Pojedynek w „skle kontaktowym”
Mojo gaździna zadzwoniła do Janieli. Kie Janiela odebrała telefon i pedziała „Halo”, gaździna spytała:
– Przydzies dzisiok ku mnie?
– E, dzisiok chyba nie bede miała casu.
– Przydźze, pogodomy se – nalegała gaździna. – A wiecorem mój chłop z Łącka wróci, bo do brata tamok pojechoł, a jak wróci, pewnie śliwowicy łąckiej przywiezie, to sie napijemy.
– Łącko śliwowica pikno rzec! – przyznała Janiela. – Ale jo muse wartko naucyć sie wysyłania sms-ów.
– Sms-ów? – zdziwiła sie gaździna. – Przecie ty nimos telefonu komórkowego.
– Juz mom! – pokwoliła sie Janiela. – Specjalnie pojechałak rano do Nowego Targu, coby komórke se kupić i wysłać sms-a do tego obrzydliwego programu.
– Jakiego obrzydliwego programu? – spytała gaździna.
– Nie udawoj, ze nie wies! – warknęła nagle Janiela.
– A niby skąd mom wiedzieć? – spytała gaździna. – Dlo ciebie kozdy program, we ftórym głosom inkse poglądy niz twoje, jest obrzydliwy.
– A nie mówiłak? Od rozu wiedziałak, ze ty wies, ze idzie mi o „Skło kontaktowe”! – triumfowała Janiela.
– Ale przecie ty „Skła kontaktowego” nie oglądos – pedziała gaździna.
– Wcora obejrzałak z ciekawości – pedziała Janiela. – Ino specjalnie zamkłak jedno oko i zatkałak jedno ucho, coby zbyt dokładnie tego paskudztwa nie widzieć i nie słyseć. Niestety i tak widziałak te ohydne sms-y, ka z rządu nasego bezcelnie sie śmiali.
– Aha. I ty fces teroz, Janiela, sms-a do tego programu wyryktować? – domyśliła sie gaździna.
– A, pewnie ze tak! Juz jo tym syćkim weredom pokaze! – Janiela była wyraźnie podniecono. – No to muse końcyć, bo inacej nie zdąze przed wiecorem sms-owania sie naucyć.
Zanim gaździna zdązyła cokolwiek pedzieć, usłysała bucenie w słuchawce, co oznacało koniec rozmowy.
Barzo była gaździna ciekawa, cy rzecywiście Janiela jakiegoś sms-a do „Skła kontaktowego” wyśle. I choć na inksym programie mioł być jeden fajny film, gaździna postanowiła obejrzeć to „Skło”.
„Skło kontaktowe” to program hyrny na całom Polske. Poza Polskom – nie wiem, więc na wselki wypadek wyjaśniom, ze jest to program nadawany na zywo przez TVN24 i idzie codziennie od poniedziałku do piątku o dziesiątej wiecorem. Gazdom jest tamok pon Sianecki na zmiane z ponem Miecugowem. A opróc gazdy występuje w tym „Skle” jeden gość – i zawse jest nim jakiś satyryk. No i godajom se tamok, gazda z gościem, o tym, co sie aktualnie w Polsce dzieje. Widzowie tyz mogom brać udział w ryktowaniu tego programu: mogom do TVN-u dzwonić lub słać sms-y. Jeśli ftoś mo kapecke scynścia, to jego sms ukazuje sie w dole ekranu, na takim cyrwonym tle. A w tyk sms-ak to ciągle se z nasego rządu śpasujom. Śpasujom tak straśnie, ze jaz zdenerwowali Janiele. I dlotego właśnie Janiela kupiła se telefon komórkowy i postanowiła wyryktować do „Skła” własnego sms-a.
Nadesła godzina dziesiąto. Zacęło sie „Skło Kontaktowe”. Tego wiecora gazdom był pon Miecugow, a gościem pon Daukszewicz. Ledwo program sie zacął, na cyrwonym tle na dole pojawił sie pierwsy sms-owy tekst:
„Kozdy, fto prociwio sie nasemu rządowi, to sietniok nad sietnioki!”
– O! – zawołoł zaskocony pon Miecugow. – Widzi pan, panie Krzysztofie, co to za sms nam się tu pojawił?
– Kozdy fto pro … – pon Daukszewicz zacął odcytywać tego sms-a, ale przerwoł. – Wydaje mi się, że to po góralsku.
– No proszę! Jakiś góral do nas napisał! – uciesył sie Miecugow.
– Janiela! – zawołała pozirająco na to syćko mojo gaździna. – Ten „jakiś góral” to Janiela, ponie redaktorze!
Zaroz gaździna chyciła swój telefon komórkowy i tyz wysłała do „Skła kontaktowego” sms-a. Nie miała ino pewności, cy jej tekst puscom na ekran. Puścili! Krucafuks! Puścili! Na cyrwonym tle pojawiła sie odpowiedź mojej gaździny ku Janieli: „A kozdy, fto kwoli rząd, to niby kim jest?”
Zaroz zadzwonił w nasej chałupie telefon. Nie komórkowy, ino ten zwycajny.
– Halo – pedziała gaździna, kie podniosła słuchawke. Zaroz usłysała głos Janieli:
– To ty napisałaś tego sms-a, co go teroz w tym „Skle kontakotwym” widać?
– A co? Nie wolno? – spytała gaździna. Odpowiedzioł jej ino trzask odkładanej słuchawki.
„Kozdy, fto kwoli nas rząd, to mędrol nad mędrole” – taki sms pojawił sie w telewizorze pół minuty później.
– Panie Krzysztofie! – zawołoł znowu pon Miecugow. – Widzi pan, co tu się dzieje? Sami górale dzisiaj do nas piszą!
– Szkoda, że nie wiedziałem o tym wcześniej, bo bym w góralskim kapeluszu dzisiaj przyszedł – zaśmioł sie pedzioł pon Daukszewicz.
Jeśli nie oglądaliście tego odcinka „Skła kontaktowego”, to załujcie, bo kiebyście oglądnęli, uwidzielibyście sms-owy pojedynek mojej gaździny z Janielom. Wyglądo na to, ze redakcje TVN-u piknie ten pojedynek zainteresowoł, bo jak sie wkrótce miało okazać, w tym odcinku nie dopuscali na ekran zodnyk sms-ów opróc tyk od gaździny i Janieli A pon Miecugow z ponem Daukszewiczem w ogóle przestali komentować wozne biezące wydarzenia, ino z zaciekawieniem na te sms-y pozirali.
„No to nojdź mi w nasej wsi choćby jednego mędrola, ftóry kwoli nas rząd” – napisała mojo gaździna.
„Na przykład sołtys” – napisała Janiela.
„Sołtys? Ha ha ha ha ha ha ha ha ha!!!” – napisała gaździna.
„Powiem sołtysowi, ze sie z niego śmiejes” – napisała Janiela.
„To powiedz mu jesce, ze moze mnie w rzyć pocałować” – napisała gaździna.
– Wie pan co, panie Krzysztofie? – odezwoł sie pon Miecugow. – Chętnie poznałbym tę wieś, z której przychodzą do nas te dzisiejsze sms-y
– A co? Chce pan tam spędzić urlop? – spytoł zartobliwie pon Daukszewicz.
– Dobry pomysł! – pedzioł pon Miecugow. – Ale ja tak pomyślałem sobie, że może dałoby się zrobić ciekawy reportaż o autorach dzisiejszych sms-ów.
„To co? Fcecie sie dowiedzieć, jak naso wieś sie nazywo?” – napisała gaździna, kie usłysała, co pon Miecugow godo.
„Niek cie piorun praśnie, jeśli napises!” – napisała Janiela.
„A cemu miałabyk nie napisać?” – napisała gaździna.
„Przecie słysałaś. Fcom tutok przyjechać i reportaz o nos ryktować” – napisała Janiela.
„No to niek przyjezdzajom” – napisała gaździna.
„Nifto nie bedzie mnie reportazowoł! No chyba ze redaktory z mojej ulubionej telewizji” – napisała Janiela.
Gaździna niestrachliwo, Janielowej klątwy z tym piorunem nie bała sie ani kapecke i raźno wzięła sie za pisanie sms-a z nazwom nasej wsi. Ba nagle … komórka jej sie rozładowała.
– Psio mać! Ka zasilac do tej komórki? – zacęła sie zastanawiać gaździna. Niestety nigdy nie bocyła, ka ostatni roz ten zasilac schowała. Mozliwości było dwadzieścia. Gaździna sprawdziła kozdom z nik. No i ocywiście zasilac znajdowoł sie w ostatnim, dwudziestym mozliwym miejscu. Kie wreście sie nolozł, gaździna podłącyła go do gniazdka elektrycnego i do komórki. Wreście mogła znów sms-ować. Ponownie zacęła pisać nazwe nasej wsi. Robiła to tak zapamiętale, ze nawet nie zwróciła uwagi na moje ostrzegawce scekanie z podwórka. W momencie, kie wystarcyło jej wcisnąć ino jeden przycisk, coby sms poseł, w progu izby nagle pojawiła sie Janiela.
– Powitać! A co cie tutok sprowadzo, Janielciu? – spytała gaździna.
– Zaroz sie dowies, co mnie tutok sprowadzo! – zawołała Janiela, a potem znienacka wyrwała gaździnie komórke z ręki. Z całej siły rzuciła te komórke na ziem i rozgniotła obcasem na drobniusieńkie kawałecki. Gaździna pozirała na to zdumiono. Janiela zaś wyciągła z kieseni kurtki swojom komórke, uniosła jom do wierchu i triumfalnie oznajmiła:
– Teroz juz do końca tego programu ino ode mnie pon Miecugow z ponem Daukszewiczem sms-y bedom dostawać.
Ale Janiela popełniła jeden błąd: zabocyła zamknąć za sobom drzwi do chałupy. Dzięki temu wartko dostołek sie do środka zaroz za Janielom. Stanąłek za jej plecami i zawołołek barzo krótko, ale barzo głośno:
– Hau!!!
Wystrasono nagłym sceknięciem Janiela wypuściła swojom komórke z ręki. Zanim zdązyła sie po niom schylić, gaździna rozdeptała te komórke tak, jak przed kwilom Janiela rozdeptała gaździninom. Po całej podłodze walały sie teroz załośnie scątki obu komórek. W tej kwili to juz nifto by nie poznoł, ftóry kawałecek ze ftórej komórki pochodził. No, pies by poznoł – po zapachu.
– Ty weredo! – wrzasnęła Janiela. – Zniscyłaś mojom komórke!
– Najpierw ty zniscyłaś mojom – przybocyła gaździna.
– Ale jo zrobiłak to w słusnej sprawie! – zawołała Janiela.
– A jaki fras ci pedzioł, ze to słusno sprawa? – zakpiła gaździna. – Ten sam, co pedzioł Adamowi i Ewie w raju, coby w słusnej sprawie zakazany owoc zjedli?
Janiela tak zakipiała z oburzenia, ze odjęło jej mowe. Chyba na scynście zreśtom, bo zdoje sie, ze kieby pedziała to, co fciała pedzieć, usy by spuchły i gaździnie, i mnie, i samemu Ponu Bóckowi.
Nagle dało sie słyseć warkot silnika samochodowego. Warkot był coroz głośniejsy. To mój baca z Łącka wracoł.
– Piknie! – uciesyła sie mojo gaździna. – Mój chłop przyjechoł! Zaroz pozyce od niego komórke i bede se do woli sms-y do „Skła kontaktowego” wysyłać!
– To niesprawiedliwe! – zaprotestowała Janiela, ftóro wreście odzyskała mowe. – To niesprawiedliwe, bo jo juz nimom jak sms-ować!
– Sprawiedliwe, sprawiedliwe – pedziała gaździna. – Kiebyś nie zniscyła mojej komórki, jo byk nie zniscyła twojej.
W tym momencie do izby wseł baca.
– Witoj, matka – pedzioł. – O! Janiela tyz tu jest! Witoj, Janielciu! Ale cosik mi sie widzi ześ nie w humorze? Dobrze mi sie widzi?
Zanim Janiela zdązyła odpowiedzieć, baca znów zacął godać:
– Niewozne, mom tu cosi na poprawe humoru.
I zaroz spod poły marynarki wyciągnął przywiezionom z Łącka flaske.
– Łącko śliwowica! – zawołały jednoceśnie gaździna i Janiela. Obie w tej samej kwili zabocyły o „Skle kontaktowym”. Gaździna wyciągła kieliski, a baca zadzwonił do śwagra i do Wincentego, coby tyz na śliwowice przysli. Obaj wartko pojawili sie u nos i wkrótce syćka siedli do stołu. I siedzieli jaz do północy nie zwracając nawet uwagi na to, ze cały cas gro nie oglądany juz przez nikogo telewizor. A siedząc tak i pijąc nie godali o nicym inksym jak o smaku pitej śliwowicy Bo jest to hyrny trunek przez łąckik gazdów rytkowany. Ale nie pytojcie mnie, jak smakuje, bo nie wiem. Kielo rozy baca śliwowice z Łącka przywozi, to od rozu gości zapraso i syćko od rozu zostoje wypite.
Tak było i tym rozem. Kie goście posli, a gaździna z Janielom w piknej zgodzie sie rozstały, jo mogłek se najwyzej pustom flaske powąchać.
Ba tej nocy nie siebie było mi najbardziej zol, ino pona Miecugowa i pona Dukszewicza. Bo te dwa bidoki do samiućkiego końca „Skła kontakotwego” cekały na sms-a z nazwom nasej wsi – no i sie nie docekały. Hau!
P.S. 1. Powitać dwójke nowyk gości w nasej budzie! Helenecke i Nie.Lachecka! Zaprasomy na Smadnego Mnicha i wselkie inkse przysmaki, jakie sie tutok nojdom! 🙂
P.S. 2. Jesce pare słów o tym, o co mnie Alecka z Basieckom pytały. Tutok muse piknie podziękować górolom z Ochotnicy Górnej za konsultacje w sprawie słowa „fundament”. Niestety nie wiedzieli oni, skąd to słowo sie wzięło. Uświadomili mnie za to, ze godo sie nie „fundament”, ino: FUDAMENT, bez tego „N” w środku. Róznica niby niewielko, a fu(n)damentalno. No to cemu jo do tej pory wse słysołek: fuNdament? To jakiś wybitny weterynorz-laryngolog musiołby wytłumacyć. Ale wyjaśnienie pewnie kryje sie w storym laryngologicnym przysłowiu: „Kto nie dosłyszy, ten zmyśli”. Moze kiesik poświęce osobny wpis temu słowu, ale juz teroz muse pedzieć, ze mom tyz złom wiadomość: podobno w Ochotnicy „fudament” właściwie wyseł z uzycia. Jak jest w inksyk wsiak, tego nie wiem, ale obawiom sie, ze jesce gorzej, bo poza Ochotnicom usłysołek to słowo chyba ino roz. Skoda! Przecie „fudament” jest równie pikny jak „beskurcyja”! Dlotego apeluje do śyćkik góroli i ceprów, do syćkik ludzi i zwierząt, do syćkik ziemian i kosmitów: uzywojcie słowa „fudament” jak najcynściej! Nie pozwólcie, coby horda archaizmów je pochłonęła!
Komentarze
Ależ miałam zabawę – na początek (zwariowanego) tygodnia!!!
A co do meritum – tak to jest zawsze, Owczareczku, gdy politycy (polityczki) rozmawiają ze sobą ‚za pomocą mediów’. Nb – czyżby Twój tekst wpłynął na panów R i T jeszcze przed jego opublikowaniem (ponoć ucztowali… – zupełnie jak Janiela i Gaździna 🙂 )
Haha!
No to momy w budzie hyrnom łąckom śliwowice! Kruca, kie sie jom pije, jaze płacki w ocak stajom!
Acha! Ino trza bocyć, coby pić jedynie śliwowice ryktowanom ze śliwek bez pestek!
A jak dobrze pójdzie, to Wawelok dołozy nom kolejny trunek…
Piykne ostatki se wyryktujemy!
Patrzcie Państwo,jak to dobry trunek łagodzi obyczaje.
Baca ma duże wyczucie polityczne,gdyby nie jego wejście
w odpowiednim momencie – mogło-by dojść do ekscesów
i rozwiązań siłowych,a tak problem się utopił i rozpłynął.
Oj,przydał by się Baca jeszcze w paru miejscach!
Mrrrał!
Nibym kot, a obśmiałem się jak norka 🙂
A łącka śliwowica faktycznie dobra jest.
Wiem, co mruczę! Udało mi się kiedyś dorwać parę kropelek.
Ale tylko kropelek 🙁
Bo ten trunek faktycznie ma właściwości… niezostawalności resztek we flaszce.
Pozdrrrawiam.
Blejk Kot
P.S. A tym razem to u Pana Passenta ktoś bloga zatłuścił.
(dobrze, że się tam nie wpisuję, bo znowu byłoby na mnie 😉
Widzę, że dużo tracę śpiąc sobie smacznie, kiedy w nieodbieranej przeze mnie telewizji takie fajne programy lecą.
Owczarku dałeś oto świadectwo, że telewizja ta ze WSI góralskiej jest inspirowana.
I jest to inspiracja zdrowa-z ludu WSI, a nie łżeinteligienckie
antypaństwowe wymysły sfrustrowanych dziennikarzy,goniących
za popularnością za wszelką cenę.
Patrząc historycznie ,wszyscyśmy są ze WSI.
Na początku był chaos.
Potem wieś spokojna i wesoła
Pózniej powstały miasta,siedliska zła i rozpusty wszelakiej.
Czas wracać do wiejskiej sielanki z łącką śliwowicą.
Zmęczona z jaskini wróciłam i co? Patrzę a tu ponad 200 wpisów w poprzednim owczarkowym przesłaniu dla ludzi…Przestraszyłam się, że zniknie w tłumie moja relacja.
Owczarku! w owej dziurze obok Turbacza mieszkają zbójnicy (od 7 do 12 sztuk) ino portki inacej cyfrowane mają…Nie wiem. Może Orawiany.
Miej się na baczności, bo wiesz, że oni przyszli ” na owieczki, na barany”!
Kozy tam nie wpadają. Same tam lezą i dla niepoznaki innym wyjściem są wypuszczane ( tym gdzie strumień płynie) Oni te kozy doskonale znają.
Nie mogłam się dokładnie dowiedzieć o co chodzi, bo słowa mają inne i akcent nie ten co trzeba
I tragedia! Oni nie piją Smadnego Mnicha!!!
Już tam nie pójdę, mam dość żyntycy.
a najlepsze szkło kontaktowe to takie, co jest napełnione wodą rozmowną, na przykład śliwowicą z Łącka :-). Już ja wiem, czemu Owcarek ją przypomniał :-). Pewnie że pyszna, ale i tak słowackich specjałów spróbować warto 🙂
Cy my nie mamy dzisiaj przypadkiem 13-go!!!!!!!!
Nic mi dzisiaj nie wychodzi.Wszystko leci z rak.Oj napilabym sie tej sliwowicy!
Chyba usiade i zaczekam na nastepny dzien,przy okazji naucze sie „esemesow”,bo tez nie „umiem.”Jak tak czlowiek sobie”poesemesuje”,
to od razu robi sie lzej na duszy………
Hej.
Owczarku, ten „pojedynek” w tytule bardzo mi się podoba 🙂 Idealny dla opowieści o dwóch statecznych gaździnach, które na naszych oczach przeobrażają się w rasowe fudamenty, okładaja się publicznie sms-ami, a następnie rytualnie depczą sobie wzajemnie komórki. I to wszystko pod wpływem jednego telewizyjnego programu… 😉
Pozdrawiam wszystkich ciepło przy tym melancholijnym (atmosferycznie) poniedziałku
Ana wpadnij do mnie, śliwowicę mam. A daleko nie mieszkasz jakby się uparł.
Owczarek ma absolutną rację podkreślając właściwości ‚godzące’ śliwowicy i te ‚ułatwiające dialog’. Przydałoby się większy transport do Warszawy wysłać.
Magiczne działanie wyżej wspomnianego trunku obserwowałam na własne oczy. Otóż ukochany mój dostał był odegdaj w Polsce dość oryginalny prezent gwiazdkowy. Zdaje się przez mojego brata zdobyty. Była to opasła księga. Pierwsze skojarzenie było prozaiczne – pewnie słownik, coby się polskiego trochę poduczył. Ale gdzie tam! Na okładce widniał napis „Poradnik operatora telekomunikacyjnego. Praca zbiorowa. Telebeskid” A w środku słusznej pojemności piersiówka ze śliwowicą z obowiązkową banderolą w śliweczki i dwa kieliszki. (trochę mnie zdziwiły te dwa kieliszki, bo dawniej to jeden góralom wystarczał, ale może to dla symetrii)
Parę dni później bardzo pomogła z nawiązywaniu kontaktów na imprezie sylwestrowej, bo narodowości było 8, języków używanych na raz przynajmniej 4, a wszyscy świetnie się rozumieli.
Krucafuks! Cy ta pogoda sie wreście ustatkuje, cy nie? Roz zima, roz lato! Roz minus 5 stopni w skali pona Celcjusza i duje wiater jakby sie ftosi powiesił, a na drugi dzień słonecko świci i ptoki śpiewajom!
Downo u Waweloka nie byłek. Prowda. Ale casu mi sakramencko brakowało. A i ón pewnie pore dni u Krzywoleca zabawił. W kóńcu kie sie kuzyni zejdom, majom o cym godać. No, ale sie wreście wybrołek do niego, jak ino kapecke sie odrobiłek.
Zastołek go w swoi jamie, kie akurat dokładoł do ognia. Przy ścianie, ftóro była dlo niego magazynem Smadnego Mnicha, stoły świezo przytargane krzynki tego smacnego napoju.
– Serwus Smoku! Downo my sie nie widzieli! – powitołek go radośnie.
– A witojze Profesorecku ostomiyły, witoj i siadoj! – uciesył sie straśnie na mój widok. – Zaroz Ci naleje pysnego, świerzutkiego piwecka prosto ze Słowacji!
– Widać, ze Ci sie wizyta u kuzyna udała?
– A jakze! – odpowiedzioł. – Krzywolec Smadnego mi doł, na pore tyźni starcy. Ino, kruca, muse wymyślić jakisi sposób transportu, bo od dźwiganio tyk syćkik krzynek straśnie mnie plecy bolom!
– Pewnikiem bedzies musioł wynająć firme logistycnom! – powiedziołek do niego ze śmiechem. – Juz widze miny przewoźników, kie sie dowiedzom co i dlo kogo mieliby wozić!
– Eee, nie bede nikogo wynajmowoł… Jesce mi piwo wypijom po drodze!
Siedlimy przy stole, kozdy ze swoim kuflem. Dziwno rzec, w jego Jamie, kiebym tamuk nie zaglądnoł, zawdy roznosiło sie takie przyjemne ciepło. Cheba to beła zasługa kominka. Zazdrościłek tego Smokowi, bo jo kominka nie miołek ino kaloryfery… No ale trudno, nie do sie mieć kominka, mieskając w bloku!
– Co słychac u Krzywoleca, zdrowy? – zapytołek
– Zdrowy zdrowy! Dzienkuje za zainteresowanie!
– Moze byś go kiesik zaprosił tutok? Siedlibymy we trójke, to i piwko by sie wypiło, i w karty by sie pograło… Trza se przeca organizowac jakosi wolny cas w te słotne wiecory!
– Ha Profesorku! Jo go juz zaprosołek, coby mnie odwiedził, ino ón jes taki barziej odludek. Godo, ze sie duzyk miast boi, coby go ludzie nie uwidzieli. Jo mu tłumacyłek, ze kie sie postaro, to i miendzy ludzi mozno wlyźć i sie nie zorientujom, ale ón ciągle swoje. Opowiadołek mu ostatnio, jako my sie na Kraków wybrali i jakie przygody nos spotkały. Ale uparł sie i godo ze swoje wiy, a ludziom nie bedzie sie pokazywoł. Co inksego Ondrasz, tyn to nawet w dzień loto nad duzymi miastami! A ciekawski taki, ze do samego piekła by wlecioł, kieby ino uwidzioł tamuk cosi ciekawego! Ale do Ondrasza to sie na razie nie wybiyrom.
– Problemów w drodze nie miołeś zodnyk?
– Opróc tego, ze pierońsko zimno kie sie w górze leci, to nie! A jesce Ci Profesorku pokoze, co mi Krzywolec doł!
Tu wartko obrócił sie za siebie i wyjon na stół butelke z zielonym napojem w środku
– Absynt! – powiedziołek zdziwiony. – O kruca! To mos dopiyro wynalazek! Cies sie ze nie mieskos a Hameryce!
– Dlocego?
– Bo tamuk tyn trunek jes zabroniony! Downymi casy nawet w Europie nie wolno beło pić, ale teroz mozno. Wielki to jes specjał!
– No! Ino próbowołek tego , ale jakosi mi nie podchodzi – odpowiedzioł
– Co znacy nie podchodzi? A jak ześ sie za to zabiyroł?
– Normalnie…. tego… no, z gwinta…- powiedzioł z głupiom minom.
– Ech, ty… – pokiwołek głowom z politowaniem – Do cyganerii fces sie zapisać, a głupiego absynta nie umis pić…
– Cyś ty mnie, przypodkiem nie obraził? – zapytoł podejzliwie
– Jo Cie nie obraziłek, ino stwierdziłek fakt!
– Jaki, kruca fakt? Jaki? Ze niby co, jo jes jakisi Cygan? Jo do Cyganów nie mom nic, ale cygana zodnom miarom nie przypominom! – oburzył sie
– Wejze sie uspokój Smoku! Taki z Ciebie cygan, jak z kozi….zreśtom niewozne. Nie rozchodzi sie o Cyganów, ino o cyganerie, ale kie ześ sie na tym nie poznoł, znacy ze nie wiyś co to takiego. A ze Absynta pić nie umis to tyz przeca prowda! Zaś Ci muse wytłumacyć!
– Ino od pocątku dokumentnie, cobym luki w wiedzy nie mioł!
– Juz Ci ojaśniom co i jak. Widzis, cyganeriom nazywano downymi casy, takik artystów, co to dutków nie mieli, po knajpak łazili, pili za pozycone, ubirali sie jako fcieli i robili se co fcieli. Bywało i tak, ze taki artysta jedyn z drugim nie namalowoł ani jednego obrazu ani zodnego wiersa nie napisoł. Ale brode mioł, obowiązkowo w rozchełstany kosuli pod syjom chodził, no to artysta pełnom gembom! Nie syćkie takie byli, bo i rzecywiście prowdziwi artyści sie trafiali, co pisali piykne wiersyki, abo malowali obrazki, ale zdazało sie. No i óni tak łazili z knajpy do knajpy, abo przesiadywali u siebie po chałupak i popijając róźniste trunki z absyntem na cele, rozprawiali na róźne egzystencjalne tematy. A jak juz sie przynapili, to obowiązkowo darli włosy ze łbów i rozpacali nad losami świata i ryktowali rózne manifesty i rewolucje. Ocywiście zodny rewolucji nie udało im sie wyryktować, bo zawdy sie kłócili jaki mo mieć charakter, a potym kłodli sie spać. No a som wiys, ze na drugi dzień to cłek som w sobie mo rewolucje i juz inksy ryktować im sie nie fciało. Takim zachowaniem mierzili straśnie syćkik tyk, co dzień w dzień musieli na sóstom do roboty wstawać!
– No to ka jo przypominom takiego artyste! – wykrzycoł
– Wejze sie przestań cepiać! To przenośnia tako beła! A chodziło o to, ze absyntu, cyli po nasemu piołunówecki, pić nie umis, a sie do tego zabiyros! Picie absyntu to jes nie bele co, śtuka z wyzsyk sfer!
– To jako sie go pije, kie ón z wyzsyk sfer? We fraku? – ironizowoł
– Som zes jes frak! Nie wozne w cym sie go pije, ino jak! Sposobów racenia sie tym ślachetnym trunkiem jes pore. Nie myśl se, ze znom syćkie,bo ik nie znom. A jedyn z nik bedzie odpowiedni scególnie dlo Ciebie, mój kamracie!
– Dlo mnie? A dlocego?
– A dlotego, ze na łyzecke sypie sie cukier i przez tyn cukier leje sie do kieliska absynt. Kie sie juz wleje kielo sie akurat fce, cukier sie podpolo! A kie sie cukier zacyno topić, leje sie mineralnom niegazowanom, syćko sie wartko mieso i sie pije!
– Syćko piyknie, ino nie wiym dlocego tyn sposób jes scególnie dlo mnie… – dziwił sie
– No Smoku, przeca Ci godom, ze cukier sie podpolo! Jo muse mieć zapołki, abo zapalnicke, a ty…?
– Aaa! Rzecywiście dlo mnie! Przeca wystarcy ze chuchne!
– No! Wreście załapołeś!
– To co, moze po kielisecku? – zaproponowoł
– A mos cukier?
– Mom, boś roz u mnie zostawił. A za mineralnom, to mi sie widzi ze źrodlano woda tyz moze robić!
– No to jak ta, to dawoj! Popróbujemy, ale ino po jednym!
Polecioł po cukier, wode i kieliski. Kie syćko juz beło gotowe, rozpocęlimy rytuał picia absyntu. Nasypalimy cukru na małe łyzecki i przelywalimy przez niego absynt. Kie sie wloło do kielisków telo, kielomy fcieli (nie za duzo a w som roz!) Wawelok piyknie zrobił dwa razy takie – Fu! Fu! – i juz cukier sie polił delikatnym ogniem. Wartko my przelali jesce mineralnom, syćko my zamiesali i wypilimy ze smakiem
– O kruca! Dobre! – powiedzioł Smok z uznaniem. – Teroz widze, ze zupełnie nie umiołek sie posługiwać tym napitkiem!
– A pewnie ze dobre! Ino nie wolno przesadzić, bo absynt mo takie właściwości, od ftóryk we łbie moze sie nieźle pomiesać. A syćko przez to, ze jes robiony na piołunie, ftóry zawiero taki jedyn alkaloid. Kie sie przesadzi, we łbie sie mieso sakramencko!
– No ale wracając do ty cyganerii, kie óni takie artysty i przy absyncie gwarzyli, to moze i my w kóńcu pogwarzymy na jakisi artystycny temat? – zaproponowoł
– Ale o cym fces godać? O malarstwie cy o rzeźbie? Jo jednakowo na tym sie nie znom, to mi syćko jedno!
– Obiecołes godke o polskik filmak!
– Obiecołek, ino przeca jo nie jes zodyn filmoznawca! Lubie pozirać na polskie filmy i telo!
– Dobra dobra! Ty mi wytłumac ino, dlocego stare polskie filmy som dobre, a nowe kiepskie? – zapytoł
I wte zadzwoniła mojo słuzbowo komórka. Kie óna dzwoni, oznacać moze zawdy ino jedno. Ze cas wolny sie skóńcył, i wartko trza lecieć do roboty…
– No i widzis Wawelocku jak to jes… kwili spokoju nima! Muse wartko do rooty lecieć! To o tyk filmak to se pogodomy inkym razem, a teroz bywoj w zdrowiu!
– A ka ty Profesorku robiś, ze tak musis wartko lecieć o ty porze?
– Lepiy, Smoku, cobyś nie wiedzioł! Bywoj!
– A Pozdrów ode mnie blogowiców! I Owcarka! – krzyknął na pozegnanie
No to jo Wos pozdrowiom od Smoka Wawelskiego, jako zwykle serdecnie!
🙂
Dlocego kufa mi nie wysła?
Jesce roz:
🙂
Jeszcze ja – aleście zaszaleli przez weekend. Tyle komentarzy! Postaram się przynajmniej przejrzeć, żeby za wiele nie stracić 🙂
Kufa wychodzi tylko wtedy, kiedy jest w jednej linii z tekstem, i nigdy na jego poczatku. O, wlasnie tak 🙂 , a nie tak
🙂
Aaa…:-)
Krucafuks! Jesce roz 🙂
Miedzy ostatnim znakiem, a kufa, musi byc spacja 🙂
Naprawdę?:)
Nie….Nigdy mi się ten numer z kufami nie uda 🙁
Dzień dobry.
Miałam rozpocząć kąpielą w śniegu (a co to, ja gorsza od chłopa?! Też maj w sercu, a nawet Kwiecień!) – niestety, -24C. Co się będę wygłupiać, on wczoraj miał zaledwie -6C. Niby słońce już w zenicie zaniedługo, ale -18C na termometrze ciągle. Nierówne warunki, poczekam z tą kapielą, wezmę prysznic. Gorący.
Proszę, proszę, zaczyna się… tu śliwowica łącka, tam absynt. Zdaje się, że jakaś impreza się szykuje? Ostatki? Nastawię na kefir na wszelki wypadek.
Profesorku, strasznie skomplikowany sposób picia absyntu – a się człowiek nie poparzy przy okazji? 18-ty odcinek Opowieści… zatytułowałam „Absynt”.
Lecę pod prysznic. 😉
Jeszcze tylko pytanie o Szklo Kontaktowe – czy felietonik Owczarka nawiązuje do prawdziwego zdarzenia? W sensie, rzeczywiście rozgrywał sie tam jakis pojedynek na sms-y? Szkło znam z relacji prasowych, pana Daukszewicza z felietonów w Przeglądzie, Miecugowa ledwo kojarzę z zakamarków pamięci. To hipam pod prysznic, czas najwyższy.
Hej, Myszko, piękna ta Twoja Sabinka. A propos kuf (i kotów) – właśnie wyczytałam w Blejkowym proteście z weekendu, że koty bezwzględnie nie mają kuf! Co racja to racja 🙂 Jak się na te ich wyrafinowane mordencje patrzy, same panegiryki po głowie się plączą 🙂 Wyczytałam również, że mt7 wybiera się na Wielką ciszę. Emtesiódemeczko, czy widziałaś już ten film? I co powiesz?
Moi drodzy, a co z „Rysiem” – ja się pytam??? Wszyscy tak sobie ostrzyli apetyty (zwłaszcza Motylek :), a teraz, kiedy film już drugi tydzień na ekranach wisi, nikt się nie pochwalił, że widział… No i z kim mam tu dyskutować? ;(. Jak dla mnie to ciut za długi ten film (ponad dwie godziny trzeba wysiedzieć), ale pośmiałam się zdrowo. Czy chętni do podjęcia wątku są, czy, ku ogólnej wiedzy i poszerzaniu horyzontów, streszczać mam i omawiać jakem polonstka dwu dyplomów? :). Nie chcę nikomu spuć zabawy, jeśli się wybiera…
Oj, Ola, nie streszczaj i nie omawiaj! Wolę nie wiedzieć więcej, niz prasa podawała jeszcze przed premierą.
Pewnie do mnie predzej czy pózniej trafi, bo tak ot, wybrać się nie mogę któregoś popołudnia. Ale że trafi – to pewne.
Mrrrał!
Dydyjeczko!
To nie ja! To kolega Mordechaj 🙂
Nie wszystko co kocie to blejkkocie 😉
A kufy są przydatne 😮 🙁 😉 🙂
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Byłem,pośmiałem się zdrowo,smaku nabiorę jak się film trochę
zestarzeje,ale krótko mówiąc,bigos najlepszy jest,jak się go
odgrzeje i doprawi.Miś to była młoda kapustka z zasmażką-smaczniejsze.
Do Profesorka
Skoro smok tak się absyntem zachwycił, to mógłby poprosić Krzywoleca, coby mu następnym razem do flaszeczki absynciku dołączył takie specjalne ażurowe łyżeczki, bo posługiwanie się zwykłą to marnowanie trunku… 🙂
póki co, inny pojedynek zmierza do szczęśliwego końca:
http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=1356&wid=8738716&rfbawp=1171911080.098&ticaid=13404
Słowacja wycofa swoje weto wobec zarejestrowania przez Polskę w Unii Europejskiej oscypka, gdy otrzyma zapewnienie Warszawy, że nazwa tego sera będzie używana tylko w języku polskim.
Zgadzamy się, aby Polacy produkowali „oscypek”, a my „osztiepok”. Bez możliwości tłumaczenia nazwy tych serów na inne języki – powiedział słowacki minister rolnictwa Miroslav Jurenia.
jagus,dziekuje za zaproszenie!
Poki co ide zazyc kapieli.Moze Alicja moczyc sie pod prysznicem,to i ja tez.Zwlaszcza,ze kosci mam obolale po meczu,ktory niestety przegralysmy-aj,aj
Gosicku!
Nie uronilimy ani jedny kropelki! 🙂
Ale rzecywiście, takie łyzecki przydałyby sie…
Mrrrał!
Profesorku no kruca!
Tego to już nawet na ‚czytelnictwo’ nie dało się przerobić 😉
To znaczy, może by się i dało, ale cały sens szlag by trafił 🙁
A blejkkocięta dociekliwe są, oj dociekliwe.
A starsze to już samo czytać umie i pazurki do blogów wyciąga!
(Oj, co z tego wyrośnie – zgroza 😮 )
Z bólem serca stwierdzić muszę, że tym razem cenzura rodzicielska nie puściła 🙁
Jakoś przeżyjemy 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Blejkocicku!
Obiecuje w takim razie, ze jedno z nojblizsyk spotkań ze Smokiem bedzie poświęcone dzieciom! 🙂
Do Basiecki
Basiecko, a co to za ponowie ci R. i T.? To pewnie właśnie z braku łackiej śliwowicy w organizmei nie moge zgadnąć 🙂
Do Profesorecka
O łąckiej śliwowicy, Profesorecku, jest napisane na przykład tutok:
http://www.npm.pl/artykul.php?art=593
Niestety jest to ino fragment artykułu.
A jak, Profesorecku, Ty wies i Wawelok tyz juz wie, pare roków temu pon Makłowicz z ponem Mancewiczem napisali ksiązke „Zjeść Kraków”. Jak tak dalej z Wawelokiem bedziecie pili, to w końcu bedzie mogli we dwók npisać ksiązke „Wypić Kraków” 🙂
Do Motylecka
„Patrzcie Państwo,jak to dobry trunek łagodzi obyczaje.”
No w kozdym rozie, Motylecku, Tata z Mamom som w dobrym towarzystwie 🙂
Do Blejkocicka
„Udało mi się kiedyś dorwać parę kropelek. Ale tylko kropelek Bo ten trunek faktycznie ma właściwości? niezostawalności resztek we flaszce.”
To trza chyba, Blejkocicku, uzupełnić Ustawe o ochronie zwierząt o punkt gwarantujący zwierzętom dostęp do łąckiej śliwowicy. Bo ludziom i tak jest łatwiej, podobno wystarcy pojechać do Łącka i popytać miejscowyk, u jakiego gazdy mozno hyrnom śliwowice dostać 🙂
Do TesTeqecka
„Owczarku dałeś oto świadectwo, że telewizja ta ze WSI góralskiej jest inspirowana.”
No, jakiś powód pon prezydent musioł mieć po temu, ze pedzioł na konferencji prasowej, ze ten raport WSI jest ciekawy 🙂
Do Magdarecki
„I tragedia! Oni nie piją Smadnego Mnicha!!!”
A, to pewnie dlotego PTTK uznało, ze nimo sensu robić ślaku do tej jaskinii.
W kozdym rozie dzięki za relacje! 🙂
Do Borsucka
„i tak słowackich specjałów spróbować warto”
A warto, warto. Warto na przykład w Tuzemski Rum sie zaopatrzyć. Zwłasca, ze podobno ochłodzenie idzie. Co do Młodego Frankensztajna mos racje, Borsucku. Pikny!
Zaś z oscypkiem to cyz nie mówiłem? Poniewaz w ostatnim mecu Polska-Słowacja był remis, to zadecydowało, ze zoden kraj nie zagarnio całego oscypka, ino bedzie sie trza sprawiedzliwie podzielić 🙂
Do Anecki
„Wszystko leci z rak.Oj napilabym sie tej sliwowicy!”
A to w tym polskim sklepiku, Anecko, co chyba Motylecek kiesik o nim godoł, trza pytać i pytać o łąckom śliwowice. Jak właściciel zorientuje sie, ze jest popyt, to zacnie jom sprowadzać 🙂
Do Dydyjecki
I tak całe scynście, Dydyjecko, ze ta cało gaździnino-Janielowo sarpacka hepi-endem sie skońcyła 🙂
Do Jagusicki
To był naprowde znakomity, barzo fachowy poradnik, Jagusicko!
„trochę mnie zdziwiły te dwa kieliszki, bo dawniej to jeden góralom wystarczał”
W Ochotnicy to było tak. Siadali se górale wokół stołu, a na stole stawała flaska i rzecywiście 1 (słownie: jeden) kielisecek. Górol, ftóry przyniósł flaske, napełnioł kielisek sąsiadowi. Sąsiad wznosił kielisek ku temu, co naloł, wołoł: „Najlepsego!” i wypijoł. Potem napełnioł kielisek następnej osobie, ta następno osoba musiała tyz zawołać „Najlepsego!”, tyz wypić, no i tak flaska z kieliskiem wędrowały dookoła stołu. Ten fto wypił ostatni kielisek – musioł kupić flaske na następne takie spotkanie 🙂
Do Mysecki
Ale tak matematycnie rzec bierąc, to mozno pedzieć, Mysecko, ze:
🙂 = 🙂
Do Alecki
„czy felietonik Owczarka nawiązuje do prawdziwego zdarzenia?”
Syćko, co napisołek w dzisiejsym wpisie, Alecko, jest prowdom i tylko prowdom. Jeśli nifto z autorów komentorzy nie bocy odcinka „Skła” z takimi sms-ami, to znacy, ze jakimś zupełnie przypadkowym zbiegiem okolicności tak sie złozyło, ze zoden z bywalców budy tego odcinka nie oglądoł. Jeśli zaś pon Daukszewicz i pon Miecugow zaprzecom, ze był taki odcinek, to bedzie znacyło, ze tak barzo zmartwiło ik niepoznanie nazwy mojej wsi, ze wyparli ten odcinek z pamięci 🙂
Do Olecki
No, jo, Olecko, pomijając to, ze mysiołbyk wymyślić jakiś fortel, coby sie wkraść do kina, to sakramencko nieufnie podchodze do sikłeli tyk filmów, ftóre sakramencko mi sie spodobały (syrokim łukiem omijom np. kontynuacje „Przeminęło z wiatrem” cy „Zakochanego Kundla 2”). Ale moze kiesik w telewizji na to poźre? 🙂
Do Gosicki
„mógłby poprosić Krzywoleca, coby mu następnym razem do flaszeczki absynciku dołączył takie specjalne ażurowe łyżeczki, bo posługiwanie się zwykłą to marnowanie trunku?”
Dobro myśl, Gosicko. Dzięki tej metodzie picia absyntu Wawelok moze być jesce bardziej cyganerskom cyganeriom niz teroz 🙂
Mrrrał!
Profesorku, trzymam(y) za słowo!
Twoje Opowiadanie dla dzieci wielkie wywarło wrażenie!
Oczywiście w najlepszym tego słowa znaczeniu 🙂
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
O! I moze Wawelok powie Profesoreckowi, co za beskurcyja wyrządziła w Cornym Lesie krzywde temu bidnemu Gryfowi? Bo tej beskurcyjej nie moze taki cyn ujść na sucho, to pewne 🙂
Co znacy „moze powie”… Bedzie musioł, Owcarecku!!!
Koniecnie, Profesorecku, ciągnij Waweloka za język. Dowiedz sie, cy ta beskurcyja z Cornego Lasu została juz unieskodliwono. Bo jeśli nie – bedzie trza tamok posłać mojom gaździne z wałkiem 🙂
Ha! Zabocylimy na śmierzć!
O cym?
A o tym, coby w Dniu Kota wspomnieć, ze koty som na świecie tak powazane, ze docekały sie swojego miusikalu, wyryktowanego przez pona Endriu Llojda Łebera! Piykno muzyka, ftórom se właśnie słuchom!
Taki mi pomysł do łba przysedł, ze Kie juz rozprawimy sie z Wawelokiem z analizom polskik filmów, trza bedzie porusyć jakiesi muzycne tematy… Syćkiego przeca z telewizji sie nie dowiy, a kulture trza mu przyblizać
Mrrrał!
Ostomili, poniechajcie!
Cały urok tej historyi polegał właśnie na tym, że NIE WSZYSTKO zostało do końca wyjaśnione!
Tak trzymać!
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Pedzi nowe,raport pokazal kto odpowiada za wszelkie zlo.Zapomniano o kilku osobach przez przypadek np: Szef Bezpieczenstwa Narodowego-Prezes Najwyzszej Kontroli-Minister Sprawiedliwosci a dzis urzedujacy Prezydent RP.
Drobna gafa:) a Parys gdzie?
Taka wladza jakie czasy,wszyscy gramy w komedii.
A co na to koty?
O, ależ wielkie mi co. Parys od wiek wieka lata za Heleną dookoła Troi, zapomniałaś, Alicjo czorna? Tam ci on jest, tam go szukać!
A gdzie się ludziska podziali, jak ja sie tu rozkręcam, wracając z kolacji od zaprzyjaznionych Kanadoli ?
A w snieg sie rzuc Alicjo,to kolacja przejdzie.
Owczareczku ostomiły, ja z kolei chyba mam wciąż (w tyle i przodzie głowy) za dużo mroźno-wietrznej gorczańskiej góry na T (sobota) oraz tropikalno-słonecznej Promenady, Lasu W. i Zoo (niedziela) skoro mi takie obskuranckie skróty myślowe wyskakują. Chodziło oczywiście o Jego Niskości Opozycję w postaciach PP Tuska i Rokity, o których uczcie i rzekomym pojednaniu bębniły dostępne mi media w niedzielny wieczór 😉
A teraz do roboty: wpisy z weekendu przeczytane, maile z grubsza odpowiedziane (przed piątą znów śpiewały na Dębnikach ptaki). Muszę zmieścić (zadaniowo) tydzień w 2 i1/2 dniach bo jutro zjażdżają (z miasta Fiata i znanej marki piwa) Bratanica z Kuzynką (na końcówkę swych ferii). Oczywiście, będzie tyle atrakcji, ile się zmieści… szkoda tylko, że Jama zamknięta (jej przejście było do tej pory żelaznym punktem KAŻDEGO pobytu z nocowaniem 😉 ).
‚Ryś’ dla mnie?…
-rzeczywistość zbyt skrzeczy (na razie) – czyli jak Motylek
-przydługie – jak Ola
-niektóre dowcipy trochę wysilone (czasem mieliśmy wrażenie, że bawimy się świetnie bo… postanowiliśmy świetnie się bawić)
A może jestem na etapie gdy człek zwybrednał do cna i ceni żart:
a) bezinteresowny i ścichapęk (jak wpis BlejkKota z 17.2., 22:17 – ten z linkiem do Galerii ukrytym pod imieniem Alicji)
b) spontaniczny (do przetestowania w bojowych warunkach towarzyskich – raczej w realu)
c) finezyjny czyli siłą rzeczy adresowany do elitarnej publiczności
No więc spontanicznie, bezinteresownie i finezyjnie pośmiałam się dziś o poranku
-z weekendowych komentarzy Bywalców Budy (wiem, wiem – trzy dni za regimentem)
-jeszcze raz z nowego wpisu Owczarka
-z nowych przygód Smoka
Pozachwycałam się pozytywnymi energiami wielu Blogowiczów.
Zatęskniłam za Kapiszonkiem, Mieciową i Plumbumecką (hej, hej, Dziewczyny!…)
Do euforii doprowadził mnie widok Małżonka Alicji w śnieżnej zaspie.
P.S. Po jednym albo dwóch falstartach własnych wydedukowałam: kufa w nowej linii możliwa – tylko wymaga spacji na sam początek
🙂
Więcej kuf też (daję dwie spacje pomiędzy i staram sie pamiętać o ‚kompletności instrukcji’, zwł o kreseczkach-noskach… inna sprawa, że TEN WordPress ma parę niedoróbek 😉 )
😀 🙂 😀
O kruca fux, Łowcarku, a kiedy Ty trafiłeś z Onetu do Polityki?:D Tak ciesze sie, ze mogę znowu Cię zobaczyć i przeczytać. Moc uścisków i solidnych gnatów:D
Blejku, bystry kotku, przepraszam za przekłamanie w kwestii kuf (a w zasadzie w kwestii autorstwa)! I Mordechaja również! Przyznaje, ze poszłam na łatwiznę, hurtowo kojarząc wszystkie kocie sprawy z Twoja szanowną osobą. Mam nadzieję, że przynajmniej częściowo usprawiedliwia mnie fakt, że jesteś niesłychanie reprezentatywny ? sto procent kota w kocie po prostu 🙂
Rysia jeszcze nie widziałam. Ale zamierzamy się wybrać (możliwie szybko – jak tylko uda nam się zgrać w czasie i przestrzeni.
Splin taki za oknem… Pozdrawiam 🙂
Witam!
Ja taki pytanie nie na temat: co owczarkowi budowicze na temat jak zwykle ,,sensownej” i ,,kultury” pełnej wypowiedzi ,,naszego” prezydenta o prof. Bartoszewskim w dniu jego urodzin sądzi i fakcie, że pan prezydent nawet na życzenia w swej małostkowości się zdobyć nie potrafił.
Przepraszam, ze o polityce, wolałbym np. o ,,Polityce”, ale takie czasy , że nie da się rzeczywistości nie zauważać, szczególnie, że wstyd i smutno mi, że takiego prezydenta mamy. A resztki złudzeń we mnie jeszcze tkwiły.
Pozdrawiam.
Grzesiu, my na temat p. prezydenta mówimy eee tam… Szkoda zdrowia na rozmowy o tym w Budzie. Dzisiaj ‚ostatki’, napij się smadnego albo czego tam chcesz i ciesz się ostatnim dniem karnawału.
Pozdrowienia.
Cokolwiek ten arogancki dziwak z siebie wydusił na okoliczność urodzin pana profesora, mam nadzieję, że nie zakłóciło to radosnego świętowania temu cudnej urody człowiekowi. Dajcie spokój! Zupełna żenada 🙁
A teraz mogę się zdobyć na eee tam 😉
Aha! Wszystkich fajnych dziwaków proszę o wybaczenie.
Borsuczku-jako jowialny i dobroduszny Portos , przyznaję Ci moją
osobistą nagrodę „Puchar TzM” za kapitalny komentarz-cytuję:
„Najlepsze Szkło Kontaktowe jest napełnione śliwowicą z Łącka”
Jest to najlepszy komentarz do Owczarkowego tekstu,jaki zdarzyło
mi się na tych łamach przeczytać.
Chapeau bas !! Za treść,dowcip,finezję i lakoniczność!
Pozdrowienia!
Szkło Kontaktowe , o którym pisze Owczarek i to Borsuczka można tylko „używać”kiedy sie kontaktuje. (tak myślę) .
Ja, obawiam się, że kontaktuję coraz mniej. Dlatego wybieram emigrację (wewnetrzną). Jak odzyskam kontakt z rzeczywistością i ze sobą to wrócę.
a bo to wiecie, czasy takie, że bez śliwowicy nie razbieriosz 😉
😀 😀 😀
Jasne 😀 Coś „z wyzsyk sfer” też byłoby nie od rzeczy… Jestem po lekturze Profesorkowej historii o absyncie. Od razu lepiej… 🙂
Dzień dobry i upalny,
wczoraj było -24C, dzisiaj +5C, właśnie sprawdziłam. Matko, moje kości stare! Ta aura nie ma litości! Takie hipnięcie temperatury w ciągu doby to tortura!
Niestety, nieco pochmurno, a i chłopa nie ma pod ręką, żeby mi gołe zdjęcie zrobił w śniegu. Gdzie są te chłopy, jak ich trzeba?! Odpowiadam – w pracy! Po sąsiadach nie będe biegać, bo a nuż widelec zadzwonią po chłopaków w białych kitlach…
Szufladę Poezyj niedługo przerobię, poukładam numerami w miarę jak wchodzą – one same się układają alfabetycznie, a jak będą numery, to każdy będzie wiedział, co już czytał, a czego jeszcze nie.
Ostatki dzisiaj?! Ostatki! To może po Smadnym? U mnie już południe minęło, to od biedy można…
Zbysek, Ty się nie wybieraj na emigrację wewnętrzną, od tego Buda istnieje, żebyś odetchnął!
Pisze Borsuk-czasy takie,że bez śliwowicy nie razbieriosz,chciało – by
się dodać, a jak już razbieriosz to i ręce i cała reszta opadają.
Zbyszkowi..
Przypomniała mi się taka historyjka.Urzędnicy z ul.Mysiej/cenzura/
zawsze wypytywali satyryków:
No i jak tam,śmieją się z waszych dowcipów?
A śmieją.
To dobrze.
Kiedyś , odważył się satyryk spytać:
A co by było , gdyby się nie śmiali?
A to bardzo niedobrze,trzeba by dzwonić do KC
????????????
No tak,bo jak się z dowcipów nie śmieją,to zaraz władzę po mordzie
bić będą–taka wiecie prawidłowość jest.
Zbysek-śmiej się ze wszystkiego,TO można tylko śmiechem traktować.
Łącka śliwowica!!! Oj,rozmarzyłem się. Owczarku, powiem Ci jak smakuje
śliwowica. Gdy wypijasz kielonek dobrej,powtarzam,D O B R E J śliwowicy to czujesz się tak, jakby Ci sam Pan Bóg bosą nogą przez gardło przeszedł.
Inaczej nie da sie tego opisać.
Profesorku! Jak tak tłumaczyłeś Wawelskiemu, co to takiego ta cyganeria,że to tacy co to pili nie za swoje,to tak sobie pomyślałem,że i teraz znajdzie się
takich.No może ci chodzą w garniturach,ale też trwonią pieniądze innych,też bredzą od rzeczy,i za co się nie wezmą, to zp…, to znaczy zepsują! Jest ich gdzieś tak cirka ebałt 500. Tylko czy można o nich powiedzieć:cyganeria?
Obawiam się,że wątpię.
Dziś ostatki,trzeba się do postu przyzwyczaić,są śledzie,jest czysta—
—–zdrowie całej Budy,jak mawiał p.Wałęsa:
Zdrowie Wasze w gardła Nasze!!! Najlepszego!
A gdzie się podziały panienki kapishonka, mieciowa, plumbumbecka? Nie odmeldowały się na delegację jakąś?
Mrrrał!
Zaraz się zamelduję, tylko muszę jeszcze po chlebek wyskoczyć.
(Bo śledzie i te tam inne rzeczy to już są) 😉
Zarrraz wrrracam
Blejk Kot
A ja zrobiłam pastę rybną z makreli na jutro – ale już dziś mnie podkusiło i spróbowałam na kolację :). A jakie wyrzeczenia wielkopostne od jutra Budowicze rozpoczynają? Bo post bez wyrzeczeń nieważny… ;).
Na czas postu nie będę pił żadnych kolorowych płynów—
–wyłącznie czysta i sledzie z kartofelkami np.
Mrrrał!
Rozumiem Motylku, że chodzi o kawę i herbatę oraz jeden ze składników TzM 😉
Yes Sir!!! Prawilno!!!
Motylku
na opadanie rąk polecam coś, czym się kuruję ostatnio – „On Horseback”* Mike Oldfielda 🙂
I like beer, and I like cheese
I like the smell of a westerly breeze
But what I like more than all of these
Is to be on horseback.
Chorus:
Hey and away we go
Through the grass, across the snow
Big brown beastie, big brown face
I’d rather be with you than flying through space.
I like thunder, and I like rain
And open fires, and roaring flames.
But if the thunder’s in my brain,
I’d like to be on horseback.
Some like the city, some the noise
Some make chaos, and others, toys.
But if I was to have the choice,
I’d rather be on horseback.
Repeat Chorus
Some find it strange to be here,
On this small planet, and who knows where.
But when it’s strange and full of fear,
It’s nice to be on horseback.
Some are short, and others tall,
Some hit their heads against the wall.
But it doesn’t really matter at all,
When you happen to be on horseback.
Repeat Chorus
So if you you feel a little glum,
To Hergest Ridge you should come.
In summer, winter, rain or sun,
It’s good to be on horseback.
Repeat Chorus
You know, I’d rather be on horseback
*Płyta „Ommadawn”
Borsuczku,
to ja proponuję Anderson&Vangelis „I’ll find my way home”:
You ask me where to begin
Am I so lost in my sin
You ask me where did I fall
Ill say I cant tell you when
But if my spirit is lost
How will I find what is near
Dont question Im not alone
Somehow Ill find my way home
My sun shall rise in the east
So shall my heart be at peace
And if youre asking me when
Ill say it starts at the end
You know your will to be free
Is matched with love secretly
And talk will alter your prayer
Somehow youll find you are there.
Your friend is close by your side
And speaks in far ancient tongue
A seasons wish will come true
All seasons begin with you
One world we all come from
One world we melt into one
Just hold my hand and were there
Somehow were going somewhere
Somehow were going somewhere ….
tys pikne 🙂
Ja nie angliczanin,niczewo nie panimaju,ale tak szacownym osobom
jak Alicja i Borsuk,uwierzę na słowo,że to jest pikne.
Motylku, założę się, że piosenke znasz! Możesz ją sobie pobrać w Galerii, „I’ll Find My Way Home” tytuł. Zaraz sprawdze, czy mam to, co poleca borsuk i jak mam, to wrzucę tamże.
kruca… mam Ommadawn na dyskach, jak będę miała chwilę czasu, wrzucę na komputer. Ma ktoś jakieś życzenia, a propos? 🙂
Moge służyć za koncert życzeń! Zadnych zażaleń jednak, wypraszam sobie!
Mrrrał!
Odrabiam zaległości 😉
Mrrrał Owczarku!
‚To trza chyba, Blejkocicku, uzupełnić Ustawe o ochronie zwierząt o punkt gwarantujący zwierzętom dostęp do łąckiej śliwowicy.’
Taż pewno! A może byśmy tak jakiś lobbing uskutecznili? Ja kilka znajomych kotów na początek mogę skrzyknąć. A i blogowe też pewnie pomogą 🙂
Mrrrał Basieczko!
Chyba się obrażę. Jaki żart? Taż to sama najszczersza prawda była! (w odróżnieniu od tzw. raportu jednego pana na M.) 😉
Motylku!
Zdecydowanie popieram pomysł nagrody specjalnej dla Borsuczka. Chętnie się dorzucę 🙂
‚a najlepsze szkło kontaktowe to takie, co jest napełnione wodą rozmowną, na przykład śliwowicą z Łącka’
Faktycznie, cytat wymaga uwiecznienia!
A może zróbmy stały konkurs na najcelniejszy komentarz do każdego nowego wpisu Gospodarza?
Mrrrał Dydyjeczko!
‚Reprezentatywny’? Ja? Eee, nie, już prędzej gadatliwy 😉
Specjalne Mrrrał dla Grzesicka!
Grzesiu! Moja diagnoza jest krótka: Zdecydowanie przedawkowałeś politykę.
Zalecana kuracja: natychmiastowa odtrutka wysokiej jakości napojem ze słusznym procentażem.
Tylko trzeba się śieszyć, bo już tylko niecałe 3 godziny zostało!
A właśnie!
http://wiadomosci.wp.pl/gid,8737465,galeriazdjecie.html?
Może tam nasze dziewczyny wybyły? 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Wielce sanowny Owcarku – Gospodorzu nas!
Sanowne (tak samo wielce) Ponie Budowicki!
Nie mniej sanowni Ponowie Budowice!
I Wy kamraci – Muskietery!
🙂
Wznose ostatni w tym karnawale (przynojmni dlo mnie) toast na Wasom ceść i za Wase zdrowie!
Oby my w zdrowiu i scęściu, obowiązkowo w tym samym składzie, docekali nostępnego karnawału! 🙂
A z racji tego ze jutro Popielec i takik toastów wznosił nie bede, składom serdecne zycenia dlo Jagusi! Syćkiego Nojlepsego! 🙂
A to Jagusiu na Twojom ceść: ( do odśpiewanio chórem!)
Once a jolly swagman camped by a billabong,
Under the shade of a coolibah tree,
And he sang as he watched and waited ’til his billy boiled
Who’ll come a-Waltzing Matilda, with me?
Waltzing Matilda, Waltzing Matilda
Who’ll come a-Waltzing Matilda, with me
And he sang as he watched and waited ’til his billy boiled,
Who’ll come a-Waltzing Matilda, with me?
Along came a jumbuck to drink at the billabong,
Up jumped the swagman and grabbed him with glee,
And he sang as he stowed that jumbuck in his tucker bag,
You’ll come a-Waltzing Matilda, with me.
Waltzing Matilda, Waltzing Matilda
Who’ll come a-Waltzing Matilda, with me
And he sang as he stowed that jumbuck in his tucker bag,
You’ll come a-Waltzing Matilda, with me?.
Up rode the squatter, mounted on his thoroughbred,
Down came the troopers, one, two, three,
Whose is that jumbuck you’ve got in your tucker bag?
You’ll come a-Waltzing Matilda, with me.
Waltzing Matilda, Waltzing Matilda
Who’ll come a-Waltzing Matilda, with me
Whose is that jumbuck you’ve got in your tucker bag?,
You’ll come a-Waltzing Matilda, with me?.
Up jumped the swagman, leapt into the billabong,
You’ll never catch me alive, said he,
And his ghost may be heard as you pass by the billabong,
Who’ll come a-Waltzing Matilda, with me.
Waltzing Matilda, Waltzing Matilda
Who’ll come a-Waltzing Matilda, with me
And his ghost may be heard as you pass by the billabong,
Who’ll come a-Waltzing Matilda, with me?
Bardzo proszę Profesorecku, Waltzing Mathilda jest w Galerii Budy do pobrania. I to w jakim wykonaniu! 🙂
Blejkotku… nasze dziewczyny? Chiba nie….
Mrrrał!
A żeby was !@#$%^ z tymi angielskimi tekstami 😉
No to ja mruczankę na dobranoc 🙂
„Brzmienie ciszy”
Słuchaj, mroku, moich słów,
Przyszedłem dziś do ciebie znów,
By opowiedzieć jak mych marzeń treść
Odnalazłem we śnie moim gdzieś,
Lecz pozostał mi dźwięk, co w myślach gra,
Jeszcze trwa
Wtopiony w brzmienie ciszy.
Śniąc przemierzałem krętych dróg
Wilgotny, zabłocony bruk,
Lamp ulicznych mnie oślepiał blask,
Mgła chłodnym szalem otulała twarz,
Lecz neonu błysk nagły w oczy mi zadał cios
I przeciął noc,
I dotknął brzmienia ciszy.
I dostrzegł w nagim świetle wzrok,
Jak tłumem się wypełnia mrok,
Coś mówili, nie pojąłem słów,
Nie słuchali, wytężając słuch,
A ich pieśni głos w zaklętej pustce nikł
I nie śmiał nikt
Zakłócić brzmienia ciszy.
-Stać! – krzyknąłem tłumiąc gniew,
-Cisza toczy waszą krew
Idźcie za mną – oto moja dłoń,
Poprowadzę was przez mroczną toń.
Ale słowa wsiąkły w tłum jak deszcz
I przeszył mnie znów dreszcz złej ciszy.
Szeptały modły setki ust
Do neonów – sztucznych bóstw,
Wtem błyszczący zamigotał znak,
Zalśnił napis, który mówił tak :
” Dziś proroczych słów treść
Odnajdziecie na ścianach waszych miast” –
I neon zgasł………..
Zostało tylko brzmienie ciszy.”
A jak ktoś woli w oryginale to proszę uprzejmie:
Sound of silence
Hello darkness my old friend,
I’ve come to talk with you again,
because a vision softly creepin’
left its seeds while I was sleepin’
and the vision that was planted in my brain…
still remains within the sound of silence.
In restless dreams I walked alone narrow streets of cobblestone,
‚neath the halo of a steetlamp, I turned my collar to the older damp
when my eyes where stabbed by the flash of neon light that split the night
and touched the sound of silence.
And in the naked light I saw ten thousand people maybe more.
people talking without speaking, people hearing without listening,
people writing songs that voices never share and no one dare
disturb the sound of silence.
„Fools!” said I, „you do not know silence like a cancer grows.”
„Hear my words that I might teach you, take my arm that I might reach you”
But my words like silent raindrops fall
and echoed, in the wells of silence.
And the people bowed and prayed to the neon god they made
and the sign flashed out its warning. In the words that it was forming,
and the signs said: „The words of the prophets are written on the subway walls
and tenement halls”
and whisper’d in the sound of silence.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
No dobra….otworzyłam nową szufladkę w Galerii, pod tytułem /Muzyka
My tu wiemy, ze nie będziemy zarabiać na plikach i tak dalej, tylko posłuchać nam się chce, a kto nie zna, niech sobie ściągnie na własny użytek.
Grzesicku,
wiele już różnych władz przeżyłam i mówię Ci szkoda zdrowia,
lepiej zajrzyj na stronę Pana Bartoszewskiego, złóż życzenia i
obejrzyj zdjęcia:
http://wladyslawbartoszewski.blox.pl/html
Alicjo
to ja jeszcze poproszę It’s a long way to Tipperary 🙂
Mrrrał Alicjo!
U Ciebie to jest jeszcze (już?) legalne, u nas już (jeszcze?) nie 😮
Trzeba uważać 😉
Mrrrał Emtesiódemeczko!
Panu Bartoszewskiemu życzenia należą się jak buda Owczarkowi.
Bo można z Nim się nawet nie zgadzać, ale klasę uznać trzeba.
I chyba na tym właśnie polega ‚autorytet’ 🙂
Pozdrawiam
Blejk Kot
Wrzuciłam do http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Muzyka/
trochę muzyki, tak od dużego palca z moich zbiorów. Jak ktoś chce, to proszę pobierać. Zauważyłam, że parę osób sie przypięło 🙂
Blejkocie, ode mnie możesz śmiało pobierać, tak długo, jak nie nagrywasz i sprzedajesz innym , ani mnie ani Ciebie do , ehum, kicia nie wsadzą za wymienianie się plikami.
Borsuku, poszukam Long Way to Tipperary… zajrzyj za jakiś czas do muzyki, jest wiele wykonań, nie wiem, o które Ci chodzi, ale które pierwsze będę miała, zapodam.
Dzięki Profesorku 😀
A wiesz, to dość zabawne, że akurat Matyldę mi zadedykowałeś. To nieoficjalny hymn Australii. Nie żartuję, nawet swego czasu zawiązali stowarzyszenie na rzecz zmiany hymnu na tę właśnie piosenkę, bo oficjalnego hymnu nikt nie lubi. No i nie przeszło, bo Matylda taka… niepedagogiczna 😀
mt7 – nie ma o czym mówić, ten Czlowiek przez wysokie C jest klasą samą w sobie i nie potrzebuje życzeń od byle kogo. Wystarczy Mu, że doceniasz go Ty, ja, i dużo innych ludzi, niekoniecznie ze świecznika wysokiego. Po prostu ludzie – wydaje mi się – mający zdrowy rozsądek.
Można jeszcze zaangażować się czynnie. Bardzo polecam.
To do Grzesicka i innych nieobojętnych. Od narzekania jeszcze nigdy nic się nie zmieniło.
Do Dydyjecki:
Uszkodziły mi się porty PS myszy i klawiatury, nie mogłam od niedzieli korzystać z komputera, a tu dwudziesty, trzeba PIT-y ukochanego synka złożyć do przychylnych urzędów.
Ale już działa, więc mówię na temat „Wielkiej Ciszy”, a właściwie przytoczę moją wczorajszą rozmowę z moim synem właśnie, bo okazało się, ze też obejrzał, więc sobie pogawędziliśmy.
Otóż on uważa, że:
– film pokazał tylko rzeczywistość zewnętrzną, nie dotknął sacrum,
– obraz, owszem, atrakcyjny, zrobiony z zastosowaniem modnych technik, ale na to wystarczyłaby godzina filmu,
– zabrakło poznania ludzi, kim są, co myślą, dlaczego wybrali taką drogę, zwłaszcza czarnoskóry brat wydaje się mu intrygujący.
To z grubsza główne tezy opinii mojego syna. Przytaczam je, bo częściowo się z nimi zgadzam.
Może trochę inaczej film odbierałam, bo przeczytałam wcześniej obszerny wywiad z autorem i wiem, że poprzez długość filmu (czas), powtarzalność scen oraz ciszę, chciał wprowadzić widza w tamten świat, nie w charakterze widza, ale uczestnika. Czy mu się to udało? Trudno powiedzieć. Myślę, że zależy to od wielu czynników: stanu świadomości widza, jego dojrzałości, oczekiwań, a nawet temperatury w kinie. Na seansie, na którym ja byłam było tak duszno i gorąco, że trudno było mi chwilami wysiedzieć
Generalnie zgadzam się, że zabrakło sacrum, być może nie można tego w filmie pokazać, bo byłby to reportaż z życia klasztoru. Film jest intrygujący i może zachęci widzów do szukania odpowiedzi na własną rękę, co takiego niezwykłego jest w takim życiu i jakie są motywy osób, które się na nie decydują. Ja lubię ciszę, proste rzeczy, uwielbiam surowe drewno, drzewa, góry, kamienne domy i czuję bardzo bliski, osobisty i osobowy związek z Bogiem, więc z przyjemnością bym patrzyła, gdyby nie ta duchota w kinie. Dojrzała opinia wymaga czasu, a być może ponownej wizyty w kinie.
Ciekawa jestem Twojej opinii, jeżeli obejrzałaś już Ciszę.
Fakt, że jest cicho w kinie, to też wartość sama w sobie.
Pozdrawiam 🙂
A to polski film, mt7?
Mrrrał!
Nie polski, ale w Polsce.
http://info.wiara.pl/index.php?grupa=4&art=1170502720
Może być ciekawy.
Pozdrawiam i dobranoc!
Blejk Kot
Film dostał Europejską Nagrodę Filmową 2006 za najlepszy film dokumentalny. Oryginalny tytuł: Die grosse Stille. Reżyseria, zdjęcia, montaż i dźwięk: Philip Groning (o – umlaut).
Zdjęcia robione były we Francji w klasztorze Kartuzów w Alpach. Dużej urody film.
Dla Jagusi
Winolubna Jaguś spod Turbacza
Gdzieś w świecie szerokim się obraca
Szukając najlepszego wina
Taka sprytna to dziewczyna
Lecz niech nie zapomina
O kolejnych URODZINACH
Ale lat nie ma co liczyć
Tylko zdrowia życzyć
I jeszcze czegoś „nad zdrowie”
A czego,to Ci wnet o
powiem
Jaguś-życzę Ci ładnie,jak tuszę
Miej uśmiech na twarzy i pogodną duszę
Kłopoty niech omijają Cię z daleka
W mężu zawsze dostrzegaj CZŁOWIEKA
Co chce Ci powiedzieć słowo serdeczne i miłe
Byś była uśmiechnięta jak najdłuższą chwilę!!!
Tyle życzeń od Motylka. Twoje zdrowie!
Dołączam się do pięknych życzeń Motylka. Twoje zdrowie, Jaguś!
ja to pies, TeżAlicjo?
A, załapawszy, mt7. Porozglądam się.
A no żeż w życiu, Alicjo! Twoje zdrowie też!
Chyba że chodzi o to, że chcesz ze mną wypić zdrowie Jagusi. No to zdrowie!
Ja też, ja też się dołączam.
Tu są życzenia dla Jagusi:
http://foto.onet.pl/drydq,lswoawg5s88s,75d8c,u.html?D=1
A tu jeszcze pozaczepiam Jagusickę, bo w jednym wpisie dwóch linek nie da rady:
http://foto.onet.pl/drydq,lswoawg5s88s,75d8c,u.html?D=1#75d8b
I już pożegnam się ze wszystkimi 😀
Pięknych jak te zdjęcia dla Jagusi snów, mt7.
Ja nic nie mówię, u mnie ciągle wtorek, TeżAlicjo 🙂
Pan J. już się w śniegu nie tarza, leży w łożu i czyta gazete, durny. Chwileczkę, nie jest to polska gazeta! Ale durna i tak.
Zdrowie Jagusi i każdego miłośnika Matyldy! Oraz wina.
Litości, Alicjo, u mnie już jutro. To już naprawdę ostatni toast, bo jutro ani żurku, ani klina nie wypada (jutro, czyli dzisiaj).
Co znaczy, że się już nie tarza? W ogóle czy tylko dzisiaj(tzn. wczoraj)? Może dla niego za ciepło?
No to dobranoc wszystkim.
Nie tarza się. Ale ja zamierzam się tarzać. Bynajmniej nie w futro otulona (wiadomo, jakie), tylko w stroju kąpielowym. A co tam, wezmę sie i rzucę w śnieg, jak temperatura będzie znośna! To znaczy około zera.
Spiochy jesteście jaieś tam… to ja dopiero popijam wino na ostatki!
Życzę zdrowia i radości, Alicjo. Na wszelki wypadek przygotuj sobie jakiś napój leczniczy na po. Zdrowia żełaju.
Zyczenia i dobra rada dotyczyły tarzania, a nie picia wina. Gdzieżbym śmiała!
Teraz już naprawdę dobranoc i do jutra.
TeżAlicjo – znasz Jerza, on dba o żonę:)
Bylo sobie dwoch blizniakow,
jeden zostal krolem rakow.
A ten drugi prezydentem,
i dzis rzadza potajemnie.
Caly swiat sie dzisiaj dziwi
ze Polacy sa szczesliwi.
Tajemnice WSI
Jeśli jesteś użytkownikiem Microsoft Windows:
1. Uruchom program Notatnik.
2. W pustym dokumencie wpisz małymi literami następujący tekst:
tego wsi nie powie
3. Zapisz dokument jako tajne.txt i zamknij program Notatnik.
4. Ponownie uruchom program Notatnik, otwórz za jego pomocą dokument tajne.txt, który przed chwilą utworzyłeś i zacznij się dziwić. 🙂
Jasny gwint Emtesiódemeczko czy to nie Błyszcz i Bystra nad Smreczyńskim Stawem? To było jedno z moich ukochanych miejsc. Pięknie wyglądało w środku nocy. Ale nie byłam tam już kilkanaście lat. Dziękuję!
Dziękuję wszystkim za miłe życzenia. Tak się jakoś jaśniej i sloneczniej zrobiło chociaż za oknem szaro i mgliście 😀
Koi-szmoi. Smakowalo jak zwykla zlota rybka.
A ile rabanu bylo! A wymachiwanie palcem przed nosem mojej Panci! A dochodzenie, gdzie je tego bezcennego koi zawloklem!
A Pancia, uosobienie cool, mowi: Oh no, Mr Hogharty! To z pewnoscia nie byl moj kot! Mordka od wczoraj nie wstal z tego tu fotela, bo jest chory i nie wychodzi z domu. Z pewnoscia nie byl to Mordka, ktoregp widzial pan z okna kuchni. Malo to blekitnych puszystych kotow lata po dzielnicy, Mr Hogharty!
I tak od slowa do slowa Moja Pancia zaprosila tego typa na herbate, wyciagnela herbatniki z Francji, zaproponowala mu jakies bajonskie sumy za te jedna nedzna zlota rybke („koi” – wedle Pana H.), sasiad w koncu sie udobruchal i poszedl sobie, rzucajac mi na odchodnem zle spojrzenia.
Jak spobie poszedl to Moja Pancia, oczy blyszczace duma powiedziala:
Wiesz co, Mordko, ty siobie kochany omijaj ogrodek tego gbura bez wychowania. Po co ci sie narazac..
I poszla obdzwaniac pol Londynu i opowiadac jak z glebokiego oczka wodnego 17-latek (119 po ludzku) wylowil zlota rybke.