Jesce jeden pikny river
Takeście, ostomili, zakwolali jakisi cas temu poniom Fannie Flagg, ze postanowiłek przecytać jesce jednom jej ksiązke. No i zaroz po powrocie z moim bacom z holi tak właśnie zrobiłek. Ale znowu nie były to Smażone zielone pomidory. Cosi mi sie widzi, ze jo przecytom syćkie ksiązki tej siumnej pisarki, ba te pomidorowom – dopiero na końcu. Cemu? A bo skoro widziołek film, to mniej więcej wiem, o cym jest ksiązka. A o cym som pozostałe – tego nie wiem, a fciołbyk sie dowiedzieć.
Jaki jest tytuł tego, co przecytołek? Juz godom: Boże Narodzenie w Lost River. Hamerykanie to majom chyba scynście do utworów z riverami w tytule. No bo był taki pikny western River of No Return z poniom Marilyn Monroe. Był inksy pikny western Red River z ponem Johnem Waynem. Była pikno ksiązka zbocowanego tyz w poprzednim wpisie pona Marka Twaina Life on the Mississippi, ka słówko „river” wprowdzie nie pado, ale wiadomo przecie, ze Missisipi tyz jest riverem. I to jakim wielkim! No a teroz juz wiem, ze powieść Boże Narodzenie w Lost River tyz jest pikno. A najpikniejso to ona chyba bedzie dlo Pona Pietra i jego blogowiców, bo na samiućkim końcu jest tamok taki dodatek, ftóry powinien ik zainteresować. Tak więc tym, co te powieść bedom cytali, mozno zycyć nie ino miłej lektury, ale tyz smacnego.
Ksiązka zacyno sie tak, ze jest se taki pon, co to nazywo sie Oswald T. Campbell. Zyje w Chicago, mo 52 roki, a kozdy z tyk 52 roków jego zywobycia był do rzyci. I nagle w pewien ponury listopadowy dzień słysy on od pona doktora wiadomość, ftóro jest juz do rzyci zupełnie: bidny pon Campbell mo rozedme płuc! I to juz tak straśnie zaawansowanom, ze bidok racej nie dozyje najblizsej Gwiazdki! No chyba ze wyprowadzi sie kasik na południe, w jakisi ciepły klimat. Wte pozyje kapecke dłuzej. Ale tylko kapecke. Cóz… Pon Campbell uznoje, ze lepso kapecka niz nic. Przenosi sie na południe Stanów, ale nie na zodnom Floryde – bo tamok jest dlo niego za drogo. Przenosi sie do miastecka Lost River, co to lezy se w mało znanym, ale barzo piknym zakątku stanu Alabama. I kogo w tym miastecku spotyko? Na mój dusiu! Samyk dziwaków! Normalnego cłeka nimo tamok chyba ani jednego! Ba od rozu dodać trza, ze to som takie dziwaki, ftóryk nie sposób nie lubić: sympatycni, ucynni, pracowici, a ze ciągle ryktujom cosi salonego, to ino przydoje im uroku. Co wyniknie ze spotkania pona Campbella z takimi ludźmi? I jak w ogóle zakońcy sie opowiedziano przez poniom Flagg historia? Fto cytoł, ten wie, fto nie cytoł, ten sie dowie, kie przecyto. Ba zanim przecyto, to w trakcie lektury bedzie musioł co kwila sięgać po jakiesi środki na obolałe mięśnie brzucha. Bo niestety ksiązki poni Flagg som dlo brzuchów barzo bolesne – z powodu śmiechu, jaki wywołujom. No ale obyśmy syćka ino na takie bóle cierpieli.
Lost River i Chicago to nie jedyne nazwy geograficne, na jakie mozno w tej powieści natrafić. Som i inkse: Chattanooga,* Mobile,** Atlanta***… I dlo mnie to barzo dobrze, ze som! Bo jak do tej pory to one kojarzyły mi sie głównie ze smutnymi wydarzeniami krwawej wojny secesyjnej. Pod Chattanoogom w 1863 rocku była straśliwo bitwa, ka zginęło ponad 1000 żołnirzy unijnyk i konfederackik. W Mobile wydarzyło sie inkse niescynście – wybuchł tamok magazyn prochu. Zginęło 300 osób i spłonęło wiele okolicnyk domów. Było to wprowdzie juz kilka tyźni po zakońceniu wojny, ale co by nie godać – to właśnie na jej potrzeby telo prochu tamok trzymano. No a jako bida spotkała w casie wojny secesyjnej Atlante, to juz kozdy miłośnik Przeminęło z wiatrem doskonale wie. Ale teroz to te trzy miasta nie bedom mi sie kojarzyly ino z niescynśliwymi wydarzeniami. Teroz na dźwięk ik nazw bede zbocowoł wesołom ksiązke poni Flagg.
Tak w ogóle, ostomili, to nie wiem jak wy, ale mi ta sympatycnie zwariowano społecność Lost River tak barzo sie podobo, ze nie miołbyk nic przeciwko temu, coby cały świat sie tym wariactwem zaraził. Godajom, ze dobrze by było, kieby syćka ludzie byli dlo siebie mili. To prowda. Dobrze by było. Ale cy nie byłoby zarozem nudno? Jaz za cukierkowo? Natomiast kieby syćka ludzie byli jednoceśnie mili i tak zwariowani jako lostrivercycy – oooo! – to wte na pewno na nude nie sposób by było narzekać! Tak ze kie słyse, jak tym i owym – na przykład kandydatkom do tytułu miss świata – marzy sie, coby na świecie zapanowoł pokój, to jo nie godom: nie. Ba dlo mnie istnieje mozliwość jesce pikniejso – coby na świecie zapanowało jedno wielkie Lost River. Lost River dlo kozdego! Hau!
P.S. Nowy gość do Owcarkówki zajrzoł – Tsubakecka. A ze na polu straśnie teroz zimno, to niek posiedzi se między nomi i piknie ogrzeje. Powitać nowego gościa! 😀
* F. Flagg, Boże Narodzenie w Lost River, przeł. M. Hesko-Kołodzińska, Kraków 2008, s. 44, 119, 183.
** Ibidem, s. 23, 44, 47, 59, 73-74, 87, 113, 127.
*** Ibidem, s. 153, 155, 165, 177, 180, 182, 183, 185, 187, 189, 208.
Komentarze
A ja, Owcarecku, mam tylko jedno skojarzenie z Chattanooga:
http://www.youtube.com/watch?v=-XQybKMXL-k
No to juz som dwa wesołe skojarzenia z Chattanoogom przeciwko jednemu niewesołemu. I barzo dobrze! 😀
A jo juz dobrej nocki zyce 😀
Jak to się stało, że nie czytałam tej powieści?! Jestem wielbicielką prozy Fannie Flagg, a to jakoś mi umknęło. 🙁 Zaraz polecę do Merlina i zamówię!
Mięśni brzucha nie mam, więc mnie nie bolą, ale zawsze przy czytaniu jej powieści szlocham – najczęściej ze śmiechu, ale też i ze wzruszenia.
Lost River dla każdego! 😀
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi. 🙂
Pewien facet w Czatanudze
Rzekł: „Ach, jak ja się tu nudzę!”
Wsiadł do swego Land Rovera,
Pomknął nim do Lost Rivera
I się pozbył wszelkich złudzeń…
Prowda, Owcarecku, ze w Hameryce piknych riverów majom łod metra…
ale nas Dunajec nojpikniejsy!!!:):)
Muse Ci tyz pedzieć, ze lubie jak mnie brzuch łod śmiychu boli i łobiecuje,
ze o ty rzece zagubiny se pocytom.
Ciepłygo dnia syćkim.:):)
„Pardon me boy
Is this the Transylvania Station?
Ja, ja. Track 29.
Oh, can I give you a shine?
__________________________
Aah, No thanks.
http://www.youtube.com/watch?v=bk-UCbbWpFs
Samuel Clemens w mlodym wieku pracowal na lodzi jako ‚steamboat pilot’ na rzece Mississippi, The Ol’ Miss. To wtedy wybral swoj pseudonim ‚Mark Twain’. ‚Mark” – zaznaczyc, ‚twain’ – 12 stop. Na specjalnej linie zanurzonej w wodzie i obciazonej olowiem, zaznaczano (‚mark twain’) miejsce, gdzie lodz mogla bezpiecznie przeplynac.
A teraz, drogie dzieci, czas na kawe!
Orca, zabrakło: W. Epaminondas Adrastus Perkins
Zamówione, pewnie po niedzieli będzie. 🙂 A w nocy czytałam starą powieść F. F. , więc w dzień byłam niemrawa bardzo.
Popatrz no, Owcarecku 🙁
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7150737,Bacowie_i_owce_uwiezieni_na_halach.html
Jednak ze św. Michałem warto się zgadzać..
Czytałam o tym wcześniej – brak słów. 🙁
Mimo wszystko – dobrej nocy.
KoJaK Moguncjusz,
„When a teacher calls a boy by his entire name it means trouble.” (Thomas Jefferson Snodgrass)
W. Epaminondas Adrastus Perkins – kto to mogl wymowic? 🙂
Wszyscy pod kocykami czekają na powrót pani Z. J.?
Miłego dnia życzę i uciekam, jak motyl, śpiewając w podskokach. 🙂
😉
http://www.youtube.com/watch?v=oN39u7jbAQU
Do Alsecki
„Jak to się stało, że nie czytałam tej powieści?!”
Widocnie, Alsecko, ta „Lost River” to była dlo Ciebie „Lost Novel”. No ale wozne, ze juz sie nolazła!
„Wszyscy pod kocykami czekają na powrót pani Z. J.?”
Ano cekomy! Ba moze to tyz być C.J. Bo nieftóre jesienne liście som nie złote, ino cyrwone 😀
Do TesTeqecka
„Pewien facet w Czatanudze
Rzekł: ‚Ach, jak ja się tu nudzę!’
Wsiadł do swego Land Rovera,
Pomknął nim do Lost Rivera
I się pozbył wszelkich złudzeń”
Pewno poni w Lost Riverze
Pragnęła chłopa mieć scerze.
Fto fce więcej wiedzieć, niek
Za lekture ksiązki Flagg
Od rozu piknie sie bierze 😀
Do Jasiecka
„ale nas Dunajec nojpikniejsy:
A pewnie ze najpikniesy! Nad kieloma rzekami (cy tam inksymi riverami) wierchujom pikne zamki w Niedzicy abo Czorsztynie? Nad kieloma pikne pienińskie skały? Nad kieloma wiersycki Beskidu Sądeckiego, ka jesieniom buki cyrwieniom sie jaz bajkowo? A nad Dunajcem to syćko jest! 😀
Do Orecki
„Samuel Clemens w mlodym wieku pracowal na lodzi jako ‚steamboat pilot’ na rzece Mississippi, The Ol’ Miss.”
I to syćko właśnie w ksiązecce „Życie na Missisipi” opisoł. Opisoł i płakoł, ze romantycne casy pływającyk po Ojcu Missisipi parowców przeminęły wroz z rozwojem kolei. Tak, tak… juz w casak pona Marka Twaina nieftórzy plakali, ze postęp techniki zabijo romantyzm 😀
Do Moguncjusecka
„Orca, zabrakło: W. Epaminondas Adrastus Perkins”
Bo ten pon Samuel Clemens popadoł z jednek skrajności w drugom: abo ryktowoł se straśnie długie pseudonimy literackie, abo – straśnie krótkie 😀
Do Poni Dorotecki
„Jednak ze św. Michałem warto się zgadzać”
No, niestety… nawet bacowie casem zabocowujom, ze pogodo potrafi być nieoblicalno. Tak jak w drugiej połowie XX w. wielu góroli zabocyło, co umie zrobić woda. I zacęli stawiać chałupy nad stromymi urwiskami przy samiućkik potokak. A potem w 1997 rocku przysła straśno powódź i…
A moze nieftórzy nie zabocowujom, ino zachowujom sie jako ten baca ze śpasu?
– Baco! Naprawcie swój dach, bo cieknie!
– Nie moge, bo dysc pado.
– To dlaczego nie naprawicie wtedy, kiedy nie pada?
– A bo wte nie cieknie 😀
Do Alecki
Jesteś prorokiem, Alecko! Następny wpis bedzie entomologicny! Choć to nie motyl bedzie jego głównym bohaterem 😀
…
i tak mi zeszło na proroka 😯
Póki co, słucham ulubionej (między wieloma innymi) muzyki:
http://www.youtube.com/watch?v=4-CeOWDBoFg
Ale taki prorok to musi być pikny zawód w sumie 😀
Hm… może i coś w tym jest, Owczarku, oto zdjęcie rzeczonego, zrobione przeze mnie we wrześniu w ogrodzie u…Alsy 😯
Prorok to nie zawód – to powołanie 😉
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/Polska2009RodzinneEtc#slideshow/5390753741658870786
Salute amici!!
Poslalam milego z karteczka i tytulami ksiazek pani Flagg,ale wrocil z niczem 😉 Widac autorka,jakos pod holenderskie strzechy nie trafila?!
A moze byla i wybyla,dosc,ze sladu po sobie w postaci ulubionych dziel Owcarka nie zostawila 😮 Przyjdzie szukac dalelej.
Poki co powrocilam do powiesci I.Singera i czytam tyz z przyjemnoscia 🙂
Sadzac po ilosci budagosci,grypa zbiera swoje zniwo!!
Syn juz przyniosl jakiegos bakcyla-belzebuba,ktory robi co moze,zeby nas zlamac,ale my sie nie poddajemy!Moze sie uda??
Innym tez zycze sil i obysmy………………………….zdrowi byli!!!!!!!!!!!!!!
Hej.
Może jakieś mocniejsze płyny podziałają na tego belzebuba, Ano? No to niezdrowie wirusów! 😀
Ano,
co do Singera, to ja wszystko przeczytałam, co napisał, ale BARDZO polecam jego autobiografię, mam ja wydaną po polsku, nie wiem, jaki tytuł angielski, wystarczy to przeczytać, żeby mieć „klucz” do Singera pisarza. Doskonała rzecz.
…o, i pora sie napić czegoś dobrego na zdrowie!
Ana,
„Miłość i wygnanie”, to je to!
To jak? Rozumiem, ze zamiast schłodzonego Smadnego Mnicha, powinienek zacąć podawać grzanego? 😀
…hm… po angielsku ta autobiografia to by było „Love and exile”. Bardzo polecam i położyłam sobie na półce przy wyrku, dla odświeżenia, nieważne, ile razy czytałam. Powiadam… powieści powieściami, ale to je to!
Owczarku,
w zwiazku z tą weredą grypą może grzaniec byłby lepszy niż Smadny? 😉
Moze być jesce herbatka góralsko! 😀
Końce ryktować nowy wpis, ale cosik internet mnie co kwila wyrzuco. Widocnie jakisi przekaźnik iPlusa tyz na grype choruje. Jeśli tego wiecora nowy wpis sie nie ukaze, to bedzie znacyło, ze wyrzuciło mnie na dobre.
Nie ma takiej opcji!!!
o diabli… chyba jest? 😯
…a mówiłam… pingwiny 😉
Stabilne jak cholera!
Jednak rzecywiście nimo!!!! 😀 Od kwili, kie pedziołek, ze iPlus rozrabio, to od rozu zrobił sie łagodny jako baranek. Abo jak… Bagheera kiplingi 😀
No to dobrej nocki syćkim 😀
…a widzisz, Owczarku 😉
Dobranocka!
http://www.youtube.com/watch?v=pUzl6QfiWD4
Dziekuje, Owczarku, za cieple powitanie i szeroki usmiech:) Naprawde ogrzewa:)
Jestem „Tsudna kiecka”? Kiecek raczej nie nosze, szczegolnie cudnych, ale niech bedzie:)))