Pół śklanecki
Cosi wom, ostomili, powiem: śklanka jest w połowie pusto. Bajako. W połowie pusto i ślus.
I co? Cy to znacy, ze jo jestem pesymistom? E, jo byk tak nie pedzioł. Ba chyba muse wyjasnić, jakom śklanke mom na myśli. No to wyjaśniom.
Otóz idzie mi o śklanecke z takim proskiem, ftóry mojo gaździna rozpuściła se w gorącej wodzie. Dostała ten prosek od Janieli, ftóro pedziała, ze to jest lekarstwo dosłownie na syćko. Cóz. Kie idzie o te leki na syćkie mozliwe i niemozliwe dolegliwości – to mojo gaździna jest cłowiekiem małej wiary. Barzo małej! Ba skoro juz ten prosek dostała, to uznała, ze niekze spróbuje chociaz, jak to smakuje. No i napełniła pół śklanki wrzątkiem. Wsypała prosek, wymiesała, a potem ostawiła to, coby pockać, jaz ostygnie. I posła cosi w telewizji oglądać.
Wkrótce potem jo sie zakrodłek do chałupy, coby do komputra zasiąść. Mijołek po drodze kuchnie i uwidziołek te śklanecke na stole. Pomyślolek se, ze właściwie to i jo mógłbyk sprawdzić, jak to smakuje. Przecie nic, co ludzkie, nie jest psu obce, a przynajmniej nie powinno być.
Wesłek do kuchni. Stanąłek na tylnyk łapak, a przednimi oporłek sie o brzeg stoła. To, co nojdowało sie w środku śklanki, pachniało brzyćko. Ale moze ten lek brzyćko pachnie, ba piknie smakuje? Zanurzyłek swój owcarkowy jęzor w tym płynie i… Krucafuks!!! Co za plugastwo!!! Tak mi to gymbe wykrynciło, ze o mało co nie zwaliłek śklanki na podłoge. I całe scynście, ze tak sie nie stało. Bo kieby gaździna usłysała brzęk tłuconego śkła, to zaroz do kuchni by wpadła. I jaz do jutra rana nie miołbyk co licyć na choćby maluśki kawałecek jałowcowej. Haj.
No i teroz, kie jo ten wpis ryktuje, ta śklanka dalej w kuchni stoi. Śklanka z tym sakramencko obrzydliwym lekarstwem. Tak obrzydliwym, ze na jego wypicie powinno sie skazywać najgorsyk bandziorów – od rozu przestępcość spadłaby piknie!
Ale co by nie godać – mogło być gorzej. Przecie ta śklanka, tamok w tej kuchni, mogła być wypełniono tym ohydztwem w całości, a nie ino w cynści. Więc co jo sie tam bede turbowoł, ze dolnom połowe nacynka wypełnio świństwo. Lepiej radować sie tym, ze górnej połowy ono nie wypełnio. Bajako.
Tak, tak, ostomili… Utarło sie, ze fto godo, ze śklanka jest w połowie pusto, ten jest pesymistom, a fto godo, ze w połowie pełno – ten jest optymistom. Ale przecie wcale nie musi tak być. Syćko zalezy od tego, co za płyn jest w tej śklance – paskudny cy pikny. Hau!
Komentarze
Otoz to Owcarku-zalezy co jest w szklance???
Jak jakas trucizna,czy inne paskustwo,to niech bedzie pol szklanki,albo NIC!!
No a jak wypelnia ja np.smakowita czekolada goraca z rumem,to dobrego jest zdecydowanie za malo 😉
A wracajac do tematu ptaszkow,to informuje,ze sroki podkarmialam sloninka.Nawet odejmowalam sobie od gabki szynke!! Bestyje tak sie rozmnozyly,ze doszlo o zgrozo,do zachwiania ptasiej rownowagi 😮
Mysle,ze wszystko wroci wkrotce do rownowagi.Niech no tylko Maryna sie pojawi 😀
Salute amici.
PS.Czy ktos wie,jak sie skonczyla „afera” z Franczeska???Czy szczesliwie wrocila do domu????
Ana,
Franczeska pewnie jak zwykle, poszlajała się po swojemu i wróciła.
Sroki podkarmiała słoninką i narzeka, że im tak dobrze 🙄
U mnie słoninka w sklepie jest nie do kupienia, co najwyzej boczek. A tak chętnie bym sobie wytopiła smalczyk…
Ja natomiast, zasiadając do czytania nowego wpisu Owczarka, miałam właśnie lekarstwo rozpuszczone w śklance wrzątku. Całkiem to smakowite jest, składa się z aspiryny i czegoś tam, a smakuje bardzo cytrynowo. Pobieram prewencyjnie, bo coś mnie w kościach łamie, w gardle drapie, w nosie kręci.
Pogoda deszczowo-wiatrowa.
Dzień dobry,
Nie było mnie znowu parę dni, ale chyba mogę już wyjaśnić dlaczego. Otóż wyprowadzamy się i to jest przyczyną braku czasu u mnie od dłuższego czasu. Jeszcze mamy do załatwienia parę spraw, zrobić remont, posprzątać po remoncie i wprowadzić się na nowe lokum. Przypuszczam, że to znowu zajmie jakiś czas, ale potem będę miała już święty spokój. I nareszcie odpocznę, bo jak na razie jestem nieprawdopodobnie zmęczona, nawet mi się myśleć nie chce, nie mówiąc o pisaniu. A dodatkowe utrudnienie w tej całej sprawie to odległość między tymi miejscowościami, a to wynosi około 300 km. Miłego dnia Owczarkowi i Bywalcom Budy . 😀
Gdy paskudztwo jest w szklanicy –
Lepiej, by w połowie pusta
Była, byś ją zaniósł do piwnicy,
Gdzie kartofle i kapusta.
Cosi wom, ostomili, powiem: śklanka jest w połowie pusto. Bajako. W połowie pusto i ślus.
Czyżbyś miał jakiś wiarygodny przeciek, iż jesteśmy JUŻ w połowie sławetnego kryzysu?! 😀
Realista powie :szklanka jest w połowie pusta patrząc od góry a w połowie pełna od spodka 😉
A pragmatyk, że można wszak dolewać, dosładzać, świeżo dojrzewające owoce wkrawać (wmiksowywać), pić małymi łyczkami, upijać z cudzego, postarać się o nową pełną szklankę a nawet o zapas wlewu do niej…
Tylko filozof siądzie, założy ręce i będzie dywagował nad sposobem istnienia rzeczy… A i to nie każdy… 🙄
A co do aspektu „lekarstwowości” w całym tym zagadnieniu – one man’s potion is another man’s poison* —
— …napisałeś o tym jasno i obszernie bodaj na początku października 2008… Kto miał uszy, posłuchał; kto miał oczy – przeczytał; kto do używania swych szarych wzwyczajony – pokojarzył fakty, daty, alegorie… 😀
_____
*w oryginale oczywiście ‚one man’s meat is another man’s poison’ — lecz odkąd tak sparafrazowałam znane porzekadło w kwietniu 1993 (bodaj na ‚idiomatyce’ w Westminster College i deputy head, która prowadziła z nami te zajęcia wykrzyknęła spontanicznie ‚she is brilliant! this girl is simply brilliant!’** – używam tylko mej wersji (w końcu własogłownie wymyślona, nawet jeśliby ktoś niezależnie wymyślił to samo… jeden albo sto jeden ktosiów… 😉
**przed Harrym Potterem słowo ‚potion’ miało znacząco mniejszą używalność… na pewno nieczęstą dla dziewczęcia które tylko trzy miesiące wcześniej przyjechało na swe pierwsze brytyjskie stypendium
Hortensjo-odpocznij sobie.Przeprowadzalam sie juz trzy razy,wiec „znaju”te udreke………………..chociaz z kazdej przeprowadzki sa korzysci,bowiem czloweiek moze pozbyc sie kupy gratow,ktore zdazyl nagromadzic!!
U nas piekna pogoda,w sloncu dosc cieplo.Jeszcze jutro troche babiego lata.Potem tylko deszcz,duuuuuuuuuuuzo dzdzu 😉
Hej.
Owczarku, jasne, że zawartość zawsze się liczy 🙂
i punkt patrzenia
Już nie pamiętam od ilu miesięcy ta piosenka za mną chodzi. Zróbcie sobie ‚pełny ekran’ i posłuchajcie tekstu. Wcale nie jest tak daleko od rozważań Owczarka 😉 może za kimś też zacznie chodzić, …to na zdrowie 😉
Czekolada goraca z rumem? Hmm. 🙄 😉
Mówią, że skuteczne lekarstwa mają obrzydliwy smak, Owczarku.
Emi, niezła. 🙂 Ciekawe, jak długo będzie się cieszył.
Hortensjo, cieszę się, że się udało. Najtrudniejsze masz za sobą. I gdzie te Twoje koty będą teraz chodzić? 😀
Jak dla mnie, zawsze może być połowa szklanki. 😆
emi pisze: Zróbcie sobie ‚pełny ekran’ i posłuchajcie tekstu.
Próbowałem, ale mój ekran nadal jest w połowie pusty. 🙁
Do Anecki
„No a jak wypelnia ja np.smakowita czekolada goraca z rumem,to dobrego jest zdecydowanie za malo”
Mom nadzieje, Anecko, ze w Krainie Wiatraków rumu nigdy nie zabroknie. W końcu Holandia to kraj zeglorzy, a ka som zeglorze – tamok rum obowiązkowo musi być! No a cekolada? To chyba w pobliskiej Belgii powinno jej być pod dostatkiem 😀
Do Alecki
„U mnie słoninka w sklepie jest nie do kupienia, co najwyzej boczek.”
Na mój dusicku! Słoninka nie do kupienia? A więc jednak Kanada jest bidnym krajem, a nie bogatym! Ale nic straconego, Alecko. Jest jesce cas, coby napisać list do Świętego Mikołaja z prośbom o zapas słoniny na cały rok. I wte na święta bedzie miała piknom słoninecke, a na Nowy Rocek – wyryktuje sie pikny smalcyk 😀
Do Hortensjecki
„A dodatkowe utrudnienie w tej całej sprawie to odległość między tymi miejscowościami, a to wynosi około 300 km.”
Na mój dusiu! Jo to sie furt przeprowadzom – ze wsi do holi i z holi do wsi. Kozdego rocku. No ale nie do sie ukryć, ze odległość między wsiom a holom jest mniejso niz 300 kilometrów. Niekze Ci sie, Hortensjecko, jak najsybciej ta przeprowadzka zakońcy i niek wyniknom z niej na przysłość same przyjemności! 😀
Do TesTeqecka
„Gdy paskudztwo jest w szklanicy –
Lepiej, by w połowie pusta
Była, byś ją zaniósł do piwnicy,
Gdzie kartofle i kapusta.”
Coby inksym schlebić gustom
Spozywcymi miesankami,
Na stół wnosom groch z kapustom,
Nie kapuste z kartoflami 😀
Do Basiecki
„Czyżbyś miał jakiś wiarygodny przeciek, iż jesteśmy JUŻ w połowie sławetnego kryzysu?!”
Co do sławetnego kryzysu wiem ino jedno – jesce sie nie narodził taki kryzys, co to by sie prędzej abo później nie skońcył.
„A pragmatyk, że można wszak dolewać, dosładzać, świeżo dojrzewające owoce wkrawać (wmiksowywać), pić małymi łyczkami, upijać z cudzego, postarać się o nową pełną szklankę a nawet o zapas wlewu do niej”
Juz jo wole, Basiecko, se nie wyobrazać na utrate kielu kilogramów kiełbasy jałowcowej skazałaby mnie gaździna, kiebyk zacął dolewać i dosładzać w jej osobistej gaździninej śklance 😀
Do Zbysecka
„Realista powie :szklanka jest w połowie pusta patrząc od góry a w połowie pełna od spodka”
Ba downo temu, Zbysecku, był w bazie namiotowej w Tworylnem w Biescadak taki słoik dzemu, ka właśnie górno połowa była pełno, a dolno – pusto. W dodatku dolno płascyzna tego dzemu nie była wcale równoległo do dna słoika, ino kapecke pochylono. Cym zaś była ta przestrzeń między dnem słoika a dzemem? Bywalcy bazy ukwalowali i ukwalowali. Jaz wreście wymyślili – PRÓZNIA POCHYŁA 😀
Do Emilecki
„Już nie pamiętam od ilu miesięcy ta piosenka za mną chodzi.”
Bajuści, Emilecko, mom wrazenie, ze jak by sie tam zywobycie narratora tej piosnki nie potocyło – on wse nojdzie niepodwazalny dowód na to, ze tak jest właśnie najpikniej i ślus 😀
Do EMTeSiódemecki
„Mówią, że skuteczne lekarstwa mają obrzydliwy smak, Owczarku.”
Godajom tyz, ze najzdrowse som te leki, ftóryk sie nie biere. Cyli kapecke tak, jak to u pona Safrina było: kupujemy lekarstwa, bo aptekorz przecie musi zyć, ba potem te lekarstwa wyrzucomy, bo my tyz musimy zyć 😀
Spotkał się dżem z próżnią. Chylę się przed twą słodyczą, wyznała. Próżna, lecz dobrze ułożona, zauważył dżem, gęstniejąc z zadowolenia. 😆 😆 😆
W grodzie Kraka otwarto wystawę obrazów pana Turnera. To są sakramencko dobre obrazy. Zbójecka żyłka się we mnie odezwała, jak je oglądałam – ale się powstrzymałam i nawet jednego nie wyniosłam! Wróciłam do Warszawy z pustą walizką, ale z pełnymi żywiołów oczami. Wystawa potrwa do pierwszych dni stycznia – gorąco zachęcam do jej odwiedzenia.
Aga,
którego pana Turnera? Oni mają różne imiona, a jeden ma nawet *Ted* Turner, ten od CNN, założyciel.
Niejednemu na imię Burek 🙄
Ana,
Dzisiaj uda mi się odpocząć bo się zaziębiłam, a ponieważ jutro wyjeżdżam aby odebrać klucze i zacząć remont mieszkania, więc cały dzień przesiedzę w łóżku, aby chociaż trochę się wykurować. A od piątku dalej do roboty. 😉 😀
MT7,
Dzięki Ci. Mieszkanie jest na parterze, a wszyscy mieszkający na tym poziomie dbają o zieleń dochodzącą do ich mieszkań i dzięki temu każdy może powiedzieć, że ma ogródek przy mieszkaniu. Ogródek jest wprawdzie mikroskopijny ale dobrze, że jest w ogóle. Tak więc kociska będą mogły trochę ruchu na powietrzu zażywać. Oczywiście Spółdzielnia nie protestuje przeciw zagospodarowaniu tego skrawka ziemi przed domem. 😆
Owczarku,
Ja tylko dlatego narzekam na tę odległość gdyż tego jeżdżenia tam i z powrotem jest stanowczo za dużo. A ja naprawdę nie cierpię podróżować. 😉 😆 😆 😆
Kraków odwiedził Joseph Mallord William Turner. ‚Ten’ Turner. Jak głosi tytuł wystawy, malarz żywiołów. Dobrego dnia.
Alicja nietutejsza, dlatego pyta. 🙂
TesTequ widocznie masz o połowę za duży ekran 🙂
‚on wse nojdzie niepodwazalny dowód na to, ze tak jest właśnie najpikniej’
no może poza tymi chwilami refleksji pt. ‚po co’
Kto pyta, nie błądzi podobno 😉
Ja mam o połowę za mało czasu 🙄
Jesienna szklanka wydaje się ‚samo-dopełniać’ zamiast opróżniać: buki i inne pienińskie drzewa wciąż zielone*, znów prawie tydzień słońca dzień w dzień (i cóż że chłodno-mroźno?!… kiedyś się musimy z panią zimą na nowo zaprzyjaźnić, a taki styl znacznie lepszy, niż inne możliwe :cool:)…
…i do tego te efekty specjalne… pienińskie, przedwczorajsze!!!
(Jeszcze nie opisane, bo czasu brak… strasznie brak…)
😀 😀 😀
_____
*wczoraj, biegnąc ku Kalwaryjskiej (Podgórze), zauważyłam, że klony na przeciwległym nabrzeżu Wisły (Kazimierz) wyglądają tak, jak czasem w okolicach 10 września… wiem, wiem, przymrozek już był i wystarczy jedno silniejsze wietrzysko, ale…
Do Agecki
„Spotkał się dżem z próżnią. Chylę się przed twą słodyczą, wyznała. Próżna, lecz dobrze ułożona, zauważył dżem, gęstniejąc z zadowolenia.”
Bajuści, Agecko! Tak właśnie sie działo między tym dzemem a prózniom w tej biescadzkiej bazie jakosi tak koło 1990 rocku.
„Zbójecka żyłka się we mnie odezwała, jak je oglądałam”
Najpierw fciołek pedzieć, ze przez wzgląd na morskom tematyke wielu obrazów pona Turnera, powinna sie racej odezwać zyłka piracko. Ba potem pomyślołek, ze skoro Kraków jest blizej Tater niz morza – to moze faktycnie zbójecko? 😀
Do Alecki
„którego pana Turnera? Oni mają różne imiona, a jeden ma nawet ‚Ted’ Turner, ten od CNN, założyciel.”
Jest tyz hyrny Turner dzikozachodni – Frederick Jackson Turner. To znacy na Dzikim Zachodzie on nie zył, ba był hyrnym historykiem Dzikiego Zachodu. I jak w 1893 rocku wygłosił odcyt pt. „The Significance of the Frontier in American History” (akurat tutok pod słowem „Frontier” nalezy rozumieć – tak mniej więcej – telo co Dziki Zachód), to zdobył taki hyr, ze potem właściwie syćka dzikozachodni historycy zbocowali go w swoik pracak. Jedni gwarzyli, ze godoł prowde, inksi – ze godoł bździny, ba gwarzyli o syćka. Tak więc sławnyk Turnerów jest telo, ze casem mi sie widzi, ze najprostsym sposobem na to, coby zostać sławnym, jest przeinacyć nazwisko na Turner.
„Ja mam o połowę za mało czasu”
Jesteśmy, Alecko – wroz z kotem i Marynom – w trakcie naukowego rozwiązywania tego całego problemu casu 😀
Do Hortensjecki
„Dzisiaj uda mi się odpocząć bo się zaziębiłam”
No to, Hortensjecko, pijemy niezdrowie Twoik wirusów!
„Ja tylko dlatego narzekam na tę odległość gdyż tego jeżdżenia tam i z powrotem jest stanowczo za dużo.”
No to pijemy tyz za to, coby to jezdzenie jak najsybciej sie skońcyło, za to zacęło sie ino radowanie piknym ogródkiem 😀
Do EMTeSiódemecki
„Alicja nietutejsza, dlatego pyta.”
Zalezy kany. Tutok w Owcarkówce – jak najbardziej tutejso! 😀
Do Emilecki
„no może poza tymi chwilami refleksji pt. ‚po co'”
Ino ciekawe, cy wte, kie nachodzi go to „po co”, to cy śpiewo o tym głośno, cy ino po cichutku, coby nifto nie słysoł 😀
Do Basiecki
„Jesienna szklanka wydaje się ‚samo-dopełniać'”
Tyz piknie! Choć zarozem uświadomiłek se, Basiecko, ze kieby śklanka była całkowicie pełno, tako z menniskiem, to tyz nie byłoby dobrze, bo wte straśnie łatwo byłoby zawartość śklanecki rozlać. To chyba właśnie dlotego ksiądz Twardowski pedzioł: jak jest tylko dobrze – to niedobrze 😀
Czesto czytam w e-gazetach tylko tytul artykulu i ide prosto do komentarzy czytelnikow. W gazeta.pl byl artykul o tym, ze Chevrolet sprzedaje na europejski rynek swoj samochod typu Camaro. Spodziewalam, sie, ze komentarze beda krytykowaly amerykanski samochod. A tu niespodzianka. Wiekszosci czytelnikom samochod bardzo sie podoba, a jeden niesmialo zaproponowal, aby w jego miescie Chevrolet otworzyl salon samochodowy. Inny czytelnik tak odpowiedzial na te propozycje”
„Jak cie kmiocie bedzie stac na Camaro, to sobie podjedziesz do miasta gdzie jest dostepne. Nie otwiera sie salonow, by zaspokoic ciekawosc pustakow z wiatrem w kieszeniach przyklejonych nosem do szyby wystawowej. Jak ci sie nie podoba, to mozesz sobie isc poogladac Ferrari, Lamborghini lub Porsche w Pierdziszewie Gornym. Te firmy napewno tam maja swoje samochody. Co za jelop.”
I kto tu widzi szklanke prawie pelna. 🙂 W ktorym salonie samochodowym jest Felek?
Ostatnio Felek jeździ Lexusem, na ftórym wymalowane jest logo jednej z jego firm – „Felkopolu”. Ba nie wiadomo, Orecko, jak długo jesce bedzie nim jeździł. Felek zmienio auta jak rękawicki, więc równie dobrze moze wkrotce nie ino kupić se na przykład właśnie Siewroleta, ba tyz wyryktować pod Nowym Targiem własny salon samochodowy tej marki 😀
Orca,
to typowe dla komentarzy pod artykułami, a dokopać komuś zza anonimowego węgła, wtedy dobrze się poczuję!
Ja za tym, niech każdy występuje jak chce, ale takiego fudamenta nigdy nie będzie stać na wypowiedź z otwartą przyłbicą. Woli zza węgła.
Czytam artykuły – rzadko komentarze, bo szkoda zdrowia.
Felek wymalowal na samochodzie nazwe swojej firmy, chyba dlatego, aby placic mniej podatkow od businessu.
Alicja,
Komentarze w gazeta.pl i pewnej innej e-gazecie rzeczywiscie sa pelne zlosci i krytyki. Szklanka nawet nie jest do polowy pusta. Jest zupelnie pusta. Folklor i agresja.
W miejscowych e-gazetach i krajowych zrodlach informacji takiej zlosci nie ma. Dlatego czesto czytam tylko tytul i komentarze. Z komentarzy dowiem sie o czym jest artykul i co o tym mysla czytelnicy. Czyli obie strony za jednym razem.
Do Alecki
„Czytam artykuły ? rzadko komentarze, bo szkoda zdrowia.”
Jo właściwie tyz. Ba na scynście som niekany takie miejsca, ka cytonie komentorzy jest nieskodliwe, a nawet barzo zdrowe 😀
Do Orecki
„Felek wymalowal na samochodzie nazwe swojej firmy, chyba dlatego, aby placic mniej podatkow od businessu.”
Tak cuje swoim sóstym owcarkowym zmysłem, ze z tego Felkowego loga na jego lexusie wyniknie jesce niezło heca 😉 😀
🙂
O psiakostka (za przeproszeniem Owczarka), szklankę mam juz tak jakby pustawą, aczkolwiek na łyk zostało.
Ida okolicznosci meteorologiczne, od których zazwyczaj mykam pod kordełkę, więc mykam – i dobranoc!
p.s.
Gdzie jest Plumbum?!
Wczoraj przeczytalam na tutejszych lamach artykul pt.Przeswietlamy majatek kosciola” Lazarkiewicza.O malo nie dostalam zawalu!!!Sil juz nie mialam,zeby sie do budy doczlapac!!!!Normalnie nie czytam zbyt czesto komentarzy,tym razem „wel” .Sa jeszcze podobnie myslacy,jak ja………………….chociaz i ich komentarze nie napawaja mnie wielkim optymizmem 🙁
Na dodatek paskudna pogoda,niech to licho 😉
Hej.
Dla tych, ktorzy czesto widza puste szklanki zalaczam zdjecie trzech siostr zamieszkalych w Bethel na Alasce. Bethel jest polozone na obszarach Alaski zwanych the Bush. Do miejsc o nazwie the Bush nie prowadza zadne drogi. The Bush to miejsca na Alasce, gdzie dojazd (dostep) jest mozliwy tylko malym samolotem, lodzia lub pieszo. Pieszo tylko dla szalencow.
Na zdjeciu dziewczynki pokazuja swoje pierwszy raz zlapane i samodzielnie oczyszczone ryby.
Zobaczcie te szczesliwe buzki z the Bush:
http://www.adn.com/2011/07/12/1964216/2011-life-in-the-bush.html#id=1914138&view=large_view
Felek nadal chodzi mi po glowie. Czy on kupuje ryby na targu w Nowym Targu, czy wynajmuje samolot na Alaske i tam sam lapie ryby? Intrygujaca postac ten Felek.
Dziewczynki sa na pewno szczesliwe,ale te rybki………….hmmmm raczej sa poszarpane,niz wypatroszone 😉
Chociaz sama nie bede pchac sie „na afisz”,bo w zyciu nie wypatroszylam jeszcze zadnej rybki 😮
Ciao amici.
Ana,
toż to dzieciaczki, zaczynają się ćwiczyć! Ja i owszem, patroszyłam wszystkie ryby, które łowił mój Dziadek, mało tego, dawałam im w łeb 🙄
jako smarkata, zaznaczam. No, ktoś się musiał tym zająć, babcia umierała ze strachu, jak rybka poruszyła się na patelni, a co dopiero żywa rybka!
Jemy jałowcową i nikt nie myśli o tym, że właśnie zajadamy jakieś prosię, które ktoś musiał kiedyś tam uszlachtować.
Orca,
więcej zdjęć z Twoich okoliczności przyrody, proszę 🙂
I dziękuję za podesłane.
Ja wypatroszylam w zyciu jedna rybe i wiecej tego robic nie bede. Nie, to nie byl losos. Ryba byla gatunku China rockfish. Nie wiem, czy ta ryba zyje u wybrzezy Chin, ale wiem, ze zyje u wybrzezy WA. Mieso jest niezwykle smaczne.
Ana,
Masz racje, ze te ryby sa poszarpane. Dziewczynki sie ucza. Ryby w tamtych regionach to czesto jedyne pozywienie.
Alicja,
Niestety nie robilam tych zdjec. Zdjecie pochodzi z gazety Anchorage Daily News.
Z tego samego albumu jest zdjecie kobiety, ktora wprawnie filetuje lososia uzywajac noza ulu.
http://www.adn.com/2011/07/12/1964216/2011-life-in-the-bush.html#id=1961389&view=large_view
Te dziewczynki z poprzedniego zdjecia tez naucza sie poslugiwac tym nozem nie tylko w celu filetowania ryby. Noz ulu sluzy do krojenia warzyw, owocow i oczywiscie miesa.
Ojej!
Takiego bym do krojenia warzyw, a nie filetowania 😉
Zdolna kobieta.
Witajcie!
Odkryłem w zakładkach link (dodany dawno temu) do Owcarka i zaglądam tu znowu, by móc poczytać o moim Podhalu siedząc w centrum kraju.
Owcarku piykne zycie wiedziesz.
Syćkiego najlepsego – żebyś zawsze miał szklankę do połowy pełną 😉
Swoją drogą miłe wieści z Zokopanego http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/krakow/pierwszy-polski-medalista-zio-konczy-80-l,1,4865039,wiadomosc.html
O! Dzięki, Łukasecku, ze te wiadomość! Sto lat dlo hyrnego osiemdziesięciolatka! A o tym jego olimpijskim medalu, to kasi cytołek, ze bidok po ukońconym biegu musioł ładnyk pare godzin cekać, zanim sie dowiedzioł, cy mo ten medal cy go nimo. Tak długo w tamtyk casak trwało licenie punktów. Jesce roz zdrowie nasego pierwsego zimowo-olimpijskiego medalisty! 😀
A wracając do tyk rybek patrosonyk na dalekiej Alasce, to kotu mojej gaździny ślinka pociekła piknie, kie na te fotki poziroł. Lepiej ino coby Felek znad młaki sie o tej Alasce nie dowiedzioł. Bo kie sie dowie – to jesce przyjdzie mu do głowy, coby jom kupić. A kie jom kupi – to ona juz nie bedzie tako pikno 😀
Owczarku,
Alaskę juz kiedyś kupiono za względnie marny pieniądz od Ruskich, o czym z pewnościa wyczytałeś z wiadomej biblioteki Felka, on niekoniecznie czytaty, ale snobek on on ci jest i na półkach musi mieć wszystko.
I niech ma, byle tylko można się dorwać do tej biblioteki 😉
Łoj… właśnie przeczytałam… na dzisiejszy pieniądz to moze Felek nawet mógłby Alaske kupić?!
Tylko teraz juz sie nie sprzedaje stanów, niestety (i dobrze!)
Prezydent Obama podczas wizyty w Rosji dowcipnie podziekowal Prezydentowi Miedwiediewowi (czy to tak sie pisze?) za Alaske:
„Along the way you gave us a pretty good deal on Alaska. Thank you.”
Wyobrazam sobie, jak Prezydent Miedwiediew usmiechal sie do kamery, slyszac te slowa, a pod nosem przeklinal. W Rosji do dzisiaj sprzedaz Alaski jest uwazana, jako wielka hanba. Szczegolnie kiedy okazalo sie, ze na Alasce jest duzo ropy. Poza tym Rosja mogla byc polozona na trzech kontynentach, a tak jest tylko (?) na dwoch.
Obecnie niektorzy politycy Rosyjski uwazaja, ze wszystkie tranzakcje carskiej Rosji byly nielegalne. Felek moze sie przylaczyc do tej grupy Rosjan. Marnuje czas, jesli uwaza, ze to doprowadzi do sprzedazy.
Właściwie to nie wiem, czy nie byłoby lepiej, gdyby Felek kupił – byle nie budował tam Manhattanu.
Zaraz powiem, dlaczego. Dzięki temu, że Rockefellerowie wykupili wielkie tereny wokół Nowego Jorku (Tarrytown) i w tej chwili jest to olbrzymi park, ich własne włościa udostępnione dla wszystkich, pewnie też tam byłoby zabudowane.
Masz rację, Orca,
nie w smak to było Miedwiediewowi. Transankcje odbyły się dawno i nie ma co teraz odwracać historii, choćby nie wiem, jak to się nie podobało współcześnie.
Transakcje to jednak (wydaje mi się) coś innego niż najazdy i zabory.
Wracając do Rockefellerów, podrzucam (pewnie sie powtarzam) sznureczek.
To jest pół godziny jazdy od Manhattanu, a wiośczanie, cicho i spokojnie (można ominąć biesiady 😉 ):
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/IIZjazd
No to i tak dobrze, ze pon Obama nie zbocył jesce ponu Miedwiediewowi, ze Rosja miała tyz sanse posiąść Kalifornie (w swoim casie stało tamok nawet pare rosyjskik fortów), ino jakosi nie za barzo sie postarała – i nie posiadła. A tak w ogóle, cy jo juz kiesik zbocowołek, ze w XIX wieku grupka Polaków wpadła na pomysł, coby kupić Kalifornie i przenieść tamok całom Polske? Ot, coby zrobić psikusa zaborcom. Moze worce kiesik wpis o tym wyryktować? 😀
TranSakcja 🙂 Dziekuje.
Zaobserwowalam, ze coraz wiecej osob lub calych grup wykupuje ziemie tylko po to, aby ja zabezpieczyc od wszelkich konstrukcji. Rodzina R. ma duzo pieniedzy i stac ich na duze transakcje. W calym kraju sa bardzo znane miejsca, ktore istnieja tylko dzieki ich inicjatywie ochrony naturalnego srodowiska.
We wrzesniu spedzilam troche czasu na okolicznej wyspie o nazwie Orcas Island. Na tej wyspie istnieje grupa ludzi, ktorzy zajmuja sie wykupywaniem terenow wyspy tylko w tym celu, aby nikt i nic nie budowal lub zmienial na wykupionym terenie. W tym roku grupa wykupila na Orcas Island gore o nazwie Turtleback Mountain. Wylacznie w celu ochrony tej gory od wszelkich zmian i konstrukcji.
Czas na kawe.
Owczarku,
W Washington Post byl kiedys artykul na temat Rosji, Alaski i Kalifornii. W komentarzach do tego artykulu czytelnicy zaproponowali Rosjanom kilka innych stanow US…, ale trzymajcie sie z daleka od Alaski i Kalifornii. Artykul byl dowcipny i celowo niezupelnie oparty na faktach tylko raczej na iluzjach.
Chyba najwieksza transakcja wszechczasow w tym kraju byla Luisiana Purchase od Napoleona. To bylo tak dawno, ze Francja na pewno o tym nie wspomina.
Oczywiscie – Louisiana.
Gdzie jest ta kawa?
Orca,
podobne pomysły są w Kanadzie, ale właściwie wystarczy pomysł i grupa ludzi stojacych za, żeby rząd zatwierdził jakiś teren jako park prowincjonalny czy narodowy. To jest w końcu olbrzymi kraj, a mieszkańców ledwie co, stać nas na oszczędzanie „okoliczności przyrody”, póki jeszcze one są.
Owczarku,
nie przypominam sobie, byś zbocywał o tej Kalifornii i wykupie, by zaborcom zagrać na nosie. Napisz na ten temat.
Tak sobie można żartować, ale nie sądzę, żeby to się dało przeprowadzić, logistycznie i przede wszystkim psychicznie, że tak powiem.
Góry Skaliste to jednak nie samiuśkie Tatry, ani inne swojskie pejzaże, cos o tym jako emigrantka wiem 😉
http://www.youtube.com/watch?v=wZ2D45w9DTo&feature=related
U nas tez jest organizacja,ktora wykupuje tereny,zeby je zwrocic naturze.
Kiedys zrzeszala sporo milosnikow przyrody,ale ostatnio tez ma finansowe klopoty 🙁
Zeby tego bylo malo,minister Srodowiska oglosil,ze ma zamiar zmiejszyc areal rezerwatow i parkow narodowych,bo w kasie widac juz dno!!
Jednym slowem-ZGROZA.
Dobrze,ze slonca nie mozna sprzedac!?Dzisiaj swieci nam piknie i fajnie jest! 😉
Hej.
U nas wiele parków stoi jak stoi, beż żadnego zagospodarowywania, bo to są olbrzymie obszary. Jedyne zagospodarowanie to tablica informacyjna i ewentualnie jakiś budynek albo budka. Właściwie jak spojrzeć na mapę, to cała Kanada jest takim jednym parkiem narodowym, gdzieniegdzie (generalnie wzdłuż granicy południowej granicy) zamieszkałym 😉
I oby jak najdłużej tak zostało!
Dodam, że małe parki (ale i tak obszarowo spore!) są zagospodarowywane, trasy do chodzenia i tak dalej, to zazwyczaj idzie z kasy prowincjonalnej (jeżeli park jest prowincjonalny, a nie narodowy). Dzieje się tak dlatego, że oprócz ogólnokrajowego podatku GST (w Polsce odpowiednik – VAT) płacimy też podatek prowincjonalny. W Ontario jest to 7% (GST 8%, jedno do drugiego się dodaje). W sensie podatkowym mówię tylko o zakupach (oprócz jedzenia), bo istnieją też różne inne, od nieruchomości i takich tam przyjemnostek. Kiedyś oprowadzałam was po moim Frontenac Park – jak znajdę zdjęcia, to wrzucę sznureczek.
Przyjemnej niedzieli wszystkim życzę 🙂
U nas tez placi sie roczny podatek na gmine.Ale te pieniadze ida glownie na pomoc socjalna,subsydiowanie roznych organizacji itp.Na nature nie zostaje juz prawie NIC.Dlatego tutaj glownie ochrona zajmuje sie panstwo(parki narodowe,rezerwaty)oraz przedsiebiorstwo, odpowiednik Polskich Lasow, i wspomniane przez mnie towarzystwa przyrodnicze.Te ostatnie dysponuja finansami glownie od osob prywatnych.
Teraz jest w Europie wielki kryzys,wiec natura „tyz” musi cierpiec,takie czasy 🙁
Wiesz, u was mały kraj, u nas wielki, no i podzielony na prowincje. Każda prowincja ma swój własny rząd. Jedne prowincje są biedniejsze, inne bogatsze, zależy, co tam kto ma – jedni ropę naftową, inni rozwinięty przemysł i tak dalej. Najbiedniejsza jest chyba Nowa Funlandia, tradycyjnie ma też największy procent bezrobocia (w porywach dochodzi do 20%).
Takie Ontario to bogata prowincja. No i obywatele chcą, żeby podatek prowincjonalny wspierał prowincjonalne sprawy. A federalny rząd i tak daje ze swojej puli coś tam. Jakoś to wszystko się kręci, byle jak najdłużej.
Zerknęłam do źródeł, Holandia ma dwa razy mniej obywateli (nieco ponad 16 mln.), niż Kanada, ale na km kwadratowy przypada prawie 400 mieszkańców. Kanada ma 34 mln. obywateli, a na km kwadratowy przypada…3.5 osoby! Idę powiedzieć sąsiadom, żeby przeneiśli swoje chałupy kapkę dalej, mnie się należy te 1/3 km kwadratowego, o!
Dzisiejsze niedzielne popołudnie u znajomych. To juz ostatnie podrygi jesieni, ostatni klon cukrowy, z którego pierwszy lepszy wiatr zdmuchnie te piękne, czerwone liście.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_8239.JPG
p.s.
Zaznaczam, że ten klonik ma dopiero pare lat, ale za jakiś czas wyrośnie z niego wielkie drzewo 🙂
Klon bardzo piekny.Czerwoniutki taki!!
U nas jeszcze sporo zielonego.Chyba za tydzien bedzie wiecej kolorowych lisci.Zaluje,ze przed naszym domem posadzono jakies wierzby o szaro-burych lisciach,wiec nigdy nie jest jesiennie-kolorowo 🙁
My tutaj o jesieni,a w sklepach juz Boze Narodzenie 😮
Gdzie czlowiek nie wejdzie,tam dekoruja,upychaja choinkowe ozdoby,nawet sa juz rozne swiateczne slodycze???
„Holinder” nie mozna z tym poczekac!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Salute amici.
Moze ktos ma ochote zobaczyc jesien w parku narodowym Yellowstone polozonym w stanie Łajomin.
http://www.yellowstone.co/oldfaithfulstreamingcam.htm
Kamera jest ustawiona na gejzer o nazwie The Old Faithful. Ten gejzer wybucha gotujaca sie woda co 90 minut na wysokosc do 50 metrow. Caly spektakl trwa do 5 minut. Kiedy zobaczycie w kamerze ludzi zbierajacych sie wzdluz punktow widokowych, oznacza to, ze The Old Faithful juz sie przygotowuje do erupcji.
Zauwazylam, ze Ranger, ktory operuje kamera przesuwa ja w rozne miejsca, kiedy The Old Faithful przygotowuje sie do kolejnego spektaklu.
Orca,
wprowadzasz zamieszanie w geografii – na mapie nie ma takiego stanu 😉
Teraz to fajnie zrobili, z kamerą, ale za dawnych czasów było spartańsko i krople wody padały na obiektyw.
http://alicja.homelinux.com/news/33.Old_Faithful4.jpg
A, i pachnie tam siarką, oczywiście! Trochę to mi przypomina klimaty islandzkie, chociaż w Islandii nie ma bizonów, a tam i owszem, chodzą sobie niespiesznie i nie zwracają uwagi na stonkę turystyczną.
http://alicja.homelinux.com/news/27.Yellowstone1.jpg
Zainteresowanym, a z daleka od Kraju polecam spektakl na żywo za pół godziny z groszem, pierwsze takie przedsięwzięcie – teatr w teatrze, telewizji i jednocześnie via internet – na żywo. Krystyna Janda w roli głównej.
Sama jestem ciekawa, jak to wyjdzie…
http://www.boska.tvp.pl/boska.html
Tu opis:
?Boską!? widzowie Teatru Telewizji ? największej sceny teatralnej w Polsce, zobaczą już 24 października o godz. 20.30. W tym samym czasie ruszy też transmisja w internecie, na stronie http://www.boska.tvp.pl.
Transmisja w internecie realizowana będzie z trzech kamer. Widz, który zechce oglądać spektakl za pośrednictwem sieci, będzie mógł ? inaczej niż w klasycznym teatrze ? zmienić ?miejsce? na widowni wybierając obraz z jednej z trzech kamer.
Po raz pierwszy TVP będzie transmitowała tego rodzaju wydarzenie teatralne w najwyższej jakości obrazu ? ?Boską!? będzie można oglądać równolegle w TVP HD.
Zapraszamy do oglądania ?Boskiej!? w tvp.pl i w poniedziałkowym Teatrze Telewizji. Start: 24 października 2011 r., godz. 20.30.
Te znaki zapytania to łotr zamienia, jak się wkleja czyjś tekst…z „…” robi to-to 🙄
Guzik, u mnie ten teatr via internet nie działa 🙁
Szmery, bajery i trzy kamery, a poza posiekana reklamą (przedtem działała dobrze) nic innego nie widzę i tyle z całego spektaklu 🙁
Alicjo- juz od dawna nie ogladam zadnych filmow w TV komercjalnej,bo musialabym siedziec przed ekranem do bialego rana,no prawie.Film jest tak posiekany durnymi reklamami,ze po pewnym czasie nie wie sie juz, o co w filmie chodzi?!
Na szczescie jest jeszcze TV Canvas z Belgii,w ktorej nie nadaja reklam i filmy koncza sie o przyzwoitej godzinie.Wczoraj z wielka przyjemnoscia obejrzalam film amerykanski pt.”the Visitor”.Swietny dramat,dobra gra i piekna muzyka.Czegoz chciec wiecej 🙂
A gejzerki tez warte podziwu!!
Hej.
Chyba w tej chwili Old Faithful konczy kolejna swoja reklame.
Ana,
U mnie jest podobnie z tv. Telewizor stoi, ale sluzy do wycierania z niego kurzu lub ogladania DVD.
Bywalipodobno tacy, ftórym telewizor słuzył do wyjęcia za środka kineskopu, wstawienia do środka akwarium z rybkami i udawania, ze oglądajom se rybki w telewizji. Ino jak w dzisiejsyk casak wstawić akwarium do płaskiego telewizora? Chyba ze płaskie akwarium z płasckami w środku 😀
Jakosi trudno było mi noleźć cas na wyryktowanie wpisu o… braku casu 😀 Ale wreście go wyryktowołek. Za niedługo powinien być 😀