Ftóre święta som pikniejse?
Ftóre święta som pikniejse? Wielkanoc cy Boze Narodzenie? Więksość jegomościów godo, ze Wielkanoc, bo upamiętnio barzo wozne wydarzenie, jak to Poniezus niebo ludziom otworzył. Ano otworzył. Jo nie przece. Ale z drugiej strony … coby Poniezus mógł niebo otworzyć, to musioł sie najpierw urodzić. I dlotego Boze Narodzenie tyz jest pikne! W dodatku kie Poniezus sie urodził, to wreście skońcyła sie sakramencko niepewność, jak długo bedzie trza na to otwarcie nieba cekać: kilkadziesiąt roków?, kilkaset?, kilka tysięcy? Nifto nie mioł pewności, nawet wielcy mędrole, z tymi trzema ze Wschodu włącnie. A od kwili Bozego Narodzenia syćko stało sie jasne: Zbawiciel juz jest, więc teroz wystarcy ino pockać, jaz osiągnie wiek chrystusowy.
No to ftóre święto jest pikniejse? Po tym wywodzie … dalej nie wiem Namędrkowołek, namędrkowołek i – nicego nie udowodniłek.
No to moze trza poźreć na zwycaje, ftóre jednym i drugim świętom towarzysom? I moze wte udo sie odpowiedzieć na dzisiejse tytułowe pytanie? Spróbujmy. Co jest pikniejse? Choinka cy palemka? Opłatek cy pisanka? Sopka z małym Poniezuskiem cy grób dorosłego Poniezusa? Święty Mikołaj z biołom brodom i cyrwonom copkom, cy Baranek z biołym futerkiem i cyrwonom chorągiewkom? Dlo nieftóryk moze to nietrudny wybór, ale mnie to syćko tak barzo sie podobo, ze sam nie umiem pedzieć, co najbardziej.
Pomyślołek se, ze moze wyzsość jednyk abo drugik świąt do sie rozstrzygnąć wedle pogody? Wartko se jednak uświadomiłek, ze to sakramencko głupi pomysł. Tak głupi, ze w zodnym wypadku nie wolno go ujawniać obcokrajowcom, bo bedom mieć kolejny połlisz dżołk. Kieby w kozde Boze Narodzenie był pikny śnieg, a w kozdom Wielkanoc pikne przedwiośnie – wte moze byłoby sie nad cym zastanawiać. Ale przecie juz nie roz i nie dwa rozy było tak, ze w Boze Narodzenie mieliśmy pogode typowo wielkanocnom, a w Wielkanoc typowo bozonarodzeniowom. Kielo to juz rozy Święty Mikołaj musioł swojego renifera zaprząc do amfibii zamiast do sań. A z kolei na nizinie moze rzadziej, ale w górak – kruca! – potrafi w Wielki Tydzień tak śniegiem sypnąć, ze bociany zacynajom sie zastanawiać, cy nie wrócić jesce na jakiś cas do ciepłyk krajów. Metoda meteorologicno do oceny świąt jest nieprzydatno zupełnie
Ftoś mógłby pedzieć, ze Boze Narodzenie jest pikniejse, bo wiąze sie z wieloma piknymi kolędami, śpiewanymi i w kościele, i w chałupie przy choince. A kielo pieśni z Wielkanocom sie wiąze? Malutko. I śpiewo sie je tylko w kościele, w chałupie – racej nie. Ale cy to przemawio za Bozym Narodzeniem? Niekoniecnie. Dlo kogoś, fto śpiewać nie umie i nie lubi, moze to być argument za Wielkanocom …
Krucafuks! Cy nimo zatem sposobu, coby orzec, ftóre święta som pikniejse? Na scynście jest! Jest pewien sposób. I jo, w oparciu o ten sposób, godom wom: PIKNIEJSO JEST WIELKANOC. Cemu? Ano zwycajnie, w myśl storego powiedzenia, ze lepsy wróbel w garści niz kanarek na dachu. Wcale nie fce przez to pedzieć, ze Wielkanoc jest wróblem, a Boze Narodzenie śwarnym kanarkiem. Ale ze Wielkanoc momy teroz w garści, a Boze Narodzenie kasi wysoko na dachu siedzi, temu sie zaprzecyć nie do. Kiesik Boze Narodzenie sfrunie z wierchu ku nom, prosto w nasom garść, ale to sie stonie dopiero za długik 8 miesięcy. Kawał casu! Nawet nimo co licyć, kielo wody w Dunajcu przez ten kawał casu upłynie, bo łatwo popełnić błąd rachukowy i wte trza by syćko licyć od nowa. No to nie licmy wcale, ino radujmy sie najpikniejsymi świętami w roku! Najpikniejsymi tej kwili ocywiście. Bo za 8 miesięcy z całom swojom owcarkowom odpowiedzialnościom powiem, ze święta Bozego Narodzenia som pikniejse. Hau!
P.S. 1. Nowego wpisu w tym tyźniu juz wyryktować nie zdąze. A i nie wiem, jak to z dopisywaniem sie do komentorzy bedzie, bo w najblizsyk dniak bede barzo zajęty: muse pilnować gaździny, coby cęstowała mnie przysmakami ryktowanymi na Wielkanoc. Bo jak nie bede pilnowoł, to kot syćko zje. Zatem juz teroz piknie syćkim zyce sakramencko smacnego jajka, zawierającego wyłącnie dobry cholesterol (wiadomo, ze jajko jakiś cholesterol zawierać musi, niek więc zawiero ino ten dobry). A w drugi dzień świąt chętnie polołbyk wos syćkik wodom z samiućkiego Dunajca, ale jak to zrobić, kie jesteście po całym świecie rozsiani? Pon redaktor Penszko pewnie by te łamigłówke rozwiązoł, ale jo nie dom rady. Mom więc piknom prośbe: w Poniedziałek Wielkanocny napełnijcie se wiadra wodom, a potem oblejcie sie sami w moim imieniu 🙂
P.S. 2. A skoro juz o ponu redaktorze od łamigłówek mowa – w Łamiblogu, we wpisie z cwortego kwietnia jest opisany dalsy ciąg nasej przygody nad Dunajcem. Jo tego dalsego ciągu nie opowiedziołek, bo zjedzono gęś tak piknie pieściła mój brzuch od środka, a z pobliskiej Słowacji dolatywały ku mojemu nosowi tak pikne opary Smadnego Mnicha, ze to syćko zwycajnie mnie uśpiło. Ale pon redaktor nie społ i dlotego mógł opowiedzieć, co dalej sie działo 🙂
Komentarze
Owczareczku, za życzenia pięknie dziękuję, ale nie polewaj mnie wodą nawet z samego Dunajca.
Naraziczek, lecę arbajtować, jako inne niewiasty. 🙂
Jo to myslem ze owcarek to preferuje Wilekanoc glownie ze wzgledu na swieconke 🙂 zawsze sie mu jakosik kilebasa albo jojko zwyrtnie (zresta jak i jegomosciom 🙂 ) .
Syckim z budy zycym pieknych spokojnych rodzinnych swiat bez wzgeldu ke siedzicie . hej
Nawet mi tu nie gadajcie o wyższości tych nad tamtymi albo odwrotnie, bo u mnie nadal śnieg sypie. Nawet mniemanologia stosowana nie ma tu zastosowania.
Jaguś, nawiązując do Twojego wpisu, ja przez 20 lat mojego życia, a i potem kawałek, miałam warzywa z przydomowego ogródka, w którym nawozem był… no, co tam Minka krowa zostawiła za sobą. Kury miały zagrodzone miejsce, ale był to kawał ogrodu, dla nich wydzielony. Jak się zabiło taką kurę, to po rozcięciu żołądka widać było, co tak kura zjadała. Miedzy innymi było tam sporo piasku, pomoc w trawieniu pewnych rzeczy. Kury mądre są, ale tylko te kury biegające po podwórkach, jak u mojej szwagierki do tej pory. Uważam, że przynajmniej przez te lata miałam dobrą podstawę żywieniową.
Dla mnie „snack” w tamtych latach (i to pozostało mi na starość) to było iść do ogrodu, wydrapać się na czereśnię (jabłon, gruszę) i zerwać sobie owocka, i zjeść. Dlatego na mnie napoje typu cola i podobne nigdy nie działały i na pewno nie będą. Natomiast pół litra smalcu ze skwarkami na rok? Jak najbardziej 🙂
No, nareszcie ktoś inteligentnie uzasadnił wyższość Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia i na odwyrtkę!
Owczarku, pięknych Świąt Ci życzę i mnóstwa jałowcowej!
Sebastianicku, coś takiego, jak święta RODZINNE I SPOKOJNE nie występuje w przyrodzie! Albo jedno, albo drugie! Za życzenia dziękuję. Na razie biorę się do roboty, życzenia będę składać w sobotę.
Dzwoniłem telefonicnie do Gaździnki z Kościeliska a ona gada co śnieg leży w rynnie i na tarasie po wczorajszych opadach. Zima nie tylko u Alicji….
Lecę z powrotem do roboty bo widzę jak idą do mnie po obrazy nie wiedzieć czemu z ciupagą
TeżAlicjo,
przecież mówię (a przynajmniej chciałam cos powiedzieć na temat) – mamy dwa wielkie świeta w roku i są one równie kochane. Wyższości nie ma, radujmy się. Zasypało moje snieżyczki 🙁
Teologicznie biorąc to dla katolików ważniejsza jest Wielkanoc (dla prawosławnych też lecz dla ewangelików (zwanych protestantami) jest Wielki Piątek – Ofiara Krzyża).
Czyli pokonanie grzechu i śmierci.
A oto wierszowate „skrót” Triduum Paschalnego:
„Powiesili Ciebie Jezu na krzyżu
Grób znaleźli kuty w skale w pobliżu
Lecz powstałeś Wielki Boże w trzecią noc
Bo nie ima się Ciebie grzechów śmierci moc.”
Więcej wierszy jutro.
Po mojemu, to najlepsza jest noc wigilijna, bo przynajmniej wtedy ludzie probuja wsluchac sie w nasze, zwierzece glosy i uslyszec, co o nich myslimy. Poza tym, na choince jest duzo blyszczacych atrakcji, mozna na nie polowac i (te w jednym kawalku) turlac potem po parkiecie. A jak sie kot zmeczy, to na drzewku i pod drzewkiem jest duzo miejsca na drzemke. I roznej rybki mozna sprobowac… A w Wielkanoc, to najwyzej jajeczka po katach poukrywane sie wygrzebuje, ale sreberko potem miedzy zebami przeszkadza. No i jeszcze woda oblac potrafia, niby tak dla zartow, ale z takim blyskiem w oku, ze wlos na grzbiecie sie jezy i chetnie by sie to czekoladowe jajeczko wyplulo…
Alicja pisze: „Jak się zabiło taką kurę, to po rozcięciu żołądka widać było, co tak kura zjadała. Miedzy innymi było tam sporo piasku, pomoc w trawieniu pewnych rzeczy.”
Jak byłem mały, też czasami jadłem piasek. Potem przestałem. Muszę do tego wrócić, żeby lepiej trawić pewne rzeczy – szczególnie te, które ostatnio dzieją się w Polsce, bo coś mnie niestrawność łapie. 🙂
Witam wszystkich!
Usiadlam troszke,zeby odpoczac.Juz mi sie wszystkie smaki pokrecily.Bo to i mieso pieke i ciasto i ryz na obiad rychtuje………….a za oknem piekna pogoda,ze zal w domu ‚werken’!
Mysle,ze swieta Bozego Narodzenia sa jakies bardziej podniosle.Za to w Wielkanoc czlowiekowi jakby razniej.Przyroda pieknieje,ze chce sie zyc
😀
Ps.Alicjo u nas tez byl duzy ogrod i do dzisiaj wspominam smak urwanej papirowki,czy swiezych rzodkiewek albo agrestu.Ten ogrod to byl nasz McDonald 😉
Teraz zmykam,ale jeszcze zagladne,zeby zlozyc swiateczne zyczenia.
Tymczasem……..
TeżAlicjo
Wystepuje rodzinne bo rozmawiasz z rodzinna przez SKYPE a spokojne bo sa dosc daleko 🙂
TesTequ,
byłam z moim dziecięciem nad morzem swego czasu, w ramach wrażych wczasów zakładowych czy czegoś tam. Smarkaty miał wtedy dobrze ponad rok. Fizycznie był doskonale rozwinięty, zaczął chodzić w wieku 8 miesięcy, nie było raczkowania, komplet zębów dwulatka zaprezentował pani doktor, jak miał rok. No i nad tym morzem… nic, ino świetnie wyprostowany od miesięcy Maciek zaczął nagle się przewracać, po to tylko, żeby jęzorem liznąć piasek. Zarł piasek garściami, jak nie dopatrzyłam. Gdzieś wyczytałam, że to brak krzemu. Organizm wie, czego chce. Kurom pomagało „utłuc” odpowiednio jedzonko na stosowną miazgę. Moja siostra w młodości była nauczycielką – zdarzyło się, że w ciąży akuratnie. Nagle w szkole zabrakło kredy, bo Baśka żarłą kredę równo, organizm na gwałt domagał się wapna. Nie mogła się, dorosła i rozumna kobieta, powstrzymać. Jak za mną „chodzą” jajka, to idę i gotuję jajka na półmiękko, i zajadam, dopóki nie przestaną za mna chodzić.
A tymczasem dzisiaj większe gotowanie, więc się powoli przygotowuję. Snieg zdążył tu i tam stopnieć, ale co z tego. -3C. Mam nadzieję, że mi współczujecie!
Don Alfredo, emigruj do Kanady. Tutaj żadnych takich barbarzyńskich obyczajów jak lany poniedziałek nie ma. Wszyscy grzecznie idą do pracy. Natomiast jutro jest wielkie święto w Wielki Piątek, obiady wystawne mają z indykiem i tak dalej.
Jestem zaproszona do kanadyjskiego domu na obiad jutro, tylko jeszcze nie wiem, czy to będzie indyk, czy gotowana wędzona szynka w ilościach na średnią armię. Wolałabym, zeby mieli szynkę, bo indora robię ja.
Podsyłam Wam widoki na moje okoliczności przyrody sprzed 5 minut. Na jeziorze lód. Sniegu znacznie mniej, niż o 6-tej rano, ale co chwila popaduje.
http://alicja.homelinux.com/news/img_1686.jpg
Sebastianicku,
chyba sobie pomyliłeś Alicje – to ja za Wielką Wodą i rodzina daleko. Nie, żebym się z tego cieszyła, ale kto nie przeżył, ten nie doceni, teoretyzować to sobie można…
Sebastianicku, Twoje święta będą właśnie takie? Współczuję, chyba że tak lubisz, to wtedy gratuluję. U mnie będzie rodzinnie – dzieci zmieniły plany i nie wyjeżdżają, co bardzo nas cieszy.
Wszystkim życzę zdrowych,wesołych , udanych i optymistycznych
Świąt Wielkanocnych. Aby wywołać choć trochę śmiech,a może
i uśmiechu wyprodukowałem dla wszystkich:
Wielanocną O-Pisankę 😀
Ananke divertimenta trzepaków wielkanocnych
Dreszcz przerażenia wzbudza pośród chłopów mocnych
Zapowiada podłóg pastowanie
Krochmalonych firan upinanie
Czyszczenie rodowych sreber i fajansów
Do pełnego WC glansu
W kuchni pieczeń,szynka ,schab
Trzy mazurki i pięć lukrowanych bab
Jaja w majonezie z chrzanem
Barszcz z białą kiełbasą i majeranem
Karkówka pieczona i wędzona szynka
To tylko z żarciospisu drobna krzynka
Albowiem Wielkanocne Święta lud nasz pospolity
Przerobił na festiwal jaj,mięs wszelakich oraz okowity
Zaś rezurekcja o bladym świcie
Otrzeżwia wręcz znakomicie
Spiżowym hukiem dzwonów,perlistym dzwoneczkiem
Sprawia,że choć przez chwilę,poczujesz się dzieckiem
W międzyczasie była spowiedż
Poprawy zapowiedż
Komunia święta
Takie to będą Święta !
A po Świętach???
Raz jeszcze wszystkiego najlepszego dla Wszystkich 😀 😀 😀
A po świętach, Motylku, zrzucanie z siebie tego wszystkiego… 😉
Mrrrał!
Owczareczka miałem skomentować, ale TeżAlicja mnie ubiegła:
‚No, nareszcie ktoś inteligentnie uzasadnił wyższość Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia i na odwyrtkę!‚
Nic dodać nic ująć 🙂
A niech mnie teraz ktoś popróbuje do którejś wersji przekonywać 😛
Alicjo, TesTeczku!
A cóż Wy z tym piaskiem 😯
Piasek służy do… czego innego.
Przynajmniej kotom.
Aha, czy są na blogu informatycy?
(podejrzewam, że są, tylko się tajniaczą 😉 )
No to specjalnie dla nich cytat tematyczny z bash-a:
A moja siostra zamiast jajka do malowania to dostanie jądro do kompilowania
Pozdrrrawiam na razie
i się… wylogowuję
Z poważaniem
Blejk Kot
nie jadro, tylko kernel. Nie denerwować mnie tu, rolmopsy zrobione.
Mrrrał!
Wyjaśniam: ‚kernel’ to po polsku fachowo ‚jądro’, a żargonowo ‚jajko’.
Rolmopsów nie robimy, ale śledziki właśnie wymaczają się w ocecie.
(w wodzie już pływały)
Będą ‚po kaszubsku’, czyli z koncentratem pomidorowym.
Mniam, mniam.
Pozdrawiam
Blejk Kot
Do EMTeSiódemecki
„Naraziczek, lecę arbajtować, jako inne niewiasty.”
Jo tyz arbajtuje. Wyłudzanie przysmaków od gaździny to tyz arbajt 🙂
Do Sebastianicka
Z przysmakami w nasej chałupie nie jest źle, Sebstianicku. I na jedne, i na drugie święta gaździna cosi piknego rytkuje 🙂
Do Alecki
No to mos właśnie, Alecko, bozonarodzeniowom pogode na Wielkanoc. Roz w Ochotnicy – fakt autentycny – w casie msy rezurekcyjnej telo śniegu napadało, ze ludziska mieli kłopot z otwarciem drzwi kościoła, bo śnieg te drzwi zatarasowoł 🙂
Do TyzAlecki
„No, nareszcie ktoś inteligentnie uzasadnił wyższość Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia i na odwyrtkę!”
To nie mojo zasługa, TyzAlecko, ino tego, co to przysłowie wymyślił. Inkso rzec, ze nie rozumiem, cemu wróbel miołby byc gorsy od kanarka. Wróbel tyz pikny! 🙂
Do Misiecka
„Dzwoniłem telefonicnie do Gaździnki z Kościeliska a ona gada co śnieg leży w rynnie i na tarasie po wczorajszych opadach.”
Trza rozpuścić ten śnieg, coby w wode sie zamienił. Na śmigus-dyngus bedzie jak nolozł! 🙂
Do Zbysecka
„Teologicznie biorąc to dla katolików ważniejsza jest Wielkanoc (dla prawosławnych też lecz dla ewangelików (zwanych protestantami) jest Wielki Piątek – Ofiara Krzyża).”
I to dlotego Anglicy godajom na Wielki Piątek: „Good Friday”? Moze być, ale dlo mnie, jeśli Wielki Piątek jest GOOD, to Wielko Sobota jest BETTER, a Wielkanoc THE BEST! 🙂
Do Alfredzicka
Pod Turbaczem kiesik palmy były równie wielkie jak bozonarodzeniowe drzewka. Teroz juz ten zwycaj zaniko. Chociaz … póki co w Tylmanowej podobno wielkie palmy trzymajom sie mocno jako Chińcyki 🙂
Do TesTeqecka
Jeśli to, co godos o tym piasku, TesTeqecku, to prowda, to na kielo znom Felka znad młaki, zaroz syćkie plaze na Bałtykiem kupi i bedzie sprzedawoł piasek po dziesięć złotyk za kilogram 🙂
Do Anecki
„Juz mi sie wszystkie smaki pokrecily.Bo to i mieso pieke i ciasto i ryz na obiad rychtuje”
Na mój dusiu, Anecko! Kiebyk nie wiedzioł, ze to Ty, pomyślołbyk, ze ten komentorz napisała mojo gaździna! 🙂
Do Motylecka
No, Motylecku, nawet mi trudno bedzie zjeść to syćko, cego nom zycys, ale zrobie, co w mojej owcarkowej mocy 🙂
Do Gosicki
„A po świętach, Motylku, zrzucanie z siebie tego wszystkiego? ”
Ot, pare rozy na Turbacz i z powrotem, Gosiecko 🙂
Do Blejkocicka
„Wyjaśniam: ?kernel? to po polsku fachowo ?jądro?, a żargonowo ?jajko?.”
A nie mógłby zamiast KERNELA byc jakiś KELNER, co by to syćko podoł, Blejkociku? 🙂
Jest na 99,99% pewne, ze jaz do świąt włącnie nie bede mioł casu tutok zajrzeć. Więc jesce roz syćkiego najpikniejsego syćkim! 🙂
Emtesiudemecko (i inni zainteresowani) – przeczytaj tekst pod tym linkiem. Tylko mi tu bez uprzedzeń proszę! On najlepiej oddaje to co ja myślę o tamtej sprawie:
http://ziemia.blox.pl/2007/03/Czy-zielona-wstazka-jest-symbolem-absolutnej-racji.html
Powtarzam, nie denerwować mnie jądrami, jak kroję jajka do sałatki jarzynowej!
Z tymi kernelami to ja się znam, ale zawsze mnie śmieszy nazewnictwo. No, jest śmieszne i już, te różne dyski twarde i matki jakieś tam. No i nie zapominajmy o jądrze, skompajlowanym albo i nie. Jądra są ważne!
Owczarku, Wesołych Swiąt dla Ciebie i Pani Owczarkowej, jajkiem się będę dzieliła z Wami wszystkimi w myślach około Waszej godziny 16-tej w Wielką Niedzielę, która oczywiście jest The Best, no, w końcu wiedziałam, kiedy się urodzić… Data nieważna, jak nie wypada w Wielką Niedzielę, to obchodzę dwa razy.
Whole corn kernel – kukurydza w puszce, całe ziarna. Kernel niejedno ma znaczenie.
Mrrrał!
Owczareczku!
No właśnie mnie o to chodziło, że ‚kernel’ to jest takie… no… zupełnie nieapetyczne słowo.
A ‚jajko’… no to całkowicie co innego 🙂
A na wszelki wypadek, jakbyśmy się przed Wielkanocą już nie blogneli to Gospodarzowi i Wszystkim:
Zdrrrowia, szczęścia, pomyślności, świąt spokojnych i rodzinnych zarazem (a co, nie ma rzeczy niemożliwych) życzy
Blejk Kot z Rodziną
Mrrrał!
Alicjo – efekt łajza-mineli
(tzn. ja łajza i w efekcie minelim się we wpisach)
Znaczy, rozumiem, że ‚kernel’ jakoś jednak kojarzy się gastronomicznie.
P.S. Borsuczku, sprawdź pocztę 🙂
I wzajemnie, Blejku, wzajemnie!
Co to za rodzina, że święta z nią spokojne? U mnie śniadanie kameralne, tylko sześć osób, ale później spotkamy się w ponad dwadzieścia – rejwach, aż miło! A jaki człowiek szczęśliwy, gdy już po świętach! 😀
BlejkKocie, cokolwiek to jet, jeszcze nie doszło…sprawdzę jutro. Teraz idę do legowiska do Pani Borsukowej. Spać! Jutro znów do roboty 🙂
PS dzień był sława Bohu niezły, plusy dodatnie przeważają nad ujemnymi 😉
Wszyscy albo padli, albo jeszcze arbajtują. Ja padam, bo jutro pracowity dzień od świtu. Dobrej nocy wszystkim i sił na kolejny dzień.
Borsuku, plusy dodatnie i ujemne rozbawiły mnie do łez! Szybkiego powrotu do zdrowia dla Pani Borsukowej nieustannie.
Ja tu się wykopywam do kuchni juz od godziny, TeżAlicjo. Wy sobie spać, a ja do roboty! Mam piwo i duże ilości wina, są chetni do podtrzymania mi towarzystwa?!
Serdecznie zapraszam!
Borsuczku, Pani Borsuczkowa stanie na nogi szybko, nie martw się, tylko dobrze sie nią opiekuj. No to idę do tej kuchni arbajtować, a nawet workować, a jeszcze gorzej, travailować! No, w końcu człowiek pracowity i poliglota.
Duch chętny, ale ciało słabe, Alicjo… Odmeldowuję się.
Mrrrał!
Tak, tak.
‚Duch ochoczy, ale ciało mdłe’
czyli
‚Spirytus jest mocny, ale mięso nieświeże’
(autentyczna próbka automatycznego tłumaczenia PL->ENG->PL)
Dobrrranoc
Blejk Kot
Owcarkowi, Pani Owcarkowej i wszystkim Budowiczom zycze
pogodnych, radosnych, zdrowych
SWIAT WIELKANOCNYCH
Pracowita Alicjo, poslalem Ci cos do posluchania w trakcie travailowania i laboracji, zeby Ci nie bylo smutno tak samej…
Odsłuchałam, a jakże, pan J. mi towarzyszy z daleka, bo on się do niczego nie nadaje, powiada. Oczywiście, że do niczego, oprócz zajadania i próbowania. Od czasu do czasu wydaje gromki pomruk aprobaty.
Blejkotku, jak spirytus mocny, to i mięsko świeże!
Zapodaję Wam sznureczek do szufladki Don Alfreda, jest tam ta piosenka:
Chi Non Lavora coś tam. Kto chce posłuchać, proszę kliknąć.
Pracowita wraca do kuchni. A Wy sobie chrapcie, byle nie za głośno!
Na Wielkanoc (i dalej) życzę Wam radości, ciepła, relaksu, tradycji oraz wiosennego odrodzenia się energii, optymizmu i entuzjazmu
basia
(wciąż w transie wiadomych maratonów i ekstra-obowiązków zawodowych… 🙁 😉 )
Przesyłam Wam wierszyk Wielkopiatkowy na ten czas refleksji:
„Zbliża się męki czas,
Nadchodzi śmierci godzina
Za ludzi dobrych i złych
Zabito Bożego Syna
Już ustawiono krzyż
Gwóźdź wbito w stopy i dłonie
Potem zalana twarz
W źrenicach żar i ból płonie
Pan umarł za grzechy świata
Za marność i małość moją
Za tych co z wszystkich drwią
I tych co śmierci się boją
Wybiła śmierci godzina
Martwy już wisi Bóg ? Człowiek
Wypełnił się jego czas
Już nie otwiera powiek
A myśmy wierzyli tak,
Że Mesjasz przyszedł na ziemię
Aby wyzwolić nas
Nieszczęsne Adama plemię”
POmiędzy Bóg – Człowiek powinien byc myślnik . Ale jakoś tak samo poszło . Może to i lepiej bo daje inny punkt widzenia i inne mozliwości interpretacji.
Witam. Życzenia Wszystkiego Najlepszego na święta Wielkiej Nocy od Grzesia dla budowiczów wszystkich,dla Owczarka, no i dla Waweloka tyż.
Odmeldowuję się do sprzątania.Pozdrawiam.
Dzień dobry o świcie bladym!
O, widzę tutaj jakiegoś zapartego zwolennika Breakoutu… 🙂
Melduję, że u mnie -6C na termometrze z zewnątrz. Niestety, trochę trzeba będzie ogarnąć, posprzątać chałupę po wczorajszym gotowaniu, ale święta zaczynają się tutaj dzisiaj – obiad będzie wystawny u zaprzyjaznionych Kanadyjczyków.
Zaniosę im trochę naszych specjałów, niech wiedzą, jak inni jedzą!
Ostomili
pozwólcie , że juz teraz złoże Wam życzenia Świąteczne. Niech wyrazem tych życzeń będzie taki oto wierszyk
A gdy nastał ranek
Pierwszy dzień tygodnia
Prawda zwyciężyła
Uciekła żołdacka kohorta
Logos Syn wcielony
Powstał z grobu cały
Kościół swój odkupił
I podniósł do chwały
Zabrzmiał hymn Hallelu
Aż po krańce świata
Chrystus zmartwychwstały
Zawsze do nas wraca
Gdy składamy dzięki
Z chleba oraz wina
Kyrios Pan jest z nami
To Dobra Nowina.
NIech te treści spełniaja się w życiu Waszym i Waszych bliskich 😀 😀 😀
TezAlicjo lubie hmmm nie bardzo pewnie bym wolal spedzic swieta z rodzina chociaz nie jest zle zonke mam przy sobie wiec jest fajnie . Trzeba sie cieszyc z tego co sie ma 🙂
spokojnych, miłych Świąt i mokrego dyngusa 🙂
U Alicji gdzieś daleko
Minus sześć na termometrze,
Więc Alicjo idąc na dwór
Nie zapomnij dziś o swetrze.
Zdrowia, ciepła i pogody
Życzę wszystkim Budowiczom,
Na spacerze dyngusowym
Niech kondycję swą poćwiczą!
No dobra, wszystko zrobione, koszyk dobroci polskiego jadełka zapakowany, zaraz wyjeżdżam do przyjaciół Kanadoli. Teraz -3C na termometrze, TesTequ, nie tylko sweter, ale sztuczne futro by się zdało! Wyciągnęłam z szafy i założę!
Słuchajcie, mam wrażenie, że odkąd kwiecień nastał, zaniedbałam zbieranie wierszy do /Poezyj.
Upomnijcie się, dobrze? Podpowiedzcie, gdzie co zgubiłam, bo ja nie komputer, wszystkiego nie spamiętam. No to lecę.
Tu są moje życzenia dla Was:
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5050389046965112722
bo taka jestem zakręcona, że nie wiem kiedy się pokażę.
Za wszystkie życzenia piknie dziękuję. 🙂
Uściski dla mt7 !
Też żem zakręcona i juz naprawdę lecę!
Witam wszystkich,
dzisiaj byl piekny dzien! Ruszylismy z mezem w swiat rowerowo oczywiscie.Tak sie fajnie jechalo,ze o maly wlos bylibysmy pol kraju zwiedzili.Wrocilam,wiec pozno i hyc do budy,zeby wam drodzy przyjaciele zyczenia zlozyc: Pogodnych,Zdrowych i Szczesliwych Swiat Wielkiej Nocy
( Vrolijk Paasdagen) 😀
Ps. do uslyszenia…………
Wy tam Anecko macie wymarzone warunki do rowerowego życia. Zazdroszczę, ale i cieszę się, bo przyjemnie jest popatrzeć na takie sielskie widoki gromadki ludzkiej jeźdzącej na rowerach wszędzie.
Skończyłam wysyłać życzenia i idę spać, bo do garów jutro trzeba wstać.
Dobranoc 🙂
No, kot na kwile przestoł pilnować gaździny, więc nic mi tam nie podje. No to jo na te kwile siodłek do komputra.
Ale przysmaki gaździna ryktuje! Jak zwykle zreśtom. I pedziała, ze jak jutro pódzie święcić pokarmy, to zabiere ze sobom mnie, to moze i mnie jegomość poświęci i diaska ze mnie wygno. Cemu mojo gaździna godo, ze we mnie siedzi diask? Przecie nawet jeśli kiesik siedzioł, to juz dawno zatopiłek go Smadnym Minichem…
O! Kot znowu idzie ku kuchni. No to i jo muse lecieć 🙂
Mrrrał!
Owczareczku!
Kot też człowiek.
A dajże mu trochę ‚popilnować’ 😉
Z poważaniem
Blejk Kot
A ja jutro ze święconką nie idę.
Młode wypędzam (w obstawie dziadków)
Niech się uczą!
Owcarku,masz racje,ze musisz miec i kuchnie i kota na oku. Licho wie,jakie ma zamiary? No, ale kapecke jalowcowej to i kolezce kotu tez mozesz podarowac 😉
Chcialam dodac,ze sciskam rowniez twa kosmata lape i zycze pelnej michy swiatecznego jadla 😀
mt7- fakt,Kraina Wiatrakow wymarzona dla milosnikow rowerowych wedrowek.Dzisiaj bylismy rowniez w Oude Water miescie czarownic.Rowerow bylo zatrzesienie.Brakowalo nawet miejsca na parkowanie 😉 Koniec swiata……..
Dziekuje innym za zyczenia! Ulatniam sie,bom ciutke zmaczona.
Do Blejkocicka
Tak jakoś, Blejkocicku, cujemy, ze najlepiej jest, kie pilnujemy gaździny rozem. Tak na wselki wypadek. Coby nie zabocyła o nos 🙂
Do Anecki
„Kraina Wiatrakow wymarzona dla milosnikow rowerowych wedrowek”
I jesce Don Kichota, Anecko, jesce Don Kichota! Zol mi bidoka, ze urodził sie w Hispanii zamiast w Holandii 🙂
hej Wy tam!
wróciłam z tych tam obiadów piątkowych, wielkopiatkowych. Robiliśmy za te takie świnki doświadczalne, bo Bonnie po raz pierwszy robiła takie danie, krewetki w sosie i tak dalej, i ostra papryka.
Ja za, niechby i habanero, co tam jalapeno w daniu.
Talerz polskich potraw został zjedzony w 15 minut, a sałatkę jarzynową Bonnie zagrabiła i nie wystawiła w ogóle. Kobita wie, co dobre!
Dalej śnieży i jest paskudnie zimno 🙁
A u mnie lód w wiaderku po nocnym mrozie.
Okna umyte z dwóch stron. Za to drodzy państwo należy mi się nagroda czyli medal i kredki. Bo ktoś kto musi umyć kilkaset metrów kwadratowych szyby rocznie ( i to tak ,że nie może zostać najdrobniejszy widoczny pyłek i smużka ) kocha myć okna. Niestety w sobotni poranek musiałem przyjść do pracy …
Wszystkim z Budy życzę wiele radości, kolorowych spotkań z przyrodą oraz ludźmi (nie tylko przy stole!). 🙂 🙂 🙂
No i może przy okazji jakaś dokumentacja powstanie? Mnie, niestety, aparat padł. 🙁
To i owo się gotuje. Jajka ugotowane, wywar na włoszczyźnie się warzy, coby kiełkaskę ugotować – do święconki i żuru.
Ciasto trza ryktować, dla Mamy osobno bez cukru.
To tyle z frontu.
Pozdrówko 🙂
A zapomniałam pedzieć, że gęś (Alecki) rozmroziła się prawie, to trza ją natrzeć teraz majerankiem i solą, będzie się piekła dopiero w poniedziałek przed południem.
No, to chyba na tyle.
Zanim wszyscy pobiegną w świat i wyłączą komputery :
Wszystkiego najlepszego dla wszystkich Owcarkowych Blogowiczów
Miś 2
U mnie wyłączony komputer?! Takie zjawisko nie istnieje w przyrodzie, chyba, że padnie elektryka. U mnie trzeba będzie się letko ogarnąć i zabrać za gotowanie podstawy do barszczu/żurku. Indor się też rozmroził, trzeba natrzeć, a po południu upiekę, bo towarzystwo będzie do jutra wieczorem tylko, więc nie będę z tym czekać.
O, i o jajkach, o jajkach nie zapomnieć oczywiście, chłopa wyprawić ze święconką na 11-tą! Tymczasem rodzina z Pomorza mnie tu denerwuje od świtu, podsyłają mi jakieś zdjęcia wędzących się szynek z sarny, dzika i jakiejś tam mniej więcej normalnej świni. Szwagier jest myśliwym, i to jeszcze szef jakiegoś koła łowieckiego.
A szwagierka takie mazurki wypiekła, że pewnie Wam zaprezentuję. No trudno, ja nie wypiekam. Baba marmurkowa z polskiego sklepu, w połowie zresztą już zeżarta przez wiadomego podejrzanego.
To tak z grubsza z frontu. Acha, i jeszcze ścierą i miotłą to i owo trzeba ogarnąć.
Słuchajcie ludziska, do roboty! I jeszcze tylko zapodam, że termometr wskazuje . Poniżej. Dużo poniżej, niż bym sobie życzyła, -8C. Ja się tak nie bawię!
Zaraz wracam z mazurkami i szynkami.
No to Wam podrzucam:
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Ala/Mazurki_Tereski/
U mnie niby plus ale bardzo niewielki, zimne wiatrzysko duje, nieprzyjemnie nosa wystawić a ze święconką trza iść przeca.
Może trochę się ociepli.
Mazurków też nie piekę, bo nie lubię, a roboty sporo.
To na razie.
U mnie +20°C, kwitna magnolie, forsycje, wisnie japonskie, tulipany, hiacynty i inne kolorowe kwiecie. Jak sie w sobie zbiore, to zrobie jeszcze jeden wiosenny album, ale to pewnie w nocy. Na razie Panstwo mnie od klawiatury odpedzaja, bo mi z pyska kapie na widok tych szynek u Alicji. Dobrze, zem nie pies, bo juz by pewnie zwarcie w instalacji nastapilo. Juz Pani Szymborska stwierdzila: „Tego sie nie robi kotu”, takie obrazki pokazywac…Dobrze, ze Owczarek nie ma czasu tego ogladac, bo juz by Gazdzinie spizarnie spladrowal i na banicje skazany zostal.
http://alicja.homelinux.com/news/img_1714.jpg
A niech i kot na ptaszka popatrzy… niestety, nie moglam go inaczej, tylko zza podwójnej kuchennej szyby, piękny dziecioł wielkości średniej kury na jesionie. Jak ruszyłam drzwiami po wielkiemu cichu, to uciekł, niestety.
Proszę mi nie o kwiatach i innych. Forsycja to u mnie forsowana w wazonie. To się stąd wykopuję, bo jestem w proszku, a tu roboty huk!
Nad moim biurkiem wisi litografia z Leksykonu Meyersa z 1895 roku To jest amerykański dzięcioł złoty Colaptes auratus.
Mam zaprzyjażninych kilka dzięciołow w pobliskim lesie i potafię naśladować ich głosy . Mam sposób na to by przyleciał na odległość dwóch metrów. Dzięcioły mają ściśle określone terytorium na którym zdobywają pokarm
Zaraz mi tu Misiu2 sprzedawaj sposoby. Gdzieś tutaj niedaleko pomieszkuję sobie dzięcioł olbrzymi, czarny jak kruk, z czerwonym czubem na głowie, zagooglam potem. Ta zaraza bynajmniej nie jest lekarzem drzew, a ich zabójcą. Wali takie wielkie dziury w drzewach, że autentycznie wióry lecą, a drzewo potem pada, zniszczone. I co z tego, że robaczki wyjedzone!
Ale wyjątkowo piękny ptak, tylko podejść się nie da, albo ja nie umiem 🙁
OK, buraczki trzeba zetrzeć…
Apropos chwalenia się kulinarnymi osiągnięciami, to ja się zabieram zaraz do sałatki z fetą, oliwkami, papryką i kapustą pekińską.Pycha po prostu. No i jeszcze czosnek, przyprawy, oliwa, cebuli trochę i gotowe. Tylko tata nie da się chwilowo z kuchni ewakuować, bo coś tam się dokańczaniem galarety zajmuje i rozlewaniem jej do naczyń właściwych.
Ja bym do oliwy i przypraw dodała kapkę octu (idealnie – balsamicznego) i koniecznie oregano suszonego. Nic tak z fetą nie smakuje, jak deczko oregano. Pomidora cząstki plus ogórka zielonego by nie zawadziło, no i masz gotową sałatę grecką! Z tym, ze ja uzywam tzw. romano sałaty liściastej, podobnie zwarta jak kapusta chińska, ale bardziej „wytrawna, i zielona mocno ciemno.
Skończyłam w kuchni, indor nabiera zapachów przypraw, za jakąś godzinę go ciepnę do piekarnika. Swięta muszę sprytnie upchnąć w ciągu doby, bo smarkate tyle mniej więcej czasu tu będą, właśnie ten od „na posyłki” pojechał na dworzec po młodzież przed trzydziestką.
Na galaretkę miałam chętkę, ale okazuje się, że też tylko ja ją naprawdę lubię. Zamrozić się tego chyba nie da? Oj chyba nie…
I tak nagotowałam jak na armię, z Kanadolami podzieliłam się jadłem wczoraj, a teraz patrzę, co w tej lodówce i zastanawiam się, kto to wszystko zje. Połowę indora smarkate zabierają, ani mi się śni jeść go przez tydzień. Praktyczny pan J. powiada, a niech sobie kupią, przecież mamy zamrażarkę i możemy zamrozić. Też dobry pomysł, już praktykowany. Zaraz przejrzę zdjęcia, co tam uwieczniłam z moich przygotowań. Właścieie ten wpispowinnam przenieść do sąsiedniego blogu zaprzyjaznionego, bo nic, ino o żarciu piszę…
U mnie w domu pachnie pieczonym schabem i karkówką. Zawsze robię to w tzw kombiwarze na dół wlewam dwie szklanki wody i nie obsycha w trakcie pieczenia. Najpierw stoi przez dwa dni w słonej wodzie z ziołami i jałowcem .Mięsko nadziane jest ząbkami czosnku obsypane ziołami prowansalskimi ,polane oliwą z oliwek. Gotowych wędlin nie kupuję. Jak żyli rodzice to sąsiedzi przychodzili i wędziło się kilkanaście szynek naraz . Wkrótce zacznę robić to samo.
Christus resurrexit – vere resurrexit!
Wesołego Alleluja dla wszystkich Owczarkowych Gości!
Baby bez zakalca, mazurka grubego na palca i mokrego śmigusa-dyngusa! :).
Ja tylko na chwilę, żeby Wszystkim życzyć radosnych Świąt! Zrobiłam, co mogłam, będzie, co będzie! U mnie rodzinnie będzie, już troszkę jest, do po świetach! 😀
W PRZEDDZIEŃ SWEGO ZMARTWYCHWSTANIA
W przeddzień swego zmartwychwstania, w przeddzień żywota
Bóg, leżąc w mogile, żmudne liczy chwile,
A przykuła go do ziemi ciała ciężkota.
Śmierć mu w oczy wieje, a on samotnieje.
I śni mu się na wprost lica
Betlejemska błyskawica
I żłób i siano.
I śni mu się brzeg jeziora ozieleniały,
A smuga od łodzi po jeziorze chodzi,
I śnią mu się owe gaje, co tak szumiały,
Choć gajom boleśnie być marami we śnie!
A to wzgórze, to oliwne,
We wspomnieniach takie dziwne,
Takie dalekie!
I śnią mu się nasze twarze, niby niczyje,
Ręce nasze krwawe i lewe i prawe –
I to życie, co po śmierci nie wie, gdzie żyje,
Jeno szuka siebie po własnym pogrzebie.
Mówmy wobec jego zgonu
To, co mówi dzwon do dzwonu
Późnym wieczorem.
Nie zakłóćmy snu bożego, bożej niemoty!
Któż Boga obudzi pierwszy spośród ludzi?
Kto rozepnie w jego cieniu swoje namioty?
Cień się jego szerzy w bezbrzeż po bezbrzeży,
A my stójmy zwartym kołem
I śnijmy się Bogu społem,
Póki czas jeszcze.
Mrrrał!
To był Boluś od Leśmianów.
http://monika.univ.gda.pl/~literat/lesman/wprzed.htm
Jakoś tak ostatnio śmy się skumplowali.
DobrrraWielkaNoc!
Z poważaniem
Blejk Kot
http://picasaweb.google.com/don.alfredo.almaviva/Ptaszki
Alicjo, nie podsuwaj mi ptaszkow zamiast szynki, bo ogladanie przez szybke, to ja juz przecwiczylem. Poprosze raczej Misia 2 – fachowca o rade, jak zwabic dzieciola na odleglosc kociego skoku?
Blejku Kocie, bardzo piekny ten wiersz Lesmiana, dziekuje.
Dobrej nocy zycze i pieknego poranka!
Ja już zaśpiewałam:
„Oto są baranki młode,
oto ci, co zawołali alleluja!
Dopiero przyszli do zdrojów,
światłością się napełnili,
Alleluja, alleluja!”
Właśnie wróciłam z Rezurekcji.
Pozdrawiam swiatecznie.
Same baranki dzisiaj,
nawet jajko jak baranek.
Babki lukrowane,
zajaczki na slodko.
A w koszyku czeka,
niespodzianka.
Jaka?
Tajemnica przemiany,
zla na dobro.
W Wielkanocny poranek wszystkim Małym i Dużym , tym co mają dwie łapki i tym co mają cztery łapki, tym co mają nóżki i skrzydełka Wesołego Alleluja
Christos Wokriesie iz miertwych,
smiertiju smiert’ popraw i susczczim wo hrobiech żywot darowan!
Kochani zaraz będziemy dzielić się jajeczkiem i usiądziemy do świątecznego stołu 🙂
Z drugiej strony Turbacza przesyłam Wam życzenia cudownych świąt, radości i spokoju 🙂
mieciowa
Ja Wam przesyłam z tej strony Kałuży… mróz, snieg sypie, goście jeszcze śpią, gospodyni niechętnie, ale wstaje, bo trzeba się zakrzątnąć wokól śniadania powolutku. hm…. a moze im pokazać paluszkiem – tam jest lodówka? 🙂
Wesołych!
Alicjo, oregano też chybam dodał, i ocet winny, bo balsamicznego nie było.
I pomidory oczywiście.
I dobra jest. Nie powinienem się chwalić może, ale jest nawet bardzo dobra, więc chyba mogę.Pozdrawiam wszystkich budowiczów.
Witam wszystkich swiatecznie!
U nas piekna pogoda.Wykorzystujemy slonce na rowerowe wycieczki.Wszystko pieknie kwitnie,a wlasciwie juz troche przekwita.
Dzisiaj widzielismy cale stada dzikich gesi,kaczek i kormoranow.Byly takze czajki i labedzie wysiadujace jajka olbrzymy.A jeden taki dzieciol stukal w drzewo,ze az w okoliczy huczalo 😀
Jest tak cieplo,ze nawet opalalam swoje konczyny na wiosennym sloneczku.
Wszystkim zycze rownie pieknej pogody i dobrego odpoczynku 😆
Zadnych wycieczek. No, może kulig? Chociaż nie, śnieg w ilościach szczątkowych. Tylko zimno jest paskudnie. I słońca nie ma.
Leniuchuję, podobnie jak wszyscy inni. Sadełko sobie zawiązują. Niektórzy proponowali jakieś bieganie, ale widzę, że sami się rozmyślili i teraz podsypiają na kanapce. Goście przezornie nie przywiezli ze sobą butów, stosownych na spacery. Cwani! A mówiłam, nie zabierać laptopów, tylko trampki. Zrobili wielkie uspępstwo, zabrali tylko jeden laptop. Zadnych trampek. No to kurdesz, może pora na jakąś lampkę węgrzyna… Poczytałam wpis u P.Adamczewskiego, co tam z „bibendy” u mości Sapiehy i śmiać mi się zachciało, patrząc na nasze zapasy bibendy. Tyle, co tam serwowano w Niedzielę Wielkanocną starczyłoby na parę lat! No to idę uszczknąć jakąś kwaterkę…
Witojcie Kochani!!!
Jak to fajnie wpaść do owcarkowy budy, i to jesce przy Świętak! Korzystom z komputra gościnnie, ale przez Święta bede z Wami. Zaroz tyz umiesce kolejnom opowieść o Wawelocku, ino musicie bocyć, ze wystompiło opóźnienie.
– Godoj!
– O cym?
– Nie udawoj, ino godoj wartko syćko co wiys!
– Ale, psiokrew, kruca, O CYM?!
Taki oto my dialog ze Smokiem prowadzili. Dialog zacon sie od razu wte, kie ino wsedłek do jego chałupy. Oczywiście chodziło mi o to, coby mi Wawelok wyjaśnił syćko co wiy o ufoludkak!. Bocycie, kie ostatnim rozem wspómnioł o nik? Jo sie na pocątku nie zorientowołek, zreśtom na końcu wizyty tyz sie nie zorientowołek. Przybocyłek se dopiyro wte, kie juz w chałupie opisywołek nase spotkanie coby zostało dlo potomności. Ufoludki! Ón musioł cosi ciekawego o nik wiedzieć, skoro wspómnioł, ze óny tak nie postempujom. A teroz udawoł, ze nie wiy! Cekoj Smoku, nie ze mnom te numery Brunner, juz jo z Ciebie wyciongne informacje!
– Jesce sie pytos o cym? Myślis ze jo nie boce, coś ostatnio godoł? Tak łatwo Ci ze mnom sprawa nie pójdzie!
– Profesorecku, a piwecka bys sie nie napił? – zapytoł łagodnie
– Ty mi piweckiem łba nie zawracoj! O ufoludkak mi godoj!
Ocy Smoka, i tak wyłupiaste, zrobieły sie wyłupiaste jesce bardziej. Rozdziawił kufe i poziroł na mnie jak na wariata, milcąc przez dłuzsom kwile…
– Cyś ty sie przypodkiem nie prasnął w łeb, kie zes do mnie lozł? – zapytoł mnie Wawelok – Co jo na litość boskom, mom wspólnego z ufoludkami!!!
– No to sie właśnie fce od Ciebie wywiedzieć! Godoj syćko!
– Profesorze! Jo nic nie wiym o zodnyk ufoludkak! Co jo jes, jakisi ET?
– Jak nie wiys, kie ześ ostatnio o nik wspóminoł!
– JO?!
– A co, moze jo? Cy mom Ci przytocyć Twojom wypowiedź? Som ześ godoł, coby ci o ufoludkak nie wspóminać, bo ony tak nie postempujom!
– Syćkie smoki na świecie ratujcie mnie! – wykrzycoł – Tyn profesor, mój kamrat, zwariowoł!
– Przestań sie wygłupiać i udawać ze o nicym nie wiys! – nie dawołek za wygranom
– Jo o nicym nie wiym! Nie wiym o zodnyk ufoludkak! Nie widziołek zodnego z nik i nie mom pojencia cy wogóle istniejom!
– Taa? To po coś o nik godoł?
– Jo nie godołek o ufoludkak, ino o KRASNOLUDKAK! Ciebie sie syćko pokiełbasiło we łbie, sanowny Profesorku!
Kruca, cy to mozliwe? Moze rzecywiście mi sie pomiesało w ferworze? Ale przeca boce dobrze, ze jo wspómniołek o ufoludkak! No to kómu sie pomiesało, mnie cy jemu?
– Smoku, ale jo przeca piyrsy wspómniołek o ufoludkak, a ty zes wte kozoł mi o nik nie wspóminać…
– Ale jo miołek na myśli krasnoludki…- powiedzioł z głupiom minom
– Jakie zaś krasnoludki? – teroz jo juz nie wiedziołek co o tym syćkim myśleć
– Normalne, z brodami i cerwonymi copkami – odpowiedzioł
– Pocekoj, Smoku, bo mi sie widzi, ze my osiongneli taki poziom abstrakcji w nasy godce, ze nie ino cytelnicy, alie i my sami nie łapiemy o co sie rozchodzi. Trza tu jakisi porządek wprowadzić! Cyli, według Ciebie, ufoludków nima?
– Nie wiym cy som, cy ik nima, w kozdym razie mnie o tym nic nie jes wiadomo – powiedzioł stanowco. Nie miołek powodów coby mu nie wierzyć.
– A krasnoludki som na świecie? – zapytołek
– Ocywiście ze som! – odpowiedzioł równie stanowcym tonem. Choć wydawało mi sie to dziwne, zaś nie miołek powodów, coby mu nie wierzyć. Swojom drogom, Smok mi juz o tylu niesamowityk rzecak naopowiadoł, ze i dziwić sie nie powinienek.
– I Ty sie z nimi znos?
– Moze nie ze syćkimi, ale pore krasnoludów znom. Straśnie wesoły naród, te krasnoludki. – zacon opowiadać – Kie sie przynapijom, nima na świecie weselsyk kompanów. Ino w droge im wte nie trza włazić, bo som chardzi i wartko do zwady dochodzi. A ze jedyn za drugiego w ogień skocy, to solidarnie stajom do bitki, bo dobrom awanture lubiom na równi z dobrom gorzałkom! Nie roz pozirołek, jak sie wadzili w karcmak z gnomami abo elfami. Ino z nami, smokami nie zadzirajom, bo sie pierońsko bojom strat z powodu ognia – powiedzioł Smok wesoło
– Eee, widze po Twoi opowieści ze to jakiesi huncwoty!
– I tak i nie, bo po prowdzie to nima tyz na świecie robotniejsyk stworów. Krasnale zacni som, bo pomogom i nom smokom i wom, ludziom. A przywary w kozdy nacji sie znajdujom. Wy, ludzie, tyz krystałowi nie jesteście. – zakóńcył
– Prowda jes! A w cym óni wom tak pomogajom?
– Ha! W nojwazniejsy dlo nos rzecy, cyli w zdobywaniu jaskiń. Wiadomo syćkim, ze jaskiń na świecie jes mni niz smoków. Do tego dochodzom sytuacje, kie w jaskiniak lyngnom sie faraonki i chałupy trza opuścić. No i swiat byłby pełny bezdmnyk smoków, kieby nie krasnoludki, ftóre som sprawnymi górnikami, i kie sie ik piyknie popyto, wartko jaskinie dlo smoka ryktujom, nie bierąc za to zodny zapłaty.
– Tacy bezinteresowni?
– Ano tak. My sie im odwdzięcomy w tyn sposób, ze kie ino ftóry mo jakomsi sprawe na kóńcu świata, to sie go na smocym grzbiecie podwozi.
Siedzioł spokojnie i opowiadoł o tym syćkim tak, jakby opowiadoł o wcorajsy jajecnicy, ftórom zjod ze smakiem. Cosi mi tu zacynało nie pasować do siebie.
– Słuchoj no… cy ty mi przypodkiem jakiegosi kitu nie wciskos? – zapytołek go nieufnie
– Jo? Skąd! – zaprzecył. In ze nie beło to przekonujonce zaprzecenie
– Wkryncos mnie, widze to po twoik ocak!
– Wyboc, Profesorecku, aleś tak nalegoł, coby Ci koniecnie cosi opowiedzieć, ze sie nie mogłek powstrzymać! – zaśmioł sie Wawelok
– To w kóńcu jako jes prowda?
– A uwierzys mi jak Ci powiym?
– Spróbuje
– Prowda jes tako, ze istniejom i ufoludki i krasnoludki. Gnomy, elfy, leprekony, wije, strzygi, feniksy i gryfy. Wystarcy uwierzyć. A ty wierzys? – zapytoł
– Ze mnom jes sprawa prosto. Jo mom dowód, cyli Ciebie. Kieby mi ftosi pół roku temu nazod opowiadoł, ze Smoki istniejom, to byk go wyśmioł i wysłoł do nojblizsego psychiatry. Teroz moge uwierzyć w syćko!
– No to po sprawie! – powiedzioł z ulgom – To napijes sie tego Smadnego, cy nie?
– A to dej, ino po jednym. Słuchoj, zaniedługo nase urocystości, trzaby moze pomysleć o jakisi imprezie…
– Mos jakiego pomysła? – zapytoł
– Na pewno trza sie spotkać. Na pewno tyz trza se zycenia złozyc i toast spełnić. Ale mozeby Twoi kuzyni przylecieli? Byłoby ciekawie…
– Nie dom rady ik powiadomić. Bedziemy musieli sami se radzić. Ale przeca tyz bedzie miło, nie?
– No pewnie! Ty zabezpiecos picie, a jo jodło!
– Hehe, moze być – zatarł łapska z uciechy.
– No to jak my syćko ustalili, bede lecioł…
– To bywoj, Profesorecku!
Zebrołek sie do wyjścia. Ino ze jak wpómniołek na pocątku, przeprawa ze mnom do łatwyk nie nolezy. Juz spod wejścia zwytnąłek sie nogle i zapytołek Smoka:
– To jak to beło z tymi ufoludkami?
To go zaskocyło zupełnie…
– Aleś sie przypion… – powiedzioł
– Ha! Cyli jednak cosi wiys?!
– Ano, wiym… Ale o tym opowiym Ci inksym rozem…
– Obiecujes?
– Obiecuje, obiecuje – powiedzioł z rezygnacjom
– I o to mi sie rozchodziło. Bywoj w zdrowiu, Wawelocku!
Witajcie, Profesoreczku z Waweloczkiem, witajcie.
Właśnie pożegnałam gości i wyciągnęłam nogi, coby odpocząć krzynę.
Cieszę się, że wpadliście. Zaraz poczytam sobie. Hej!
Nooo, Profesorku z Wawelokiem, witojcie! My co prawda waszą imprezę obeszli bez was, ale chętnie się dowiemy, jak wy balowaliście. 🙂
Niech się Twoje życzenia, Anecko, spełnią.
Zimny wiatr wieje, chociaż słonko jest.
Ciepełka poproszę i Alicji trochę podmuchaj, może doleci.
mt7- robie co moge,moze uda sie jakies wiatraki tak ustawic,coby i do Was ciepelkiem powialo! Nie ustaje w wysilkach………….
A i Profesorka z Wawelokiem swiatecznie witam 😀
Za chwile znowu wpadne do budy………..
Tymczasem!
Moi panowie juz spia,wiec ja przyszykuje jeszcze wiaderko wody 😀
wszak jutro dyngus! Zrobie im niespodzianke 😆
Zycze milego dnia i „mokrego” dyngusa.
A koty na pewno juz siedza w ukryciu,tak na wszelki wypadek,he?
Milej nocy!
Hej ho,
żarłoki! Jak tam żołądki? Trzeszczą w szwach? Moi goście już powoli zwijają sprzęt i na dworzec za pół godziny. Obiad skończyliśmy, a przy obiedzie jeszcze narzekali, że wczorajsze jedzenie czują. No trudno, jak miałam upakować te święta w 24 godziny, to musieliśmy zacząć wczoraj. Zwyczaju lania wody tu nie ma, jutro do pracusi, kto musi, a do szkoły, kto do szkoły. A Wy już śpicie?!
E tam śpimy od razu. ( To odpowiedź Alicji). ja tam wcześnie spać nie chodzę, ale widzę, że w budzie pustki.
Więc pewnie popiję wody trochę, by się po różnych dziwacznych trunkach ożywić i spać pójdę.
A w Trójce Kaczmarski.
Sąsiedzi sobie imprezują, a ja z imprezy wróciłem nie za dawno.
Powiem tak, picie whisky po winie , a na końcu piwo to nie jest dobra rzecz.
Wszystko z osobna okej, ale jak tak razem się to złączy, to się niefajnie robi.
Mam nadzieję, że rano rześki wstanę chociaż.
Woda pomóc powinna 🙂
Pozdrawiam.
I dobranoc budowiczom, co już śpią pewnie.
Choć u Alicji pora jeszcze wczesna chyba, ale nie wiem, bo z liczeniem to ja problemy mam.
Jakieś 6, 7 godzin wstecz jeśli o czas chodzi, to tak w Kanadzie jest?
Lany i sypany ten poniedziałek. Pada śnieg z deszczem . Trawnik biały . Dyskusja Owcarkowa o wyższości świąt jednych nad drugimi. Boże Narodzenie nie daje za wygraną…
Jednym Budowiczom wody po śklonce innym po wiaderku , innych do potoka .
Jestem pierwszy!!!!
Hau!!!
Dziwne…
Dwa moje wiecorne wpisy sie nie ukozały…
Moze jo juz za dobrze klawiatury nie widziołek?
Mokrego dyngusa syćkim!
Profesorku mnie też ufoludki wcoraj kilka postów ukradli, A teraz cyganiom ze to wina systemu wordpress, u mnie na ekranie widać dwa twoje posty z 18.31 i 18.32.
Z piweckiem trza straśnie uwazać bo cłek się piwecka napije i niescęście gotowe . U mego Gazdy budorzowi Władkowi Urbasiowi na masynie ucieno prawą nogę , ale w Zakopiańskim śpitalu mu jom przysyli . Syćko przez piwecko . A z drugiej strony to miesiąc po przysyciu chodził do baru U Maryśki pod Cyckiem i za pokazanie przysytej nogi to mu stawiali chłopy telo piwa że musieli go pdwozić wiecorem do chałupy taryfom
Dzień dobry! Deszczyk pada, znaczy się lany poniedziałek jest.
Ja zaraz się biorę za gęś (nadziewam, zaszywam), bo podobno potrzebuje 50 min. na 1 kg wagi, to 4,5 kg wychodzi ponad 3,5 godziny 🙁 pieczenia. Obiad na 15-tą, to do roboty trza.
Pozdrawiam Bractwo Owczarkowe, miłego dnia życzę i do gęsi przystąp. Tak jest! 🙂
Halo,witam
a wlasciwie zegnam,bo zaraz ruszam rowerem w swiat.W domu juz po dyngusie 😆
Jeszcze jest piekna pogoda,chociaz pokazaly sie pierwsze chmurki,wiec trzeba korzystac poki czas……..
Ja dzisiaj swietuje „calom gembom”,bo obiadek przyjedzie z restauracji.A co tam, jak swieto to swieto 😀
Mt7-zycze pysznej gesi.No to tymczasem……
Witajcie,
ja jednak preferowalbym jakies mniej mokre tradycje. Juz myslalem, ze sucha lapa dotrwam do wtorku, a tu jak nie chlusnie! Najpierw woda, a potem jeszcze konewka po ogonie moim puszystym! I za co? No, za co? Przeciez sam slyszalem, ze to deser dla Pana Kota! Poza tym, to co stoi na tarasie, nie jest tabu. Dopiero stary Maurizio uswiadomil mnie, ze ten deser to PANNA COTTA i te dwie miseczki, co oproznilem z apetytem, byly dla Panstwa i ich gosci, upps… Miseczek bylo wiecej,ale nie wiem ile, bo jako kot z poludniowej Italii umiem zliczyc tylko do cinque (4 lapy i ogon).
Witajcie już prawie poświątecznie! Jak tam stan żołądków i lodówek?
Widzę, że Don Alfredo robił dzisiaj za zmokłą kurę… 🙂
Nie wiem, jak to napisać. Nadzienie i jabłuszka były pyszne. Gęś to jakiś kościsty byk. Wielki szkielet i trochę mięsa, trochę było twardawe, ale nie wiem, czy by jej co pomogło. Piekła się 3,5 godziny, podlewałam ją ciągle, mimo to jakaś mało soczysta, choć kapiąca jabłkami, tłuszczykiem i sosem.
Świetne do tego borówki (mniam), niepotrzebnie narobiłam sałaty rozmaitej.
Teraz będę ją obgryzać i kontentować się szmalczykiem z jabłkami i majerankiem (też mniam).
Było przyjemnie, choć nie mogłam dopchać się do głosu.
Pozdrawiam wszystkich, szczególnie ciepło zmoczonych.
Trochę odpocznę, jutro mam wolne. 🙂
Panna cotta (wł. gotowana śmietanka), rodzaj deseru pochodzącego z północnych Włoch (wymienia się regiony Emilia-Romania, Piemont lub Toskania). Śmietanę podgrzewa się razem z żelatyną oraz różnymi dodatkami (wanilia, mus owocowy, skórka cytrusowa), a następnie wylewa do okrągłej foremki. Po przestudzeniu, otrzymaną w ten sposób babeczkę, wykłada się do góry dnem i przybiera, najczęściej owocami oraz sosem owocowym.
nie podałam, że to z wiki info.
Świetna Panna Cotta podawana jest w Cafe Camelot na św Tomasza w Krakowie . Pycha
Zjadło mi poprzedni wpis! No to jeszcze raz witam poświątecznie. Jestem wykończona.
Mrrrał!
A żeby to!
Żeby mnie, starego, statecznego kota, z samego rana, WODĄ…
Phy! Pfuj! Pha! Puf!
I to kto!
Własne, osobiste kocięta!
Ale co tam!
Było, minęło, wybaczam 😎
Zwłaszcza, że dłużny nie zostałem 😈
Pani Blejkkotowej też 😈 😈 😈
(należało się, za podpuszczanie)
A podsumowując…
TeżAlicja miała rację…
Święta mogą być albo rodzinne, albo spokojne.
Nasze były RODZINNE.
Cud się nie zdarzył.
Trudno.
A może i dobrze 🙂
Tylko, że jutro DO ROBOTY!
Uj! Zmęczonym wielce…
Dobrrranoc Państwu!
Z poważaniem
Blejk Kot
P.S. Dobrze Profesorku, żeś nam się objawił 🙂
UFOmy, że już na stałe!
Moje były BARDZO RODZINNE.
Święta ,święta i po świętach. Większość obżartuchów leży w kącikach i popijaja ziółka. Nawet Alicja znikła na dwa dni. Pytamy o zdrowie?
Jakiś exodus?
Mimo wszystko, dobrego dnia wszystkim.
Ja tam dzisiaj odpoczywam.
Pada, więc nie mogę iść na spacer.
Sama do siebie nie będę gadać, jak ktosik zajrzy niech cosik napisze.
Alecki cały dzień nie było i dobranocki nie życzyła zza wielkiej kałuży. Buuuuuu! Łezki kap, kap, kap! 🙁
Dobrze Misiu żeś się odezwał, bo myślałam, że tylko echo w budzie odpowiada.
Bry bry,
szaro, buro, ponuro,-3C, ma być śnieg i inne okoliczności przyrody. Mnie nie było tylko wczoraj – to znaczy byłam, zajrzalam, ale postanowiłam odpoczywać, odsypiać, poczytać. I idę dospać, bo coś mi się widzi, że dopiero 6:30 u mnie.
To śpij, Alecko, śpij. Dobrze, że się odezwałaś, niech Ci się przyśni piękne lato i wyprawa jachtem po jeziorach.
Do Misiecka, jak będzie ten przepis na chleb, to daj znać, bo do strony o jedzeniu zaglądam czasami i mogę przegapić.
Ja też sobie teraz poleżę i poczytam. Pa!
Mrrrał!
A niektórzy to muszą pracować 🙁
Chociaż tak się nieeee chceeee!
Pozdrawiam
Blejk Kot
Wam to dobrze, możecie odsypiać i czytać, a ja, ledwo odgruzowałam po rodzinnych świętach, znowu będę gościć rodzinę. Moja wnuczka umówiła się z moim siostrzeńcem U MNIE! Oboje mają po siedem lat, wczoraj się świetnie bawili (oczywiście w moim domu), więc uznali, że można to powtórzyć. Protestowałam stanowczo, ale mamuśki tych dzieci poparły pomysł i zostałam przegłosowana. Właśnie ktoś przyjechał! Pa!
TeżAlecko, ja się ledwo wywinęłam od obiadu dzisiaj. We wtorki jem obiad z moim synem, dzisiaj najpierw zaprotestowałam, później pomyślałam, że gęsiny ci u nas dostatek i może posilić mojego potomka, ale chłop wziął na ambit, więc mam wolne.
Do Blejkkocicka, niektórzy się już napracowali, koteczku,
Pracujesz, ale jesteś młody, masz siły i cele do realizacji.
Emerytem jeszcze zdążysz się nabyć.
Cześć pracy i przodownikom pracy. Powiedziałam!
Witojcie! Chyba znowu narobiły mi sie zaległości w cytaniu komentorzy. W ryktowniu nowego wpisu zreśtom tyz. No to biere sie za nadrabianie jednego i drugiego, a póki co zyce syćkim wesołyk po-Świąt 🙂
Oj, TeżAlicjo!
Brak Ci refleksu – toż trzeba było zakrzyknąć, że oj, jaki fajny pomysł, gdyby nie fakt, że Kowalscy z Malinowskimi zaproszeni na poświąteczny obiad, do tego Krynia z Magdą… po prostu nie dasz rady, może za tydzień? I pierwsze przykazanie: nigdy, ale to nigdy nie zdradzaj rodzinie swoich dokładnych planów, kiedy pytają, co robisz jutro, albo w sobotę po południu. Jak zadaja takie pytanie, to wiadomo, że maja coś na myśli.
Mówi się wtedy dyplomatycznie, że musisz spojrzeć do kalendarza, bo coś tam chyba masz na ten dzień zapisane, potem wymyśl coś. No chyba, że lubisz, jak siostra z przychowkiem plus córka z wnusią nie zwracając uwagi na Twoje protesty robią swoje.
A ja się dalej lenię, słusznie zresztą, pogoda parszywa, jedzenie w lodówce, więc podskubuję pierś indyka na zimno, popijam żurkiem,w chałupie w zasadzie czysto.
mt7, indyk też straszne bydlę, zrobiłam podobnie jak Ty gęś, natarłam majerankiem, solą z roztartymi ząbkami czosnku (sporo), pieprz, rozmaryn, kilka ziaren jałowca i ziela angielskiego. Jak „naszło” przyprawami, wypakowałam jabłkami srodek i już – wsadziłam do torby plastikowej (tej do pieczenia) i do piekarnika, temp. 160C i ok. 4 godzin, indyk 5 kg. Z tą torbą taka wygoda, że ptaszydło nie wymaga polewania i jest soczyste. Nie wymaga tłuszczu (wystarczy tłuszcz wytapiany z ptaka, a i tak go okroiłam trochę), soki też robią swoje.
No, odpracowałam wszystko, było bardzo miło i dość spokojnie, bo zostałam sama z dziećmi, a rodzice wpadli tylko po odbiór i dojedli poświąteczne resztki. Na weekend już się zabezpieczyłam – żadnych wizyt, to ja się udaję!
Jutro leniuchowanie…
To ja nie znam torby do pieczenia, a bardzo by mi się w tym przypadku przydała, bo mięso było suche i twarde, chociaż podlewałam i podlewałam. No dobrze, jakieś doświadczenie jest, ale ta torba to wyborny pomysł, bo pomyślałam sobie, że na przyszłość trzeba by w folię aluminiową dobrze drobia owinąć i po jakich trzech godzinach wyjąć i piec swobodnie. Na gęsi wbrew pozorom mięsiwa niewiele, tylko piersi i trochę na udach, reszta same gnaty i tłuszczyk (mniam).
Przyjemnego odpoczynku TeżAlecko. Ja jutro mam obowiązki.
Może jeszcze zajrzę. Pa! 🙂
Mrrrał!
‚Ja też sobie teraz poleżę i poczytam. Pa!’
‚…mam wolne.’
‚A ja się dalej lenię,…’
‚Jutro leniuchowanie?’
Żeby nie było żadnych wątpliwości.
To były same cytaty z wypowiedzi Szanownych Pań!!!
Ja o czymś takim nawet pomarzyć nie mam prawa.
Zazdrość mnie skręca.
A jak mi ktoś jeszcze z takim tekstem wyjedzie, to…
Chyba podrapię.
Z poważaniem
Blejk Kot
Cichaj, kocie Blejkocie…
My słyszeliśmy od bodaj Don Alfreda (a może to był Mordechaj?), że kot przeciętnie sypia 20 godzin na dobę. No to o czym Twoje żałosne miauki tutaj?! Ze niby co? A święta kto przygotowywał i orkiestrował wszystko i dyrygował? No, pewnie, że nie koty!
Schowaj pazury i mrrrraukaj sobie dalej, marzec już minął!
Oj, Blejk Kocie, nie bądź zazdrośnikiem, też doczekasz emerytury i to wyższej, co daj Ci, Boże, a póki co pracuj, pracuj. 😀
mt7, te torby do pieczenia to u nas albo „rękaw do pieczenia”, albo „woreczki do pieczenia”. Zrobione nie z folii aluminiowej, ale takiej jakby celofanowej. Czasami używam, sprawdza się przy drobiu, przydało się zwłaszcza przy pieczeniu indyka – monstre przed laty, wyszedł rewelacyjnie!
W zasadzie z każdą pieczenią się sprawdza, a mnie się podoba fakt, ze od czasu do czasu zerkniesz, czy już na oko ma dość, a podlewać nie trza.
Ja kupuję wielkie wory na indory – i co tu się nie sprawdza, to wysyłanie tych worków do Polski pocztą, w większej kopercie listowej. Dziwnie się na trasie Kanada – Polska rozpływają w powietrzu…. Oczywiście swoim zwyczajem awanturowałam się aż do naczalstwa Poczty Polskiej. Ale jak im udowodnię, że wysłałam taki list? Tak zwana poczta polecona ze trzy razy przekracza wartość kilku worków – i pytam, a co do cholery, na uczciwość NORMALNEJ poczty już nie mogę liczyć?! Pytanie okazało się retoryczne, według Poczty Polskiej nie wymagające odpowiedzi. Aż do dziś się trzęsę, jak sobie przypomnę.
Alicjo, Ty mnie nie denerwuj Pocztą Polską, bo co przeżyłam z tą zarazą, to ludzkie pojęcie przechodzi! Nie dochodziły do mnie przesyłki krajowe i zagraniczne, awantury robiłam dzikie, mało mnie szlag nie trafił!!! Zero odzewu, ale poczta już nie ginie.
Dobrze wiedzieć na przyszłość. Urok świata polega na tym, że człek ciągle się czegoś uczy, choć nauka bywa czasem bolesna.
Już chyba nikto do budeczki nie zawita, to ja kreślę się z poważaniem, Kociczka Blejka po główce głaszczę w nosek całuję zazdrośnika i idę chrapać.
DOOOBRAANOOOC!
Mam nadzieję, bo nie tak dawno wysłałam książke zwykłą pocztą. Ciekawe, czy dojdzie. I powiem Wam, że w latach 1981-1989 nie przypominam sobie, żeby mi zginął jeden list czy przesyłka ( a wysyłałam bardzo dużo, z komputera zaczęłam korzystać pózniej), jestem pewna, bo zwracałam pilną uwagę. Kłopoty rozpoczęły się za „wolnej Polski”, widocznie wszystko wolno?
Przepraszam, że przepraszam, ale mnie też trzęsie, jak myślę o Poczcie Polskiej i musialam swoje wygadać.
A Wy co tam, powoli spanko? U mnie właśnie zapowiedzieli wielki „late winter storm” na jutrrzejsze popołudnie. Zgłupli?! Toż kalendarzowa wiosna już od miesiąca prawie!
Środek nocy a ja zdążyłem się wyspać i nadrabiam zaległości na innych blogach. Coraz mniej chętnie czytam i piszę o polityce -ciekawe kiedy ten cyrk się skończy?
Na całe szczęście monopol Poczty Polskiej został złamany i przesyłki do firmy dochodzą jak należy. W kilkanaście godzin ma się towar z drugiego końca Polski.
Zanim zasnę znowu idę do kuchni zrobić mocną kawę na dobranoć . Ciekawe czy ktoś inny może pić kawę na sen?
Dzień dobry.
Ja tam mogę wypić kawę przed snem – może nie na sennie działa, ale nic mi nie przeszkodzi zaraz zasnąć, byle tylko chciało mi się spać. Z reguły kawy nie pijam, bardzo rzadko.
A Wy co, śpicie?! To już nawet u mnie słońce (przed burzą) wstało… Wielkie sniegi dotarły już do Detroit, czyli 700km na zachód ode mnie, czyli za jakieś 10 godzin będzie u mnie. 🙁
U nas się ociepliło . Rano w porannym słonku robiłem porządki w ogródku. Kompost z całego zeszłego roku dobrze przerobiony i zagospodarowany.
Firma budowlana za płotem wycieła drzewa i zaczyna robić magazyn krawężników . A było tak ładnie i cicho – znowu cywilizacja wkracza.
Witam,
u nas tez piekna pogoda.Teraz w cieniu jest 20 st.
Cale poludnie pracowalam w ogrodzie.Sadzilam petunie i inne ozdobki.
Wszystko porozwieszalam na plotach.Teraz ide odpoczywac i zaleglosci w prasie nadrabiac.
Pozdrawiam wszystkich srdecznie.
A cóż to tak wszystkich uciszyło dzisiaj? To u mnie z racji spadającego ciśnienia powinno być sennie, nie u Was…
Witojcie! Cały cas nadrabiom zaległości w cytaniu komentorzy. Barzo dobrze sie te komentorze cyto, bo w ten sposób cały Wielki Tydzień i Wielkanoc piknie przezywom jesce roz 🙂
Na rozie dosłek do Profesoreckowej relacji ze spotkania z Wawelokiem. I potwierdzom, ze krasnoludki na świecie SOM 🙂
A ufoludki – no, nie wiem.
No i wreście nowi wpis wyryktowołek i juzek przesłoł go ku poni Agnieszce. Zauwazyłek ino, ze zoden z moik tegorocnyk wpisów nie mioł tytułu na litere „Z”. Postanowiłek to zmienić 🙂
Mrrrrał!
Zżera mnie ciekawość cóż też nasz Gospodarz wyryktował?
Zaniedługo zapewne zostaniemy zaspokojeni.
Zaraz zasnę.
Z poważaniem
Blejk Kot
Zzzz. Zzzz. Zzzz
Juz sie stesknilam,za zywym slowem gospodarza 😀
Ciekawe jak dlugo przyjdzie nam czekac?
Anecka postanowiła nas dobić, nie dość że jeźdżą wszędzie rowerami, to jeszcze mają piękną pogodę, ogródek, kwiatki i płot.
Alecka też ma ogródek i płot, pogodę i kwiatki będzie miała.
A ja tylko na pogodę mogę liczyć, bo kwiatki, uporczywie sadzone na balkonie 12 piętra, wiatr nie mniej uporczywie równa z ziemią. Buuuu. 🙁
„Ciekawe jak dlugo przyjdzie nam czekac? ”
Nie chcę być złym prorokiem, taki los proroków, ale chyba dopiero rano.
Wlazl kotek na plotek i zobaczyl, ze piekna pogoda, wiec sie skupil w sobie i …. poszedl zdrzemnac na sloneczku, bo w cieniu ledwie +23°C. Jak sie obudzil, bylo juz ciemno i plotka nie bylo widac, to znowu skupil sie w sobie, zawzial i wstukal w Picase nowe obrazki, coby tym, co jeszcze porzadnej wiosny nie maja, troche optymizmu przysporzyc.
http://picasaweb.google.com/don.alfredo.almaviva/WiosnaWAlpach
Dobrej nocy wszystkim spiochom!
Dzięki, Alfredecku, zdjęcia, jak zawsze, przepiękne, okoliczności przyrody niezwykłej urody, a tyn tam, słupka stojący, to świstak?
To swistak jak najbardziej. Jest ich tam cala familia, a on uwazajacy na orla, co sie na jego mlode w powietrzu zaczaja.
Ja tez sie mam zawsze na bacznosci, bo czy taki orzel to odrozni szlachetnego kociego arystokrate od byle swistaka?
Tylko spaslak Vito niczego sie nie obawia, bo jaki ptak, chocby nawet krol przestworzy, go udzwignie?
Pozdrawiam Cie, mtsiodemeczko serdecznie i zycze mniej przeciagow, coby Ci sie na tym 12 pietrze tez jakas przyroda zalegla i korzenie zapuscila.
Oj, a tu się śnieżyca szykuje 🙁
Piekne zdjęcia, Don Alfredo, pewnie jako arystokrata to masz jakiegoś podręcznego, co Ci aparat dzwiga?
Niech no moje kwiatki wyrosną…
mt7, ale przynajmniej jakieś doniczkowe w domu masz. U mnie właśnie bougenvillea wypuszcza pąki 🙂
Balkon na nawietrznej to nie radocha 🙁
No nic, życzę Wam dobrej nocy, w razie gdybyście wybierali się spać, ja pewnie tu jeszcze zajrzę.
Alicjo, sumituje sie po stokroc, bom dopiero zajrzal do poczty, a tam zyczenia swiateczne od Ciebie! Dziekuje z opoznieniem, ale natychmiast po przeczytaniu! W taka pogode, jak na zalaczonym obrazku, to zaden szanujacy sie kot bez futra nie wychodzi, wiec i Tobie sie nie dziwie. I nawet nie pytam, ile poliestrow zycie oddac musialo na to przyodzienie. Co do podrecznych od aparatu, to mam, a jakze, swoj personel. I czasem nawet mnie nosza, ale to cosa nostra, czyli nasza sprawa, jak sie to w gronie neapolitanskiej arystokracji zwyklo mawiac…
A jaki kolor ma Twoja bougenvillea, Alecko?
Bo ja szukam czerwonej, a w Polsce są tylko fioletowe i buraczkowe. Wyżebrałam kiedyś we Włoszech od właściciela ogrodu gałązki pięknej, czerwonej ale mi się nie przyjęły, z mojej winy zresztą, bo je wystawiłam na słoneczne okno.
tu jest ta jerozolimska, która mi zawróciła w głowie:
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/KwiatkiIInneOkolicznoCiPrzyrody/photo#s5052330142957833650
O, trochę pózno zajrzałam, juz na pewno wszyscy śpią. Mt7-mecko, moja jest czerwona i mam dwie – jeden krzaczek taki niewielki, ale kwitnie mi co pół roku, bo ma więcej slońca, a to słońca potrzebuje, jak juz się ukorzeni. Tnę ja bez miłosierdzia, bo im wiecej się tnie, tym lepiej i częściej kwitnie, co jest rzeczą przeze mnie sprawdzoną. Druga kwitła jesienią ostatnio, a wytrenowałam ją sobie w drzewkoz takich dwóch skręconych ze sobą pędów, które już się ze sobą zrosły na dobre. Miałam ją 12 lat i po pierwsze – malo słońca u mnie, po drugie nie wiedziałam, ze trzeba ciąć bez miłosierdzia. No, jak się dowiedziałam! Jak dorwałam sekatora! Jak pojechałam po gałązkach! Tylko liście i gałęzie w powietrzu fruwały! Przy okazji obniżyłam troche, zeby „korona” drzewka dostawala więcej światła.
I za miesiąc – dwa zaraz się pojawily kwiatki. Teraz pilnuję, żeby nie szalała.
Z tej właśnie szalonej powstała szczepka tej na parapecie, a teraz właśnie ukorzeniam trzecią, dla kumy. Tutaj parapetówy zdjęcia znalazłam, a tej drzewkowej muszę poszukać, bo sprytnie, jak to ja, gdzieś wsadziłam zdjęcia – to juz jutro moze, bo mi sie oko klei.
No to dobranoc !
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Ala/Bouganvillea/