Jesce jeden pikny koń
Na mój dusiu! Teroz dopiero uświadomiłek se, jakom gafe pierwsego lutego strzeliłek! Sakramenckom! Bocycie? W tym dniu ukazoł sie mój wpis o koniak. Prawie siedem tysięcy znaków tym piknym zwierzętom poświęciłek, a kieby dolicyć spacje – prawie osiem tysięcy znaków wychodzi. O koniu Bucefale tamok było, o Rosynancie, o Kasztance i o Srebrnym Królu. Ocywiście długo moznoby wymieniać i inkse konie, ftóre na rózne sposoby w róznyk cynściak świata sie wsławiły. I kiebyk mioł wymienić je syćkie, to na pewno potrzebowołbyk wiecej niz te osiem tysięcy znaków. Ale jest jeden taki koń, ftórego obowiązkowo powinienek wymienić – a nie wymieniłek. Jakoś mi sie zabocyło. A właściwie mojo świadomość zabocyła, bo podświadomość bocy o nim w kozdej sekundzie, jak i o wielu inksyk ciekawyk rzecak zreśtom. Jak kiesik nauce sie rytkować bloga podświadomie zamiast świadomie, moje wpisy bedom duzo ciekawse!
No, w kozdym rozie z powodu zabocowania tego konika tak mnie zacęło gryźć sumienie, ze nawet łącko śliwowica ze Smadnym Mnichem i całym zestawem inksyk trunków ze Słowacji tego sumienia by nie zagłusyły. Zreśtom zagłusanie sumienia to ino rozwiązanie doraźne – na drugi dzień gryzie na nowo, a w dodatku jesce łeb boli. No to lepiej jest to sumienie uspokoić niz próbować zagłusać. A w tym wypadku uspokoić moge ino na jeden sposób – coś napisać o tym koniu wreście. No i właśnie pise.
Koń, ftórego mom na myśli, nazywo sie Garbusek. Nimom pewności, jako jest jego narodowość, ale pewnie rosyjsko, bo Rosjaninen był pon Jerszow, ftóry jego przygody opisoł. A co pon Jerszow napisoł, to sto roków później pon Sikirycki przetłumacył na polski, zaś pon Szancer obrazkami ozdobił. I kwoła ponu Szancerowi za te obrazki, bo przecie wiadomo, ze pikne bajki piknie sie cyto, ale kie poziro sie przy okazji na pikne ilustracje, to cytanie jest jesce pikniejse.
Z wyglądu ten Garbusek śwarny nie jest. Zwłasca, kie przy inksyk koniak go postawić. Pare słów jego wyglądowi pon Jerszow poświęcił, kie opisoł wizyte niejakiego Daniły w pewnej kolibie:
Otóż kiedyś raz Daniło
(Jakieś święto wtedy było),
Mając dość wolnego czasu,
Wszedł pijany do szałasu.
I cóż widzi? – Urodziwe
Dwa rumaki złotogrzywe
I konika malutkiego,
Do zabawki podobnego.
Konik garby miał na grzbiecie,
Uszy zaś najdłuższe w świecie.*
Konik garby mioł na grzbiecie … Dokładnie – jak w inksym miejscu pon Jerszow nos informuje – tyk garbów mioł dwa.** Na mój dusiu! Dwustuprocentowy Quasimodo! Cy na pewno ten Garbusek to koń, a nie wielbłąd dwugarbny? Chyba jednak koń, bo właściciel tego zwierzęcia mo na imie Wania. A kieby to był wielbłąd, jego właściciel nazywołby sie racej Mustafa abo Mohammed. Tak więc mimo syćko jo ufom ponu Jerszowowi, ze to był koń. Ino jakiś taki straśnie pokracny. Jeśli o mnie idzie, to jo wiele koni w zyciu widziołek, ale garbatego – nigdy. Dlotego nawet nie barzo wiem, ka koń mógłby mieć garba. Ale ka by go nie mioł – musi to być pokracne i ślus.
A jednak ten pokracny Garbusek jest więcej wart niz całe stado piknyk rumaków. Barzo mądry jest ten mały konik, w cym akurat nimo nic scególnego, bo przecie kozdy koń jest mądry. Opróc mądrości jednak mo Garbusek i inkse zalety: umie gwarzyć po ludzku, jest sakramencko wartki i silny, no i umie takie śtucki ryktować, ze jak na przykład hipniecie se do kotła pełnego wrzącego mleka, to zodno krzywda wom sie nie stanie, a nawet śwarniej bedziecie wyglądać niz przed tym hipnięciem. A poza tym ten Garbusek jest barzo, ale to barzo ślachetny. Tak barzo, ze ta ślachetność piknie przyćmiewo jego brzyćki wygląd.
Zreśtom fto cytoł „Konika Garbuska”, ten dobrze o tym syćkim wie. A fto nie cytoł, ten zawse moze przecytać. Nic straconego. W bibliotekak całej Polski mozno te ksiązecke dostać. Przez internet nolozłek jom na przykład w Bibliotece Jagiellońskiej, Bibliotece Narodowej, Bibliotece Raczyńskik, Książnicy Pomorskiej i Bibliotece Uniwersytetu Wrocławskiego. A jeśli ftoś miesko poza Polskom? Hmmm, spróbuje coś na to poradzić. Rozejrze sie po okolicak, moze jaki skarb zbójnicki nojde, a w tym skarbie dziewięć egzemplorzy „Konika Garbuska”? Wiadomo przecie, ze zbójnicy bezwartościowego barachła w swoik kryjówkak nie chowali, za to rzecy cenne – barzo cęsto. No to jak mi sie udo taki skarb noleźć, roześle te dziewięć „Garbusków” po świecie: jeden egzemplorz wyśle do Australii, jeden do Danii, jeden na Dziki Zachód, jeden do Francji, jeden do Holandii, jeden do Kanady, jeden do Meksyku, jeden do Niemiec i jeden do Szwajcarii. A jak bedzie w jesce jakim kraju jaki egzemplorz potrzebny, to i dlo tego kraju spróbuje wśród zbójnickik skarbów cosi noleźć. Co bede ludziom piknyk bajek załowoł?
A jeśli do tamtego wpisu o koniak moge jesce coś dodać, to dodom takom rzec: kozdy koń jest pikny, ale tyk piknyk koni som właściwie dwa rodzaje – konie pikne bo pikne i … konie pikne choć brzyćkie. Koniem piknym bo piknym jest Corny Królewic, Tornado i Karino. Koń pikny choć brzyćki to na przykład anorektycny Rosynant, pocciwo naso skapa abo – ten sakramencko sympatycny Garbusek właśnie! Hau!
P.S. Urodziny Jagusicki dzisiok momy! No to zycmy jej wielu cennyk przyjaciół, tak cennyk jak dlo Wani cenny był Garbusek 🙂
* P.P. Jerszow, Konik Garbusek, przeł. I. Sikirycki, Warszawa 1952, s. 19-20.
** Ibidem, s. 16.
Komentarze
Podobno koń jaki jest – każdy widzi, ale niektórzy powinni jednak przed wyborami chodzić do okulisty. 🙂
Ha,ha,ha -dzisiaj Jaus swieto ma!!!!!!!!!!!!!!
Wszystkiego naj,najlepszego,wszelakiego dobra i Szczescia,Zdrowia i duzo duzo Radosci 🙂
Zyczy Ana z Krainy Wiatrakow.
Ps Jade na caly dzien z wizyta.Potem zagladne jeszcze raz do Budy,zeby poczytac owcarkowy felieton…………….
o konikach znowu mowa, a moje malenstwa dopiero co w sobote pierwszy raz mustanga dosiadaly! (mustang moze nie do konca mustangowy, ale cztery nogi ma i prycha!) http://plumbum.fotosik.pl/albumy/136598.html
Jagusi skladamy najserdeczniejsze zyczenia (…)* z okazji kolejnych 18-tych urodzin!
a Mamusi mojej tysiac buziaczkow i usciskow na imieninki!!
STO LAT, STO LAT!!!
*wypelnic wg wlasnego zyczenia
Jaguś, na to Twoje święto: żeby Ci słoneczko świeciło, wina nie zabrakło, żebyś przed sobą miała piękne widoki – dosłownie i w przenośni – a wokół siebie życzliwych ludzi (przynajmniej takich jak my 🙂 ).
Aha, byłabym zapomniała! Czy Wy wiecie, że dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego?
Do emtesiodemczki a propos Wielkiej ciszy
Widzę wielką wspólnotę wrażeń 🙂 Zgadzam się z opiniami Twojego syna, a w zasadzie Waszymi, bo – jak piszesz – w większości je podzielasz. Miałam podobne poczucie – braku sacrum, jałowości, przekombinowania, generalnie – nieumiejętności wykorzystania ogromnego potencjału, jaki niesie zarówno temat, jak i okoliczności przyrody (również dosłownie rozumiane). Oczywiście, cisza sama w sobie ma wielką wartość, zwłaszcza że ja akurat oglądałam film w wygodnym, kameralnym, dość przytulnym kinie. Nie zmienia to faktu, że film bardzo mnie rozczarował. Też czytałam wywiad z reżyserem, niestety post factum. Piszę niestety, ponieważ po przeczytaniu tej rozmowy dotarło do mnie, jak bardzo nie na miejscu (wygórowane, nazywając rzecz po imieniu) były pewne moje oczekiwania. To, co mówi Groning razi naiwnością (z prostotą nie ma to wiele wspólnego), która niesie ryzyko spłycenia tematu (i do tego dochodzi w filmie). Szkoda. Ale i tak warto było, zawsze to autopsja. No i ta cisza – jednak słyszalna. Tyle przynajmniej 🙂
Jeszcze nie czytałam nowej historii Owczarka. Mam nadzieję, że zaraz nadrobię.
Witam.
Życzenia dla jubilatki najserdeczniejsze, a poza tym cisza z mojej strony.
Pozdrówka.
O masz…
Grzesiu!
Wielka cisza już przyszła
nie możesz zabrać nic
wielka cisza już czeka
za tobą zamknie drzwi
Wielka cisza tu mieszka
niechaj stanie zegar dziś
wielka cisza cię woła
gdzie twój płacz, gdzie twój głos
i gdzie twój krzyk
Wielka cisza w twych uszach
nie skrzypią tutaj drzwi
wielka ciemność w twych oczach
nie możesz dojrzeć nic
Wielka pustka tu mieszka
niechaj stanie zegar dziś
wielka cisza cię woła
gdzie twój płacz, gdzie twój głos
i gdzie twój krzyk
Jaguś,
zdrówka życzę, bo reszta nieważna. A jak już cała Buda od wczoraj za Twoje zdrowie pije, to ni ma rady, będziesz miała – nawiązując do Owcarka felietonu – końskie zdrowie 🙂
Sto lat, albo ile tam sobie życzysz!
i do Grzesia jeszcze:
tej ciszy nie zagłuszy,
nie zagłuszy nic….
Wpadnij do Budy, tam ciągle rejwach!
Jasne, że wszystkie koniki są piękne, a Garbusek dodatkowo wyjątkowy 🙂
Jaguś, wszystkiego dobrego, zdrówka, samych „garbuskowych” natur i charakterów na co dzień 🙂
Alicjo, a „wielka cisza” idealnie pasuje do Twoich pieknych fotek (tych „przyrodniczych”). Dech zapiera ta Twoja przyroda, sacrum po pachy 🙂
Witojcie!
Uporołek sie juz z tom opowieściom, ftóro godo o tym, jak my ze Smokiem rozwazali temat polskiego kina. Śmiesnie moze nie bedzie, ale bedzie ciekawie.
To zaroz jom zamiescom!
– Krucafuks, Profesorku, cy my w kóńcu pogodomy o tyk filmak cy nie? – zapytoł mnie Smok- Bo mnie to sakramencko nurtuje, a zawdy kie zacynomy temat, to ty sie zbiyros do wyjścia!
– Rzecywiście cosi nom tyn temat ostatnim casem nie wychodził, no ale przysła kwila, coby go wreście porusyć – odpowiedziołek
– No to jo sie Ciebie pytom po roz kolejny! Jak to z tym polskim kinem jes? Dlocego stare filmy som dobre, a nowe kiepskie?
– Ba! To jes rzec, nad ftórom jo sie zastanawiom juz od dłuzsego casu! I od razu Ci zaznacom, ze syćko co bede godoł, to jes moje prywatne zdanie. Ale zanim zacne mini ? wykład, nalej Smadnego, cobym mioł cym gardło płukać.
– Mos i słuchom Cie uwaznie!
Wlołek w siebie kapecke złocistego trunku, i rozpocąłek temat polskiego filmu
– Stare polskie filmy… Ale sie na nie poziro! To zupełnie inkso jakość niz teroz. Óny majom w sobie jakomsi takom magie, ze cłek by na nie poziroł cały cas. Telo tytułów sie przewijo przez łeb, kie sie o tym wspomino! Widziołeś Smoku taki film PRAWO i PIĘŚĆ? Nie widziołes? Ha! To mos co załować! Godajom o tym filmie, ze to polski łestern. Rzecywiście, rzec jes o tym, jak grupa osadników jedzie na zachód odzyskiwać ziemie. A w ty grupie jes taki pon Kenig, grany przez pona Gustawa Choloubka. I sie wnet okazuje, ze ino tyn Kenig jes ucciwy i musi bronić dobytku przed bandytami. A jesce musi obronić kobit i to som jedyn! Piykny film! A inkse polskie kryminały? Dwaj Panowie N, Morderca Zostawia Ślad, Zbrodniarz Który Ukradł Zbrodnię, Brylanty Pani Zuzy… Ale przeca nie tylko o kryminały sie rozchodzi! Kiesik francuskie krytyki filmowe powiedzieli, ze w nasym kinie narodziła sie polsko skoła filmowo. Beło to w latak pińćdziesiątyk i sejśdziesiątyk, kie swoje nojlepse filmy ryktowali ponowie Munk, Wajda, Kawalerowicz, Has, Petelski. Kozdy ik film to arcydzieło, a jak nie arcydzieło,to przynojmni film wybitny. Wystarcy zbocyć takie tytuły jak Popiół i Diament, Eroica, Zezowate Szczęście, Pociąg, Baza Ludzi Umarłych, Krzyż Walecznych… Przeca taki film, Pamiętnik Znaleziony w Saragossie, pona Wojciecha Jerzego Hasa to mo nawet w Hameryce swoje fankluby! I to syćko som filmy corno – biołe, bez dzisiejsyk fajerwerków! No to teroz pytanie: Wte beło mozno, a teroz nie? Przeca i dzisiok nieftórzy rezyserzy z tamty epoki filmy ryktujom. Ino ze na przykłod FARAON z 1965 roku pona Kawalerowicza zostoł nominowany do Oscara, a QUO VADIS z 2001 roku…zol godać!
Pon Hoffman nakryncił Pana Wołodyjowskiego w 1969 i Potop w 1974. Ludziska walili do kin drzwiami i oknami i do dzisiok poziro sie na te filmy z zapatym tchym, a Potop tyz zostoł do Oscara nominowany! A Ogniem i Mieczem z 1999 roku słynie z tego ze jes najdrozsym polskim filmem w historii. I telo…
Boce, jak kiesik pon Hoffman wypowiadoł sie w telewizorze, ze downymi casy z braku dutków musieli przy Potopie kryncić długie ujęcia, bo beło mało taśmy filmowy. Ino cheba sie nie spostrzegli, ze te ?długie ujęcia? wyrytkowały klimat całego filmu! A Ogniem i Mieczem mioł byc nowocesnym filmem, ujęcia som poszatkowane jak kapusta, no i rzecywiście, wyseł bigos… Godajom ze nie beło dutków? Nieprowda! Wte beło wiyncy dutków na filmy niz teroz! Bo Faraona ryktowali przez trzy roki, jezdząc prawie po całym świecie, a Quo Vadis kryncili w plastikowo – drewnianym Rzymie postawionym we Warsiawie. W Potopie grało prawie 400 aktorów i tysiące statystów, wyryktowano prawie 23 tysiące kostiumów. A Ogniem i Mieczem, niby jes najdrozsym filmem, ino tyk dutków i tak beło mało. Bo jak som pon Sienkiewicz pisoł, chorągiew jazdy mioła trzysta kóni, a nie dwajścia, jak w filmie.
– Cyli ze nima dutków i dlotego kryncom kiepskie filmy? – zapytoł Smok
– Widzis, właśnie wcale nie! Bo zeby powstoł dobry film, wcale nie trza miliardów. Te filmy o któryk wspomniołek, to som przykłady skrajne, świadcące o tym, ze widowiskowego kina nie do wyryktować z tektury. Nia doło sie downi, nie do sie dzisiok i ślus! Ale przeca mozno ryktować kino kameralne, bez niewyobrazalnyk dutków, na tyn przykłod Nóż w Wodzie pona Polańskiego. Jest to film wybitny, a wcale drogo nie kostowoł. Tutok trza tyz pedzieć o całym kinie moralnego niepokoju i takik twórcak, jak Kieślowski, Zanussi, Falk, cy Bajon. I o filmak takik jak Amator, Wodzirej, Barwy Ochronne, Przypadek. Filmy bez efektów, a przeca przekazujące cosi, wypełnione jakomsi treściom. A przeca i dzisiok do sie takie filmy kryncić, ino jes ik jak na lykarstwo. Ale som, jak choćby Symetria pona Niewolskiego.
I tu doślimy, drogi Smoku, do drugiego, po dutkak, problemu dzisiejsego filmu polskiego, cyli pomysłu. A tak po prowdzie, to braku pomysłu na polski film. Bo w Polsce krynci sie filmy nie polskie, ino hamerykańskie!
– Co ty godos? Jak to? – zawołoł Wawelok
– Ano tak! To znacy filmowcom sie wydaje, ze kie wyryktujom film taki jak hamerykański, to ón od razu bedzie lepsy! A w tym wypodku kłanio nom sie jegomość Tishner ze swojom trzeciom prowdom, bo jes akurat na odwyrtke. Kie juz ryktujom film o polskik policjantak, to ón nie jest o polskik, ino o holyłudzkik policjantak. Bo syćkie policjanty we współcesnym polskim filmie jezdzom nowiućkimi radiowozami obowiązkowo zawdy na sygnale, robiom w cystyk komisariatak z prześklonymi ścianami i strzylajom z nojlepsyk pistolców. A kie ryktujom jakomsi romantycnom komedie, to obowiązkowo bohater jest sakramencko przystojny, młody ale z obrzymim doświadceniem w pracy, miesko w dwupoziomowym apartamencie w samiuckim środku Warsiawy, jeździ najdrozsym modelem beemecki i wogóle jes sakramencko bogaty. Ocywiście syćkie kobity mdlejom na som jego widok, ale ón sie zakochuje w kolezance z roboty i zyli długo i scęśliwie! No to pokoz mi w rzecywistości takik policjantów, abo takik romantycnyk bohaterów! Nima ik, bo rzecywistość w tym kraju jes kapecke inkso, niz pokazujom to filmy. Pewnie, ze i w temacie komedii nie jes beznadziejnie, bo mozno i komedie fajnom wyryktować, ja na przykłod U Pana Boga Za Piecem. A jak sie rozchodzi o policjantów, to ostatnim polskim filmem, ftóry pokozoł realia ik roboty to beł Przepraszam Czy Tu Biją? pona Piwoskiego. No, moze jesce serial 07 Zgłoś Się. I telo, od tamty pory cisa. tak więc, drogi Smoku, wróciwsy do tematu, licy sie oryginalny pomysł na film. Ino tyn pomysł musi siedzieć w nasyk realiak, tutok, nad Wisłom. Bo kie publicność bedzie fciała se pozirać na hamerykański film, to se pójdzie na oryginalny produkt MADE IN HOLLYWOOD, a nie na polskom podróbke.
Ale pomysł som sie nie zrodzi. Do tego musi być cłek. Cyli scenarzysta. I jo tu widze kolejny problem, mianowicie braku dobryk scenarzystów. Bo jedyn, cy dwók to kapecke mało. I teroz sie zastanawiom, cy ik nima, cy nie som dopuscani do ryktowania filmów? Tego nie wiym. Wiym za to ze downymi casy scenariusze pisali nojlepsi pisorze, jak Różewicz, Hen, Dygat, Hłasko, Konwicki, Andrzejewski i jesce wielu inksyk. A dzisiok, to mnie sie widzi ze jes tako moda, ze rezyser ryktuje film według swojego scenariusa. Nie wiym, moze pensjom nie fce sie podzielić?
– Cyli podsumowując, nima w dzisiejsym kinie pomysłu i dlotego filmy w więksości som mizerne! – powiedzioł Smok
– Cekoj, bo to jesce nie syćko! Jes w kinie tak, ze kiepski scenariusz do sie uratować wspaniałom grom aktorów i wyjdzie wcale niezły film. Ale tyz nojlepsy scenariusz zepsuje kiepski aktor. A niestety, aktorów momy coroz gorszyk. To pokolenie aktorskie, ftóre downymi casy grało w filmak, abo juz odesło, abo właśnie odchodzi. A to byli aktorzy wykstałceni do gry w teatrze, z odpowiednim warstatem, coby na scenie, na zywo, pokazać o co w roli chodzi. I kie tyn warstat aktorski przenosili na ekran, to wypadało ino pozirać na ik grei brawo bić! Nazwisk aktorów nie bede wymienioł, bo mysiołbyk ik wypowiedziec koło setki. A dzisiejsi aktorzy? Na mój dusiu! Toz dzisiok wcale nie trza skoły aktorski kóńcyć, coby aktorem być. Wystarcy być modnym abo ładnym i zagrać w jakisi mydlany operze. A nawet Ci, co majom tytuły magistrów stuki, tak sie przyzwycaili do tyk mydlano – operowyk standartów, ze cy grajom w serialu cy dramacie historycnym, grajom tak samo, a ik role som drewniane jak Pinokio. Ocywiście generalizuje, bo som wyjątki i wśrod młodyk aktorów znajdom sie prowdziwe talenty, ale ogólny zarys właśnie tak wyglondo
– A mos jakisi pomysł, coby tyn stan rzecy zmienic? – zapytoł
– Jo, kruca, nie jes od naprawy polskiego kina! Od tego som inksi, mondrzejsi ode mnie.
– Ale kie ześ tak ciekawie opowiedzioł o przycynak mizerii, to i pewnikiem rade jakomsi mos?
– Kieby mnie fcieli wysłuchać, to bym poradził, coby filmowcy nie parli do przodka, ino pojzeli za siebie. Niek z historii, ftóro jak wiadomo jes naucycielkom zycia,cerpiom jak nojwiyncy. I nie chodzi o to, coby kryncić sekłele, ino coby zrozumieć cym polskie kino mo być i zmienic jego charakter. Niekze sie postawiom i pójdom pod prąd! Co stracom? Ze filmy bedom kiepskie i nie holyłodzkie? Dyć juz takie som. A zyskać mozno wiela, bo ino pod prąd idąc, mozno wybitne dzieła stworzyć.
– Piyknie ześ to pedzioł, Profesorku…
– A mom jesce jednom rade! Niekze ta naso telewizja publicno, zacnie przybocać ludziom te piykne stare polskie filmy. Niek nie bedzie tak, ze jak film wyryktowany w komuniźmie, to juz cołkiem zły i na półce mo lezeć! Bo mi sie widzi, ze teroz tak sie wyprawio.
– O! To dopiyro prowda jes1 Bo jo fciołbyk te syćkie filmy poźreć, ino nie mom ka! bo w ty telewizji to ino jakosi siecka leci, a kie puscom juz jaki ciekawy film, to środku nocy.
– O to sie rozchodzi! No i takim sposobem doślimy do wspólnyk wniosków i tetam polskiego kina mozemy uznać za załatwiony.
– Bedzies sie juz zbiyroł?
– Ano muse. A kie wyśledze w programie jakisi ciekawy film, to dom Ci znać wceśni, cobyś o nim nie zabocył!
– No to bywoj, Profesorecku!
Jednym słowem, parament pikczers! (Fajny film wczoraj widziałem…. a najlepiej, jak wchodzi ta blondyna, i ma takie duuuuże, niebieskie oczy, pojmujesz?)
To prawie jak w literaturze, rzadko kto ma coś do powiedzenia, a ponieważ nie ma, to pisze gnioty, którymi krytyka literacka się zachwyca. Ach, jakie nowatorskie, jakie świeże, ach, taki powiew…. Mam nadzieję, że teraz ludzie, którzy fabrykują takie gnioty, dostają po kieszeni. A już zwłaszcza tak zwani literaci. Nie będę wymieniać z nazwiska…
No to się przyznam, że będąc (w założeniu: młodą) piratką na placówce wysunietej, śledzę twórczość filmową współczesną i coraz mniej mam pobłażania dla niej. I nawet mi nie wstyd, że te filmy dostaję od zaprzyjaznionych ludzi za darmo – gdybym miała zapłacić za jeden film na dvd tyle, ile skrzynka Smadnego kosztuje , to bym rozważała tzw. pochlastanie się.
Profesorku, gdzie to ja słyszałam, że sikłel do „U Pana Boga za piecem” się rychtuje? Zeby tylko nie była to chała!
A pamiętacie komedie Sylwestra Chęcińskiego? Toż to perełki, trylogia o Samych swoich, na których nie ma mocnych, a pośrodku kochaj, albo rzuć! Zresztą, „Rozmowy kontrolowane”, niby sikłel do „Misia”, też Chęciński reżyserował.
Ale, ale… Nie narzekajmy. Czasami zdarzy się dobry film. Bardzo mnie wzruszył film Doroty Kędzierzawskiej – „Jestem”. Doskonały. Poza tym polecam wszystkim Jana Jakuba Kolskiego – wszystkie jego filmy, w tym „Jasminium” ostatnie, są po prostu jak bajka. Ale to jest reżyser, który nie patrzy na „tryndy”, idzie własną ścieżką. „Jańcio Wodnik” to arcydzieło. Dla mnie – Kolski jest magikiem kina.
Idę zaparzyć herbatkę.
o, miałam dokończyć o ciszy grzesiowi:
tej ciszy nie zagłuszy, nie zagłuszy nic
ni wiatr, ni nawet śpiew słowiczy!
I jeśli słychać, jeśli słychać jakiś krzyk,
to cisza krzyczy : aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Nie pamiętam, kto był autorem tekstu, ale śpiewali to , wiadomo – Skaldowie! 🙂
No juz jestem.Zaleglosci w czytaniu nadrobilam.
Masz racje Owcarku,ze nalezalo wspomniec Konika Garbuska,bo bez niego historia o madrych konikach bylaby niepelna!
A moze bys kiedys Owcarku napisal cos ciekawego o mniejszym bracie konika,o Osiolku? Wszak to tez konikopodobny,a tak czesto nieslusznie „czarno” opisywany.No i na dodatek przyklejono mu na stale chyba, late duraka!!!A to takie madre i cierpliwe zwierze.Mam do niego szczegolny sentyment.Nawet jeszcze dzisiaj ciezko pracuja i sa niestety okropnie traktowane.Im tez nalezy sie dobre slowo,nieprawdaz?
Ps Jagusie jeszcze raz pozdrawiam i zycze wspanialego dnia 🙂 🙂
Skoro, Owcarku, teraz o konikach, a nie koniach, mowa, to przekornie zauwaze, ze jest jeszcze konik polny i konik morski – i prawdopodobnie nie koniec na tym.
A co do piekna w brzydocie, czy tez odwrotnie, to – „Niech nikt nam nie wmawia, ze czarne jest czarne, a biale jest biale!” *
*Cytat z J Kaczynskiego. Wszyscy bardzo sie smiali, a tymczasem premier wyglosil nieglupia mysl. Tyle, ze bezwiednie 🙂
Dla Jagusi,
moc serdecznych zyczen z okazji Urodzin – STO LAT!!! – w zdrowiu i pomyslnosci 🙂
O, psiakość… to miało być tak:
– fajny film wczoraj widziałem….
– momenty były?
– a jak! a najlepiej, jak wchodzi ta blondyna, i ma takie duuuuże, niebieskie oczy….
Oj, nie pamiętam ‚aktywnie’ bym czytała o Garbusku… ale historyjka wydaje mi się znajoma więc kto wie… może tkwi w podświadomości.
A propos brzydkich a magicznych koników – przecież tu ‚podpadają’ wszelkie poczciwe konie na biegunach. I te chude, z byle drewnianą kładeczko-ławeczką do siedzenia i te wypasione aksamitnie… – wszystkie zaczynają jako pachnące i kolorowe zabawki-cud a kończą jako wytarte i wyliniałe od używania i nadużywania potwory, które po drodze potworzyły tyle cudów, że nie każda dorosła wyobraźnia obejmie (a pamięć spamięta)…
🙂
Jagusiu, wiele radości, zdrowia, wielu fajnych ludzi wokół i powodzenia we wszystkich Twoich przedsiewzięciach 😀
I nie zapomnij poświętować beztrosko (jeśli to tylko organizacyjnie możliwe 😀 )
Alicjo, JJKolski to także moja bajka – very much so (że się wyrażę w dniu poprawnej polszczyzny czy czegoś takiego 😉 )
Witajcie 🙂
Pędziłam co koń skoczy do domu, by Jagusi urodzinowe życzenia podesłać!
Fundament pracodawca wysłał mnie w dłuuuuugą i uciążliwą delegację do Gdańska, gdzie przez ostatnie półtora tygodnia mowy nie było o ostatkach, zaglądaniu do Budy, pączkach, czy też innych szaleństwach 🙁
Obiadek powitalny dochodzi w garach, butelka urodzinowego winka już wjechała na stół… no to może czas na toast ?
Żyj Jaguś nam sto lat!
i uśmiech miej na twarzy!
Niech życie Ci da
to wszystko o czym marzysz 🙂
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/610c13e925f91da5.html
mieciowo, fudament to był! Bez „n”.
Masz zaległości , bo już Owcarek wyjaśniał, że mu sie przesłyszało. Cosik kręci chyba, bo niby słyszy te ultradzwięki, a tu się tak zagapił? 🙂
I jeszcze jedno-bo razem z życzeniami nie wypadało:
Zdjęcie i wierszyk NIEstety NIE są mojego autorstwa 🙁
Najważniejsze jednak są intencje…
No i proszę! Chwilkę mnie nie było, a tu rewolucja! Fu(N)dament bez n ?
Zaraz się dowiem, że Smok W przeprowadził się do Warsiawy;)
Zaraz siadam do odrabiania zaległości…chyba jedna butla wina nie wystarczy 😉
I wiecie co? Odrabianie budowych zaległości to jeden z moich ulubionych obowiązków 🙂
Dzień dobry Państwu 🙂
Wróciłam właśnie do domku z dziwnego dość wyjazdu i co robię? Pędzę do komputera.. niedobrze chyba ze mną 🙂
Ale ponieważ zaległości mam ogromne, to teraz tylko pozdrawiam Was serdecznie i czytać zaczynam… trochę mi zejdzie 😉
Nie daj boże mieciowo…
Smok do Warsiawy?! Nigdy!
Jamy nie mają, to po pierwsze primo. Po drugie primo, Smok jest Wawelski. Po trzecie primo, bądzmy cicho, bo przez Profesorecka mamy dojście do Waweloka!
Niestety, muszę się przyznać podobnie jak Basia, że konika Garbuska nie znam (tu Owcarek będzie musiał wysłać egzemplarz książki na Kanadę!)
Jak mnie to ominęło i kiedy – pojęcia nie mam.
Proponuje dolozyc Alicji do przesylki opowiadanie Gustawa Marcinka „Lysek z pokladu Idy”.
Mrrrał!
Jagusicko ostomiła!
A żeby się Tobie… a co tam będę ściemniał.
Już Ty sama najlepiej wiesz, czego Ci potrzeba.
A na prezent taki tekścik o UFO.
(Oczywiście, bez żadnych aluzyj)
Golec UOrkiestra – ‚Ufo’
Wołoł z ambony
probosc w kościele
ze nie wolno ze nie wolno
robić w niedziele
Ale Jagusia
mondralom była
i se z tego co ksiądz godoł
nic nie robiła
Posła ukopaj
wiadro ziymnioków
a tu leci, a tu leci
UFO z obłoków
Siadło na polu
rycy jak ciele
wygaduje do Jagusi
trele morele
Podesła Jaguś
blizyj ku niymu
i do dzisioj nie pamiynto
co dała jymu
Tak wojowali
tak wywijali
ze małego ufoludka
wymajstrowali
Po coś sie Jaguś
z nim zodowała
teroz zielone dziecysko
bedzies chowała
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
A moja Pancia bardzo sie wzruszyla, jak jej Owczarek Konika-Garbuska przypomnial. Ona o nim (o koniku, nie o Owczarku) mowi Kaniok-Garbunok, i mowi, ze Jerszow tylko to ladnie wierszem opisal, a bajka jest ludowa i powstala proza w zamierzchlych wiekach. Ale przy okazji Panci sie jeszcze przypomniala taka piosenka z dziecinstwa o Kucyku, ktora jej mama spiewala:
Poni diewoiczek katajet,
Poni malczikow katajet,
Poni biegajet po krugu
I w umie krugi sczitajet.
Wot na plosczad’ wyszli koni,
Wyszli koni na parad,
Wyszel w ogniennoj poponie
Kon po imieni Pirat.
I zarzal pieczalno Poni:
Razwie, razwie ja nie loszad’?
Razwie mnie nielzia na ploszczad’?
Razwie ja wozu dietej
chuze wzroslych loszodiej?
Ja letiet’ mogu kak ptica!
Ja s wragom mogu stazitsja!
Na bolotach, na lugu
Ja mogu! Mogu! Mogu!
Prichoditie gienieraly
w wiskriesenje w zoopark,
Ja sjedaju oczen malo
Miensze koszek i sobak….
Tu oczywiscie Kucyk nie musial wypoinac, ze zjeda mniej od psow czy kotow, no ale niech mu tam .
nie.lach
to akuratnie znam, Lyska z pokladu….
Witojcie uOwcarku!
Jo w sprawie FUDAMYNTALISTOW.
Zle sie porobilo, krucafuks!
Jako pies swiatowy wiycie sami, co chałupa bez fudamytów wiela nie postoi. A tu, panie, wiesna idzie, synowa na Jana drugie dziecko bedzie rodzić, to i pomalu ciasno sie robi we dwók izbak. Mom ci jo drzewo pjyknie wyskniynte, gonty wystrugane, skole zwiezione i fudamynta by trza kopać. Wykopać to jesce poł biydy! Ino, pytom sie wos, na kiego grziba mi dziura w ziymi, kie w caly wsi nie nojdzies nikogo, coby ławy umioł dobrze wyloć. Syćka do Hamaryki, abo i podle nowyj mody do Junajted Kingdom sie wypuścili i ani hyru dychu. Siedzom tam psiekrwie, a jak jo mom chałupe bez fudamyntów postawić.
No to uOwcarku, kie wy tak o tyk fudamyntak (tam dzie Janiela Gaździnie tyn telefon uozdepala), to jo se pomyślol, coby sie tak moze wasego bacy opytać. Moze ón by skrziknoł, poru śwarnyk chłopcow, coby mi ławy wyloli. Moze u Wos jesce nie sycka fudamentylisty w Hamaryce. Dutkow nie pozałujem, a Smadny Mnich z łonckom ślowowicom tyz sie najdom.
Tako, cekom na wos w niedziele przi kosciele.
Jantek KrizIs
PS. No i bylbyk zabocyl. U nos w Niedzicy, znacy sie na Spisie tyz sie godo „fudamynta”.
PS. 2: No i kciolek jesce pjyknie podziynkować, coscie mi „sietnioka” przipomnieli uOwcarku. Piykne slowo. Cheba mi zaś trza iś do karcmy, posłuchać jak chłopy godajom. Ino ze dziś Popielec, Pust sie zacon i cheba przidzie mi do Wielkanocy pocekac. A moze by tak roz kielacos… przecie dlo mowy ojcysty to nie grzych… i na piwecko nawet nie poźrem… A dobre piwecko majom u nos w karcmie, oj dobre! To idem… Ostancie zdrowi, uOwcarku.
eee… Jaguś – wszytskiego najlepszego 🙂 –‚–@
Mrrrał!
No nie ma tu ani ‚Łyska z pokładu Idy’ ani ‚Konika Garbuska’.
A z tego ‚…co pan wisz a ja rozumiem…’ to nie ma żadnych przeszkód, coby mogły być 😉
http://www.pbi.edu.pl/index.html
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
To ciekawe, Owczarecku, piszesz o panu Szancerze, a ja właśnie ostatnio przeglądam jego ilustracje w internecie i zbieram się w sobie, coby kupić trochę książek z jego ilustracjami. Taka sentymentalna podróż w przeszłość. Motywacja byłaby większa, gdybym jakowegoś wnusia miała, a tak to się jeszcze na dodatek okaże, że dziecinnieję.
Ta urocza książka z Garbuskiem została wydana w 1856 r. Inne bajki mojego dzieciństwa też mają swoje lata. Ich cechą szczególną są nadzwyczajne (magiczne) wydarzenia. Uważam je za ważny wkład w rozwój mojej osobowości. Nauczyły mnie marzyć, a nie wiary w magię i przesądny. Piszę o tym, bo zupełnie nie rozumiem wrzawy, jaka powstała wokół książek o niejakim Harrym P. Angażowanie autorytetu kościoła (instytucji) i Watykanu wydaje mi się ośmieszające. Ale to temat na osobną dyskusję.
Cieszę się, że napisałeś o Garbusku, bo też o nim zapomniałam, a tak przyjemnie jest wracać do wspomnień dzieciństwa, gdzie świat jest taki fascynujący i tyle niezwykłych rzeczy obiecuje. Liście łopianu służyły za parasol przed deszczem, a benzyna zmieszana z wodą tworzyła tęczowe archipelagi kałuż na drogach, gdzie można było puszczać różne łódeczki. Dlaczego teraz nie ma takich kolorowych jeziorek? Czy benzyna jest teraz inna?
Tak czy siak, bardzo Ci dziękuję za ten prezent. Wzruszyłam się. 🙂
Do Jagusiecki:
Jasne, że Smreczyński. Wiedziałam, komu go pokazać!
A ja chcę tylko powiedziec, ze ilustracje p.Szancera są po prostu zjawiskowe. Treści niektorych książek, które on ilustrowal nie pamiętam, a ilustracje zostały w pamięci.
Pięknie dziękuje za wszystkie życzenia jeszcze raz 🙂
Koń Garbusek to jedno z tych najcieplejszych dzieciencych wspomnień. Działął na moją wyobraźnię jak zaczarowany ołówek z kreskówki. Dzięki Owczarku za przypomnienie 😀 .
Tak przy okazji wyjaśniam, że moje dziecko nie jest zielone… 😕
Mamy nową emotikufę. Ostatnia Jagusi -krzywy uśmiech – powstała ze znaku zapytania po dwukropku. Jeszcze sprawdzę: 😕
O matko! miało być dziecięcych, nie dzieciencych … Wstyd mi 🙁
No i wzięłam udział w licytacji Konika Garbuska na Allegro. Teraz będę musiała przypilnować. Tylko 21 godzin. Obadałam sprawę, że nie ma wznowień z Szancerem i ofert sprzedaży – oprócz tej – też nie, więc nie ma co się zastanawiać.
Taki mi się przypomniał fragment:
„Konie, jeśli chcesz, to sprzedaj,
lecz Garbuska za nic nie daj.”
To pisanie na klawiaturze powoduje błędy. Nasila się wtedy skłonność do pisania fonetycznego. Mnie też zdarzały się takie, że nie mogłam sobie dłuższy czas darować.
Pozdrawiam Cię Jagusieńko!!!!!!!!!
Jak tu wyczaić, jaką górną granicę podali moi poprzednicy na Allegro? Udział w licytacji bierze osoba handlująca książkami, mogła podać wyższą kwotę.
Świat się nie zawali, jak nie wygram, pewnie!
Do TesTeqecka
„Podobno koń jaki jest – każdy widzi, ale niektórzy powinni jednak przed wyborami chodzić do okulisty.”
No bo nifto nie pedzioł, przez co tego konia sie widzi: przez okulary?, przez lornetke?, gołym okiem? A jak widać trza to wreście uściślić 🙂
Do Anecki
„A moze bys kiedys Owcarku napisal cos ciekawego o mniejszym bracie konika,o Osiolku?”
Tyz myślołek o tym, ze osiołek tyz jest pikny! Moze cosi kiesik sie o osiołku wyryktuje? Trza pomyśleć 🙂
Do Plumbumecki
A mi ten głupi komputer, nie fce Twoik fotek otworzyć, Plumbumecko. Spróbuje później jesce roz. Ale nawet kie jesce nie uwidziołek, to nimom wątpliwości, ze mustang jest pikny 🙂
Do Gosicki
„Czy Wy wiecie, że dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego?”
To i tak momy lepiej niz Irlandcyki. Bo kozdy Polak lepiej lub gorzej swój język ojcysty zno. A Irlandcyk – nie kozdy 🙂
Do Dydyjecki
Rozumiem, Dydyjecko, ze jak ftosi mnie spyto, co wybrać: przecytanie „Konika Garbuska” abo obejrzenie „Wielkiej cisy”, mom mu doradzić to pierwse? 🙂
Do Grzesicka
Wracając jesce, Grzesicku, do Twojego pytania spod poprzedniego wpisu, pomyślołek se tak: jak pon prezydent bedzie mioł urodziny, to jo mu złoze pikne zycenia z tej okazji (ocywiście pod warunkiem ze nie zaboce). Cemu je złoze? Właśnie dlotego, coby nie być taki jak pon prezydent 🙂
Do Alecki
Jo, Alecko, specjalnie Twój tekst o cisy przecytołek barzo cichutko. Jak cisa, to cisa.
„Smok do Warsiawy?! Nigdy!”
Choć przydałoby sie, coby roz na jakiś cas do Warsiawy wpadoł, coby pewnyk posłów na sejm postrasył, ze spali im copki.
No i bede bocył, coby wysłać do Kanady egzemplorz „Garbuska”, jeśli ino bede dodatkowy egzemplorz mioł 🙂
Do Profesorecka
To jo, Profesorecku, do Twoik rozmów z Wawelokiem mógłbyk dorzucić takom rade dlo polskik filmowców, coby poźreli na pona Almodovara abo pona Kusturice – wcale nie małpujom holiłudzkiego kina, a powodzenie ik filmy majom. Ocywiście niek nie pozirajom zbyt intensywnie, bo jakby z kolei zacęli małpować Almodovara i Kusturice, byłoby to tak samo bez sensu jak małpowanie holiłudu 🙂
Do Mysecki
„jest jeszcze konik polny i konik morski”
Do koników morskik spod Turbacza daleko, ale konikowi polnemu był roz nawet poświęcony jeden wiers o tematyce tatrzańskiej: „Konik polny z bożą krówką poszli raz ku Kalatówkom ..” i tak dalej 🙂
Do Basiecki
Konikowi na biegunak była nawet piosnka poświęcono, poni Urszula jom śpiewała, a przed niom juz zabocyłek fto. A w rozie cego „Konik Garbusek” w Bibliotece Jagiellońskiej – jako godołek – jest 🙂
Do Mietecki
„Fundament pracodawca wysłał mnie w dłuuuuugą i uciążliwą delegację do Gdańska”
Ooo, to skoda, ze nie wiedziołek wceśniej. Popytołbyk zbójników, coby popytali swoik kumpli piratów, coby ci, Mietecko, pomogli.
O fu(n)damencie juz Alecka pedziała. Ale nie martw sie! Jo przez długie, długie roki myślołek, ze godo sie: fuNdament 🙂
Do Kapisonecki
„Ale ponieważ zaległości mam ogromne, to teraz tylko pozdrawiam Was serdecznie i czytać zaczynam?”
To my tyz Cie pozdrawiamy, Kapisonecko, piknie ześ ku nom wróciła, no i … przyjemnej lektury 🙂
Do Nie.Lachecka
A były jesce podobno wspomnienia pona Morcinka, ze jak austro-węgierskie wojska świętowały rocnice jakiegoś mało znacącego zwycięstwa na wojskami napoleońskimi, młody Morcinek z kolegami wyśpiewywoł:
Pod Ulm, pod Ulm, pod Austerlitz
Dostali Austriacy, nie gadali nic.
Bo każdy Astryjak taką naturę ma,
Że jak dostanie w d… to nic nie gada.
Osobiście jednak na te wspomnienia nie trafiłek, znom je z cyikś opowiadań 🙂
Do Blejkocicka
O! To tej piosnki Golców nie znołek. No to teroz juz znom. To znacy słowa znom, bo muzycki nie. Jesce nie 🙂
Do Mordechajecka
„Jerszow tylko to ladnie wierszem opisal, a bajka jest ludowa i powstala proza w zamierzchlych wiekach.”
I na odległym terenie, bo kasi na Sybirze, z tego co wiem.
A z piosnkom o kucyku skoda, ze nimo jak podać nut. Co prowda na nutak sie nie znom, ale miołbyk motyw, coby sie naucyć 🙂
Do Kryzysicka
Jak potrzebujes, Kryzysicku, chłopów do fundamentów (nie: fudamentów), to moge o chłopów z Ochotnicy abo z Łopusznej popytać. Do Niedzicy daleko mieć nie bedom. Choć ocywiście nie obiecuje, ze chętni sie nojdom.
I ocywiście syćkie duchy na niedzickim zamku piknie ode mnie pozdrów! 🙂
Do Borsucka
Teroz dopiero przysło mi, Borsucku, do głowy, ze jak niedawno jechołeś do Francji, to mogliśmy Cie w prezent dlo Jagusicki zaopatrzyć 🙂
Do EMTeSiódemecki
Muse pedzieć, EMTeSiódemecko, ze właśnie najpikniej cytało mi sie Garbuska jako sceniakowi. A teroz … cytom, ze Garbusek przebiegł 100 tysięcy mil i od rozu myśle se: Na mój dusiu! I po co? 100 tysięcy mil? Toć ten Garbusek pare rozy kule ziemskom okrązył!
A kie cytołek to jako sceniak, to takik głupik myśli nie miołek.
A „Garbuska” rzecywiście za nic byk nie doł. Nawet na Allegro 🙂
Do Nie Takiej Złej
Co prowda to prowda, Posukiwacko. Casem bardziej „cytało” sie obrazki pona Szancera niz samom ksiązke 🙂
Wszystka śpiom, to ja też.
Tylko sprawdzę jeszcze kufy: 🙂 😀 8) 8D :I 😛 }:) 😉 ;? 😕 :o) b) 🙁 [:(]
Jest jeszcze taka :$
może wyjdzie.
Hej, dobranoc!
Owcarku, jeszcze nie raz tam pojadę 🙂
Alicjo, sprawdź pocztę na gmail, znajdziesz Tipperary i On Horseback 🙂
Konski temat- hmm ,pamietam ze kiedys dawno temu mozna bylo kupic w sklepach kielbase z konia-pychota.
Wlosi i Francuzi specjalizuja sie w specjalach z konia a to koniojady brzydkie.
Konikowi na biegunak była nawet piosnka poświęcono, poni Urszula jom śpiewała, a przed niom juz zabocyłek fto – pisze Owczarek.
… taaak, przed nią i za nią też. Ale nie wymienię, kto, bo wczoraj, gdy mi się te wykonania skojarzyły, wyskoczył też (z nieuchronnością odruchu Pawłowa) Andrzej Sikorowski:
Dziś podoba się inna piosenka
dzisiaj inne potrzeby są w tłumach
I dlatego fałszuje panienka
o koniku – hop, siup – na biegunach
/Żal za Bułatem O/
Nie warto więc wskazywać, która fałszowała… 🙂
Zaniedbując tę małą środowiskową wycieczkę, bardzo lubię Andrzeja S. A od paru tygodni można nawet powiedzieć, że też jestem częścią Grupy pod Budą. Więcej – W Budzie 🙂 Oj, oj – byle tylko nie fałszować… Owczarek, mimo i wbrew (chwili) słabej wiary Alicji, SŁYSZY ultradźwięki (infra- pewnie też) 😀
P.S. To dobrze, że Garbusek jest w Jagiellonce. Zawstydziłam się jeszcze bardziej moich ‚tyłów’ bo Małolaty w Gościnie twierdzą, że doskonale znają tę historię. Skandaliczne luki mam w tzw. wiedzy ogólnej 🙁 🙂
Zanim Pani Urszula spiewala o komiku na biegunach, to spiewal o nim Michal Hochman, przyjaciel mojej Panci sprzed wielu lat. Byl to jego wielki przeboj, podobnie jak : Trzydziestego!!! Drugoego Grudnia!!! Jestes smutna!!! Od popoludnia!
To sie wtedy ponoc nazywalo Big Bit – no, moja Pancia to ma juz ze sto lat, jak nie wiecej , to takie rzeczy pamieta….
Nie przejmuj się, basiu, Małolaty znają Konika Garbuska pewnie z filmu. Niedawno oglądałam z wnuczką na video – japońska animacja, brrr…
Przypomniały mi się wtedy właśnie piękne ilustracje Szancera. Tego się nawet nie da porównywać!
Chciałabym tu jeszcze wspomnieć o innej opowieści dla dzieci (ja czytałam jako b. dorosła i ubawiłam się setnie), mianowicie ” Sceny z życia smoków” Beaty Krupskiej z cudownymi ilustracjami autorki. Może zainteresują Waweloka. Mój stary egzemplarz gdzieś się zapodział i kupiłam nowy dla wnuczki – niestety, z innymi ilustracjami. To już, niestety, nie to. Jednak ilustracje mają ogromny wpływ na odbiór bajek!
Pozdrowienia.
Do Też Alicji:
zaintrygował mnie Twój opis i poszperałam w internecie.
Znalazłam dwie wersje ilustracyjne. Nie wiem o której piszesz.
Tu jest jeden adres:
http://allegro.pl/item168735651_b_krupska_sceny_z_zycia_smokow_unikat_okazja.html
Drugi w następnym wpisie, żeby się nie zawiesił.
Drugi:
http://www.proszynski.pl/asp/fiszka.asp?ksiazka_id=812
Możliwe, że Twoja to jeszcze inna wersja.
Ta gorsza wersja to ta wydana przez Prószyńskiego.Dzięki, że poszukałaś w internecie. 🙂
Do mt7
Moja wina! Skłamałam, ale nieświadomie! Zadzwoniłam do siostry, ona ma to pierwsze wydanie z 87r. To nie autorka ilustrowała, a Jacek Rupiński! Nie mam pojęcia, skąd jeszcze jedno nazwisko, ilustracja na okładce taka sama, wydawnictwo też. Przepraszam za zamieszanie. 🙁
Nie skłamałaś Alusiu, ino się pomyliłaś. A ja pocztałam sobie trochę o tej książce i jestem bogatsza o tą wiedzę.
Szkoda, że nie mam wnusiów jakowyś, może kiedyś się znajdą.
Pozdrawiam Cię, Też Alecko 😀
Wysoką cenę uzyskuje na Twoja książka na Allegro. W wersji kup teraz chcą 60 zł.
Omatkojedyna! 60 zł?! Nie mam tylu wolnych środków. Dzięki za wszystko,mt7. Wnuczka mnie odwiedziła, poczytam jej tę inną wersję. Pozdrawiam.
Dzień dobry towarzystwu!
Skoro o książkach z dzieciństwa i ilustracjach Jana Maricna Szancera, przypomniała mi się książka Brzechwa dzieciom. ilustrowana przez M.Sz. A mnie osobiście najbardziej utkwiły w głowie obrazki z książki „Na jagody”, Konopnickiej. Jaki tam był jagodowy las! Mniam, mniam! http://najagodykonopnicka.w.interia.pl/
Całą bajkę znalazłam tutaj – TeżAlicjo, jeśli nie masz tej bajki, to koniecznie Natalce chociaż przeczytaj z komputra! Ale rysunki, rysunki, to dopiero bajka!
Nie wiem, kto ilustrował, ale pamiętam, że mi się ogromnie podobało. A ja mam bardzo dobry humor od rana, bo P. Adamczewski wysyła mi książke P.Władyki ,50 lat Polityki!!! Jak ja się doczekam?!
No nic, tymczasem może by tak śniadanie zjeść…
U mnie lekka odwilż. Czyżby wiosna?
Borsuczku, dzieki za pocztę, dostałam, posłuchałam!
Alicja o śniadaniu, ja o późnym obiedzie. Mamo!
Śmieszny komentarz z Onetu pod artykułem (krytycznym, ma się rozumieć) o służbie zdrowia:
A ja jestem zadowolony ze służby zdrowia. Po zastrzyku … … p.wściekliźnie p.doktor zawsze drapie mnie za uchem.
~labrador bobi
🙂
A ja z rozpaczy, ze pada (deszcz) grzebałam w zdjęciach i znów zapchałam Alicji komputer.
Ech… idę zrobić coś pożytecznego
Witojcie! Nolozłek „Garbuska” w internecie. Ino trza biegle znać język rosyjski:
http://az.lib.ru/e/ershow_p_p/text_0020.shtml
A jakby co to istnieje jesce przekład angielski („Little humpbacked horse”), hispański („Caballito jorobado”) i francuski „Cheval bossu”)
Do EMTeSiódemecki
Jest jeszcze taka :$
Domyślom sie, EMTeSiódemecko, to jest kufa Bolesława Krzywoustego.
Zaś argumenty Labradora za słuzbom zdrowia brzmiom moim zdaniem zupełnie sensownie 🙂
Do Borsucka
Jo tyz kibicuje temu Tipperary, jak w ogóle syćkiemu co ajriszowe jest 🙂
Do Cornej Alecki
„Wlosi i Francuzi specjalizuja sie w specjalach z konia a to koniojady brzydkie.”
Jo tyz myśle, ze koń jest po to, coby na niego pozirać abo na nim jeździć, a nie na konine przerabiać. Do jedzenia wystarcy mi jałowcowo i schabowy 🙂
Do Basiecki
Myślis, Basiecko, ze ta Grupa pod Budom to sie mieści konkretnie pod NASOM budom? 🙂
Do Moredachejecka
No w kozdym rozie ten konik na biegunak jest barzo wozny, bo „każdy powinien go mieć” 🙂
Do TyzAlecki
Na mój dusiu! „Sceny z życia smoków” były pikne! Ino cy Wawelok powinien je cytać? Tamok kapecke sie z niego podśmiewali. Była to zreśtom chyba jedyno rzec, ftóro mi sie w tej ksiąze nie spodobała. Bo poza tym podobało mi sie syćko 🙂
Do Alecki
A mojo ulubiono ksiązka z dzieciństwa … ehm … znacy sie scenięctwa to „Biały Kieł” pona Dżeka Londona. Skoda ino, ze pon Szancer do tej ksiązki akurat obrazków nie wyryktowoł 🙂
Do Jagusicki
„grzebałam w zdjęciach i znów zapchałam Alicji komputer.”
Jeśli komputer Alecki jest równie pojemny jak naso buda, to tak łatwo Aleckowego komputra sie nie zapcho 🙂
Alicjo, myślisz że znalazło by się u Ciebie na stronce miejsce na Tipperary i On Horseback?
Dziewczyny! skoro martwicie się odwilżą i deszczem, to tym razem ja chętnie służę śniegiem i zamrozem. Napadało już ponad kostkę i dzielnie sypie dalej, termometr „spadł” do 9 kreski pod zerem…a na ulicach wiadomo-sodomia i gomorja 😉
Zaopatrzona w słownik rosyjsko-polski, idę okopać się z Garbuskiem w pielesze!
Owcarku!
I Wy, syćkie Blogowice!
Zwracom sie do Wos z odezwom:
Psy, koty, kónie – o tyk syćkik barzo miłyk zwierzątkak rozprawialimy juz niemało. Ale my zabocyli o jednym równie miłym…
O misiu!
Przeca kozdy z nos mioł kiesik jakiegosi ulubionego misia!
Beł Miś Uszatek, Miś Kolargol, Miś Paddington, Kubuś Puchatek…
To proponuje, coby Owcarek wyryktowoł jakisi piykny jako zwykle wpis o misiak, a my bedziemy komentować i sie kwolić, fto mioł jakiego misia!
Co Wy na to?
A jo obiecuje, ze i Smoka popytom w ty sprawie!
Chwila! Ja właśnie wyjrzałam z mojej jamy, spozieram przez okno na świat i co widze?! Snieg pada! Biało znowu i świeżo, bo ten stary śnieg przynajmniej w okolicach drogi jakoś tak się pobrudził był.
Borsuk, piosenki są w Galerii /Muzyka
Zaraz się zabiorę za Jagusi zdjęcia.
Mrrrał!
Witam Wszystkich i nadrabiam zaległości.
Jaguś!
Jeślim uraził, to barrrdzo przepraszam 😳
Ta piosenka była o… innej Jagusi.
Jako prezent zastępczy masz nową emotikufę 🙂
Mrrrał! Alicjo, sprawdź pocztę 😉
Pomruczę później.
(muszę poczytać)
Pozdrawiam
Blejk Kot
Pan Szancer ilustrował też „Baśnie” Andersena – mam wydanie z lat pięćdziesiątych bodajże (należało jeszcze do mojego taty) – strasznie zniszczone ono (brak mu początku i końca), ale ilustracje niesamowicie kolorowe do tej pory pozostały… Ciekawam, czy jak dorobię się kiedyś potomstwa, to będzie chciało ono słuchać tak zabytkowych bajek? Ale jeśli zacznę jemu (temu przyszłemu potomstwu 🙂 czytać jeszcze zanim pojawi sie na świecie, to może polubi jak już nań wychynie?
A „Sceny z życia smoków” też mam i też mocno zaczytane… Zawsze było mi szkoda Żaby, jak nią smoki pomiatały… I jak jej się śniło, że rosła na grządce ze szczypiorkiem na czubku głowy… Ale za zupą ogórkową nie przepadam (choć smoki nosiły ją w termosach na szyi :). Aha, i te „Sceny” czytał kiedyś pan Kowalewski w ramach dobranocki w telewizji…
A o Kubusiu Puchatku nikt nie wspomina?? Ostatnio na onecie dyskusja zażarta była, czy Puchatek jest płci żeńskiej może (bo w oryginale ma żeńskie niby imię Winnie the Pooh – chyba to zdrobnienie od Winifredy? – ale opisywany jest w formie męskiej). Wpadło mi w ręce wydanie angielsko-polskie Kubusia i włosy stanęły mi dęba – obok równolegle tekst polski i oryginalny, ale teksty te zupełnie o czym innym traktowały! W każdym razie początek zupełnie inny… Choć przekład pani Ireny Tuwim nadal chyba najlepszy, to jednak o czym innym niż oryginał się zdawał… Tak jak nie mogę się przekonać do przekładu „Alicji w Krainie Czarów” (pozdrawiam wszystkie nasze trzy Alicje 🙂 – przeczytałam oryginał i tłumaczenie polskie nijak mi nie leży…
A w podstawówce zaczytywałam się „Mikołajkiem” :).
Jak najbardziej popieram apel Profesorka. O misiu być musi! 🙂 A ponieważ towarzystwo tak sentymentalnie sobie poczyna pod wpływem Owczarkowego wpisu o Garbusku, to podaję adres stronki o dobranockach. To dopiero grzebalnia w przedmiotach znajomych z dzieciństwa!
http://www.muzeumdobranocek.pl/
O.K. U Jagusi Euskal, Londyn i Rosja do pooglądania.
No, takie wine cellars to ja rozumiem… czyżby szampańskoje tam wylegiwało? Bo je trzeba przekręcać od czasu do czasu, jeśli mnie pamięć nie myli, i mają być pod jakimś kątem.
A co do pojemności mojego komputra to i owszem, porównywalna z pojemnościa Budy 🙂
Ola,
Winnie the Pooh jest rodem z …Winnipegu, stolicy kanadyjskiej prowincji Manitoab : Już kiedyś mialam o tym wspomnieć, ale mi się zabocyło.
Winnie – skrót od Winnipeg. Zaraz będę dalej konwersować, muszę sprawdzić pocztę.
Cyrylicą Garbusek „wchodzi” troszkę powoli…, ale urok ma wielki.
Zajrzałam do muzeum dobranocek i tak sobie pomyślałam, że bajki są jak dobre wino-im starsze tym lepsze…
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/testkufwordpresa.txt
Tutaj Blejkocik zebrał kufy, zajrzyjcie i testujcie, tylko żebyście znowu Krusińskiemu czegoś nie przyłożyli na weekend do roboty, żadnych tłuszczów i pochyłek 🙂
no to próbuje 😥
Hurra! 😀
To jesce jedna 😎
Copki z głów przed Blejkocikiem!
Mrrrał!
A wynik testu jest tutaj:
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=65#comment-5656
Apeluję!
Testujcie z umiarem 🙄
Z poważaniem
Blejk Kot
O, rany! Nie wiem, Blejkociku, czy na początku nam ten umiar wyjdzie! 😀 Wreszcie mamy słownik emotikufowy! 😆
powariowali… dziecka po prostu…
To moze ja tez sprobuje,bo w tej materii ciemnam jak przyslowiowa tabaka!
😮 😆 🙄
a teraz zobaczymy ,co wyszlo?
O, widzę, ze ta zabawa zaraźliwa jest… 😆
Mrrrał!
No ta…
Blej Kocie wielkie dzieki za ten instruktarz.Teraz przynajmniej nie musze
zebrac u jejmosc syna-mego :d
A wyszło, wyszło… 🙂
Blejkocicku!
W uznaniu Twoik zasług na polu sezenia internetowy oświaty, specjalnie dlo Ciebie i dlo Twoik dzieci, umiescom kolejnom smocom opowieść!
Zyce syckim przyjemnego cytania! 🙂
– Dzisok nie bedziemy pili ani piwecka, ani winecka, ani zodnego inksego alkoholu! – zawołołek stanowcym głosem. To moje wołanie odbyło sie ocywiście wte, kie sie juz ze Smokiem przywitołek, a ón, będoncy grzecnym gospodorzem zaproponowoł mi kufelek Smadnego Mnicha.
– A to dlocego? – zapytoł markotnie
– Po piyrse dlotego, ze karnawał sie skóńcył i trza se dać kapecke na wstrzymanie. Na pewno od braku piwa nie pomrzemy! A po drugie dlotego, ze musis mi dzisiok wyryktować jakomsi piyknom specjalnom opowieść dlo dzieci! Przeca relacje z nasyk spotkań nie ino dorośli cytajom. Zastanowiołeś sie kiesik w ogóle, jak my wyglondomy w ocak cytelników? Nic ino picie i picie! Jak nie piwo, to wino, jak nie wino, to gorzołka, nawet, kruca, absyntu my próbowali. I tak majom wyglądać ostatni Smok na ziemiak polskik i jego kamrat Profesorek? Godom Ci, trza zwolnić tempo!
– O krucafuks! Profesorku! Toś ty opisywoł te syćkie nase bezeceństwa?!
– Ocywiście! Przeca dobrze wiys, ze pise na blogu i syćkie nase spotkania som w miare dokładnie opisane i opublikowane.
Złapoł sie za łeb
– No toś mnie piyknie załatwił! Kie mi sie film urwoł, to se ludziska dopiyro o mnie pomyśleli… Ka jo sie teroz podzieje ze wstydu? Aleś mnie załatwił…
– Nie przejmuj sie zaś tak mocno! Kapecke sie z nos pośmiali i telo. Ale na razie z tym kóniec, a dzisiok scególnie, bo to bedom dzieciska cytać, abo bedzie im cytane, w zalezności cy same umiejom, cy nie.
– To co bedziemy tak o suchyk kufak siedzieć? Przeca mi w gardle zasknie po piyńciu minutak!
– Ty to juz myślis, ze na świecie nima inksyk napojów od alkocholu? A cy jo Cie zostawiłek kiesik w potrzebie? Nie! To co sie frasujes? Nie bój sie bedziemy pili i to jesce jak smacnie!
– Ale co? – zapytoł
– Zaparzymy se kawy! Jesceś pewnie kawy nie pił, bo downymi casy, przed Twoim snem kawy tutok nie beło, a po pobudce cheba nifto Cie tym napojem nie cęstowoł… Jo w kozdym razie nie przybocom se, cobym Ci kawe parzył, a cheba nifto opróc mnie do Cieie nie zaglondo.
– Prowda jes, kawy jesce nie piłek. Pozirołek ino w telewizorze, jak ludziska kawe pijom, no ale w telewizorze to co inksego niz na zywo.
– No, to zaroz se zaparzymy. Przyniesłek Ci cajnik, taki zwycajny, coby go mozno nad ogniem powiesić. W tym cajniku bedzies se mógł wode warzyć. Niestety, ogranicenia technologicne Twoi siedziby nie pozwalajom na to, coby zainstalować tutok prowdziwy ekspres, dlotego kawe bedziemy parzyć nojprymitywniejsym sposobem, po turecku, cyli bedziemy ryktować tak zwanom fusiare. Od razu Ci powiym, ze kiebyś fcioł polecieć do Turcji w celu napicia sie kawy tym sposobem, mozes se śmiało odpuścić! Sposób tyn, cyli zalywanie kawy wrzątkiem do śklonki jes sposobem typowo polskim i z Turcjom mo telo wspólnego, co fasolka bo bretońsku z Bretaniom, a ryba po grecku z Grecjom!
– Tak cy inacy, mnie jes syćko jedno, bo i tak jesce kawy nie piłek – powiedzioł filozoficnie – Ryktuj tom kawe jak fces!
Wartko sie do tego zabrołek.Najsampierw wysłołek Smoka po źródlanom wode. Kie juz przylecioł nazod, powiesilimy cajnik nad ogniem i cekalimy jaze sie woda zagrzeje. Jako syćkim wiadomo, do tego sposobu parzenia kawy specjalnyk umiejentności nie trza… Pore minut i z zimny wody wyryktowoł sie wrzątek. Wystarcyło zalać kawe i telo…
– Widzis i to jes cało śtuka! – powiedziołek do Waweloka po wykonaniu powyzsyk cynności. – Nawet Ty bedzies umioł kawe zaparzyć.
– Co znacy sie NAWET JO… Ze niby jo nic nie umie wyryktować? – zaperzyło sie Smocysko
– Nie no… flaski otwieros doskonale! – zaśmiołek sie – Dyć nie obrazoj sie tak, śpasuje se ino z Ciebie, ale to dlotego ze Cie barzo lubie!
– No to jak tak, to mos odpuscone! – powiedzioł ze smiechem
– Wolis kawe z mleckiem, cy bez? – zapytołek
– Krucafuks, Profesorku, a skąd jo mom to wiedzieć?
– Dobra, to wleje Ci mleka. A o to, cy lubis słodzonom cy nie, juz Cie pytoł nie bede, ino Ci posłodze. Nojwyzy nie bedzie Ci smakować i wte bedzies juz wiedzioł No to mos, napij sie!
Wawelok wzion śklonke i zacon siorbać powoli, bo kawa beła sakramencko gorąco. Ale widać mu posmakowała, bo na jego kufie od razu zaceno sie malowac wielkie uznanie
– O widzis, Profesorecku, Tyś to jes prowdziwy kamrat! Takie dobre rzecy mi zawdy ryktujes!
– Smakuje Ci?
– Ba, jesce jak!
No to teroz mozes śmiało zacąć jakiesi ciekawe opowiadanie dlo dzieci, bo Ci juz w gardle nie zasknie!
– Dobra! Jo Tobie i dzieciskom opowiem barzo fajnom historie, jak my z kuzynami uprawiali sporty zimowe.
– Coście uprawiali?! – zapytołek zdziwiony
– Coześ sie tak zdziwił… Sporty zimowe, przeca godom Ci!
– Jakie?
– A jakie, kruca, sporty zimowe znos? – zniecierpliwił sie – Wiadomo, jazde na sankak i łyzwak!
– Zmyślos i to sakramencko!
– Prowde godom, nojprowdziwsom!
– Jakze to? Opowiadoj wartko!
– Beło to pewnom zimom, kie ocywiście belimy jesce barzo młodzi z kuzynami i mieskalimy obok siebie Ale wte to beły zimy! Śniegu to napadało po cubki smreków! A mróz beł taki, ze morze zamarzało, o rzekak i jeziorak nie wspomne! Teroz, to nie som zimy…
– Dobra dobra! – przerwołek mu -Ty, meteorolog, o sporcie miołeś godać, nie o pogodzie!
– Uprzejmie Cie pytom, Profesorecku, cobyś mi nie przerywoł opowieści, bo wątek strace! Ale jak fces o sportak, bedzie o sportak. No to kie juz godołek, napadało telo śniegu, ze dobrom godzine zajeno mi odsypywanie wejścia do moi groty.Kie sie juz uporołek z tym, uwidziołek ze Ondrasz i Krzywolec tak samo som juz na polu.
– Co robimy, chłopocki? – zapytołek ik.
– Ano, zima przysła!
– Pozirojcies! Nie zorientowołbyk sie, kiebyście mi nie powiedzieli – ironizowołek. Trza wymyślić se jakomsi zabawe! I jo nawet wiym co!
– No to godoj!
– Pojeździmy se na sankak!
– A nie wiys przypodkiem mędrolu, ka nojdziemy sanki? – zapytoł Krzywolec
– A wiym! Pozycymy od ludzi, ftórzy mieskajom w ty wsi niedaleko. Ostatnio, kie tamuk przalatywołek, uwidziołek takie wielgie sanki stojonce przy jedny chałupie. To se pozycymy, pojeździmy, a późni odstawimy na miejsce!
Zgodzili sie wartko i polecielimy po te sanki. Były sakramencko wielgie, tak ze we trzek moglimy sie w nik zmieścić. Zaroz zaciąglimy je na górke i dawaj zjezdzać! Ale my mieli radoche, godom Ci Profesorku, zabawa przednio!
– No i co beło dali? – zapytołek z ciekawościom
– Ano, jako to w zyciu bywo, syćko mo swój kóniec. Okazało sie, ze na sanki przysed kóniec akurat w tyn dzień, bo za kolejnym zjazdem, Ondrasz skryncił za barzo w prawo i my przyładowali centralnie w smreka… Nom sie niewiela stało, ale sanki rozwaliły sie w drebiezgi.
– Zespuste! – powiedzioł Krzywolec, pocierając guza na cole i próbując złozyć do kupy pore kawałków
– Ty nie mędrkuj, ino myśl co teroz chłopom oddomy! – krzyknął Ondrasz. – Pozycylimy całe, a oddomy co, drewno na opał?
– Spokojnie chłopocki! – powiedziołek do nik – rzecywiście głupio wysło i trza teroz załatwić sprawe elegancko. Połamanyk sanek oddawać nie bedziemy. Weźniemy pore złotyk monet, com se uzbiyroł i oddomy w to samo miejsce, ka stoły sanki. Ludziska za te monety moze kupiom se nowe…
No i tak my zrobili. Polecielimy wartko do ty wsi i zostawilimy na miejscu sanek pore monet. Myśle ze na nowe starcyło. Ino ludziska musieli sie sakramencko dziwować, dlocego na miejscu sanek znaleźli złote monety.
– No nieźle! A na tyk łyzwak, to jako beło?
– Zaroz jak my dutki oddali – wrócił do opowieści – godom do kuzynów:
– Słuchojcie! Z sankami nie barzo wysło, to moze na łyzwak pojeździmy?
– A z cego se te łyswy wyryktujemy? – zapytali
– Kie ostatnio bawiłek sie na jedny polanie, ty na ftóry jes pobojowisko, to nalozłek tamuk połamane miece. Kieby sie je osadziło na deskak i przywiązało do stóp, byłyby piykne łyzwy.
– To lecimy! – krzykneli z zapałem
Polecielimy na to stare pobojowisko, ino beło ocywiście zasypane. Ale zacęlimy wartko sukać i po kwili mielimy juz komplet seściu miecy. Teroz wystarcyło odpowiednio wyryktowaś desecki i przywiązać do nóg. Miece za pomocom młotka powbijalimy jednom stronom w desecki.Drugo, naostrzono strona miała robić za łyzwe. No i z tak wyryktowanym sprzętem sportowym polecielimy nad jezioro. Krzywolec od razu zacon jeździć, ale mu nie wychodziło, bo lód beł śniegiem przysypany. Po poru bróbak siod z rezygnacjom. Wte jo wpodłek na pomysł, coby wzbić sie w powietrze i ziejąc ogniem przelecieć na mały wysokości nad lodem Wte ón powinien sie wygładzić i ze śniegu ocyścić. Tako my zrobili. Od razu beło lepiy, o cym przekonoł sie boleśnie Ondrasz, ftóry wyrwoł sie piyrsy na lód i po kwili wywinął piyknego orła! Ale po poru próbak i poru upadkak, zawijalimy na tyk łyzwak jak trza! Widocnie musiało sie sprowdzic stare przysłowie: Kie sie nie przewrócis, to sie nie naucys…
– Hahaha! Wawelocku! A na skijak nie próbowaliście hipać? – zapytołek śmiejący sie
– A puknij ze sie w coło! Po piyrse, ryktowanie skocni zesłoby nom do wiesny! A po drugie, co to za zabawa, kie my przeca umimy latać?
– No tak… rzecywiście zabocyłek – powiedziołek – Aleście mieli zabawy!
– Ano, smocyska musom se jakosi organizować cas…
– Ciekawe ino, coście wyprawiali wiesnom i jesieniom, kie desce i słoty przysły!
– Ano o tym, Profesorku, to Ci opowiym inksym razem…
Tu sprzedają książki z ilustracjami Pana Szancera, dokładnie te same co kiedyś, tylko nie wszystkie:
http://www.gmp.poznan.pl/szancer.html
Mrrrał!
Dzięki Profesoreczku!
Dzisiaj moje kochane aniłecki 😈 już śpią pozwijane w kłębuszki.
Ale jutro na pewno przeczytamy!
Pozdrawiam
I dobrrranoc Państwu.
Co złego, to nie Blejk Kot 😛
Ale śmiesznie wyszło. Przegrałam licytację na Allegro, bo ktoś zaczekał do ostatniej minuty i zaofiarował 37 zł.
Teraz znalazłam następną ofertę, której wcześniej nie było, z opcją kup teraz za 22 zł i skorzystałam. Wygląda więc na to, że jednak mam Garbuska.
A ta strona podana przez Owczareczka bardzo rosyjska w treści – hi, hi – i formie. Skopiuję sobie.
Nie ma tam jakiejś kufy z fajerwerkami?
Blejkocie! pisz/wysyłaj na gmail adres!
Ja tam tych kuf nie próbuje na wszelki wypadek, znam tylko ze trzy. Te animowane zabierają sporo miejsca na komputrze, aczkolwiek czerwieniejący sie kufą blejkocik to pikna kufa 🙂
No, no, obie opowieści jak zwykle genialne.Czyta się świetnie. Przeczytałem, spać więc mogę pójść za chwilę. Przyjemności za mną, teraz obowiązek i do spania.
PS. Jak znam zycie i siebie, to jeszcze ze 2 godzinki miną, nim Grześ zdecyduje się jednak naprawdę pójść spać, więc ten cały pierwszy akapit lekko bez sensu jest. Ale tak już mam. Pozdrawiam.
Cyrylica to pikuś, ale to jakiś niezbyt aktualny rosyjski – Nie szkodzi, warto sie pomęczyć. Dzięki Owczarku za linkę. 😀
A Emtesiódemeczce dziękuję za linkę do książek z ilustracjami p.Szancera 😀 Jestem w trakcie kompletowania biblioteczki dla córeczki. Co prawda trudno ją podejrzewac o to, zeby wogóle coś z tego rozumiała, ale juz i tak bardzo lubi słuchac wierszyków Brzechwy i Tuwima. (bo innych jakoś, wstyd się przyznać, nie pamietam)
Muzeum Gosicki jest niesamowite 😀 Toż cały dzień by tam spędzić można.
Tylko dlaczego doba ma tylko 24 godziny?
Acha, Euskal Herria to po baskijsku Kraj Basków po prostu.
Ledwo zipię. Zaraz poczłapię w kierunku łóżka. Dobranoc Państwu.
😀
Nie ma się czego wstydzić, Jagusieczko – pamiętasz najlepsze! Też nie mogłam zrozumieć przed laty(dwoje dzieci, półtora etatu), dlaczego doba ma tylko 24 godziny. Śpij słodko i szybko. Aaaa….:)
I co Ty, Owczareczku narobiles! Mja Pancia tak sie rzucila do czytania Konika Garbuska, ze o Bozym swiecie zapomniala – moja miska pusta, piasek przed noca nie zmieniony, ona tylko siedzi i czyta, zaczytuje sie Garbuskiem, ktorego prawie zupelnie zapomniala, bo ostatni raz go czyatala jako mala dziewczynka. Siedziala przed ekranem ze trzy godziny, czasami sie zasmiewala, a czasami wymuszala na mnie abym sluchal fragmentow, np ten o Wielorybie (czudo-judo-ryba-kit…), Wolalabym, aby mi otworzyla puszke szprotek – jesli mam byc szczery.
No, nic. Jutro bede musial z nia powaznie porozmawiac w sprawie regularnego zmieniania piasku swemu staremu, choremu kotu… Dobranoc.
Dla wszystkich, którzy mają dzieci :
W Galerii Budy /muzyka jest cd pod tytułem „Przyjaciele Piotrusia Pana”. Ten dysk dostałam parę lat temu od kolegi z Białegostoku, jego znajoma nauczycielka nagrała to ze swoimi uczniami, dzieciaki napisały teksty, śpiewały, grały. Byli wtedy na etapie szukania kogoś, kto by ten dysk wydał, potem kontakt z Krzyśkiem się urwał i nie wiem, czy wyszło. Ale dysk mam i polecam wszystkim, którzy mają dzieci w wieku paru lat plus. Ja, stara baba, chętnie słucham Ciucubabki 🙂
Polecam!
P.S. Tych piosenek było z 15 i gdzieś mam cały dysk demo, który dostałam od Krzyśka (a to nauczycielka Krzyśka mu podrzuciła), ale póki co tylko tyle, co podałam mam na maszynie. Bardzo mi się to podobało, bo dzieciaki w różnym wieku nad tym pracowały, komputerowo i różnie, i naprawdę wyszło to pięknie.
Myślis, Basiecko, ze ta Grupa pod Budom to sie mieści konkretnie pod NASOM budom? pisze Owczarek
– no pewnie, Owczarku!!! 🙂
BlejkKot jako Wielki Systematyzator Kufowy… W Budzie wspomnienia lektur i ilustracji dzieciństwa… I muzyka, muzyka, muzyka – temat, który poruszyć lękam się i żądam (bo doba ma wciąż tylko 24h… 🙁 )
zobaczymy 😀
Panie Kocie Mordechaju,
Dziekuje Panu i Pana Panci za pamiec (ciekawe tylko co Panska Pancia pamieta?!). Ciesze sie ze moje oryginalne wykonanie Konika i 32 grudnia jeszcze ktos pamieta, mimo ze uplynelo juz wiecej niz 40 lat. Dla zainteresowanych moja strona internetowa mhochman.com przypomni lub zapozna z moja tworczoscia.