oraz kontrfaktualne oświadczenia dotyczące wiary (nazywając je „tajemnicami”) dokładnie dlatego, że proces poznawczy związany z ich wiarą nie zachodzi bynajmniej na tym poziomie, lecz na poziomie intuicyjnym, niespecjalnie podatnym na przedstawianie w kategoriach twierdzeniowych”… uff. Książka McGrathów jest taką właśnie pokrętną próbą rozmiękczenia dość twardych, ale zrozumiałych i czytelnych wniosków dotyczących zjawiska religii i samego pojęcia „Boga”, jakie formułuje Dawkins w oparciu o darwinowski paradygmat, ale w żadnym razie ich nie unieważnia, ani nie usuwa. Po przeczytaniu obu książek: „Bóg urojony” i „Bóg nie jest urojeniem”, stwierdzam, że druga z nich nie wyposażyła mnie w żaden argument, który bym mógł przeciwstawić naczelnej tezie pierwszej. Co najwyżej pokazała, że Dawkins mógłby szczęśliwiej dobierać elementy religii, które krytykuje. Krótko: nieudana, mętna i obskurna próbka pokrętnej apologetyki
–
mt7,
to też recenzja, z tej samej strony wzięta.
1:1
Heleno,
Nastroje w Polsce się wyraźnie poprawiły po wiadomości, że Murinho do samolotu zabiera ca 20 mln ?. Produkcja ruszyła, krowy zaczęły dawać mleko, górnicy fedrują. Nie jest to oczywiście stan „sprzed”, ale wyraźnie widać, że za jakieś dwa tygodnie wszystko wróci do normy.
A jak Londyn?
Boję się, że dumnych mieszkańców tego miasta to nie zadowoli. W dodatku chodzą słuchy o buncie zawodników w Chelsea.
Gdyby doszło do poważnego kryzysu, możesz na nas liczyć: zorganizujemy jakieś paczki żywnościowe i środki czystości oraz koce.
Na wypadek braku prądu wyślemy baterie i latarki, których mamy spory zapas jeszcze z czasów prawdziwej solidarności wśród ludzi.
PZPN rozważa możliwość wysłania do Londynu kilku swoich fachowców – oczywiście w ramach pomocy. Jesteśmy z Wami!
Heleno,
Nastroje w Polsce się wyraźnie poprawiły po wiadomości, że Murinho do samolotu zabiera ca 20 mln ?. Produkcja ruszyła, krowy zaczęły dawać mleko, górnicy fedrują. Nie jest to oczywiście stan „sprzed”, ale wyraźnie widać, że za jakieś dwa tygodnie wszystko wróci do normy.
A jak Londyn?
Boję się, że dumnych mieszkańców tego miasta to nie zadowoli. W dodatku chodzą słuchy o buncie zawodników w Chelsea.
Gdyby doszło do poważnego kryzysu, możesz na nas liczyć: zorganizujemy jakieś paczki żywnościowe i środki czystości oraz koce.
Na wypadek braku prądu wyślemy baterie i latarki, których mamy spory zapas jeszcze z czasów prawdziwej solidarności wśród ludzi.
PZPN rozważa możliwość wysłania do Londynu kilku swoich fachowców – oczywiście w ramach pomocy. Jesteśmy z Wami!
Zeen, to nie jest mecz.
Napisałam już, co myślę na temat braku szacunku dla inaczej myślących.
Pisząc o książce odpowiedziałam na część wypowiedzi Heleny:
„Nigdy inni naukowcy. Nigdy. Wiec nigdy sie nie spotkalam z podwazaniem jego argumentow stricte naukowych.
Ja mam w domu wiele książek dotykających spraw religijnych npisanych przez poważnych profesorów, nie duchownych.
I przepraszam, ale nie mam ochoty tutaj dalej ciągnąć tego wątku.
Przepraszam, nie wiem dlaczego mi powtórzyło wpis.
mt7,
to nie mecz, ale przytoczyłaś ewidentnie nierzetelną recenzję. Jestem gotów znaleźć tyle samo recenzji za jak i przeciw. Najuczciwiej będzie jednak, gdy wypowiem się we własnym imieniu, bez podpórki recenzenta:
książki nie czytałem……
Nie prowadzimy tu sporu o istnienie Boga, nie rób z tego wielkiej sprawy 🙂
Blejk znakomicie to wcześniej ujął, odpowiadałem, nie widząc jego wpisu.
Nie miałam zamiaru niczego recenzować, bo ani jednej, ani drugiej ksiązki nie czytałam.
Wkleiłam w charakterze informacji dla Heleny, o czym jest książka.
Coś Ci jeszcze opowiem:
Na wspólnym modlitewnym spotkaniu chrześcijan i Żydów, był odczytywany tekst psalmu, gdzie wystąpiło żydowskie imię Boga i to imię zostało odczytane, bo tak się czytało (czyta) w chrześcijaństwie.
Na to jedna osób powstała i wytłumaczyła niestosowność używania tego imienia w obecności Żydów.
Przyjęłam rzecz z należnym szacunkiem i zrozumieniem.
Do głowy mi nie przyszła myśl, że robi wielką sprawę z niczego.
I tym się różnimy, zeenie.
OK mt7,
ja bym takiego buraka obrzucił najpierw szyderczym spojrzeniem, prychnąłbym znacząco i ostentacyjnie ominął na 8m przy wyjściu.
Wychodzi na to, że masz rację, do głowy mi przyszła myśl, że robisz wielką sprawę z niczego.
Chyba tu nie pasuję, wybaczcie.
Wolność wypowiedzi przysługuje innym, mnie nie.
mt7,
wolność wypowiedzi przysługuje każdemu, w tym Tobie i mnie.
Jak Cię uraziłem swoim grubiaństwem, to najmocniej przepraszam, zrobiłem to nieświadomie.
Wychyl lepiej kielicha na zgodę i usmiechnij się.
Zresztą, co tam my, Helena to ma problem….
Mrrrał!
Ależ Marysieńko!
Pasujesz tutaj idealnie.
Zeen się zagalopował.
Mogę na niego naphykać…
Phhhyssss! 😈
Niedobrrry Zeen!!!
Szanowni Blogowicze!
Zwracam uwagę, że zaczęło się od książki, której…
nikt, oprócz Heleny, nie czytał ❗
Chyba będę musiał się poświęcić 😐
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że pierwsze zdanie z 14:52 to była przekora, która została odebrana wprost, stąd całe zamieszanie.
Czuję się ophykany i idę do kąta poklęczeć na grochu 🙁
Blejk Kot pisze: „Zwracam uwagę, że zaczęło się od książki, której nikt, oprócz Heleny, nie czytał”
Zarówno hipotezy Dawkinsa, jak i teologów, jak i Blejk Kota bywają fałszywe. Kto nie czytał, niech przeczyta. Dyskusja o książce tylko na podstawie jej recenzji jest z definicji fałszywa, bowiem nikt nie mówi swoim głosem (tylko głosem recenzentów).
mt7,
noooo, przestan sie dasac 🙂
Prof RD nie walczy z Bogiem. Nawet nie twierdzi, ze Bog nie ustnieje. Mowi jedynie : Bog PRAWIE napewno nie istnieje, tak na 80-85 procent (patrz The God Delusion).
Walczy natomiast z tymi wierzacymi wszystkich wyznan, ktorzy chcieliby ze swej WIARY uczynic obowiazujacy wszystkich dogmat, ktorzy sie upieraja, ze darwinizm ma te sama wartosc naukowa co kreacjonizm, ktorzy z nauczania wlasnej religii pragna czynic prawo karne i cywilne obowiazujace wszystkich, ktorzy zamazuja rozdzielenie panstwa od religii, ktorzy w imie religii mordowali badz morduja „niewiernych”, etc. etc. Jest takze przeciwko tym, ktorzy pragna zakneblowac wszelka rzeczowa dyskusje czy sztuke w imie obrazy „uczuc religijnych”.
I to wszystko jest mi bliskie. Poodobnie jak RD jestem gleboko przeciwna nauczaniu religii w szkolach swieckich – bo religie dziela ludzi, bo szkoly nie sa od uczenia metafizyki tylko przedmiotow akademickich i sztuk wolnych. To tak tylko pokrotce.
A poza tym jest osoba gleboko wierzaca, choc glowy czy Bog istnieje nie dalabym.
Kochani
Strasznie dużo słów padło m/w od godz.12:25!
A poczytajcie,jak to prosto napisał Ks.Twardowski:
„Kto Boga stworzył
uczeń zapytał.
Ksiądz dał się przyłapać,
poczerwieniał, nie wie.
A Bóg chodzi, jak po Tatrach, w niebie,
tak wszechmogący, że nie stworzył siebie.”
…i jeszcze:
„Ile napisano pobożnych książek ?
droga do siodmej twierdzy życia duchowego,
komentarze do komentarzy
analiza ucha igielnego,
matematyczny dowód na istnienie Boga z wykresami
o artylerii łaski ?
a Jezus myśli o nas, w liter ciemnym stuku
jak trudno w niebo wstąpić spod robactwa druku.”
Tylko,żeby tak pisać,trzeba chyba… wierzyć?
Dopiero teraz przeczytalam Wasza dyskusje i pozwolcie,ze dorzuce pare slow.
Nie talk dawno czytalam o bardzo ciekawym experymencie.Niepomne gdzie wykonanym,czy w Ameryce,czy w Anglii.Jeden z naukowcow udowodnil,ze zycie na Ziemi powstalo w wyniku ewolucji najprostrzych czastek,jakie przed milonami lat byly na Ziemi. Odtworzono takie warunki i ku zaskoczeniu wszystkich polaczyly sie dwie komorki bialka i juz po tygodniu bylo ich setki!!!!!!!!Czyli przez te milony lat powstaly na Zemi co raz to bardziej zlozone organizmy i to bez pomocy sil wyzszych,czy boskich!!
Daje to na pewno wiele do myslenia,nieprawdaz 😮
Wielce zaluje,ze nie zapisalam sobie o tej ciekawej sprawie pare slow 🙁
Ale moze nasze „szerlokiholmsy” cos w encyklopediach wyniuchaja!!!
Pozdrawiam i zycze milego wieczoru.
Ana pisze: „Jeden z naukowcow udowodnil,ze zycie na Ziemi powstalo w wyniku ewolucji najprostrzych czastek,jakie przed milonami lat byly na Ziemi. Odtworzono takie warunki i ku zaskoczeniu wszystkich polaczyly sie dwie komorki bialka i juz po tygodniu bylo ich setki!!!!!!!!Czyli przez te milony lat powstaly na Zemi co raz to bardziej zlozone organizmy i to bez pomocy sil wyzszych,czy boskich!!”
Przykro mi, ale moim zdaniem ten eksperyment NICZEGO nie dowodzi! W szczególności tego, że odbył się „bez pomocy sił wyższych”.
Skąd wiesz, że Bóg nie wpływał na to doświadczenie?
Chcialam cos napisac, ale chyba nie bede sie mieszac… Wypowiadajac sie na temat Boga nigdy nie ma sie racji… zawsze znajdzie sie ktos, kto mysli cos zupelnie odwrotnego i nie pohamuje sie z tego wyrazeniem…
Wiec zycze wszystkim milego wieczoru, dziekuje za wczesniejsze zyczenia powrotu do zdrowia (jeszcze mozecie zyczyc ;)) i uciekam w TV sie pogapic.
Mrrrał!
Kto nie czytał, niech przeczyta.
Słusznie!
➡ http://blogi.boo.pl/index.php?a=page&id=Richard_Dawkins_Bog_urojony
Cytacik:
Nadszedł też czas (w sumie równie dobry, jak każdy inny), by uprzedzić jedną z ? tak nieuchronnych, jak to, że po dniu nastaje noc . reakcji, z jaką może spotkać się ta książka. Otóż zapewne usłyszę, że ?Bóg, w którego nie wierzy Dawkins, to Bóg, w którego ja też nie wierzę! Przecież ja wcale nie wierzę w jakiegoś starszego pana z długą brodą, zasiadającego w niebie!?.
O przeprrraszam.
A Mój Bóg właśnie dokładnie tak wygląda.
I nikomu nic do tego.
Panu Dawkinsowi też.
A w ogóle, nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego niektórzy ludzie uważają, że właśnie ICH wiara jest jedyną i prawdziwą, a wszystkie inne są gorsze z definicji.
Dotyczy to (niestety) również ludzi Wyznania Ateistycznego.
Dlaczego akurat jakaś jedna konkretna religia czy wiara ma być lepsza od pozostałych?
Ale ta książka wcale nie jest o tym.
Nie jest też wcale naukowa (przynajmniej nie te kawałki, które zdążyłem przeczytać).
To jest „Manifest Ateistyczny”.
Apel o równouprawnienie dla Ateistów.
Chyba nawet całkiem sensowny i uprawniony.
Naprawdę nie widzę powodu do dyskryminacji Ateistów,
To taka sama wiara jak każda inna.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Muszę jakoś namówić Kolegę, żeby tą książkę kupił.
Bo czyta się faktycznie świetnie 😉
Kocie, kto to tlumaczyl i dlaczego tak koslawa polszczyzna?
Mrrrał!
➡ Heleno!
Nie czepiaj się jakości tłumaczenia. To darrrmocha 😉
I odpływam, bo mnie faktycznie „wciągło”
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Richard Dawkins „Bóg urojony”, przełożył Piotr J. Szwajcer, Wydawnictwo CiS, Warszawa 2007.
Wydawnictwo CiS jest własnością Pana Szwajcera i jego żony.
Na stronie http://www.cis.pl można zapoznać się z następującymi, porażającymi informacjami (lepiej Blejk Kocie nie czytaj 🙂 ):
„A to nasi stali współpracownicy, czyli (w kolejności): Szmatek, Granulka, Kropka, Gałganka, Fester, Gałganka. Szmatek i Gałganka to dzieci Prezesa i Prezesowej, którzy pomagali nam zakładać wydawnictwo, ale już nie żyją. Szmatek i Granulka niestety też już nie żyją. Jak Gizmo kiedyś wyjdzie spod kanapy, to i jej zrobimy zdjęcie. Kropka też właśnie umarła (miała dwadzieścia lat). Gizmo zaś wyszedł spod kanapy i okazał się nim, a nie nią. Pojawił się też Nermal. Gałganka na szczęście nadal żyje i jest jeszcze grubsza; i wcale się nie przejmuje tym, że stała się seniorem domu! Wszystkie koty ? jak to koty ? pojawiły się na świecie (a zwłaszcza u nas w domu) przez podział i pączkowanie.”
Ja na chwilę wbiję szpilę…
Blejk na Boga!
Skąd u Ciebie przekonanie, że ateizm to taka sama wiara, jak każda inna?!
Ateizm jest stanem braku wiary a nie wiarą w coś!
To dosyć istotna różnica bracie-kocie.
Wiara właśnie dlatego bywa piękna, że doznaje się łaski wiary, stanu ufności Bogu. Ateista jest tego pozbawiony i ma w związku z tym przechlapane, musi sobie radzić w trochę bardziej skomplikowany sposób.
P.S.
Czy mogę już wstać, pieruńsko mnie kolana bolą….
TesTeq- jestes przewrotny,jak zawsze zreszta 😉
A masz dowod,ze w jednej z probowek siedzieal jakis duch swiety,co pomagal,zeby sie udalo??????????????
No,ale dosc na tym.Kazdy wierzy w to co chce,takie jego prawo!! 😀
zeen-wstawajze z tych kolan,bo lumbago Cie zlamie 🙁
Pomysl zalozenia wydawnictwa przy pomocy kotow nawet mi sie podoba. Tylko dlaczego one przyplacaja to zyciem?! 🙁
W akwarium rozmawiaja dwie rybki: „Ja myslisz, czy jest Bog?” – „A jak myslisz, kto codziennie rano sypie nam jedzenie?”
Zeen, jak ja jestem na kolanach, to nic mnie nie boli, tylko mi cieplo od dolu, a od gory jeszcze jestem glaskany 😉
Mrrrał!
➡ Zeen
Ateizm jest stanem wiary w to, że Bóg nie istnieje.
Wstawaj, wstawaj!
Niewygodnie śpi się na kolanach 😉
Dobrrranoc.
Z poważaniem
Blejk Kot
Ojjjj…. dziękuuuję.
Stare kolana to i ślady długo będą….
Ale pokutem odbył, to dołożyć komuś mogę, mam na czysto, nie?
Mrrrał!
to dołożyć komuś mogę,…
Osobiście nie radzę.
Bo następnym razem będziesz chyba musiał udać się…
➡ Do Kanossy!!!
A odpust zupełny to dostaniesz dopiero, jak się EmTeSiódemeczka z powrotem na blogu pojawi 😉
Pozdrrrawam
Blejk Kot
zeen
Ty z tym klękaniem nie przesadzaj!Pamiętaj,co Pan Bóg powiedział pewnemu malarzowi;”Ty mnie nie maluj na kolanach,ty mnie maluj dobrze…!” 😀
Twardy temat na słoneczny zapiątek sobie obraliście 🙁 Brrr! Do tematu nie podchodzę, za to buty wkładam i pędzę łapać fotograficzne wspominki dla Okonia, a i widokówek kilka po drodze nabędę dla Plumbumki 🙂
Plumbumeczko wracaj prędko do zdrowia i do nas 🙂
Wszystkim się pięknie kłaniam i do zobaczenia wieczorem przy lampce wina i flaszy smadnego 😀
Przepraszam zeenie, nie mam do Ciebie pretensji ani urazy, stałeś się mimowolnie kroplą, która przelała czarę.
Nie znoszę fanatyzmów w żadnej postaci i w żadnej sprawie, tym się on odróżnia od pasji, fascynacji, zaangażowania, że odmawia poszanowania dla odmienności, traktuje z góry i szyderczo – w mniej lub bardziej otwarty sposób – inaczej myślących.
Już kiedyś pisałam, że dar INNEGO, jest trudnym darem. Ja osobiście zmagam się (!) z nim i różnie mi to wychodzi.
Tutaj, w Polityce, od jakiegoś czasu, przestałam się czuć swobodnie, mam wrażenie, że zamiast uśmiechu mam przyklejony do twarzy grymas.
Być może jestem zmęczona i przewrażliwiona.
Wybaczcie mi! Bardzo Was polubiłam i nie znikam na zawsze, będę zaglądać, ale muszę odpocząć.
Zdjęcia Okonieckowi będę zamieszczać, tylko potrzebuję trochę czasu, bo spiętrzyło mi się różnych spraw trochę.
Trzymajcie się ciepło. 🙂
Jędrzeju,
czy sugerujesz, że popełniam błąd Styki? Zapewniam, że malować nie umiem, to i żadne kolana by nie pomogły 🙂
Poklęczałem w ramach ćwiczenia woli i okazało się, że wolę nie klęczeć 🙂
Pozdrowienia mt7 D)
Blejk,
to taka licentia poetica….
😉
Mrrrał!
😀 😀 😀
Ojej! Nie ma Marysiecki i wszystkich wymiotło.Co to będzie? 🙁
Owczarku, madraluchu goralski, moglbys podzielic sie „helokaniem” ze Slaska Cieszynskiego ? Zdarza Ci sie zapewne „pohelokac” do ksiezyca cicha gorska noca, jak to juhasy przed wyjsciem na hale czynia ? „Helo, Helo, Helenko…jakoz ci sie pasie… Heelo, Heelo….Gdybys mogl przypomniec, jakie to bylo spiewanie, chyba przez „Slask”, czy jest nagranie w You Tube ? A moze ktos z Budowiczow pamieta ? Juz teraz, naprzod, skrobie Cie za uszkiem w podziece…
Mrrrał!
Głęboko WIERZĘ w to, że Marysia do nas wróci.
Nie wiem dlaczego.
Cóż, jestem tylko prostym, wiejskim kotem.
Ale to ma swoje dobrrre strrrony.
Nie muszę nikomu tłumaczyć się ze swojej WIARY.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Dobrze Ci Blejku 🙂
Ja juz prawie zdrowa, tylko na jedno ucho ogluchlam przez ten katar… Dzieci nie slysze. (Dobre to, jak im sie na marudzenie i krzyki zbiera ;).)
Mieciowo, juz czekam na kartki, i zaraz jutro sama podreptam cos ladnego wyspowego poszukam, niech lezy i czeka… bo z wysylaniem u mnie to niemaly problem 🙂 (zapytaj mojej Rodzinki, potwierdza :))
Pogode mamy ladna, ale poraz pierwszy od dawna siedzialam prawie caly dzien w domu, lekcje robiac.. hi hi… I teraz tylko boje sie poniedzialku, jak mi wszelkie zaleglosci z zeszlego chorego tygodnia na glowe spadna… Ech! Ale co tam, poniedzialek dopiero pojutrze, a jutro jeszcze jeden zapowiadany pogodnie dzien zapiatku, wiec bedzie dobrze.
Emtesiodemeczko, a Ty sie, prosze, nie gniewaj na nas i nie miej nas dosc.. zagladnij czasem i pisnij cos, cobysmy wiedzieli, ze u Cioci Marysi wszystko gra…
To lece w internet… papapa
Ach, Blejku, jeszcze cos… wiesz Ty, jaki Ty mi problem stwarzasz tak te wszystkie ery powielajac?? Przeciez ja tego przeczytac nie umiem ;). Jestem jedna z tych, co sie nad Bylydyla urodzili (jakby ktos nie wiedzial Bylydyla to rzeka, przeplywajaca przez Bydgoszcz :D).. Przez wiele lat moj okrutny brat obiecywal, ze mi gitare swoja da, jak sie naucze rrrrrrr mowic, i nawet to nie pomoglo (przynajmniej brat twierdzi, ze nie, i gitary tez nie dal ;)) No i teraz nawet w tak przemilym Towarzystwie znajdzie sie jeden kot, co mnie terroryzowac musi! Blejku, wstydz sie! 😀
No a tak powaznie to teraz juz naprawde lece polatac :).
Pa
Mrrrał!
O! Okonicek! 🙂
A więc jednak ktoś tu jest 🙂
Ale jeszcze do Marysi wrócę, bo mi to spokoju nie daje. 😐
Wierzycie w duchy?
A powinniście, bo MT7, EmTeSiódemeczka, Marysia to niewątpliwie Dobry Duch tego bloga.
A jeśli ktoś ma odmienne zdanie…
TO WYZYWAM GO NA UBITE POLE!!!
DO WALKI NA ZĘBY I PAZURY!!!
(do wyboru)
Z poważaniem
Blejk Kot
Przecie napisała, że odpocznie od Blejka i wróci 😉
Blejk, nie dziw się, że po takim ataku Marysia musi odpocząć.
http://www.youtube.com/watch?v=tcxhOGyrCtI
Okoniu wybrałam się dziś na spacerek uliczkami Starego Miasta, jutro czeka na mnie Twoje Powiśle 🙂
Przepraszam, ale zdjęcia wrzucę dopiero w niedzielę, dziś tylko mała zachęta do odwiedzin i wybacz, że bez opisów :)http://picasaweb.google.pl/mieciowa/GOko/photo#5113115161568422530
Zeen Ty nie odwracaj BlejkKa ogonem, tylko szoruj po kwiatki i do Emtesiódemeczki! Owcarkowa Buda jest swego rodzaju Arkadią, i choć nie zawsze zgadzamy się ze sobą, szanujemy tu wszystkich bez względu na poglądy.
Mieciowa,
a powiesz mi rybeńko w którym ja miejscu kogoś nie uszanowałem, hę?
A to jesienna piosenka dla Marysiecki,żeby się udobruchała i wróciła 😀
http://www.youtube.com/watch?v=yuLy7bidPeA
Mrrrał!
➡ Zeen!
Ach, jak ty się prosisz 👿
Ostatni Twój wpis.
Wyrażenie „rybeńko” jest w tym kontekście nieeleganckie.
Kochaniutki 😈
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Blejk,
ja się nie proszę, ja tylko widzę, że to mieciowa zarzuca mi, że kogoś (w domyśle mt7) nie uszanowałem. Pytam z pewną złośliwością i owszem, bo niczego takiego nie zrobiłem. A z drogi zszedłem właśnie z grzeczności, przeczytaj jeszcze raz wymianę moją z mt7 i wskaż miejsce, w którym ją obrażam albo nie szanuję.
Odnoszę wrażenie, że to co tu miało miejsce jest formą wykorzystania raczej mojego ugodowego zejścia z drogi.
Trochę można, nie mam nic przeciwko, ale brnięcie w przekonanie, że kogoś tu nie szanuję albo obrażam, prowadzić może do zupełnej paranoi.
Postuluję przeczytanie na spokojnie kolejnych wpisów i zrozumienie oraz odstąpienie od pretensji. Nie zamierzam robić tu za ofiarę czyjegoś niezrozumienia.
Mrrrał!
➡ Zeen
A gdybyś w swojej odpowiedzi pominął wyraz „rybeńko” to co byś stracił?
Oooo! Tak kapecke teologicnie sie zrobiło. Cóz pedzieć… Obiektywnie rzec bierąc: Pon Bócek jest, abo go nimo. W dalsym ciągu obiektywnie rzec bierąc: jeśli jest, to z jakikś powodów nie widzi potrzeby dostarcać nom dowodów swego istnienia. Cemu? Tutok juz obiektywizm na nic sie nie zdo. Mozno odpowiadać ino subiektywnie. No to jo subiektywnie moze nie telo odpowiadom, co sie zastanawiom: moze dlotego, ze nie wiara, ba cyny som najwazniejse? No bo kogo Pon Bócek wpuści do nieba pierwsego? Ateiste zycliwego ludziom i zwierzętom cy wierzącego pałającego nienawiściom do syćkiego co zyje? Jo se myśle, ze ateiste.
A teroz luźno związany z tematem śpas.
Do bram raju przychodzom w jednej kwili probosc i keirowca autobusowy. Święty Pieter wychodzi im na spotkanie i tak godo:
– Kierowca idzie do nieba, a probosc do cyśćca.
– Jak to? – dziwi sie probosc. – Przecie jo księdzem byłek, poboznie zyłek, kazania głosiłek …
– No właśnie – godo święty Pieter. – Kie ty kazania głosiłeś, to syćka spali, a kie kierowca autobusem jeździł, to syćka sie piknie modlili 🙂
EMTeSiódemecka napisała, ze wróci, ino musi kapecke odpocąć. Jo to piknie rozumiem, bo sam w casak Onetu tyz od casu do casu opuscołek forum pod ponem Pilchem, właśnie po to, coby kapecke odpocąć i świezości nabrać. No to piknie cekomy, EMTeSiódemecko 🙂
A helokanie? Te piosnke kiesik słysołek. Ino mi to chyba jednak łatwiej wyć do księzyca niz helokać 🙂
Mrrrał! 😀
To samo Blejk co Ty pisząc „kochaniutki” i to samo, co mieciowa pisząc „szoruj po kwiatki”
Ja nie zamierzam czyścić aureoli na widoku, robię to w samotności 😉
plumbum
skoro bylas w stanie wymowic terroryzowac to znaczy, ze zadne R Ci nie straszne 😀
Jestem bardzo ciekawa dlaczego mi nie przechodzi komentarzyk – do Jedrzeja zreszta 😀
Trudno, bylo do trzech razy sztuka, nie przechodzi, to nie 🙁
No masz, chyba zaczarowany ten blog. Jak pisze do Jedrzeja to nie przechodzi, a jak nie, to i owszem 🙁 🙁 🙁
Owcarku, nie maczasz w tym lapy? 😀
Mieciowo, dzieki za PAN.
Rybeńki i Wszyscy Kochaniutcy,
Widzę, że Kraków, Warszawa, Kórnik i pomniejsze wioski mają rewelacyjną pogodę – więc najlepiej z niej korzystać, ile się da.
Gdyby jednak został jakiś kąsek/kęsek czasu – Wasza wysunięta placówka podsyła swoje wczorajsze pożegnanie lata (dziś może zrobi poprawiny, bo chmury o bladym świcie wyglądają jak obłoczki różowe a nie straszydła grafitowe z prognoz BBC.
Poza tym jutro są Urodzinki Pani Doroty i można już zacząć świętować ich Wigilię, co niniejszym czynię, składając na ręce Pracowitej Jubilatki (książka!!!) parkowo-kwietną część wczorajszego albumu. Bo Islam bardzo serio jest… (może zresztą coś napiszę o tym moim wczorajszym wejściu do meczetu w czasie Ramadanu) a epizod sherlockowsko-holmesowski od dawna należał się Synowi Owczarkowego Bacy:
http://picasaweb.google.com/basiainlondon/RegentSPk22Sep
mysha_b
Myszko!Nie rozumiem!Co nie przechodzi? 🙂
Dzięki wielkie drogiej Basiecce za życzenia! 😀
Ja zwykle nie zauważam, że mam urodziny, bo biegam po koncertach Warszawskiej Jesieni. Jutro też tak będzie, ale może w przerwach wpadnę wypić z Wami kielicha 😉
Piękne róże, aż wydaje się, że ekran pachnie. A pachną?
Sherlocka Holmesa też lubię, podobnie jak innych brytyjskich detektywów. A meczet ogromny… po tym, co się stało, trochę strach. Ciekawe, że pozwalają robić zdjęcia…
Mysho, zebys Ty to moje ‚terroryzowanie’ slyszala ;)..
Pogoda robi sie piekna, wiec w domku nie bedziemy sie dzisiaj kisic. To wszystkim milej niedzieli i do pozniej. Pa
Tak wlasnie bylo w LOndynie wczoraj, jak u Basi na zdjeciach z tego ogrodu rozanego, ktory bardzo lubie. Moje roze (Qeen Elisabeth, Pink Perpetue oraz Dark Lady) tez sa pelne kwiecia, choc powinny juz zwolna szykowac sie do snu.
Dzis na niebie ani jednej chmurki, jest lagodnie i cieplo, w Ameryce taka pogode nazywamy Indian Summer, w Anglii chyba nie ma nazwy.
Pani Doroteczce naj, naj, najserdeczniejsze zyczenia urodzinowe, zawsze strasznie przyjemnie spotkac ja biegajaca po blogach.
EmTeSiodemeczko, wracaj natychmiast! Bo przestane zdradzac jakie ja ksiazki czytam do poduszki ( a czytam baaardzo ciekawe…, ostatnio np Jareda Diamonda Why Is Sex Fun? Ale nie wchodze w zadne dyskusje. Nie ma glupich….)
Plumbum, moja E. tez nie wymawia „r” frykatywnego, gdyz w dziecinstwie mowila po francusku. Najsmieszniej wychodza jej „huhki z khemem”, ktohe lubi wspominac.
Mrrrał!
➡ Plumbumeczce
Z życzeniami szybkiego powrrrotu do zdrrrowia.
Zabsmarkana apokalipsa
U nas w domu też wszyscy albo smarkacze albo pociągający 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Jędrzej Uherski
Co nie przechodzi? Moj komentarz skierowany do Ciebie wczoraj nie przechodzil. Nie mam pojecia dlaczego, bo inne bez problemu przechodza, co widac (mam nadzieje) na zalaczonym obrazku. Zaczarowany ten blog, czy co? 🙂
Zobaczymy, czy ten przejdzie?
Tak sobie mysle, ze moze na jakis wyraz jest szlaban, ale jaki to moglby byc wyraz?, przeciez ja zadnych nieprzystojnych wyrazow nie uzywam.
Basiu
W Szczecinie tez przepiekna pogoda. Nie zostal wymieniony, wiec uzupelniam 😀
A Twoje roze cudne 🙂
Heleno
Zdrada nie jest piekna rzecza, ale zdradzac (nam) ksiazki, jakie czytasz do poduszki bedzie na pewno z pozytkiem dla nas i zasluga w niebie dla Ciebie 😀
Tak wiec zdradzaj, szczegolnie jesli w gre wchodzi wesoly sex 😀
OK, ksiazka pod zachecajacym tytulem Why Is Sex Fun dotyczy biologii ewolucyjnej. ktora mnie bardzi fascynuje. I jest to ktoras juz z rzedu ksiazka prof. Jareda Diamonda w mojej bibliotece (inne to rewelacyjna nagrodzona Guns, Germs and Steel, a takze Collapse oraz The Rise and Fall of the Third Chimpanzee)
JD jest profesorem fizjologii akademii medycznej przy Universuity of California, a z zamilowania jeszcze ornitoliguem i podroznikiem.Jest znakomitym eseista.
Im jestem starsza tym bardziej chce wiedziec jak jest swiat zbudowany i dlaczego. Jared Diamond ( a i … skiuz mi… prof Dawkins) bardzo mi to ulatwia.
Piekne zdanie przeczytalam na pasku TVN: Premier: Prawo nie moze byc przeszkoda w walce z korupcja.
Qurcze! FBI powinno sie uczyc u naszej plugawej kaczki. Juz by sobie sdawno poradziuli z mafia. A tak musza sie trzymac prawa. Frajerzy!
Heleno,
nie wiem czy ta ksiazka zostala wydana po polsku? – musze to sprawdzic. Ja czytalam jego ksiazke pt Strzelby, zarazki, maszyny. Dosc dawno to bylo. Owszem ciekawa, ale za duzo byloby powiedziec, ze porywajaca. Moze dlatego, ze jestem tylko zaciekawionym, ale jednak laikiem, „w tym temacie” 😀
Zaintrygowala mnie i bardzo zaciekawila inna ksiazka – Kaku Michio Hiperprzestrzen. Naukowa podroz przez wszechswiaty rownolegle, petle czasowe i dziesiaty wymiar. Co prawda sa to tylko domniemania na temat swiatow rownoleglych, ale jakze intrygujace. No i nie bez znaczenia, ze podlane „naukowym sosem” 🙂
Jesli jeszcze jakis tytulik podrzucisz, bede Ci wdzieczna. Teraz tak trudno przedrzec sie przez te setki recenzji, niekoniecznie obiektywnie oceniajacych wartosc ksiazki (juz sie kilka razy nacielam, zachwalaja, a potem sie okazuje, ze to byle co) Lepiej miec informacje z pierwszej reki, osoby nie zainteresowanej zyskami ze sprzedazy 😀
To nie pierwszy taki kwiatek. Cos podobnego powiedzial w sprawie majatkow pozostawionych na ziemiach polskich w latach siedemdziesiatych. Chodzi o Polakow, ktorzy wyemigrowali do RFNu i zmienili obywatelstwo na niemieckie. Nie chce sie wdawac w dyskusje, czy sie nalezy zwrot, a raczej odszkodowanie, czy tez nie, ale jedno jest pewne – litery prawa nalezy przestrzegac, a nie koniunkturalnie naginac do wlasnych potrzeb. A jesli prawo jest zle, od tego jest Sejm zeby je wiekszoscia glosow zmienic.
Mrrrał!
➡ Mysho!
Ja w kwestii technicznej znikających wpisów.
Metodą Naukową i wspólnym wysiłkiem odkryliśmy kiedyś taki dziwny (i całkiem niewinny) wyraz, który blokuje komentarz na blogu.
I to w sposób całkowity i nieodwołalny.
Chodziło o słowo „pożegnali” pisane przez „z” zamiast „ż”.
Może wpadliście z Jędrzejem właśnie na trop jakiegoś kolejnego „magicznego słowa”?
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Kot B ma racje. Napisalam rzeczone sl0wo, wyslalam i wpis zostal zjedzony.
Curioser and curioser, mowila Alicja, ale nie Kanadyjska, tylko ta druga, tfu! Ta trzecia.
Dobry wieczór,
Blejk, od kilku dni używam Firefoxa i zauważyłem, że najeżdżając na emotikony, nie widzę wyświetlanego skrótu do nich, co w IE jest widoczne. O ile z tym sobie poradzę (równolegle mam IE), to nie wiem jak zrobić bolda – doradź. Kiedyś ktoś tłumaczył, ale zabyłem i nie mogę tego odnaleźć.
Mrrrał!
➡ Heleno!
Jak zwykł mawiać pewien mój znajomy:
Informatyka jest nauką empiryczną 😉
Mam pytanie w kwestii książek.
Czytałaś może „Trzecią falę” Tofflera?
Na wiejskich kotach robi duże wrażenie.
Pozdrawiam
Blejk Kot
PS. Ze względów antyterorystycznich czasowo ograniczam erowanie.
Witajcie!!
Sluchajcie moi mili,przedwczoraj w naszej tv podano,ze we Wloszech jest taki sympatyczny komik,imieniem Bepe Grillo.Ten oto aktor wpadl na pomysl organizowania „Dnia-Spieprzajdziadu”!!!!!!!!!!Jak sie okazuje w parlamencie zasiadaja kriminalisci,bo co drugi ma na koncie wyrok!! I zamiast na lawie w celi siedziec,grzeje lawke w parlamencie 😮
B.Grillo postanowil walczyc z tym procederem i w/w dniu osmiesza ich wytykajac naduzycia,afery,aferki itp!!!!!!!!!!
Widze,ze bardzo duzo laczy Polske z Wlochami!!
Pomyslalam,ze fajnie byloby taki „Dzien-spieprzajdziadu” i w kraju miec,coby wszystkie polityczne indywidua wysmiac!!
Mysle,ze bylaby to najlepsza bron przeciw tym „kaczkopodobnym 😀
Pozdrawiam ze slonecznej krainy wiatrakow 😉
Kot B.
Na prostych kobietach z zachodniego Londynu tez zrobil Toffler niemale wrazenie, kiedy go czytaly, wiele lat temu, ze dwadziescia, jak nie wiecej.
Wlasciwie dobrze byloby odswiezyc te leture i zobaczyc co sie z tych prognoz sprawdzilo. POdejrzewam, ze wiekszosc. Pamietam, ze ,myslalam, ze on ma jakas fenomenalna intuicje – jak moj bl.p. Ojciec, ktory tlumaczyl mi w 1961 roku, kiedy bylam dzieckiem, ze komunizm upadnie wskutek rewolucji informacyjnej i ze dzieki satelitom przekaznikowym bedziemy mogli odbierac bez trudu programy radiowe i telewizyjne z calego swiata. A wtedy zaden rzad totalitarny sie nie utrzyma. Pamietam, ze chodzilismy po Bieszczadach, kiedy mi to tlumaczyl. Szkoda ze nie dozyl.
Tymczasem wole cos mniej socjologicznego, a bardziej biologicznego ( z czego moj Ojciec bylby nadzwyczaj zadwolony, bo byl wlasnie naukowcem medycznym) .
Zmar wspanialy mim M.Marceau!!!!!! 🙂 🙂 🙂
SOOOOORY Wyszly zupelnie nie te kufy,a fuj mialo byc 🙁 🙁 🙁
Ano! 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 😉
Blejku, dziekuje :).
Ogladalam Basiowe roze i myslalam, ze sie poplacze, bo moje, jeszcze nie do konca rozwiniete znowu mi lelenie w nocy zezarly! Nic, tylko dubeltowke kupic i dziczyzne na kolacje… Az czlowiekowi rece opadaja.
A po glowie chodzi mi ostatnio piosnka pewna o polonistce, niestety nie pamietam calego tekstu i nie moge go tez nigdzie znalezc… moze ktos z Was zna i zapoda? Tak to sie zaczynalo:
Mloda pani polonistka
bez rutyny i praktyki
by polszczyzna byla czysta
nauczala gramatyki.
A ze dzieci byly tepe
pani az puchniala glowa
i dzien w dzien z uporem swietym
wciaz daklamowala slowa….
Dalej nie pamietam, i az mi to spac nie daje, bo nawet nie wiem kto to napisal i spiewal.
Kukne potem, moze komus sie skojarzy.
Pa
Pani Doroto,
Róże w Regent’s Pk pachną nieziemsko. Na utrapienie mojego ewentualnego towarzystwa w wyprawach do nich. Więc zazwyczaj idę sama (jak wczoraj), albo szybko ‚rekomenduję’ kocyk czy inny piknik i wącham do woli. Mam to po Tacie, który marzył (i poniekąd realizował) ogrody różane. Mama robiła to (i robi) znacznie bardziej skutecznie – bo w praktyce 😉 ale książki Taty (z czarnobiałymi jeszcze zdjęciami) towarzyszyły mi przez dzieciństwo. I jego westchnienia do wszelakich mieszańców herbatnich…
Plumbumko,
Nie stresuj się zanadto porównaniami; w Regent’s Pk dbają o one kolczaste zielsko tabuny specyjalystów. A kute bramy zapobiegają przenikaniu ‚żywioły’.
‚To powiedziawszy’, trzeba jednak docenić długość ich (róż) tegorocznego królowania (bo kwiecień był w UK rekordowo ciepły; Helena najlepiej opowie, jak wcześnie ‚odpaliły’ kolory i zapachy…)
Basiu, ja nawet w najsmielszych snach nie marze, by moje roze wygladaly tak jak te londynskie… Ja marze tylko i wylacznie, zeby wygladaly!!
Nie mamy slimakow (puk puk w niemalowane :)), nie mamy zajacow (puk puk), nie mamy kretow (znowu puk puk), nawet robaki nam marchewek nie podwiercily (puk puk puk).. i tylko te lelenie, Bambi, paskudy jedne zniechecaja mnie do jakiegokolwiek wysilku w ogrodzie.
Ech, pamrudzilam sobie.. troche pomoglo zmartwionej duszy…
Jeszcze nikt piosnki nie skojarzyl? 😉
Pa
Heleno- to wszystko przez tego Smadnego!!!!Widocznie nadwyrezylam mocno zapasy owcarkowe,pozostawione w budzie 😉
plumbum,
a może ogrodzenie jakieś….?
Rany Ponbockowe! PEKALA!!! Pekala tej polonistce glowa… Nie wiem skad mi sie glowy puchniejace biora 😀 lol… Analfabetka wtorna jedna… Idem lepiej spac… 🙂
P.S. Zeen, ogrodzenie to my mamy, a te choroby nawet przez 1,5m zywoplot przeleza… sama widzialam kiedys o 4 nad ranem.
czwarta nad ranem… moze sen przyjdzie… moze mnie odwiedzisz….
Dobranoc. (ziewajaca kufa)
Czemu cię nie ma na odległość ręki, czemu mówimy do siebie listami…
Gdy ci to spiewam u mnie pełnia lata, gdy to usłyszysz, będzie środek zimy
Czwarta nad ranem, może sen przyjdzie, może mnie odwiedzisz…
😉 🙂
Blejk Kocie
jestes wielki 😀
Tak, wlasnie tego wyrazu uzylam w komentarzu. Sprobuje jakos przechytrzyc blogowego, pozal sie Boze, cenzora 😀
Jedrzeju
chcesz zeby mt7 wrocila, a dedykujesz jej piosenke o po/z/egnaniu. No jak to tak? 😀
Żywy płot zawsze ustąpi przed żywym leleniem…
Trza może coś żelaznego….
plumbum
czy ten wierszyk o pani uczacej gramatyki to jakas aluzja? 😀 Jak widzisz na zlodzieju czapka gore 😀 Mam swiadomosc, ze nieraz jakies wygibasy stylistyczne mi wychodza 😀 😀 😀
No i zupelnie nie rozumiem dlaczego tak mnie to cieszy 🙁
basiu,
czy to Teresa Bogusławska?
Witojcie! Całom niedziele miołek takom, ze nie było kie komentorzy pocytać. Ale jutro piknie se pocytom. A zaroz spróbuje jakisi nowy wpis wkleić 🙂
Zeenie,
Jeśli pytasz o ‚to’ czyli cytat podjęty za Plumbumką to:
słowa: Adam Ziemianin
muzyka: Krzysztof Myszkowski
tytuł: Czarny blues o czwartej nad ranem
wykonanie: SDM (Stare Dobre Małżeństwo)
http://romanro.art.pl/under/spiewnik.php?id=55&gitara=true