Wiadomość od pona Kiepury

Tak jak zapowiedziołek w poprzednim wpisie, pohybołek jo do Krynicy na pikny Festiwal Kiepurowy. Heeej! To juz po roz śtyrdziesty dziewiąty taki festiwal sie tamok odbył. Ale ten mioł być inksy niz poprzednie śtyrdzieści osiem. Bo w tyk poprzednik występowali sami ino ludzie. Tym rozem po roz pierwsy mioł wystąpić tyz pies. Cyli jo. Haj.

Rusając w droge, najpierw zesłek do wsi i wyniesłek z chałupy maluśki aparacik fotograficny. Piknie wodoodporny, a zarozem ślinoodporny, co mo niemałe znacenie, kie jest sie psem i mozno nieść takie urządzenie ino w gymbie. Pomyślołek, ze przydo sie pikny fotoreportaz z mojego festiwalowego debiutu, a zarozem pikny dowód na to, ze syćko, co potem powiem na blogu o swej wyprawie, to święto prowda.

Kie byłek gotowy do drogi, zakrodłek sie do Felkowego samochodu dostawcego, ftóry jechoł z jakimsi towarem do Nowego Sącza. W Nowym Sączu hipnął jo do inksego dostawcaka. I tak piknie dojechołek do tego hyrnego uzdrowiska na pogranicu Beskidu Sądeckiego i Niskiego. Nolozłek sie na ulicy Pona Piłsudskiego, cyli jednej z głównyk krynickik ulic.

Pomyślolek, ze worce spytać kogosi miejscowego, jak trafić na ten cały festiwal. A będąc w obcym mieście, kany najlepiej zasięgnąć informacji? Zdradze wom, ostomili, prosty, a zarozem niezawodny sposób. Posukojcie korcmy, ka krynci sie zywina wyglądająco na bezpańskom i wyłudzająco pocęstunek zarówno od klientów, jak od personelu. Tako zywina to najcynściej pies abo kot, choć mogom sie trafić i inkse gatunki. Kogosi takiego mozecie śmiało pytać o cokolwiek, co dotycy danej miejscowości. Bo te włócące sie po korcmak śtyronogi to som takie istoty, ftóre w promieniu najblizsyk paru kilometrów wsędy zaglądnom, wsędy niuchnom i dzięki temu majom o swojej okolicy takie informacje, jakik nie nojdziecie w zodnym przewodniku ani nawet w Guglu. Haj.

Rozejrzołek sie dookoła. Uwidziołek niewielki mostek przerzucony nad równoległym do ulicy Piłsudskiego potokiem Kryniczanka.

DSCN4389

Mostek prowadził ku drewnianym schodkom, a schodki ku korcmie, ze ftórej do mojego owcarkowego nosa dochodziły pikne zapachy. Bez wahania pohybołek przez mostecek i wdrapołek sie po schodak. Trafiłek na taras, ka goście korcmy mogli sie stołować, jeśli woleli jeść na świezym powietrzu niz we wnętrzu. Uwidziołek z tuzin stolików, ze ftóryk cynść była zajęto przez wypocywającyk w Krynicy wcasowiców. I uwidziołek jesce kogosi – biołego kota z paroma saro-cornymi łatkami.

kot

Zwierzok ten przechodził se obok zajętyk stolików, niby tak od niefcenia. I niby o nic nikogo nie pytoł, ba zarozem ryktowoł takom mine, ze na jej widok mało fto umioł powstrzymać sie od zrzucenia ze stołu jakiegosi przysmaku.

– Piknie! – uciesyłek sie. – To jest właśnie ftosi, kogo sukom!

Podesłek do kota, przedstawiłek sie i piknie wyjaśniłek, w jakim celu przybyłek do Krynicy.

– Więc fcecie, krzesny, wziąć udział w tym festiwalu? – rzekł mój nowy znajomy, kie mnie wysłuchoł. – Hmm… Potela jesce zodno zywina w nim nie występowała.
– Wiem – odpowiedziołek. – Ba przecie zyjemy w casak, kie coroz więcej ukwalowuje sie o prawak zwierząt. A skoro tak – to zwierzęta powinny mieć prawo nie ino do dobrego traktowania, nie ino do miski z dobrym jedzeniem, ale tyz do realizowania swyk artystycnyk aspiracji.
– Tyz prowda – zgodził sie ze mnom kot. – No to jo tak se myśle, ze najlepiej bedzie, kie pohybocie do musli koncertowej przy tutejsym Deptaku. Tamok mozecie piknie zaśpiewać.
– A moglibyście, krzesny, pedzieć mi, jak do tej musli trafić? – spytołek.

Kot hipnął na ławecke stojącom przy barierce na skraju tarasa. Na ławce lezały plecaki jakisik turystów, ftórzy – zapewne wygłodniali pod jakiejsi wyciecce – byli tak pochłonięci konsumpcjom smakowitego posiłku, ze w ogóle nie zwracali na nos uwagi. Po plecakak kot wspiął sie na barierke, a potem przedniom łapom wskazoł ku ulicy Piłsudskiego.

– Poźrejcie – popytoł mnie. – Widzicie pomnik po drugiej stronie ulicy?

widok spod gospody

– Widze – pedziołek.
– To pomnik pona Kiepury – uświadomił mnie kot. – Od tego pomnika ruscie w dół. Idźcie przed siebie, jaz dojdziecie do pomnika pona Nikifora. Tamok zacyno sie hyrny krynicki Deptak. Idźcie dalej tym Deptakiem. Kie uwidzicie pomnik pona Mickiewicza, to bedzie znacyło, ze jesteście juz całkiem blisko. Musicie wte ino minąć wielkom chałupe, ftórom nazywajom Nowym Domem Zdrojowym, a kie jom miniecie to uwidzicie piknom krynickom musle koncertowom, ftóro – nie wiem, cy wiecie – licy se juz prawie półtora wieku i bocy niejeden pikny występ. Bajako.

O, krucafuks! Tradycja takiej musli zobowiązywała. Zrozumiołek, ze muse dać z siebie syćko, coby mój występ wypodł tamok jak najlepiej.

Podziękowołek kotu za cenne wskazówki. On z kolei pozycył mi powodzenia na festiwalu. No i pozegnali my sie piknie. Opuściłek korcme i rusyłek ku pomnikowi pona Kiepury. Kie uwidziołek go z bliska, zwróciłek uwage na jednom rzec – stojący na cokole posąg był rudego koloru.

DSCN4372

Ciekawe cemu? No cóz – pomyślołek – moze to od oparów krynickik wód zdrojowyk? Kie tutejse pomniki zetknom sie z tymi oparami, to moze zachodzi reakcja chemicno powodująco rudzienie? Nie byłek pewien, cy mojo teoria jest słusno, ale widziała mi sie całkiem prowdopodobnom.

No, ale musla koncertowo cekała. Rusyłek więc w dalsom droge. Stosując sie do wskazówek kota, słek w dół ulicy. Jaz dosłek do pomnika pona Nikifora. A tutok – miło niespodzianka. To był nie ino pomnik tego hyrnego malorza, ale tyz jego psa!

DSCN4390

Najwyraźniej twórca pomnika uznoł, ze ów pies musioł mieć wozny udział w powstawaniu obrazów tego nietuzinkowego artysty. Miołek niezbity dowód na to, ze tutok w Krynicy umiom docenić zdolności artystycne psów. A zatem jeśli na festiwalu wypodne wystarcająco piknie, to fto wie? Moze i jo sie kiesik piknego pomnika w tym miastecku docekom?

Zarozem jednak zauwazyłek, ze posągi pona Nikofora i jego kudłatego przyjaciela nie były rude, ino corne. A więc mojo teoria o wpływie tutejsyk wód na kolor pomników okazała sie błędno. Cemu więc kruca pomnik pona Kiepury był rudy, a pomnik pona Nikifora nie? Wiem! – zawołołek do siebie po kwili zastanowienia. – Pon Kiepura, choć piknie z Krynicom związany, pochodził nie stela, ino z Sosnowca. Natomiast pon Nikifor to tubylec. Widocnie taki jest lokalny zwycaj, ze pomniki stawiane ludziom z Krynicy som corne, a pomniki pozostałyk ludzi – rude.

Zadowolony, ze wreście rozwiązołek zagadke dotycącom kolorów tutejsyk pomników, posłek dalej Deptakiem, tak jak polecił mi kot. Po paru minutkak dosłek do kolejnego pomnika – pona Mickiewicza.

DSCN4421

I tutok zaskocenie! No bo przecie pon Mickiewicz nie pochodził z Krynicy, a zatem – wedle mojej najnowsej naukowej teorii – jego podobizna powinna być rudo. Tymcasem nic z tyk rzecy! Była corno. Tak samo corno, jak napotkany kwile wceśniej posąg pona Nikifora. No to teroz juz zupełnie nie wiedziołek, cemu tego pona Kiepure tak zarudzili. Zodne sensowne wyjaśnienie nie przychodziło mi do głowy. Ba cóz. Syćkik zagadek tego świata nie rozwiąze. I widocnie jednom z tyk nierozwiązanyk pozostonie zagadka rudości Kiepurowego pomnika.

– Ej, owcarku! – ponagliłek samego siebie. – Jak tak bedzies tracił cas na śpekulowanie, to festiwal sie skońcy i nie weźmies w nim udziału. Hybojze ku musli koncertowej.

No i pohybołek.

A był to jeden z tyk dni, kie prawie w całej Polsce dawały sie we znaki sakramenckie upały. W Krynicy było nie inacej. Dlotego wielkim powodzeniem ciesyły sie tamok wózki z lodami, porozstawione wzdłuz całego Deptaka. Obsługiwały je dziewcyny w biołyk kapelusak, biołyk bluzkak i biołyk kieckak. Były wśród nik dziewcyny jasnowłose, były ciemnowłose, zauwazyłek tyz jednom rudowłosom. No i kie te rudowłosom ujrzołek, to… na mój dusiu! Eureka! Olśniło mnie! Zrozumiołek wreście, cemu posąg pona Kiepury był rudy! Ostomili, bocycie te hyrnom piosnke?

Brunetki, blondynki –
Ja wszystkie was dziewczynki
Całooooować chcę…

Piosnka pikno, ino… kany jest w niej mowa o rudyk dziewcynak? No kany? Krucafuks! Ani słowa! Pon Kiepura najwyraźniej o nik zabocył! I przybocył se dopiero po śmierzci. A kie se przybocył, to straśnie głupio mu sie zrobiło. No ale bedąc juz po tamtej stronie, co mógł bidok zrobić? Zmartwykwstać i naprawić swój błąd? Nie za barzo. Nikomu nie wolno zmartwykwstawać przed terminem, więc ponu Kiepurze tyz. Ba wpodł na inksy pomysł. Natchnął artyste ryktującego jego pomnik w Krynicy, coby wyryktowoł go właśnie w takim, a nie inksym kolorze. W ten sposób doł znać, ze fciołby syćkie rude dziewcyny piknie za swoje gapiostwo przepytać. Ino… cy ftokolwiek poza mnom zdołoł prowidłowo odsyfrować te informacje z zaświatów? Nie miołek pewności, ale chyba nie. Postanowiłek więc, ze kie juz dotre do musli koncertowej, to zaśpiewom pieśń zawierającom owom pośmierztnom wiadomość od nasego światowej sławy tenora. Na mój dusiu! Kie wybierołek sie do tej Krynicy, to zupełnie nie spodziewołek sie, jako odpowiedzialność tutok na mnie spodnie. Ale stało sie – spadła. Wiedziołek, ze nie moge maestra zawieść. Mój owcarkowy honor na to nie pozwaloł.

Wartko minąłek Nowy Dom Zdrojowy. Tak jak kot pedzioł – musla koncertowo nojdowała sie zaroz za tym domem. Nieopodal musli stoł kolejny wózek, ze ftórego dwie śwarne dziewcyny sprzedawały lody. Nagle wpodłek na pomysł: zrobie se pamiątkowe zdjęcie, ka bede widocny jo, wózek z lodami i musla koncertowo. Ustawiłek aparat fotograficny na jednej z ławecek stojącyk wzdłuz Deptkaka. Uruchomiłek samowyzwalac. Myślołek, ze zanim aparacik zdązy pstryknąć fotke, jo piknie ustawie sie przed wózkiem. I juz miołek hipnąć ku wózkowi, kie nagle obie lodziorki zauwazyły mnie i zawołały:
– Jaki ładny biały piesek! Chodźmy go pogłaskać!
– Dziewcyny, nieee! – zawołołek. – Stójcie, ka stoicie, bo mi zdjęcie nie wyjdzie!

Niestety, nie zrozumiały psiej mowy i rusyły ku mnie. Jo zdezorientowany stołek w miejscu, zamiast podbiec ku wózkowi. I wte aparat pstryknął. No i na zrobionym zdjęciu widać ino w głębi otynkowanom na zółto musle koncertowom, a na pierwsym planie wózek z lodami. Nie widać natomiast mnie i dziewcyn sprzedającyk lody. Mozecie ino uwierzyć mi na słowo, ze obie były barzo śwarne.

DSCN4398

A te dwie lodziorki postanowiły nagle dać mi skostować tego, co sprzedawały. I zacęły mnie cęstować syćkimi smakami po kolei. O, Jezusicku! Wiecie, jak te lody smakowały? Sakramencko piknie! Niebiańsko wręc! Rózne lody zdarzało mi sie próbować, ba te były wyjątkowe! Zwłasca te jagodowe i śmietankowe! Ba malinowe i orzechowe tyz były pikne! I kawowe tyz! I syćkie pozostałe! Moi ostomili, dobrze wom radze: w jakiej cynści świata byście teroz nie byli – wsiadojcie do samolota i lećcie do Polski. Kie przylecicie, to wsiednijcie w pociąg do Nowego Sącza, potem w autobus do Krynicy, a kie juz w tej Kynicy bedziecie, to hybojcie na Deptak i skostujcie lodów z tamtejsyk wózków. Zróbcie to jak najsybciej, bo kozdo kwila nieświadomości, jak te lody smakujom, to kwila stracono. Zreśtom przyboccie se komentorz Jagusicki pod poprzednim wpisem, z 9 sierpnia, godziny 12:51. Jagusicka tamok tyz pedziała, ze krynickie lody som pikne. Haj.

Najchętniej zjodłbyk syćko, co te dziewcyny miały w swym wózku. Kiebyk jednak tak zrobił, nie miałyby bidocki zodnego utargu. Dlotego z zolem, ale postanowiłe nie naduzywać ik hojności. Piknie zamerdołek ogonem w geście podziękowania i rusyłek ku musli koncertowej. Stanąłek przed niom i poźrełek.

muszla

Więc to tutok miołek piknie zaśpiewać. Skłamołbyk, kiebyk pedzioł, ze nie pocułek tremy. Ocywiście, ze pocułek. Ba ftosi musioł przekazać ludziom wiadomość od pona Kiepury! Wdrapołek sie na wyrykotwanom pod muslom scene. Skupiłek sie. Wziąłek głęboki oddech. Otworzyłek gymbe i… O, krucafuks! Katastrofa! Klęska! Tragedia! Nie byłek w stanie wydać zodnego dźwięku! Syćko przez te lody! Były wprowdzie niezwykle smakowite, ale tak zmroziły mi gardło, ze na jakisi cas przeinacyły mnie w niemowe. Robiłek, co w mojej mocy, coby zaśpiewać, ale niestety – jedyne, co byłek w stanie z siebie wydobyć, to ciche załosne stękanie.

A niedaleko od musli stoł wielki namiot z napisem FESTIWAL im. Jana Kiepury – zapraszamy.

namiot

W pewnej kwili wysło z tego namiota paru ludzi. Poźreli oni na musle i od rozu mnie zauwazyli.

– Co tam robi ten pies? – zdziwili sie. – Trzeba go przegonić, bo narozrabia i poniszczy sprzęt!

Krucafuks! Powinienek sie obrazić. Za kogo oni mnie mieli? Jo przecie przybyłek tutok wspierać kulture, a nie ryktować wandalizm! Haj.

Dwók ponów rusyło w mojom strone. Kie byli juz całkiem blisko, jeden z nik pedzioł do drugiego:

– Bądźmy ostrożni. Ten pies może być niebezpieczny. To jakieś wielke bydlę.

Ten drugi pon podeseł do ustawionyk przed muslom ławecek i chycił stojącom przy nik metalowom rure, do ftórej przycepiono była flaga reklamująco festiwal. Górnom cynść flagi wypełniała fotografia kufy pona Kiepury. Z takom „broniom” pon rusył w mojom strone. Jego kolega seł pare kroków za nim. Zaroz obaj wleźli na scene i zawołali:
– Hej, łobuzie! Uciekaj stąd! Uciekaj, bo to nie miejsce dla ciebie.

I wymachiwali mi tom festiwalowom flagom przed nosem. Na mój dusicku! Ciekawe, cy pon Kiepura kiedykolwiek sie tego spodziewoł, ze flaga z jego podobiznom bedzie uzywano do walki z owcarkami?

Ocywiście mogłek bez trudu ten osobliwy „oręz” wyminąć i piknie ugryźć obu ponów. Ale po pierwse oni nie wyglądali mi na ancykrtystów zasługującyk na potraktowanie ik zębami, a po drugie – nie fciołek przejść do historii Krynicy jako pierwsy ucestnik Festiwalu Kiepurowego, ftóry pogryzł jego organizatorów. Dołek więc spokój i opuściłek musle.

I rusyłek w droge powrotnom. Zanim dotorłek do swojej holi pod Turbaczem, zdołołek juz na telo odzyskać głos, ze wróciwsy, mogłek piknym i radosnym scekaniem powitać znajome owiecki i moik owcarkowyk kompanów. Haj.

Tak więc nie udało mi sie wystąpić na hyrnym krynickim festiwalu. Ale niekze ta. Wielu ludzi przecie krocącyk artystycnymi ściezkami musiało ścierpieć to, ze te ściezki wcale nie były usłane rózami. Więc niby cemu w wypadku owcarków-artystów miałoby być inacej? Mom ino nadzieje, ze ta musla koncertowo, ftóro – wedle słów krynickiego kota – „bocy niejeden pikny występ”, o tym moim występie zabocy barzo sybko.

Ba skoro wiadomości od pona Kiepury nie ogłosiłek w Krynicy, ogłose jom tutok, w Owcarkówce. Muse to zrobić, coby dusa nasego wielkiego śpiewoka zaznała wreście spokoju i coby przestały jom gryźć straśliwe wyrzuty sumienia. Ostomili, pozwólcie, ze zaśpiewom na melodie tej hyrnej Kiepurowej piosnki :

Dziewcyny-wiewióry –
Jo wieści od Kiepury
Wspaniaaaaałe mom:
Z zaświatów on całusów moc śle wom,
Ten hyrny pon!

Swym wielkim głosem
Wielbi syćkie rudowłose.
I ten głos
W całym niebie
Piknie słychać, jak wykwolo wos!

Dziewcyny-wiewióry –
Przyjmijcie od Kiepury
Całuuuuusy te.
I tylko mom nadzieje piknom, ze
Sopranistka poni Eggerth nie gnieeeeewo sie.

Hau! Hauuuuuuuuu!

P.S.1. A za pare dni, juz w nablizsom sobote, piknie bedziemy mogli świętować urodziny Anecki Schroniskowej. Zdrowie Anecki! 😀

P.S.2. Świętować piknie bedziemy tyz 14 września – w dzień Mieteckowyk urodzin. Zdrowie Mietecki! 😀

P.S.3 I 16 września tyz bedziemy piknie świętowali – z okazji Dydyjeckowyk imienin. Zdrowie Dydyjecki! 😀

P.S.4. Zaś pod poprzednim wpisem dwók nowyk gości do Owcarkówki przybyło – Observerecek i Ktośtamecek. Powitać ik obu barzo piknie! 😀