Niedźwiedź i czarodziej
No to juz wiadomo, ze kie jest Dzień Dziecka, to w Owcarkówce wpis dlo dzieci musi być. Haj.
W pewną środę niedźwiedź bury,
Wraz z kozicą i świstakiem,
Ruszył na wyprawę w góry
Długim i niełatwym szlakiem.
Trzy dni miała trwać wyprawa,
Poprzez skały i urwiska.
Trasa trudna, lecz ciekawa,
A po drodze – dwa schroniska.
Idą zatem nasze chwaty,
Pokonują trakt ubity,
Każdy plecak ma pękaty,
W dali już czekają szczyty.
Słońce świeci, jest wspaniale!
Lecz choć ma być dzisiaj ładnie,
Dobrze się w schronisku znaleźć,
Zanim ciemna noc zapadnie.
Więc nie zwleka nasza grupka:
Niedźwiedź, świstak i kozica.
Niedźwiedź człapie, świstak tupta,
A kozica żwawo kica.
Weszli w las – a tu miś stęka:
„Schudłem już ze cztery deko!
„Ta wyprawa to udręka!
„Czy schronisko jest daleko?”
„Dość daleko”- świstak rzecze,
A miś minę zrobił rzewną. –
„Lecz sił mamy sporo przecież,
„Więc dotrzemy tam na pewno.”
Głos zabrała też kozica:
„Porzuć, misiu, swoje żale.
„Spójrz, jak cudna okolica!
„Rozchmurz się i chodźmy dalej!”
„Właśnie, że się nie rozchmurzę!
„Mam kaprysy swe niedźwiedzie
„I chcę być już tam na górze!
„Ja chcę już w schronisku siedzieć!”
Wtem… błysnęła błyskawica.
Choć nie było żadnej chmury!
Patrzą świstak, miś, kozica –
Dziwny człowiek sfrunął z góry!
Czy to jakaś maskarada?
Co tu się właściwie dzieje?
Nieznajomy zaś powiada:
„Jestem górskim czarodziejem.
„Różne sztuczki znam i triki
„I czaruję doskonale.
„Czy ktoś z was, szanowne smyki,
„Chce się już w schronisku znaleźć?”
„Ja chcę! Ja chcę!” – misio krzyczy –
„Gdyby pan tak był łaskawy!”
A czarodziej tajemniczy
Odpowiada: „Nie ma sprawy.”
Potem mruczy: „Czary-mary,
„Piesek miauczy, kotek szczeka,
„Dziad jest młody, wnuk jest stary,
„Przed zającem wilk ucieka,
„W zimie pięknie kwitną kwiaty,
„W lecie mamy lodowiska,
„Niech niedźwiadek ten kudłaty
„Trafi szybko do schroniska.”
Klepnął miśka po ramieniu,
Znowu coś błysnęło z dala
I po chwili, w oka mgnieniu…
Niedźwiedź się w schronisku znalazł!
Zdziwił się niesamowicie,
Ale bardzo rad był w sumie.
„Ale super! To jest życie!
„Tak wędrować – to rozumiem!
„Moi przyjaciele w dole –
„A ja już w schronisku jestem!
„Oni tam się pną w mozole,
„A ja zjem coś – i na sjestę!”
W schroniskowym wnet bufecie
Miś kilogram zjadł słodyczy,
Porcję schabu w galarecie,
Po czym się beztrosko byczył.
Później wrócił do bufetu –
Bo znów głód go chwycił srogi –
I zamówił pięć kotletów,
Frytki, bitki i pierogi.
Objadł się też jajecznicą.
A gdy noc już była bliska,
Wreszcie świstak wraz z kozicą
Też dotarli do schroniska.
Miś się uśmiał na ich widok:
„O! Druhowie moi mili
„Widzę, że z ledwością idą!
„Nieźle żeście się zmęczyli!”
Przyjaciele do niedźwiedzia
Takie zaś kierują słowa:
„Oj, niedźwiedziu, żebyś wiedział,
„Że nie mamy co żałować!
„Trochę bolą mięśnie, stawy,
„Temu się zaprzeczyć nie da.
„Lecz wspomnienia z tej wyprawy
„To skarb, misiu, a nie bieda!
„Widzieliśmy rzadkie kwiaty,
„Salamandry dwie w dolinie,
„Malownicze wiejskie chaty,
„Zwiedziliśmy trzy jaskinie.
„Bacę żeśmy też spotkali,
„Co na halę właśnie wracał.
„Z nim poszliśmy ku tej hali
„I wiesz, co nam dał ten baca?
„Oscypkami nas uraczył!
„Wprost z bacówki! Ale pycha!”
Miś pogrążył się w rozpaczy
I zbolałym głosem wzdycha:
„Rety! Ależ ze mnie cielę!
„Podróż sobie chcąc uprościć,
„Utraciłem dziś tak wiele,
„Och, tak wiele przyjemności!”
Próżne jednak narzekanie.
Można wylać łez niemało,
Lecz się przecież nie odstanie
To, co już się, misiu, stało…
Przyjaciele – zgodnie z planem –
Spali w schroniskowej sali.
Obudziwszy się nad ranem,
W dalszą drogę się wybrali.
Mieli iść po rumowiskach
I po perciach, sił nie szczędzić,
Do drugiego dojść schroniska
I tam noc kolejną spędzić.
Nagle… błyska błyskawica,
Gdzieś bodajże na zachodzie.
Patrzy świstak, miś, kozica –
Znowu sfrunął z gór czarodziej!
„Cześć, niedźwiadku!” – rzekł do misia –
„Znów daleko masz do celu.
„Może zatem także dzisiaj
„Mam ci pomóc, przyjacielu?”
Miś zasłonił się plecakiem.
„Czarodzieju! Nie! Litości!
„Nie chcę znów się martwić brakiem
„Wycieczkowych przyjemności!”
I po chwili – jak nie zmyka!
W pół minuty przebiegł milę!
Byle tylko czarownika
Pozostawić szybko w tyle.
Uśmiał wtedy się czarodziej,
Potem zaś palcami pstryknął,
Coś błysnęło na zachodzie
I jak stał – tak zaraz zniknął.
A trzy nasze dzielne zuchy –
Choć szlak nie był łatwy wcale –
Pełne werwy i otuchy
Dziarsko dalej szły i dalej.
Telo. Syćkiego najlepsego syćkim dzieciom z okazji ik dnia! I tym małym, i tym duzym, z barzo duzymi włącnie! Hau!
P.S. Przybocowuje, ze dzień 8 cerwca jest dniem Oleckowyk urodzin. No to zdrowie Olecki! 😀
Komentarze
Na zachodzie ciągle błyska,
Bo tam żyją czarodzieje,
Którzy chcą byś brał do pyska
Więcej, niźli zdołasz przejeść!
Piękny wiersz i tak ładnie zachęcający do wędrówek pieszych po górach 🙂 . Ale ja na miejscu misia, gdyby mi czarodziej po raz drugi zaproponował, że mnie przeniesie do schroniska, natychmiast bym z tego skorzystała. A to dlatego, że łażąc po górach jestem tak zmęczona, że w ogóle nie widzę piękna przyrody. Wolę więc podziwiać ją na siedząco! I dopiero wtedy doceniam jej uroki. 😀 😉
Piękne, Owczarku! 😀 Staram się nie wyobrażać sobie kicającej kozicy, ale kiepsko mi idzie! 😆
Z drugiej strony, to ja kiepsko znam się na zoologii, więc może faktycznie kozice kicają…
Zapowiadali burze – były u Was? Ja wciąż czekam. Chciałabym jakąś, choćby malutką, bo duchota.
Po przeczytaniu wiadomości stanowczo i zdecydowanie cofam swoje życzenie odnośnie burzy.
Do TesTeqecka
„Na zachodzie ciągle błyska,
Bo tam żyją czarodzieje,
Którzy chcą byś brał do pyska
Więcej, niźli zdołasz przejeść!”
Bajuści, nie ino Harry Potter tamok na tym Zachodzie zajmuje sie carami 😀
Do Hortensjecki
„Ale ja na miejscu misia, gdyby mi czarodziej po raz drugi zaproponował, że mnie przeniesie do schroniska, natychmiast bym z tego skorzystała.”
Mozes jesce, Hortensjecko, popytać carodzieja, coby przenosił Cie do schroniska barzo, barzo powoli 😀
Do Alsecki
„Staram się nie wyobrażać sobie kicającej kozicy, ale kiepsko mi idzie!”
Tak mi sie jakosi skojarzyło porusanie kozicek po wiersyckak. Ale od rozugodom, ze wybitnym kozicologiem nie jestem.
Natomiast kie idzie o burzologie, to cosi z tej dziedziny jest tutok:
http://www3.imgw.pl/wl/internet/zz/pogoda/amput_burze.html
😀
U mnie zapowiadali, zapowiadali (burze), a ukrop, że hej.
Nie słuchać zapowiadaczy pogody! Bardzo wiatrowato jednak, do 70km/godz w porywach. Kingstoński halny? Chyba tak, bo ciepły, ale zastanawiam sie, od jakich gór przyszedł, toż od skalistych Tater tutaj 3.500 kilometrów 🙄
hortensja pisze: „łażąc po górach jestem tak zmęczona, że w ogóle nie widzę piękna przyrody. Wolę więc podziwiać ją na siedząco!”
Zatem niech żyje wynalazca wyciągu krzesełkowego ❗
TesTequ,
mam lęk wysokości 😉 , wolę siedzieć na twardym gruncie! 😆
Straszne rzeczy, imienu Mieteczkowej przeszły, a ja w lesie.
Na usprawiedliwienie podam, ze siedzę na kupie gruzu i pyłu, przeziębionam szpetnie i obłożonam ekstra obowiązkami, że zebrać siebie i myśli nie mogę.
Może od poniedzialu trochę odpuści.
Mieteczkowo, jasne słońce na moim horyzoncie, wybacz!
Pieknego, udanego życia Ci życzę, niech wredne kłopoty omijają progi Twojej rodziny szerokim łukiem. Przytulam Cie do serca! 🙂
Zniknę jeszcze na trochę, bo muszę odgruzowac i odnowić część mieszkania.
Hortensjo,
lęk wysokości zwalczałam wspinaczkami w górach 😉
Ale mój lęk wysokości jest dosyć specyficzny, bo nie boję się o siebie, tylko o wszystkich innych. Zawsze mam wrażenie, że komuś się noga obsunie, odpadnie od ściany, coś się stanie, jak JA nie dopilnuję. Instynkt owczarka, czy co? 😉
http://www.youtube.com/watch?v=ZmDhRvvs5Xw
Alicjo,
Nigdy /od dziecka/ nie lubiłam chodzić po górach, zawsze mnie męczyło chodzenie pod górę, a wspinaczka w ogóle była nie do pomyślenia. Dlatego też chyba wolałam morze, tam mogłam się gapić na fale bez końca, działało to na mnie bardzo kojąco. Teraz natomiast, gdy siedzę na wsi, mam świeży luft przez cały rok i nie muszę nigdzie wyjeżdżać, co bardzo sobie chwalę, bo za podróżami też nie przepadam. smile: 😉
Hortensjo,
ja mam na odwyrtkę – jestem okropny włóczykij, uwielbiam podróże, zresztą, gdyby nie ta miłość do „a co tam dalej, za horyzontem?”, to nigdy bym nie wylądowała w miejscu, gdzie jestem. Jutro wyjeżdżam na kilkudniową wyprawę, z której sprawę zdam jak zazwyczaj.
Będę i w górach, i nad oceanem 🙂
Mam nadzieję, że nie odebrałaś mojego powyższego, jako spoglądającą z góry na tych, którzy niekoniecznie „tak mają” i włóczyć im się nie chce.
Ja od dziecka marzyłam o podróżach i jak mogę, mam okazję, to się włóczę, i dzielę się wrażeniami i zdjęciami.
No… mam duszę włóczykija 😉
Do Alecki
„jestem okropny włóczykij, uwielbiam podróże, zresztą, gdyby nie ta miłość do ‚a co tam dalej, za horyzontem?’, to nigdy bym nie wylądowała w miejscu, gdzie jestem. Jutro wyjeżdżam na kilkudniową wyprawę, z której sprawę zdam jak zazwyczaj.”
No to jak ftosik kiesik wynojdzie wreście perpetuum mobile, to bedzie wiadomo, jak to urządzenie nalezy nazwać – Alecka 😀
Do TesTeqecka
„Zatem niech żyje wynalazca wyciągu krzesełkowego”
Ale cemu nie wynalozł wyciągu fotelowego? Przecie fotel jest wygodniejsy niz krzesełko 😀
Do Hortensjecki
„Teraz natomiast, gdy siedzę na wsi, mam świeży luft przez cały rok i nie muszę nigdzie wyjeżdżać, co bardzo sobie chwalę, bo za podróżami też nie przepadam.”
W rozie cego mozes wse, Hortensjecko, godać, że jesteś podróznikiem stacjonarnym 😀
Do EMTeSiódemecki
„Na usprawiedliwienie podam, ze siedzę na kupie gruzu i pyłu, przeziębionam szpetnie”
To pijemy, EMTeSiódemecko, niezdrowie Twoik wirusów! I na pohybel gruzowi tyz bedziemy pić 😀
Owczarku,
masz rację, jestem jak najbardziej podróżnikiem stacjonarnym. Bardzo podoba mi się to określenie, odtąd zawsze będę tak o sobie mówić! 😆
Alicjo,
nie odbieram tego, że patrzysz na mnie z góry, ale tak nawiasem mówiąc, na ogół można na mnie patrzeć z góry! 😉 😆
Owczarku, jakby to byl wyciag fotelowy, to by wszyscy wygodnie zasiadlszy w sen gleboki zapadli i tyle by bylo zwiedzania. Dlatego musi byc krzeselkowy, coby sie czlek nie meczyl, ale i nie odprezal zanadto, tracac wszelkie radosci z przelotu(?)
U nas pogoda na grillowanie i wycieczki, 4 dni wolnego, wiec sie byczymy. Znalezlismy nowe bunkry do odkrycia i plantacje z taplawiskiem, w ktorym tysiace salamander plywa! O egzaminach ani mru mru 🙂
Milego zapiatkowywania zycze!
Już po zapiątku – uff.., jak gorąco! W jakimś bunkrze to może być całkiem fajnie w taki upał. 🙂
Podróżnik stacjonarny też mnie zachwycił – ja również taki. 🙂
mt7 – żyjesz? Aż się boję myśleć, co to się na Ciebie zwaliło! 😯 Mam nadzieję, że jesteś już trochę odgruzowana i odkurzona, a i niezdrowie wirusów poskutkowało. Trzymaj się! 🙂
Wszystkim – miłego dnia, że tak tradycyjnie zaśmiecę! 🙂
Do Hortensjecki
„jestem jak najbardziej podróżnikiem stacjonarnym”
Jo se zreśtom myśle, ze na tej samej zasadzie Alecka moze godać o sobie, ze jest domatorem. Domatorem mobilnym 😀
Do Plumbumecki
„Owczarku, jakby to byl wyciag fotelowy, to by wszyscy wygodnie zasiadlszy w sen gleboki zapadli i tyle by bylo zwiedzania.”
No tak, na wyciągak krzesełkowyk racej skoda casu na spanie. Natomiast kiesik pomyślołek se, ze na takim wyciągu barzo pikne moze być cytanie książki: las i pikne górki dookoła, świeze powietrze, pikno cisa, minimalnie ino zakłócano brzęceniem stalowej liny. W piknom pogode – krzesełko w wyciągu krzesełkowym jest lepsym miejscem do cytania ksiązek niz ławka w parku. Ino nie nalezy wysiadać na stacjak końcowyk, ba jeździć w kółko – w góre i w dół, w góre i w dół. Bo jeden kurs to racej za mało, coby przecytać choćby jeden rozdział 😀
Do Alsecki
„Już po zapiątku – uff…, jak gorąco! W jakimś bunkrze to może być całkiem fajnie w taki upał.”
Alsecko, beskidzkie jaskinie cekajom. Choćby tako Zimna Dziura na zbocak Szczebla w Beskidzie Wyspowym. Nazwa tej jaskinii jest nieprzypadkowo 😀
Żyję, nawet już mi tak nie rzęzi i nie świszcze w płucach, ale jeszcze nie sprzątnęłam, bom słabowita.
Wczoraj byłam w gościach, obchodziłam spóźnione urodziny syneczkostwa i mamnadziejęmojejsynowej, trochę się umordowałam, ale przyjemnie było.
Nie wiem, jak w innych miastach, ale w Warszawie podróżowanie środkami komunikacji miejskiej w upały to jest ekstremalny wyczyn. Prawie w każdym takim środku warunki są skrajne, od rozpalonej patelni bez cienia przewiewu do zaawansowanego mrożenia. Skorzystanie z kilku takich przyjemnosci gwarantuje zapalenie płuc w krótkich abcugach.
Trochę dzisiaj burznęło, ale nawet kwiatków na balkonie nie podlało. Tylko wiatr nimi biedakami szarpie na wszystkie strony.
Dobrej nocy, kompanijo moja kochana! 🙂
Podobno jabłka i pomidory som zdrowe na płuca. No to duzo jabłek i pomidorów zycymy Ci, EMTeSiodemecko! 😀
Dobrej nocki! 😀
Dobrego dzionka 🙂
Na wszelki wypadek raczej krajowych (tych jabłek i pomidorów) 😉
Chyba bliżej mi będzie do przystanku MPK niż do Zimnej Dziury, ale jeszcze musiałabym trafić na ‚zaawansowane mrożenie’. 😉 U nas wciąż ‚niebo skąpi suchej ziemi kropli deszczu’, ale z drugiej strony, jak się popatrzy, co było tam, gdzie nie skąpiło, to już nie wiadomo, co lepsze/gorsze. 🙁
Czy nie można by tego jakoś uśrednić?
Bajuści. Za duzo słonka – bida. Za duzo dyscu – tyz bida. Piknie pytomy Pona Bócka, coby to jakosi piknie uśrednił 😀
Myślołek, ze na te nocke wyryktuje wpis o muzykalnyk rekinak. Ale sie nie wyrobiłek niestety. Moze w następnom nocke? Za to od pół godziny prawie momy urodziny Olecki. Wkleiłek więc odpowiedniego postskriptuma. Wprowdzie downo my juz Olecki w Owcarkówce nie widzieli, ale… fto wie? 😀
Telewizja kłamie! Pokazywała na tych pogodowych mapach, że będzie padać w całym kraju. I co? U kogo spadła choćby kropla dżdżu? Odpytałam krewnych i znajomych – na Dolnym Śląsku susza. 🙁
Tym, którzy mają lepiej – dobrej nocy życzę. 🙂
Tym, którzy mają gorzej – też dobrej nocy życzę. 🙂
O, trąba ze mnie – nie zauważyłam wpisu Owczarka.
Olecce wszystkiego naj… 🙂
Muzykalne rekiny?! No, no… Warto poczekać. 🙂
Bry mój wieczór wtorkowy!
Donoszę foto, bo odrabiam zadania domowe, i tak sie dziwię, że zdołałam do kupy zebrać i nawet cokolwiek podpisać 🙄
https://picasaweb.google.com/alicja.adwent/Jun72011#
Bry!
Zdrowie Olecki! 🙂
Oj, straszliwe upały mają dzisiaj u mnie być i jakieś pierony 🙄
Jak ja nie lubię….
Miłego dnia 🙂
Gdy chciałam koło południa napisać, że fajny łykend Alicja miała, to komputer mi napisał, że nie może się połączyć z Budą! 🙁
Byłam z przyjaciółką na spacerku po okolicy – jeszcze nie tak dawno bujna zieleń wygląda na ugotowaną i poparzoną. Wiało mocno, teraz gdzieś tam grzmi, ale nie wygląda, żeby u mnie miało coś z tego być (najbardziej pożądany długi, rzęsisty, spokojny deszcz).
Do Alsecki
„Muzykalne rekiny?! No, no… Warto poczekać.”
To znacy pocątek wpisu jest o muzykalnyk rekinak. A ciąg dalsy… o muzykalnyk (być moze) wielbłądak 😉
„Gdy chciałam koło południa napisać, że fajny łykend Alicja miała, to komputer mi napisał, że nie może się połączyć z Budą!”
Proletariuse syćkik krajów łąccie sie! Komputry i budy – tyz sie łąccie! 😀
Do Alecki
„Donoszę foto, bo odrabiam zadania domowe”
Alecko, a ta miejscowość Pulaski z pierwsej fotki, to ftóro? Cy nie ta właśnie, ka załozono Ku-Klux-Klan? Bo jeśli właśnie ta, to trza było przy okazji prasnąć beskurcyje! 😀
Owczarku,
ku pamieci generala Pulaskiego nazwano kilka miejscowosci w USA.
Ta o ktorej mowisz, jest na poludniu, tez tam bylam kiedys-kiedys.
Jest prawie 17-ta u mnie i bardzo ciemno sie zrobilo, szykuje sie na straszliwa nawalnice, ide sie schowac pod kordelke, elektryke wywalilo na chwile i komputr sie odlaczyl, wlaczyl, nie mam zdrowia ustawiac polskich diakrytykow, chyba sie napije wina dla relaksu (Smadnego nie mam chwilowo, nie dowiezli!).
Pon Pułaski w porównaniu z ponem Kościuszkom na pewno mioł dlo Hamerykanów jednom zalete: łatwiejse do wymówienia nazwisko. Ale tak w ogóle to jeden i drugi som właściwie we syćkik hamerykańskik encyklopediak historycnyk. Jaz miło do takik encyklopedii zaglądać 😀
A to kufa dedykowano nawałnicy –
Owczarku, jesteś ganialny. Wszechstronnie genialny ❗
Ganialny też! 😆
— Porażająco oczywiście (żeby nawiązać do błyskawic) 😉 —
A to jo chyba nawet wole być właśnie ganialny 😀