F-Sesnoście
Na mój dusiu! Nie wiem skąd, ale skądsi Sebastianicek dowiedzioł sie, ze mom z tymi F-Sesnoście cosi wspólnego! No to skoro cało rzec wysła na jaw, nimo co dalej ukrywać, ino trza pedzieć prowde i tylko prowde.
A syćko zacęło sie od tego, ze jak w ostatniom środe te hamerykańskie samoloty F-Sesnoście leciały do Polski, to jeden z pilotów wymyślił se, coby przy okazji pozwiedzać nas kraj z lotu ptoka. Powietrznom wyciecke krajoznawcom postanowił zacąć od Tater. Kie lecąc w ik strone znalozł sie nad Waksmundem, rozejrzoł sie dokoła i … uwidzioł mnie! I to akurat kie piłek Smadnego Mnicha! Siedziołek se wte niedaleko chałupy, między niewysokimi smreckami, coby nifto mnie nie widzioł. No i z ziemi nie widzioł mnie nifto, ale z powietrza – widać mnie było bardzo dobrze. Pilot F-Sesnoście tak zdziwił sie na mój widok, ze postanowił dowiedzieć sie cegoś więcej o psie pijącym piwo. Zrezygnowoł nawet ze zwiedzania Tater, ino zaroz piknie wylądowoł przed nasom chałupom. Jak to mozliwe, ze samolot wylądowol tamok, ka nimo płaskiego terenu, ino same wierchy? Nie powiem wom, bo to tajemnica wojskowo.
Z chałupy wyseł mój baca, zupełnie nie wiedząc, co sie stało. Hamerykański lotnik wygramolił sie z tego swojego F-Sesnoście, a na widok mojego bacy zawołoł:
– Heloł! Ekskjuz mi, du ju noł e dog hu lajks bir?
– Co wy godocie, panocku? – spytoł baca. – Nie barzo wos rozumiem.
– Aj łud lajk to si e dog hu lajks bir – powtórzył Hamerykanin.
– E, pockojcie kwile, panocku – pedzioł baca. – Póde po tłumaca, to bedziemy mogli sie piknie dogodać.
Baca zniknął w chałupie, ale wartko z powrotem wyseł do pola. W rękak trzymoł dwie flaski Smadnego Mnicha. No to tłumaca juz mioł! Znocie te piosnke pona Kaczmarskiego, ka śpiewoł on, ze wódka jest tłumacem?* Smadny Mnich mo takie same pikne właściwości!
Baca podoł jednom flaske Hamerykaninowi, a z drugiej sam zacął pić. No i kie tak kapecke se popili, mogli sie wreście dogodać.
– Hej! Pikne som te wase góry! – zawołoł hamerykański lotnik tym rozem juz tak, ze baca kozde jego słowo rozumioł. – Inkse niz nase Skaliste, ale pikne!
– Ano, pikne – zgodził sie baca. – A teroz godojcie, panocku, co wos ku mnie sprowadzo?
– Ano, zaciekawił mnie pies pijący piwo – pedzioł Hamerykanin. – Uwidziołek go z samolotu, jak siedzioł niedaleko wasej chałupy i pił dokładnie to samo piwo, ftóre my teroz pijemy.
– E, cosi musiało sie wom przywidzieć, panocku – pedzioł baca. – Jak mogliście z takiej wysokości uwidzieć psa pijącego piwo? I w dodatku poznać, co to za piwo było?
– Dzięki barzo nowocesnym urządzeniom, we ftóre F-Sesnoście jest wyposazony, wiele scegółów na ziemi uwidzieć mozno – wyjaśnił Hamerykanin.
– I wyście uwidzieli tego psa koło mojej chałupy? – zaciekawił sie baca. – Cy to był mój pies?
– Nie wiem, cy was – odpowiedzioł Hamerykanin. – Wiem telo, ze był duzy, bioły i kudłaty.
– Hmm … – Baca zacął sie zastanawiać. – Cyzby mój pies Smadnego Mnicha mi wykradoł? Miołek casem wrazenie, ze to piwo mi ginie. Ale śwagier ciągle telo flasek mi przywozi, ze nigdy dokładnie nie wiem, kielo powinienek ik mieć.
– To wezwijcie swego psa i sprawdźcie, cy mo piwny oddech – zaproponowoł Hamerykanin.
– Dobry pomysł! – pedzioł baca. – Piesku! Piesku! Ka ześ? Piesku!
Krucafuks! Ocywiście, ze cuć było ode mnie piwem! Musiołek sie kasi schować. Ino ka?
Nagle wpodłek na pomysł. F-Sesnoście! Pockołek kwile za smrekami i kie ani baca, ani hamerykański lotnik nie pozirali na samolot, zrobiłek wartko pare susów, hipnąłek i juz byłek w kabinie pilota. Siodłek se tamok cichutko. Ostroznie ino wychyliłek łeb i pozirołek, co robi baca. A baca zacął mnie sukać. Hamerykanin sukoł rozem z nim. Zajrzeli do mojej budy, zajrzeli do sopy, potem zacęli rozglądać sie po polu. Hihihi! Tak jak myślołek, nawet do głowy im nie przysło, coby sukać mnie w samolocie! Jaze zamerdołek ogonem na myśl o tym, jaki jo jestem sprytny! No i krucafuks! Merdając tym ogonem, musiołek uderzyć nim w jakiś przycisk, abo nawet w kilka przycisków, bo nagle … kabina sie zamkła, włącyły sie jakieś silniki, a potem … RATUNKUUU!!! Samolot rusył z miejsca! Krucafuks! Jak te piekielnom hamerykańskom masyne sie zatrzymuje? Nimom pojęcia! Po prostu nimom pojęcia! Jestem psem pasterskim, nie lotnicym!
Samolot sunął majestatycnie ku bacy i Hamerykaninowi. W pewnym momencie baca i hamerykański lotnik uwidzieli, co sie dzieje i zacęli uciekać Niestety musieli uciekać coroz sybciej, bo samolot stopniowo nabieroł prędkości. W pewnej kwili Hamerynakin potknął sie o coś i upodł na ziem. Baca, ftóry biegł zaroz za nim, potknął sie o lezącego Hamerykanina i tyz upodł. Na mój dusiu! Zupełnie nie wiedziołek, co zrobić, coby na nik nie najechać! Na scynście samolot zacął odrywać sie od ziemi i przelecioł zaledwie kilka centymetrów nad nimi. Odetchnąłek. Ale ino na kwile. Bo przed sobom uwidziołek chałupe Janieli. Cy ten cały F-Sesnoście zdązy wznieść sie na telo, coby nie wpość na te chałupe? Ufff! Zdązył! Ino z silników odrzutowyk tak dmuchło, ze syćkie kury z podwórka Janieli wywiało, jaze wylądowały dopiero na podwórku Józki. No, to teroz przez co najmniej tydzień bedom sie kłóciły, cyje to kury.
W pare kwil potem byłek juz nad chmurami. Całe Gorce, całe Tatry i kawał Słowacji widziołek. Gorąckowo sarpołek stery, wciskołek po kolei rózne przyciski, mając cień nadziei na to, ze moze w jakiś sposób doprowodze do lądowania? Ale nic z tego. F-Sesnoście mknął dalej przez przestworza. Osiągłek ino telo, ze piknie wykonołek pętle, becke, świece i oscypka (do tej pory nie było w lotnictwie takiej figury akrobatycnej jak oscypek, ale właśnie niefcący jom wymyśliłek). W pewnej kwili F-Sesnoście zacął lecieć prosto na most nad Cornym Dunajcem w Nowym Targu. Ludzie, nieświadomi niebezpieceństwa, kręcili sie po tym moście jak co dzień: jakosi matka popychała wózek z niemowlęciem, jakiś młodzieniec przebiegoł przez jezdnie, jakiś drab wyrywoł torebke jakiejś poni … W tym momencie wcisnąłek kolejny przyciski i – samolot zacął strzelać z karabinu masynowego! Musiołek trafić draba w rzyć, bo ten nagle torebke puścił, złapoł sie za te rzyć i narobił przy tym straśnego wrzasku. Teroz dopiero ludzie uwidzieli pędzący w ik strone samolot. W panice rzucili sie do uciecki. Samochody tyz zacęły uciekać. Ino drab nie uciekoł. Widocnie te strzały w rzyć zupełnie go ogłupiły. Stanął ino na wprost samolotu z rękami podniesionymi do góry. Cosi przy tym krzycoł, ocywiście nie mogłek usłyseć co, ale chybo sło mu o to, ze sie poddoje Kie samolot był juz zupełnie blisko mostu, drab wreście sie ocknął, hipnął nad barierkom i … ocywiście skąpoł sie w Cornym Dunajcu. Zanosiło sie, ze jo tyz zaroz do tej rzeki wpodne – i to robiąc duzo więcej plusku niz ten drab. Ale będąc tuz, tuz nad wodom samolot nagle zmienił kierunek i znów zacął sie wznosić ku górze.
Kie po kwili spojrzołek na jedno ze skrzydeł, to – krucafuks! – uwidziołek, ze jakosi siatka wędkarsko z paroma pstrągami zacepiła sie o nie! Musiołek niefcący okraść jakiegoś wędkorza łowiącego nad Cornym Dunajcem! Ale dobrze mu tak! Przecie teroz jest na te ryby okres ochronny! Pstrągi straśnie sie samotały. Musiały być jesce bardziej przerazone niz jo – ale nie było to dlo mnie zodnym pocieseniem.
Nagle w coś sie zaplątołek. Nie barzo wiedziołek w co. Kie próbowołek sie od tego cegoś wyswobodzić, to nagle – o, kruca! – jakosi potęzno siła wyrzuciła mnie z samolotu! Frunąłek przez powietrze z takom prędkościom, ze mało mi usu nie urwało! F-Sesnoście zaś jesce przez kwile lecioł, ale coroz nizej, coroz nizej, jaze … BUMMM! Rozbił sie kasi w dole. Miołek cichom nadzieje, ze nie wyrządził nikomu krzywdy.
Tymcasem to „coś”, w co zaplątołek sie będąc jesce w samolocie, krępowało mnie w dalsym ciągu. Na mój dusiu! To był spadochron! Spadochron piknie sie otworzył. Spojrzołek w dół. Piknie! Okazało sie, ze nie byłek w powietrzu sam! Pod sobom uwidziołek dwa inske spadochrony! W pierwsej kwili sie zdziwiłek. Ale zaroz potem uświadomiłek se, ze znajduje sie nad lotniskiem Aeroklubu Nowy Targ. Widocnie ci dwaj spadochroniorze z tego aeroklubu właśnie byli. Pomału zacąłek sie wreście uspokajać. Nawet całkiem fajnie sie na tym spadochronie opadało: w dole pikne góry, w górze pikne niebo, dookoła pikne obłocki I cisa, kapecke ino zakłócano siumem lekkiego wiaterka i rozmowom dwók spadochroniorzy:
– Ej, ty. Widziałeś? Co to za samolot przeleciał? To chyba nie z naszego aeroklubu?
– Oczywiście, że nie! To było F16!
– Stary! Co ty wygadujesz! Skąd F16 tutaj!
– Nie wiem skąd, ale interesuję się lotnictwem wojskowym i jestem pewien, że to F16.
– Daj spokój, prędzej psy zaczną skakać na spadochronach niż tutaj przyleci …
Spadochroniorz nie dokońcył, bo spojrzoł do wierchu i zamurowało go, kie mnie uwidzioł. Drugi spadochroniorz tyz po kwili mnie zauwazył i tyz go zamurowało. Krucafuks! Obaj mieli takie miny jakby uwidzieli owcarka na spadochronie! Aha … prowda … a niby jakie miny mieli mieć? Przecie to właśnie uwidzieli!
No i tak we trójke pomalućku se opadaliśmy. Kie juz ześmy syćka trzej wylądowali, moi spadochronowi towarzyse nadal nie byli w stanie wykrztusić z siebie ani słowa. Jo zaś im pedziołek: „Hauhauu-hau”, co znacy: „Dziękuje ze wspólnie spędzony w powietrzu cas” i rusyłek w droge powrotnom ku mojej wsi.
Kie wreście wróciłek, uwidziołek, ze wrak samolotu lezy niemalze tamok, ka wystartowoł – nieopodal nasej chałupy. Koło wraku paliła sie watra, nad ftórom mój baca i hamerykański lotnik piekli se pstrągi. Zdaje sie, ze to były te pstrągi, ftóre ukrodłek temu wędkorzowi znad Cornego Dunajca. Hamerykanin – ciekawo rzec! – na głowie mioł góralski kapelus, a na grzbiecie barani korzuch!
– O! Znalozłeś sie, ty rozbójniku! – zawołoł baca na mój widok. – Kaześ sie podziewoł? Poznoj mojego nowego juhasa, Dżona Bejkera, ale my bedziemy wołać na niego: Janicek.
Dżon Bejker, cyli Janicek, wyciągnął ku mnie dłoń, więc i jo mu swojom łape podołek.
– Krucafuks! Zebyś wiedzioł, piesku, co sie tutok działo! – godoł dalej baca. – Ten wrak to samolot Janicka. Samolot, ftóry sam wzniósł sie w powietrze, a potem sie rozbił! Janicek wyjaśnił mi, ze jakieś zwarcie musiało zrobić sie w tej masynie i dlotego sama pofrunęła. Ale to nic! Janicek juz jej nie potrzebuje, bo postanowił zamieskać w nasej wsi. Tak mu zasmakowoł Smadny Mnich, oscypek i pstrągi, ze juz nie fce nos opuscać.
Wcale mnie to nie zdziwiło. Jak on całe dotykcasowe zycie zywił sie ino hamburgerami i hot-dogami, to jasne, ze Smadny Mnich, oscypek i pstrąg wydały mu sie niebem w gębie. Ale Dżon-Janicek nagle sie zafrasowoł.
– A co bedzie, jak moi przełozeni zacnom mnie sukać? – spytoł.
– E, nie martw sie, Janicku, jakoś to bedzie – pedzioł z przekonaniem baca.
I rzecywiście – jakoś to było. Bo Hamerykanie wprowdzie przysłali pod Turbacz drugiego F-Sesnoście, coby odsukoł nasego Janicka, ale pilot tego drugiego hamerykańskiego samolotu jak spróbowoł Smadnego Mnicha i oscypka, to … tyz postanowił z nomi zamieskać! Ten pilot nazywoł sie Lorens Kerry, ale mój baca postanowił godać na niego: Wawrzek.
Wreście hamerykańskie dowództwo zorientowało sie, ze nimo sensu wysyłać pod Turbacz dalsyk F-Sesnoście, bo w ten sposób bedom ino tracić kolejne samoloty i kolejnyk pilotów. Coby jednak nie wysło na jaw zaginięcie dwók F-Sesnoście, wymyślono bajke, ze jeden z tyk samolotów wcale sie nie rozbił, ino uległ drobnej awarii, a drugi wcale nie zostoł pod Turbaczem, ino musioł odeskortować tego, co mioł awarie No i dobrze! Nikomu w mojej wsi tako wersja wydarzeń nie przeskadzo. Ale prowda jest tako, ze oba F-Sesnoście zostały przy pomocy syćkik chłopów ze wsi zaciągnięte w las i zakopane, coby nifto niepowołany nie zrobił se z nik niewłaściwego uzytku.
No a co jo se polatołek tym F-Sesnoście, to se polatołek! Boce, jak dwa roki temu pon Miller, po tym jak odbył lot tym samolotem, pedzioł z dumom: „To było fantastyczne przeżycie, każdy powienien spróbować” Phi! Co pon Miller moze o tym wiedzieć! Przecie on przelecioł sie ino jako pasazer i nawet przez kwile tym samolotem nie kierowoł! Hau!
P.S. Witom nowego gościa – Przyjacielecka! Co prowda ostatnio sporo Smadnego Mnicha wypiło nom dwók nowyk juhasów hamerykańskiego pochodzenia, ale jesce cosi do wypicia zostało. Piknie zaprasom!
* Ocywiście idzie mi o te piosnke, ka pon Kaczmarski śpiewoł:
Po ichniemu nie rozumiem,
On po ludzku też,
Lecz jest wódka, jest więc tłumacz,
Przy niej mów, co chcesz.
(„Spotkanie w porcie”, słowa: J. Kaczmarski, muzyka: W. Wysocki).
Komentarze
To sie kruca narobieło. Nic sie nie psejmuj Owcarecku, jak Baca popije Smadnego to juz od Ciebie nic nie pocuje. Pij dalijino przegryzoj kiełbasa jałowcową.
Turbacz musi jes Trójkątem Bermudzkim dla F-Sesnoście.
No teroz to juz wiem co jest bo sprawa byla na tyle glosno ze sie MI5 zainteresowalo i sie pytali . A co to tlumaca (uniwersalnego c2h5oh) to mos racje Owcarku sprowdzolem z jednym francuzem i z jednym anglikiem zawse my sie dogodali 🙂 dobrego dnia owcarku, twoj blog dobrowadzo mnie do lez ze smiechu ale jak to Hitchcock pedziol „Absurdalność daje się wyrazić tylko za pomocą humoru” 🙂
Lata pies po polu,
Lata samolotem.
Scenę taką widzę,
Gdym po piwie złotem.
Nauka stąd płynie taka,że samotne picie na łonie natury-każdemu szkodzi,natomiast picie w odpowiednim miejscu i w godnym towarzystwie -to sama przyjemność i jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Poważnie zaś rzecz biorąc, tylko PRAWDA Cię Owczarku wyrwie z nałogu,przyznaj się Bacy do picia, co dwu pijących to nie jeden,zawsze będzie łatwiej , choćby z Gospodynią.
Sama nie wiem co mam teraz zrobic. Czy poradzic Ci, Owcarku, zebys az tyle Smadnego Mnicha nie pil?, bo prawdopodobnie siedzac pod smrekami wysuszyles nie jedna butelczyne, czy wrecz odwrotnie, zachecic Cie, zebys pil jeszcze wiecej, skoro takie piekne, pasjonujace opowiesci rodza sie potem w Twojej glowie 🙂
A moze to ja powinnam sie napic Smadnego Mnicha, albo naleweczki Tubylca, bo, jak widac, na trzezwo strasznie ze mnie zasadnicza, bez polotu i wyobrazni, osoba.
A swoja droga ciekawe jakby pilot zareagowal widzac Cie siedzacego pod smrekiem z ksiazka w lapach – co podobno Ci sie zdarza. Pewnie nawet by sie nie zastanawial, tylko zawrocil do Stanow i udal sie po porade juz nie, jak zazwyczaj, do swojego psychoanalityka, ale prosto do szpitala psychiatrycznego 🙂
Owcarku
Historyjka piękna.
Ale ja jestem za tym, żeby kontynuować, zakopać wreszcie te wszystkie zabawki, niech panowie przestaną się głupio i kosztownie bawić.
Ha! Prawdę mówią, że jak pijany spadnie w przepaść to wstanie, otrzepie się i pójdzie – nic mu się nie stanie.
Widać to samo dotyczy psów po paru piffkach 🙂
Masz szczęście Owcarku, że byłeś znieczulony. Jeden kolega co latał na „rurach” (MiG21), jak kiedyś go źle katapultowali na testach, to do tej pory ma kłopoty z kręgosłupem. A Tobie Owcarku nic, chociaż żeś się ot tak bez przygotowania katapultował ;-).
A w ogóle, to kapitalna historia 🙂
Owczarku, meska czesc spolecznosci zajeta byla Smadnym Mnichem badz zakopywaniem. A co na to wszytko panny spod Turbacza? Dwoch nowych juhasow chyba utajnic sie przed nimi nie da? Pozdrowienia.
A ja sobie myślę, Owczarku, że większy byłby pożytek z amerykańskich pilotów-juhasów, niż z tych „efów” dla nas. No bo na co nam takie drogie zabawki, jak nie ma kto nimi latać? (bo chyba Tobie, Owczareczku, nie zaproponują posady pilota… ;). Czy może dlatego, że amerykańskiej produkcji są? To chyba za marny argument jak na tak ogromny wydatek dla polskiego dziurawego budżetu. Co do Smadnego i jałowcowej: niedługo adwent, to może by podjąć takie małe wyrzeczenie adwentowe, co? Ja spróbuję nie jeść słodyczy – oj, ciężko będzie…
Teraz już wszystko wiem! Mój sąsiad opowiadał mi o swoim chrześniaku:ktoś
postrzelił chodoka w d… w rzyć chciałem powiedzieć.Podobno brał udział w jakimś polowaniu jako naganiacz i jakiś pijany myśliwy trafił go z dubeltówki.
I jak w Radiu Erewań:wszystko się zgadza,tylko że nie na polowaniu i nie z dubeltówki.
A swoją drogą,nie wydaje Ci się,że to trochę nie w porządku?Przecież
prowadzenie pojazdów mechanicznych będąc pod wpływem alkoholu jest karalne. Ale tak z drugiej strony,czy to dotyczy owczarków ,no bo samolot
to chyba jest pojazd(?) mechaniczny.Nawet wtedy gdy jest to F 16.
P.S.
Amerykanom wcale się nie dziwię.Jak spróbowali Smadnego,to gdzie im lepszego piwa szukać.
Owcarku,Ty masz szczescie! Tak sobie lagodnie wyladowales na spadochronie.A wczesniej wykreciles w powietrzu figure”oscypaka”.Zapewne wejdzie do arsenalu lotniczych akrobacji!!!
A propos Twojej opowiastki,przypomniala mi sie taka historia,tyz prawdziwa.
Otoz pewien Holender,zdobyl licencje na prowadzenie malego samolotu.Na pierwsza podroz zaprosil swoja narzeczona.Wczesniej umowil sie,ze jak bedzie nad domem kolegi,to pomacha na powitanie skrzydlami.Ma sie rozumiec samolotu.Wystartowali,pogoda byla piekna.Kolega juz czekal w ogrodku.”Latajacy Holender” zrobil pare kolek nad domem znajomego, pomachal skrzydlami.I tak byl zajety tymi pozdrowieniami,ze zapomnial o trzymaniu wlasciwej wysokosci.Spadl na sasiedni dom zabijajac siebie i przyjaciolke.Tak to tragicznie zakonczyla sie jego eskapada.
Z Krainy Wiatrakow napisala-Ana.Pozdrawiam serdecznie.
Tajne/Poufne
Otrzymałem od kuzyna płk J.Batterfley z Air Fors następującą informację
„Motylek,zawiadom Owcarka,że jutro ,o 2.15 czasu Zulu wyrusza jednostka Delta Fors pod wodzą Czaka Norrisa , z zadaniem odzyskania resztek obu F16 ,oraz zmuszenia do powrotu obydwu pilotów,znanych jako
Janicek i Wawrzek.Jednocześnie oficer d/s specjalnych zadań ekonomicznych już wyleciał do Urzędu Skarbowego w W-wie,celem uzgodnienia zwrotu przez Bacę kosztów F16 , jak również kosztów ekspedycji Norrisa. Niech Owcarek coś robi, bo czarno widzę.
PS, możliwe są pertraktacje,celem uniknięcia skandalu dyplomatycznego,-
-ma je prowadzić mjr.Gross Flascha ,jak mądrze z nim pogadać,to istnieje możliwość polubownego załatwienia-broń Boże nie korumpować , bo major
nie bierze. Uwaga! Przed przeczytaniem spalić tę notatkę!!!”
Narażam się na duże kłopoty,ale w tej sytiacji nie widzę lapszego wyjścia , jak szybkie powiadomienie Ciebie,biedny Owczarku , o całej sprawie.
Mam nadzieję,że wszystko dobrze się skończy-w ostateczności można iść w Góry,jako drzewiej bywało. Powodzenia!!
Owczarku-informqcję otrzymaną od J.B.,kórą przekazałem Ci o 18.18
potwierdził przed chwilą por.M.Parpar z Tel-Awiwu,on pracuję w takiej firmie konsultacyjnej „Mossad” i zazwyczaj jest dobrze poinformowany.
Przekazał mi,że mjr.Gross Flascha jest z pochodzenia/dziadkowie / Irlandczykiem i naprawdę nazywał się Porter Gros O`Flascha ale mu nazwisko skrócili, a ożeniony jest z Czeszką Cerną Browarek.
Więcej informacji nie mogę Ci przekazać,ale myślę,że dla tak zdolnego i inteligentnego Psa takiej rasy,załatwienie sprawy to MAŁE PIWKO.
Aluzju poniał?? To do roboty!
Przepyszna historia 🙂 Gdybyś owczarku chciał porzucić na chwilę swoje piękne góry i zabrał swą mądrość na Mazowsze, na pewno wreszcie zapanowałby ład i spokój. Przy niewielkiej pomocy Smadnego Mnich może 🙂
pzdr
O, o! Kapishon dobrze mówi! Dwie beczki Smadnego i byłaby znowu możliwa koalicja PiS-PO 😀
Pozdrawiam
T.
Do Zbysecka
A nawet jeśli Turbacz trójkątem nie jest, to jest (a przynajmniej kiesik
był) naroznikiem inksego trójkąta. Kiesik muse o tym napisać 🙂
Do Sebastianicka
I oby tylko nifto tego tłumaca C2H5-OH nie pomylił z CH3-OH. Bo jak ftoś
pomyli – to mogiła! Dosłownie i w przenośni 🙂
Do TesTeqecka
Chyba nawet wiem, na jakom melodie jest ta piosnka, TesTeqecku – na
melodie piosnki o ponu Hermaszewskim śpiewanej ponad ćwierć wieku temu. I to chyba nawet Wały Jagiellońskie śpiewały, ale pewności nimom 🙂
Do Motylecka
Cłowiek – pies tyz – jest istotom społecnom, więc w sumie pić tyz powinien
społecnie, nie indywidaualnie.
A aluzju poniał! Poniał! Juz przygotowołek całom skrzynke tyk aluzji na
powitanie Delty Fors i wselkik inksyk agentów! I mom jesce jednom flaske
wykwintnej aluzji wstrząśniętej niezmiesanej, na wypadek kieby wroz z tym Czakiem Norrisem jakiś 007 sie przypałętoł 🙂
Do Mysecki
To jo te drugom rade bede stosowoł 🙂
A jakom ksiązke w moik łapak taki lotnik by teroz uwidzioł? „Dzienniki
motocyklowe” pona Sze Gewary, ale muse pedzieć, ze pisorz to z niego był
nienajlepsy i cytom te jego dzienniki jesce wolniej niz cytołek Ulissesa
(w dodatku Ulissesa cytołek coroz sybciej, a „Dzienniki motocyklowe” –
coroz wolniej).
Smadny Mnich cy Tubyleckowo nalewka? I to, i to! Ino Tubylecek z
Kowboickiem chyba wędrujom teroz po świecie i sukajom swojej Królewny, a ze Królewna nie wiadomo ka jest, to ka som oni – tyz nie wiadomo. Hauuuuuuuuu! 🙂
Do Jesienicki
No to mojo wieś dała dobry przykład w zakopywaniu brzyćkik zabawek. Co
najwyzej do legendy o śpiącyk rycerzak w Tatrak dojdzie jesce legenda o
śpiącyk lotnikak pod Turbaczem 🙂
Do Borsucka
I te śyćkie Fastumy i Ketropromy nic Twojemu koledze nie pomagajom? Jeśli nie – to producenci powinni płacić mu wysokie odskodowanie, bo jak nie pomagajom, to co sie kwolom, ze pomagajom? 🙂
Do KaeSicki
Na mój dusiu! KaeSicko! Jeśli rzecywiście syćkie ponny w mojej wsi zapragnom juhasów kowbojskiego pochodzenia, to trza bedzie jesce pare tyk F-Sesnoście pod Turbacz ściągnąć 🙂
Do Olecki
Jest, Olecko, jeden pikny sposób na to, coby łatwiej było bez słodkości
wytrzymać. Trza zjeść duzo słodkości produkcji jarabskiej. Jarabskie
słodyce som tak sakramencko słodkie, ze jak teroz sie ik najes, to jaz do
Świąt nawet nie bedzies fciała na słodyce pozirać 🙂
Do Lachecka
I być moze wkrótce, Lachecku, bedzie na odwyrtke: do tej pory górole
emigrowali do Hameryki za chlebem, teroz kowboje bedom emigrować w nase góry za piwem 🙂
Do Anecki
No to faktycnie, Anecko, ten Holender popełnił straśny błąd. Wiadomo
przecie, ze w Holandii macho sie skrzydłami wiatraków, nie samolotów 🙂
Do Kapisonecka
Póki co – następny wpis ryktuje o tym, co sie wydarzyło … na Mazowsu właśnie! 🙂
Co za przyjemnosc (!) przeczytac wspomnienia i refleksje O. Podhalanskiego na temat F-16. Pozdrowienia z Seattle, McChord Air Force Base i Whidbey Island. To tutaj amerykanscy chlopcy ujezdzaja F-16.
Zatem czekam niecierpliwie :), bo w historiach spod Turbacza przepaść z kretesem 🙂
można (oczwiście ):)
Do Asicka
A jo piknie pozdrawiom Seattle, bo „Bezsenność w Seattle” (z Ryankom zreśtom :-)) to jeden z ulubionyk filmów poni Owcarkowej 🙂
Do Kapisonecka
Juz napisołek. Jak syćko dobrze pódzie – jutro powinno to sie ukazać 🙂
Drogi Owcarku Podhalanski: Oto artykul jaki ukazal sie na stronie internetowej miejscowej bazy lotniczej, McChord Air Force Base, w miescie Tacoma, WA okolo 30 mil na poludnie od Seattle.
http://www.af.mil/news/story.asp?id=123031592
Na pewno rozpoznasz F-16, ktory doprowadziles do ruiny, ale ktory jednoczesnie byl inspiracja Twoich analiz, obserwacji i wzruszen. Pozdrowienia z Seattle.
Ale, ale Owczarku, czy aby nie przyczyniłeś sie do osłabienia potencjału wojskowego naszego kraju?! Oj nieładnie, nieładnie! 😉
Owcarku
Na uszkodzenie kręgów w kręgosłupie żadna maść nie pomoże 🙁
Co do F-16, to nie są to najlepsze samoloty. Ale z nimi jest jak z samochodami. Mój samochód jest najlepszy, bo jest mój, kupiłem go i mam i nie ma szans wymienić go na inny w rozsądnym czasie. Inaczej mówiąc – jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Do Tecumsecka
To jo se myśle, Tecumsecku, ze za dwie becki Smadnego Mnicha mój baca zgodziłby sie rządzić Polskom sam – wte byłoby taniej. A kieby baca źle rządził, gaździna przy pomocy wałka przywoływałaby go do porządku 🙂
Do Asicka
Dzięki za linka! A tego generała Toma Hobbinsa to jo na własne ocy widziołek! Bo on przyjechoł do mojej wsi namawiać tyk dwók lotników do powrotu do słuzby. Ale zamiast tego – to oni namówili generała, coby i on w mojej wsi zamieskoł! Krucafuks! Zniknięcie dwók pilotów pod Turbaczem mozno było jakoś zatusować. Ale zniknięcie samego generała?! Jaz ambasador
hamerykański zadzwonił do nasego sołtysa, pytając o jakieś rozwiązanie sytuacji. W końcu stanęło na tym, ze generał Hobbins zgodził sie wrócić do tej całej Ramstein Air Base w Niemcek, ale za to od tej pory codziennie mo dostawać po oscypku i flasce Smadnego Mnicha. Na kost federalnyk władz hamerykańskik ocywiście. Zaś sam generał Hobbins, będąc pod wrazeniem
tego, co uwidzioł w mojej wsi, pedzioł potem: „Polish highlanders demonstrate that Poland has become a very powerful and more vital member of NATO than ever before”. Cemu w artykule, do ftórego dołeś mi linka,słowa „Polish highlanders” zamieniono na „This ceremony”, tego nie wiem. Ale przecie nie bedziemy wadzić sie o drobiazgi 🙂
Do Nie Takiej Złej
Posukiwacko! Jo nicego nie osłabiłek! Przecie Hamerykanie na miejsce straconyk F-Sesnoście przysłali dwa inkse! A te, co zakopano pod Turbaczem – to juz nase! 🙂
Do Borsucka
To moze, Borsucku, jednak owcarki podhalańskie lepiej sie nadajom do obsługi samolotów niz ludzie? Jeśli tak, to skoda, ze podhalany nie nalezały do Dywizjonu 303, bo kieby nalezały, to drugo wojna światowo zakońcyłaby sie juz na bitwie o Anglie 🙂